Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
CORAX
Dołączył: 05 Lip 2004 Posty: 3277 Skąd: Coraxstadt
|
Wysłany: Czw Lip 12, 2012 6:57 am Temat postu: |
|
|
Nie byłem na koncercie. Dwa występy Kupra (Praga-Wiedeń 2008) mi wystarczą i nie chcę sobie psuć wypasionego wspomnienia tamtych koncertów Wolę czas spożytkować na remont, a i na ślub odkładam. Nawet na Eltona nie poszedłem, a był dosłownie rzut beretem od domu. Później się mnie pytał czemu nie przyszedłem, to tylko odetchnął z ulgą i powiedział:
10:12:47 LTą-Dżą "No masz szczęście, myślałem, że pojechałeś do Wrocławia, LOL!".
10:12:54 corax "Nie no, weź w ogóle, ej."
10:12:58 LTą-Dżą "LOL, co mam wziąć?"
10:12:62 corax "To taki figure of speech."
10:12:71 LTą-Dżą "ROTFL"
12:45:00 Adamus "poklikashh?"
Poza tym - kruca - Adam Lampierd, seriously, WTF? _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
KonradWallenrod
Dołączył: 09 Lis 2004 Posty: 159 Skąd: Warszawa/Radom
|
Wysłany: Sob Lip 21, 2012 9:59 pm Temat postu: |
|
|
Zbyt dużo mam szacunku do tego co dokonali kiedyś ... do tego czym był Queen. To co się dzieje z marką Queen od dawna jest dla mnie trudne do zaakceptowania. Czemu nie można iść dalej, próbować nowych projektów, tworzyć nową jakość ? Czemu Brian tak uparł się na celebrowanie Queen. Były dziwne kolaboracje z Five, Britney, Robbim Williamsem i inne, był kiczowy musical. Później posiadająca wielki potencjał współpraca z Rodgersem przemieniła się w mdły kiermasz odgrywający hity zespołu, którego już tak naprawdę od dawna nie ma. Po co się okłamywać ? Teraz zsunęli się jeszcze niżej ...
Powiem tak - dla mnie pierwszą pozytywną wiadomością z obozu okołoqueenowego od bardzo dawna jest planowana reedycja albumu Barcelona z prawdziwą orkiestrą, czyli tak jak powinno być od początku. W końcu coś co warto kupić ... _________________ carpe diem |
|
Powrót do góry |
|
|
q_michal
Dołączył: 15 Lis 2003 Posty: 2049 Skąd: Lubartów/Warszawa
|
Wysłany: Nie Lip 22, 2012 3:43 pm Temat postu: |
|
|
Musical widziales? Chyba nie Panie Kolego...
A udzial Brit w reklamie Pepsi w rytm "We Will Rock You" chyba ciezko nazwac "wspolpraca"...
A co do wspolpracy z Rodgersem to o ile pamietam miales zupelnie inne zdanie bezposrednio po koncertach...
Panowie - Lemur, Konrad- nie dajmy sie zwiarowac! Ja tez nie jest zwolennikiem wspolpracy z Lambertem. Wyszla jednak lepiej niz powinna. Nie przesadzajcie z krytyka. Od tego mamy innych asow na tym Forum... _________________ "You can be anything you want to be
Just turn yourself into anything you think that you could ever be
Be free with your tempo, be free be free
Surrender your ego - be free, be free to yourself"
7 miejsc na podium w Wyborach Forumowych 2012 !
www.klasykarozrywki.pl - Wydawnictwo, Usługi Dziennikarskie, Usługi Reklamowe, Internetowa Księgarnia Muzyczna, Turystyka Koncertowa, Imprezy i Projekty Kulturalne
www.sklep.klasykarozrywki.pl - Internetowa Księgarnia Muzyczna |
|
Powrót do góry |
|
|
mike
Dołączył: 26 Sie 2004 Posty: 4802 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie Lip 22, 2012 4:22 pm Temat postu: |
|
|
Jeśli tak czują i chcą krytykować, to niech krytykują. Tak samo jak Ty możesz bronić zdania, że "nie było tak źle jak się zapowiadało". I nie dziw się, że ktoś ma inne zdanie niż "zaraz po koncertach" - 1. minęły już 4 lata; 2. Tuż po wrażenia prawie zawsze są "wyolbrzymione" _________________ QPoland - skoro jestem już oficjalnym współpracownikiem, to warto zachwalać
http://podniosle.blogspot.com/ - mój superowy bloga$$ek! (aktualizacje w każdy cojakiśczas)
Still Burnin' (i wiele innych: http://www.youtube.com/user/MikeBoatCityPl/videos)
C-lebrity - kontrowersyjny klip zbanowany na YT! |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Nie Lip 22, 2012 4:25 pm Temat postu: |
|
|
Lemur- masz natychmiast mieć inne zdanie! _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
KonradWallenrod
Dołączył: 09 Lis 2004 Posty: 159 Skąd: Warszawa/Radom
|
Wysłany: Nie Lip 22, 2012 9:33 pm Temat postu: |
|
|
q_michal napisał: | Musical widziales? Chyba nie Panie Kolego...
A udzial Brit w reklamie Pepsi w rytm "We Will Rock You" chyba ciezko nazwac "wspolpraca"...
A co do wspolpracy z Rodgersem to o ile pamietam miales zupelnie inne zdanie bezposrednio po koncertach...
Panowie - Lemur, Konrad- nie dajmy sie zwiarowac! Ja tez nie jest zwolennikiem wspolpracy z Lambertem. Wyszla jednak lepiej niz powinna. Nie przesadzajcie z krytyka. Od tego mamy innych asow na tym Forum... |
Musical widziałem, choć nie na żywo ... W jakim sensie miałem inne zdanie o współpracy z Rodgersem po koncercie w Pradze w 2008 roku ? Przecież od początku wyrażałem swój zawód koncertem. O to właśnie chodzi - potencjał był, a oni zrobili z siebie zespół odgrywający stare przeboje Queen z Freddiem na telebimie. Five, Brit i inni - jakkolwiek by tego nie nazywać, od dawna pokazywali że nazwę Queen można połączyć ze wszystkim. _________________ carpe diem |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Nie Lip 22, 2012 10:46 pm Temat postu: |
|
|
KonradWallenrod napisał: | potencjał był, a oni zrobili z siebie zespół odgrywający stare przeboje Queen z Freddiem na telebimie. |
Nawet jako osoba na tyle zachwycona tym kierunkiem kolaboracji na tyle, zeby iść na to kilka razy przyznam, że... mam podobne odczucia. Panowie tylko "liznęli" to co mogło z tego wszystkiego być... Through the Night, koncertowe wersje Feel Like Makin Love czy Bad Company (zwłaszcza ta druga), może kilka rzeczy Queen na nowo zinterpretowanych (IWIA, TSMGO) i... tyle. O ile Fred na telebimie i te wsszystkie nawiązania miały sens i byt w 2005 roku, kiedy robili to pierwszy raz po tylu latach, o tyle już w 2008 roku było to... trochę rozpaczliwe? Generalnie ten moment był momentem w którym panowie przyznali, że sami nie mają zbyt wiele do zaoferowania i jedyne czym są zainteresowani to byciem takim trochę bardziej oficjalnym Tribute Bandem, swoim własnym Tribute Bandem. Szkoda. Była magia, były emocje, było cudnie, ale... w pewnym momencie trudno nie zauważyć, że to już nie ma nic wspólnego ze szczerością, te same gesty, te same a
zapodajki, wszystko to samo. Wyreżyserowane- zero spontaniczności. To NIE JEST rock'n'roll, panowie i panie. To jest rockowa sentymentalna wycieczka i tyle. Aż i tylko. I niestety inaczej już nigdy nie będzie. _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
KonradWallenrod
Dołączył: 09 Lis 2004 Posty: 159 Skąd: Warszawa/Radom
|
Wysłany: Pon Lip 23, 2012 9:52 pm Temat postu: |
|
|
Fenderek napisał: | KonradWallenrod napisał: | potencjał był, a oni zrobili z siebie zespół odgrywający stare przeboje Queen z Freddiem na telebimie. |
Nawet jako osoba na tyle zachwycona tym kierunkiem kolaboracji na tyle, zeby iść na to kilka razy przyznam, że... mam podobne odczucia. Panowie tylko "liznęli" to co mogło z tego wszystkiego być... Through the Night, koncertowe wersje Feel Like Makin Love czy Bad Company (zwłaszcza ta druga), może kilka rzeczy Queen na nowo zinterpretowanych (IWIA, TSMGO) i... tyle. O ile Fred na telebimie i te wsszystkie nawiązania miały sens i byt w 2005 roku, kiedy robili to pierwszy raz po tylu latach, o tyle już w 2008 roku było to... trochę rozpaczliwe? Generalnie ten moment był momentem w którym panowie przyznali, że sami nie mają zbyt wiele do zaoferowania i jedyne czym są zainteresowani to byciem takim trochę bardziej oficjalnym Tribute Bandem, swoim własnym Tribute Bandem. Szkoda. Była magia, były emocje, było cudnie, ale... w pewnym momencie trudno nie zauważyć, że to już nie ma nic wspólnego ze szczerością, te same gesty, te same a
zapodajki, wszystko to samo. Wyreżyserowane- zero spontaniczności. To NIE JEST rock'n'roll, panowie i panie. To jest rockowa sentymentalna wycieczka i tyle. Aż i tylko. I niestety inaczej już nigdy nie będzie. |
Mam dokładnie takie samo zdanie. W 2005 roku było jeszcze dość świeżo, szczególnie występy w Japonii były udane ale w 2008 roku okazało się, że Panowie nie mają pomysłu co z tym dalej zrobić - innego niż odwoływać się do przeszłości. Dlatego współpraca się zakończyła (podejrzewam że to Rodgers znudził się projektem). _________________ carpe diem |
|
Powrót do góry |
|
|
kot
Dołączył: 09 Gru 2010 Posty: 178 Skąd: z psychiatryka
|
Wysłany: Pon Lip 23, 2012 10:15 pm Temat postu: |
|
|
Ale radość z bycia na koncercie była? Była. Wspomnienia są pozytywne.
A to że panowie siedzą w miejscu to ich problem ich sprawa.
Może im się już nie chce, może im się wena wyczerpała..whatever
Jest jeszcze tyle zespołów tworzących własny materiał do słuchania, że nie ma co rozdzierać szat z powodu zastoju twórczego dwóch starszych panów _________________ It's a.... NERD TIME! |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Pon Lip 23, 2012 10:34 pm Temat postu: |
|
|
kot napisał: | Ale radość z bycia na koncercie była? Była. |
Jakby nie było to bym na jednym przestał. Nie przestałem.
Co nie zmienia oceny po latach. O ile rozumiem rok 2005 to już niekoniecznie rok 2008. I tam już radości nie było. Miałem bilety na dwa inne (miałem iść na 4, poszedłem "tylko" na dwa, z czego drugi w O2 był chyba najgorszym Q+ jakie widziałem a poszedem tam tylko dlatego, ze mieliśmy z żoną razem bilety... no i jakby nie patrzeć, trafiło nam się Voodoo, więc pozytyw był) ale je sprzedałem. W 2005 żałuję, że nie kupiłem jeszcze ze 2, choćby w Irlandii. Wtedy w tym telebimie i hołdzie był sens, było to... naturalne? Potem przestało. Potem stało się niestety cynicznie wyreżyserowane.
kot napisał: |
Jest jeszcze tyle zespołów tworzących własny materiał do słuchania, że nie ma co rozdzierać szat z powodu zastoju twórczego dwóch starszych panów |
A tu to już w ogóle 200% zgoda. Są. Ale jednak tych dwóch starszych panów cholera trochę szkoda... _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
kot
Dołączył: 09 Gru 2010 Posty: 178 Skąd: z psychiatryka
|
Wysłany: Pon Lip 23, 2012 10:38 pm Temat postu: |
|
|
Fenderek napisał: |
A tu to już w ogóle 200% zgoda. Są. Ale jednak tych dwóch starszych panów cholera trochę szkoda... |
Myślę że panom powodzi się dość dobrze, więc nie ma co szkodować _________________ It's a.... NERD TIME! |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Pon Lip 23, 2012 10:44 pm Temat postu: |
|
|
Dobra, mi szkoda tego, ze mogliby jeszcze... może już nie rozpieprzyć system, ale tak go lekko stuknąć...
Nie, nie, ICH mi nie jest szkoda, absolutnie... _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
kot
Dołączył: 09 Gru 2010 Posty: 178 Skąd: z psychiatryka
|
Wysłany: Pon Lip 23, 2012 10:46 pm Temat postu: |
|
|
Teraz to mogą co najwyżej rozpieprzyć i stuknąć stołek _________________ It's a.... NERD TIME! |
|
Powrót do góry |
|
|
q_michal
Dołączył: 15 Lis 2003 Posty: 2049 Skąd: Lubartów/Warszawa
|
Wysłany: Wto Lip 24, 2012 6:41 pm Temat postu: |
|
|
Najwyrazniej Konrad pamiec mnie zawiodla, wydawalo mi sie ze jestes pozytywnie nastawiany. W przeciwnym razie chyba nie podjalbys sie ze mna proby slynnego wyjazdu na koncert do Londynu _________________ "You can be anything you want to be
Just turn yourself into anything you think that you could ever be
Be free with your tempo, be free be free
Surrender your ego - be free, be free to yourself"
7 miejsc na podium w Wyborach Forumowych 2012 !
www.klasykarozrywki.pl - Wydawnictwo, Usługi Dziennikarskie, Usługi Reklamowe, Internetowa Księgarnia Muzyczna, Turystyka Koncertowa, Imprezy i Projekty Kulturalne
www.sklep.klasykarozrywki.pl - Internetowa Księgarnia Muzyczna |
|
Powrót do góry |
|
|
Dundersztyc19
Dołączył: 25 Sie 2009 Posty: 1356 Skąd: Kuala Lumpur
|
Wysłany: Sro Lip 25, 2012 10:49 pm Temat postu: |
|
|
Albumy mi wystarczą _________________ - Odnoszę wrażenie, że niektórzy powinni dostać dożywotni zakaz słuchania Kazika Staszewskiego. |
|
Powrót do góry |
|
|
Adi
Dołączył: 29 Cze 2012 Posty: 7
|
Wysłany: Nie Lip 29, 2012 6:40 pm Temat postu: Re: Czemu nie pojechaliśmy na Lamberta? |
|
|
Fenderek napisał: |
Ale jeśli chcesz oddawać to Lambertowi- proszę bardzo, be my guest. |
Jestem typowym fanem muzyki rockowej lat 70-80, więc jasnym jest, że wolałbym usłyszeć wszystkie te utwory w "oryginalnym składzie", ale cóż, trzeba cieszyć się tym co jest. Solowa twórczość Lamberta mówiąc delikatnie do mnie nie przemawia, bo to kompletnie nie moja bajka.
W każdym razie po raz kolejny powtórze, że jeżeli chodzi o koncert, to moim zdaniem Adam wypadł bardzo dobrze, a sam początek miał rewelacyjny. Większość fanów Queen jest do niego uprzedzona z różnych względów i niepotrzebnie stara się go porównywać do FM. Z tego co się orientuje Lambert bardzo lubi Queen, na castingu do "Idola" śpiewał nawet BR. Zapewne od dziecka marzył, żeby wystąpić razem z nimi na scenie. I jak pojawiła się taka możliwość, to nie dziwie się, że z niej skorzystał. To jest biznes i dzięki tym kilku koncertom jego popularność na pewno bardzo wzrosła. Byłby dziwny, gdyby nie skorzystał z takiej możliwości.
Fenderek napisał: | To samo byś IMO poczuł gdyby we Wrocławiu śpiewał Rodgers. |
Być może. Pomijam już nawet fakt, że jakoś nigdy za wokalem Rodgersa nie przepadałem. Koncerty rządzą się własnymi prawami i wiadomo, że na nich emocje są znacznie większe niż w domu przed komputerem czy telewizorem.
Fenderek napisał: | Usłysz to- według niektórych z nas jest naprawdę miernym śpiewakiem. Ma wytrenowany profesjonalnie głos- ale to tyle. To jest technika. Czsta technika. Oprócz niej według mnie nie ma nic. Dlatego nadaje się do musicalu (a i to niespecjalnie, bo nie przeszedł castingu do WWRY...) ale nie na rockową scenę. |
Technika nic nie pomoże, jeżeli ktoś "nie będzie miał warunków do śpiewania". Lambert je na pewno ma, więc nie określałbym go mianem miernego śpiewaka. Inna sprawa czy to się komuś podoba czy też nie. No, a jeżeli chodzi o jego predyspozycje do śpiewania rocka, to znowu kwestia gustu. Znam dużo gorszych wokalistów rockowych, którzy mimo wszystko są cenieni w muzycznym świecie.
Fenderek napisał: | Technicznie to Morse zjada Blackmore'a. |
Po czym to stwierdzasz?
Fenderek napisał: | Natomiast Blackmore był bardziej szalony jesli chodzi o improwizację (co było tak wadą jak i zaletą, zależało od wieczoru) i był zdecydowanie lepszym autorem, pisał lepsze rzeczy. |
Kiedyś to w ogóle chyba lepsze rzeczy powstawały. Nie wiem czy potrafiłbym wskazać zespół, który istnieje już dziesiąt lat i który tworzy muzykę lepszą niż na początku. Każdy się na czymś wybija i potem to jest przeważnie odcinanie kuponów. Tak jest też niestety w przypadku genialnego Deep Purple i choćby Led Zeppelinów, którzy nagrali z 4 czy 5 świetnych albumów, a potem było już coraz gorzej. Z czasem chyba człowiek się wypala i pomysłów zaczyna brakować. |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Lip 29, 2012 6:50 pm Temat postu: Re: Czemu nie pojechaliśmy na Lamberta? |
|
|
Adi napisał: |
Technika nic nie pomoże, jeżeli ktoś "nie będzie miał warunków do śpiewania". Lambert je na pewno ma, więc nie określałbym go mianem miernego śpiewaka. Inna sprawa czy to się komuś podoba czy też nie. No, a jeżeli chodzi o jego predyspozycje do śpiewania rocka, to znowu kwestia gustu. Znam dużo gorszych wokalistów rockowych, którzy mimo wszystko są cenieni w muzycznym świecie.
|
Zgaduję że do tych dużo gorszych od Lamberta można by zaliczyć jęczącego Watersa choćby co?
Adi napisał: |
Kiedyś to w ogóle chyba lepsze rzeczy powstawały. Nie wiem czy potrafiłbym wskazać zespół, który istnieje już dziesiąt lat i który tworzy muzykę lepszą niż na początku. |
czy muszę wspominać wiadomy zespół na M ;> _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Arquest
Dołączył: 27 Lut 2008 Posty: 1942 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Nie Lip 29, 2012 7:10 pm Temat postu: Re: Czemu nie pojechaliśmy na Lamberta? |
|
|
NAR napisał: | czy muszę wspominać wiadomy zespół na M ;> |
Muse. |
|
Powrót do góry |
|
|
PiotreQ
Dołączył: 03 Kwi 2005 Posty: 4957
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Nie Lip 29, 2012 7:31 pm Temat postu: Re: Czemu nie pojechaliśmy na Lamberta? |
|
|
Adi napisał: |
Jestem typowym fanem muzyki rockowej lat 70-80, więc jasnym jest, że wolałbym usłyszeć wszystkie te utwory w "oryginalnym składzie", ale cóż, trzeba cieszyć się tym co jest. |
No więc ja się bardzo cieszę tym co jest- niestety, wśród tego nie ma Queen. Jest całe mnóstwo wspaniałych artystów, którzy wciąż grają, wciąż nagrywają płyty- i one są dobre, płyty i koncerty. Nie potrzebuję marmych okruchów ze stołu- bo jak się okazuje tak być wcale nie musi.
Adi napisał: |
Większość fanów Queen jest do niego uprzedzona z różnych względów i niepotrzebnie stara się go porównywać do FM. |
Większość ludzi na świecie mówi też po Chińsku. Co mnie to w sumie obchodzi?
Adi napisał: |
Zapewne od dziecka marzył, żeby wystąpić razem z nimi na scenie. I jak pojawiła się taka możliwość, to nie dziwie się, że z niej skorzystał. To jest biznes i dzięki tym kilku koncertom jego popularność na pewno bardzo wzrosła. Byłby dziwny, gdyby nie skorzystał z takiej możliwości. |
Ale ja przecież nie do niego mam pretsensje- oczywiście ze się zgodził, nawet gdyby nienawidził Queen to takiej promocji by NIE MIAŁ. Ja mam pretensje do dwóch starszych panów, którzy powinni wiedzieć (i słyszeć) lepiej.
Adi napisał: |
Technika nic nie pomoże, jeżeli ktoś "nie będzie miał warunków do śpiewania". Lambert je na pewno ma, więc nie określałbym go mianem miernego śpiewaka. Inna sprawa czy to się komuś podoba czy też nie. No, a jeżeli chodzi o jego predyspozycje do śpiewania rocka, to znowu kwestia gustu. Znam dużo gorszych wokalistów rockowych, którzy mimo wszystko są cenieni w muzycznym świecie. |
Lambert ma skalę. To są jego wszystkie warunki. Potem nauczył się techniki. Nie ma za to wyobraźni, nie czuje muzyki. TEGO się nie da nauczyć. To jest jak automat. Poza tym barwa jego głosu jest NIJAKA. Inni wokaliści może nie mają 4 oktaw (nie trzeba mieć "warunków", żeby potrafić śpiewać...), ale mają w swoim gosie coś co przykuwa uwagę: barwę, emocje. Eddie Vedder, Ronnie Dio, Glenn Hughes, David Coverdale, Paul Rodgers, Ian Gillan, Jeff Buckley, Morrison, Jagger, Gabriel, Fish itd. I mogę wymieniać i wymieniać. Tego jest mnóstwo! W głosie Lamberta nie ma nic. Jest skala, gość potrafi piszczeć. Super. Ja w muzyce potrzebuję emocji. Technika i warunki... Fred miał 3,5 oktawy, Mariah Carey ociera się o 5- to co, znaczy ze jest/była lepsza? To nie są igrzyska olimpijskie, to jest sztuka. Tu liczy sę coś zupełnie innego niż ilość nut na sekundę czy wysokość na jakiej jesteś w stanie zaśpiewać...
Adi napisał: |
Fenderek napisał: | Technicznie to Morse zjada Blackmore'a. |
Po czym to stwierdzasz?
|
Ilość nut na sekundę właśnie? To, ze Morse jest w stanie na żywo powtórzyć nuta w nutę każdy motyw a Balckmore jednak nie? To, ze Morse zawsze gra czysto- a Blackmorowi zdarzało się utwory na żywo wręcz masakrować... Tylko że w życiu nie powiem że Morse jest lepszym gitarzystą. Jest lepszym technikiem. Coś jak Petrucci i David Gilmour.
Adi napisał: |
Kiedyś to w ogóle chyba lepsze rzeczy powstawały. Nie wiem czy potrafiłbym wskazać zespół, który istnieje już dziesiąt lat i który tworzy muzykę lepszą niż na początku. Każdy się na czymś wybija i potem to jest przeważnie odcinanie kuponów. Tak jest też niestety w przypadku genialnego Deep Purple i choćby Led Zeppelinów, którzy nagrali z 4 czy 5 świetnych albumów, a potem było już coraz gorzej. Z czasem chyba człowiek się wypala i pomysłów zaczyna brakować. |
Trochę tak, choć jedni wypalają się szybciej inni wolniej. I ja jednak na przykład ostatnia płytę Purpli lubię- Rapture of the Deep jest IMO tendencją zwyżkową. Uriah Heep całkiem nieźle dziś sobie radzi. Są zespołym, które próbują się na nowo określić- choćby Marillion. I to, w połączeniu z tym że jest naprawdę fura muzyki nawiązującej do lat 70-tych dziś, jak np Bigelf, Anekdotten, nie mówiąc o wszelkich Opethach sprawia, że... ja nie potrzebuję podróby Queen. Ja chcę, żeby muzyka Queen była zagrana i zaśpiewana tak jak trzeba. Nie tak jak było, Fred nie żyje i zdaje się technika aż tak do przodu nie poszła żeby to zmienić ale... to powinien być rockowy ogień a nie musical... tak, utwory Queen musi śpiewać ktoś o warunkach głosowych, takie te piosenki są i koniec- ale niech to będzie ktoś jeszcze tą muzykę naprawdę czujący i posiadający w głosie właśnie ten "ogień". Nie tylko wysokie dźwięki- ogień. Kiedy mieszkałem w Londynie chodziłem na sporo musicali. Takich śpiewaków jak Lambert naprawdę widziałem sporo. _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Lip 29, 2012 8:51 pm Temat postu: Re: Czemu nie pojechaliśmy na Lamberta? |
|
|
Arquest napisał: | NAR napisał: | czy muszę wspominać wiadomy zespół na M ;> |
Muse. |
żartownisie
Fenderek napisał: |
Adi napisał: |
Fenderek napisał: | Technicznie to Morse zjada Blackmore'a. |
Po czym to stwierdzasz?
|
Ilość nut na sekundę właśnie? To, ze Morse jest w stanie na żywo powtórzyć nuta w nutę każdy motyw a Balckmore jednak nie? To, ze Morse zawsze gra czysto- a Blackmorowi zdarzało się utwory na żywo wręcz masakrować... Tylko że w życiu nie powiem że Morse jest lepszym gitarzystą. Jest lepszym technikiem. Coś jak Petrucci i David Gilmour. |
choć już tak swoją drogą, gdyby Pietrucha nagrał coś na poziomie przytachanego przez Ciebie Sometimes i feel like screaming, to Gilmour powinien zaprosić go na jakąś wódkę chyba _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Adi
Dołączył: 29 Cze 2012 Posty: 7
|
Wysłany: Nie Lip 29, 2012 11:20 pm Temat postu: Re: Czemu nie pojechaliśmy na Lamberta? |
|
|
NAR - Miałem na myśli raczej klasyke rocka, czyli zespoły, które grają nieco dłużej niż kilka czy kilkanaście lat
Waters mnie jakoś nigdy specjalnie swoim głosem nie porywał. Jako muzyk należy do ścisłej czołówki, jako wokalista, przynajmniej jeżeli chodzi o warunki do śpiewania to szału raczej nie robi
Fenderek napisał: | Jest całe mnóstwo wspaniałych artystów, którzy wciąż grają, wciąż nagrywają płyty- i one są dobre, płyty i koncerty. |
Ja nie twierdze, że nic dobrego nie powstaje. Owszem te płyty są dobre, nawet bardzo dobre, ale nie są już rewelacyjne, tak jak kiedyś.
Fenderek napisał: | Ja mam pretensje do dwóch starszych panów, którzy powinni wiedzieć (i słyszeć) lepiej. |
Tylko, że najbardziej dostaje się właśnie Lambertowi za tą współpracę W każdym razie według mnie jaja to on ma, bo repertuar Queen jest cholernie trudny do śpiewania i nie każdego byłoby stać żeby zaśpiewać sobie "We are the champions" czy "Don't stop me now".
Fenderek napisał: | Lambert ma skalę. To są jego wszystkie warunki. Potem nauczył się techniki.Nie ma za to wyobraźni, nie czuje muzyki. |
Czyli jednak tak źle z nim nie jest, skoro ma skalę i nauczył się techniki Gorzej jakby było odwrotnie i potrafił przekazywać emocje, ale przy tym jeszcze strasznie fałszował
Fenderek napisał: | TEGO się nie da nauczyć. To jest jak automat. |
Nie do końca się z tym zgodze. Żeby przekazywać emocje trzeba zrozumieć o co w danej piosence jest zawarte, jakie emocje ma ona przekazywać. Być może Lambert do tego etapu jeszcze nie doszedł? Być może nie analizował tych utworów pod względem przekazu, a skupił się raczej na technicznych detalach?
Niektóre piosenki słucham od lat może i dziestu. Część z nich tak naprawdę poczułem kilka lat temu, kiedy polepszyła się nieco moja znajomość angielskiego i dogłębniej zacząłem analizować teksty piosenek. Od tego momentu zupełnie inaczej te piosenki przeżywam. Być może nawet nie chodzi o znajomość angielskiego, tylko właśnie dogłębną analizę utworu.
Fenderek napisał: | Poza tym barwa jego głosu jest NIJAKA. Inni wokaliści może nie mają 4 oktaw (nie trzeba mieć "warunków", żeby potrafić śpiewać...), ale mają w swoim gosie coś co przykuwa uwagę: barwę, emocje. |
To jest wszystko subiektywna opinia. Jednemu się podoba, drugiemu nie. I to nawet nie chodzi o warunki. Są przecież ludzie, którzy słuchają Mandaryny, a ona warunków to raczej nie ma żadnych
W każdym razie podobnie jak Ty w muzyce szukam przede wszystkim emocji, dlatego czołową trójkę wokalistów tworzą u mnie: Mercury, Plant i Gillan
Fenderek napisał: | Trochę tak, choć jedni wypalają się szybciej inni wolniej. I ja jednak na przykład ostatnia płytę Purpli lubię- Rapture of the Deep jest IMO tendencją zwyżkową. |
Tendencja zwyżkowa jest, ale w porównaniu do poprzedzających płyt, a nie tych z początku lat 70-tych czy "Perfect Strangers"
Jakoś niebawem ma się pojawić nowy album. Jestem bardzo ciekawy co z tego wyjdzie
Uriah Heep sobie radzi, ale to już też moim zdaniem nie jest to co kiedyś. Owszem, na tle muzyki, którą się nam serwuje w telewizji czy radiu, to legendy rocka nadal tworzą coś niesamowitego, ale MOIM zdaniem to już nie jest poziom z dawnych lat
Fenderek napisał: |
Ja chcę, żeby muzyka Queen była zagrana i zaśpiewana tak jak trzeba. utwory Queen musi śpiewać ktoś o warunkach głosowych, takie te piosenki są i koniec- ale niech to będzie ktoś jeszcze tą muzykę naprawdę czujący i posiadający w głosie właśnie ten "ogień". | [/quote]
Wymagania są ogromne, tylko czy jest ktoś, kto mógłby temu zadaniu sprostać ? Nawet świetni wokaliści, czujacy muzykę, mogliby sobie nie poradzić ze względu na trudności techniczne.
Chociaż miałbym jeszcze jeden typ: Gary Cherone. Co o nim sądzisz ? |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Pon Lip 30, 2012 9:45 am Temat postu: Re: Czemu nie pojechaliśmy na Lamberta? |
|
|
Adi napisał: | NAR - Miałem na myśli raczej klasyke rocka, czyli zespoły, które grają nieco dłużej niż kilka czy kilkanaście lat
|
Marillion gra lat zdaje się 30...
Dokładnie 33...
Gary Cherone? No jak najbardziej. Medley z Wembley był boski.
Tak samo dobry (ba, rewelacyjny!) byłby Jeff Scott Soto
www.youtube.com/watch?v=a44WcE5Po_s
Jestem w pracy, więcej może później _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Gnietek
Dołączył: 04 Sie 2006 Posty: 936 Skąd: z pięknej planety zwanej Ziemią :)
|
Wysłany: Pon Lip 30, 2012 10:51 am Temat postu: Re: Czemu nie pojechaliśmy na Lamberta? |
|
|
Adi napisał: |
Waters mnie jakoś nigdy specjalnie swoim głosem nie porywał. Jako muzyk należy do ścisłej czołówki, jako wokalista, przynajmniej jeżeli chodzi o warunki do śpiewania to szału raczej nie robi |
Przecież własnie o to NARowi chodziło - Waters jest znany z tego, że tych warunków nie ma (choć często się z tym przesadza), aaale to, co śpiewa fałszując jest niejednokrotnie tak poruszające, autentyczne i pełne emocji, że ŹLE BY BYŁO, gdyby zamiast niego śpiewał to jakiś technik. Takie "Don't Leave Me Now" i "The Trial" przychodzą mi od razu do głowy, ale przykładów można podać mnóstwo.
Fenderek napisał: | Jest całe mnóstwo wspaniałych artystów, którzy wciąż grają, wciąż nagrywają płyty- i one są dobre, płyty i koncerty. |
Ja nie twierdze, że nic dobrego nie powstaje. Owszem te płyty są dobre, nawet bardzo dobre, ale nie są już rewelacyjne, tak jak kiedyś.
Cytat: | Fenderek napisał: | Lambert ma skalę. To są jego wszystkie warunki. Potem nauczył się techniki.Nie ma za to wyobraźni, nie czuje muzyki. |
Czyli jednak tak źle z nim nie jest, skoro ma skalę i nauczył się techniki Gorzej jakby było odwrotnie i potrafił przekazywać emocje, ale przy tym jeszcze strasznie fałszował |
Dlaczego tak uważasz? Naprawdę nie rozumiem, skoro piszesz, że "w muzyce szukasz przede wszystkim emocji". Tu jest jakaś sprzeczność. Jim Morrison, Ian Curtis, Ozzy Osbourne, Axl Rose i kilku innych bardzo źle śpiewało pod względem technicznym, a mimo to są uznanymi wokalistami. Wcale nie dlatego, że należeli do znanych zespołów, które grały dobrą muzykę, a ich koledzy nie znaleźli akurat nikogo innego. Te zespoły zdobyły uznanie w dużej mierze właśnie dzięki wokalowi tych jęczących facetów, którym się łamał głos, którzy mieli niewielką skalę, ale którzy naprawdę oddawali emocje, tak że słuchacz sam je czuł. Tego naprawdę nie da się nauczyć. Tu nie chodzi o analizę tekstu, tylko o czucie muzyki, o empatię. Jeśli Lambert słyszał często emocjonalne piosenki w oryginale, a odśpiewał je tak, żeby jak najwięcej mu drżał głos (nie tam, gdzie powinien) i żeby jak najwyżej wyciągać (tam, gdzie powinien jeśli już to wrzasnąć - bo np. tak oddaje się emocje), to nie ma w tym nic niezwykłego. Przykład idealny - "The Show Must Go On". Wcale nie trzeba zagłębiać się w tekst ani znać kontekst. Ba, można w ogóle nie znać angielskiego, ale emocje w głosie Mercury'ego się usłyszy. To nie jest kwestia subiektywna - one albo tam są, albo ich nie ma. W wykonania Lamberta nie ma ich. Zresztą technika śpiewania to nie tylko skala, ale też np. modulacja głosu. Lambert śpiewa wszystko niemal tak samo. Pod tym względem przy każdym porządnym wokaliście rockowym wypada bladziutko.
Cytat: | Fenderek napisał: | Poza tym barwa jego głosu jest NIJAKA. Inni wokaliści może nie mają 4 oktaw (nie trzeba mieć "warunków", żeby potrafić śpiewać...), ale mają w swoim gosie coś co przykuwa uwagę: barwę, emocje. |
To jest wszystko subiektywna opinia. Jednemu się podoba, drugiemu nie. I to nawet nie chodzi o warunki. Są przecież ludzie, którzy słuchają Mandaryny, a ona warunków to raczej nie ma żadnych |
Ale to nie chodzi o to, czy się podoba. Chodzi o to, czy ta barwa jest nietypowa czy taka jak kilku tysięcy innych wykonawców. _________________ Wszyscy jesteśmy jak worki kartofli: czy chcemy, czy nie, i tak nas wrzucą do piwnicy. |
|
Powrót do góry |
|
|
Adi
Dołączył: 29 Cze 2012 Posty: 7
|
Wysłany: Pon Lip 30, 2012 12:25 pm Temat postu: Re: Czemu nie pojechaliśmy na Lamberta? |
|
|
Fenderek, myślałem, że piszecie o Muse. Marillion to jak najbardziej klasyka
Gnietek napisał: |
Dlaczego tak uważasz? Naprawdę nie rozumiem, skoro piszesz, że "w muzyce szukasz przede wszystkim emocji". Tu jest jakaś sprzeczność. Jim Morrison, Ian Curtis, Ozzy Osbourne, Axl Rose i kilku innych bardzo źle śpiewało pod względem technicznym, a mimo to są uznanymi wokalistami. |
Nie zrozumieliśmy się. Nie chodziło mi o techniczną perfekcję, bo wyżej wymienieni może jej nie prezentują, ale jawnego fałszowania w stylu Mandaryny też im raczej przypisać nie można Sam śpiewam amatorsko i sporo osób uważa, że potrafie przekazać emocje, ale nie mam takich warunków jak Lambert. I gdybyśmy mieli zaśpiewać coś z repertuaru Queenu, to jestem prawie pewien, że 100% wolałoby posłuchać jego. Mimo, że ja naprawdę bardzo wiele piosenek Queenu "czuje", ale nie byłbym w stanie w wielu momentach ich wyciągnać.
Gnietek napisał: | Ba, można w ogóle nie znać angielskiego, ale emocje w głosie Mercury'ego się usłyszy. To nie jest kwestia subiektywna - one albo tam są, albo ich nie ma. |
No dobrze, słuchając TSMGN w oryginale czujesz emocje. Ale jak mógłbyś emocjonalnie zaśpiewać tą piosenkę, gdybyś nie znał tekstu? Raczej byłoby to niemożliwe |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Lip 30, 2012 2:37 pm Temat postu: Re: Czemu nie pojechaliśmy na Lamberta? |
|
|
Muse? Fenderek napisał co żem sam chciał więc no.
Adi napisał: |
Ja nie twierdze, że nic dobrego nie powstaje. Owszem te płyty są dobre, nawet bardzo dobre, ale nie są już rewelacyjne, tak jak kiedyś. |
i też się zgodzić nie mogę w wiadomym przypadku ;d
a Gnietek dokładnie napisał to co myślałem a propos Watersa. Final Cut czy inne Hey You i dla mnie wszelkie idole się chowają. pf idole, takie rzeczy dla mnie zjadają choćby 99% popisów Mercury'ego więc... że nie ma skali? albo jakiś super warunków? jakoś mi to specjalnie nie przeszkadza. Wolę Watersa bez warunków niż LaBrie bez jaj. ;d _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
zgredzik
Dołączył: 20 Maj 2012 Posty: 1002
|
Wysłany: Wto Lip 31, 2012 3:24 pm Temat postu: |
|
|
Nie mam czasu czytać całej dyskusji, nie wiem czy było to już mówione ale ja odnośnie pustek na stadionie. Sprawa była taka. To prawda, na początku koncertu było bardzo pusto. Później, mniej więcej w 1/3 koncertu ludzie zaczęli jakby bardziej się ''upychać'' na płycie. I tak było pusto a że nie sprawdzano biletów sam widziałem jak ludzie z miejsc po 99PLN szli na płytę za 159PLN. Korzystali z okazji - w sumie czemu nie |
|
Powrót do góry |
|
|
stanli
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 378 Skąd: LUBLIN
|
Wysłany: Sro Sie 01, 2012 1:04 am Temat postu: |
|
|
zgredzik napisał: | Nie mam czasu czytać całej dyskusji, nie wiem czy było to już mówione ale ja odnośnie pustek na stadionie. Sprawa była taka. To prawda, na początku koncertu było bardzo pusto. Później, mniej więcej w 1/3 koncertu ludzie zaczęli jakby bardziej się ''upychać'' na płycie. I tak było pusto a że nie sprawdzano biletów sam widziałem jak ludzie z miejsc po 99PLN szli na płytę za 159PLN. Korzystali z okazji - w sumie czemu nie |
Też byłem tego świadkiem . Można było z góry schodzić na dół i na odwrót. sam poszedłem zobaczyć jak to wygląda z góry mimo że bilety miałem na płytę. Nic nikt nie sprawdzał. _________________ stanli |
|
Powrót do góry |
|
|
zgredzik
Dołączył: 20 Maj 2012 Posty: 1002
|
Wysłany: Sro Sie 01, 2012 10:19 am Temat postu: |
|
|
Ja miałem bilety za 299 ale lepszy widok był na płycie więc poszedłem tam. Organizacja to największy minus tego koncertu. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kubolski
Dołączył: 05 Mar 2010 Posty: 1270 Skąd: Stare Polesie
|
Wysłany: Pon Sie 06, 2012 1:27 pm Temat postu: |
|
|
Ja miałem dwa powody:
1. Nie byłem zainteresowany tym koncertem.
2. Adam Lambert.
W sumie jeden wynika z drugiego. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|