Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Wesela, poprawiny, stypy |
mój żywioł, joł |
|
23% |
[ 9 ] |
jak się zdarzy, to.. z miłą chęcią |
|
38% |
[ 15 ] |
jak mnie mama zmusi |
|
15% |
[ 6 ] |
pogło? Fuu |
|
23% |
[ 9 ] |
|
Wszystkich Głosów : 39 |
|
Autor |
Wiadomość |
lemur Moderator
Dołączył: 13 Maj 2005 Posty: 5251 Skąd: z Komitetu Centralnego
|
Wysłany: Nie Paź 25, 2009 8:45 pm Temat postu: |
|
|
Kurde, o co chodzi z tym zbiorowym problemem ze studniówkami?
Rozumiem, że może chodzić o tego cholernego poloneza, ale nawet jak nie masz wybranki serca, to można zawsze podejść do koleżanki, którą się lubi i zaproponować dystyngowane kroczenie z ugięciem nóżki co trzeci krok czy jak to tam leciało. A reszta imprezy? Matko, przecież kto tam zwraca uwagę, czy ktoś jest sparowany czy nie, jeśli głównie się gada albo baunsuje każdy sobie? _________________ Pierwszy Pisarz Forum 2006, 2007, 2009; Podpis Roku 2010
Mój blogasek: http://obserwujacylemur.wordpress.com/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Nie Paź 25, 2009 9:29 pm Temat postu: |
|
|
Byłem na trzech Studniówkach i... każda była inna, każda była kapitalna.
Na dwie zostałem zaproszony- ironią losu na swoją nie miałem z kim iść, więc... poszedłem z kuzynką, starszą ode mnie o pięć lat, laską jakich mało i... wszystkim opadły kopary. Nikt oczywiście nie wiedział że to moja kuzynka Było super. U kumpli nabrałem niesamowitego respektu- a po cichu lałem z tego ile wlezie... _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Dominik89
Dołączył: 23 Lut 2005 Posty: 2187 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Paź 25, 2009 9:31 pm Temat postu: |
|
|
Ja poszedłem mimo że z nikim nie tańczyłem, z resztą kilkanaście osób też nie. A mimo to było naprawdę zajebiście. _________________ Łosiu
Tom po lewej to arcymistrz chytrości i łasości xP |
|
Powrót do góry |
|
|
Misiu
Dołączył: 21 Sty 2005 Posty: 3580 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Nie Paź 25, 2009 11:12 pm Temat postu: |
|
|
Ja też poszedłem sam, to do teraz z kumplem z klasy (który również poszedł sam) śmiejemy się, że my poszliśmy razem. Nie tańczyłem za dużo (choć poloneza - oczywiście), ale dlatego, że dzień wcześniej leżałem w łóżku chory na grypę. A to, że w parach kompletnie nie umiem tańczyć, to już całkiem inna sprawa. _________________ Whatever happened to playing a hunch? The element of surprise, random acts of unpredictability? If we fail to anticipate the unforseen or expect the unexpected in a universe of infinite possibilities, we may find ourselves at the mercy of anyone or anything that cannot be programmed, categorized or easily referenced.
Moje zdjęcie |
|
Powrót do góry |
|
|
TheHero89
Dołączył: 23 Wrz 2008 Posty: 346 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Nie Paź 25, 2009 11:39 pm Temat postu: |
|
|
le_mmor napisał: | ale nawet jak nie masz wybranki serca, to można zawsze podejść do koleżanki, którą się lubi i zaproponować dystyngowane kroczenie z ugięciem nóżki co trzeci krok czy jak to tam leciało |
No jak komuś dziewczyna za którą szalał przez całe liceum odmówiła partnerowania na studniówce miał prawo się zdołować troszeczkę tym bardziej że dwie inne koleżanki też odmówiły U mnie wszyscy byli w parach i nie wyobrażam sobie pójścia samemu. Zachlałbym się tam okrutnie jeszcze złośliwe docinki kolegów w stylu: może ci pozwolę zatańczyć z moją dziewczyną przez moment jak pójdę się odlać. Odechciało mi się strasznie studniówki w dodatku mój najlepszy kolega z klasy też nie poszedł ale dlatego że musiał w tym czasie wyjechać na 2 tyg- jakieś zimowe wczasy w Alpach czy coś takiego _________________ Wiesz, że 99% ludzi nienormalnych i zboczonych czyta mój podpis z ręką na myszce? - Nie zdejmuj ręki, już jest za późno...
-----------------------------
|
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Pon Paź 26, 2009 12:11 am Temat postu: |
|
|
No u mnie też już z wolna przygotowania do studniówki ruszyły. Poloneza zatańczyć - nie duża sztuka. Problem polega na tym, że moja partia, a jednocześnie dziewczyna chce, żebym zatańczył coś więcej. Problem z mojej strony polega na tym, że po pierwsze - ni w ząb nie umiem tańczyć (poza naśladowaniem ruchów Curtisa ofc) i ni w ząb tego nie lubię. Taniec uważam za konieczność ostateczną (na zlocie było widać ;f) i nie wiem jak wybrnąć z całej sytuacji. Aktualnie mam plan, żeby tańczyć się nauczyć, ale co z tego wyjdzie - nie wiem _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
lemur Moderator
Dołączył: 13 Maj 2005 Posty: 5251 Skąd: z Komitetu Centralnego
|
Wysłany: Pon Paź 26, 2009 12:18 am Temat postu: |
|
|
Ponoć 3 najpiękniejsze obrazy na świecie to okręt pod pełnymi żaglami, koń w galopie i tańcząca kobieta. Trudno stwierdzić czy to prawda, ale z pewnością tańczący BeBe musi należeć do 3 obrazów najśmieszniejszych. _________________ Pierwszy Pisarz Forum 2006, 2007, 2009; Podpis Roku 2010
Mój blogasek: http://obserwujacylemur.wordpress.com/ |
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Pon Paź 26, 2009 12:19 am Temat postu: |
|
|
Odezwał się ten co...a co tam. Pamiętaj, że ja mam zdjęcie jak wywijasz na baunsie ;f _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Pon Paź 26, 2009 12:39 am Temat postu: |
|
|
ja tam calkiem przyzwoicie bawilem sie na swojej studniowce bedąc tam sam. oczywiscie, wolalbym duzo bardziej byc tam z kims, ale nie widzialem sensu w desperackim szukaniu kogos na sile, byleby nie bylo siary, ze sam przylazlem. niektorzy moi koledzy z klasy poszli z jakimis panienkami nagonionymi przez matke jednego z nich (jakies corki kolezanek czy cos), widzieli je wtedy pierwszy i ostatni raz w zyciu i generalnie chyba zaden z nich nie bawil sie lepiej, niz gdyby przyszli sami. my bawilismy sie w sumie w wiekszej grupie osob z klasy (nie tylko tych, ktorzy przyszli sami) i bylo calkiem ok, jak na impreze, na którą polazlem sam.
poloneza nie tanczylem, ale u nas w szkole wyglada to troche inaczej. nie tanczą wszyscy, a jedynie kilkanascie par wybranych i "trenowanych" kilka tygodni w jakims superextrawyjebanym ukladzie. i mnie to bardzo odpowiadalo. poloneza zatanczylem raz w zyciu na balu na koniec 8. klasy i wystarczy _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
RockFan90
Dołączył: 16 Lis 2008 Posty: 1319 Skąd: Łobez/Gdynia
|
Wysłany: Pon Paź 26, 2009 12:53 am Temat postu: |
|
|
Ja swoją studniówkę wspominam bardzo miło. Poszedłem z młodszą o dwa lata koleżanką, która sama wyraziła chęć wybrania się na ten bal, więc problemów z szukaniem partnerki to zbytnio nie miałem A poloneza zatańczyłem z koleżanką z klasy, która namówiła mnie na to po wielu usilnych próbach- truła i truła aż w końcu wymiękłem Prób to było niecałe dziesięć, ale wystarczająco, żeby się dobrze przygotować, więc plamy nie było
Najbardziej bezcenne na mojej studniówce było chyba karaoke, na którym śpiewalem Whisky a kumpel wcześniej Wehikuł Czasu. Oczywiście przy akopaniamencie sporej liczby ludzi z klasy i nie tylko _________________ "Our lives dictated by tradition, superstition, false religion
Through the eons, and on and on"
|
|
Powrót do góry |
|
|
mumin_king
Dołączył: 14 Cze 2006 Posty: 6343 Skąd: Rzekuń
|
Wysłany: Pon Paź 26, 2009 1:29 am Temat postu: |
|
|
Mi się przypomina historia znajomego. Nie miał w grudniu jeszcze partnerki na studniówkę, to zagadał to pierwszej, która mu się spodobała... na przystanku autobusowym. xD No, ale fakt bawił się z nią średnio.
Ja sam poszedłem z dziewuchą do której wzdychałem od dłuższego czasu (a podświadomie chyba nadal wzdycham). I totalnie się wybawiłem, zresztą akurat z nią w tańcu jakoś się rozumiałem. Ona się lubiła powygłupiać i ja i jakoś tak nie narzekało się na to.
A poloneza też tańczyłem, zresztą wziąłem to sobie za punkt honoru. Miałem całą klasę chłopaków, ale gospodarz tak zakombinował, że poszedł do klasy humanistycznej (gdzie chłopaków było 4 i same nieśmiałki) no i dogadaliśmy się z dziewuchami.
W ogóle studniówka to była fenomenalna rzecz. Ja miałem to szczęście, że chodziłem do szkoły w której tradycją było to, że odbywała sie ona właśnie budynku szkoły. Teraz to się słyszy jak chcą wynajmować salę i dla mnie wtedy to traci z połowę swojego uroku. A tak to przygotowania w szkole, dekorowanie hali, a nawet tak głupia rzecz jaką było sprzątanie po całym ambarasie. No kurcze fajne wspomnienia zostają, szczególnie jak się przychodzi na potwornym kacu sprzątać, panie sprzątaczki częstują resztkami wódki a z najgorzej wyglądającego kolegi naśmiewa się, że jest nowym mesjaszem, bo przez chuch potrafi zamienić wodę w wódkę. _________________
GGP - na spotkanie ze świeżoscią
Bój się bloga NOWOŚĆ BLOG MUMINA
wg Matteya - bardzo sprytne ALTER EGO.
Zwycięzca Queenwizji - grudzień 2012 |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Pon Paź 26, 2009 2:04 am Temat postu: |
|
|
ano, nie rozumiem tez tej koniecznosci robienia obecnie studniowek w halach sportowych czy knajpach. totalna bzdura. ledwie niecale 8 lat temu zajebiscie bawilismy sie na studniowce we wlasnym liceum, jakos wszyscy sie pomiescilismy i miejsca bylo calkiem sporo, zabawy przy dekorowaniu tez. potem fajny klimacik jak nastepnego dnia w jakies 8-10 osob zebralismy sie zeby naszą klase posprzątac. muzyke jakas sie zapuscilo, podjadlo troche resztek z dnia poprzedniego z kuchni, jak moja jednostka rodzicielska, ktora nadzorowala budzet i prace studniowkowe wiec i sprzatanie nie patrzyla, to i flaszeczke z dnia poprzedniego obalilo sie podczas sprzatania i bylo swietnie. rozwalanie calej misternie podwieszanej dekoracji sprawilo nam nie mniej radochy niz jej mocowanie 2 dni wczesniej a teraz? przylazi sie na gotowe, zaraz po imprezie sie zapomina i tyle studniowki... w dodatku kosztuje to kupe kasy, a potem narzekają, ze to wszystko takie drogie. ano jest drogie, bo sie wymysla wynajmowanie sal, po 5 kiecek na noc, kosmetyczka. fryzjerka, solarium, kapiele blotne i inne pierdoly, koniecznie nowa torebka do kazdej kiecki na noc, buty nowe minimum z tysiac, bo jak tansze to wstyd sie pokazac, limuzyną albo odjebaną taksówką w najgorszym razie podwozka pod lokal, nawet jak sie mieszka 5 minut z buta dalej. popierdolilo sie we łbach... _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Pon Paź 26, 2009 3:03 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | ano, nie rozumiem tez tej koniecznosci robienia obecnie studniowek w halach sportowych czy knajpach. totalna bzdura |
To raczej w takich "dużych" miastach. Bo to teraz modne, takie...amerykańskie. U mnie w komitecie studniówkowym jest podobno taka jedna baba, oszołom potworny i chce zrobić ze studniówki bal na miarę gali oscarowej. Ale na szczęście wszystko będzie się odbywać na sali gimnastycznej w moim LO i z przysłowiowym schabowym z kapustą. Bo wcześniej był plan na sałateczkę krabową i medaliony w sosie żurawinowym. Chyba bym się zarzygał po tym po same uszy. _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Pon Paź 26, 2009 3:08 am Temat postu: |
|
|
Moja Studniówka była w sali gimnastycznej w ZMECHu, w jednostce wojskowej- z tej prostej przyczyny że była łączona- cztery klasy technikum i dwie liceum. Zabawa byłą genialna, ale wyszło naprawdę tanio. Nie ma to jak dekorowanie sali siatką maskującą
Dwie pozostałe- w salach gimnastycznych w szkołąch w których się odbywały, jedna w żeńskim liceum Urszulanek, druga w jednym z ogólniaków- chyba 13-tce, ale nie dam sobie głowy uciąć, nie mam dobrej głowy do numerów. Czyli kiedyś w dużych miastach też można było normalnie... no, poprzewracało sie, poprzewracało... _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
RockFan90
Dołączył: 16 Lis 2008 Posty: 1319 Skąd: Łobez/Gdynia
|
Wysłany: Pon Paź 26, 2009 9:53 am Temat postu: |
|
|
Moja studniówka odbyła się w hali widowiskowo- sportowej w moim miasteczku. Ofkors trzeba było położyć specjalną matę, żeby parkietu nie zajeździć. Wszystko się zaczęło o 19, ale przez te popierdolone schodzenie po schodach (każda para się musiała zaprezentować), następnie przemówienia dyrektorki i wicedyrektora- przeciągnęło się do prawie 22 i wtedy zaczęła się normalna zabawa. Płaciliśmy po 100 (ja 200 no bo trzeba było za partnerkę zapłacić ). Dużo dziewczyn było w sukniach balowych, ale sporo też przyszło w zwykłych, prostych sukienkach i bez przesadnego makijażu- i takie wyglądały o wiele korzystniej.
Mieliśmy taką przejebaną orkiestrę (jakaś laska stylizowana na Dodę, koleś klawiszowiec i jakiś pseudogitarzysta) że to wołało o pomstę do nieba. Wzięli 3000 zł a po dwóch piosenkach robili 15- minutowe przerwy, nie potrafili zbytnio porwać ludzi do zabawy. Więc jeśli chodzi o orkiestrę to kicz kaszana _________________ "Our lives dictated by tradition, superstition, false religion
Through the eons, and on and on"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Pon Paź 26, 2009 12:22 pm Temat postu: |
|
|
to niestety nie tylko domena duzych miast z tymi studniowkami poza szkolą moje miasto do specjalnie wielkich nie nalezy, ledwie 50 tysiecy obecnie, a tez nikt juz wlasciwie nie robi studniowek u siebie w szkolach. wszyscy koniecznie chcą na hali sportowej robic, wiec ciagną sie te studniowki strasznie i czasem nawet są w dziwne dni, no bo zdarza sie, ze w piatek jest jednak, w sobote druga, a w niedziele trzecia w tym samym miejscu _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
Qnegunda
Dołączył: 20 Lip 2005 Posty: 2030 Skąd: Poznań/Warszawa
|
Wysłany: Pon Paź 26, 2009 11:30 pm Temat postu: |
|
|
W mojej szkole to by nigdy w życiu nie przeszło Pamiętam, jak wszyscy się krzątali po korytarzach, maturzyści zwalniani z lekcji, by ścierać styropian, wszędzie rozwieszano jakieś przejrzyste szmatki, a na pierwszym piętrze postawiono zajebiste łoże z baldachimem (tematem był zamek średniowieczny czy coś takiego). Przyjemnością było już samo obserwowanie tego, jak to wszystko powstaje, kluczenie między zwałami narzędzi, kartonów i ozdóbek, by się natknąć na styropianowy, właśnie malowany mur... A już zabawa w tym wszystkim musiała być cudowna. Nie było osoby, która by nie byłaby efektem zachwycona, a i po tym już wiem, że na pewno bardzo będę chciała się zaangażować w prace przedstudniówkowe. Z moim szczęściem pewnie połamię sobie palce, złamię nogę i zadławię się kawałkiem styropianu, ale na pewno będzie warto, ot! _________________ W avatarze jest lemur, gdyby kto nie wiedział. W domu wygląda tak samo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Qnrad
Dołączył: 17 Sty 2007 Posty: 1092 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Paź 26, 2009 11:55 pm Temat postu: |
|
|
Heh, to ja miałem poloneza na sali konferencyjnej na koniec... gimnazjum, co będzie, gdy skończę liceum nawet nie podejrzewam
Co do różnych zabaw - zaczęło się w połowie gimnazjum, raz jakieś piwo ze znajomymi, potem trochę więcej, pierwsze tragiczne skutki (na szczęście mam bardzo tolerancyjnych rodziców i nigdy mnie za powrót w zachwianej pozie nie zganili). Obecnie bardzo różnie, zdarzy się raz na tydzień wyjśc gdzieś, ale trwa partyzantka i ukrywanie się przed ewentualnymi patrolami, bo jedna wpadka może byc bardzo nieprzyjemna, z konsekwencjami w szkole itp. No i ostatnio nie jestem zadowolony ze swojej wagi, więc pozwalam sobie na jedno piwo, a nie kilka. Większe imprezowanie to do Sylwestra mnie dalej nie czeka, może później jakieś urodziny. _________________ bardzo mało czasu na forum, niestety... |
|
Powrót do góry |
|
|
Mefju
Dołączył: 27 Cze 2008 Posty: 2871 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: Wto Lis 17, 2009 1:11 am Temat postu: |
|
|
No więc jeśli chodzi o mnie to ja zdecydowanie najbardziej to lubię sylwestry i wesela! No co do tych drugich to może mam drobne zastrzeżenia, ale o tym szerzej napiszę za chwilę.
Generalnie to poza tym bardzo lubię wszystkie te eventy, gdzie można kulturalnie się napić, dobrze zjeść, pogadać o wszystkim i o niczym, trochę się powygłupiać, etc. Imprezami tego typu są w moim przypadku wszelkie zjazdy/spotkania rodzinne(no, może akurat nie z tą najbliższą rodziną, ale z tą dalszą to i owszem lubię sobie zaszaleć. ), z przyjaciółmi/znajomkami, lub też np. te lokalne mini-spotkania fanów Queen u siebie w mieście. Dawniej co prawda za takimi klimatami nie przepadałem, ale teraz czuję, że już do nich w końcu dojrzałem.
Komers w gimnazjum miałem, aczkolwiek wyszedłem z niego już po godzinie bo było koszmarnie nudno. Podobny komers miałem też w podstawówce, ale niestety z przyczyn niezależnych od siebie nie mogłem na niego przyjść, czego później niestety żałowałem.
Dyskoteki to już są nie dla mnie. Ostatni raz na dyskotece byłem chyba w trzeciej klasie gimnazjum, albo i wcześniej. Jakoś nie przepadam za takimi miejscami, a i też jakoś nie mam do nich zaufania...
Tak wogóle to wszelkie imprezy taneczne lubię tylko gdy jest jakaś okazja do celebrowania, bo bez okazji to ja się bawić na nich nie lubię. Impreza wtedy nie ma swojej głębi i klimatu. Zaś takie posiaduchy przy piwie, wódce, czy innym trunku to ja lubię zawsze i wszędzie.
Koncerty uwielbiam, aczkolwiek bardzo rzadko chodzę, głównie z braku kasy, czasu i towarzystwa, które lubi te same zespoły co ja.
Zaś jeśli chodzi o studniówki to ich NIENAWIDZĘ!!!!!!
Teraz trochę szerzej się wypowiem na temat niektórych z tych imprez:
Jak już wspomniałem jednym z moich ulubionych rodzajów imprez są wesela. Choć co prawda dużo to ja ich w życiu raczej nie miałem bo zaledwie 4(ale z czego aż 3 w ciągu ostatniego roku! ) - 3 w rodzinie i 1 u kolegi.
Pamiętam, jak na pierwszym swoim weselu u jakiejś dalekiej siostry ciotecznej miałem zaledwie 14 lat i cholernie mi się spodobało! Pomimo iż się na nim strasznie ośmieszyłem(ale nie pytajcie mnie proszę co zrobiłem. ) to i tak było wspaniale. I zachciało mi się od tamtej pory chodzić na wesele regularnie! Lecz niestety na następne wesela przez długie lata nie byłem w rodzinie zapraszany. Było mi trochę przykro z tego powodu, no ale z drugiej strony starałem się to zrozumieć, gdyż nie byłem ich najbliższą rodziną, a nie każdy miał tyle kasy by zorganizować wesele na 200 osób, gdzie można zaprosić absolutnie całą rodzinę. Zapraszali więc tylko najbliższych. Mimo to jednak odczuwałem straszne frustracje i bardzo zapragnąłem by móc znów na nie chodzić. Gdy uświadomiłem sobie ile to wesel przegapiłem już w rodzinie... a i co więcej - przez pewien czas miałem wrażenie, że gdzie się nie znajdę prawie wszędzie mówiło się o jakichś weselach! Po prostu był to temat na topie! Co rusz słyszałem jak moi znajomi czy krewni chwalili się na którym to już weselu z kolei byli... czułem się zazdrosny, jako iż nie mogłem dostępować tych samych zaszczytów co oni! Strasznie zazdrościłem osobom, które rok po roku chodziły na jakieś wesela!
Na szczęście niecały rok temu los się do mnie uśmiechnął i już zacząłem w końcu być na nie zapraszany. Do ślubów zresztą zaczęli przystępować już coraz to mi bliżsi kuzyni i kuzynki, w podobnym wieku i z którymi byłem mocno zżyty w dzieciństwie. Ale niestety okazało się, że wcale tak bajecznie jak oczekiwałem nie jest. Zaczęło mnie doskwierać to, że muszę chodzić jako singiel, podczas gdy niemal każdy miał ze sobą parę. I nie dość, że się nudziłem, bo nie bardzo miałem z kim tańczyć, to jeszcze czułem się smutno, a nawet i wręcz głupio pośród innych będąc bez pary. Na nieszczęście jedno z takich wesel w tym roku przypadło akurat w moje urodziny, co sprawiało, że jeszcze bardziej to przeżywałem. Jako rekompensatę za bycie singlem próbuję wtedy po prostu przegadać większą część imprezy z kuzynami, szwagrami, wujami przy kieliszku lub innym trunku. Takie prowadzimy sobie typowo męskie rozmowy o męskich sprawach. Takie nasze małe gay party!
Ale mam nadzieję, że wkrótce to się jednak odmieni, bo już mam dość pokazywać się bez pary, podczas gdy już niemal każdy w rodzinie kogoś ma. Przez ten czas wolałbym więc, żeby najlepiej żadne wesela u mnie w rodzinie się nie odbywały, no ale niestety następne czeka mnie już za rok w wakacje i chyba będę się musiał z niego jakoś wymigać, choć jeszcze nie wiem jak. :/ Tym bardziej też, że tej kuzynki, która teraz wychodzi za mąż to zbytnią sympatią niestety nie darzę.
Jeszcze o stuniówce słów kilka, bo napisałem, że tych imprez nienawidzę.
Wynika to głównie z tego iż zawsze żywiłem jakąś dużą nie chęć do szkoły i wszystkiego co z nią związane(no a studniówka to w końcu impreza szkolna), a najgorzej to miałem akurat w liceum - miałem totalnie debilną i niesympatyczną klasę, z którą już na samym początku 1. klasy odechciało mi się zadawać(i vice versa), bo z takimi 'ludźmi' to się po prostu nie dawało! Poza tym nie odpowiadały mi też w tamtym czasie imprezy, na których to głównie tylko się chlało, chlało i chlało... bardzo szybko się do licealnych klimatów zniechęciłem i właściwie całe trzy lata spędzone u mnie w ogólniaku to był w moim życiu wyjątkowo pusty okres i prawie nie prowadziłem wtedy życia towarzyskiego. I na studniówkę wobec tego też mi się iść odechciało.
Ale jednak poszedłem, ale zrobiłem to raczej po prostu dla świętego spokoju, ponieważ ludzie normalnie mi żyć nie dawali! W większości przypadków spotykałem się z następującymi opiniami na temat studniówki, że to przecież najważniejszy bal w życiu, że ona jest tylko RAZ w życiu, że jak nie pójdę to nie będę miał wspomnień i że wogóle będę lamus i frajer... Niestety, co chwila gdy wypowiadałem się na ten temat, ktoś próbował mnie zmieszać z błotem! Ludzie po prostu nie potrafili uszanować mojej indywidualnej opinii co do tego typu imprez, a ja studniówek nie lubiłem ze względu na to, że to impreza szkolna, do których szybko się zniechęciłem, oraz, że tworzy się wokół niej taką jakąś magiczną otoczkę! Niektórzy to nawet jakieś głupie ideologie sobie do tego dorabiali. Najbardziej idiotycznym argumentem z jakim się spotykałem było to, że studniówkę trzeba przeżyć, bo jest tylko raz w życiu. No sorry, ale do mnie ten argument jakoś wógole nie przemawiał(i dalej nie przemawia). To że coś dzieje się tylko raz w życiu nie znaczy, że jest już jakieś magiczne, wyjątkowe, czy jakie jeszcze...
Poszedłem więc, żeby ludzie dali mi w końcu święty spokój! A i jeszcze na dodatek - nie chciałem iść sam, bo bałem się, że będę czuł się źle i głupio i że nie daj Boże będą mi tam dokuczać czy coś... więc wziąłem ze sobą swoją dziewczynę(wówczas była jeszcze tylko moją bliską koleżanką, a teraz to jest już moją ex). Zdecydowałem się by pójść na studniówkę dosłownie na 2 miesiące przed nią, ale później zacząłem tego gorzko żałować. Chociaż nie wiem czego żałowałem bardziej - tego, że wogóle poszedłem, czy tego, że wziąłem kogoś z sobą narażając tą osobę na śmieszność i niebezpieczeństwo(bo nie wiedziałem jak się będą ludzie wobec niej odnosić tam na miejscu). Wogóle to z tym zaproszeniem dziewczyny wynikła później bardzo ironiczna i bardzo nieprzyjemna sprawa - studniówka albowiem była jedyną w moim życiu imprezą gdzie nie miałem problemu z dobraniem sobie partnerki! Bo na wesela to już na przykład nie było mi dane z nią nigdzie pójść! Na pozostałe imprezy też nie. No jak na złość po prostu! A przecież to wesela są dla mnie o niebo ważniejsze! Czysta ironia losu po prostu! Ale szczegółów na ten temat zdradzać nie będę, bo to dla mnie bardzo osobista i delikatna sprawa. Apropos - jak tak teraz spotykam się z relacjami tych którzy mają/mieli problemy z wzięciem kogoś na studniówkę(np. tu na forum chociażby) to coś czuję, że chyba im zazdroszczę... bo wolałbym to w obliczu studniówki mieć takie problemy, a nie w przypadku wesel. Ech, gdyby i na wesela można było brać kogo się chce tak jak na studniówki(koleżanki, kuzynów, etcetera...) - ale w przypadku wesel to takiego zwyczaju chyba niestety nie ma i pewnie długo nie będzie. A szkoda, bo mnie by to może i ułatwiło nieco życie...
Co do samego przebiegu mojej studniówki - 'zabalowałem' ze swoją byłą zaledwie 4 godziny. Najpierw była długa kolejka do szatni, potem jakieś kłopoty organizacyjne i nie wiedzieliśmy co z sobą zrobić. Potem było odtańczanie poloneza w 3 turach i w każdej turze wszyscy zamieniali się parami(Ja na szczęście nie tańczyłem. Dla mnie to głupi taniec. Wogóle to ciężko mi go nazwać tańcem, bo to bardziej spacer przypomina... no ale to tylko moje zdanie. Poloneza tańczyłem tylko na balu w gimnazjum i to mi wystarcza.), potem sprzęt przez blikso godzinę nie chciał odpalić i impreza zaczęła się tak gdzieś dopiero ok. 22:00. I przebieg dla mnie miała następujący: tańczenie-jedzenie-tańczenie-jedzenie i tak wkółko przez 4 godziny. Wyszliśmy stamtąd stosunkowo wcześnie, bo już o 2:00(a i nie byliśmy wcale rekordzistami, bo byli tacy co wychodzili jeszcze wcześniej. ). Wogóle nie pamiętam, żebym kiedykolwiek na jakiejkolwiek imprezie aż tak z utęsknieniem wyczekiwał końca! Na koniec oczywiście ktoś mi wykręcił jakiś głupi dowcip i podpierdolił mi krzesło na którym przy stole siedziałem, a na krześle wisiała moja marynarka, a w niej komórka(i to w dodatku nie moja!) i inne wartościowe przedmioty! Przez jakiegoś dowcipnisia więc nasze wyjście troszkę się opóźniło... A zresztą czego tu się spodziewać po takiej klasie jak moja...
Dodam jeszcze iż niemal przez całą imprezę czułem się strasznie zestresowany. Cały czas właściwie tylko pilnowałem swojej byłej bo bałem się, że coś jej się może stać, że ktoś ją może zaczepić, zaatakować, że będą nam dokuczać i wogóle(no bo któż by nie chciał pozaczepiać dziewczyny klasowego frajera?) tak więc musiałem zachować szczególną ostrożność. Czułem się wręcz jak jakiś bodyguard.
No i dodatkowo zachowanie jej samej też nie do końca mi wtedy odpowiadało, ale szczegółów już mi się zdradzać nie chce.
Podsumowując: to była absolutnie najgorsza impreza w moim życiu i chciałem o niej jak najszybciej zapomnieć!!! Po prostu czułem że się tam tylko ośmieszyłem(moja była pewnie też), a spokoju od ludzi później i tak nie zaznałem, bo niektórzy zaczęli myśleć, że skoro zdecydowałem się pójść na studniówkę to znaczy, że zacząłem je już lubić, a to gówno prawda! Teraz na szczęście mam już spokój jako tako, aczkolwiek dalej niektórym ciężko jest uszanować moje poglądy. Straciłem na nią kupę kasy, bo musiałem płacić i za siebie i za dziewczynę i za jej bilet, bo dojeżdżała z innego miasta.
Co więcej odnośnie studniówek ogólnie... denerwuje mnie podobnie jak np. Bizona to, że studniówki ze szkół przenoszą się do jakichś drogich lokali, a ludzie na siłę się coraz to bardziej i bardziej przyozdabiają, itp... Pytanie: po co to wszystko? Dla mnie to jest po prostu na siłę tworzenie wokół tej imprezy tej jakiejś sztucznej, magicznej otoczki związanej z przystępowaniem do matury i wkraczaniem w dorosłość! Zupełnie jakby ludzie nie umieli się już zadowolić zwykłą salą gimnastyczną, zwykłą dobrą zabawą, dobrą muzą, dobrym towarzystwem i dobrym żarciem(w przypadku mojej studniówki akurat żadna z tych rzeczy nie była dobra. ).
Dziwacznym też zwyczajem wydaje mi się zakładanie czerwonej bielizny na studniówkę i robienie z tego czegoś w rodzaju talizmanu... a jak ktoś nie włoży to już zaczynają jeździć, że studniówka się nie uda i matury się nie zda. Ja nie włożyłem i jakoś maturę zdałem. Studniówka faktycznie się nie udała, ale nawet mi na tym nie zależało by była udana.
Wogóle sama idea studniówki też wydaje mi się być jakaś taka dziwna. Nie dlatego, że to impreza szkolna, ale dlatego, że jest organizowana przed maturą. Już większy sens miały wg mnie tzw. bale maturalne, które już się nie odbywają, ale wiem, że dawniej się odbywały, zaraz po maturze. Te miały sens jako, że były już PO! Wogóle uważam, że jak już świętować to coś co się stało, co już zostało dokonane, a nie coś co się ma dopiero wydarzyć i jeszcze w dodatku nie wiadomo nawet jak pójdzie.
Ufff... to chyba tyle... no no nieźle się rozpisałem! Mam nadzieję, że nikogo nie znużyło czytanie mojego posta.
Aha i jeszcze apropos - żeby nie było - proszę nie czujcie się urażeni, bo to co napisałem o studniówkach to tylko moja subiektywna opinia. Nikogo nie zamierzam do nich zniechęcać i szanuję zdanie innych w tej sprawie(czego niestety nie można powiedzieć o wszystkich z mojego otoczenia odnośnie mnie i mojego zdania. )
A i jeszcze na koniec - co do tego jak często ja sam imprezuję - no dawniej to mi się zdarzało co najwyżej 2 razy w roku, ale w ostatnim roku takich okazji miałem wyjątkowo więcej(chociażby dzięki tym mini-spotkaniom fanów Queen w Wa-wie i zlotowi ogólnopolskiemu ) i teraz imprezy wypadają mi średnio raz na miesiąc, albo i częściej. _________________
"Lepiej pić piwo niż nie" - Paulo Coelho |
|
Powrót do góry |
|
|
Leniu
Dołączył: 06 Kwi 2004 Posty: 2432 Skąd: Przemyśl / Kraków
|
Wysłany: Wto Lis 17, 2009 9:48 am Temat postu: |
|
|
A może to ośmieszenie było powodem braku zaproszeń?
Bardziej serio - kocham wesela. Zarżnąć dwa świniaki, udekorować remizę po swojemu, zatrudnić prawdziwą kapelę, która będzie grać na żywca i jazda:) |
|
Powrót do góry |
|
|
Mefju
Dołączył: 27 Cze 2008 Posty: 2871 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: Wto Lis 17, 2009 4:10 pm Temat postu: |
|
|
Leniu napisał: | A może to ośmieszenie było powodem braku zaproszeń? |
Chodzi Ci o to moje pierwsze w życiu wesele, co wspomniałem, że strzeliłem na nim jakąś gafę?
Nie, to nie to. I niestety nawet nie jesteś blisko. Zaproszenie akurat miałem.
Leniu napisał: | Zarżnąć dwa świniaki |
Uuuu... nieładnie! Po Twoim avatarze bym się czegoś takiego po Tobie nie spodziewał! _________________
"Lepiej pić piwo niż nie" - Paulo Coelho |
|
Powrót do góry |
|
|
Dundersztyc19
Dołączył: 25 Sie 2009 Posty: 1356 Skąd: Kuala Lumpur
|
Wysłany: Pią Lis 20, 2009 10:14 pm Temat postu: |
|
|
Ja na szczęście nie miałem takich chec na studniówce i miałem z kim tańczyć Jak już mówiłem, to ja ogólnie nie przepadam za imprezami i w ogóle takimi tego typu spotkaniami przy "muzyce" i upijaniu się. Nawet wesele niezbyt przypadło mi do gustu
Najlepsze są zdecydowanie koncerty z tego wszystkiego _________________ - Odnoszę wrażenie, że niektórzy powinni dostać dożywotni zakaz słuchania Kazika Staszewskiego. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mefju
Dołączył: 27 Cze 2008 Posty: 2871 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: Pią Lis 20, 2009 10:41 pm Temat postu: |
|
|
Dundersztyc19 napisał: | Ja na szczęście nie miałem takich chec na studniówce i miałem z kim tańczyć |
Odnośnie tych pogrubionych słów - nie rozumiem jak to się ma do mojej wypowiedzi. Gdzie ja niby napisałem, że niby nie miałem z kim tańczyć? Bo z Twojej wypowiedzi wynika jakbyś coś takiego właśnie sugerował...
Dundersztyc19 napisał: | Jak już mówiłem, to ja ogólnie nie przepadam za imprezami i w ogóle takimi tego typu spotkaniami przy "muzyce" i upijaniu się. Nawet wesele niezbyt przypadło mi do gustu
Najlepsze są zdecydowanie koncerty z tego wszystkiego |
Oj tam wbrew pozorom też można się schlać. Sam już parę razy byłem tego świadkiem.
Jeszcze odnośnie swojej studniówki chciałem dodać parę słów, bo zapomniałem o tym napisać w poprzednim poście, gdyż już zasypiałem przy klawiaturze normalnie.
Otóż wywarła ona w moim życiu tak negatywny wpływ, nieustannie dawała znać o sobie w postaci uporczywych myśli powracających w mojej głowie jak boomerang... normalnie jak jakiś uporczywy koszmar. Niełatwo mi było o niej ot tak po prostu zapomnieć w związku z czym zacząłem się pozbywać(a raczej doszczętnie niszczyć) wszystkie studniówkowe pamiątki i absolutnie wszystko co mi się z tą studniówką kojarzyło lub mi o niej przypominało. Pierwsze do odstrzału poszły studniówkowe zdjęcia. Najpierw je podarłem, potem spaliłem, a te co miałem na kompie to zwyczajnie skasowałem. I nie żałuję tego aż po dzień dzisiejszy.
W następnej kolejności poszedł mój studniówkowy garnitur, który najpierw podarłem na strzępy, a potem urządziłem mu uroczysty pogrzeb w kominku krzycząc przy tym na cały głos "SPŁOŃ KURWO SPŁOOOOŃ!!!!!". Tylko jakiejś szatańskiej muzyczki w tle do tego brakowało. Potem jeszcze paru rzeczy się pozbyłem. Oszczędziłem w zasadzie tylko swoją byłą. Aczkolwiek udało mi się ją wyrzucić ze swojej pamięci(ale to pod wpływem czegoś zupełnie innego, a nie studniówki ).
Wiem, że to co zrobiłem może wydawać Wam się głupie i nienormalne, no ale mnie to po prostu nie dawało spokoju! Ale nie wstydzę się tego co zrobiłem i uważam ponadto, że jest mi z tym teraz lekko na duchu. _________________
"Lepiej pić piwo niż nie" - Paulo Coelho |
|
Powrót do góry |
|
|
Dundersztyc19
Dołączył: 25 Sie 2009 Posty: 1356 Skąd: Kuala Lumpur
|
Wysłany: Pią Lis 20, 2009 10:46 pm Temat postu: |
|
|
Mówiąc o partnerce miałem na myśli to, że nie musiałem być tam z jakąś kuzynką, bądź siostrą. Nawet się nie musiałem męczyć z wyborem. Sami mi dobrali towarzystwo, bo ja należałem już do (jak tak nazwę) "resztek"
Co do picia i koncertów. Byłem na koncertach kilku i tylko na jednym z nich trochę się napiłem. Picie na koncertach, to w ogóle inna sprawa i otoczka w porównaniu do jakiegoś HouseParty lub dyskoteki. W przeciwieństwie do "imprezek" na koncertach jest więcej "pobratymców" _________________ - Odnoszę wrażenie, że niektórzy powinni dostać dożywotni zakaz słuchania Kazika Staszewskiego. |
|
Powrót do góry |
|
|
lemur Moderator
Dołączył: 13 Maj 2005 Posty: 5251 Skąd: z Komitetu Centralnego
|
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 8:16 pm Temat postu: |
|
|
Parapetówka to śmieszna sprawa. Można zmieścić ponad jedną osobę na metr kwardratowy, można doczekać się wizyty patrolu policji i dostać w prezencie mandat, można mieć rozjebany kibel przez kolegę i można tego kolegę walnąć za to w ryj. Chyba zrobię poprawiny. _________________ Pierwszy Pisarz Forum 2006, 2007, 2009; Podpis Roku 2010
Mój blogasek: http://obserwujacylemur.wordpress.com/ |
|
Powrót do góry |
|
|
KrzysiekP
Dołączył: 26 Lut 2006 Posty: 2115 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 8:45 pm Temat postu: |
|
|
Na hasło parapetówka od razu przypominam sobie parapetówę mojego ojca, który urządził takową ponad 5 lat temu. Jak się już mocno wszyscy wstawili to zaczęli strzelać z wiatrówki do betoniarki na budowie sąsiada. W ogóle jak tak sobie zaczynam przypominać imprezy wszelakie, to chyba najgrubszą imprezą był Sylwek 08/09, gdy to koledzy w trójkę zatkali mi kibel (!) a w domu mam dwa. Albo kiedyś na osiemnastce, gdzie było 30L rozdrobnionego spirytusu i tylko 25L zapity..
Ostatnio zmieniony przez KrzysiekP dnia Nie Paź 03, 2010 8:50 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 8:47 pm Temat postu: |
|
|
nie wiem czemu do razu pierwsze skojarzenie to 'impreza u bogdana' KMN _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
Xavi
Dołączył: 06 Wrz 2010 Posty: 2519
|
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 10:18 pm Temat postu: |
|
|
Imprezy u Bogdana to legendy
co do mojej studniówki w tym roku to mieliśmy kontretnie bo w Hotelu Gołębiewskim w Wiśle, a odjebane tam jest naprawdę nieźle, jakbyśmy byli na jakimś zlocie miliarderów, żarcie robił jeden z lepszych kucharzy w Polsce i takie tam, jakiś znany DJej (który fajnie grał bo same znane rzeczy) i takie tam
Co do mojej partnerki to zaprosiłem pewną... 15 latkę, z tym, że wygląda na jakieś 19-ście i koledzy nieźle mi jej zazdrościli i pytali od konto na NK za co ich nieźle wyśmiałem nie chwaląc się potraktowałem ją po królewsku bo kupiłem Tequilę za 100 zł, no nic, studniówka jest raz w życiu, ogólnie wesoła dziewczyna (naprawdę nieźle się trzymała jak na 15-latkę, wypiła ze mną całą Tequilę i gadała nawet sensownie, już w autobusie sobie zażyczyła kilka kielonów przed polonezem bo się bała, choć mneij ode mnie ) z tym, że zepsuła się coś ostatnio bo weszła w złe towarzystwo, szkoda ogólnie wszystkie moje znajome się tam psują, że aż się płakać chce, ale to całkiem inna historia. _________________ |
|
Powrót do góry |
|
|
zinger menu
Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 396 Skąd: dzikie kraje
|
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 10:36 pm Temat postu: |
|
|
Xavi napisał: | wypiła ze mną całą Tequilę i gadała nawet sensownie, już w autobusie sobie zażyczyła kilka kielonów przed polonezem (...) z tym, że zepsuła się coś ostatnio bo weszła w złe towarzystwo |
Świetnie to zabrzmiało. Kiedyś przyzwoicie waliła kielona za kielonem, a teraz zadała się z jakimiś zepsutymi abstynentami, ale tak to jest, gdy zbuntowana młodzież wpada w niewłaściwe środowisko _________________ 2009 edo bentley continental gt speed 2006 edo volkswagen touareg red black |
|
Powrót do góry |
|
|
Xavi
Dołączył: 06 Wrz 2010 Posty: 2519
|
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 11:34 pm Temat postu: |
|
|
faktycznie zabrzmiało genialnie
no cóż, picie to jeszcze tam nie jakiś wandalizm wandalizmem jest to co robią tamci goście _________________ |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|