Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
haes82
Dołączył: 23 Maj 2012 Posty: 757
|
Wysłany: Nie Cze 02, 2013 6:10 pm Temat postu: |
|
|
whoatemydinner napisał: |
Dostępne teraz w Spotify, w Groovesharku i na YT! ZAPRASZAM. |
I w Torruniu. _________________ Zdeklarowany brianofil, korwinista oraz wyznawca Latającego Potwora Spaghetti. |
|
Powrót do góry |
|
|
mike
Dołączył: 26 Sie 2004 Posty: 4802 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw Cze 06, 2013 2:47 pm Temat postu: |
|
|
Of Monsters And Men - My Head Is An Animal
Na wstępie muszę zaznaczyć, że pół oceny idzie w górę za to, że wreszcie odkryłem czyje jest Dirty Paws i że nosi właśnie taki tytuł . Dość często dało się słyszeć w radiu i bardzo mi wpadło w ucho.
Cóż, zgadzam się z twierdzeniami, że czuć ten "chłód", co zdecydowanie sprawia, że jest nieco mniej sztampowo. No właśnie, zatem czas skończyć z superlatywami. Słucha się całkiem miło, ale jest też monotonnie i jednak trochę oklepanie. Moim zdaniem zabrakło pomysłów jak na godzinny album. Niemniej nie skreślam tego zespołu, może coś ciekawego jeszcze pokażą.
+: Dirty Paws, skandynawski "chłód"
-: brak pomysłu na godzinę muzyki
Ocena: 6,5/10 (nic ciekawego, ale też nic fatalnego, obiecany dodatkowy "+") _________________ QPoland - skoro jestem już oficjalnym współpracownikiem, to warto zachwalać
http://podniosle.blogspot.com/ - mój superowy bloga$$ek! (aktualizacje w każdy cojakiśczas)
Still Burnin' (i wiele innych: http://www.youtube.com/user/MikeBoatCityPl/videos)
C-lebrity - kontrowersyjny klip zbanowany na YT! |
|
Powrót do góry |
|
|
OberstPrymas
Dołączył: 24 Kwi 2010 Posty: 2830 Skąd: Świebodzice
|
|
Powrót do góry |
|
|
whoatemydinner
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 1771 Skąd: Z Mornington Crescent.
|
Wysłany: Sob Cze 08, 2013 9:13 am Temat postu: |
|
|
fun. - Some Nights
Rok 2011. Na listach przebojów, pośród muzyki klubowej, rapsów i średniego rocka, królują dwa utwory... indie, ze wszystkich gatunków. Somebody That I Used To Know Gotye oraz We Are Young zespołu fun. Z czasem stało się całkiem "modne" nie lubić obu utworów, szczególnie tego pierwszego. Ja jednak do STIUTK absolutnie nic nie mam, bardzo lubię ten utwór, cieszyłem się z wysokich pozycji na lp3 co tydzień. Cała płyta też była ok. A We Are Young? ...meh? Nigdy specjalnie mnie nie zainteresowało. Ani specjalnie mnie melodia nie urzekła, ani nie podobały mi się te zmiany tempa... po prostu nie trafiło w gust. Ale mimo wszystko podszedłem do tej płyty z jakimiś tam oczekiwaniami. Miałem nadzieję na indie z wpływami Queen, więc, wiadomo, to były wręcz dość spore oczekiwania.
O boże, jak się zawiodłem.
Otwieracz, który mi się specjalnie w QW nie podobał, w kontekście otwarcia płyty dał mi nadzieję - a, czyli to był początek! Fajnie, jakby całość była taka eklektyczna, z chórkami, ciekawymi pomysłami. I generalnie jest to najfajniejsza rzecz na płycie. Wstęp. Jest. Najfajniejszą. Rzeczą. Na. Płycie.
Dobra, nie mogę być całkiem nie fair w stosunku do reszty płyty. Przede wszystkim tytułowy to JEST takie coś, czego się spodziewałem. Taka unowocześniona wersja All God's People! YAY QUEEN. I by było fajnie, ale nie lubię All God's People i Some Nights, pomimo, że jednak nie ma aż tyle punktów wspólnych z klimatem W Pustyni i w Puszczy, to i tak słucha mi się tego bardzo średnio przez to skojarzenie. :/ Wielki hit też w sumie jakiś tragiczny nie jest, ale mówię - całkiem bezpłciowe to. Na pewno zbyt bezpłciowe na artykuł na 3 i pół tysiąca słów na Wikipedii. To znaczy to nie jest żaden zarzut wobec płyty, tylko taka obserwacja. A o samym utworze jeszcze powiem, że podkład syntezatorowy w refrenie jest bardzo fun. (no pun intended). Ale potem zaczyna się morze średniości. Nic się nie wybija, a jak już, to niestety dość negatywnie (szczególnie mnie boli It Gets Better, nie łączy się słabego glitchu z popem). I tak już do końca, do ostatniego utworu, czyli Stars. Co prawda zapowiadał się, że będzie jak reszta doliny nijakości, ale to 6 minut... nawet wkręca. Nie mogę tego odmówić. Autotune nie przeszkadza tak bardzo jak w niektórych innych utworach. Właściwie tyen autotune na tle classy orkiestry wychodzi całkiem ciekawie. Nietypowo. A widzicie, a jednak się da!
Generalnie bardzo średnia płyta, która poza trzema utworami (Intro, Some Nights i Stars) specjalnie mi nie przypadła do gustu. Jednak środek płyty nie dość, że jest średni, to jeszcze momentami wpada w rejony mocno irytujące. Wobec tego musiałem niestety obciąć ocenę z 5/10 do 4/10. Innymi słowy? Nein, danke. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Michalzbiku95
Dołączył: 26 Lut 2010 Posty: 995 Skąd: Warszawa - Bielany
|
Wysłany: Sob Cze 08, 2013 4:40 pm Temat postu: |
|
|
fun. - Some Nights
Otwieracz przebija WSZYSTKO! 2 minuty najwyższego wyrazu sztuki
Dalej drugi singiel, czyli kawałek tytułowy z niesamowitą energią, mniam.
Później piosenka 2012 roku, najbardziej ograny utwór, ale jest wspaniały bo od niego zaczęła się moja miłość do zespołu.
"Carry on", które nie odniosło sukcesu w QW (w sumie nie dziwne), ale chociaż Bizon dał punkty XD.
Następnie piosenka o pierwszym razie, trochę irytująca na pierwsze odsłuchy powtarzająca się fraza "It Gets Better", ale daje radę.
"Why Am I the One" - piękna ballada, fajny teledysk - amerykańskość, ale w bardzo fajnym wydaniu.
Dwie kolejne piosenki dobre i przyjemne w dodatku z podobnymi tytułami.
"Łan Fut" - taka sobie piosenka, ale ma fajne momenty.
W "Stars" zastosowano ciekawy zabieg urozmaicający wokal
A na koniec dobra nutka, tak młodzieńczo-życiowa XDD
Podsumowując ten album napiszę, że naprawdę go uwielbiam. Kojarzy mi się z wakacjami. Poza tym to taki "mój" zespół i takie "moje" teksty, mógłbym się podpisywać pod nimi.
Nieobiektywna ocena ogólna : 9/10 _________________ Nagroda "Tomisiępodobatomniejoznowucośfajnego 2010" |
|
Powrót do góry |
|
|
Anunaki
Dołączył: 06 Mar 2009 Posty: 1794 Skąd: Wrocław/Warszawa
|
Wysłany: Sob Cze 08, 2013 6:49 pm Temat postu: |
|
|
Proszę o żółtą kartkę z góry, bo po wysłuchaniu 3 utworów tego całego fun wyłączyłem płytę i nie mam zamiaru tracić czasu na słuchanie takiego badziewia , gdy wokół tyle ciekawych premier płytowych. _________________ The World Is Full Of Kings And Queens.Who Blind Your Eyes,Then Steal Your Dreams |
|
Powrót do góry |
|
|
manwerty
Dołączył: 25 Lip 2012 Posty: 975 Skąd: kuj-pom
|
Wysłany: Nie Cze 09, 2013 9:50 am Temat postu: |
|
|
Fun - Some Nights
Z trudem dosłuchałem tą płytę do końca. Znałem oczywiście We Are Young, ale strasznie tego nie lubiłem. No cóż, ale nie zawsze single są najlepszymi rzeczami z albumu.
Some Nights - intro było całkiem dobre chyba nawet je oserduszkowałem na laście. Nadzieja była. Some Nights i We Are Young były jeszcze jak na poziom całej płyty znośne, ale te potworki w stylu It Gets Better to była tragedia.
2/10 _________________ "Do you really want to live forever?
Forever and ever"
http://www.lastfm.pl/user/manwerty |
|
Powrót do góry |
|
|
MCwalter01
Dołączył: 30 Maj 2010 Posty: 507 Skąd: spod Wrocławia
|
Wysłany: Nie Cze 09, 2013 6:58 pm Temat postu: |
|
|
mike: fun. - Some Nights 4/10
Tak na szybko, bo pogoda nie za fajna.
Ale zjechaliście ten album... Nie jest to nic odkrywczego ani wyróżniającego się, ale nie jest tak źle, żeby dawać 2/10.
Zacznijmy od mocnych punktów albumu. A takie są, proszę Państwa. Wyróżniają się na pewno otwierający płytę utwór Some Nights (Intro) - niby proste zmiany akordów i takie sobie plumkanie na klawiszach. Ale jak to się rozwija! W dwie minuty dzieje się tu sporo fajnych rzeczy, a te chórki przypominają trochę mi wiadomy zespół.
Why Am I the One to też niezły kawałek. Całkiem przyjemnie się go słucha.
A co do hitów? We Are Young nie lubię, Some Nights to raczej też nie moje rejony, ale mimo wszystko 4/10. _________________ "In fact the whole of Japan is a pure invention. There is no such country, there are no such people." (Oscar Wilde) |
|
Powrót do góry |
|
|
Atrus
Dołączył: 17 Gru 2008 Posty: 1752
|
Wysłany: Nie Cze 09, 2013 7:46 pm Temat postu: |
|
|
ktoś na RYMie napisał: | This is the exact opposite of fun. |
Tak, wiem, Queen i tak dalej. Tylko, że to nie do końca tak działa, że jeżeli ktoś do tego Queen nawiązuje, to od razu podnosi się poziom. Bywa, że jest wręcz odwrotnie, jak na tej płycie.
Spieprzone jest praktycznie wszystko - wokale z autotune (W KAŻDEJ PIOSENCE), songwriting (te refreny, brrrr), aranże jak Elton dla ubogich, o tekstach może nie ma sensu mówić, ale rymowanie "life - alive" zasługuje chociaż na wzmiankę. Szkoda, okładka zapowiadała jakieś doznania rodem z "This is Hardcore" Pulp, a dostałem jej dokładną odwrotność.
Szkoda, że mike nie wybrał Toto. _________________
With my last breath I curse Zoidberg. |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Nie Cze 09, 2013 9:00 pm Temat postu: |
|
|
moja opinia o fun. bedzie. nie wiem czy dzisiaj czy jutro, ale bedzie. _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
wasdfg7
Dołączył: 16 Paź 2005 Posty: 4279 Skąd: Dębica/Wrocław
|
Wysłany: Nie Cze 09, 2013 9:42 pm Temat postu: |
|
|
Oberst dzisiaj Ty _________________
MARILLION - BRAVE
The true soul of Queen band is lost...
______________________________
I've Been Blessed By God
Yet I Feel Forsaken
All To Me Was Given
Now It's Finally Taken |
|
Powrót do góry |
|
|
OberstPrymas
Dołączył: 24 Kwi 2010 Posty: 2830 Skąd: Świebodzice
|
Wysłany: Nie Cze 09, 2013 9:46 pm Temat postu: |
|
|
A nie mumin?
EDIT: A, widzę że jest zdyskwalifikowany. Zaraz wrzucę swoje _________________ FAN KOBIAŁEK
GOŁA KASIA |
|
Powrót do góry |
|
|
OberstPrymas
Dołączył: 24 Kwi 2010 Posty: 2830 Skąd: Świebodzice
|
Wysłany: Nie Cze 09, 2013 10:19 pm Temat postu: |
|
|
Dobrze, niechaj będzie płytka, którą katowałem przez ostatnie tygodnie. Wszyscy mi mówią, że jest cudowna, a na Laście to mało kto ją ma. I CO TERAS?
KATE BUSH - HOUNDS OF LOVE
Co tutaj jest cudowne: prawie wszystko
Co tutaj jest zapychaczem: nic
Na co zwrócić szczególną uwagę: na całą drugą stronę
Kate Bush to moja nowa miłość. Właściwie wszystkie jej płyty mają cząstkę geniuszu w sobie. Ja ze swojej strony proponuję Wam zaznajomić się z jej najlepszym momentem EVER. Pierwsza strona to zbiór niezwykle chwytliwych i dobrze zaaranżowanych utworów. Jakby tak brzmiały całe ejtisy, to bym był ich największym fanem. Idealne połączenie przebojowości z niezwykłym klimatem. Takim, że aż ciarki przechodzą. Nie wiem jak to opisać, ale te kawałki tutaj są strasznie "angielskie". Zresztą sami zobaczycie/usłyszycie.
Druga strona to już totalnie inna bajka. Klimat jest jeszcze lepszy, teksty zaczynają być niesamowicie wieloznaczne (serio, poszukajcie co ludzie piszą na temat znaczenia słów w Waking the Witch) a wokal Kasi przechodzi na inny poziom. Jest niepokojąco, wręcz strasznie. A aranżacja niektórych utworów (Jig of Life!) powoduje u mnie opad szczęki i CIARY wyciskające łzy z oczu. Znajomość tekstów robi różnicę w postrzeganiu tej płyty, ale i bez tego jest fantastycznie.
Co jeszcze. Fantastyczny jest kontrast między poszczególnymi kawałkami na tej płycie. Przykładowo The Big Sky to wesoły, radośnie zaśpiewany utwór. Aż chce się tańczyć z tęczą. Natomiast Under the Ice to mroczny, przejmujący utwór. Tutaj już nie chce się tańczyć z kolorami na niebie. Zostały tylko: głód, halucynacje z niedożywienia i Politbiuro.
Nie wolno tej płyty słuchać ot tak w tle. Wtedy nie ujawni nawet w 1/10 swojej magii. Musicie jej dobrze posłuchać. No, chyba że chcecie jej dać 6/10 i bardzo zmartwić Obersta
PS: A Cloudbusting to nawet Hogarth coverował _________________ FAN KOBIAŁEK
GOŁA KASIA |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Pon Cze 10, 2013 8:56 pm Temat postu: |
|
|
fun. - some nights
nie bede ukrywal - to nie jest moja muzyka. nie odnajduje sie za dobrze w takiej stylistyce. jako calosc nie porywa mnie i szczerze mowiac, troche męczy. ale ma dobre momenty. takim jest na pewno carry on, ktore bylo zdaje sie w qw i nawet chyba mi sie spodobalo. slysze tu nalecialosci z wyspiarskich piesni pijackich. no i ma fajną gitarke, ktora brzmi nawet momentami jak jakis daleki kuzyn red special szkoda, ze w sumie nie za duzo jej na przodzie.
kojarze tez intro i tez podejrzewam, że w qw bylo, ale nie chce mi sie sprawdzac
reszta jakos mnie nie zachwyca. to jest taki typ muzyki, ktora mi nie przeszkadza w zasadzie i nie mam problemu z wysluchaniem calosci jak co niektorzy wrazliwcy, ale tez nie czuje wiekszej potrzeby wracania do tego, z wyjatkiem 1-2 kawalkow moze. no i są tu rzeczy faktycznie bardzo kiepskie, jak kawalek okolo 36-37 minuty (chyba stars), ktory brzmi masakrycznie z tym zapetlonym podkladem i vocoderem. prosto na obecne mtv albo z playlisty rmfu... na szczescie wiekszosc plyty jednak stoi na wyzszym poziomie, choc - jak mowilem - nie moja bajka.
4/10, choc w zasadzie nie powinienem wystawiac oceny dla rzeczy tak dalekich od mojegustu. _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
OberstPrymas
Dołączył: 24 Kwi 2010 Posty: 2830 Skąd: Świebodzice
|
Wysłany: Czw Cze 13, 2013 10:05 am Temat postu: |
|
|
MANIC STREET PREACHERS - LIFEBLOOD
Sesja w tym roku okazała się nad wyraz łaskawa, więc mam trochę wolnego czasu na słuchanie
Dobrze, co my tu mamy? Wygląda to na nowe odkrycie Obiada. Jakoś nie przekonałem się no ich twórczości, chociaż coś tam próbowałem. Co do Lifeblood. Średnia tej płyty na RYMie trochę straszy, więc obawiałem się, że ten album okaże się sporym gniotem. Ale jak mi kiedyś powiedział agent FBI na przesłuchaniu - zacznijmy od początku.
1985 rok. Piękny okres. Wyszła jedna z lepszych płyt Marillion, świat jeszcze przez rok mógł się cieszyć spokojem, AKOM wyjdzie dopiero w 1986 i dokonano pierwszej w Polszy udanej transplantacji serca. Dobry czas. A utwór? Zacny. Całkiem chwytliwy i przyjemny w odbiorze. Nadspodziewanie dobry początek.
R. Nixon już mi tak nie przypasował. To jest rodzaj przebojowości, który mnie drażni. Piosenka, jaką mógłby stworzyć każdy. Poziom poleciał teraz w dół.
Reszta płyty przelatuje dość szybko, ale pozostawia po sobie dobre wrażenie. Nic nie zgrzyta, nic nie chrzęści. Jednocześnie nic nie zachwyca. Lifeblood to lekko wyróżniająca się popowa płyta. Kilka kawałków ma potencjał, ale ostatecznie brakuje im jakiejś iskry.
Za to podoba mi się produkcja. Wszystko jest przejrzyste i ładnie brzmiące. Wydaje mi się, że to jest największa zaleta tego krążka.
Podsumowując: na płycie jest kilka fajnych momentów (1985, Empty Souls, To Repel Ghosts), produkcja jest bardzo dobra a całości słucha się przyjemnie, choć bez fajerwerków.
7.0/10 - sympatyczna płyta, ale bez błysku. _________________ FAN KOBIAŁEK
GOŁA KASIA |
|
Powrót do góry |
|
|
Xavi
Dołączył: 06 Wrz 2010 Posty: 2519
|
Wysłany: Sob Cze 15, 2013 5:39 pm Temat postu: |
|
|
Kate Bush - Hounds Of Love
ostatnio akurat przesłuchałem i uznałem, że w sumie się podzielę mimo, że nie gram.
Generalnie po naprawdę wysokiej RYMowej ocenie i tego, że uwielbiałem wszystko z panią Bush spodziewałem się nawet dyszki, w każdym bądź razie solidnej porcji świetnej muzyki. Dostałem tylko to drugie, ale naprawdę solidna ósemka się należy, w porywach do 9. Bo tak jak niektóre momenty to kosmos tak mam kilka małych zarzutów. A jak wiadomo dzisieńć/dzisieńć to musi być coś kompletnego, no i ten pierwiastek własnego zboczenia na punkcie kawałków, który tu się objawia tylko momentami. Wiem na pewno - to jedna z najlepiej zaśpiewanych płyt ever. Głos Kate to coś w czym można się rozmarzać bez końca. I to zarówno w różnorodnych mocniejszych partiach jak i gdy sobie sennie i marzycielsko nuci przy fortepianie.
Może po kolei. Pierwsze dwa kawałki to zasłużone klasyki, po prostu tak się powinno grac pięknie i przebojowe kawałki przy okazji. Nie wiadomo, który lepszy. No i jedziemy przez Mr. Blue Sky - tak jak w sumie to fajny kawałek tak niektóre wstawki typu śmiechy i inne takie... no totalnie Robin Sparkles jak to ujął zgrabnie faraday. No i nie umiem do końca brać na poważnie. Mother to bardzo ładna sprawa, ale jakichś wielkich ciar przy tym nie miałem. Cloudbusting - nie wiem czy nie najlepszy na płycie, zaśpiewany tak, że szczena opada. Jakby było więcej takich kosmosów to bym się podniecał równie bardzo jak oberst
No i podobno wchodzi druga część. No i tu przychodzi wielki hejt na Xaviego bo on nigdy tekstów nie zna bo angielski u niego kuleje, a tłumaczyć mu się nie chce. Znaczy wszystko się raczej wycisza, ale są też mocniejsze fragmenty i całość się tak od pierwszej cz. nie różni, tym bardziej, że tam było 'Mother...' chociażby. Przy 'And Dream...' można się rozmarzyć, piekielnie piękny motyw klawiszowy i senna piękna atmosfera wspomagana TYM głosem. Niepokojące 'Under Ice' wzmacnia atmosferę. No i 'Waking The Witch'. Podtrzymanie tej całej atmosfery poprzednich kawałków przez pierwszą minutę (moja ulubiona minuta na płycie) to już niemal orgazm, zaczynam się jarać. No i nagle wszystko pęka przez odwrócenie wszystkiego takim sobie popem podtrzymanym o dziwo growlem, który bardziej bawi niż mnie bierze. Nie znam tekstu, a ponoć wspaniały, może wtedy ocenię. Szkoda, że pierwsza minuta nie była bardziej rozwinięta we własny kawałek. Mniejsza tam, jedziemy dalej.
'Watching You With Me' jest dość monotonny, ale to jak najbardziej na plus, bardzo fajne zyskujące bardzo jako kawałek płyty, nie kawałek jako taki. 'Jig of life' też kiler. Celtycka atmosfera podtrzymana zajebistą dynamiką. Jeden z lepszych na płycie też. No i 'Hello Earth' - kolos. Jakbym miał pokazać potęgę tej płyty z perspektywy jednego kawałka to byłby ten. No i idealne zamknięcie płyty w postaci krótkiego 'Morning Fog' Znowu jest radośniej i optymistycznej (choć znając życie tekst mówi coś innego).
Więc to już tam kwestia mojego zboczenia w niektórych momentach, że się tam nie jaram. Ale niektóre fragmenty - nie da się jakkolwiek zaprzeczyć, że są wspaniałe oraz mocarne. Osobiście bym zmienił parę rzeczy, kilka inaczej rozwinął. Ale ja w życiu w przeciwieństwie do pani Bush nic nie osiągnę. Za to mam takie płytki na których wszystko jest poprowadzone tak jak ja bym chciał. I im daję dyszki.
8/10 _________________ |
|
Powrót do góry |
|
|
manwerty
Dołączył: 25 Lip 2012 Posty: 975 Skąd: kuj-pom
|
Wysłany: Nie Cze 16, 2013 12:45 pm Temat postu: |
|
|
Kate Bush - Hounds of Love
Panią Bush znałem z duetu z gabrielem w Don't Give Up i wiedziałem, że śpiewa świetnie. Mocne wejście i Running Up That Hill - zajebiste. Potem taka zajebista jest już niestety tylko (albo aż) cała druga struna na czele z Waking the Witch. 9/10
Manic Street Preachers - LifeBlood
Drugi odsłuch był mogę napisać. Najbardziej elektroniczna z poznanych przeze mnie Maniców. Od Send Away The Tigers lepiej, ale moim zdaniem gorzej od This Is My Truth. Ale to dobra płyta. Highlighty to jak dla mine To Repel Ghosts i Emily. 8/10 _________________ "Do you really want to live forever?
Forever and ever"
http://www.lastfm.pl/user/manwerty |
|
Powrót do góry |
|
|
Anunaki
Dołączył: 06 Mar 2009 Posty: 1794 Skąd: Wrocław/Warszawa
|
Wysłany: Nie Cze 16, 2013 3:35 pm Temat postu: |
|
|
MANIC STREET PREACHERS - LIFEBLOOD
Zabierałem się do nich i zabrać nie mogłem,aż w końcu Obiad zaserwował więc posłuchałem. Zastanawiałem się, czy będzie na tej płycie coś w stylu Motorcycle Emptiness, ale nie ma tu niczego takiego niestety. Przy pierwszym odsłuchu zasnąłem gdzieś w połowie . Mimo wszystko dałem płycie jeszcze jedną szansę i tym razem dosłuchałem do końca,ale nie ukrywam, że już tak od 6 utworu zacząłem spoglądać na zegarek i odliczać ile do końca . 1985 jest całkiem udanym otwieraczem, ale potem jest już tylko gorzej. Wszystko zlało mi się w jedną całość. Brak jakiegoś błysku tej płycie i jest zbyt monotonna według mnie. Dało się tego słuchać, ale absolutnie niczym mnie nie powalili. Ocena 2.5/5 lub 5/10. _________________ The World Is Full Of Kings And Queens.Who Blind Your Eyes,Then Steal Your Dreams |
|
Powrót do góry |
|
|
wasdfg7
Dołączył: 16 Paź 2005 Posty: 4279 Skąd: Dębica/Wrocław
|
Wysłany: Nie Cze 16, 2013 4:45 pm Temat postu: |
|
|
Przepraszam, nie ma szans, nie wyrobię się. Anunaki dziś Ty z płytą. ja najwyżej wszystko nadrobię jutro po ostatnim wielkim egzaminie tej sesji. _________________
MARILLION - BRAVE
The true soul of Queen band is lost...
______________________________
I've Been Blessed By God
Yet I Feel Forsaken
All To Me Was Given
Now It's Finally Taken |
|
Powrót do góry |
|
|
Atrus
Dołączył: 17 Gru 2008 Posty: 1752
|
Wysłany: Nie Cze 16, 2013 4:49 pm Temat postu: |
|
|
Manic Street Preachers - Lifeblood
Podobnie na This Is My Truth Tell Me Yours, najlepsze rzucili na początek. I, niestety, podobnie jak na tamtym albumie, poziom z czasem spada, choć nie tak mocno. Cztery pierwsze utwory to Manics w naprawdę wysokiej formie - mimo mocno "radiowego" brzmienia nie traci charakteru i trudno pomylić ich z jakimkolwiek innym zespołem. Mocnym nieporozumieniem jest tu utwór piąty, bardzo marna piosenka, dodatkowo umieszczona między najlepszymi utworami na płycie, czyli A Song for Departure i To Repel Ghosts (ten drugi chyba robi najlepszy użytek z syntezatora na całej płycie). Emily i Glasnost też są całkiem sympatyczne, pierwsza za sprawą zgrabnie prowadzonej melodii, druga nadrabia brzmieniem. Kolejne trzy utwory niczym specjalnym się nie wyróżniają: ot, są. Cardiff Afterlife bardzo ładnie wieńczy i podsumowuje tę płytę: świetna produkcja i przebojowa, wpadająca w ucho melodia.
I to tyle. Bardzo szybko i przyjemnie zleciały te trzy kwadranse. Nie jest to ich najlepsza płyta, ale czy gorsza od wspomnianego na wstepie This Is My Truth czy Send Away The Tigers? Wbrew utartym opiniom i średnim na RYMie - nie. Jako całość broni się znacznie lepiej, dodatkowo punktuje lepszą produkcją. _________________
With my last breath I curse Zoidberg. |
|
Powrót do góry |
|
|
MCwalter01
Dołączył: 30 Maj 2010 Posty: 507 Skąd: spod Wrocławia
|
Wysłany: Nie Cze 16, 2013 7:06 pm Temat postu: |
|
|
whoatemydinner: Manic Street Preachers - Lifeblood 5,5/10
Cóż... Nie jestem fanem takiej muzyki. Gdyby te same piosenki nagrał jakiś inny, mniej znany zespół, pewnie nie zwróciłbym na to uwagi. Z całym szacunkiem dla grupy, "Lifeblood" to w dość znacznej części album bezbarwny. Lekki, popowy, radiowy, elektroniczny - te przymiotniki idealnie pasują do tej płyty.
Skoro się zrobiło niezbyt miło, to teraz trochę o plusach. Mimo pewnych niedociągnięć, nie zapominamy, że słuchamy albumu Manic Street Preachers. Czuć ich styl (chociaż nie polubiłem ich za takie rzeczy jak The Love Of Richard Nixon). A Song for Departure czy 1985 to naprawdę dobre utwory. Wyróżnić mógłbym jeszcze parę. Melodie wpadają w ucho - a to jest ważne w przypadku takiej muzyki.
Podsumowując: dość sympatyczny album, do którego jednak w najbliższej przyszłości raczej nie będę wracał. _________________ "In fact the whole of Japan is a pure invention. There is no such country, there are no such people." (Oscar Wilde) |
|
Powrót do góry |
|
|
Anunaki
Dołączył: 06 Mar 2009 Posty: 1794 Skąd: Wrocław/Warszawa
|
Wysłany: Nie Cze 16, 2013 9:33 pm Temat postu: |
|
|
Monkey3-39 Laps
Prowadzący mnie zaskoczył,więc nie miałem czasu do namysłu (przez chwilę miałem dać 13tkę Black Sabbath,żeby w-7 się zapoznał ,ale ją już chyba każdy zna) i z 5 płyt jakie mi przyszły do głowy wybrałem Monkey3-39 Laps. Ta grupa to moje małe odkrycie ostatnich kilku miesięcy. Kapitalnie mi się uch słuchało. Oto garść informacji o nich:Kapela rozpoczęła działalność w 2001 r. poruszając się w muzycznych rejonach stoner rocka w psychodelicznym klimacie przypominającym miejscami brzmienie Black Sabbath, Led Zeppelin, Pink Floyd, Mono czy Pelican. Ich dźwięki to połączenie przestrzeni, długich rozbudowanych kompozycji ze stonerowym brzmieniem, przenoszących słuchacza w odległe światy. W 2003 r. wydali debiutancki krążek „Monkey3”, okazując się jedną z ciekawszych nowych twarzy na stoner rockowej scenie. Album „39 laps” zawiera epicki cover z klasyki kina „Once Upon A Time In The West” mistrza Ennio Morricone.
Album 39 Laps od razu przydał mi do gustu. Jest tu sporo stoner rocka,ale nie tylko, jest dużo więcej. Cały album instrumentalny. Moi faworyci to: Jack, Je Et Bikkje, Once Upon A Time In The West i Driver. Polecam słuchanie w nocy i w skupieniu, bo album wymaga uwagi,a nie puszczania go do sprzątania np . Także to tyle z mojej strony. Moja ocena 4.25/5. Album dostępny do odsłuchu na Spotify. Aha i polecam jeszcze przesłuchanie ich coveru Burn Purpli ,bo wymiata. Jest na płycie Undercover również na Spotify _________________ The World Is Full Of Kings And Queens.Who Blind Your Eyes,Then Steal Your Dreams |
|
Powrót do góry |
|
|
mike
Dołączył: 26 Sie 2004 Posty: 4802 Skąd: Łódź
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Sro Cze 19, 2013 12:26 pm Temat postu: |
|
|
kate bush - hounds of love
wuthering heights uwielbiam, ale nigdy nie moglem sie przekonac do innych nagran tej pani. bardzo ją szanuję jako wokalistkę i tworcę, ale to nie moja bajka. i ta plyta to potwierdza. running up that hill owszem zostaje w glowie, ale moze to dlatego, ze slyszalem ten numer mnostwo razy. nic wiecej, z tytulowym, ktory tez przeciez znalem, jakos w glowie nie chce zostac. glos bardzo charakterystyczny, ale w warstwie muzycznej to ejtisy straszne. cloudbusting jest calkiem fajne. przypomina mi co lepsze kawalki madonny z lat 80. tyle ze nawet ten kawalek jest zbyt monotonny. wakng the witch to jakis dramat. zaczyna sie bardzo przyjemnie, ale potem tragedia.
poziom a dozen red roses...
niektorych kawalkow niestety nie slyszalem, na YT ich nie ma, a ja nie mam czasu bawic sie w jakies spotifaje. w zwiazku z czym oceny nie wystawiam. w kazdym razie, nie podobalo mi sie. zostane przy zachwycaniu sie wuthering heights.
dziekuje za udzial w zabawie. spodziewalem sie niestety nieco czego innego, a i widze, ze szybko to upada, wiec koncze na pierwszej turze swoj udzial. _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
wasdfg7
Dołączył: 16 Paź 2005 Posty: 4279 Skąd: Dębica/Wrocław
|
Wysłany: Sro Cze 19, 2013 1:28 pm Temat postu: |
|
|
mam nadzieję Bizonie że bierzesz pod uwagę fakt, że na tym forum większość to studenci a i teraz mamy okres jaki mamy _________________
MARILLION - BRAVE
The true soul of Queen band is lost...
______________________________
I've Been Blessed By God
Yet I Feel Forsaken
All To Me Was Given
Now It's Finally Taken |
|
Powrót do góry |
|
|
Anunaki
Dołączył: 06 Mar 2009 Posty: 1794 Skąd: Wrocław/Warszawa
|
Wysłany: Sro Cze 19, 2013 9:14 pm Temat postu: |
|
|
Kate Bush-Hounds Of Love
Oberst poleciał hitem,a ta zabawa miała chyba na celu promowanie czegoś mniej znanego,ale do rzeczy. Oto mamy do czynienia z płytą, która zawsze u mnie stoi obok So Petera Gabriela i Boys and Girls Bryana Ferry. Wielka trójka lat osiemdziesiątych. Na Hounds Of Love styl Kate Bush jest już w pełni ukształtowany i jednocześnie wszystko zostało podane w idealnych proporcjach. Są 3 hiciory w postaci Running Up That Hill, Hounds Of Love i Cloudbusting (teledysk od razu mi się przypomina). Pierwsza strona zawiera 3 hity i 3 inne udane kompozycje w tym The Big Sky,które zawsze lubiłem. Za to strona druga, to Bushowe odloty w najlepszym wydaniu i kapitalna suita, totalnie odjechana momentami, ale w pięknym, charakterystycznym dla Kate stylu. Jakiekolwiek wspominanie o Madonnie w kontekście tak wielkiej artystki jak Kate Bush, to jakaś kpina . Hounds Of Love to dzieło skończone i symbol lat 80tych jak również moja ulubiona płyta Kate Bush. W związku z tym ocena może być tylko jedna: 5/5 lub 10/10. _________________ The World Is Full Of Kings And Queens.Who Blind Your Eyes,Then Steal Your Dreams |
|
Powrót do góry |
|
|
Atrus
Dołączył: 17 Gru 2008 Posty: 1752
|
Wysłany: Sro Cze 19, 2013 9:35 pm Temat postu: |
|
|
Anunaki napisał: | Kate Bush-Hounds Of Love
Oberst poleciał hitem,a ta zabawa miała chyba na celu promowanie czegoś mniej znanego,ale do rzeczy. Oto mamy do czynienia z płytą, która zawsze u mnie stoi obok So Petera Gabriela i Boys and Girls Bryana Ferry. Wielka trójka lat osiemdziesiątych. Na Hounds Of Love styl Kate Bush jest już w pełni ukształtowany i jednocześnie wszystko zostało podane w idealnych proporcjach. Są 3 hiciory w postaci Running Up That Hill, Hounds Of Love i Cloudbusting (teledysk od razu mi się przypomina). Pierwsza strona zawiera 3 hity i 3 inne udane kompozycje w tym The Big Sky,które zawsze lubiłem. Za to strona druga, to Bushowe odloty w najlepszym wydaniu i kapitalna suita, totalnie odjechana momentami, ale w pięknym, charakterystycznym dla Kate stylu. Jakiekolwiek wspominanie o Madonnie w kontekście tak wielkiej artystki jak Kate Bush, to jakaś kpina . Hounds Of Love to dzieło skończone i symbol lat 80tych jak również moja ulubiona płyta Kate Bush. W związku z tym ocena może być tylko jedna: 5/5 lub 10/10. |
+1. Przy czym u mnie stoi nie obok So i Boys and Girls, a jeszcze wyżej _________________
With my last breath I curse Zoidberg. |
|
Powrót do góry |
|
|
Atrus
Dołączył: 17 Gru 2008 Posty: 1752
|
Wysłany: Nie Cze 23, 2013 2:55 pm Temat postu: |
|
|
Kate Bush - Hounds of Love
Mój stosunek do Kate jest zgoła bezkrytyczny, więc proszę się nie zżymać na ten fap-poemat, który zaraz napiszę. Zresztą i tak nikogo to nie obchodzi, a chęć polemiki w tym wątku nie istnieje, więc nieważne.
Otóż może zacznę od tego, że Hounds of Love to nawet nie jest mój ulubiony album Kate. Zatem jaki? Dobre pytanie, nie mam pojęcia. Chyba The Dreaming. Zależy od pogody. Albo inaczej: Hounds of Love to najlepszy album Kate, ale nie ma na nim jej najlepszych piosenek. W KAŻDYM RAZIE Hounds of Love i tak jest lepsze od Waszych ulubionych albumów. Running Up That Hill mimo osłuchania wciąż jest doskonałym otwarciem tego albumu. Poziom od tego momentu właściwie tylko rośnie, z małym wyjątkiem jakim jest Mother Stands for Comfort, chociaż w kontekście całości i tak bardzo ten utwór lubię. Kulminacją całej tej dobroci i geniuszu Kate jest suita na drugiej stronie, w której dzieją się rzeczy niepisane, nastroje wahają się między błogością (napisałbym "nieziemską", ale staram się zachować przynajmniej pozory przyzwoitości) a opresyjnym wręcz niepokojem. Na szczęście wszystko dobrze się kończy, miłość jest piękna. Nie tak jak ten album, ale jednak.
Jedenaście na dziesięć. _________________
With my last breath I curse Zoidberg. |
|
Powrót do góry |
|
|
MCwalter01
Dołączył: 30 Maj 2010 Posty: 507 Skąd: spod Wrocławia
|
Wysłany: Nie Cze 23, 2013 3:07 pm Temat postu: |
|
|
OberstPrymas: Kate Bush - Hounds Of Love 10/10
Jedna z moich absolutnie ulubionych płyt. Najlepszy album jednej z najoryginalniejszych artystek w historii muzyki popularnej. Idealne połączenie przebojowości (1. strona) z bardziej ambitnym repertuarem (2. strona).
Running Up That Hill - początek i chyba najlepszy fragment piewrwszej strony płyty. Wchodzi w głowę i jakoś przez dłuższy czas nie chce się nigdzie ruszyć. Takie wyeksponowanie perkusji znamy już z albumu "The Dreaming". Czyli jest to jakaś kontynuacja drogi obranej na poprzednim albumie. Z tą różnicą, że "Hounds Od Love" wydaje się płytą lżejszą.
Tytułowy - tutaj perkusja jeszcze wyraźniejsza (przychodzi na myśl obłąkańcze Sat In Your Lap). Bardzo ciekawy tekst. Mimo dużego ładunku przebojowości jest coś w tym tajemniczego.
The Big Sky - bardzo klimatyczne. W sumie jest to dość dziwny kawałek. W tle dzieje się dość sporo i trzeba paru odsłuchów, żeby to ogarnąć.
Mother Stands For Comfort - a ten utwór z kolei kojarzy mi się z albumem "Never For Ever". Ta partia klawiszy, trudny do opisania nastrój.
Cloudbusting - rzeczywiście bardzo kojarzy mi się to z teledyskiem. Obraz ten jest tak sugestywny, że już chyba zawsze słuchając Cloudbusting będę miał przed oczami tą etiudę z Donaldem Sutherlandem.
Druga strona to rzecz bardziej ambitna i raczej trudniejsza w odbiorze. Wspaniała suita, stanowiąca jedno z największych dokonań artystki. Brak mi słów, żeby opisać tą część albumu.
Właściwie to o tym albumie nie potrafię mówić inaczej niż w samych superlatywach. _________________ "In fact the whole of Japan is a pure invention. There is no such country, there are no such people." (Oscar Wilde) |
|
Powrót do góry |
|
|
wasdfg7
Dołączył: 16 Paź 2005 Posty: 4279 Skąd: Dębica/Wrocław
|
Wysłany: Nie Cze 23, 2013 8:01 pm Temat postu: |
|
|
Dziś Atrus. I rzucić może ale nie wiem czy się zabawa utrzyma. Ja mam ostatnie 2 egzaminy i mogę wrócić do życia. Nie wiem jak inni. Dlaczego nie oceniacie? Nie macie czasu i mieć nie będziecie, nie chce się Wam czy może nie macie czasu ale mieć go będziecie? Co i jak? _________________
MARILLION - BRAVE
The true soul of Queen band is lost...
______________________________
I've Been Blessed By God
Yet I Feel Forsaken
All To Me Was Given
Now It's Finally Taken |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|