Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Najlepsze Płyty |
Disco Polo |
|
1% |
[ 1 ] |
Tektoniczne |
|
11% |
[ 6 ] |
Sztampowy żart o winylach |
|
3% |
[ 2 ] |
Queen |
|
25% |
[ 13 ] |
Naprawdę bardzo mnie ciekawi jakie, naprawdę |
|
25% |
[ 13 ] |
o zimowiskach |
|
1% |
[ 1 ] |
te które typuje Mefju |
|
19% |
[ 10 ] |
jebać to |
|
9% |
[ 5 ] |
|
Wszystkich Głosów : 51 |
|
Autor |
Wiadomość |
jagaciarz
Dołączył: 16 Cze 2005 Posty: 670 Skąd: Zgierz
|
Wysłany: Czw Paź 25, 2012 12:43 pm Temat postu: |
|
|
1. Pink Floyd- A saucerful o secrets
2.Skaldowie- Wszystko mi że mnie ktoś pokochał
3. The Jimi Hendrix Experience- Electric ladyland
4. The Doors-Waiting for The Sun
5. Czerwone Gitary-Czerwone gitary (3)
6. Rolling Stones- Beggars banquet
7. Czesław Niemen- Sukces
Mierna jest moja znajomość tego rocznika, to i lista taka sobie...
Skaldowie tak wysoko za spiewność, instrumentarium i "Nie całuj mnie pierwsza". _________________ That time will come,one day you'll see when we can all be friends |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw Paź 25, 2012 8:46 pm Temat postu: |
|
|
1 The Doors-Waiting for The Sun
2 The Beatles – The White Album
3 The Jimi Hendrix Experience – Electric Ladyland
4 The United States of America - The United States of America
5 Pink Floyd- A saucerful o secrets
6 The Velvet Underground - White Heat/White Light _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Xavi
Dołączył: 06 Wrz 2010 Posty: 2519
|
Wysłany: Pią Paź 26, 2012 2:05 pm Temat postu: |
|
|
1. Jimi Hendrix - Electric Ladyland
2. Ennio Morricone - C'era una volta il West
3. The Beatles - The Beatles [White Album]
4. Pink Floyd - A Saucerful of Secrets
5. The Doors - Waiting for the Sun
6. The Rolling Stones - Beggars Banquet
7. The Velvet Underground - White Light/White Heat
8. Nico - The Marbles Index
9. Krzysztof Komeda - Rosemary's Baby
10. Iron Butterfly – In-A-Gadda-Da-Vida _________________ |
|
Powrót do góry |
|
|
Kriejtiw
Dołączył: 04 Lut 2012 Posty: 384
|
Wysłany: Sob Paź 27, 2012 3:45 pm Temat postu: |
|
|
1. The Nice - The Thoughts Of Emerlist Davjack
2. The Crazy World Of Arthur Brown - The Crazy World Of Arthur Brown
3. Herbie Hancock - Speak Like A Child
4. Cream - Wheels of Fire
5. Soft Machine - Soft Machine
6. The Jimi Hendrix Experience – Electric Ladyland
7. The Velvet Underground - White Heat/White Light
8. Aphrodite Child - End of the World
9. Frank Zappa - We're Only in It for the Money
10. Krzysztof Komeda - Rosemary's Baby
Pierwsze miejsce dla The Nice, którzy dla wielu są dużo słabszym ELP z gitarą. Błąd, oni są ponad to, przynajmniej na tym albumie. Davy O'List gra bardzo w stylu Hendrixa, jego dialogi z klawiszami Emersona stanowią o sile albumu. Pop połączony z psychodelią + elementy klasyki? Wchodzę w to. No i oczywiście genialne Rondo, tytułowy i otwieracz. Szkoda, że to w sumie ostatni album gdzie Emerson pozwolił komukolwiek na wydatne użycie gitary...
Arthur Brown ze swoim debiutem i nieśmiertelnym Fire. Szkoda, że stał się później niejako niewolnikiem tego przeboju. Zresztą, Arthur Arthurem, ale prawdziwą gwiazdą jest tu Vincent Crane, grający w bardzo charakterystyczny sposób, również zapomniany przez wielu. Szkoda, bo ktoś z zespołu, bodajże Palmer, mówił o nim, że kiedy miał dzień, to żaden klawiszowiec nie mógł się z nim równać. Bez przesady, ale tutaj odwalił świetną robotę.
Herbie trochę sentymentalny, przywodzi to na myśl później powstałe Return to Forever. Melancholia, ale nie dołująca - jest dobrze, ale najlepszy Hancock jeszcze przed nami.
Cream tuż poza pudłem, obniżam przez to nieszczęsne Fillmore. Onanizmy Bakera i Claptona nudzą mnie niemożebnie, ale część studyjna to klasyczne Cream najwyższej jakości.
Soft Machine z bardzo brytyjskim, odjechanym albumem. Improwizacje, jazzy, psychodelie, szaleństwa, ale i zwykłe piosenki. Wszystko tu jest, warto poznać, choć na początku to może odrzucać.
Jimi ze swoim najlepszym utworem, ale i piętnastominutowym potworkiem. Mimo wszystko, to chyba mój numer jeden w jego dyskografii, i choć nigdy nie byłem jego fanem, płytę z Have You Ever Been (To Electric Ladyland), Burning Of The Midnight Lamp i przede wszystkim Voodoo Child trzeba docenić.
Velveci stosunkowo nisko, ale nie porywa mnie ten album. Jak pisałem niedawno w temacie im poświęconym, bardzo lubię jedynie dwa utwory, a ostatnie siedemnaście minut wręcz mnie odstrasza, trudno.
A-Child z fajną płytą będącą mieszaniną popu i folku. Bez cudów, ale fajnie się tego słucha. W 1971 powalczą za to o podium.
Zappa na przedostatnim. Parodie wychodzą mu raz lepiej raz gorzej, tu jest przyzwoicie, ale jego zamykacze niezmiennie mnie mierzą. Nadrobi punkty Gorącymi Szczurami za rok.
No i na końcu Krzysztof z soundtrackiem do kolejnego filmu Polańskiego, w stosunku do Cul-de-sac -> film lepszy, muzyka gorsza. Ale za samą kołysankę z Mią w roli głównej, ten punkcik wydaje się zasłużony.
Nie ma za to drugiej płyty The Nice, bo uważam, że od odejścia O'Lista, ten zespół zaczął gwałtownie pikować. |
|
Powrót do góry |
|
|
MCwalter01
Dołączył: 30 Maj 2010 Posty: 507 Skąd: spod Wrocławia
|
Wysłany: Nie Paź 28, 2012 12:37 pm Temat postu: |
|
|
1. The Beatles - The Beatles (White Album) - oczywiście, jest to dzieło nierówne i są tu potworki w rodzaju Wild Honey Pie czy Revolution 9. Jednak ze względu na obszerny materiał strasznie nie rażą. Album chyba najbardziej eklektyczny w dyskografii zespołu. Mamy tu rockandrollowe Back in the U.S.S.R., barokowe Piggies, hard rockowe Helter Skelter folkowe Rocky Raccoon... Praktycznie w każdym wcieleniu Beatlesi wypadają znakomicie. Jeśli dodamy, że na "Białym albumie" są While My Guitar Gently Weeps i Happiness Is A Warm Gun to mamy odpowiedź, dlaczego to mój numer 1 w roczniku 1998.
2. The Jimi Hendrix Experience - Electric Ladyland - najlepszy i najbardziej zróżnicowany album Hendrixa. Co tu mamy? Genialny soulowy Crosstown Traffic, wspaniały cover dylanowskiego All Along The Watchtower, psychodeliczne Burning Of The Midnight Lamp, no i na dokładkę organowe popisy Steve'a Winwooda w Voodoo Chile. Ten album chyba najlepiej pokazuje geniusz Hendrixa i jego wyobraźnię muzyczną.
3. The Kinks - The Kinks Are The Village Green Preservation Society - pierwszy album wyprodukowany wyłącznie przez Raya Daviesa. To zestaw 15 wspaniałych piosenek z utworami Wicked Annabella, Do You Remember Walter? i Johnny Thunder na czele. Materiał jest równie zróżnicowany jak na "Face To Face", ale całość wydaje się spójniejsza i robi większe wrażenie.
4. The Doors - Waiting For The Sun - po debiucie i niemal równie udanym "Strange Days", trzeci album zespołu nieco rozczarowuje, sprawia wrażenie bardziej wymęczonego. Z resztą Morrison nie był zadowolony z wyników sesji. Nie jest to jednak album zupełnie nieudany, muzycy nadal nagrywają świetne piosenki - Hello I Love You, Spanish Caravan, Love Street, czy wreszcie Not To Touch The Earth (fragment suity "The Celebration Of The Lizard").
5. The Rolling Stones - Beggars Banquet - pierwsza płyta Stonesów, która naprawdę bardzo mi się podoba. Po nieudanym "Their Satanic Majesties Request" Keith Richards i spółka wracają do formy. Całość rozpoczyna obłąkańcza samba Sympathy For The Devil. A wysoki poziom muzycy utrzymują niemal do końca. Oprócz wspomnianego hitu uwagę zwracają przede wszystkim Salt Of The Earth, Jigsaw Puzzle i Street Fighting Man.
6. Iron Butterfly - In-A-Gadda-Da-Vida
7. The Crazy World Of Arthur Brown - The Crazy World Of Arthur Brown
8. Free - Tons Of Sobs
9. Pink Floyd - A Saucerful Of Secrets
10. Cream - Wheels Of Fire _________________ "In fact the whole of Japan is a pure invention. There is no such country, there are no such people." (Oscar Wilde) |
|
Powrót do góry |
|
|
OberstPrymas
Dołączył: 24 Kwi 2010 Posty: 2830 Skąd: Świebodzice
|
Wysłany: Nie Paź 28, 2012 1:39 pm Temat postu: |
|
|
A, to ja też dołożę swoją cegiełkę (dokładnie jedną ).
1. The Doors - Waiting for the Sun
Love Street, Not to Touch the Earth, The Unknown Soldier; Yes, The River Knows (IMO strasznie niedocenione), Five to One. A do tego suita Celebration of the Lizard w bonusach. Gdyby nie geniusz debiutu, to właśnie to byłaby moja ulubiona doorsowa płyta. Jim jest tu w szczytowej formie. Pod tym względem taka L.A Woman to śmiech na sali. _________________ FAN KOBIAŁEK
GOŁA KASIA |
|
Powrót do góry |
|
|
Atrus
Dołączył: 17 Gru 2008 Posty: 1752
|
Wysłany: Nie Paź 28, 2012 2:25 pm Temat postu: |
|
|
1. Nico - The Marble Index
2. Jimi Hendrix - Electric Ladyland
3. Pink Floyd - A Saucerful of Secrets
4. The Doors - Waiting for the Sun
5. Mad River - Mad River
6. The Velvet Underground - White Light/White Heat
7. Serge Gainsbourg - Initials B.B.
8. Miles Davis - Nefertiti
9. Johnny Cash - At Folsom Prison
10. Silver Apples - Silver Apples
Zaraz za listą: The Beatles - White Album, The Rolling Stones - Beggars Banquet, Simon & Garfunkel - Bookends, Scott Walker - Scott 2.
Mocny rocznik, aż sam się zdziwiłem troszeczkę. Na pierwszym Nico ze swoim najlepszym solowym albumem - ciężkim, lodowato zimnym, mrocznym, dysonującym i bardzo pięknym. Klimat niepowtarzalny. Na drugim Hendrix, również ze swoim najlepszym albumem, na pewno najlepiej brzmiącym. Floydzi ze swoim chyba najdziwniejszym, obok Ummagummy, albumem, dość nierównym, ale hajlajty są wyśmienite. Doorsów tegorocznych słuchałem kiedyś codziennie, teraz rzadziej, ale cenię wciąż bardzo wysoko. Bardzo słusznie Oberst wspomniał Yes, The River Knows jako jeden z ich najbardziej niedocenionych kawałków, zgadzam się z tym całkowicie. Na piątym debiut Mad River - mało znana płyta, a szkoda, bo to jedna z najlepszych psychodelicznych rzeczy ever - z zaznaczeniem, że nie flower-power-psychodelicznych, a raczej histerycznie-filmowo-psychodelicznych. Velveci kładą kamień węgielny pod noise rocka, ważny i dobry album. Gainsbourg i jego druga najlepsza płyta, sporo klasyki i trochę mniej znanych, a równie dobrych rzeczy. Do Nefertiti długo się musiałem przekonywać i nie wiem, czy wciąż jestem przekonany do końca - ale są tu jedne z najlepszych ballad Milesa z tego okresu, chociażby utwór tytułowy. Cash jest zdecydowanie za nisko, chociaż to słabszy z więziennych koncertów, na domknięcie listy pionierski album Silver Apples łączący zgrabnie awangardową elektronikę i popowe melodie, a to jest zawsze fajne. Też powinni być wyżej. Rezerwa jaka jest, każdy widzi, najbardziej żałuję Stonesów, to chyba mój ulubiony ich album. _________________
With my last breath I curse Zoidberg. |
|
Powrót do góry |
|
|
lookaug
Dołączył: 03 Mar 2009 Posty: 1012 Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Nie Paź 28, 2012 6:12 pm Temat postu: |
|
|
1. Pink Floyd - Saucerful of Secrets
2. The Doors - Waiting for the Sun
3. The Jimi Hendrix Experience - Electric Ladyland
4. The Beatles - The Beatles
5. The Rolling Stones - Beggars Banquet
6. Nico - The Marble Index
7. Cream - Wheels of Fire
8. Deep Purple - Shades of Deep Purple
9. The Velvet Underground - White Light/White Heat
10. Krzysztof Komeda - Rosemary's Baby _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
mumin_king
Dołączył: 14 Cze 2006 Posty: 6343 Skąd: Rzekuń
|
Wysłany: Wto Paź 30, 2012 7:50 am Temat postu: |
|
|
NAJLEPSZE PŁYTY 1968
1. The Jimi Hendrix Experience - Electric Ladyland - 92
2. Pink Floyd - A Saucerful of Secrets - 86
3. The Doors - Waiting for the Sun - 81
4. The Beatles - The White Album - 74
5. The Velvet Underground - White Light/White Heat - 31
6. The Rolling Stones - Beggars Banquet - 30
7. Deep Purple - Shades Of Deep Purple - 29
8. Nico - The Marble Index - 25
9. Ennio Morricone - C'era una volta il West - 24
10. Simon & Garfunkel - Bookends - 20
11. Czerwone Gitary - Czerwone Gitary 3 - 14
12. Cream - Wheels Of Fire - 13
- Deep Purple - The Book of Taliesyn - 13
14. Iron Butterfly - In-A-Gadda-Da-Vida - 12
- The Crazy World Of Arthur Brown - The Crazy World Of Arthur Brown - 12
16. Skaldowie - Wszystko Mi Mówi, Że Mnie Ktoś Pokochał - 11
17. Eric Burdon & The Animals - The Twain Shall Meet - 10
- Stevie Wonder - For Once In My Life - 10
- The Nice - The Thoughts Of Emerlist Davjack - 10
20. Herbie Hancock - Speak Like A Child - 8
- The Zombies - Odessey And Oracle - 8
22. The Kinks - The Kinks Are The Village Green Preservation Society - 7
23. Gun - Gun - 6
- Johnny Cash - At Folsom Prison - 6
- Mad River - Mad River - 6
- Soft Machine - Soft Machine - 6
- Steppenwolf - Steppenwolf - 6
28. Aretha Franklin – Soul Lady - 5
29. Krzysztof Komeda - Rosemary's Baby - 4
- Serge Gainsbourg - Initials B.B. - 4
31. Aphrodite Child - End of the World - 3
- Bee Gees - Horizontal - 3
- Jethro Tull - This Was - 3
- Miles Davis - Nefertiti - 3
- Ten Years After - Undead - 3
- The United States of America - The United States of America - 3
37. Czesław Niemen - Sukces - 2
- Frank Zappa - We're Only in It for the Money - 2
- Giles, Giles & Fripp - The Cheerful Insanity Of Giles, Giles And Fripp - 2
- Nirvana - All of Us - 2
41. Donovan - Hurdy Gurdy Man - 1
- Silver Apples - Silver Apples - 1
- Tyrannosaurus Rex - Prophets, Seers & Sages - The Angels of the Ages - 1 _________________
GGP - na spotkanie ze świeżoscią
Bój się bloga NOWOŚĆ BLOG MUMINA
wg Matteya - bardzo sprytne ALTER EGO.
Zwycięzca Queenwizji - grudzień 2012 |
|
Powrót do góry |
|
|
mumin_king
Dołączył: 14 Cze 2006 Posty: 6343 Skąd: Rzekuń
|
Wysłany: Wto Paź 30, 2012 7:51 am Temat postu: |
|
|
NAJLEPSZE PŁYTY 1969 _________________
GGP - na spotkanie ze świeżoscią
Bój się bloga NOWOŚĆ BLOG MUMINA
wg Matteya - bardzo sprytne ALTER EGO.
Zwycięzca Queenwizji - grudzień 2012 |
|
Powrót do góry |
|
|
Mefju
Dołączył: 27 Cze 2008 Posty: 2871 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: Wto Paź 30, 2012 2:57 pm Temat postu: |
|
|
King Crimson – In The Court Of The Crimson King
Led Zeppelin – I
Led Zeppelin – II
The Doors – The Soft Parade
Pink Floyd – Ummagumma
Pink Floyd – More
Deep Purple – Deep Purple
The Beatles - Yellow Submarine
The Beatles – Abbey Road
The Rolling Stones – Let It Bleed
Yes – Yes
Omega - 10000 lepes
13th Floor Elevators – Bull Of The Woods
Genesis - From Genesis to Revelation
Alice Cooper - Pretties for You
The Who – Tommy
Jethro Tull – Stand Up
Free – Tons Of Sobs
Czesław Niemen - Czy mnie jeszcze pamiętasz?
Free – Free
Skaldowie – Cała Jesteś w Skowronkach
Janis Joplin - I Got Dem Ol' Kozmic Blues Again Mama!
Bee Gees – Odessa
Breakout – Na drugim brzegu tęczy
1. King Crimson - In The Court Of The Crimson King
2. The Beatles - Abbey Road
3. Led Zeppelin - I
4. The Doors - The Soft Parade
5. Led Zeppelin - II
6. Omega - 10000 lepes
7. Skaldowie - Cała Jesteś w Skowronkach
8. Pink Floyd - More
9. Janis Joplin - I Got Dem Ol' Kozmic Blues Again Mama!
10. Czesław Niemen - Czy Mnie Jeszcze Pamiętasz?
Poza dychą:
11. Breakout - Na Drugim Brzegu Tęczy
12. Alice Cooper - Pretties For Yoou
13. The Beatles - Yellow Submarine
14. Bee Gees - Odessa
15. Pink Floyd - Ummagumma
16. Deep Purple - Deep Purple
17. Yes - Yes
No kurwa i to się nazywa porządny rocznik! Od tego momentu gdzieś do 1976-77 będą wyłącznie same dobre roczniki! Gdyby nie cieniutki 1968 to powiedziałbym, że tą dobrą passę rozpoczyna 1967. No mniejsza. Kurna, no klasyk goni klasyka i weź tu listę ułóż. Chociaż tutaj to jeszcze jest w miarę lajtowo i pozycji poza dychą pozbyłem się raczej bez większego żalu, no ale od następnego roku zaczną się już naprawdę trudne wybory.
Najważniejszy debiut wszechczasów o których napisano już chyba wszystko co można było czyli Karmazynowy Król to oczywista oczywistość i tego oraz swojej opinii chyba nie muszę nikomu przedstawiać! Tu jest wszystko, każdy znajdzie coś dla siebie i nawet to niemiłosiernie długie plumkanie w "Moonchild" mi nie przeszkadza. Ta płyta to chyba moje płytowe TOP5 w muzyce w ogóle, a sam Schizofrenik to nie wiem czy nie TOP3 nawet. Po nich Beatlesi z ich absolutnie najlepszą płytą, taką, której nigdy wcześniej nie nagrali! Taka różnorodna, a i taka spójna zarazem. Tu każdy znajdzie coś dla siebie! Tu nie ma słabych punktów! No może "Her Majesty" powinno się znaleźć w innym miejscu, np. tam gdzie miało być pierwotnie. Początkowo jakoś nie mogłem się do tego krążka przekonać i z oporem wchodził, ale ostatnio mnie taka faza na niego złapała, że hoho! I prawie za każdym razem mam ochotę odsłuchiwać płyty w całości, a nie wybiórczo! Po prostu inaczej to sensu dla mnie nie ma. Podium zamykają Zeppelini z ich może nienajlepszą ale za to najrówniejszą płytą! Mnóstwo klasycznych rockowo-bluesowych melodii, ze świetnymi wstawkami organowymi(jak w "Your Time Is Gonna Come"), a to chyba one mi tutaj najlepiej zapadają w pamięć. Poza tym "Dazed And Confused", "You Shook Me", "Babe I'm Gonna Leave You", "Communication Breakdown"... nie to nie ma sensu takie wymienianie, bo zaraz całą płytę normalnie wymienię! xD Tuż za podium Doorsi z ich nieco inną płytą niż normalnie, bo z mnóstwem wstawek dętych. Mam do niej cholerną słabość, ale niestety nie mogłem jej dać na podium tak jak w poprzedniej edycji(gdy żadnego z klasyków na podium jeszcze nie znałem) bo byłaby to zbyt wielka krzywda dla któregokolwiek z klasyków się tam znajdujących. Ale za rok na szczęście znów na podium będą, choć nie na jego najwyższym stopniu. Sam tytułowy kawałek zawiera jedną z najlepszych solówek ever. Po Doorsach mamy drugich Zeppelinów już trochę mniej równych, ale wciąż klasycznych, aczkolwiek hajlajty z tej płyty wielbię jednak bardziej w wersjach BBC i co więcej - ja mam na tej płycie inne hajlajty niż Wy, bo są to "What Is And What Should Never Be", "Lemon Song" czy "Living Loving Maid". Wiem, wiem, smutna prawda o mnie, ale ja jestem z tego dumny, no. Po drugich Cepach mamy węgierski folklor w postaci Omegi, z którego pochodzi m.in. znana już wszystkim "Dziewczyna O Perłowych Włosach". Poza tym roxują jeszcze tytułowy, otwieracz, no i psychodela pt. "Kérgeskezű favágok". Zastanawiałem się kiedyś czy czegoś stąd do QW nie wrzucić.
Byli angole, byli jankesi, byli gulaszożercy i tokajopijacy to pora i na nasze podwórko, na nasz kochany ciemnogród gdzie rok 1969 też okazał się być klasyczny! Zaczynamy od Skaldów będących istną kopalnią hitów! Króliczek, tytułowy, Medytacje Wiejskiego Listonosza, Prześliczna Wiolonczelistka i wiele innych... noż kurna, hit na hicie. Odsłuchując tej płyty nie dawno zorientowałem się, że znałem ją tak naprawdę całe życie, ale po prostu albo nie wiedziałem, że to Skaldowie(np. ich najbardziej beatlesowski numer "Medytacje Wiejskiego Listonosza" sądziłem, że wykonują Czerwone Gitary) albo nie wiedziałem, że te kawałki pochodzą z jednej płyty. Nie wspominam jedynie o "Z kopyta kulig rwie" bo na to to niestety mam alergię("Hej, jadą w saniach panny, przy nich jadą siki!", "Hej, z wierzchu baranina, a pod spodem smoking!"). Floydzi z ich co prawda jedną z najsłabszych płyt, no ale kurna "Quicksilver" i "Up The Khyber" to prostu potęga! Absolutne ciary!!! Przedostatnie miejsce dla naszej ukochanej hipiski. Niestety mało z jej twórczości znam, więc nie mam żadnego punktu odniesienia by móc ocenić ten album na tle innych, no ale fajnie buja i zachęca do dalszego poznawania. "Try(Just A Little Bit Harder)" to chyba klasyk. Jeszcze "Maybe" i "One Good Man" mógłbym jakoś wyróżnić. Listę zamyka kolejna pozycja z naszego ukochanego rodzimego ciemnogrodu czyli "Czy Mnie Jeszcze Pamiętasz" od Czesława Niemena. Tytułowy, "Pod Papugami" i "Stoję w Oknie" to pozycje których wstyd nie znać. A i w pozostałych słychać sporo fajnych partii psychodelicznych. Więc kolejne jego albumy zapowiadają się znakomicie!
Tuż poza dyszką wylądowali m.in. Breakout z ich dobrym bluesowym debiutem brzmiącym nie gorzej od jego zagramanicznych odpowiedników z tamtego okresu no i z kilkoma ważnymi dla nas hitami, potem Alice Cooper - jeszcze nie ten którego przyszło nam znać, no ale mamy tu fajne bluesowo-psychodeliczne grania - takie trochę Doorsowo-Purplowo-Beatlesowskie klimaty tu czuję. Drudzy Beatlesi z dobrym soundtrackiem, no ale bądźmy poważni. Nie w tym roku. To jest niebo a ziemia w porównaniu z AR. Poza tym jedna z ich płyt chyba w zupełności na tej liście wystarczy. Bee Gees tu też hajlajtami jak na poprzednich płytach, ale to wciąż nie ci Bee Geesi których lubię i cenię. Drudzy Floydzi chyba z trochę przehajpowanym ich krążkiem. Ja jakoś rzadko do niego wracam, no ale niektóre zwierzęce odgłosy tam zawarte i niektóre koncertowe wykonania są wporzo. Purple może i klimatycznie nie najgorsi, ale tu wciąż brakuje pierwiastka klasyczności. Yesi z dobrym debiutem, ale tylko dobrym, bo to jeszcze nie ich czasy.
Jeszcze napomknę parę słów o znanych acz nieuwzględnianych przeze mnie płytach w tym roczniku: Stonesi - nie moja bajka, na nich przyjdzie czas kiedy indziej, elewatory z 13. piętra już się niestety skończyły(dosłownie i w przenośni), Genesis z debiutanckim gofrem, w którym ciężko mi określić stylistykę, The Who to samo - też płyta dziwna i zupełnie inna od pozostałych - ani trochę mi nie przypadła do gustu. Jethro Tull - nie tym razem. Free - i tyczy się obu albumów to co teraz napiszę - to chyba jednak nie moja bajka. Jak na razie podoba mi się tylko ich najklasyczniejszy album czyli "Fire And Water", który niestety u mnie się na liście następnego rocznika nie załapie z powodu zbyt dużej konkurencji i mojego spaczonego gustu.
Chciałem jeszcze poznać z tego rocznika Velvetów, Santanę, Moody Blues i braci Jackson, no ale uznałem, że nie ma co poznawać na szybko i na siłę, bo pewnie i tak by się nie załapali. _________________
"Lepiej pić piwo niż nie" - Paulo Coelho |
|
Powrót do góry |
|
|
kater
Dołączył: 24 Maj 2006 Posty: 6820 Skąd: Góry Samotne
|
Wysłany: Wto Paź 30, 2012 7:08 pm Temat postu: |
|
|
1. The Beatles - Abbey Road
2. Pink Floyd - Ummagumma
3. The Velvet Underground - The Velvet Underground
4. Led Zeppelin - I
5. King Crimson - In The Court Of The Crimson King
6. Janis Joplin - I Got Dem Ol' Kozmic Blues Again Mama!
7. White Noise - An Electric Storm
8. Led Zeppelin - II
9. Pink Floyd - More
10. The Doors - The Soft Parade _________________
PORTFOLIO / 1 DZIEŃ 1 PŁYTA / QW OKŁADKI / KOPS / ZUPA |
|
Powrót do góry |
|
|
Xavi
Dołączył: 06 Wrz 2010 Posty: 2519
|
Wysłany: Wto Paź 30, 2012 7:32 pm Temat postu: |
|
|
1. King Crimson - In the Court of the Crimson King
2. The Beatles - Abbey Road
3. Led Zeppelin - I
4. Nick Drake - Five Leaves Left
5. Led Zeppelin - II
6. Isaac Hayes - Hot Buttered Soul
7. Pink Floyd - Ummagumma
8. Scott Walker - Scott 4
9. Free - Tons of Sobs
10. Pink Floyd - More _________________ |
|
Powrót do góry |
|
|
OberstPrymas
Dołączył: 24 Kwi 2010 Posty: 2830 Skąd: Świebodzice
|
Wysłany: Wto Paź 30, 2012 9:50 pm Temat postu: |
|
|
1. Led Zeppelin - I
Jedynka na pierwszym miejscu. Równa, bez zbędnych numerów. Niby debiut, ale wszyscy grają jak starzy wyjadacze (chociaż Page i Jones rzeczywiście już nimi byli). Znakomity otwieracz (ech, co ja bym dał żeby go pierwszy raz usłyszeć wtedy, w 1969 roku ), BIGLY i ten znakomity hałas Bohnama, Jonesa i Page'a. Piękna płyta, której najsłabszym fragmentem jest dobry instrumental.
2.The Beatles - Abbey Road
Nie jestem do końca przekonany do tego albumu. Jasne, jest pełny uroczych melodii i bezsprzecznych hitów, ale to co niby jest tu najlepszego (miniaturki) absolutnie mnie nie rusza. IMO tylko Golden Slumbers i Carry That Weight są bardzo dobre, reszty właściwie nie pamiętam. Za to jest tu pełno nudnych fragmentów od których zęby skrzypią.
3. Led Zeppelin - II
Przejadła mi się ta płyta. Ogólnie 3 kawałki uwielbiam (WLL, Thank You i Ramble On), 5 są mi obojętne a Moby Dick to kosmiczne nudy. Heartbreaker i Living Loving Maid opierają się na ciekawym riffie, ale całościowo to nic szczególnego. Serio, chciałbym być hipsterem i dać ten album wyżej od Abbey Road, ale byłoby to mocno na siłę i ogólnie bez sensu. Bardzo. _________________ FAN KOBIAŁEK
GOŁA KASIA |
|
Powrót do góry |
|
|
Mandey
Dołączył: 24 Sie 2007 Posty: 1579 Skąd: Rawicz
|
Wysłany: Wto Paź 30, 2012 10:05 pm Temat postu: |
|
|
01 THE BEATLES - Abbey Road
02 THE WHO - Tommy
03 THE JACKSON 5 - Diana Ross Presents The Jackson 5
04 LED ZEPPELIN - Led Zeppelin I
05 KING CRIMSON - In The Court Of The Crimson King
06 BEE GEES - Odessa
07 THE ROLLING STONES - Let It Bleed
08 LED ZEPPELIN - Led Zeppelin II
09 PINK FLOYD - More
10 THE DOORS - The Soft Parade
JOE COCKER - With A Little Help From My Friends
STEVIE WONDER - My Cherie Amour
PINK FLOYD - Ummagumma
FREE - Tons Of Sobs
FREE - Free
DAVID BOWIE - Space Oddity
QUINCY JONES - Walking In Space
YES - Yes _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gnietek
Dołączył: 04 Sie 2006 Posty: 936 Skąd: z pięknej planety zwanej Ziemią :)
|
Wysłany: Wto Paź 30, 2012 10:15 pm Temat postu: |
|
|
Rany, "Waiting for the Sun" wylądowało na podium, w dodatku ponad "White Light/White Heat". Co za świat...
Dobra, jedziemy z ostatnim rokiem sikstisów.
1.King Crimson - In The Court Of Crimson King
Między tą płytą a resztą jest ogromna przepaść i muszę to zaznaczyć. Debiut Karmazynowego Króla to prog rock niemal idealny - skomplikowany, różnorodny, rozszerzający dotychczasowe horyzonty muzyki ("Schzofrenik" może być uznawany za pierwszy metal, i to w dodatku jest metal, w którym główną rolę grają dęciaki - czegoś takiego nie było wcześniej... i nie wiem, czy coś podobnego było później). Dlaczego niemal idealny? Ze względu na tendencje do robienia z muzyki chaosu, co szczególnie słychać w "Moonchild". Niemniej, jest to płyta wspaniała, genialna pod względem technicznym i mająca niepowtarzalny klimat. No i śpiewa tu młody Greg Lake.
Daleko w tyle:
2. Pink Floyd - Ummagumma
Na jednej płycie mamy wykonania live kawałków, których wersje studyjne teraz wydają się tylko demami - bardzo je rozwinięto na scenie, nadano im też więcej przestrzeni, a w przypadku "A Saucerful of Secrets" wręcz stworzono utwór z chaosu. Moim zdaniem jednak eksperymenty zawarte na drugim krążku są jeszcze lepsze. Bywa dziwnie, ale zarazem jest oryginalnie, ciekawie i niesamowicie.
3. David Bowie - Space Oddity
Płyta raczej mało ceniona, a moim zdaniem bardzo dobra. Są jakieś zapychacze (np. "Unwashed and Somewhat Slightly Dazed"), ale choćby pierwszy przebój Bowiego, czyli "Space Oddity", hippisowskie "Memory of a Free Festival", radosne "Janine" czy (dla mnie zwłaszcza) genialnie rozwijające się, pełne mocy i radości z życia "Cygnet Committee" to rzeczy świetne. OK, nie jest to szczytowe dzieło Różnookiego, ale jednak bardzo udane.
4. Janis Joplin - I Got Dem Ol' Kozmic Blues Again Mama!
Gdyby blues zawsze był wykonywany z takim życiem i pasją, to bym lubił ten gatunek. Zebrane tu kawałki to prawie same covery, ale Janis nadała im zupełnie nową jakość. To dziwne, że mogę zachwycać się wokalistką o tak ochrypłym głosie, ale... najwyraźniej moc + charyzma > czystość głosu. No i gdyby nie "Kozmic Blues", nie byłoby żadnych zapychaczy.
5. Alice Cooper - Pretties for You
To zupełnie nie ta Alicja, którą wszyscy kojarzą. Cooper na swoim debiucie śpewał jak Beatlesi, z tym że kompozycje są bardziej skomplikowane, gitary bardzo przesterowane, a klimaty wahają się między folkiem, psychodelą a hard/blues rockiem. Generalnie dobry, klimatyczny, pełen życia album.
6. Czesław Niemen - Czy mnie jeszcze pamiętasz?
Bardzo klasyczny, może właśnie najklasyczniejszy Czesiu Niemen. No i jest tu "Pod papugami", które uwielbiam od zawsze... a przynajmniej od dziecka.
7. Genesis - From Genesis to Revelation
Ja wiem, że ta płyta to był taki trochę wypadek przy pracy - zespół nie mógł grać tego, co chciał. Jednak jego porażka komercyjna też była wypadkiem przy pracy - ze względu na tytuł stawiono płytę wśród muzyki religijnej... Tak, nie jest to klasyczne Genesis - ale czy to automatycznie znaczy, że to zły album? Mefju mówi, że nie wie nawet do jakiego gatunku zakwalifikować tę muzykę - a dla mnie wychodzenie poza podziały gatunkowe i tworzenie czegoś nietypowego jest największą możliwą zaletą (z tym, że ta płyta jest w dużej części po prostu skiffle'owa). Nie ma bębnienia Collinsa ani gitary Hacketta, ale mamy cudne melodie, młodzieńczy, zaskakująco przyjemny głos Pete'a Gabriela i radosny, łagodny klimat. Dla mnie to wystarczy. I jeszcze coś - "Silent Sun" spokojnie mogłoby konkurować z późniejszymi utworami Genesis, i to tymi lepszymi.
8. The Beatles - Abbey Road
O ile zawsze uważałem Beatlesów na ostro przereklamowaną kapelę, to jednak ich album finałowy, przyznaję, jest w większości dobry. Są i tu utwory, których najchętniej nigdy bym nie słyszał (np. kompletnie niepotrzebna miniaturka "Her Majesty", głupawo wesołe, a więc typowo beatlesowskie "The End" itd.), ale są też rzeczy mocarne - może największe dzieło Lennona, niepokojące "I Want You", kolejne harrisonowskie olśnienie, czyli "Something", czy choćby wstęp idealny, czyli "Come Together".
9. Skaldowie - Cała jesteś w skowronkach
Mnóstwo bigbeatowych hitów, które chyba każdy zna i lubi, ale niestety i kawałki bezpłciowe. Rock progresywny ("Dwadzieścia minut po północy") jeszcze im nie wychodził.
10. Led Zeppelin - Led Zeppelin II
A niech już tam będzie. "Whole Lotta Love" uwielbiam absolutnie, zaś "Moby Dick" to wspaniały popis perkusyjny (choć dopiero na żywo ujawniał w pełni wielkość Bonza). A reszta... niech będzie.
A niech znowu Doorsi będą na podium... _________________ Wszyscy jesteśmy jak worki kartofli: czy chcemy, czy nie, i tak nas wrzucą do piwnicy. |
|
Powrót do góry |
|
|
whoatemydinner
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 1771 Skąd: Z Mornington Crescent.
|
Wysłany: Wto Paź 30, 2012 10:36 pm Temat postu: |
|
|
01 King Crimson - In The Court Of The Crimson King
debiut wszechczasów, magia, piękno, patetyczne progrocki.
02 The Beatles - Abbey Road
Medley na stronie drugiej to jest MOMENT w dyskografii Beatlesów, a przecież jest tu jeszcze Something, I Want You i She's So Heavy. Nawet Ringo zajebisty. Ogółem oprócz może dwóch słabszych utworów (Maxwell's i, o zgrozo, Because, wielce smutna prawda o mnie) to zajebista rzecz i w ogóle jak to tak bez tego.
03 The Who - Tommy
mała liczba list z tym mnie smuci ogromnie, choć z drugiej strony u mnie LZ żadnych nie będzie, hehe. Ogółem trochę tutaj fillera, ale kawałki Entwistle'a są niezłe całkiem, Pinball Wizard to w ogóle świetna rzecz, a Overture to przez jakiś czas miałem na repeacie - najlepsze motywy całej płyty skondensowane w jednym utworze. A, i ogółem pierwsza połowa >>> druga połowa.
04 Pink Floyd - Ummagumma
za płytę live w dużej mierze jednak. Bo album studyjny mnie w ogóle nie przekonuje. Ale koncertówka - TOP1 płyt koncertowych wszechczasów, totalnie.
05 Pink Floyd - More
Cymbaline i dużo zapyczaczy. W sam raz na dopchnięcie listy. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej
Dołączył: 22 Lip 2005 Posty: 1329 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto Paź 30, 2012 11:30 pm Temat postu: |
|
|
Co prawda regularnie się bawić nie będę (szczególnie że jak się okazało gotowe listy w wordzie z poprzednią edycją mam dopiero od 2000 wzwyż) ale czasem coś napiszę
1.King Crimson - In the Court of the Crimson King
2.Led Zeppelin -I
3.Renaissance - Renaissance
4.Deep Purple - Concerto for Group and Orchestra
5.Zephyr-Zephyr
6.High Tide –Sea Shanties
7.East of Eden - Mercator Projected
8.Jethro Tull - Stand Up
9.The Beatles - Abbey Road
10.Jacula - In Cauda Semper Stat Venenum
poza dychą:
11.Arzachel -Arzachel
12.Coven - Witchcraft Destroys Minds & Reaps Souls
13.Van Der Graaf Generator - The Aerosol Grey Machine
14.Wigwam - Hard 'n' Horny
15.The Nice – Nice
16.Santana -Santana
17.Yes-Yes
18.Procol Harum –A Salty Dog
19.The Moody Blues - On the Threshold of a Dream
20.Led Zeppelin - II
21.Skaldowie- Cała Jesteś w Skowronkach
22.The Moody Blues -To Our Children's Children's Children
23.Aphrodite’s Child- It's Five O'Clock
Pierwsze albumy znacznie odstają od reszty.High Tide choć dla mnie repertuarowo średnio to aranżacje i (niemal metalowe) brzmienie w 69 roku to jest coś.Jacula jak to kiedyś dyskutowaliśmy na forum jest „kontrowersyjna” ale ja nigdy tego nie podważałem bo włoski progres koniec 60-tych /I poł 70-tych miał nieraz takie mroczne brzmienia i okultystyczną tematykę którą zresztą mieli także inni choćby Coven. _________________ Light the fire, feast
Chase the ghost, give in
Take the road less traveled by
Leave the city of fools
Turn every poet loose
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dundersztyc19
Dołączył: 25 Sie 2009 Posty: 1356 Skąd: Kuala Lumpur
|
Wysłany: Sro Paź 31, 2012 12:39 pm Temat postu: |
|
|
Rocznik może być, zauważyłem fakt, że mocno doceniłem lata 70-te, tu będzie się dość dużo działo.
1.Pink Floyd - Ummagumma
Szczerze, to dla mnie najlepszy album wczesnego Pink Floyd i mam tu na myśli studyjną część. Przecież te wszystkie utwory, to taki odjazd, że aż miło. Niekonwencjonalne, długie kolaże, jest tutaj zabawa produkcją, aż się chce tego słuchać. Utwór z długim tytułem, to psychodelia w najlepszym wydaniu, a "Przyjęcie wezyra", jej najważniejsza część, to świetne efekty dźwiękowe na perkusji. Ze złożonych utworów najbardziej chyba lubię trylogię "Syzyfa". Słuchając tego autentycznie mam wrażenie, że obcuję z czymś wielkim. Nie cierpię opinii, że to część koncertowa jest świetna, a studyjna część mogła by nie istnieć. Trzeba być nudziarzem, żeby tak uważać. Koncertówka może być, wprowadza w klimat tego albumu, ale mam wrażenie, że nie mogę się doczekać części studyjnej.
2.The Beatles - Abbey Road
Szczerze, nie wszystkie utwory tu lubię, jest kilka wpadek z suity i nie lubię zbytnio "Come Together" i "Something", tak, dobrze czytacie, przejadły mi się kompletnie.
Ale, generalnie, jest to łabędzi śpiew Beatlesów, jest tutaj ładunek emocjonalny, a większość utworów jest naprawdę wspaniała. Nie ma co krytykować całości. To jeden z ich najepszych albumów.
3.King Crimson - In the Court of the Crimson King
Ja też sobie cenię ten debiut. Doceniam fakt, że dość szybko przemówiły do mnie utwory zespołu, o którym wcześniej nie miałem bladego pojęcia. Słychać tutaj autentyczne emocje. Moim faworytem jest tutaj tytułowy. Fajnie też brzmi kontrast pomiędzy "Schizofrenikiem", a "Mówię do wiatru".
4.Deep Purple - Deep Purple
Raczej najlepszy album z tym pierwszym wokalistą, "April" to ten utwór, na który najbardziej czekam i najlepsza rzecz, jaką mogli zamknąć dyskografię z Rodem Evansem.
5.Pink Floyd - More
Dla mnie to jest naprawdę dobry album, "Cirrus Minor", "The Nile Song", "Cymbaline", jeszcze "The Crying Song", to są naprawdę dobre utwory. A inne też niewiele gorsze, dobrze się tego słucha.
6.The Beatles - Yellow Submarine
Całość jest zdecydowanie do przyjęcia. Premierowe utwory przecież są znakomite: "Hey Bulldog", "Only a Northern Song", czy "All Together Now". Dwa "stare" też są fajne, nie rozumiem wśród was niechęci do "Yellow Submarine". Druga część albumu też przyjemna w odsłuchu i co z tego, że Beatlesi nie maczali w tym palców? Może wybitnie nie jest, ale fajny jest ten albumik.
7.The Doors - The Soft Parade
Album chyba rzeczywiście nieco słabszy od poprzednich. Jest specyficzny, ale uwielbiam dęciaki i utwory nimi napakowane należą do tych lubianych przeze mnie. Ogólnie może być, tytułowy jest ciekawy, choć jakoś mam wrażenie, że tak jakby nieco przejadł mi się.
8.Santana - Santana
Taki typowy niezły debiut, choć są lepsze albumy, jak chociażby następny. Mimo wszystko ma w sobie to wszystko, co Santana ma najlepszego do zaoferowania.
9.Led Zeppelin - Led Zeppelin
Ja jestem zadeklarowany jako gość mający nieszczególną sympatię do Zepów. Ale ich debiut może być. Wydaje się być jedną z lepszych ich płyt i ma w sobie trochę klimatu.
10.Deep Purple - Concerto for Group and Orchestra
Poza tym, że to pierwsze takie połączenie rocka z symfonią, to tu nic nie ma. Miłe do posłuchania, ale nic nadzwyczajnego. Na pewno mogli zrobić z tego coś lepszego.
Poza 10:
- Niemen - Czy mnie jeszcze pamiętasz
- Led Zeppelin - Led Zeppelin II
- Breakout - Na drugim brzegu tęczy
- Bob Dylan - Nashville Skyline
Krótka notka:
Album Niemena, to utwory z kompilacji "Sen o Warszawie", które są tu w odrobinę lepszych wersjach. Tam mnie usypiały. Jest parę fajnych rzeczy, ale nie zachwycam się bardzo. Zeppelina dwójki nie lubię, "Moby Dick" to dla mnie wyżywanie się na perkusji i nic więcej, jedyna rzecz, którą lubię, to "The Lemon Song". Są jeszcze Breakouci, których nie akceptuję w takiej formie. Może to i pierwszy prawdziwie bluesowy album w historii polskiego rocka, ale głos Miry Kubasińskiej kompletnie mi tu nie podchodzi. Po jednym przesłuchaniu nie mam zamiaru prędko wracać. _________________ - Odnoszę wrażenie, że niektórzy powinni dostać dożywotni zakaz słuchania Kazika Staszewskiego.
Ostatnio zmieniony przez Dundersztyc19 dnia Czw Sie 29, 2013 12:01 pm, w całości zmieniany 18 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lookaug
Dołączył: 03 Mar 2009 Posty: 1012 Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Sro Paź 31, 2012 6:41 pm Temat postu: |
|
|
1. The Beatles - Abbey Road
2. King Crimson - In the Court of the Crimson King
3. Led Zeppelin - Led Zeppelin II
4. Breakout - Na drugim brzegu tęczy
5. Nick Drake - Five Leaves Left
6. Pink Floyd - Ummagumma
7. The Velvet Underground - The Velvet Underground
8. The Rolling Stones - Let It Bleed
9. Led Zeppelin - Led Zeppelin
10. The Doors - The Soft Parade _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Faraday
Dołączył: 30 Gru 2010 Posty: 476 Skąd: 25 dsf
|
Wysłany: Sro Paź 31, 2012 6:56 pm Temat postu: |
|
|
1.King Crimson - In the Court of the Crimson King
2.The Beatles - Abbey Road
3.Nick Drake - Five Leaves Left
4.Led Zeppelin - Led Zeppelin
5.Scott Walker - Scott 4
6.Led Zeppelin - Led Zeppelin II
7.Isaac Hayes - Hot Buttered Soul
8.Pink Floyd - Ummagumma
9.Free - Tons of Sobs
10.Pink Floyd - More _________________
last.fm |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią Lis 02, 2012 4:05 am Temat postu: |
|
|
1 King Crimson - In the Court of the Crimson King
2 The Beatles - Abbey Road
3 Niemen - Enigmatic
4 Nick Drake - Five Leaves Left
5 The Stooges - The Stooges
6 Free - Tons of Sobs
7 Pink Floyd - Ummagumma
8 Led Zeppelin - Led Zeppelin
9 The Rolling Stones - Let It Bleed
10 Leonard Cohen - Songs from the Room
Mumin mi nie odpisał, ale jakby Czesiek się nie liczył to na ostatnie miejsce niech będzie druga płyta Zepów.
Mocarny rok. Pierwsze miejsce niekwestionowane. Dzisiaj ten patos może trochę śmieszyć, ale wtedy to musiało być prawdziwe trzęsienie ziemi. Wcześniej się tak nie grało. Chyba nawet debiut Sabbathów nie był takim szokiem... no i Schizofrenik to jeden z utworów życia bez dwóch zdań.
Dalej moja ulubiona płyta Bitelsów. Kapitalna pierwsza płyta. Come Together, I Want You czy zwłaszcza Something to jedne z ich najlepszych numerów. Druga część to już mistrzostwo z Because na czele. Miliard melodii i każda narlepsza ever.
Epicki Niemen. Debiut Nicka. Następnie Iggy i Stooges tym razem nad Free, głównie przez We Will Fall. Flojdzi nie do końca mnie przekonują, ale koncertówka jest smakowita. Słuchałem dzisiaj pierwszej płyty Zepów i tak, tak, wiadomo Plant, wiadomo klasyka ale przez 3/4 trwania albumu miałem wrażenie, że czekam jedynie na Babe I'm Gonna Leave You oraz Dazed and Confused. Na koniec klasyczne Stonesy i ładny Cohen. Mocarny rok. Skoro za dychą jest Neal Young, Zappa czy nawet Miles to musi być epicko. _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Kriejtiw
Dołączył: 04 Lut 2012 Posty: 384
|
Wysłany: Pią Lis 02, 2012 12:08 pm Temat postu: |
|
|
1. King Crimson - In the Court of the Crimson King
2. Miles Davis - In a Silent Way
3. The Velvet Underground - The Velvet Underground
4. Frank Zappa - Hot Rats
5. Jethro Tull - Stand Up
6. Led Zeppelin - II
7. Can - Monster Movie
8. Soft Machine - Volume Two
9. Creedence Clearwater Revival - Green River
10. Bee Gees - Odessa
Crimson na pierwszym, bo wczoraj, po długim okresie niesłuchania, odpaliłem Epitaph i zmiotło mnie jak zwykle. To jest najsmutniejsza rzecz jaką znam i nie ma opcji, bym nie miał przy tym ciar. Najlepszy fragment to ten, gdzie Gregowi załamuje się głos, boskość. Schizofrenik to wiadomo - jazzowe szaleństwo i jaki bas Lake'a! Prawie tytułowy miażdży patosem (w pozytywnym sensie), I Talk To the Wind jest po prostu bardzo ładne, a Moonchild to niedoceniany twór - geniusz. Nie mogłem postąpić inaczej. I tyle.
Miles z potężnym zespołem na drugim - mógłbym zwyczajnie wymienić jego skład i na tym poprzestać, ale napiszę jeszcze, że Shhh > tytułowy, a wyłapywanie wszystkich smaczków w obu utworach może zająć cały dzień.
Velveci po średnim albumie powracają z odpowiedzią na Schizofrenika w postaci Murder Mystery, do tego zwyczajowe słodkości + After Hours. Wspaniała płyta, równa debiutowi, a może...
Frank grający fusion tuż za nimi, onanizmy saksofonowe w Gumbo Variations brzmią jak najlepszy Van Der Graaf, Willie the Pimp ma Beefhearta, ale i tak mój ulubiony utwór stąd to Peaches en Regalia, hehe. Jazzowy Zappa w genialnym wydaniu.
Tutaj już spory odstęp nastąpił, bo reszta albumów z listy aż tak nie miażdży. Najlepszy z peletonu wydaje się folkowy Jethro Tull. Tu nie ma prawie wcale progresu - i dobrze! Trochę bluesa, trochę folku, trochę magii Martina, trochę Andersonowych dziwactw (Fat Man) i mamy album.
Te "gorsze" Zeppy na szóstym. Ja tam zawsze wolałem dwójkę od jedynki, może jestem skrzywiony, ale mam to gdzieś - Whole Lotta Love ciągle działa, no i ja lubię Moby Dicka . Zresztą, cały album daje pozytywnego, rockowego kopa. Przedostatni pełnoprawny album Can z Murzynem - dużo wrzasków, pisków, jęków, tona drugów, oto właśnie Malcolm Mooney, którego często-gęsto wolę od Damo. Sofci dalej w formie, brzmią trochę Zappowo, ale wciąż bardzo oryginalnie. CCR z fajnym, luzackim albumem. Przyjemnie się tego słucha, choć to żadna muzyczna podróż, ale tak też trzeba. No i na końcu Bee Gees, bardzo różniący się od tych późniejszych piszczałek. Solidny longplay z dobrze brzmiącymi harmoniami wokalnymi, akustycznymi gitarami i kawałkiem tytułowym. Dałem ich, bo raczej już w późniejszych latach na dychę szans wielkich nie mają.
Odrzuty... było ich trochę, nie powiem. Na jedenastym niech będzie Space Oddity Davida B. |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Pią Lis 02, 2012 4:34 pm Temat postu: |
|
|
1. King Crimson – In The Court Of The Crimson King (MC, CD)
2. Led Zeppelin – II (CD)
3. The Beatles – Abbey Road (CD, LP)
4. Deep Purple – Deep Purple (MC, CD)
5. The Doors – The Soft Parade (MC, CD)
6. Free – Tons of Sobs (CD)
7. Led Zeppelin – I (CD)
8. Free – Free
9. Deep Purple – Concerto for Group and Orchestra
10. The Rolling Stones – Let It Bleed _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
mumin_king
Dołączył: 14 Cze 2006 Posty: 6343 Skąd: Rzekuń
|
Wysłany: Sob Lis 03, 2012 2:25 pm Temat postu: |
|
|
1. led zeppelin - I - nawet jeśli większość płyty nie jest na takim poziomie co dwa wiadome utwory to jednak na tym albumie są dwa wiadome utwory
2. the bealtes - abbey road - piękno, kto nie łapie końcowej suity ten z policji, a przecież i pierwsza część albumu jest cudowna a takie She's so heavy to geniusz.
3. the rolling stones - let it bleed - bo to znowu Stonesowy klasyk i chyba moja ulubiona ich płyta, mało tego, że hiciarska to jeszcze wielka.
4. free - tons of sobs - cudowne granie, moja ulubiona odsłona free, bo jest mniej bluesowo a bardziej ostrzej, z pazurem.
5. led zeppelin - II - brakuje trochę epizmu, ale jest Lemon Song i Thank You a reszta to naprawdę mocne hardrocki, tyle że zgrane.
6. the who - tommy - choć ja tych ich konceptów nie łapię to jednak sporo klasyki a widziałem film fragmentami i nieźle popieprzony miejscami.
7. the doors - the soft parade - nie bierze mnie ta płyta, ja wolałem doorsów tajemniczych nawet często przez tą tajemniczość, nostalgicznych. Tutaj są tego ilości śladowe.
8. alice cooper - pretties for you - też prawda, że ciekawostka, alice śpiewający a'la elvis
9. the beatles - yellow submarine - tylko za Hey Buldog, bo reszta albo mnie wybitnie irytuje albo nie wzbudza żadnych emocji
10. the plastic ono band - live peace in toronto 1969 - jęki eltonajohnalennona z yoko _________________
GGP - na spotkanie ze świeżoscią
Bój się bloga NOWOŚĆ BLOG MUMINA
wg Matteya - bardzo sprytne ALTER EGO.
Zwycięzca Queenwizji - grudzień 2012 |
|
Powrót do góry |
|
|
MCwalter01
Dołączył: 30 Maj 2010 Posty: 507 Skąd: spod Wrocławia
|
Wysłany: Nie Lis 04, 2012 3:56 pm Temat postu: |
|
|
W związku z tym, że nie jestem pewien jak zostanie potraktowane "Enigmatic" Niemena robię top 11. Jak wypadnie jakiś kawałek z pierwszej dziesiątki na 10 miejsce wpada jedenastka.
1. The Beatles - Abbey Road - moim skromnym zdaniem pożegnalny album The Beatles to największe dzieło zespołu. Pierwsza strona to wspaniałe piosenki z Something i I Want You (She's So Heavy) na czele. Druga strona to niezapomniana suita. Brzmi ona tak spójnie, że trudno uwierzyć, że Lennon i McCartney pracowali nad kompozycjami osobno, nie wiedząc, że ktoś wpadnie na pomysł połączenia tych szkiców w całość. Mało tego, na "Abbey Road" mamy piękne Because ze świetnie zharmonizowanymi głosami, nawiązujące do Sonaty księżycowej Beethovena.
2. King Crimson - In The Court Of The Crimson King - o włos za "Abbey Road". O 2. miejscu zadecydowała improwizowana część Moonchild, której nie znoszę. Jednak reszta materiału to mistrzostwo. Muzycznie i tekstowo. Te dwa elementy na debiucie King Crimson rewelacyjnie się uzupełniały. A Epitaph to rzeczywiście chyba najsmutniejsza piosenka ever.
3. Led Zeppelin - Led Zeppelin - nie tylko Dazed And Confused i Babe I'm Gonna Leave You. Reszta to kawał świetnego hard rockowego grania. Jest w tym zestawie jedna rzecz, która zdecydowanie się wyróżnia - Communication Breakdown. Najmocniejszy na płycie utwór, który zapowiada to co wydarzy się w rocku w następnych latach.
4. Frank Zappa - Hot Rats
5. Czesław Niemen - Enigmatic
6. The Velvet Underground - The Velvet Underground
7. Led Zeppelin - Led Zeppelin II
8. The Kinks - Arthur Or The Decline And Fall Of The British Empire
9. Breakout - Na drugim brzegu tęczy
10. Colosseum - Valentyne Suite
11. The Who - Tommy
Czego zabrakło? Głównie brakuje mi tu Grateful Dead z "Live/Dead", debiutu Crosby, Stills & Nasha oraz "Cała jesteś w skowronkach" Skaldów. W innych rocznikach te albumy miałyby szansę nawet na pierwszą trójkę, w 1969 przy ogromie świetnych propozycji musiałem je z bólem odrzucić. _________________ "In fact the whole of Japan is a pure invention. There is no such country, there are no such people." (Oscar Wilde) |
|
Powrót do góry |
|
|
mumin_king
Dołączył: 14 Cze 2006 Posty: 6343 Skąd: Rzekuń
|
Wysłany: Pon Lis 05, 2012 11:57 pm Temat postu: |
|
|
NAJLEPSZE PŁYTY 1969
1. King Crimson - In The Court Of The Crimson King - 123
2. The Beatles - Abbey Road - 113
3. Led Zeppelin - I - 79
4. Led Zeppelin - II - 59
5. Pink Floyd - Ummagumma - 47
6. Nick Drake - Five Leaves Left - 29
7. The Velvet Underground - The Velvet Underground - 26
8. The Doors - The Soft Parade - 24
9. Free - Tons of Sobs - 22
10. The Rolling Stones - Let It Bleed - 19
11. Tho Who - Tommy - 18
12. Pink Floyd - More - 17
13. Deep Purple - Deep Purple - 14
- Frank Zappa - Hot Rats - 14
- Janis Joplin - I Got Dem Ol' Kozmic Blues Again Mama! - 14
16. Breakout - Na drugim brzegu tęczy - 10
- Deep Purple - Concerto for Group and Orchestra - 10
18. Alice Cooper - Pretties for You - 9
- Isaac Hayes - Hot Buttered Soul - 9
- Jethro Tull - Stand Up - 9
- Miles Davis - In a Silent Way - 9
- Scott Walker - Scott 4 - 9
23. David Bowie - Space Oddity - 8
- Renaissance - Renaissance - 8
- The Jackson 5 - Diana Ross Presents The Jackson 5 - 8
26. The Beatles - Yellow Submarine - 7
- The Stooges - The Stooges - 7
28. Bee Gees - Odessa - 6
- Czesław Niemen - Czy Mnie Jeszcze Pamiętasz? - 6
- Skaldowie - Cała Jesteś w Skowronkach - 6
- Zephyr - Zephyr - 6
32. High Tide – Sea Shanties - 5
- Omega - 10000 lepes - 5
34. Can - Monster Movie - 4
- East of Eden - Mercator Projected - 4
- Genesis - From Genesis to Revelation - 4
- The Kinks - Arthur Or The Decline And Fall Of The British Empire - 4
- White Noise - An Electric Storm - 4
39. Free – Free - 3
- Santana - Santana - 3
- Soft Machine - Volume Two - 3
42. Colosseum - Valentyne Suite - 2
- Creedence Clearwater Revival - Green River - 2
- Leonard Cohen - Songs from the Room - 2
45. Jacula - In Cauda Semper Stat Venenum - 1
- The Plastic Ono Band - Live Peace in Toronto 1969 - 1 _________________
GGP - na spotkanie ze świeżoscią
Bój się bloga NOWOŚĆ BLOG MUMINA
wg Matteya - bardzo sprytne ALTER EGO.
Zwycięzca Queenwizji - grudzień 2012 |
|
Powrót do góry |
|
|
mumin_king
Dołączył: 14 Cze 2006 Posty: 6343 Skąd: Rzekuń
|
Wysłany: Wto Lis 06, 2012 12:01 am Temat postu: |
|
|
NAJLEPSZE PŁYTY 1950-1969
The Beatles - Rubber Soul
Miles Davis - Kind of Blue
The Beatles - Help!
Bob Dylan - Highway 61 Revisited
John Coltrane - A Love Supreme
The Beatles - Revolver
Simon & Garfunkel - Sounds Of Silence
The Beach Boys - Pet Sounds
Ennio Morricone - Il buono, il brutto, il cattivo
Cream - Fresh Cream
Krzysztof Komeda - Astigmatic
The Doors - The Doors
The Beatles - Sgt. Pepper's Lonely Heart Club Band
The Velvet Underground - The Velvet Underground & Nico
Pink Floyd - The Piper at the Gates of Dawn
The Beatles - Magical Mystery Tour
The Jimi Hendrix Experience - Electric Ladyland
Pink Floyd - A Saucerful of Secrets
The Doors - Waiting for the Sun
The Beatles - The White Album
The Velvet Underground - White Light/White Heat
King Crimson - In The Court Of The Crimson King
The Beatles - Abbey Road
Led Zeppelin - I
Led Zeppelin - II
Pink Floyd - Ummagumma
WYBIERAMY TYLKO Z PODANYCH POZYCJI _________________
GGP - na spotkanie ze świeżoscią
Bój się bloga NOWOŚĆ BLOG MUMINA
wg Matteya - bardzo sprytne ALTER EGO.
Zwycięzca Queenwizji - grudzień 2012 |
|
Powrót do góry |
|
|
mumin_king
Dołączył: 14 Cze 2006 Posty: 6343 Skąd: Rzekuń
|
Wysłany: Wto Lis 06, 2012 12:06 am Temat postu: |
|
|
1. The Doors - Waiting for the Sun
2. Led Zeppelin - I
3. The Beatles - Abbey Road
4. The Doors - The Doors
5. The Beatles - Magical Mystery Tour
6. Simon & Garfunkel - Sounds Of Silence
7. Ennio Morricone - Il buono, il brutto, il cattivo
8. The Beatles - Sgt. Pepper's Lonely Heart Club Band
9. Led Zeppelin - II
10. The Beatles - Revolver _________________
GGP - na spotkanie ze świeżoscią
Bój się bloga NOWOŚĆ BLOG MUMINA
wg Matteya - bardzo sprytne ALTER EGO.
Zwycięzca Queenwizji - grudzień 2012 |
|
Powrót do góry |
|
|
OberstPrymas
Dołączył: 24 Kwi 2010 Posty: 2830 Skąd: Świebodzice
|
Wysłany: Wto Lis 06, 2012 12:12 am Temat postu: |
|
|
1. Led Zeppelin - I
2. The Doors - The Doors
3. The Doors - Waiting for the Sun
4. The Beatles - Rubber Soul
5. The Beatles - Abbey Road
6. Led Zeppelin - II
7. Pink Floyd - The Piper at the Gates of Dawn _________________ FAN KOBIAŁEK
GOŁA KASIA |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|