Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Pierwsza dekada kariery Queen- najlepsze było... |
Debiut! Ale rockowo grali! |
|
3% |
[ 2 ] |
Queen II- wyżej się nie da... |
|
31% |
[ 19 ] |
Sheer Heart Attack- takie surowsze Queen uwielbiam! |
|
5% |
[ 3 ] |
ANATO- nie bez kozery uważane za arcydzieło |
|
40% |
[ 24 ] |
ADATR- LEPSZY bliźniak ANATO... |
|
5% |
[ 3 ] |
NOTW- Kurt uwielbiał to i ja mogę...! |
|
6% |
[ 4 ] |
JAZZ- niedocenione i tyle! |
|
8% |
[ 5 ] |
|
Wszystkich Głosów : 60 |
|
Autor |
Wiadomość |
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 1:34 am Temat postu: Najlepsza płyta lat 70-tych |
|
|
Równowaga musi w przyrodzie być
Tu się można rozpływać nad tym czemu pierwsza dekada bije na łopatki wszystko co Queen nagrało w kolejnej
Dla mnie osobiście jednak ANATO.
To żonglowanie nastrojami i tematami; żeby było białe musi być czarne, żeby było wesołe musi być smutne. Na tej płycie jak na żadnej innej hołdowano tej zasadzie. To jest dzieło, dzieło skończone. Nie ma zbędnych nut, nie ma zbędnych utworów- wszystko ma swoje miejsce i swój cel. Nie można włączyć w dowolnej kolejności, nie można przejść obok obojętnie. Muzyka rockowa potrafi być sztuką- a ta płyta jest tego dowodem.
Niedawno mogliśmy podziwiać multitracki Bohemian Rhapsody- ich jakośc mogła tylko powalić. Usłyszeć wokal Freda a capella, gitary Maya, te chórki... a śmiem twierdzić, że na tej płycie KAŻDY utwór wywołałby taki sam szok. Nawet niby singlowe i popowe YOU'RE MY BEST FRIEND- te chórki w refrenie to coś niesamowitego... Te wszystkie nakłądki w DEATH ON TWO LEGS, gitarowe orkiestracje LOML czy BAD COMPANY... Ależ ja chciałbym usłyszeć wszystkie ścieżki tych- i całej reszty!- utworów!!!
Polecam ANATO w wersji 5.1- lae tej oryginalnej, nie z wydania 30-rocznicowego. Wysłuchjanie tego albumu w surroundzie to jedno z najpiękniejszych doświadczeń odnośnie Queen jakie kiedykolwiek przeżyłem. _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 1:55 am Temat postu: Re: Najlepsza płyta lat 70-tych |
|
|
Fenderek napisał: | BAD COMPANY... |
za duzo paula, my dear
hmmm na dluzszy post, to chyba przyjdzie pora kiedy indziej. teraz tak na szybko. dla mnie jednak queenII zdecydowanie jeden z moich 10 albumow wszechczasow. ale ANATO i SHA minimalnie tylko z tylu, jeszcze kolejne minimalnie z tylu ADATR i jedynczka. i to jest moje queenowe topo 5 nie tylko lat 70tych, ale w ogole. dalej troche jednak bylo juz zmeczenia materialu i o ile jazz jest plytą dosyc rowną i trzymającą poziom, tak news of the world jakos mnie nie przekonuje. owszem, sa genialne zupelnie momenty jak it's late czy my melancholy blues, ale jednak calosc jakas taka... niezla... a w przypadku tego zespolu i zwlaszcza w latach 70tych to jednak troche jak obelga heh _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
kater
Dołączył: 24 Maj 2006 Posty: 6820 Skąd: Góry Samotne
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 1:56 am Temat postu: |
|
|
A Night At The Opera, bo to jedna z wielu moich płyt wszech czasów i jedyna płyta Queen, którą darzę niekłamaną miłością. Zresztą pisałem już o tym sto razy.
Potem "dwójka", której doskonałość psuje Roger w Loser In The End, A Day At The Races, bo powtórka ANATO, chociaż coraz bardziej uwtierdzam się w przekonaniu, że jednak wiele jej brakuje do poprzedniczki. Dalej wymiennie debiut, Sheer Heart Attack i Jazz. News Of The World właściwie nie lubię. _________________
PORTFOLIO / 1 DZIEŃ 1 PŁYTA / QW OKŁADKI / KOPS / ZUPA |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 2:31 am Temat postu: Re: Najlepsza płyta lat 70-tych |
|
|
Bizon napisał: | Fenderek napisał: | BAD COMPANY... |
za duzo paula, my dear
|
No tak... GOOD czy BAD- fundamentalna różnica _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Het
Dołączył: 26 Lis 2006 Posty: 742 Skąd: Krapkowice-Otmęt
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 10:25 am Temat postu: |
|
|
ale fajne ankiety wymyśliliście chopaky. A Day At The Races rox \m/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Kensington
Dołączył: 27 Sie 2004 Posty: 4263 Skąd: Modar
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 11:38 am Temat postu: |
|
|
Chyba jednak "Jazz"... _________________
Z kobietami się nie dyskutuje. Kobiet się słucha.
Moje aukcje |
|
Powrót do góry |
|
|
Mariusz
Dołączył: 17 Maj 2005 Posty: 2411 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 11:51 am Temat postu: |
|
|
ANATO i Dwójeczka. Reszta z tyłu... _________________ There Must Be More To Life Than This |
|
Powrót do góry |
|
|
Mandey
Dołączył: 24 Sie 2007 Posty: 1579 Skąd: Rawicz
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 11:57 am Temat postu: |
|
|
07. Queen
06. Jazz
05. News Of The World
04. A Day At The Races
03. Queen II
02. Sheer Heart Attack
01. A Night At The Opera
Pierwsza trójka po za zasięgiem pozostałych, jak słucham to od początku do końca. Do dwójki ostatnich jako do całości wracam bardzo rzadko. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
anulka_rafaleq
Dołączył: 28 Paź 2006 Posty: 1078 Skąd: Puławy <-> Kraków
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 11:57 am Temat postu: |
|
|
Ja mam jednak sentyment do pierwszego albumu. _________________ All the desirable things in life are either illegal, expensive, fattening or married to someone else … |
|
Powrót do góry |
|
|
Majkel
Dołączył: 27 Cze 2008 Posty: 390 Skąd: Oświęcim
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 12:17 pm Temat postu: |
|
|
Też nie będę się rozpisywał, bo i co mam napisać - wszyscy doskonale wiemy, że lata '70 to esencja geniuszu Queen w najczystszej postaci *. Nie będę silił się na żaden ranking, bo zawsze miałbym poczucie skrzywdzenia jakiejś płyty, jakiegoś utworu Ale jestem w stanie wskazać rzecz jasna LP, który dla mie stanowi prawdziwą esencję esencji, gdzie całe zjawisko o nazwie Queen zostało skondensowane w iście mistrzowski sposób - to rzecz jasna ANATO, płyta, przy której - jak już wspomniałem - doznaję mentalnego orgazmu (i tu rzucę jeszcze jednym komplementem - orgazmu większego niż przy Hot Space ). Ta płyta jest tak genialna, że nie wyrzuciłbym stamtąd żadnej, najmniejszej nawet nutki, żadnego akordziku, żadnego wdechu i wydechu Freddiego, żadnego uderzenia Taylorowskimi pałeczkami w perkusję itd. itd. Uwielbiam płytę od samego początku - genialnego przejścia z Death On Two Legs do IILWMC, a potem LOTSA - ta diametralna zmiana nastrojów po zaledwie trzech utworach to kolejny znak rozpoznawczy różnorodności naszego zespołu. Ba, na ANATO nie byłbym nawet w stanie wskazać ulubionego utworu - o to miano spokojnie mogłyby się bić Death On Two Legs, The Prophet's Song czy Bohemian Rhapsody (kolejna uwaga! - wszystkie te utwory porozmieszczane są dokładnie w kolejności początek - środek - koniec płyty ). No i to przede wszystkim najważniejszy album Queen w ich karierze - odbicie się od finansowego dna, głównie dzięki ich bezprecedensowemu sukcesowi ich najbardziej znanego dzieła ("Cygańska Rapsodia" rzecz jasna ).
Aha, i nie sposób tutaj nie wspomnieć jeszcze o jednym dziele, tj. Czarnej Stronie Queen II. Znowu - cała płyta jest genialna - ale to właśnie Black Side jest po raz pierwszy tak wyraźną kwintesencją zjawiska o nazwie Queen, ich innowacyjności, własnego stylu itd. itd., czego najlepszym przykładem jest właśnie Marsz (tytułowej) Czarnej Królowej. Zauważmy, że autorem wszystkich utworów tamże zawarty jest nie kto inny, jak F. Mercury
P.S. Czekam w takim razie jeszcze na ranking Queen w latach '90 - serio, niech ktoś się ośmieli założyć taki temat, bo w końcu wydano wtedy dwie pełnoprawne płyty (jakby ktoś bardzo się uparł, to może do tego okresu dokoptować The Cosmoc Rocks, w końcu to tylko 8 lat różnicy ).
*mimo swojego niewątpliwego hot-zboczenia (którego się nie wypieram) jestem zdolny na takie obiektywne stwierdzenie |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 1:23 pm Temat postu: |
|
|
Ciężko jak cholera.
1 ANATO - bo to jednak jest jedna z płyt wszechczasów. Koniec kropka. Czysty geniusz. NIKT nigdy nie nagrał już czegoś takiego.
2 Queen II - oj nie gdyby zrobić z tego jeden utwór to Noc w Operze była by zagrożona. I to mocno. No ale mówi się trudnommusi nam wystarczyć to co mamy.
3 DATR - mimo, że cały czas traci w moich oczach (w stosunku do reszty płyt z lat 70) to jednak jak narazie utrzymuje się na 3 pozycji. CHOCIAŻ jest CHOLERNIE zagrożona.
4 Sheer Heart Attack - no co tu mówić. GENIUSZ. Za jakiś czas pewnie wbije się na 3 pozycję.
5 Queen - ZAJEBIŚCIE oryginalna płyta. Jak ostatnio pisałem w którymś temacie. Zespół już nigdy nie był tak oryginalny i innowacyjny.
------------------------------------------------------------------------
6 News. - BARDZO długo nie doceniałem tej płyty, a to przez WWRY i WATC. Ale ostatnio dotarło do mnie że jest poprostu genialna. Jedyna swoim rodzaju. Oprócz dwóch wymienionych wyżej hymnów znajdują się tam klasyki jak It's late, Blues, Get Down, SHA, kurde cała płyta.
7 Jazz - płyta bardzo równa, gdzie wszystkie numery trzymają poziom (bardzo wysoki) ale nie ma tam geniuszu na miarę Black Queen czy Rapsodii i chyba dla tego nie mogę jej ocenić inaczej. Acz kolwiek często zmienia się jej pozycja z Newsami.
Teraz na szybko, później może napiszę coś więcej. _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
mike
Dołączył: 26 Sie 2004 Posty: 4802 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 2:02 pm Temat postu: |
|
|
O ile w latach '80 nie było problemu, o tyle w '70 jest ogromny! Ale jadymy:
Lista z przekonań i logiki (chociaż jak bym nie ułożył, to nie będzie do końca odzwierciedlać moich "uczuć"):
Miejsce 7. Queen - bardzo lubię debiut, ale to jeszcze nie było do końca to. Zbędne Seven Seas Of Rhye, denerwujące Modern Times Rock'n'Roll, kilka dobrych i trochę bardzo dobrych kompozycji (My Fairy King, Liar).
Miejsce 6. A Day At The Races - zły (bo czarny) brat Nocy W Operze. Problem z tym albumem mam taki - no przecież on nie jest beznadziejny, nie jest nie wiadomo jak gorszy od innych, ale wkurwia mnie momentami niemiłosiernie. Nie cierpię intra przed TYMD, You Take My Breath Away jest śliczne, ale (zabijcie) dla mnie troszkę za długie, jeszcze te dziwne nakładki na koniec, Szatan wie po co...No i Drowse chyba nigdy do mnie nie przemówi. Poza tym nie mam zastrzeżeń, naprawdę... Nawet okładka ładniejsza niż przy ANATO
Miejsce 5. Jazz - taki powiedzmy...najbardziej przebojowy album lat '70, jeden z moich ulubionych, ale ulubiony nie znaczy najlepszy. Obok hiciorów i świetnych nie hitów mamy koszmarki w postaci In Only Seven Days, Leaving Home Ain't Easy (które myli mi się ze Sleeping On The Sidewalk, ale że obu nie znoszę, to nie ma problemu) i More Of That Jazz (muzyka fajna, ciężka, mięsista, ale mimo wszystko nie trafia do mnie ten twór).
Miejsce 4. News Of The World - może trochę za wysoko, ale bardzo przypadła mi do gustu ta surowość. To tu mamy dwa najbardziej rozpoznawalne hity zespołu (które teraz przełączam, bo mi się tak przejadły, że nie wiem, ale to nieistotne), to tu mamy najlepsze pedalstwo Johna (Spread Your Wings). Poza tym ukochane All Dead All Dead, erotyczne Get Down Make Love (i dla mnie to jest erotykiem [może zbyt dosłownym, ale jakim drapieżnym ], a nie Body Sranguage), czy w końcu It's Late. Słabe punkty - Sheer Heart Attack i Sleeping On The Sidewalk.
Miejsce 3. Sheer Heart Attack - teoretycznie jest tu kilka utworów, których raczej nie trawię (In The Lap Of The Gods, Dear Friends, She Makes Me), ale mimo to - czuć ten eklektyzm, jest wspaniały segment Tenement Funster-Flick Of The Wrist-Lily Of The Valley, mamy też pierwszy prawdziwy hit zespołu (Killer Queen). No i Brighton Rock, w przeciwieństwie do Guitar Solo nie wkurwia.
Miejsce 2. Queen II - za czarną stronę. Za białą stronę. Za baśniowy klimat. I co tu więcej pisać? Może tyle, że całość psują trochę Loser In The End i Funny How Love Is
Miejsce 1. A Night At The Opera - nie chcę powtarzać, ale muszę - dzieło skończone, każda zmiana tempa ma swoje uzasadnienie, jak już zacznę jej słuchać, to słucham w całości (no poza Bo Rhap, bo już mam go dość xD). Jedyne do czego na siłę mógłbym się przyczepić, to trochę za długa środkowa część Pieśni Proroka Izajasza.
Lista ze słuchania (nieco wypaczona, bo sporządzona tylko na podstawie last.fm):
1. A Night At The Opera
2. News Of The World
3. Jazz
4. Sheer Heart Attack
5. Queen II
6. Queen
7. A Day At The Races
Zatem jak widać, czasem najlepsze nie równa się najbardziej lubiane.
Generalnie dobrze, że nie ma tu The Game, bo już kompletnie nie wiedziałbym co robić xD _________________ QPoland - skoro jestem już oficjalnym współpracownikiem, to warto zachwalać
http://podniosle.blogspot.com/ - mój superowy bloga$$ek! (aktualizacje w każdy cojakiśczas)
Still Burnin' (i wiele innych: http://www.youtube.com/user/MikeBoatCityPl/videos)
C-lebrity - kontrowersyjny klip zbanowany na YT! |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 2:30 pm Temat postu: |
|
|
mike napisał: | Oerotyczne Get Down Make Love (i dla mnie to jest erotykiem [może zbyt dosłownym, ale jakim drapieżnym ], a nie Body Sranguage), |
Dokładnie to samo napisałem jakieś dwa tygodnie temu
Tak czymać _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Marcin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 1706 Skąd: Police
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 2:42 pm Temat postu: |
|
|
Ostatnio pełen pozytywnych emocji i wrażeń po Pragowym koncercie, przesłuchałem wszystkie płyty Queen z lat 70-tych i doszedłem do wniosku że dla mnie najlepszą płytą z tych lat jest:
1. A DAY AT THE RACES - dla mnie o niebo lepsza od Opery, jest w cieniu swej poprzedniczki a wg mnie jest o wiele lepsza pod każdym względem nawet okładki. Jeden minus - końcówka You Take My Breath Away wkurza mnie tak samo jak środek The Prophet's Song.
2. A NIGHT AT THE OPERA - Uwielbiam tą płytę tylko za Death On Two Legs i The Prophet's Song. Nie przemawiają do mnie utwory typu '39 i Good Company , dla mnie obniżaja rangę płyty. Nigdy nie przepadałem za You're My Best Friend i Sweet Lady (mowa o utworze ).
3. SHEER HEART ATTACK - same perełki, nie ma słabych punktów, nawet She Makes Me lubie.
4. QUEEN II
5. QUEEN I
Co za kolejność (która nie była zamierzona). _________________ The Story of Freddie Mercury - http://www.youtube.com/watch?v=rHY25zkQV0o |
|
Powrót do góry |
|
|
Mariusz
Dołączył: 17 Maj 2005 Posty: 2411 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 2:56 pm Temat postu: |
|
|
Marcin napisał: |
2. A NIGHT AT THE OPERA - Uwielbiam tą płytę tylko za Death On Two Legs i The Prophet's Song. Nie przemawiają do mnie utwory typu '39 i Good Company , dla mnie obniżaja rangę płyty. Nigdy nie przepadałem za You're My Best Friend i Sweet Lady (mowa o utworze ).
3. SHEER HEART ATTACK - same perełki, nie ma słabych punktów, nawet She Makes Me lubie. |
Skoro SHA nie ma według Ciebie słabych punktów, to dlaczego jest za ANATO? Tak mnie to ciekawi... _________________ There Must Be More To Life Than This |
|
Powrót do góry |
|
|
Arquest
Dołączył: 27 Lut 2008 Posty: 1942 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 3:11 pm Temat postu: |
|
|
NAR napisał: | 5 Queen - ZAJEBIŚCIE oryginalna płyta. Jak ostatnio pisałem w którymś temacie. Zespół już nigdy nie był tak oryginalny i innowacyjny. |
Co jak co, ale debiut aż tak oryginalny nie był... |
|
Powrót do góry |
|
|
Marcin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 1706 Skąd: Police
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 3:30 pm Temat postu: |
|
|
Mariusz napisał: | Marcin napisał: |
2. A NIGHT AT THE OPERA - Uwielbiam tą płytę tylko za Death On Two Legs i The Prophet's Song. Nie przemawiają do mnie utwory typu '39 i Good Company , dla mnie obniżaja rangę płyty. Nigdy nie przepadałem za You're My Best Friend i Sweet Lady (mowa o utworze ).
3. SHEER HEART ATTACK - same perełki, nie ma słabych punktów, nawet She Makes Me lubie. |
Skoro SHA nie ma według Ciebie słabych punktów, to dlaczego jest za ANATO? Tak mnie to ciekawi... | Ponieważ na ANATO jest Death On Two Legs i The Prophet's Song które rekompensująwszystkie inne słabości płyty. Na SHA aż "takich" perełek na taką skalę nie ma. Oczywiście dla mnie. _________________ The Story of Freddie Mercury - http://www.youtube.com/watch?v=rHY25zkQV0o |
|
Powrót do góry |
|
|
futureal
Dołączył: 05 Lis 2008 Posty: 554 Skąd: Edge of Darkness
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 4:23 pm Temat postu: |
|
|
osz cholera ,taki temat to wymaga dłuższej wypowiedzi ,ale tak na szybko
1.ANATO
2.SHA
3.QII/NATW/Jazz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ziutek98
Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 3947 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 5:06 pm Temat postu: |
|
|
Moją ulubioną płytą lat '70 nie jest żadna z wymienionych, jest nią The Game A tuż za nią - Queen II. Mam sentymnt do tego poprocku na The Game, ale jedna k II o jest wielkość i klasa i w kategorii "najlepsza" bezkonkurencyjna. Procession/Father to Son, White Queen, Czarna Strona, to są po prostu tak magiczne utwory, że aż ciężko uwierzyć, że skomponowane przez ludzi. Tylko Roger niepotrzebnie się wpierdolił z jakimś blues-country-rock-niewiadomoczym, ale cóż, widocznie jakby mu nie dali tych paru minut na albumie to by się obraził...
Potem wybór ciężki... Myślę, że ex equo Jazz i debiut. Jazz z podobnych pobudek co The Game, sentyment do paru piosenek (Jealousy :*), zaś debiut za magię i niezwykłą równość. Gdzieś tuż za nimi Sheer Heart Attack. Potem by się uplasowały zapewne Noc w Operze, która dla mnie ma parę słabych punktów, ale ma też od cholery mocnych, no i Wiadomości tvp1... Za Sheer Heart Attack i hiciory No i na końcu Dzień na Wyścigach. Chyba nigdy się do tej płyty nie przekonam, Long Away rządzi, ale You Take My Breath Away ssie
P.S. Będzie najlpesza płyta lat 90? _________________ PRÖWLER - kapela rockowa, ja na basie. Info o koncertach na kanale pod linkiem |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 5:10 pm Temat postu: |
|
|
Arquest napisał: | NAR napisał: | 5 Queen - ZAJEBIŚCIE oryginalna płyta. Jak ostatnio pisałem w którymś temacie. Zespół już nigdy nie był tak oryginalny i innowacyjny. |
Co jak co, ale debiut aż tak oryginalny nie był... |
A słyszałeś Liar albo My Fairy King bądź Great King Rat? Jedynie w miarę "normalnym" utworem jest KYA. A to że ty twierdzisz inaczej... no cóż ja żem wyraził jedynie swoją opinię. _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
szymek_dymek
Dołączył: 24 Lis 2004 Posty: 2079 Skąd: Racibórz
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 5:47 pm Temat postu: |
|
|
Ziutek98 napisał: | Moją ulubioną płytą lat '70 nie jest żadna z wymienionych, jest nią The Game |
Uściślijmy ostatecznie, że rok 1980-ty to nie są lata 70-te.
Żeby nie być całkiem poza tematem - moja ulubiona płyta tego okresu to ANATO, bo jest ulubioną w ogóle _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maleństwo
Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 1664 Skąd: Miasto Łódź
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 5:57 pm Temat postu: |
|
|
szymek_dymek napisał: | [
Uściślijmy ostatecznie, że rok 1980-ty to nie są lata 70-te.
|
W sumie to jak tak spojrzeć i przypomnieć sobie, że, dajmy na to, w piłce nożnej jak mamy 35. minutę i 20. sekundę meczu to uznajemy, że jest to już minuta 36. a nie wciąż 35., z kolei w historii rok 1765 to już wiek XVIII a nie jeszcze XVII, to moim zdaniem równie dobrze możemy założyć, że od roku 1970 w górę mieliśmy już lata 80. _________________
www.kot-malenstwo.blogspot.com
Są dwie kategorie przebojów - na lato i na lata. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ziutek98
Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 3947 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 6:40 pm Temat postu: |
|
|
Rok 1980 to chyba są lata '70, bo rok 2000 to jeszcze XX wiek, zresztą nie wiem, jak to wygląda matematycznie, ja zawsze The Game intuicyjnie traktowałem jeszcze jako lata '70 _________________ PRÖWLER - kapela rockowa, ja na basie. Info o koncertach na kanale pod linkiem |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 6:53 pm Temat postu: |
|
|
A ja The Game zawsze zaliczałem do 80ątych. Głównie za sprawą syntezatorów, a nie dat. _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
szymek_dymek
Dołączył: 24 Lis 2004 Posty: 2079 Skąd: Racibórz
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 9:17 pm Temat postu: |
|
|
Lata siedemdziesiąte, jak nakazuje logika, to potoczne określenie każdego roku, który jest "siedemdziesiątym którymś" (w tym również: siedemdziesiątym).
To, że rok 2000 należy do XX wieku wynika z tego, iż nie było roku zerowego. Stąd rok 1 jest pierwszym, rok 100 - setnym (więc ostatnim w stuleciu), rok 2000 - dwutysięcznym, więc ostatnim w dwudziestym stuleciu, ponieważ 2000 / 100 = 20 etc.
Podobny schemat moglibyśmy zastosować do określenia, czy dany rok należy do PIERWSZEJ DEKADY, DRUGIEJ DEKADY, etc.
Wtedy ok:
Pierwsza dekada XX w.: 1901-1910
Druga dekada XX w: 1911-1920
..........
Siódma dekada XX w.: 1961-1970 (sic!)
Ósma dekada XX w.: 1971-1980
..........
Dziesiąta dekada XX w.: 1991-2000
Ale w potocznej mowie nie określamy, którą właśnie mamy dekadę - zbyt to skomplikowane - tylko w prosty sposób każdy rok 197x traktujemy jako element "lat siedemdziesiątych". To dwie różne sprawy
Szukałem jakiegoś wiarygodnego źródła w internecie, którym mógłbym się podeprzeć. Niestety, nie znalazłem. Pozostaje tylko wikipedia, która podziela mój punkt widzenia, np.: http://en.wikipedia.org/wiki/1970s
Przepraszam za wykład, wiem że sprawa błaha - ale chcę jakoś zamknąć tę kwestię. The Game to lata 80-te.
/ot
ANATO rządzi! _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 11:15 pm Temat postu: |
|
|
zgadzam sie z panem powyzej, poza tym the game samym stylem duzo bardziej jednak nawiazuje do lat 80tych w queen - syntezatory, beznadziejna produkcja itd. no ale jak ktos cale zycie traktowal to inaczej, to i tak pewnie nie bedzie sie teraz przestawial _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
Ziutek98
Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 3947 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Lis 15, 2008 11:37 pm Temat postu: |
|
|
Produkcja nie jest taka beznadziejna No i syntezatory osczędnie... Taki pomost, Another One Bites the Dust i Dragon Attack to rzeczywiście to, za czym poszedł Queen na Hot Space, ale już Play the Game jest bardzo pomiędzy, Save Me bardzo w latach '70 (choćby brzmienie gitary), Don't Try Suicide też raczej nie pasuje do lat '80 - dość eksperymentalne, Rock It bym nazwał miksem Don't Stop Me Now z Keep Passing the Open Windows Crazy Little Thing Called Love czy Sail Away Sweet Sister z pewnością odnalazły by się na Jazzie... Właśnie do Jazz najbardziej mi się wydaje ten album podobny. Mi ciężko stwierdzić, czy stylistycznie to są te czy tamte lata. _________________ PRÖWLER - kapela rockowa, ja na basie. Info o koncertach na kanale pod linkiem |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Lis 16, 2008 12:00 am Temat postu: |
|
|
Oo nie Sail Away najbardziej pasowałoby by do dwójeczki. Ewentualnie debiutu. Taki cudowny baśniowy prawie że klimat.
Ale takie Save me na przykład to do Jazzu pasowałoby jak ulał.
No i Play the Game nawiązuje troszeczke do poprzedniej dekady, ael reszta to już lata 80'ąte. _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Kamil fan
Dołączył: 09 Lut 2007 Posty: 91
|
Wysłany: Nie Lis 16, 2008 12:00 am Temat postu: |
|
|
Bizon napisał: | zgadzam sie z panem powyzej, poza tym the game samym stylem duzo bardziej jednak nawiazuje do lat 80tych w queen - syntezatory, beznadziejna produkcja itd. no ale jak ktos cale zycie traktowal to inaczej, to i tak pewnie nie bedzie sie teraz przestawial |
The Game ma beznadziejną produkcje Nie kompromituj się takimi stwierdzeniami. |
|
Powrót do góry |
|
|
mike
Dołączył: 26 Sie 2004 Posty: 4802 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie Lis 16, 2008 12:03 am Temat postu: |
|
|
Kamil fan napisał: | Bizon napisał: | zgadzam sie z panem powyzej, poza tym the game samym stylem duzo bardziej jednak nawiazuje do lat 80tych w queen - syntezatory, beznadziejna produkcja itd. no ale jak ktos cale zycie traktowal to inaczej, to i tak pewnie nie bedzie sie teraz przestawial |
The Game ma beznadziejną produkcje Nie kompromituj się takimi stwierdzeniami. |
No cóż...ma beznadziejną produkcję...porównaj ją z Jazz chociażby. _________________ QPoland - skoro jestem już oficjalnym współpracownikiem, to warto zachwalać
http://podniosle.blogspot.com/ - mój superowy bloga$$ek! (aktualizacje w każdy cojakiśczas)
Still Burnin' (i wiele innych: http://www.youtube.com/user/MikeBoatCityPl/videos)
C-lebrity - kontrowersyjny klip zbanowany na YT! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|