Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lemur Moderator
Dołączył: 13 Maj 2005 Posty: 5251 Skąd: z Komitetu Centralnego
|
Wysłany: Pon Maj 14, 2007 8:12 pm Temat postu: |
|
|
Załóżcie temat o rzodkiewce a i tak doczekacie się w nim wpisu Gohana o feministkach _________________ Pierwszy Pisarz Forum 2006, 2007, 2009; Podpis Roku 2010
Mój blogasek: http://obserwujacylemur.wordpress.com/ |
|
Powrót do góry |
|
|
mike
Dołączył: 26 Sie 2004 Posty: 4802 Skąd: Łódź
|
|
Powrót do góry |
|
|
jagaciarz
Dołączył: 16 Cze 2005 Posty: 670 Skąd: Zgierz
|
Wysłany: Wto Maj 15, 2007 3:16 pm Temat postu: |
|
|
W zasadzie w kwestii wiary,praktykowania itp. mógłbym się podpisać pod postem Misia. _________________ That time will come,one day you'll see when we can all be friends |
|
Powrót do góry |
|
|
Mariusz
Dołączył: 17 Maj 2005 Posty: 2411 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Sro Maj 16, 2007 11:56 am Temat postu: |
|
|
Kwestia moje wiary przedstawia się następująco- wierzę, choć nie praktykuję...Może popełniam wielki grzech, bo w końcu studiuję teologię, ale takie, a nie inne wydarzenia skutecznie mnie odstraszyły od uczęszczania na msze...Czyli katolik, lecz nie praktykujący! _________________ There Must Be More To Life Than This |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sro Maj 16, 2007 1:28 pm Temat postu: |
|
|
Mariusz napisał: | Kwestia moje wiary przedstawia się następująco- wierzę, choć nie praktykuję...Może popełniam wielki grzech, bo w końcu studiuję teologię, ale takie, a nie inne wydarzenia skutecznie mnie odstraszyły od uczęszczania na msze...Czyli katolik, lecz nie praktykujący! |
W takim razie powinieneś wiedzieć że osobę chodząca i należąca do kościoła nazywamy katolikiem. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mariusz
Dołączył: 17 Maj 2005 Posty: 2411 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Sro Maj 16, 2007 1:40 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: | W takim razie powinieneś wiedzieć, że osobę chodzącą i należącą do kościoła nazywamy katolikiem. |
Według ciebie, a według mnie to, ze nie praktykuję, nie oznacza wcale, że nie należę do Kościoła! Religia opiera sie- moim zdaniem- na głębokiej wierze,a ja jestem taką osobą! Nie można nikogo pozbawiać wyznania tylko dlatego, ze taka osoba nie praktykuje! _________________ There Must Be More To Life Than This |
|
Powrót do góry |
|
|
Monior vel. MoniQue(en)
Dołączył: 20 Lut 2006 Posty: 1683
|
Wysłany: Sro Maj 16, 2007 1:54 pm Temat postu: |
|
|
... |
|
Powrót do góry |
|
|
Mariusz
Dołączył: 17 Maj 2005 Posty: 2411 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Sro Maj 16, 2007 1:58 pm Temat postu: |
|
|
Hm, już dawno nikt mnie tak nie nazwał... _________________ There Must Be More To Life Than This |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sro Maj 16, 2007 2:37 pm Temat postu: |
|
|
Monioł się nie mylił. Miałam dokładnie to na myśli
Proszę się nie pocić |
|
Powrót do góry |
|
|
Marysia
Dołączył: 29 Gru 2005 Posty: 815 Skąd: Krakoff
|
Wysłany: Sro Maj 16, 2007 3:52 pm Temat postu: |
|
|
Ja chodzilam do szkloy katolickiej i pamietam, jak koledzy posadzili naszego klasowego misia Puchatka Bez Koszulki zwanego Zdzichem, na stojaku na doniczki z kartka "Jestem katolikiem niepraktykujacym". A ze bylo to tuz przed lekcja religii, to ksiadz nam strzelil kazanie, ze nie ma katolikow niepraktykujacych. Bla bla bla bla.
To tyle tytulem wstepu. _________________ My mind is going.... i can feel it.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Qnegunda
Dołączył: 20 Lip 2005 Posty: 2030 Skąd: Poznań/Warszawa
|
Wysłany: Sro Maj 16, 2007 4:13 pm Temat postu: |
|
|
le_mmor napisał: | Qnegunda napisał: | Agnostycyzm jest dla mnie zbyt wygodnym, żeby nie powiedzieć wygodnickim, rozwiązaniem; |
To właśnie raczej ateizm jest wygodnym, żeby nie powiedzieć prostackim rozwiązaniem - aaa, nie wierzę, Boga nie ma. No i fajnie, tak sobie uważam, nie mam wątpliwości. Tylko na jakich przesłankach?
Właśnie agnostycyzm, który polega na ciągłym konfrontowaniu różnych wątpliwości, na ciągłej niepewności, niewiedzy itd jest znacznie bardziej skomplikowany i niejednoznaczny. |
Przecież to właśnie agnostyk Ci powie, że dyskusja nt. istnienia bądź nieistnienia Boga nie ma sensu, bo nie ma wystarczających dowodów potwierdzających którąkolwiek z tych tez. A więc rezygnuje z dyskusji i nawet nie próbuje wytłumaczyć sobie tej kwestii. Nie stwierdzam, broń Szatanie, że to coś złego, ale to jest bardzo wygodne rozwiązanie. Ateista stawia sobie przynajmniej jakąś tezę i tak samo jak chrześcijanin lub ktokolwiek praktykujący jakąs religię stara się znaleźć uzasadnienie dla swojego zdania.
Don Samael napisał: | Qnegunda napisał: | poza tym uważam, że brak dowodów jest wystarczającym dowodem na nieistnienie. |
Tu akurat może być różnie. Przez całe wieki ludzie, z uwagi na brak odpowiednich narzędzi poznawczych, nie mieli dowodów na istnienie dajmy na to pulsarów czy chociażby na to dlaczego słońce świeci. Czy to znaczy, że wówczas pulsary nie istniały albo, że w słońcu nie dochodziło do syntezy termojądrowej? |
Tak, tyle że wiara jest wszechobecna, każdy potrafił w jakiś sposób ją zidentyfikować i skonfrontować się z nią. A jeśli chodzi np. o pulsary, ludzie doświadczali w jakimś tam (nikłym zresztą) stopniu tych zjawisk, nie potrafiąc ich zidentyfikować (co z kolei, jak już zauważył Monior, podciągali pod działalność siły wyższej); natomiast wiara i kwestie związane z Bogiem dotykały ich praktycznie przez cały czas. _________________ W avatarze jest lemur, gdyby kto nie wiedział. W domu wygląda tak samo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mariusz
Dołączył: 17 Maj 2005 Posty: 2411 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Czw Maj 17, 2007 10:06 am Temat postu: |
|
|
kot napisał: | Monioł się nie mylił. Miałam dokładnie to na myśli
Proszę się nie pocić |
Ok, I Understand... _________________ There Must Be More To Life Than This |
|
Powrót do góry |
|
|
Misiu
Dołączył: 21 Sty 2005 Posty: 3580 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Pią Paź 16, 2009 1:57 am Temat postu: |
|
|
BeBe napisał: | Bo? Co jest w nim takiego "obraźliwego"? Bawi mnie koronowanie obrazów? O ile mnie pamięć nie myli, pomysł koronowania Chrystusa na króla Polski wyśmiał nawet kościół. Paranoja.
|
"Katolicy są zabawni." Dzięki.
"Modlenie się do obrazów jest chore." Dzięki.
Trudno mi powiedzieć, czy jestem katolikiem, ale dla mnie brzmi to strasznie nie w porządku. Zresztą, tak to chyba zazwyczaj jest z kwestiami religijnymi. Łatwo urazić, łatwo się nie zrozumieć. I tak dalej. _________________ Whatever happened to playing a hunch? The element of surprise, random acts of unpredictability? If we fail to anticipate the unforseen or expect the unexpected in a universe of infinite possibilities, we may find ourselves at the mercy of anyone or anything that cannot be programmed, categorized or easily referenced.
Moje zdjęcie |
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Pią Paź 16, 2009 2:28 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | "Katolicy są zabawni." Dzięki. |
To tylko moja opinia Jako obserwator i z zewnątrz i z wewnątrz widzę, że wiara katolicka, zwłaszcza w naszym kraju, bardzo często zaczyna się i kończy w budynku kościoła. A i to czasem na pokaz.
Cytat: | "Modlenie się do obrazów jest chore." Dzięki. |
No bo prawda jest taka, że jeżeli się modlę to nie potrzebuję do tego obrazu w koronie z wymiennymi sukienkami, prawda? No, tak czy nie?
Obraz to nie lalka Barbie, żeby ubierać ją stosownie do okazji, a Bóg i religia to nie pokemony, które można zbierać. _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
art_mar
Dołączył: 28 Cze 2004 Posty: 1247 Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Pią Paź 16, 2009 7:28 am Temat postu: |
|
|
BeBe napisał: | Cytat: | "Katolicy są zabawni." Dzięki. |
To tylko moja opinia Jako obserwator i z zewnątrz i z wewnątrz widzę, że wiara katolicka, zwłaszcza w naszym kraju, bardzo często zaczyna się i kończy w budynku kościoła. A i to czasem na pokaz.
Cytat: | "Modlenie się do obrazów jest chore." Dzięki. |
No bo prawda jest taka, że jeżeli się modlę to nie potrzebuję do tego obrazu w koronie z wymiennymi sukienkami, prawda? No, tak czy nie?
Obraz to nie lalka Barbie, żeby ubierać ją stosownie do okazji, a Bóg i religia to nie pokemony, które można zbierać. |
Generalizowanie, że katolicy są zabawni nie jest dobre, o czym pewnie wiesz, bo to zbyt duża i zbyt zróżnicowana grupa ludzi. Ja sam na przykład znam wiele osób, które nie tylko chodzą do kościoła co niedzielę, ale udzielają się w różnych ruchach i stowarzyszeniach katolickich i raczej zabawni nie są pod tym względem, jaki miałeś na myśli.
Modlenie się do obrazów nie jest chore, jeśli utożsamiają osobę/postać/zjawisko/blablabla (wypisałem parę opcji, żeby każdy sobie dobrał kim dla niego jest Bóg, itd.), z którą chcemy mieć kontakt. Modlitwa to pewien rodzaj kontaktu. Idąc tokiem myślenia, że modlenie się do obrazów jest chore, to chyba nie ma potrzeby ich posiadania. A skoro tak, to po co nam zdjęcia najbliższych, przyjaciół, znajomych? Czepiam się świadomie.. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Pią Paź 16, 2009 8:46 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | Modlenie się do obrazów nie jest chore, jeśli utożsamiają osobę/postać/zjawisko/blablabla (wypisałem parę opcji, żeby każdy sobie dobrał kim dla niego jest Bóg, itd.), z którą chcemy mieć kontakt. Modlitwa to pewien rodzaj kontaktu. Idąc tokiem myślenia, że modlenie się do obrazów jest chore, to chyba nie ma potrzeby ich posiadania. A skoro tak, to po co nam zdjęcia najbliższych, przyjaciół, znajomych? Czepiam się świadomie.. |
Zdjęć znajomych nie otaczamy niemalże boską czcią, nie koronujemy ich, nie dajemy im medali, nie zmieniamy im ubrań. Nie widzisz tutaj przesady? Czy Abraham potrzebował obrazu, żeby mieć kontakt z Bogiem? A Chrystus? A pierwsi chrześcijanie?
Modlitwa to przede wszystkim rozmowa. Ale rozmowa duchowa. Nie potrzebujemy w niej jakiegokolwiek pośrednika - jesteśmy tylko ja i Bóg. I tak powinno być. _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
art_mar
Dołączył: 28 Cze 2004 Posty: 1247 Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Sob Paź 17, 2009 11:56 am Temat postu: |
|
|
Kiedyś tak było, owszem. Zgadzam się w pełni. Ale sądzę też, że ludzie naprawdę wierzący po prostu liczą na jakiś "wzrokowy" kontakt z Bogiem. "Wzrokowy" w tym sensie, że np. nawet jakby zaczęto budować kościoły bez żadnego wystroju wnętrz, a tylko jako "strefę modlitwy" (że tak to nazwę) to też mijałoby się to z celem, bo oczywiście można modlić się praktycznie rzecz biorąc zawsze i wszędzie. Natomiast fakt, że wielu ludzi wiąże z różnymi miejscami kultu religijnego swoje prywatne historie (np. uzdrowienie, itp.), a stąd często wychodzi otaczanie czcią również i wizerunków świętych i Boga (obrazów, figur, itp.). Gdybym żył 2000 lat temu i nagle przeniósł się w dzisiejsze czasy, to może zdziwiłbym się... teraz już nie.
Za Abrahama obrazów nie malowano, pomijając malowidła skalne, ale według Starego Testamentu, miał on prawie że żywy kontakt z Bogiem. Chrystus według mojej wiary jest Bogiem, więc w ogóle nie umieszczałbym Go w tej "klasyfikacji". Za czasów pierwszych chrześcijan też był problem z malowaniem obrazów, ale pierwsze świątynie, a przynajmniej tworzenie stałych miejsc spotkań na modlitwie już powstawały.
A co do samej modlitwy- to już tak czepiając się- to są jej różne rodzaje i każdy może na swój sposób się modlić. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Werty
Dołączył: 06 Lut 2006 Posty: 1310
|
Wysłany: Sob Paź 17, 2009 12:18 pm Temat postu: |
|
|
Tu nie chodzi o same obrazy ale o to że modląc się do spersonifikowanego wizerunku zanika sama idea wiary (nie zawsze ale często, szczególnie w takim kraju jak Polska)... a sam katolicyzm swoje rozrzedzenie w kwestii pośredników (bo tym są oficjalnie te wszystkie obrazki, wszyscy święci) wzięło z pogaństwa które mimo że w starochrześcijańskich czasach było tępione to jednak nadało decydujący kształt tej religii pomijając samą sferę władzy. Z praktycznego punktu widzenia można zakwestionować monoteizm tego wyznania... |
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Sob Paź 17, 2009 4:02 pm Temat postu: |
|
|
werty36 napisał: | Tu nie chodzi o same obrazy ale o to że modląc się do spersonifikowanego wizerunku zanika sama idea wiary (nie zawsze ale często, szczególnie w takim kraju jak Polska)... a sam katolicyzm swoje rozrzedzenie w kwestii pośredników (bo tym są oficjalnie te wszystkie obrazki, wszyscy święci) wzięło z pogaństwa które mimo że w starochrześcijańskich czasach było tępione to jednak nadało decydujący kształt tej religii pomijając samą sferę władzy. Z praktycznego punktu widzenia można zakwestionować monoteizm tego wyznania... |
I to robią min. muzułmanie, pokazując, że w katolicyzmie nie czci się tylko Boga, ale boską cześć oddaje się też świętym, Maryi, Jezusowi (tutaj to jest jeszcze zrozumiałe, w końcu był i Bogiem i Człowiekiem) itd. Podważają monoteizm katolicki właśnie tą dziwaczną czcią obrazków etc.
Cytat: | Kiedyś tak było, owszem. Zgadzam się w pełni. Ale sądzę też, że ludzie naprawdę wierzący po prostu liczą na jakiś "wzrokowy" kontakt z Bogiem. |
Nie zgadzam się. Inna sprawa, że nie spotkałem jeszcze naprawdę, gorliwie wierzącego katolika. Protestanta - tak. Zadziwiało mnie, jak już wspominany tutaj parę razy kolega kupował chleb jakiemuś żebrakowi, bądź jakiś napój, pocieszał go jakimś dobrym słowem. A ilu wiernych katolików przeszło obok widząc w nim tylko pijaka, a nie chorą istotę ludzką?
On uważa, że przedstawianie Boga, bądź modlenie się do obrazków to bałwochwalstwo - trudno mu się dziwić, w końcu tak jest napisane w Biblii. _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Misiu
Dołączył: 21 Sty 2005 Posty: 3580 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Sob Paź 17, 2009 4:13 pm Temat postu: |
|
|
A co z Żydami przy Ścianie Płaczu?
Rany, obraz, rzeźba czy budowla to zwyczajny element kultury. Naprawdę nie wiem, co w tym chorego. Można się z tym nie zgadzać (skoro same Przykazania Boże tego zabraniały), ale to przecież zupełnie normalne. Można to nazwać symboliką, inspiracją - jakkolwiek. Ale tym samym jest amulet na szczęście czy wrzucanie grosika do fontanny. _________________ Whatever happened to playing a hunch? The element of surprise, random acts of unpredictability? If we fail to anticipate the unforseen or expect the unexpected in a universe of infinite possibilities, we may find ourselves at the mercy of anyone or anything that cannot be programmed, categorized or easily referenced.
Moje zdjęcie |
|
Powrót do góry |
|
|
Werty
Dołączył: 06 Lut 2006 Posty: 1310
|
Wysłany: Sob Paź 17, 2009 4:30 pm Temat postu: |
|
|
Misiu napisał: | A co z Żydami przy Ścianie Płaczu?
Rany, obraz, rzeźba czy budowla to zwyczajny element kultury. Naprawdę nie wiem, co w tym chorego. Można się z tym nie zgadzać (skoro same Przykazania Boże tego zabraniały), ale to przecież zupełnie normalne. Można to nazwać symboliką, inspiracją - jakkolwiek. Ale tym samym jest amulet na szczęście czy wrzucanie grosika do fontanny. | Elementem kultury tak... i znowu podkreślam... jeśli chodzi o samą Bibblię i praktykowanie jej... rzecz się ma nieco inaczej... cała ta symbolika dla prostych ludzi jest często niezrozumiała, niedostrzegalna a co za tym idzie profanowana... zwykłe codzienne praktykowanie sprowadza się do czystej dosłowności
Trójca Św. jest wynikiem przede wszystkim rozwoju kulturowego ludzkości... spotyka się ją nie tylko w religii chrześcijańskiej... jest tak naprawdę archetypem jej rozwoju... Jung w swojej rozprawie mądrze to ujął że odnoszenie irracjonalnych aspektów religii do racjonalnych kryteriów mija się z celem i zawsze prędzej czy później skończy się brakiem zrozumienia tej irracjonalności nie mówiąc już o próbie ośmieszenia...
nic nie bierze się znikąd
Ojciec, Syn Boży, Duch Święty - każdy wynika z każdego... To w gruncie rzeczy jedna postać - Bóg - tylko że te trzy postacie uzmysławiają sposób postrzegania samej boskości a co za tym idzie rzeczywistości
sorry nieco się zagalopowałem ale właśnie przerabiam całą tą symbolikę jungowską |
|
Powrót do góry |
|
|
Qnrad
Dołączył: 17 Sty 2007 Posty: 1092 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Paź 17, 2009 11:22 pm Temat postu: |
|
|
BeBe napisał: | Podważają monoteizm katolicki właśnie tą dziwaczną czcią obrazków etc.
|
Nie modlisz się DO świętego, tylko prosisz go o wstawiennictwo przed Bogiem. Tak jest łatwiej i tylko tyle, sam święty nie ma żadnej mocy jako własnej. Proste - wszystko pochodzi tak naprawdę od Boga, a jeśli komuś lepiej modlic się myśląc o świętym który miał podobne do własnego życie to... czemu nie? _________________ bardzo mało czasu na forum, niestety... |
|
Powrót do góry |
|
|
Werty
Dołączył: 06 Lut 2006 Posty: 1310
|
Wysłany: Sob Paź 17, 2009 11:35 pm Temat postu: |
|
|
Qnrad napisał: |
Nie modlisz się DO świętego, tylko prosisz go o wstawiennictwo przed Bogiem. Tak jest łatwiej i tylko tyle, sam święty nie ma żadnej mocy jako własnej. Proste - wszystko pochodzi tak naprawdę od Boga, a jeśli komuś lepiej modlic się myśląc o świętym który miał podobne do własnego życie to... czemu nie? | Modlisz się do świętego również z powodu JEGO predyspozycji które nadali mu ludzie. Mam tu na myśli to że określone postacie są opiekunami określonych postaw, cech itp. |
|
Powrót do góry |
|
|
Dominik89
Dołączył: 23 Lut 2005 Posty: 2187 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Paź 17, 2009 11:58 pm Temat postu: |
|
|
A ja mam pytanie.
Co w/g religii katolickiej stało się z ludźmi którzy zmarli przed narodzinami Jezusa i ze względów dość oczywistych nie mogli w niego wierzyć ?
Mówię tu o starożytnej Grecji, Egipcie, Sumerach...
Czy:
A. Poszli do piekła bo w niego nie wierzyli
B. Poszli do czyśćca żeby się zastanowić i wybrać poprawną odpowiedź
Jakiś bardzo religijny koleś tłumaczył mi w maju że są w wiecznym czyśccu, ale nie za bardzo kumam.
Ktoś pomoże ? _________________ Łosiu
Tom po lewej to arcymistrz chytrości i łasości xP |
|
Powrót do góry |
|
|
Majkel
Dołączył: 27 Cze 2008 Posty: 390 Skąd: Oświęcim
|
Wysłany: Nie Paź 18, 2009 12:07 am Temat postu: |
|
|
Nie chcę, żeby ktoś to odczytał jako złośliwość, ale prawdą jest, że gdyby statystycznie zebrać ilość osób mających równe szanse na zbawienie to nie wyszedł by nawet 1% całości (odejmujemy ludzi żyjących przed Chrystusem, nie-chrześcijan, a w skrajnej formie nawet nie-katolików po narodzeniu Jezusa, potem zaś nieochrzczone niemowlęta, zmarłe embriony/płody itd.) Wiem, że wiary nie da się pojmować w sposób matematyczny, ale samo to zestawienie tworzy kuriozalny obraz |
|
Powrót do góry |
|
|
Qnrad
Dołączył: 17 Sty 2007 Posty: 1092 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Paź 18, 2009 12:15 am Temat postu: |
|
|
Ludzie, którzy nie dowiedzieli się o Bogu, Jezusie (dalej są tacy na świecie) mogą dostąpic zbawienia pod warunkiem... dobrego życia, zgodnego z sumieniem, przecież Bód kocha wszystkich i niemożliwe żeby nie dał im szansy. Czyli szanse na zbawienie Sokratesa są, Kserksesa raczej nie _________________ bardzo mało czasu na forum, niestety... |
|
Powrót do góry |
|
|
Majkel
Dołączył: 27 Cze 2008 Posty: 390 Skąd: Oświęcim
|
Wysłany: Nie Paź 18, 2009 12:21 am Temat postu: |
|
|
Co jest, stwierdzając na margiesie, zupełnie nielogicznym wywodem (nie atakuję tutaj ciebie, wiem, że przedstawiasz tylko wykładnię Kościoła Katolickiego ). To wszystko wzięte do kupy przypomina bardziej grę w ruletkę niż faktyczną formę "nagrody" za dobrze przeprowadzone życie doczesne... Zresztą sama religia podlega tutaj dosyć istotnym ewolucjom (zaś najbardziej zabawne były niegdysiejsze "kłótnie" o istnienie rzekomej Otchłani dla nieochrzczonych płodów i niemowląt). Jak jednym dokumentem, zarządzeniem można odwołać odwieczny rzekomo, niepodważalny fakt? Sam czyściec też ma bardzo wątpliwe podwaliny teologiczne, no ale to już chyba temat na inną (i dużo dłuższą) dysputę... |
|
Powrót do góry |
|
|
Qnrad
Dołączył: 17 Sty 2007 Posty: 1092 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Paź 18, 2009 12:30 am Temat postu: |
|
|
Gry w ruletkę? Co to jest niebo? Jeśli ktoś liczy na latanie w chmurkach, rozmawianie ze starymi znajomymi i oglądanie meczów z Ziemi, a piekło jako gary ze smołą - to jest tłumaczenie dobre dla dzieci, którego powinniśmy się pozbyc dorastając. Bóg=Miłośc, przewyższająca wszystko co istnieje i mogąca stworzyc cały świat. Jeśli to zrozumiemy (co nie jest łatwe, jeśli nawet możliwe) to juz jest dobrze, możemy podporządkowac siebie naszym wartościom wynikającym z tego... _________________ bardzo mało czasu na forum, niestety... |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Nie Paź 18, 2009 12:36 am Temat postu: |
|
|
Qnrad napisał: | Ludzie, którzy nie dowiedzieli się o Bogu, Jezusie (dalej są tacy na świecie) mogą dostąpic zbawienia pod warunkiem... dobrego życia, zgodnego z sumieniem |
A ci którzy wiedli nie tylko dobre ale wręcz wspaniałe i absolutnie godne naśladowania życie ale nie przyjęli Chrystusa i nie byli katolikami mimo wiedzy o tej religii nie będą zbawieni? Bo jezeli tak, to... po raz kolejny przekonam się, że nie mam ochoty mieć z tą religią wiele wspólnego... Wybaczcie, ale nie kupuję dosłownej wizji Absolutu, który ma ludzkie przywary i musi być czczony żeby zauważyć, że ktoś jest dobrym człowiekiem. Mówimy tutaj o bardzo nieładnym rodzaju miłości, który od czegoś zależy. A mnie by się wydawało, że miłość boska powinna być najpiękniejsza z możliwych, czyli... bezinteresowna, taka na jaką nas tu na ziemi nie stać...
Zresztą, ja mam wrażenie, że większość religii (nie tylko katolickiej- choć w niej motyw winy chyba jest najbardziej rozwinięty) opiera się na tym, ze jesteśmy z gruntu źli (grzech pierworodny, potrzeba wiary w Chrystusa by być dobrym i dostąpić zbawienia bądź wręcz strach przed wielką karą potzrebny do tego by ludzie byli dobrzy i nie grzeszyli). Mnie osobiście bardzo się to nie podoba. To co ja widzę, to ze wszyscy najgłośniej o Bogu krzyczący są największymi sukinsynami (wyjątki oczywiście są, ale potwierdzają regułę; zazwyczaj najbardziej religijne i postępujące według tego co uczy ich religia są osoby się tym nie afiszujące- są religijen i nawet o tym mówią, ale nie odstawiają żadnych krucjat), z kolei znam wiele osób absolutnie nie praktykujących (albo wręcz nie wierzących, ale takich, które przywracają człowiekowi wiarę w ten świat. Widzę ogromną hipokryzję, stworzoną zresztą przez człowieka. Wolę skupić się na tym by codziennie być lepszym człowiekiem, który wybiera dobro ponad zło nie dlatego ze boi się piekła, ale dlatego że współczuje innej osobie, której zło wyrządziłoby krzywdę niż na tym, by wypełnić wszystkie obrządki i obowiązki potrzebne do tego, by przejść przez jakiś przedziwny test czy jestem godny czy nie.
Nie dzielę ludzi ze względu na orientację seksualną, kolor skóry a już na pewno nie religię- dzielę ich tylko na dobrych i złych. Idea, że Absolut patrzy na to inaczej jest dla mnie osobiście (podkreślam- dla mnie!!!) absolutnym absurdem i nie do przyjęcia. To jest IMO pomysł organizacji, bo takie postawienie sprawy przez kościół w oczywisty sposób zapewnia ogromną władzę nad ludźmi.
Jakby ktos miał jakieś wątpliwości- jestem agnostykiem. A żeby to konkretniej zabarwić- to zdaje się jest teizm agnostyczny
Czyli najprościej- wierzę w Boga, odrzucam co ludzkie. Czyli religię. _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/
Ostatnio zmieniony przez Fenderek dnia Nie Paź 18, 2009 12:46 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Qnrad
Dołączył: 17 Sty 2007 Posty: 1092 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Paź 18, 2009 12:46 am Temat postu: |
|
|
Najprawdopodobniej masz rację - tu już każda religia stara bronic się swojej, 'właściwej' (oczywiście JEDYNEJ właściwej) wersji, nawet jeśli nie dla korzyści materialnych to, żeby przetrwac, bądź naprawdę wierząc że o to chodzi.
Myślę, że samo poszukiwanie, szczera chęc dowiedzenia się kim jestem, kim jest ten, który mnie stworzył i czego ode mnie chce to juz naprawdę bardzo, bardzo dużo. Nie zapalenie świeczek czy założenie koszuli w ten lub inny dzień, ale myślenie z odpowiednim nastawieniem - jak chcę życ, co potem? Chyba to jest właśnie całe człowieczeństwo, świadomośc nie tylko tego że się umrze, ale też wniosek - muszę coś zrobic teraz.
Motyw człowieka z gruntu złego można by zastąpic człowiekiem bezwzględnie kochanym, w nieludzki sposób. Człowiek mówi - kocham innego człowieka, ale tylko wtedy, kiedy on jest mój, taki jak ja chcę. Jeśli mnie zostawi, obrazi, zdradzi i o mnie zapomni - uciekamy. Bóg kocha idealnie, zawsze na nas czeka, nawet jeśli całe życie zabijaliśmy jego dzieci i wymyślaliśmy mu. Jak dla mnie najciekawsze i najbardziej przyciągające w chrześcijaństwie jest przyjście Boga na świat w ludzkiej postaci, aby nas kochac i umrzec, cos czego gdzie indziej nie znajdziemy. Bóg nie surowy, ale taki jak my, czy to nie jest piękne? _________________ bardzo mało czasu na forum, niestety... |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|