Czy kapitalizm jest aż tak świetny?

[Gohan]

Zachęcam do dyskusji w tym temacie, tym bardziej że sam doświadczam od paru ładnych lat skutków ubocznych transformacji ustrojowej, toksycznych szefów i wrednych współpracowników. U mnie w pracy awantura jest nawet, jeżeli minutę wcześniej zamkniemy biuro. Nie wiem, ale ta wszechmożna chęć zysku nie licząc się z ludźmi, z ich charakterem, upodobaniami, zainteresowaniami, potrzebami jest nieludzka i to bez użycia cudzysłowiu. Niestety nie każdy jest kreatywny, zna języki, chce zostawać po godzinach i ma jakieś szersze perspektywy życiowe (nie każdy jest śmietnikiem na zalew nowych informacji z internetu lub od żądań BOSSA). Nie wiem, jest to problem i w sumie chyba istnieje potrzeba jakiejś alternatywy, czy to w postaci jakiejś nowej prawdziwie lewicowej partii czy w żmudnej, choć wiem że skutecznej zmianie mentalności ludzi. Chodzi o to, żeby była jakaś alternatywa, bo postbalcerowiczowska Polska jest ustrojem pod wieloma względami nie uwzględniającym ludzi, a jedynie tzw. wskaźniki... A argument zmiany pracy jest zawsze żałosny
_________________
"Bobry wesoło gryzą drewno, szczury biegają za myszami, lśnią im oczki, bo żadnej choroby już w nich nie ma. Nawet jeleń zwykle tak podatny na bakterie nie może zachorować i pełną gębą je siano, Ludzie będą rodzili zdrowych ludzi, jesteśmy już nie tylko w Europie, ale chyba nawet w kosmosie".
Wojciech Mann

[Fenderek]

Problemem nie jest kapitalizm tylko ludzka mentalność. Szef skurwiel byłby skurwielem w każdym systemie...

Komunizm z założenia (tak samo jak kapitalizm) też można bronić- co go wynaturza to... my.

Ja mam szczęście. Pracuję w firmie polsko angielskiej, w sensie siedziba jest w UK ale cały niemal personel to Polacy i działalność jest prowadzona w Polsce (podatki...!). I... takiego szefa jakiego mam życzyłbym każdemu. Serio. Do tego stopnia, że całkiem możliwe że po powrocie do Polski NADAL będę pracował w tej firmie, z domu... bo w sumie to co robię wymaga tylko komputera i internetu... nie słyszałem żeby szef na jedną osobę krzyknął, przy rekrutacji rządzi zdrowy rozsądek a nie to co maszw 90% firm (powiem tak, w tych 90% firm nie dostałbym takiej posady jaką mam tu). I tak dalej. A facet jest nieprawdopodobnym biznesmenem, mamy fabryki w Chinach, Argentynie i Niemczech, działamy na wielu rynkach, firma radzi sobie wyjątkowo dobrze i zaczyna ścigać się z absolutnie największymi na rynku w swojej dziedzinie. Kapitalista pełną gębą. I ciągle normalny facet, zajebiście inteligentnt i cwany. Ale normalny. Wymaga jak skurwysyn- ale samych oczywistych rzeczy. Zapierdalamy ostro- ale chcemy, bo... warto. Nie zostaję po godzinach, język znam jeden (choć perfect i to ten którym dogaduję się ze wszystkimi możliwymi dystrybutorami ), nie mam wielu rzeczy które w każdej innej firmie byłyby wymagane. Zostałem przyjęty na okres próbny, najpierw tydzień, potem miesiąc, potem trzy miesiące. Pracuję tam już półtora roku, zostałem nie dzięki "papierkom" a tym co i jak wykonywałem z tego co było mi powierzane. Dla mnie- ze wszech miar normalne i... to jest bez wątpienia najnormalniejsza praca jaką kiedykolwiek wykonywałem. Atmosfera jest naprawdę zajebista. Jasne, są współpracownicy którzy kombinują jak konie pod górkę, ale... ale gdzieś nie ma wad?

To nie jest problem z kapitalizmem. To jest problem z takimi a nie innymi ludźmi, z taką a nie inną mentalnością. To nie kwestia Balcerowiczowości czy czego tam... to kwestia ludzi. Nikogo innego. Skurwiel będzie skurwielem. Zamachasz mu mamoną przed oczami to czy jest w kapitaliźmie czy komuniźmie czy jakimkolwiek innym iźmie- i tak skurwysyństwo z niego wyjdzie... i odwrotnie...

To nie ustrój. To ludzie.

I ja wiem, ze mam szczęście. Doskonale sobie z tego zdaję sprawę, dlatego właśnie liczę, ze nadal będę mógł tam pracować już po powrocie... Ale... takie firmy i tacy ludzie są. Trzeba szukać- nie wtedy kiedy mnie już wypieprzyli, ale wtedy gdy jestem bezpieczny. Wiem, ze się nie chce. Mi się nigdy nie chciało, proces szukania pracy to jedno z absolutnie najgłupszych doświadczeń mojego życia, generalnie zaliczam tylko i wyłącznie facepalmy, ale... ale kurcze nie wszędzie liczy się tylko wskaźnik... są miejsca w których dostrzeże się, że to co robisz jest jednym z powodów dla których ten wskaźnik jest tak dobry albo że nie jest jeszcze gorszy...
_________________


Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.

A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/

[Gohan]

Zgadzam się, że szef może być w porządku, ale jednak obecna sytuacja gospodarcza zawsze stawia go w pozycji uprzywilejowanej. Zawsze może złożyć ci wypowiedzenie bez podania powodu, a jak wiadomo sprawy sądowe ciągną się latami, a korupcja szaleje. Oczywiście jasne jest, że mieszkańcy dużych miast pogodzili się z bezlitosnymi prawami rynku, ale i oni mają szansę się wybić najbardziej. Także może rozmawiajmy o mieszkańcach małych miasteczek i wiosek, bo jednak tych w Polsce jest jednak większość. U nich jest silne jest zakorzenione, żeby nie pracować "u obcego", co ja popieram, bo nie chciałbym pracować u Niemca, Anglika czy Jankesa, wiedząc że on zarobione przeze mnie pieniądze wywozi do siebie. Poza tym przeraża mnie ten tzw. "hurrakapitalizm" u moich rówieśników. Ludzie, trochę normalności: dlaczego ja mam nie mieć prawa do gorszego dnia, dlaczego zawsze mam być pozytywką nakręcaną przez wszechwładnego Szefa (a tak odbieram wszelkich akwizytorów), dlaczego na jawne chamstwo klienta muszę kurczyć się w sobie jak pies. Ja rozumiem, że komuna była zła, ale może nie przesadzajmy. Człowiek to nie koszt. Uważam, że kapitalizm jest ustrojem nieludzkim i darwinistycznym, co automatycznie skazuje wielu ludzi na śmierć. Nie chcę motać oskarżeniami, ale uważam, że największe błędy zostały popełnione w 1989r, kiedy zgodziliśmy się na drastyczną zmianę ustroju. Co bardziej przerażające, nie widać u obecnej młodzieży żadnego buntu, żadnego poparcia lewicowych wartości, dlaczego mamy się godzić, żeby o naszej przyszłości decydowali Portugalczycy, Niemcy, Francuzi..? A wspomniana lewicowość tzw. "salonowa" w rzeczywistości koncentruje się na problemach zamożnej klasy średniej, czyli prawa gejów, lesbijek, feminizm. Rdzeń został utracony
_________________
"Bobry wesoło gryzą drewno, szczury biegają za myszami, lśnią im oczki, bo żadnej choroby już w nich nie ma. Nawet jeleń zwykle tak podatny na bakterie nie może zachorować i pełną gębą je siano, Ludzie będą rodzili zdrowych ludzi, jesteśmy już nie tylko w Europie, ale chyba nawet w kosmosie".
Wojciech Mann

[Fenderek]