FAQFAQ
SzukajSzukaj
UżytkownicyUżytkownicy
GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja

ProfilProfil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości
ZalogujZaloguj

Forum Forum.Queen.PL (tylko do odczytu) Strona Główna
Użytkownikami tego forum nie są wyłącznie (i w większości) członkowie Polskiego Fanklubu Queen, dlatego ogółu opinii prezentowanych na forum nie można traktować jako opinii Fanklubu, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru.
Polski Fanklub Queen

Czat.Queen.PL!
Najlepsze koncertowe wykonania utworów
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum.Queen.PL (tylko do odczytu) Strona Główna -> Queen - Live
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lesheq



Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 785
Skąd: Przemyśl/Kraków

PostWysłany: Czw Wrz 13, 2012 4:29 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

niestety nie mam, poszukam potem w necie, może znajdę.
_________________
Lesheq
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
tretos



Dołączył: 14 Lut 2011
Posty: 330

PostWysłany: Czw Wrz 13, 2012 8:39 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja mam ;d
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
aber



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 1325
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czw Wrz 13, 2012 8:55 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

tretos napisał:
Ja mam ;d


Dlaczego jeszcze nie widzę linka lub coś w tym stylu? Wink
_________________
QPoland - Największa polska strona o zespole Queen
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Mariusz



Dołączył: 17 Maj 2005
Posty: 2411
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 11:06 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dostałem ciekawego maila od Boba, w którym pisze:

Cytat:
...Queen weren't great musicians. At least not technically as players. They rehearsed for weeks and weeks so they could play 20 songs on a tour. They weren't the types of musicians who had a hundred songs in the bag, like Pearl Jam, Bruce Springsteen or Dream Theater. Even with all that rehearsal, they often made a lot of mistakes on the first night of a tour. Listen to Dallas 78 and Montreal 82, and read that review of Vancouver 80.

Their brilliance was in the studio, and I'm sure there was a lot of editing in and overdubbing to make it happen. I think this is the reason there will never be a boxed set. It would reveal too many answers about the creative process, and they want to keep the mystique there.


Co o tym myślicie?
_________________
There Must Be More To Life Than This
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Lesheq



Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 785
Skąd: Przemyśl/Kraków

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 12:15 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mariusz napisał:
Dostałem ciekawego maila od Boba, w którym pisze:

Cytat:
...Queen weren't great musicians. At least not technically as players. They rehearsed for weeks and weeks so they could play 20 songs on a tour. They weren't the types of musicians who had a hundred songs in the bag, like Pearl Jam, Bruce Springsteen or Dream Theater. Even with all that rehearsal, they often made a lot of mistakes on the first night of a tour. Listen to Dallas 78 and Montreal 82, and read that review of Vancouver 80.

Their brilliance was in the studio, and I'm sure there was a lot of editing in and overdubbing to make it happen. I think this is the reason there will never be a boxed set. It would reveal too many answers about the creative process, and they want to keep the mystique there.


Co o tym myślicie?


Ciekawa uwaga, ale nie zgadzam się z nią. Bycie wspaniałym muzykiem nie musi oznaczać koniecznie bycia wirtuozem, który zagra wszystko i wszędzie. I wirtuozami nie byli, podobnie jak nie byli nimi Stonesi, Floydzi, Zeppelini, The Who, Purple, Sabbaci i inni wielcy - a nie przeszkadza nam sytuowanie ich na Olimpie rocka.

- Nie bycie wirtuozem nie oznacza, że nie można być uznanym za najlepszy lub jeden z najlepszych koncertowych zespołów świata, bo w muzyce nie chodzi o idealne techniczne odegranie czego popadnie, tylko o emocje i poruszenie widowni. A to wychodziło Queen wybitnie - brzmieli świetnie, tworzyli więź z publicznością i dziś po tylu latach nikt nie kwestionuje ich pozycji jako zespołu koncertowego, co więcej w odniesieniu do ich koncertów zazwyczaj mówi się i pisze używając słowa "legendarny"

- kolejna rzecz; że długo "trenowali" przed trasą a potem grali dwadzieścia kilka utworów, które przećwiczyli. Trenowali, bo chcieli by brzmiało to dobrze - poza tym musieli odrzeć te studyjne wersje do szkieletu i zbudować na nowo na potrzeby koncertu. Nie ma co ukrywać - muzyka Queen była dużo bardziej skomplikowana i trudna do zagrania niż Springsteen czy Pearl Jam (z całym szacunkiem dla nich) - więc to wymagało więcej pracy. Woleli więc dobrze przygotować stałą setlistę i grać ją coraz lepiej z koncertu na koncert podczas danej trasy. Owszem, tutaj można im postawić zarzut, że podczas danej trasy nie zmieniali wielu utworów - i w pewnym sensie wychodziło z nich bycie "leniuszkiem". Nikt nie jest doskonały

- "że nie mieli wora piosenek, z którego dowolnie wyciągali co popadnie" - pamiętajmy, że było ich 4 i tylko 4. Jak Bruce jedzie w trasę to bierze ze sobą E Street Band, z którym współpracuje od prawie 40 lat - to są wyborni muzycy i jest ich wielu, co najmniej 7, a bywało, że nawet 15 osób grało razem z Brucem. W takim składzie łatwiej jest zmieniać setlistę i mieć na poczekaniu kilkadziesiąt utworów. A pamiętajmy, że nasi 4 panowie byli tylko we 4 i w dodatku nie byli wirtuozami Smile

- Co do pomyłek podczas koncertów - chyba słaby argument, bo pomyłki zdarzały i zdarzają się każdemu, ale to jest naturalne dla artystów grających na żywo. Zwłaszcza, gdy chodzi o pierwsze koncerty na danej trasie.

- Jeżeli nie byli wybitnymi muzykami, to co z koncertami, których nikt nie poprawiał, a są zagrane lepiej niż oficjalne koncertówki: co z Rainbow, co z Tokio 75, Boston 76, całe USA 77, Chicago 78, Hammy 79 i setkami innych wykonań znanych z bootelgów, które pokazują, jak byli dobrzy na żywo??? To są rzetelne i uczciwe dowody na to, że na żywo byli rewelacyjni i nie zmienia tego fakt, że zdarzały się im pomyłki.

- "i że niby dlatego nie wyjdzie box"? - śmiech na sali. Niektóre rzeczy (np. Rainbow 74, Houston 77 czy Hammy 79) mogłyby wyjść z miejsca beż żadnych poprawek. Nic nie musieliby poprawiać i niczego nie musieliby się wstydzić. Boksy nie wyjdą, bo nasi panowie są leniwi.

Queen (nawet pomimo leniuchowania w zakresie zmian setlisty) był koncertowym wymiataczem, jakich mało. Mamy na to setki dowodów w postaci bootlegów - wystarczy posłuchać tych nagrań. Spora ich część mogła by sobie wyjść bez jednej nawet poprawki jako oficjalna płyta koncertowa. Jeśli członkowie Queen nie byli wspaniałymi muzykami, to kto kurde jest...?
_________________
Lesheq
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Leniu



Dołączył: 06 Kwi 2004
Posty: 2432
Skąd: Przemyśl / Kraków

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 2:19 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mariusz napisał:
Dostałem ciekawego maila od Boba, w którym pisze:

Cytat:
...Queen weren't great musicians. At least not technically as players. They rehearsed for weeks and weeks so they could play 20 songs on a tour. They weren't the types of musicians who had a hundred songs in the bag, like Pearl Jam, Bruce Springsteen or Dream Theater. Even with all that rehearsal, they often made a lot of mistakes on the first night of a tour. Listen to Dallas 78 and Montreal 82, and read that review of Vancouver 80.

Their brilliance was in the studio, and I'm sure there was a lot of editing in and overdubbing to make it happen. I think this is the reason there will never be a boxed set. It would reveal too many answers about the creative process, and they want to keep the mystique there.


Co o tym myślicie?



P.S. Lesheq wyczerpał temat:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Lesheq



Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 785
Skąd: Przemyśl/Kraków

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 2:59 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

i jeszcze jedna mała uwaga co do pomyłek podczas koncertów. Jakie pomyłki zasadzili Zeppelini podczas Live Aid czy sam Plant podczas FM Tribute? Dość mocno zauważalne - ale w niczym nie wpływa to na ich pozycję w historii rocka i postrzeganie ich jako muzyków wybitnie grających na żywo. Mimo, że obie wpadki były na oczach całego świata, przywołani w wypowiedzi Boba Bruce Springsteen i Pearl Jam (znowu przy całym szacunku do nich) mogliby jednak wyżej wymienionej kapeli czyścić obuwie a odzienie wierzchnie iść powiesić w szatni Very Happy

W sumie wobec Zeppelinów też można by wysunąć podobny zarzut, że mieli przewidywalne setlisty, grali niewiele utworów - pewnie więc nie są wspaniałymi muzykami.

A to, że zdarzały się im pomyłki to już definitywnie eliminuje ich z grona "wspaniałych muzyków" Very Happy
_________________
Lesheq
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Żbik88



Dołączył: 05 Kwi 2009
Posty: 573
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 4:00 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

kto to jest Bob i na co choruje?
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Fenderek



Dołączył: 14 Lis 2003
Posty: 13423

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 4:14 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A ja się niestety panowie z Bobem zgodzę. Panowie boskimi technikami nigdy nie byli i badzo, bardzo, BARDZO dużo ćwiczyli doskonaląc pewne rzeczy. Byli perfekcjonistami i do perfekcji ćwiczyli wiele rzeczy- ale potem te patenty powtarzali i powtarzali i powtarzali... ile razy panowie zdobywali się na prawdziwe improwizacje? Kiedy to robili- wychodziła chała częściej niz cokolwiek dobrego. Że wspomnę żałosną próbę zagrania Gimme Some Lovin' na Wembley...

Może napiszę później więcej. Uważam Queen zajeden z lepszych zespołów koncertowych wszech czasów- ale z dość specyficznych względów.

Porównanie do Zeppelinów... tu nie o pomyłki chodzi. Panowie z Led Zeppelin potrafili polecieć improwizacją na bieżąco, zagrać ten sam utwór trzy wieczory z rzędu i za każdym razem dodając do niego coś innego. Queen leciało tymi samymi utworami, niemal tak samo zagranymi. Nawet rozmowy między utworami z bootlega na bootleg są podobne a czasami wręcz, masakra, takie same...

Czytajkcie ze zrozumieniem to co napisał Bob, bo mam wrażenie przeinaczyliście to co on napisał. Nikt nie mówi o byciu wirtuozem, nie ma cienia wirtuozerii w Pearl Jam, a to jest jeden z podanych przykładów. Mówimy o zespole, który jedzie w trasę i na koncercie na który idziesz może zagrać niemal DOWOLNY kawałek z całej swojej dyskografii. To nie jest wyćwiczone- to jest naturalne. Muzyka Queen też aż tak dużo trudniejsza od Pearl Jam czy Springsteena nie jest- sorry, ale to nie Yes ani King Crimson. O, zresztą, King Crimson właśnie...

Bob mówi o technice grania. Ta jest... OK. Jest wyćwiczona do bólu, ale nie jest taka, ze Brian bierze gitarę i gra co tylko mu się żywnie podoba i to zawsze brzmi zajebiście. A są i byli tacy muzycy którzy po prostu zaczynają grać i tyle. Oni nigdy nie byli typem improwizatorów, oni nigdy nie potrafili oddać się momentowi na tyle, żeby ten ich zabrał w nieznane miejsca. Moze się bali, może uważali że ludzie oczekują od nich wyćwiczonych zagrań, może byli perfekcjonistami a improwizacja to ryzyko- a może była to wypadkowa wszystkich tych rzeczy. Niemniej Bob ma częściowo rację. To nie są muzycy, którzy są naturszczykami, którym talent wypływa spod palców przy każdej jednej nucie. Królowa była NIEPRAWDOPODOBNIE wyćwiczona. Mówiliśmy o tych ich innych aranżacjach koncertowych, że tak to genialnie wychodziło w porównaniu z płytami itd. Ale nawet to było ćwiczone porzed trasą do bólu. Aż stawało się automatyczne. Nie było w tym rockowego szaleństwa- było prawie wyrachowanie. Dużo tego wyrachowania było.

Kim jest Bob? Gość gra na gitarze w Kanadyjskiej wersji musicalu WWRY, do której został wybrany przez samego Briana. Jest też jednym z największych kolekcjonerów koncertów Queen, to on pierwszy stworzył przewodnik które nagranie z Live Killers pochodzi z którego koncertu. Zbieraniem i słuchaniem bootlegów Queen, Led Zeppelin i kilku innych artystów zajmuje się od 10-15 lat.

Ot, jakiś kmiot, który nie wie o czym mówi.

Lesheq napisał:


Ciekawa uwaga, ale nie zgadzam się z nią. Bycie wspaniałym muzykiem nie musi oznaczać koniecznie bycia wirtuozem, który zagra wszystko i wszędzie. I wirtuozami nie byli, podobnie jak nie byli nimi Stonesi, Floydzi, Zeppelini, The Who, Purple, Sabbaci i inni wielcy - a nie przeszkadza nam sytuowanie ich na Olimpie rocka.

A kto Queen z jakiegokolwiek Olimpu sciągał?

Przeczytajcie to co Bob napisał a nie "Queen było najlepsze we wszystim i kto myśli inaczej ten głupi!". Nikt nie mówił też o wirtuozerii, ale o naturalności grania, o pewnej chemii, której nie da się wyćwiczyć. Nie, ze Queen jej nie miało- ale nie to było ich siłą. Po prostu.
_________________


Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.

A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Żbik88



Dołączył: 05 Kwi 2009
Posty: 573
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 4:33 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

To ze ktos gra na gitarze w WWRY nie ma znaczenia. Brian wybieral? Lamberta tez wybral Wink no ale to ze zbiera bootlegi itd to szacun dla niego bo wie o czym gada Smile

PS To ten od stony QueenConcerts?

PS 2 w sumie rozumiem ze jest kolo niesamowicie osluchany ale podziwiam go ze mimo tego potrafi tak krytycznie podejsc do sprawy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Fenderek



Dołączył: 14 Lis 2003
Posty: 13423

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 4:46 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lesheq napisał:

tylko o emocje i poruszenie widowni. A to wychodziło Queen wybitnie - brzmieli świetnie, tworzyli więź z publicznością i dziś po tylu latach nikt nie kwestionuje ich pozycji jako zespołu koncertowego, co więcej w odniesieniu do ich koncertów zazwyczaj mówi się i pisze używając słowa "legendarny"


Tak i nie. Poruszali? Sorry, ale takich wyskoków jak YTMBA to można policzyć na palcach jednej ręki. A znam takich artystów, którzy na tak mocnych emocjach bazują. Nick Cave, choćby. Problem z takimi emocjami, tak mocnymi jest taki, że nie każdemu będą odpowiadać, nie ma wspólnego mianownika... Queen grało masówkę. Grało ją genialnie, Fred miał genialny kontakt z publicznością, ale... no własnie, to on był tym skłądnikiem. Nie to jak grali. Ja sam byłem na koncertach po których byłem w dziwnej, mydlanej bańce, niewzruszony na to co dzi8ało się dookoła mnie. Koncertach pełnych dramaturgii, niemal muzycznych mszach. Sorry, ale nie uważam że im to wychodziło wybitnie. Wybitnie im to wyszło dosłownie kilka razy.

Lesheq napisał:

- kolejna rzecz; że długo "trenowali" przed trasą a potem grali dwadzieścia kilka utworów, które przećwiczyli. Trenowali, bo chcieli by brzmiało to dobrze

I właśnie o to chodzi. Niektórzy nie muszą. Właśnie dlatego Bob mówi, ze Queen pod tym względem AŻ TAK genialni nie byli...

Lesheq napisał:

Nie ma co ukrywać - muzyka Queen była dużo bardziej skomplikowana i trudna do zagrania niż Springsteen czy Pearl Jam (z całym szacunkiem dla nich)

Czemu odpuściłeś przykład Dream Theater? Razz
I sorry, ale w przypadku takiego Springsteena to są pozory. Nie róbmy z utworów Queen rocka progresywnego bo to też nie jest prawda. Takie IWTBF to są trzy akordy. AOBTD to jest jeden motyw w kółko. Ba- tych najbardziej karkołomnych albo nie grali panowie z Queen w ogóle (cała Czarna Królowa?) albo jakoś starali się obejść. To pokazuje pomysłowość i kreatywniość, ale... bez przesady z tym ich skomplikowaniem tych kompozycji, bo największy nacisk na koncertach był właśnie na te prostsze...

Lesheq napisał:

- "że nie mieli wora piosenek, z którego dowolnie wyciągali co popadnie" - pamiętajmy, że było ich 4 i tylko 4. Jak Bruce jedzie w trasę to bierze ze sobą E Street Band, z którym współpracuje od prawie 40 lat - to są wyborni muzycy i jest ich wielu, co najmniej 7, a bywało, że nawet 15 osób grało razem z Brucem. W takim składzie łatwiej jest zmieniać setlistę i mieć na poczekaniu kilkadziesiąt utworów. A pamiętajmy, że nasi 4 panowie byli tylko we 4 i w dodatku nie byli wirtuozami Smile

Absolutna i wierutna bzdura.

Ile osób jest ze sobą łatwiej idealnie zgrać- cztery czy 15? No pomyśl chwilę. To nie jest tak, ze każdy gra swoje. Muzycy na scenie muszą grać przede wszystkim ze sobą, reagować na siebie itd. Zgrać ze sobą 8 osób czy 15 osób to jest przekosmos.

Lesheq napisał:

- Co do pomyłek podczas koncertów - chyba słaby argument, bo pomyłki zdarzały i zdarzają się każdemu, ale to jest naturalne dla artystów grających na żywo. Zwłaszcza, gdy chodzi o pierwsze koncerty na danej trasie.

Bardziej chodzi o to, ze jeśli Queen było nie w formie to potrafili zagrać masakrycznie źle. Ja naprawdę mam problem z przypomnieniem sobie wyjątkowo słabego występu Pearl Jam. Takiego masakrycznie złego...

Lesheq napisał:

To są rzetelne i uczciwe dowody na to, że na żywo byli rewelacyjni i nie zmienia tego fakt, że zdarzały się im pomyłki.

To porównaj je z takimi samymi przykładami innych zespołów. Własnie o to chodzi. Nikt nie mówi, ze oni byli słabi. Bardziej- nie byli najlepsi pod każdym jednym względem. Bo nie byli.

Lesheq napisał:


- "i że niby dlatego nie wyjdzie box"? - śmiech na sali. Niektóre rzeczy (np. Rainbow 74, Houston 77 czy Hammy 79) mogłyby wyjść z miejsca beż żadnych poprawek.

To czemu tak unikają ich wydania?


Lesheq napisał:

Nic nie musieliby poprawiać i niczego nie musieliby się wstydzić.

Tak? I dlatego poprawiali tak genialny koncert jak Milton Keynes?

Nikt nie mówi, że byli kiepscy. Nikt ich nie ściąga z panteonu rockowego. Ale nie byli naj we wszystkim. Na żywo mieli wielkie rezerwy których albo nie chcieli albo bali się sprawdzić. Mówisz o przykładach... dla mnie przykłądem jest You Take My Breath Away- przykładem tego czym MOGLI być.

Żbik88 napisał:
To ze ktos gra na gitarze w WWRY nie ma znaczenia.

Ma, bo po pierwsze jest muzykiem, po drugie gra utwory Queen właśnie. Zawodowo. Mówi z pozycji nie tylko słuchacza, ale też kogoś, kto te rzeczy autentycznie gra. O to mi bardziej chodziło Wink
Jak mi jakiś dobry wokalista powie że ta czy inna partia jest trudna, to dla mnie opinia takiej osoby jest dużo bardziej wiążąca niż kogoś, kto śpiewa tylko pod prysznicem i ma moze półtorej oktawy i wydaje mu się, ze to czy tamto jest trudne... Wink
_________________


Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.

A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Fenderek



Dołączył: 14 Lis 2003
Posty: 13423

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 6:38 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dla mnie największy geniusz Queen tkwił w zmysle aranżacyjnym. W studio- wiadomo. Ale i na koncertach tak samo. Oni te rzeczy tez najpierw aranżowali na scenę a potem te aranzacje odgrywali. To nie jest tzw "organiczne" granie- tego w Queen było zdecydowanie mniej. Było- ale nie było to głównym skłAdnikiem. U wielu artystów jest.

Nie wiem, słowem którego szukamy jest chyba "spontaniczność". Tego Queen miało dość mało, w porównaniu z wieloma innymi artystami. Queen unikało wielkiego ryzyka, Queen nie rzucało się w nieznane. Queen ćwiczyło i ćwiczyło i ćwiczyło. Po to, żeby zaprezentowac się tak a nie inaczej- wedle projektu. Spontaniczność to coś sprzecznego z tą ideą. I to miało też swoje odzwierciedlenie w podejściu do instrumentu poszczególnych muzyków. Są muzycy, którzy potrafia pójść w karkołomną improwizację i wyjść z niej obronną ręką. Kiedy Queen grało z Rodgersem i zapodało Sunshine of Your Love bodaj- Rodgers podłapał i chciał kontynuować. Brian się wycofał. Nie przećwiczone. Nie wiadomo jak pójdzie. Takich przykładów jest mnóstwo. Nawet coś co panowie nazwali "Impromptu" nie ma nic wspólnego parwie z imrowizowaniem... albo naprawdę bardzo niewiele... Queen dokładało różne małe smaczki, ale unikało całkowitego oddania się muzyce... dlatego takie momenty jak YTMBA wyszły tak magicznie- i dlatego tak jest ich niewiele... nie chodzi mi o wykonania w których Fred fajnie ciągnie ale o momenty w których są ciary a czas się zatrzymuje. Palce jednej ręki.

Za mało ryzyka. Czy ono wynikało z pewnych braków? Je widziałbym nie w samej technice, w sensie oni potrafili wyćwiczyc wszystko... bardziej w takiej technice użytkowej, grania na bieżąco, przenoszenia od razu tego co w głowie na instrument, takiego... przeżywania muzyki na bieżąco. Bardziej widze w tym zawodowe, profesjonalne podejscie. I fajnie, ale... można inaczej. I wielu robi to inaczej. Mają predyspozycje. Czy Queen je miało? Nie wiem... na pewno ich prób wykorzystywania unikało. Bardzo.
_________________


Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.

A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
aber



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 1325
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 7:03 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Żbik88 napisał:
PS To ten od stony QueenConcerts?


Dokładnie to queenlive.ca. Miły gość, raz ostrzegał mnie przed polskim wymiarem sprawiedliwości Cool

Lesheq napisał:
- "i że niby dlatego nie wyjdzie box"? - śmiech na sali. Niektóre rzeczy (np. Rainbow 74, Houston 77 czy Hammy 79) mogłyby wyjść z miejsca beż żadnych poprawek. Nic nie musieliby poprawiać i niczego nie musieliby się wstydzić. Boksy nie wyjdą, bo nasi panowie są leniwi.


A czy Bobowi nie chodziło o box z nagraniami ze studia, dema itp.? Może źle zrozumiałem.
_________________
QPoland - Największa polska strona o zespole Queen
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Żbik88



Dołączył: 05 Kwi 2009
Posty: 573
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 7:16 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

abercjusz napisał:
Żbik88 napisał:
PS To ten od stony QueenConcerts?


Dokładnie to queenlive.ca. Miły gość, raz ostrzegał mnie przed polskim wymiarem sprawiedliwości Cool


Objaśnij to szerzej Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
aber



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 1325
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 7:32 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Forum może być na podsłuchu Cool
_________________
QPoland - Największa polska strona o zespole Queen
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Fenderek



Dołączył: 14 Lis 2003
Posty: 13423

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 7:53 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

abercjusz napisał:

A czy Bobowi nie chodziło o box z nagraniami ze studia, dema itp.? Może źle zrozumiałem.

Zrozumiałem tak samo
_________________


Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.

A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
NatArt



Dołączył: 10 Wrz 2011
Posty: 198
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 8:04 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Brian był prawdopodobnie spontaniczny w tym roku w Londynie. Grając akustycznie TSMGO, STL i YMBF prawdopodobnie nie musiał tego nawet jakoś porządnie ćwiczyć przed koncertem Very Happy poprostu chciał sprawić publice przyjemność i razem z nimi chóralnie pośpiewać.. W sumie nie trudno być spontanicznym grając największe przeboje samemu na akustyku Smile Gorzej, jak mówił Fenderek jest zgrać wieloosobowy skład.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Fenderek



Dołączył: 14 Lis 2003
Posty: 13423

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 8:07 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

NatArt napisał:
Brian był prawdopodobnie spontaniczny w tym roku w Londynie. Grając akustycznie TSMGO, STL i YMBF prawdopodobnie nie musiał tego nawet jakoś porządnie ćwiczyć przed koncertem Very Happy poprostu chciał sprawić publice przyjemność i razem z nimi chóralnie pośpiewać..

A widzisz, masz rację!
Tylko zobacz z jakim szokiem zostało to przyjete, jak ciepło, jak gorąco. Ludzie tego pragną! I oni mogliby i z Rogerem coś takiego zrobić... zgrać 2-3 osoby jest trudno, ale to nie jest kosmos. To jest ta chemia. Czasem ktoś zaczyna grać na gitarze, ty śpiewasz i po 5-10 sekundach okazuje się, ze nadajecie na tych samych falach, wiecie gdzie idziecie. To JEST IMO sól muzyki.
_________________


Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.

A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Arquest



Dołączył: 27 Lut 2008
Posty: 1942
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 8:43 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Myślę, że ta zachowawczość i wstrzemięźliwość improwizacyjna wiąże/wiązała się z kierunkiem, jaki obrali na początku kariery - połączenie muzyki i teatralności. Te wszystkie kostiumy od Zandry Rhodes, światła, ruchy - wszystko miało chodzić, jak w zegarku. Improwizacja nie mogła być tego elementem, bo jest z założenia niepewna i ryzykowna. Mogła popsuć efekt tego, nad czym pracowali i to, jak widzieli (myślę, że szczególnie Fred wiedział) swoje występy. A to, że po kilku latach grania dalej wszystko było przećwiczone, obliczone, wyrachowane to wynik IMO lenistwa/przyzwyczajenia, tego, że chcieli robić jeszcze większe show - coraz więcej oświetlenia, coraz większa scena. Improwizacja burzyła im tę harmonię, którą zaplanowali sobie dużo wcześniej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Numer GG WP Kontakt
Lesheq



Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 785
Skąd: Przemyśl/Kraków

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 9:28 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

[quote="Fenderek"]


1. Czemu odpuściłeś przykład Dream Theater? Razz


2. Absolutna i wierutna bzdura.

Ile osób jest ze sobą łatwiej idealnie zgrać- cztery czy 15? No pomyśl chwilę. To nie jest tak, ze każdy gra swoje. Muzycy na scenie muszą grać przede wszystkim ze sobą, reagować na siebie itd. Zgrać ze sobą 8 osób czy 15 osób to jest przekosmos.


3. To porównaj je z takimi samymi przykładami innych zespołów. Własnie o to chodzi. Nikt nie mówi, ze oni byli słabi. Bardziej- nie byli najlepsi pod każdym jednym względem. Bo nie byli.


4. To czemu tak unikają ich wydania?


Ad 1 Smile Tu mnie złapałeś Very Happy Co do Dream Theater to nie mam argumentów ale ich sposób gry i to co robią jest trudne do zbliżenia się przez inne zespoły. Fakt - mają wykształcenie muzyczne i to może im trochę pomaga, nie mniej chyba nikt nie gra tak długich i skomplikowanych koncertów. Choc ostatnio lekko odpuścili i grywali niekiedy nieco krócej

Ad 2 Owszem, zgranie tylu osób wymaga mistrzowskiej kooperacji, ale bardziej chodzilo mi o to, że gdy jest ich tylu, mogą nadać wykonaniom niesamowitą moc, bo każdy coś dokłada do wersji studyjnej utworu. To jest prawie orkiestra i brzmią niesamowicie, ale grają ze sobą od wielu lat i znają się znakomicie. To nie jest grupa przypadkowych muzyków spraszana na trasę tylko zespół który koncertuje także w "chwilach wolnych od Bossa".

Ad 3 Ale jak nigdzie nie pisałem, że Queen byli najlepsi w czymkolwiek. Zawsze używam okreslenia "jedni z najlepszych" Very Happy a to jest kategoria szeroka i uczciwa wobec innych artystów. Nawet mając świadomość, że byli przewidywalni, teatralni, mało improwizowali i nie podejmowali ryzyka - i tak ich gra na żywo broni się bez dwóch zdań.

Ad 4 Znasz przecież i uwielbiasz Rainbow 74 marzec - czy tam jest coś do poprawiania? Dla mnie nie ma a mimo to i tak takie rzeczy leżą i kisną na półce. A Hammy 79 - czy trzeba by tam cos dogrywać by brzmiało ok?
_________________
Lesheq
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Fenderek



Dołączył: 14 Lis 2003
Posty: 13423

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 9:35 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lesheq napisał:


Ad 4 Znasz przecież i uwielbiasz Rainbow 74 marzec - czy tam jest coś do poprawiania? Dla mnie nie ma a mimo to i tak takie rzeczy leżą i kisną na półce. A Hammy 79 - czy trzeba by tam cos dogrywać by brzmiało ok?

Według mnie nie- ale według nich samych chyba jednak tak. Właśnie o to chodzi że na początku mam wrażenie faktycznie byli zafascynowani muzyką, niemal do naiwności- a potem przyszło wyrachowanie... i do dziś to wygląda prawie tak, jakby się tamtego okresu prawie wstydzili... takie Rainbow czy Hammy 79 tez nie są są bezbłędne. Mnie to nie przeszkadza. Ba, mnie to właśnie fascynuje. Z nimi jednak chyba jest nieco inaczej... ja mam wrażenie, ze oni słysza tam jakieś niedoskonałości i one ich mierżą...
_________________


Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.

A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Lesheq



Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 785
Skąd: Przemyśl/Kraków

PostWysłany: Pią Wrz 14, 2012 10:53 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Coś w tym jest. W "Dniach..." jest taki fragment, gdy Borsuk mówi, że podczas koncertów w rainbow byli zestresowani i robili masę błedów ale publiczność i tak ich wspierała mocno. Potem leci fragment Liara, którego zmaścili i musieli grać od nowa. Ale ta pomyłka była bardzo urocza - zwłaszcza Fred tłumaczący, że zaczną od nowa. Czuć było w tym nagraniu, że bawią się muzyką i po prostu zaczeli grać raz jeszcze.

To może być przyczyna, dla której nie chcą wydać tych rzeczy, ale kurde, przecież po wtopce zagrali raz jeszcze i chyba wyszło dobrze, więc się dziwię czemu tak to kiszą. Że nie jest perfekcyjne, idealne a może po prostu wydaje im się, że Queen wtedy niewiele znaczył, nie miał hitów więc po co wydawać takie starocie. Nie wiem, co o tym myśleć.


Co do tej granicy zatracenia zabawy i fascynacji muzyką o której pisze Fenderek, to chyba gdzieś tak koło 78 roku weszli w pewien schemat koncertów, których rama pozostawała taka sama. Owszem, zdarzały się świetne setlisty (Tokio 81), ale jednak najlepsze wrażenie robili na mnie w latach 74-77. Wtedy walczyli o pozycję w świecie muzyki i bardziej się starali. Chyba sobie odpalę Tokio 75 dziś w nocy, bo to w sumie szczyt ich koncertowej magii IMO
_________________
Lesheq
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
mike



Dołączył: 26 Sie 2004
Posty: 4802
Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob Wrz 15, 2012 12:07 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie chcę powielać, więc napiszę, że co do zasady (<- ważne prawnicze sformułowanie) zgadzam się z Fenderkiem.

Moje spostrzeżenie, popierające wywody Fenderka, jest takie. Na niektórych wczesnych koncertach Freddiemu zdarzało się pytać "co byście chcieli, żebyśmy zagrali?". W tamtym okresie najczęściej padała odpowiedź "Liar!!!1oneone!!!!". Na co Freddie odpowiadał "pieprzyć to zagramy to i tamto" <oburzenie publiczności> "spokojnie, Liar zagramy później".

Moje pytanie brzmi - po co zatem takie zabawy z publicznością, skoro i tak wszystko jest wyliczone? Wink Spotkałem się już sytuacją, gdy artysta pytał co publiczność chciałaby usłyszeć i wtedy to dostawała. Spotkałem się z artystami, którzy przez cały koncert zdawkowo zwracali się do publiczności/zwracali się utartymi schematami. Ale na Boga, po co pytać co państwo chcą usłyszeć, skoro i tak mamy to w dupie i boimy się tego? Freddie i spółka i tak mieli szczęście, że żądania publiczności i tak znajdowały się w secie Wink. No chyba, że to była taka taktyka - "usłyszymy - zagrajcie See What a Fool I've Been, akurat nie ma tego w secie, więc dzisiaj tego nie będzie, ale wyćwiczymy na następny koncert."

PS: Mam nadzieję, że złapaliście o co mi chodzi, bo akurat jestem w stanie "rozluźnienia" Wink.
_________________
QPoland - skoro jestem już oficjalnym współpracownikiem, to warto zachwalać Wink

http://podniosle.blogspot.com/ - mój superowy bloga$$ek! Very Happy (aktualizacje w każdy cojakiśczas)

Still Burnin' (i wiele innych: http://www.youtube.com/user/MikeBoatCityPl/videos)

C-lebrity - kontrowersyjny klip zbanowany na YT!
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Mariusz



Dołączył: 17 Maj 2005
Posty: 2411
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Sob Wrz 15, 2012 9:55 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Widzę, że wywołałem dyskusję-i dobrze! Smile Bo o to chodziło. No to kolejna wypowiedź Boba:

Cytat:
Don't get me wrong - of course I think Queen are one of the greatest live bands in history too. You're talking to a ghy who created an entire website for it ! But they were a great band because they rehearsed their show to perfection, and Mercury developed an uncanny ability to connect with audiences. But they sure weren't flawless.

Pearl Jam and the Grateful Dead are two of the greatest live acts because they never played the same show twice, and never relied on lights or production - just pure music. Springsteen is one of the best because of his marathon shows that are nearly 4 hours long, even to this day. Zeppelin had a library of about a thousand songs from the 50s and 60s, and took improvisation to profond levels. These are the graetest live acts, and all for different reasons. So it wasn't a criticism of Queen. All bands have their strengths and their weaknesses. You just need to make sure your strengths outweigh your weaknesses.

I'm a guitar player myself, so I totally get what you're saying about guys like Vai and Satriani. But how many great songs have they written? Two or three at most? They have many interesting compositions, but their music usually becomes so technical that they lose their ability to be accessible. But who says all artists have to connect with everybody? Some artists have their niche crowd. One of my favourite bands is Dream Theater - I love 2/3 of their catalogue, and I absolutely hate 1/3 of it. Scenes From A Memory is one of the greatest records I've ever heard, and Systematic Chaos is one of the worst pieces of crap I've ever heard.


@Mike, złapaliśmy doskonale Wink
_________________
There Must Be More To Life Than This
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Żbik88



Dołączył: 05 Kwi 2009
Posty: 573
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob Wrz 15, 2012 10:42 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja troche nie na temat. Czy ktos boglby zapodac linka do koncertu z 1973 - Golders Green Hippodrome najlepiej jakis mediafire albo podobny bo torrent zacial mi sie na 52% i dupa. Rainbow marzec juz mam czeka na swoja kolej do przesluchania (juz nie moge sie doczekac!) Smile

@Mariusz dzieki za wskazanie tego skladaka Omnia - arcyciekawy zestaw utworow. Jak przeslucham wszystkich bootlegow ktore poleciliscie porownam czy inaczej bym tego nie zlozyl Razz jestem tak podekscytowany ze jeszcze nie mialem czasu na spokojnie wysluchac nowej Barcelony Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Fenderek



Dołączył: 14 Lis 2003
Posty: 13423

PostWysłany: Nie Wrz 16, 2012 12:01 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Boże, muszę się znowu z Bobem zgadać, bo zawsze o muzyce myśleliśmy dokłądnie to samo... przykład z Scenes/Chaos tylko mnie w tym utwierdza... Laughing
_________________


Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.

A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Mrs.Queen



Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 32
Skąd: Nysa

PostWysłany: Nie Wrz 16, 2012 3:57 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Somebody to love- Montreal 1981
Mistrzowskie wykonanie
Jak większość zresztą Smile
_________________
If you make it to the top and you wanna stay alive
Don't lose your head


Here we stand or here we fall
History won't care at all

~ To, że ja, jako 16letnia blondynka, noszę koszulkę Queen nie znaczy, że robię to dla lansu bo uległam tej dziwnej 'słit modzie na rocka'. Uległam rockowi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Numer GG
KrzysiekP



Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 2115
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Nie Wrz 16, 2012 5:58 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Znakomitym przykładem na rozleniwienie Queen jest przecież trasa z 1986 roku - noc w noc ten sam, oklepany set, zero spontaniczności. Zgodzę się z Arquestem w kwestii teatralności show, to miało być coś zaplanowane od początku do końca, zresztą podobnie jest z wykonywaniem muzyki klasycznej itp. gdzie nie ma miejsca na odbiegnięcie od oryginału, być może wychodzili z założenia, że jeśli oryginał jest perfekcyjny, to nie potrzeba go dodatkowo ulepszać, w końcu lepsze jest wrogiem dobrego. Z drugiej strony, takie granie zabija ducha muzyki granej na żywo, choć nie popadajmy w skrajność. Nie trzeba przewlekać utworu do 20 minutowej improwizacji, bo nie każdemu ona wychodzi. Ona łamie schematy, a niektórzy jednak nie są w stanie ich obejść. Ja osobiście uwielbiam słuchać improwizacji, zwłaszcza jazzowej, dla mnie to esencja muzyki słuchanej na żywo i takie koncerty wspominam najlepiej. Wink Reasumując, oceńmy ten sposób grania jako jeden z kilku wyborów, który ciężko jednoznacznie określić, czy jest prawidłowy. Jak mówiłem wcześniej, jeśli ktoś nie czuje się w graniu tu i teraz, nowych rzeczy, niech lepiej gra to, co potrafi najlepiej, choć, niewątpliwie, improwizacja i jej ćwiczenie ogromnie wpływa na rozwój muzyczny, bo ktoś, kto potrafi zagrać improwizacje również odegra, nie zawsze zrobi to na odwrót.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Lesheq



Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 785
Skąd: Przemyśl/Kraków

PostWysłany: Nie Wrz 16, 2012 10:04 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mariusz napisał:
Widzę, że wywołałem dyskusję-i dobrze! Smile Bo o to chodziło. No to kolejna wypowiedź Boba:




Mariusz -Ty zbóju Very Happy Niezły był Twój patent z tym by pierw zapodać tylko fragment wypowiedzi Boba, który wyjęty z kontekstu całej jego wypowiedzi wydawał się trochę dziwny. Poza tym nie napisałeś, że chodzi o Boba od genialnej strony queenlive.ca więc sobie pomyslałem, co to k...za Bob (Budowniczy?).

Potem, gdy wyszło, że chodzi o tego Boba, też sobie pomyślałem, że cos jest nie tak. Ktoś, kto wykonał tak potężną pracę związaną z udokumentowaniem koncertów Queen raczej nie mógłby napisać ot tak, że Queen nie byli wspaniałymi muzykami. Jak pokazuje dalsza część jego wypowiedzi, tak samo jak my uważa, że byli jednymi z najlepszych w historii.

Natomiast podzielenie jego maila na 2 części fajnie wpłyneło na dyskusję. W sumie to jak sobie przemyślałem temat, to zwróciłem uwagę na kilka kwestii związanych z obawami Queen przed improwizacją.

Myślę, że tym, który obawiał się pójścia na całość był chyba Borsuk. Zwróćcie uwagę jak on się czasami stresował podczas gry, gdy nie wychodziła mu jakaś nuta, kiwał głową jakby chciał pokazać wszystkim, że nie tak chciał zagrać. To się często zdarzało podczas LOML, gdzie jedna "fałszywa" nuta a on kiwa glową jakby się świat zawalił, podobnie chyba podczas ktoregoś solo w trakcie WWTLF i przy wielu innych utworach. On się cholernie stresował, że cos pójdzie nie tak. Dla przykładu - 23 sekunda na poniższym klipie - o tego typu kiwnięcia głową mi chodziło - Borsuk perfekcjonista jest zły na siebie, że nie zagrał tak jak chciał i jakby "przepraszalnie" daje o tym znać.

http://www.youtube.com/watch?v=8oioH8A818w

Takich momentów jest całkiem sporo, gdy po Borsuku widać, że się boi. Fredek raczej nie dawał po sobie znać, czy ma stresa, Janek był maksymalnie skupiony a Roger schowany za perkusją miał największy komfort.

Gdyby Queen chciał wchodzić w wielkie improwizacje, Borsuk musiałby w nich grać pierwsze skrzypce i chyba się tego obawiał. Wyobraźcie sobie sytuację, gdy w trakcie np. Play the Game Fred zaczyna w środku śpiewać niespodziewanie jakąś improwizowaną wokalizę - co by wtedy zrobił Borsuk? Cholernie by się zestresował, bo to co mógłby na bieżąco zagrać pewnie by go nie zadowalało. I tutaj wychodzi, że perfekcjonizm nie zawsze jest dobry, bo ogranicza twórcze zapędy.

I jeszcze fajnie, że Bob poruszył temat gitarowych wymiataczy (Vai, Satriani), którzy sa w stanie zagrać wszystko i zmieść każdego w solówkach oraz doprawić kompleksów innym gitarzystom, a zarazem pojawia się przy nich pytanie "co oni k...a tak naprawdę dali muzyce?" To też jest też problem do omówienia - zdaje się, że kiedyś Fenderek się w tej kwestii wypowiadał porównując dokonania muzyczne Borsuka i powyższych panów, chyba w kontekście pytania "kto jest wirtuozem gitary"
_________________
Lesheq
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Fenderek



Dołączył: 14 Lis 2003
Posty: 13423

PostWysłany: Nie Wrz 16, 2012 10:44 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lesheq napisał:

Myślę, że tym, który obawiał się pójścia na całość był chyba Borsuk.

No chyba jestem gotów się z tym zgodzić... ten przykład kiedy zaczęli z Rodgersem niby zapodawać Sunshine of Your Love... Paul chciał. Roger chciał. Brian uciął. Nie zna? Zna doskonale. Ale nie przećwiczone...
_________________


Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.

A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum.Queen.PL (tylko do odczytu) Strona Główna -> Queen - Live Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group. Dopracował: Piotr^ Kaczmarek