Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Najważniejszy moment w historii zespołu? |
Okres wydania albumu "A Night At The Opera" |
|
91% |
[ 33 ] |
Wydanie singla "WWRY"/"WATCH |
|
8% |
[ 3 ] |
|
Wszystkich Głosów : 36 |
|
Autor |
Wiadomość |
pietras
Dołączył: 25 Sty 2010 Posty: 206 Skąd: "Otłok" city
|
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 11:57 am Temat postu: 5 najważniejszych momentów w historii zespołu |
|
|
Mam propozycję na nowy temat, być po części wtórny wobec innego, ale zaryzykuję. Wymieńcie 5 Waszym zdaniem najważniejszych momentów w historii Queen. Idę na pierwszy ogień:
- wydanie albumu "A Night At The Opera" (1975)
- wydanie albumu "The Game" (1980)
- występ Queen na Live Aid (1985)
- Queen na Wembley (1986)
- wydanie albumu "Innuendo" (1991)
Wyłączyłem z mojej listy powstanie zespołu i śmierć Freddiego, gdyż założyłem sobie, że to są te graniczne daty. _________________ www.queen.fora.pl - forum poświęcone Królowej
Ostatnio zmieniony przez pietras dnia Pon Lut 08, 2010 8:30 pm, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mustapha91
Dołączył: 07 Lis 2009 Posty: 493 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 7:51 pm Temat postu: |
|
|
Powstanie zespołu
1. Wydanie BoRhap na singlu i jego niespodziewany sukces (1975)
2. Wydanie singla z podwójną stroną A: WATC/WWRY (1977)
3. Live Aid (1985)
4. Ostatni koncert w pełnym składzie: Knebworth (1986)
5. Wiadomość o chorobie Freddiego (1987)
Śmierć Freddiego
5 wydarzeń to trochę mało... Już w samych latach '70 znalazłabym 5... |
|
Powrót do góry |
|
|
pietras
Dołączył: 25 Sty 2010 Posty: 206 Skąd: "Otłok" city
|
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 8:23 pm Temat postu: |
|
|
Zdaję sobie z tego sprawę, więc według uznania. Ja podałem pięć. Przyznaję, zastanawiałem się nad tym co podałaś. _________________ www.queen.fora.pl - forum poświęcone Królowej |
|
Powrót do góry |
|
|
mustapha91
Dołączył: 07 Lis 2009 Posty: 493 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 8:36 pm Temat postu: |
|
|
pietras napisał: | Zdaję sobie z tego sprawę, więc według uznania. Ja podałem pięć. Przyznaję, zastanawiałem się nad tym co podałaś. |
O, to mogę więcej? Świetnie! Za chwileczkę podam pełniejszą listę
1. Powstanie Smile
2. Odejście Tima i wejście Freddiego. John na basistę.
3. Debiutancki krążek - Queen
4. Pierwszy większy sukces - Killer Queen
5. Wydanie BoRhap na singlu i jego niespodziewany sukces
6. Wydanie singla z podwójną stroną A: WATC/WWRY
7. Zmiana image i syntezatory...
8. Live Aid
9. Wiadomość o chorobie Freddiego, zjednoczenie
10. Śmierć Freddiego
11. eee... starczy
Ostatnio zmieniony przez mustapha91 dnia Pon Lut 08, 2010 10:07 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Mefju
Dołączył: 27 Cze 2008 Posty: 2871 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 8:50 pm Temat postu: |
|
|
5 najważniejszych wydarzeń wg mnie to:
1.Wydanie albumu ANATO oraz wszystkie okoliczności, które do tego doprowadziły i które temu wydarzeniu towarzyszyły. To głównie dzięki niemu(albumowi) zespół stał się sławny
2.Wydanie najbardziej znanych do dziś singli, z utworami, które gra się po prostu wszędzie i które zna chyba każdy - mowa oczywiście o WWRY i WATC.
3.Zmiana stylu i przejście na syntezatory w latach 80-tych
4.Cała trasa Magic Tour
5.Wiadomość o chrobie Freddy'ego
6.Wydanie albumu MiH, które było dopełnieniem całości twórczości Freda, kropką nad "i" i pięknym pożegnaniem z fanami.
Skoro autor pozwala wymieniać wedle uznania no to pozwoliłem sobie wymienić 6 a nie 5 wydarzeń.
Wydarzenia te ułożyłem rzecz jasna chronologicznie. Gdybym układał wg wagi kolejność byłaby nieco inna, ale już nie chce mi się w to bawić. _________________
"Lepiej pić piwo niż nie" - Paulo Coelho |
|
Powrót do góry |
|
|
innuendo0
Dołączył: 12 Mar 2009 Posty: 1519 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 9:11 pm Temat postu: |
|
|
1. Fakt,że Tim odszedł od zespołu i pojawił się Freddie w odpowiednim miejscu i czasie
2. Album "Noc W Operze", a potem przy next albumach takie mega hiciory jak WWRY i WATC. Potem już arcydzieła jak "Innuendo" czy "Made In Heaven"
3. Odnalezienie się w nowej sytuacji jakim była połowa lat 80-tych, w tym świetne trasy The Works Tour i Magic Tour
4. Damnn no niestety choroba Freddiegp
5. Mimo iz że to wychodzi Rogerowi i Brianowi jak wychodzi, czasem dość kontrowersyjne ale to,że kontynują to co zaczęli i fakt,że PRAWDZIWE QUEEN skończyło sie 18 lat temu to nadal ludzie chcą ich słuchać _________________
Ostatnio zmieniony przez innuendo0 dnia Pon Lut 08, 2010 9:26 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ziutek98
Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 3947 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 1:07 am Temat postu: |
|
|
innuendo0 napisał: | 2. Album "Noc W Operze", a potem przy next albumie takie mega hiciory jak WWRY i WATC. |
We Will Rock You i We Are the Champions są z A Day at the Races? _________________ PRÖWLER - kapela rockowa, ja na basie. Info o koncertach na kanale pod linkiem |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 2:34 am Temat postu: |
|
|
1. Narodziny Freddiego
2. narodziny Briana
3. Narodziny Rogera
4. Narodziny Johna...
Bardziej serio:
1. Brian wywiesza na tablicy Imperial College ogłoszenie w poszukiwaniu persuisty- zgłasza się pewien blondwłosy student stomatologii.
2. Po odejściu Tima ze Smile Brian i Roger machają ręką i ze zrezygnowaniem pozwalają dołączyć do zespołu rozentuzjazmowanemu ale czasami lekko irytującemu kolesiowi o imieniu Freddie, który pałętał się wokół Smile i podpowiadał im (mimo iż go nikt o to nie prosił) co i jak powinni robić. Jak sie okazało miał rację.
3. Po obskoczeniu kilku basistów panowie spotykają Johna i zapraszają go na próbę.
4. Podpisanie kontraktu z EMI.
5. Zerwanie kontraktu ze starym managmentem i wobec realnej wizji bankructwa nagranie największego dzieła w karierze- równocześnie płyty która w tamtym momencie z ligi zespołów dobrych momentalnie awansowała ich do ligi zespołów wybitnych.
Reszta... reszta była kontynuację, wypadkową, rezultatem- bez tych pięciu kolejnych by nie było... nie byłoby live Aid (na pewno wybitny ich występ), nie byłoby trasy po Ameryce Południowej...
Aha... trasa The Works byłaby w TOP5 najsłabszych momentów w karierze zespołu... _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
innuendo0
Dołączył: 12 Mar 2009 Posty: 1519 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 9:26 am Temat postu: |
|
|
Ziutek98 napisał: | innuendo0 napisał: | 2. Album "Noc W Operze", a potem przy next albumie takie mega hiciory jak WWRY i WATC. |
We Will Rock You i We Are the Champions są z A Day at the Races? |
kurde miało być albumach już poprawiam _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
mustapha91
Dołączył: 07 Lis 2009 Posty: 493 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 10:28 am Temat postu: |
|
|
innuendo0 napisał: | (...) w tym świetne trasy The Works Tour (...) |
Fenderek napisał: | Aha... trasa The Works byłaby w TOP5 najsłabszych momentów w karierze zespołu... |
O, raz się nie zgodzę z Inn, tylko z Fenderkiem
Fenderek napisał: | (...) nagranie największego dzieła w karierze (...) |
Całkiem możliwe, że teraz się trochę czepiam... Ale to tak nie do końca... Np. ja gdyby nie cała reszta punktu, to zdziwiłabym się, czemu przeskoczyłeś z 1973 na 1991... Chociaż, jak pisałam, może się trochę czepiam...
Fenderek napisał: | Reszta... reszta była kontynuację, wypadkową, rezultatem- bez tych pięciu kolejnych by nie było... nie byłoby live Aid (na pewno wybitny ich występ), nie byłoby trasy po Ameryce Południowej... |
No, bez narodzin chłopaków nie byłoby zespołu, a bez zespołu nie byłoby osiągnięć, ani tego forum... Więc te pierwsze 4 punkty też są ważne |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 1:04 pm Temat postu: |
|
|
Nie uwazam Innuendo z aich najwieksze dzielo- tym IMO jest ANATO, bo... ta plyta jest nie tylko nieprawdopodobnie dobra, ona rowniez w danym momencie byla absolutnie nowatorska, do tej pory brzmi swiezo i caly czas jest plyta insirujaca innych artystow- wystarczy posluchac Muse chociazby...
Ba- nawet Innuendo jest niejako powrotem do tego, co panowie kiedys zaproponowali na ANATO, a wiec zonglowanie nastrojami z pewnym wspolnym mianownikiem (ktorego na wczesniejszych plytach brakowalo)- utwor tytulowy to ambitny rock na skale BoRhap czy Prophet's Song, Headlong czy Hitman to typowy rocker z niespodziankami spod znaku Sweet Lady, I'm Going Slightly Mad czy Delilah to pastisz spod znaku Sunday Afternoon czy Seaside Randez-Vous tylko 25 lat pozniej, itd. To oczywoiscie nie sa blizniacze plyty, dzieli je wiele lat, wiele brzmien, wiele stylow- ale to byl powrot pod wieloma wzgledami do formuly z ANATO wlasnie... tylko ze IMO juz nie tak nowatorski.
No i cos jednak sprawia, ze wszelcy muzycy rockowi mowiac o Queen i o ich wplywie na ich kariery, na ich pisanie, na ich styl od razu wymieniaja Noc w Operze a nie Innuendo
W ogole z Innuendo jest w Polsce podobnie jak z Division bell Floydow. Jest absolutnie uwielbiane- ale to tylko u nas ma az tak wysokie notowania. generalnie w Anglii Innuendo jest uwazane za lepsza plyte zespolu, ale na zasadzie ze jest kilka jeszcze lepszych. Tak samo DB Floydow- jest OK i tyle, tymczasem u nas pieje sie nad nia z zachwytu. I o ile zachwyty nad Innuendo zrozumiec potrafie (choc tylko w pewnym stopniu podzielam), tak polskiego fenomenu Division Bell, ktore dla mnie jest (z wyjatkami) plyta raczej przecietna nie zrozumiem nigdy... ale to taka dygresja. _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
pietras
Dołączył: 25 Sty 2010 Posty: 206 Skąd: "Otłok" city
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 1:36 pm Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z przedmówcą. W Polsce Innuendo ma specjalne przywileje, że tak to ujmę. Co do najlepszej płyty zespołu moje zdanie pozostaje niezmienne. Zdecydowanie A Night At The Opera. Odnośnie Floydów: porównanie jest trafne, aczkolwiek Innuendo jest najbardziej wyrazistym przykładem tego, o czym napisał Fenderek. To prawda.
Odnośnie:
Roger Taylor napisał: | The material has depth and maturity to it, and it just runs well, I think, and in some ways it does remind us of the 'A Night At The Opera' days. |
PS Śmiem twierdzić, że taki sposób traktowania Innuendo w naszym kraju w mniejszym stopniu, ale jednak, przeszedł później na album Made In Heaven. Częściej postrzegany przez pryzmat emocji, niż muzyki. A jest to album naprawdę dobry (tak jak Innuendo), ale jak dla mnie Made In Heaven jest poza 5 najlepszych albumów. Innuendo zamyka tę piątkę. _________________ www.queen.fora.pl - forum poświęcone Królowej |
|
Powrót do góry |
|
|
mustapha91
Dołączył: 07 Lis 2009 Posty: 493 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 1:58 pm Temat postu: |
|
|
Ależ ja nie mówię, że musisz tak uważać. Chciałam tylko zwrócić uwagę, że jest to trochę mylące określenie - "największe dzieło zespołu". Oczywiście masz rację, A Night At The Opera jest bardziej nowatorskie, Innuendo to swego rodzaju powrót do Nocy w Operze itd. Ale obydwa prezentują naprawdę świetny poziom i dlatego nie jest takie to takie oczywiste stwierdzenie.
Akurat tutaj to nie ma takiego wielkiego znaczenia, bo reszta okoliczności, o których napisałeś pozwala stwierdzić, o którym albumie jest mowa. O ewentualnej pomyłce nie ma więc mowy. Tylko, że nie każdy może się zgodzić z tym zdaniem i mieć podstawy, żeby je negować.
Sama uwielbiam ANATO i doskonale rozumiem Twój zachwyt nad nią. Mnie bardziej podoba się Insynuacja i swojego zapatrywania nie zmienię, podobnie jak Ty Twojego. Po prostu nie sądzę, że można postawić sprawę w ten sposób, żeby było to absolutnie pewne i niepodważalne.
Stąd wzięła się moja uwaga - może nie do końca słuszna, ale w pełni oddająca moje uczucia.
Natomiast co do Made in Heaven się zgodzę. Częściej ocenia się go w kontekscie emocjonalnym, niż muzycznym, to prawda. To dobry album, ale jest wychwalany za okoliczności powstania, a za samą muzykę w mniejszym stopniu... |
|
Powrót do góry |
|
|
Dundersztyc19
Dołączył: 25 Sie 2009 Posty: 1356 Skąd: Kuala Lumpur
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 2:02 pm Temat postu: |
|
|
A czy to źle, że nam Polakom tak mocno się te płyty podobają? _________________ - Odnoszę wrażenie, że niektórzy powinni dostać dożywotni zakaz słuchania Kazika Staszewskiego. |
|
Powrót do góry |
|
|
pietras
Dołączył: 25 Sty 2010 Posty: 206 Skąd: "Otłok" city
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 2:05 pm Temat postu: |
|
|
mustapha91 napisał: | Ależ ja nie mówię, że musisz tak uważać. |
Rozumiem, że ta odpowiedź zaadresowana jest do Fenderka, a część dotycząca Made In Heaven do mnie?
Jeśli tak, pozwolę się wtrącić i wyrazić swoje (podkreślam) zdanie: ja nikomu nie narzucam tego, co ma sądzić o tej czy o tamtej płycie. A jeżeli ktoś mówi, że Jego zdaniem najlepszym albumem zespołu jest, dajmy na to, Innuendo, to przyjmuję taką wiadomość z uśmiechem, bo to album wybitny. Tyle ode mnie. _________________ www.queen.fora.pl - forum poświęcone Królowej |
|
Powrót do góry |
|
|
Sinia
Dołączył: 25 Cze 2009 Posty: 332 Skąd: Dębno
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 2:11 pm Temat postu: |
|
|
Trudno jest zamknąć całą karierę zespołu w pięciu punktach ale skoro checie to:
1. Założenie zespołu, ciężka praca przez trzy lata i wydanie Queen I
2. Pierwszy sukces z singlem Killer Queer(n)
3. Zerwanie z poprzednim zasranym menadżerem i wydanie ANATO
4. Live Aid(s)
5. Śmierć Freda
Jakbym miał więcej punktów dodać to było by tak:
1. Założenie Smile i rozpad Ibex/Wreckage czyli połączenie się po cześci obu tych zespołów i powstanie Queen (Bri + Rog + Fred + trzech wymiennych basistów i w końcu John)
2. Wydanie Queen I
3. Wydanie SHA i pierwszy sukces ,,Killer Queen"
4. Wydanie ANATO
5. Utrzymywanie przez 10 lat (od 1975 do 1985) niegasnącej sławy, wydawanie albumów i bycie na topie
6. Live Aid
7. Magic Tour i ostatni koncert w Kneebworth
8. Wiadomość o chorobie Freda i zjednoczenie się
9. Wydanie Innuendo
10. Śmierć Freda
11. Wydanie Made In Heaven
12. Naprzeciw wszystkiemu kontynuowanie działalności aż do dziś. _________________ I'm Going My Way |
|
Powrót do góry |
|
|
mustapha91
Dołączył: 07 Lis 2009 Posty: 493 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 2:11 pm Temat postu: |
|
|
pietras napisał: | mustapha91 napisał: | Ależ ja nie mówię, że musisz tak uważać. |
Rozumiem, że ta odpowiedź zaadresowana jest do Fenderka, a część dotycząca Made In Heaven do mnie? |
Tak, ja swoje posty często piszę bardzo długo, żeby były w miarę zrozumiałe... I zaczęłam, jezcze zanim Ty napisałeś swój
pietras napisał: | Jeśli tak, pozwolę się wtrącić i wyrazić swoje (podkreślam) zdanie: ja nikomu nie narzucam tego, co ma sądzić o tej czy o tamtej płycie. A jeżeli ktoś mówi, że Jego zdaniem najlepszym albumem zespołu jest, dajmy na to, Innuendo, to przyjmuję taką wiadomość z uśmiechem, bo to album wybitny. Tyle ode mnie. |
I to jest wspaniałe podejście! Ja także nie pisałam niczego w kontekscie narzucania komuś swojego zdania, tylko, żeby zauważyć, że nie jest to tak oczywiste. ANATO jest wspaniałym, genialnym albumem i nie odmawiam mu tej wspaniałości. |
|
Powrót do góry |
|
|
pietras
Dołączył: 25 Sty 2010 Posty: 206 Skąd: "Otłok" city
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 2:17 pm Temat postu: |
|
|
Myślę, że to najbardziej zdrowe podejście. Zatem pokój ludziom dobrej woli i tak dalej... He he. Pozdrawiam.
PS Tymczasem idę posłuchać Innuendo. O. _________________ www.queen.fora.pl - forum poświęcone Królowej |
|
Powrót do góry |
|
|
mustapha91
Dołączył: 07 Lis 2009 Posty: 493 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 2:27 pm Temat postu: |
|
|
Też pozdrawiam. Tak powinno być
PS A ja się wyłamię i nie idę posłuchać ANATO, tylko Ciemnej Strony Księżyca ... a póżniej ANATO. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ziutek98
Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 3947 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 2:34 pm Temat postu: |
|
|
A wszyscy się mylicie, bo ci faceci nie nagrali nic większego niż Queen II _________________ PRÖWLER - kapela rockowa, ja na basie. Info o koncertach na kanale pod linkiem |
|
Powrót do góry |
|
|
wasdfg7
Dołączył: 16 Paź 2005 Posty: 4279 Skąd: Dębica/Wrocław
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 2:52 pm Temat postu: |
|
|
Ziutek98 napisał: | A wszyscy się mylicie, bo ci faceci nie nagrali nic większego niż Queen II |
No
Innuendo nie powiem, kocham i jest na I m-scu u mnie (chyba jeszcze jest) ale ta płyta w porównaniu do SHA, ANATO, ADATAR czy QII jest ... może nie słaba. Za dużo powiedziane, ale jak przytomnie Fenderek zauważył, pewnym odwzorowaniem wcześniej już wymyślonych motywów. Nawet TSMGO nie jest jakieś nowatorskie. To zwykła piosenka jakich wiele, różni się tylko tym, że ją kocham, że mam z nią związane różne wspomnienia itd.
A o wyższości ANATO od QII ... tu już jest kwestia nastroju danego dnia, gdy przychodzi tworzyć jakieś zestawienie. QII jest świetnie mroczne i nie do końca przyswajalne, z kolei ANATO jest takie ... baśniowe. O. QII jest baśniowe z elementami horroru, a ANATO baśniowe z elementami bajki. Tak można by to ładnie określić. Nie będę się kłócić, która jest najlepsza płyta, bo tu chyba jeszcze nikt nie napisał, że tak jest i koniec. Się mi wydaje, że każdy ma swoje zdanie, i każdym ma swój rozum. Tyle. A 5 punktów nie będzie bo to też jest generalizowanie. Można podać przykład, że kąpiel gdy stworzono CLTCL, a tak naprawdę to tylko subiektywna ocena kogoś, kto lubi różne rzeczy i właśnie te rzeczy prawdopodobnie będzie gloryfikować. _________________
MARILLION - BRAVE
The true soul of Queen band is lost...
______________________________
I've Been Blessed By God
Yet I Feel Forsaken
All To Me Was Given
Now It's Finally Taken |
|
Powrót do góry |
|
|
Ziutek98
Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 3947 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 2:55 pm Temat postu: |
|
|
wasdfg7 napisał: | QII jest świetnie mroczne i nie do końca przyswajalne |
Jak się kiedyś na którymś zlocie spotkamy i będziesz już lekko wstawiony, puszczę Ci jakiś oporowy black/doom _________________ PRÖWLER - kapela rockowa, ja na basie. Info o koncertach na kanale pod linkiem |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 3:04 pm Temat postu: |
|
|
Dundersztyc19 napisał: | A czy to źle, że nam Polakom tak mocno się te płyty podobają? |
Tylko nie zacznij mi tu zaraz Roty spiewac...
A kto tu w ogole mowil w kategoriach dobre i zle? Ja tylko zauwazam pewien fenomen i tyle.
I akurat co do tych plyt sklaniam sie jednak ku angielskim gustom- w przypadku Queen i Innuendo mniej, w przypadku Floydow i Division Bell bardziej. Ot, tyle.
Nie, nie tyle.
Jest jeszcze cos co rozni nasze gusta od gustow angielskiej szerokiej publicznosci. Angielska szerojka publicznosc miala takie zespoly jak Pink Floyd czy Deep Purple czy Led Zeppelin czy Queen na codzien przez ostatnie 40 lat. Ludzie z tamtej generacji sluchali tej muzyki na zywo nawet i kilka razy w roku, sluchali plyt na biezaco itd- troche inaczej bylo 40 lat temu u nas, no nie? Koncert Rolling Stones w Kongresowej do tej pory wspominany jest jako wielkie wydarzenie (i prawidlowo)- ale w Anglii ile razy Stonesi grali? Wiec logicznie rzecz biorac- anglicy sa bardziej przywyczajeni do ich muzyki, tym samym tez... bardziej krytyczni?
AC/DC gralo w Polsce jeden raz- ten koncert obrosl legenda. Ile razy grali w UK?
Koncert Gilmoura i Wrighta w Gdansku- anglicy muieliokazje setki razy widziec oryginalnych Floydow. It ak dalej, i tak dalej.
I co to ma do rzeczy? Ano ma to, ze w tych krajach jest duzo wieksza tradycja sluchania muzyki rockowej, obcowania z nia na codzien. Artsysci nie sa jakimis zjawami z innej rzeczywistosci- mona ich spotkac normalnie na ulicy w Londynie, w sklepie z gitarami itd. To niesie ze soba rzeczy tak dobre jak i zle- i to pewnie sprawia ze roznie na plyty sie patrzy tu i tam. Po prostu. Czesciowo to Anglicy cos trace w ten sposob- ale tez i zyskuja cos innego w zamian.
PS
A co do "najwiekszego dziela", czy ANATO czy Insynuacja...
KAZDY JEDEN moj post jest wyrazeniem MOJEJ opinii. Oczywisicie, ze moglbym wstawiac w kazdym zdaniu "IMO" ale to zakrawaloby na przesade.. Wydaje mi sie to logiczne i tyle... Ja uwazam ANATO za najwieksze dzielo zespolu, wydanie tej plyty jest IMO najwazniejszym wydarzeniem w historii zespolu, itd. Ja nie mam zamiaru nikogo do niczego przekownywac. Dla mnie wyzszosc ANATO nad czymkolwiek innym jest aksjomatem, dla kogos innego juz nie i... bardzo dobrze Ja tylko tlumacze czemu ja tak uwarzam a nie inaczej. Przedstawiam swoja logike. Po prostu.
mustapha91 napisał: | Ale obydwa prezentują naprawdę świetny poziom i dlatego nie jest takie to takie oczywiste stwierdzenie. |
Jest oczywiste. Dla mnie. Tak jak mowie- nie mam najmniejszego zamiaru pisac w kazdym poscie "IMO"- wydaje mi sie to nieprawdopodobnie oczywiste _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej
Dołączył: 22 Lip 2005 Posty: 1329 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 3:17 pm Temat postu: |
|
|
Fenderek napisał: |
No i cos jednak sprawia, ze wszelcy muzycy rockowi mowiac o Queen i o ich wplywie na ich kariery, na ich pisanie, na ich styl od razu wymieniaja Noc w Operze a nie Innuendo
W ogole z Innuendo jest w Polsce podobnie jak z Division bell Floydow. Jest absolutnie uwielbiane- ale to tylko u nas ma az tak wysokie notowania. generalnie w Anglii Innuendo jest uwazane za lepsza plyte zespolu, ale na zasadzie ze jest kilka jeszcze lepszych. Tak samo DB Floydow- jest OK i tyle, tymczasem u nas pieje sie nad nia z zachwytu. I o ile zachwyty nad Innuendo zrozumiec potrafie (choc tylko w pewnym stopniu podzielam), tak polskiego fenomenu Division Bell, ktore dla mnie jest (z wyjatkami) plyta raczej przecietna nie zrozumiem nigdy... ale to taka dygresja. |
Odwieczny problem co jest ważniejsze nowatorstwo czy wysoki poziom artystyczny sam w sobie ja akurat też często wolę późne albumy gigantów ze względu na pewną dojrzałość i warsztat i wieloletnie doświadczenie. może też kwestia nowoczesnej produkcji,lepszych możliwości technicznych ma znaczenie.
Akurat ANATO i Innuendo stawiam na równi.Ale w przypadku niektórych zespołów rzeczy nowatorskie były ciut gorsze od poźniejszych rzeczy.
To tak ja z ksiązką liczy się czy pisarz napisze dobrą rzecz ,choć moze jego wczesna powieść była bardziej rewolucyjna ale zazwyczaj z wiekiem nabywa się doświadczenia które jakoś tam przekłada się na rezultat końcowy.
A wymieniają Noc w operze bo raz że to znak firmowy a dwa dla wielu nie wypada się isnspirować płytami w okresie kiedy się samemu działa/jest na topie ,charakterystyczne że wielu wykonawców docenia innych wykonawców mówiąc o ich starych płytach |
|
Powrót do góry |
|
|
pietras
Dołączył: 25 Sty 2010 Posty: 206 Skąd: "Otłok" city
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 3:17 pm Temat postu: |
|
|
Polska nigdy nie była rozpieszczana koncertami tych "największych". Choć była i jest miejscem, gdzie płyty się sprzedają, to fakt. Na szczęście w ostatnich latach ta tendencja (omijania Polski szerokim łukiem) odwraca się. Zostaliśmy dostrzeżeni (brzmi banalnie, ale nie wiem jak to inaczej nazwać, bo Polska nagle nie pojawiła się na koncertowej mapie Europy od tak...) i to można odczuć, patrząc na listę gwiazd, które gościły u nas rok, dwa lata temu, czy które będą gościć w tym roku. Dobrym przykładem jest tu np. nasz Open'er Festival, który z roku na rok się rozrasta, przyjeżdżają coraz to większe gwiazdy i co równie ważne, prezentuje się całą paletę muzycznych stylów - przypomina to efekt "śnieżnej kuli". Przyszłość (już ta najbliższa) rysuje się dla nas w jasnych barwach. Nareszcie... _________________ www.queen.fora.pl - forum poświęcone Królowej |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 3:30 pm Temat postu: |
|
|
to ja moze pomine wydarzenia w lat formowania zespolu i zajme sie samym okresem jego istnienia juz na dobre. moze nie do konca najlepsze wydarzenia, ale te, ktore byly wazne. czasami pozytywne, czasami mniej.
chronologicznie:
1. uparcie sie, zeby singlem z ANATO bylo bo rhap i puszczenie tegoż kawalka everettowi. (niewatpliwie jedna z najlepszych decyzji w historii zespolu)
2. wydanie singla wwry/watch (z perspektywy czasu zresztą totalna glupota, zeby wypuscic dwa takie hity na jednym singlu...)
3. uzycie syntezatorow na the game (czyli pierwszy maly kamyczek, ktory spowodowal lawine miernoty w nastepnych 6 latach
4. wystep na live aid (mimo, ze krotki i naszpikowany hitami, to jednak na tyle swietny i glosny przede wszystkim, ze zapewnil zespolowi podtrzymanie, albo wrecz ponowne zwiekszenie popularnosci).
5. z innej bajki, troche naciagany i raczej wazny z perspektywy fana, a nie przecietnego sluchacza, ale ... wydanie innuendo. dlaczego? bo dzieki temu jednak zespol zakonczyl dzialalnosc plytą dobrą (chociaz nie wybitną, jak juz KTOŚ zauwazył), ambitną i przede wszystkim jednak rockową, a nie popową mało strawną papką spod znaku the works czy akom lub dobrym, ale jednak głownie kojarzonym z popowych i hmm synth-rockowych (?) hitów the miracle. to jednak sprawia to wrazenie, ze zespol na sam koniec istnienia odnalazl zagubioną drogę. _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
pietras
Dołączył: 25 Sty 2010 Posty: 206 Skąd: "Otłok" city
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 3:33 pm Temat postu: |
|
|
No i ja przeczytawszy odpowiedź Bizona twierdzę, że jest mi do niej najbliżej. Zwłaszcza jeśli chodzi o punkt dotyczący Innuendo. _________________ www.queen.fora.pl - forum poświęcone Królowej |
|
Powrót do góry |
|
|
wasdfg7
Dołączył: 16 Paź 2005 Posty: 4279 Skąd: Dębica/Wrocław
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 4:17 pm Temat postu: |
|
|
Ziutek98 napisał: | wasdfg7 napisał: | QII jest świetnie mroczne i nie do końca przyswajalne |
Jak się kiedyś na którymś zlocie spotkamy i będziesz już lekko wstawiony, puszczę Ci jakiś oporowy black/doom |
Trzymam za słowo.
PS.
daga... nie będzie mnie na następnym zlocie _________________
MARILLION - BRAVE
The true soul of Queen band is lost...
______________________________
I've Been Blessed By God
Yet I Feel Forsaken
All To Me Was Given
Now It's Finally Taken |
|
Powrót do góry |
|
|
Lecri
Dołączył: 16 Sty 2010 Posty: 159 Skąd: Pomorze
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 4:32 pm Temat postu: |
|
|
Pozwolę sobie dodać coś od siebie do tematu: "która płyta Queen jest najlepsza".
ANATO to nie jest mój ulubiony album Queen, jest nim "Dwójeczka"- póki co moja największa muzyczna miłość, dobra na wszystko, ale kiedy staram się spojrzeć na to trochę bardziej obiektywnie, stwierdzam, że największe dzieło Królowej to właśnie Noc w Operze. W końcu na tej płycie jest chyba wszystko co dla tego zespołu charakterystyczne i w idealnych proporcjach. Uwielbienie do Queen II nie przeszkadza mi w tym, by właśnie A Night At The Opera uznać za największe osiągnięcie tego zespołu.
Co do Innuendo- w życiu był nie nazwała tego albumu największym dziełem zespołu. Co prawda to od Insynuacji zaczynałam i mam do albumu pewien sentyment, to utwór tytułowy już chyba na zawsze będzie dla mnie najważniejszy (pomimo wielkiej miłości Białej Królowej, Pieśni Proroka czy Walczyka), ale nie uważam by byłby to jakiś szczególnie wybitny album.
Nie znaczy to, że tej płyty nie lubię, bo lubię, nawet bardzo, ale w porównaniu do, jak ja to nazywam, wielkiej czwórki (QII, SHA, ANATO, ADATR) wypada blado. Oczywiście to moje zdanie. Za to jednego jestem pewna, na Innuendo jest zawarte najwięcej ładunku emocjonalnego, a czym jest to spowodowane to wiadomo, Freddie wczuwa się jak nigdy, a brianowe solówki w balladach są niesamowicie piękne (szczególnie Bijou i TATDOOL), pewnie to przez to tak wiele osób tak uwielbia ten album, tak mi się przynajmniej wydaje.
Swoich pięciu punktów nie dam, bo nie potrafię wybrać, zresztą nie wiem czy znam historię zespołu wystarczająco dobrze. Za to przyznam, że wersja Bizona mi się najbardziej podoba. |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 4:34 pm Temat postu: |
|
|
Lecri napisał: |
ANATO to nie jest mój ulubiony album Queen, jest nim "Dwójeczka"- póki co moja największa muzyczna miłość, dobra na wszystko, ale kiedy staram się spojrzeć na to trochę bardziej obiektywnie, stwierdzam, że największe dzieło Królowej to właśnie Noc w Operze. |
ANATO też nie jest moją ulubioną płytą zespołu
O to miano toczą walkę właśnie Noc, QII i SHA, ale... tych dwóch pozostałych nie nazwałbym największymi działami, co najwyżej moimi ulubionymi płytami...
A teraz w ramach przekomarzania, rozmowy- absolutnie nie próbuję nic udowodnić, po prostu wymienić punkty widzenia.
Maciej napisał: |
Odwieczny problem co jest ważniejsze nowatorstwo czy wysoki poziom artystyczny sam w sobie |
Na ANATO jest niski poziom artstyczny sam w sobie?
Na Division Bell (abstrahując od High Hopes i może jeszcze 1-2 utworów) poziom artystyczny jest taki niebotyczny?
Maciej napisał: |
może też kwestia nowoczesnej produkcji,lepszych możliwości technicznych ma znaczenie.
|
Na pewno współczesnemu słuchaczowi lepiej się słucha płyt nagranych wcześniej, ale...
...ale jest pore ALE. Produkcja. Ciemna Strona Floydów została nagrana w roku 1973. The Works Queen 11 lat później. Która płyta dziś brzmi lepiej?
Do produkcji Innuendo też się przyczepię- I Can't live With You IMO brzmi koszmarnie.
Zresztą... to że coś jest nmowe, nie znaczy że brzmi lepiej... mp3 kontra winyl (nie stary i porysowny który trzeszczy, ale w idealnym stanie, nowy)- mp3 jest nowsze. Ale czy brzmi lepiej?
Dawniej płyty nagrywane były na analogowych nośnikach- to sprawia że niektóre płyty do dziś brzmią wspaniale. I to jest jeden z powodów, dla którego niektóre płyty i rok po wydaniu mogą brzmieć słabo i źle znieść próbę choćby najkrótszego czasu...! Więc te lepsze mozliwości techniczne mogą wcale nie być czymś dobrym- wystarczy wcisnąć guzik i już. A kiedyś trzeba było kombinować z taśmami, ciąć, łączyć, nagrywać 32 ślady na 16-śladowy magnetofon itd. Ktoś powie- no i? Teraz jest łątwiej i tyle. Ale... IMO taki guzik jednak rzeczy bardzo spłaszcza, sprawia ze stają się do siebie podobne. Weź płyty Zeppelinów, Purpli, Sabbathów i Queen (i 10 innych zespołów) z lat 70-tych. Nawet z jednego i tego samego roku. Każda będzie brzmiałą zupełnie inaczej (mówię o brzmieniu, nie stylu), każda będzie miałą swoją niepowtarzalną barwę. Dziś dużo więcej rzeczy brzmi podobnie, są wypośrodkowane, mają podobne brzmienie, podobną barwę, podobną produkcję. Coś straciliśmy IMO.
Maciej napisał: |
Ale w przypadku niektórych zespołów rzeczy nowatorskie były ciut gorsze od poźniejszych rzeczy.
To tak ja z ksiązką liczy się czy pisarz napisze dobrą rzecz ,choć moze jego wczesna powieść była bardziej rewolucyjna ale zazwyczaj z wiekiem nabywa się doświadczenia które jakoś tam przekłada się na rezultat końcowy. |
Do pewnego stopnia racja. Ale... z wiekiem oprócz doświadczenia czy warsztatu nabiera się też i innych rzeczy. Na przykład rutyny (tu już abstrahuję zupełnie od Insynuacji, bardziej skupiam się na wątku samym w sobie). Ba, wraz z anbieraniem doświadczenia i wiekiem gubi się młodzieńczy zapał, odwagę, niemal arogancję pozwalającą przenosić ściany, nie liczącą się z ograniczeniami...
Z wiekiem przychodzi warsztat- ale to nagle może (nie musi) artystę zmienić w rzemieślnika- i tak się BAAAARDZO często IMO dzieje. Z kolei w młodości artysta chce przenosić góry, chce łamać bariery, chce wyrwać z siebie samego to dzieło, które wie że w nim tkwi i szuka sposobu by to zrobić. Dla mnie osobiście to jest dużo ciekawsze od artysty, który już odniósł sukces, nic nie musi, czuje się komfortowo i posiada warsztat i doświadczenie. Ale to dla mnie Poeta musi być głodny- coś jednak w tym jest, nawet jeśli się nie zagdzamy w 100% z tym powiedzeniem
Maciej napisał: |
A wymieniają Noc w operze bo raz że to znak firmowy a dwa dla wielu nie wypada się isnspirować płytami w okresie kiedy się samemu działa/jest na topie ,charakterystyczne że wielu wykonawców docenia innych wykonawców mówiąc o ich starych płytach |
No i ciekawe czemu mówią o starych płytach? Muse nie istniało w momencie wydania Insynuacji, to samo Darkness- a jednak to te stare płyty Queen wymianiają jako inspirację. Czemu? Moze dlatego, że ładna bardziej teraźniejszo brzmiąca produkcja tylko szlif, to tylko blask, to tylko lakier- a liczy się to co pod spodem...?
No i wreszcie moim zdaniem płyta która nie stoi na wysokim poziomie artystycznym w danym momemnice nie moze stać się płytą nowatorską. Jeżeli ktoś otwiera nowe gatunki, nowe sposoby tworzenia czy techniki- to jest IMO najwyższy z możliwych poziom artystyczny. W takim przynajmniej znaczeniu w jakim ja rozumiem słowa "sztuka" i "artysta". _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|