Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
Wysłany: Sob Lis 13, 2010 11:45 pm Temat postu: Co by było gdyby.... - zabawa na faktach |
|
|
Zabawa i temat chodzi mi po głowie od dawna. Trzeba rozruszać dział czymś i poszerzyć waszą umierająca wiedzę.
Pomysł stary jak świat czyli Co by było gdyby kózka nie złamała nóżki...
Zasada:
Moderator o wszech wiedzy, czyli moja skromna osoba rzuca jakieś wydarzenie z losów zespołu, które miało miejsce. A potem dyskutujemy skoro to forum dyskusyjne jak to wpłynęło na losy zespołu, świata patrząc na ówczesną historie muzyki, świata. Rozważania poważne, bo od sc-fc to mamy ASAQ. Losy zespołu postaram się moderować plus minus chronologicznie. Tematy rzucać w przystępnych rejonach czasowych.
Mamy rok 1971 na przesłuchanie do zespołu zjawia się były gitarzysta zespołu Sour Milk Sea Chris Chesney. Freddie pragnął aby w zespole jego marzeń czyli Queen było dwóch gitarzystów. Freddie być może był pod wrażeniem Wishbone Ash, które miało dwóch gitarzystów, a które grało na londyńskich scenach w tym czasie. W 1970 r. Smile i Wishbone Ash spotkali się w Imperial College. Tak czy siak Chris supportowany przez Freddiego przyszedł na przesłuchanie do Queen. Niestety chłopak nie posiadał własnej gitary i był zmuszony grać na dziwnej dla niego, nie dopasowanej do dłoni Red Special. Skutki znamy...
I tu wkraczamy my. Chłopak przychodzi z własną gitarą i jest przyjęty do zespołu jako alternatywa raczej mało ruchliwego na scenie BM. Queen istnieje jako kwintet. Jak widzicie wpływ tego na muzykę zespołu, losy zespołu po 1991 roku. W która stronę poszłaby muzyka Queen w latach 70? Deeep Purple czy Led Zeppelin? a może co innego?
mam nadzieje, że się czegoś dowiecie o zespole _________________ http://www.wierszetakzwane.prv.pl/
http://www.deaky.prv.pl/
http://www.queen1991.blog.pl
http://www.queen.blox.pl
|
|
Powrót do góry |
|
|
wasdfg7
Dołączył: 16 Paź 2005 Posty: 4279 Skąd: Dębica/Wrocław
|
Wysłany: Nie Lis 14, 2010 12:34 am Temat postu: |
|
|
Genialny temat. Tego szczegółu nie znałem z historii zespołu. Extra
Włączę się jutro bo dziś już znikam _________________
MARILLION - BRAVE
The true soul of Queen band is lost...
______________________________
I've Been Blessed By God
Yet I Feel Forsaken
All To Me Was Given
Now It's Finally Taken |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Nie Lis 14, 2010 12:36 am Temat postu: |
|
|
mysle, ze mialoby to kolosalne znaczenie i wplyw na historie zespolu. czy byliby rownie znani? byc moze tak, bo jednak mając w zespole takie talenty jak mercury czy may, silą rzeczy wyplyneliby, cokolwiek by nie grali.
ale wedlug mnie muzyka wyszlaby z tego drastycznie inna. przede wszystkim, grając na dwie gitary, duzo mniej miejsca zostawiliby na klawisze, co wywrociloby do gory nogami calą wczesną dyskografie. oczywiscie, sa zespoly z 2-3 gitarzystami i klawiszowcem (lynyrd skynyrd czy gunsi), ale u nich fortepian jednak byl dodatkiem, tlem do gitar, rzadko wychodzil na pierwszy plan. w queen bylo inaczej (w latach 70tych).
lata 70te wiele by stracily na takim ruchu, wedlug mnie, jesli chodzi o dyskografie queen. zyskalyby natomiast lata 80te, gdzie druga gitara na pewno nadalaby calosci bardziej rockowy chakakter, no bo sorry, ale miec genialnego gitarzyste i grac podklady na syntezatorach to glupota, ale miec genialnego gitarzyste i drugiego wioslarza (cholera wie czy dobrego n oale to juz inna kwestia) i w dalszym ciagu tego nie wykorzystywac w podkladzie, to juz zbrodnia. _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Lis 14, 2010 1:11 am Temat postu: |
|
|
zgadzam się z Bizonem
całkowicie by to zmieniło zespół i muzykę przez niego graną. Klawisze poszły by w odstawkę. Myślę, żę muzyka ogólnie mogłaby pójść w bardziej 'hard' rejony. Wiecej gitar, podkłady, solówki itd.
Czy Queen by na tym straciło?
IMO zdecydowanie. Po pierwsze tak jak Bizon napisał klawisze by poszły w odstawkę i mogłyby służyć bardziej jako tło czy krókie wstawki, a muzyki Q bez klawiszy sobie nie wyobrażam.
Poza tym myślę, że gra Briana mogłaby nieco zejść na dalszy plan. W sensie gitar ogólnie byłoby od cholery, ale mogłoby zabraknąć tego zderzenia z pianinem mogłoby nie być tego 'śpiewania' Red Special.
czy by wypłynęli? Pewnie coś tam by im się trafiło, ale na pewno nie byłby to sukces spod znaku Boh Rhap np.
Lata 80ąte faktycznie mogłyby na tym zyskać. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, żę to zdaje się Bri w ejtsach jako tako utrzymywał tego rockowego (powiedzmy...) ducha.
Ale... to ja już wolę wybitne lata 70 i przeciętne ejtisy niż dobre (nawet bardzo) 70 i dobre 80.
Po prostu bez klawiszy i Maya na pierwszym planie nie byłoby tego specyficznego czegoś co tworzyło styl Queen. I w takim wypadku zespół mógłby się skierować w rejony zwykłego hard rocka. _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
innuendo0
Dołączył: 12 Mar 2009 Posty: 1519 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Nie Lis 14, 2010 10:02 am Temat postu: |
|
|
Kurcze część tego co chciałam napisać to NAR mnie wyprzedził
Dwóch gitarzystów- to by było niezłe, jednak wtedy Brian nie zebrałby takiego uznania za swoje solówki, nie mielibyśmy "Brighton Rock"...ale z drugiej strony na dwie gitary mogłoby powstać jeszcze większe arcydzieło wśród solówek _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
Wysłany: Nie Lis 14, 2010 12:10 pm Temat postu: |
|
|
No, ale Chesney nie okazał się mega gitarzystą skoro nie wypłyną na rynku i nie sądzę aby był konkurencją dla Bri. Raczej dałoby to szanse gry akustyk/elektryk pokazaniem w pełni tego co na albumach. Ba sam Bri nie bał się konkurencji w postaci Jamiego Mossesa na swoich trasach i potem jako Q+PR, który świetnie go uzupełniał. Może w takim kierunku by to poszło?
Oczywiście może wpłynęło toby na zawartość klawiszy i Queen straciłoby swój jeden z atutów i trochę ograniczyło swój wizerunek, ale czy Freddie tak łatwo by z tego zrezygnował? Może macie racje i lata 80 by lepiej z tego wyszły. _________________ http://www.wierszetakzwane.prv.pl/
http://www.deaky.prv.pl/
http://www.queen1991.blog.pl
http://www.queen.blox.pl
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ziutek98
Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 3947 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Lis 14, 2010 12:22 pm Temat postu: |
|
|
Czy fakt, że facet nie wypłynął, oznacza, że nie ,ógł byc świetnym gitarzystą? Swoją drogą, przydałoby się trochę więcej informacji o facecie, o jego stylu gry, inspiracjach, czy komponował własne numery, itd... _________________ PRÖWLER - kapela rockowa, ja na basie. Info o koncertach na kanale pod linkiem |
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arquest
Dołączył: 27 Lut 2008 Posty: 1942 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Nie Lis 14, 2010 1:00 pm Temat postu: |
|
|
W końcu fajny temat...
Cóż, gdyby Queen miało 2 gitarzystów. To by było coś być może na kształt Def Leppard - tylko, że wtedy nie byłby to Queen, którego mógłbym słuchać non-stop, a tak kiedyś było.
Bo IMO w Queen chodzi o to, że istnieje wybór, których utworów chcesz słuchać - albo bardziej rockowych, albo ballad w stylu YTMBA lub LOML, albo lekkiego popu od Johna (You And I, In Only Seven Days). Najlepszy przykład? Tenement Flick of the Valley. Tam jest wszystko - od dość gitarowego Tenement, przez drapieżne Flick/Wrist, do łagodnego Lily of the Valley.
Gdyby było dwóch zawodowych gitarzystów, brzmienie byłoby na pewno inne. Czy lepsze - tego nie wiem. Z pewnością byłoby mniej fredkowych i jankowych ballad, więcej długich gitarowych piosenek z dialogiem dwóch gitar. Owszem, ten wychodzi fajnie (patrz ROTCH i Can't Get Enough), ale pod warunkiem, że nie jest słyszany zbyt często.
Może i lata 80. byłyby bardziej rockowe, ale ja osobiście mam taki sentyment do tamtych czasów. Wszystko takie sztuczne, nadęte i pompatyczne - czasem dobrze jest się odprężyć, słuchając tego. |
|
Powrót do góry |
|
|
mike
Dołączył: 26 Sie 2004 Posty: 4802 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie Lis 14, 2010 1:04 pm Temat postu: |
|
|
Jest tutaj kilka kwestii do rozpatrzenia/wskazania.
Po pierwsze wspomniane klawisze w latach '70. Daga słusznie zauważyła, że Freddie tak łatwo by nie odpuścił i najprawdopodobniej tworzyłby tak jak tworzył, zwiększając nieco tylko tło gitarowe na rzecz "tego piątego" (wyobrażacie sobie? FM, BM, RT, ten czwarty i ten piąty? xD Pytanie tylko, czy czasem John nie byłby piątym). Z drugiej strony mogłoby dochodzić do konfliktów, gdyby Chesney optował za cięższym brzmieniem, bądź miał chęć mieć nieco więcej do roboty.
Lata '80 rzeczywiście mogłyby zostać trochę uratowane, ale czy na pewno? Wszak w tych kompozycjach często gęsto pojawiała się druga gitara, na której brzdąkał sobie John i czy wyszło z tego coś bardziej rockowego? No niekoniecznie . Inna sprawa, że jednak Deacon nie był gitarzystą, a i zamiłowanie do rocka jakby gdzieś mu poszło w las... Dużo w tej kwestii zależy tak naprawdę od charakteru Chesneya, o którym nie mamy żadnego pojęcia. Czy potrafiłby się postawić? Czy jest/byłby tak samo silną personą, jak pozostali (chociaż tak silną jak cichy i spokojny Deacon, który jednak nie dawał sobie bobu za ucho wsadzać)? Niewiadomo.
To co wiadomo na pewno, to fakt, że Deacon straciłby sporo credistsów na albumie za plumkanie na gitarach akustycznych, czy innych fenderach.
Pytanie też, czy Brian nie miałby nic przeciwko dodatkowemu gitarzyście, wszak u progu kariery Queen miał chyba jakieś kompleksy związane z liderowaniem Freddiego, to co dopiero by było, jakby mu jakiś inny grajek chleb zabierał?
Po śmierci Freddiego - gdyby się nie wycofał, tak jak Deacon, to w trase z Paulem nie pojechałby Moses. Gdyby był silną osobowością i przy okazji znał potrzeby fanów, to mógłby wpłynąć na Briana i Rogera w kwestiach wydawniczych. W końcu - byłoby o jedno źródło więcej, jeśli chodzi o wiedzę o zespole, kto wie, czy nie z mniejszą sklerozą niż dr rehabilitowany May? _________________ QPoland - skoro jestem już oficjalnym współpracownikiem, to warto zachwalać
http://podniosle.blogspot.com/ - mój superowy bloga$$ek! (aktualizacje w każdy cojakiśczas)
Still Burnin' (i wiele innych: http://www.youtube.com/user/MikeBoatCityPl/videos)
C-lebrity - kontrowersyjny klip zbanowany na YT! |
|
Powrót do góry |
|
|
irminella
Dołączył: 18 Sie 2008 Posty: 1074 Skąd: Szklary/ Rzeszów
|
Wysłany: Nie Lis 14, 2010 1:18 pm Temat postu: |
|
|
No i też myślę, że istotną kwestią jest jakie piosenki by powstały, znaczy się czy nowy gitarzysta też aktywnie angażowałby się w pisanie/komponowanie piosenek. Jeśli tak, to różne rzeczy mogłyby powstać. Ciężko mi powiedzieć co konkretnie mogłoby zostać stworzone, bo gościa nie znam. Ale niewątpliwie repertuar też by się nieco zmienił. Zwłaszcza, gdyby dalej bazowali na zepołowej demokracji. No i oczywiście te aspekty, o których już mówiliście, a których już powielać nie będę _________________ "uwielbienie dla Rogerrrka ^^ :* :love: $vvEEt"
(by Mike) |
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
Wysłany: Nie Lis 14, 2010 2:37 pm Temat postu: |
|
|
Jeszcze dla rozwinięcia tematu spr. SMS grało bluesowe covery czyżby klimaty Free się kłaniają, a sam Chesney również śpiewał obok Fredka w zespole. Czyli Queen zyskałoby kolejny wokal do swoich harmonii.
Ciekawa kwestie poruszył Mike bycia "piątego" i tu mógłby być Janek jako najmniej udzielający się kompozytorsko.
I do kwestii liderowania Briana jak on by się poczuł w czasie swojej choroby? Mogłoby SHA powstać bez niego?!
I jak Arquest pewnie byśmy mieli klimaty rodem z Can't Get Enough. _________________ http://www.wierszetakzwane.prv.pl/
http://www.deaky.prv.pl/
http://www.queen1991.blog.pl
http://www.queen.blox.pl
|
|
Powrót do góry |
|
|
irminella
Dołączył: 18 Sie 2008 Posty: 1074 Skąd: Szklary/ Rzeszów
|
Wysłany: Nie Lis 14, 2010 3:11 pm Temat postu: |
|
|
Myślę, że powstanie SHA bez Briana byłoby z dodatkowym gitarzystą bardzo realne. Skoro biedny Brian ledwo żyje to najpewniej Chesney przejąłby obowiązek stworzenia ścieżek gitarowych. _________________ "uwielbienie dla Rogerrrka ^^ :* :love: $vvEEt"
(by Mike) |
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
|
Powrót do góry |
|
|
irminella
Dołączył: 18 Sie 2008 Posty: 1074 Skąd: Szklary/ Rzeszów
|
Wysłany: Nie Lis 14, 2010 3:59 pm Temat postu: |
|
|
Dokładnie, i albo by się nie wybili, albo zrobiliby to dużo później _________________ "uwielbienie dla Rogerrrka ^^ :* :love: $vvEEt"
(by Mike) |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Lis 14, 2010 4:27 pm Temat postu: |
|
|
innuendo0 napisał: |
Dwóch gitarzystów- to by było niezłe, jednak wtedy Brian nie zebrałby takiego uznania za swoje solówki, nie mielibyśmy "Brighton Rock"... |
akurat takich kawałków jak B Rock myślę, że moglibyśmy mieć na pęczki
daga napisał: | Brak na SHA Bri to brak Now I'm here, śpiewnej KQ... w sumie to pewnie nie mieliby wtedy takiego hitu i tylko by stracili. |
akurat jeżeli mówimy o braku Bri na SHA to o żadnym Now Im Here nie powinno być mowy. Z drugim gitarzystą powstałoby z pięć takich utworów zapewne. Brak Bri na SHA to przede wszystkim brak Killer Queen, brak Tenement/Flick/Lily i Leroy Browna.
Owszem wszystkie (no większość) napisane przez Freda, ale bez Bri po prostu to nie byłyby te utwory, tamten gitarzysta mógłby się naprodukować i mieć i ze 3 pary rąk a i tak nie dałby rady tego zagrać. _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 3:07 am Temat postu: |
|
|
Gdzieś kiedyś dawno temu mieliśmy (krótką) rozmowę dokładnie na ten temat...
Nawet znalazłem. Trzy lata temu. A cholera powiedziałbym dziś słowo w słowo to samo. Ale nie poiwme biom leniwy i późno jest, więc tylko siebie zacytuję.
Fenderek napisał: | Jak dla mnie, to pytanie jest jakich instrumentów ktore BYLY byc nie powionno... Automaty perkusyjne, klawisze i cala kupa podobnego badziewia...
Ostatnio wyczailem co mnie drazni w plytach Queen z lat 80-tych. Tam nie ma calego zespolu! Jak na kapele w ktorej jest jeden z najlepszych gitarzystow wszech czasow na polowie plyty jego zagrywki sa ograniczone do 30 sekund w kazdym utworze- to jest jakas porazka... To samo z perkusja. Ktos tak innowacyjny jak Roger i automat perkusyjny na polowie utworow z HOT SPACE? Ostatnio sie zorientowalem, ze to wlasnie z tym mam problem a nie z piosenkami...
A co do innych instrumentow- dzieki Bogu nie grali na niczym innym! Tych kilka plyt z lat 70-tych (od QII do ADATR) to doskonalosci skonczone, wiec... jak mozna poprawiac ideal?
Smyki? Deciaki? Druga gitara? Toc ten zespol gralby ZUPELNIE inna muzyke i polowa z nas nie bylaby jego fanami... |
i
Fenderek napisał: | Tadzik napisał: | czy ja wiem czy druga gitara mogła by coś zepsuć wydaje mi sie ,że jedynie poprawić ale na pewno nie zaszkodzić | Nie zepsuc. Zmienic. Dodaj gitare rytmiczna i masz inna dynamike w zespole; kolejna osobowosc- tak muzyczna jak i pozamuzyczna. To wplyneloby na muzyke i piosenki KOLOSALNIE!!! Rezultatem- mowimy co by bylo, gdyby... Ja mowie- polowa z nas nie lubilaby tego zespolu albo przynajmniej nie bylaby fanami... Poza tym- po cholere druga gitara? Brian robuil w studio tyle nakladek ze i pieciu gitzrzystow byloby malo a na koncertach jakos ta jego jedna gitara starczala... nikt mu nie przeszkadzal... |
Z drugim gitarzystą to byłby zupełnie inny zespół. Graliby zupełnie inną muzykę, inaczej by ona była pisana (mając dwóch gitarzystów w zespole absolutnie naturalnym byłoby pisanie utworów pod nich i przez nich, a nie na pianino), inaczej aranżowana, nie wiem czy wtedy poznalibysmy talent Briana do tych cudownych gitarowych orkiestracji- bo i nie byłoby takiej potrzeby, tło robiłaby gitara rytmiczna... tymczasem jednym z najwspanialszych wyróżników płyt z lat 70-tych tego zespołu jest innowacja, to jak Brian za pomoca jednego instrumentu potrafił położyć warstwę za warstą, niczym malarz na płótnie poszczególne partie gitary... Jeden, dwóch, pięciu, trzydziestu...
NAR napisał: |
daga napisał: | Brak na SHA Bri to brak Now I'm here, śpiewnej KQ... w sumie to pewnie nie mieliby wtedy takiego hitu i tylko by stracili. |
akurat jeżeli mówimy o braku Bri na SHA to o żadnym Now Im Here nie powinno być mowy. Z drugim gitarzystą powstałoby z pięć takich utworów zapewne. Brak Bri na SHA to przede wszystkim brak Killer Queen, brak Tenement/Flick/Lily i Leroy Browna.
|
Ditto, ditto, ditto. Rękami i nogami.
Akurat rzeczy w stylu Now I'm Here czy Tie Your Mother Down tez zespół miałby więcej. A widząc jak popularne są w survivorach jestem sobie w stanie wyobrazić jak wiele osób stąd zwróciłoby wtedy na ten zespół swoją uwagę i stało się jego fanami... _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej
Dołączył: 22 Lip 2005 Posty: 1329 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 12:58 pm Temat postu: |
|
|
Takie myślenie iż dwóch gitarzystów w Queen zmieniło by profil zespołu na stricte hard-rockowy jest złudne jak fatamorgana na pustynii.
Przede wszystkim liczy się fakt jak chcieliby grać i jakby tworzyli aranżację ,można mieć dwóch gitarzystów a brzmieć z nastawieniem na klawisze(co też obala teorię jakoby w latach 80 nie mieli stosować syntezatorów, przykładowo budka w „ejtisach” grała na dwóch dobrych gitarzystów a płyty toneły w elektronice i syntezatorach)
A może facet byłby tylko takim „Edneyem który wchodzi na drugą gitarę w „Hammer to Fall”?,choć nie wątpie że koncerty na pewno zyskałyby na „gitarowości”
Ale generalnie dobrze się stało że facet nie dołączył do Królowej a to z tej prostej przyczyny że do takiego gitarzysty jak Brian przydałby się drugi równie genialny, żeby się nawzajem nakręcali.Ten taki nie był,z czego tak wnioskuje?, ano z tegoż że nie wypłynął potem i nie mówię o tym że miał być drugim Jimmym Pagem ale nawet w jakiejś średniej kapeli nie odcisnął swej obecności(choć na swojej stronie internetowej się chwali z kim to on nie grał). _________________ Light the fire, feast
Chase the ghost, give in
Take the road less traveled by
Leave the city of fools
Turn every poet loose
|
|
Powrót do góry |
|
|
kwak Gość
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 2:34 pm Temat postu: |
|
|
http://www.chrischesney.co.uk/
Strona Chesneya. Kolo wydał 4 płyty, słucham na wyrywki i coś tam człek brzdąka, ale dobrze, że historia potoczyła się tak jak się potoczyła. |
|
Powrót do góry |
|
|
krs
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 1677
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 4:56 pm Temat postu: |
|
|
po pierwsze, jeżeli mieliby grać jak zeppelini czy free to byliby wtórni jak 100 innych kapel w tamtym czasie - tak ad vocem...
ludzie kochani, przede wszystkim śmieszy mnie tego rodzaju konstatacja, że lata 80-te z dwoma gitarzystami byłyby bardziej hard... poza odrzuceniem niedorzeczności, jeżeli tworzylibyśmy historię alternatywną, to oczywistą jest rzeczą innych albumów wcześniej - i kto wie, czy w ogóle taki twór by do lat 80-tych dotrwał. a jeżeli nawet by dotrwał...
...to choćby w latach 80-tych w queen było i stu gitarzystów, to nie ma to żadnego znaczenia. tu chodzi o formę muzyki, jej kontekst popkulturowy i wiele innych czynników. jeżeli queen chciałby brzmieć mocniej w latach 80-tych to by brzmiał, i nie chodzi to o ilość wokalistów, gitarzystów czy puzonistów. jeżeli chciałby wykluczyć klawisze, to by je wykluczył... i brian jak wcześniej robiłby wiele gitarowych nakładek. po prostu chcieli mieć klawisze i koniec. mieli w zespole świetnego bębniarza, a na works nie ma poza talerzami żywego bębna... bo tak chcieli. także to nic nie zmienia... liczy się to co chce się grać. a w latach 80-tych po prostu grało się inaczej, brzmiało inaczej... a queen po prostu chciał inaczej brzmieć. i tyle.
ps. tak sobie słucham nagrań tego całego chesneya... no słabe to strasznie jest
tak sobie myślę, że z tym kolesiem nie tylko nie mielibyśmy klimatów Free (i całe szczęście - jedno Free i stu epigonów w historii rock&rolla całkowicie wystarczy), tylko jakiś podrzędny pop... koleś po prostu nie ma za grosz talentu kompozytorskiego.
siła Queen to właśnie odejście od klimatów Free czy Zeppelin... tak grało np. 1984 z Mayem:
http://www.youtube.com/watch?v=9ODNhIteI6c
i wystarczy... |
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
|
Powrót do góry |
|
|
kociarz
Dołączył: 01 Wrz 2008 Posty: 177
|
Wysłany: Pon Lis 15, 2010 8:51 pm Temat postu: |
|
|
O, krs, jaki ładny avatar , jak masz więcej fotek tej pani to dawaj |
|
Powrót do góry |
|
|
gosiakn
Dołączył: 23 Lut 2009 Posty: 421 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Wto Lis 16, 2010 9:37 pm Temat postu: |
|
|
o kurka siwa, 5-osobowe Queen
Na pewno nie wszystko byłoby takie samo, jak było, czy jest. Jednak nie wydaje mi się też, żeby chociażby Freddie nie dał rady przeforsować swoich pomysłów i wizji/sposobu pracowania nad materiałem. Czy byłoby bardziej gitarowo, mniej klawiszowo, trudno stwierdzić. Na pewno dodatkowy element namieszałby tu i ówdzie. Muzyka byłaby trochę inna z pewnością, ale to zależałoby od geniuszu piątego pana. Jeśli byłby tylko tłem, to prawdopodobnie niewiele by się zmieniło. Nie wydaje mi się też żeby John stał się jeszcze bardziej "odosobniony" - on to właściwie jest po prostu Johnem, czy ktokolwiek inny grałby jeszcze z Queen, to John myślę wciąż byłby jedynym w swoim rodzaju basistą i nic by na to nie wpłynęło. Opcja, że ktoś jeszcze dołącza do zespołu miałaby miejsce, gdyby to było rzeczywiście jakieś wybitne, wyjątkowe indywiduum. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
krs
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 1677
|
Wysłany: Wto Lis 16, 2010 9:41 pm Temat postu: |
|
|
zapewne chodziło Ci o indywidualność... indywiduum to określenie osoby podejrzanej, niepewnej, niegodnej, nikczemnej. podobne nie znaczy tożsame |
|
Powrót do góry |
|
|
gosiakn
Dołączył: 23 Lut 2009 Posty: 421 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Wto Lis 16, 2010 10:02 pm Temat postu: |
|
|
owszem, ale tożsame czy nie, nie znaczy, że mają tylko po jednym znaczeniu
http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2561479
dodam, że indywiduum miało tu znaczyć właśnie pojedynczego osobnika, a nie jakąś wielką indywidualność, wówczas nie dodawałabym tylu przymiotników z przodu, poza tym lepiej byś coś o Janku napisał, a nie o poprawnej polszczyźnie...
EDIT: o dżizas żeby nie tworzyć bezsensownego off-topowego ciągu wypowiedzi dopiszę tylko, że owszem, krs, ogólnie chodziło mi tu o indywidualność, ale wyraziłam to za pomocą innego rzeczownika określonego dwoma przydawkami, z całkowitą tego świadomością. i tu też tyle. _________________
Ostatnio zmieniony przez gosiakn dnia Sro Lis 17, 2010 12:36 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
|
Powrót do góry |
|
|
kwak Gość
|
Wysłany: Wto Lis 16, 2010 11:41 pm Temat postu: |
|
|
A jak tam dokonania solowe Chesneya? Wybadaliście jakieś "perełki"? Ja tam kilka rzeczy przesłuchałem i gość nadawałby się raczej do cover bandu Queen niż do prawdziwego Queen, choć kto wie może kiedyś miał większą wyobraźnie i coś, by dobrego uklecił. Te nagrania są jakieś takie bardzo hmm standardowe, a co mnie drażni to brzmienie tych płyt momentami jak z midi, nie wyobrażam sobie go grającego np. Good Old LOver Boy. Myślę, że szybko, by wyleciał z Queen, a jak już coś tam, by zaczął z nimi działać to by tylko czasem na koncertach coś dopomagał jak Spike Edney. Nadaj daga nast temat |
|
Powrót do góry |
|
|
krs
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 1677
|
Wysłany: Wto Lis 16, 2010 11:42 pm Temat postu: |
|
|
Gosiu... kontekst Twojej wypowiedzi jasno sytuuje formę i treść - mówisz o osobie wybijającej się, szczególnej. jeżeli tak, masz na myśli indywidualność, nie indywiduum. różne znaczenie słów określa kontekst - w języku patrzymy na rzecz strukturalnie. podsumowując: mówiąc o osobie szczególnej masz na myśli indywidualność; myśląc zaś o osobie poszczególnej, indywiduum. ot tyle.
o Janku? Masz na myśli tego Janka? Hej Janeczku? Janek? Janku... no.. coś napisałem |
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kensington
Dołączył: 27 Sie 2004 Posty: 4263 Skąd: Modar
|
Wysłany: Sro Lis 17, 2010 12:25 am Temat postu: |
|
|
daga napisał: | Już dumam jak jak skonstruować kolejny fakt, który wpłyną na losy zespołu, ba niejednego zespołu |
Queen i Genesis...? _________________
Z kobietami się nie dyskutuje. Kobiet się słucha.
Moje aukcje |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|