Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martaaa
Dołączył: 14 Lut 2011 Posty: 17 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sro Lut 16, 2011 5:02 pm Temat postu: |
|
|
Nie wiem, może jestem poprostu innym typem fana. Sporo wiem o Fredku i ogólnie o historii Queen, ale cała ta baza powstała nie oszukujmy się kiedy byłam dużoooo młodsza Wtedy rajcowałoby mnie udowadnianie komuś czemu ta płyta jest lepsza od tamtej i czemu ta piosenka jest wybitniejsza od innej. Teraz w pewnym sensie jedynie "korzystam" z przyjemności jaką daje mi słuchanie Quennów. Ta nieopisana przyjemność kiedy jade w trasie samochodem a z głośników na maxa leci np. breakthru... aż noga sama ciśnie gaz. Poza tym inna kwestia za co może zostane zbesztana, ale nie potrzebuje sobie kupować dwudziestej wersji tego samego albumu tylko dlatego, że album po raz kolejny został zremasterowany. Aczkolwiek jeszcze powiedzmy 10 lat temu napewno sikałabym na wieść o kolejnej reedycji odgrzewanego kotleta Lubie ..co tam lubie, uwielbiam ich muzyke i nie czuje potrzeby udowadniania komukolwiek dlaczego coś mi się podoba albo nie. Płyty, które mam to głównie wydania niemieckie, kilka na rynek japoński i chyba ze dwie sztuki od żabojadów. Dvdków mam zaledwie dwa, a całą reszte dosłownie "w spadku" po queenmaniaczce - mojej mamie, na VHS. Fajne, to ma swój klimat.
Ktoś napisał, że to forum dyskusyjne. Bardzo odkrywcze I jak zwykle jeden współny mianownik dla wszystkich for - masz inne zdanie niż większość - prawdopodnie nie znasz się , choć nikt nie napisze tego wprost. A forum no stety lub niestety polega na prezentowaniu swojego punktu widzenia, a nie próbie nakłonienia innych do swojego zdania.
Peace |
|
Powrót do góry |
|
|
Lecri
Dołączył: 16 Sty 2010 Posty: 159 Skąd: Pomorze
|
Wysłany: Sro Lut 16, 2011 5:35 pm Temat postu: |
|
|
Aia napisał: | Przyznam, że mam do Queen pewną słabość i jestem wobec ich gniotów wyjątkowo pobłażliwa. |
Ja też mam do Queen słabość. Do żadnego innego zespołu nie mam tak emocjonalnego stosunku jak do tego. Lecz pomimo to mają na koncie trochę utworów, których znieść nie mogę. Ba, z powodu mojego uwielbienia do zespołu to co w nim najgorsze mnie jeszcze bardziej denerwuje. Nie tylko dlatego, że słabe, lecz też dlatego, bo coś takiego nagrał ulubiony zespół. Choć nawet to co najgorsze nie zmienia mojego uwielbienia do tego co najlepsze.
U mnie Queen wywołuje skrajnie różne emocje. Choć tych pozytywnych jest zdecydowanie więcej
Aia napisał: | Pisałam już gdzieś o tym, ale nieważne...Jest tylko jedno "ale". Doprawdy Innuendo nie bardzo da się oceniać, jak to nazwałaś czysto obiektywnie, biorąc na ruszt jedynie jakość muzyczną. |
Po części się zgodzę. Historia jest bardzo ważna i żeby właściwie ocenić album wypadałoby ją znać, ale imo nie może całkowicie przysłonić wad płyty. Bo czy takie a nie inne okoliczności nagrywania albumu powodują, że ICLWY jest mniej banalne (choć ja pomimo świadomości banału tego kawałka jakąś sympatie do niego mam)? Ale też właśnie te okoliczności powodują, że nie mieszam z błotem Deliahi, bo z pewnością dla Freddiego ten utwór znaczył wiele, a że mnie się nie podoba to już mój problem. |
|
Powrót do góry |
|
|
Aia
Dołączył: 02 Gru 2010 Posty: 200 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw Lut 17, 2011 10:12 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ktoś napisał, że to forum dyskusyjne. Bardzo odkrywcze Smile I jak zwykle jeden współny mianownik dla wszystkich for - masz inne zdanie niż większość - prawdopodnie nie znasz się , choć nikt nie napisze tego wprost. A forum no stety lub niestety polega na prezentowaniu swojego punktu widzenia, a nie próbie nakłonienia innych do swojego zdania.
Peace |
To riposta do mnie? "Ktoś" to ja?
Po co ta ironia na wstępie?
Chyba się jednak nie zrozumiałyśmy...Pisałam bowiem, że nie ma nic cenniejszego niż własne zdanie, to skarb nie do przecenienia, dzięki niemu miejsca takie jak te istnieją i dostarczają tyle frajdy.
Chciałam jedynie zaznaczyć, że własną opinię dobrze jest wytłumaczyć, aby dać innym szansę zrozumienia jej, spojrzenia na omawiane zagadnienie przez inne okulary. I nie jest to kwestia wieku (bo mój też jest zaawansowany). Piszesz, że jak byłaś dużo młodsza, to Cię rozmowy o muzyce rajcowały, a teraz wystarczy sucha konstatacja "podoba" - "nie podoba". Dobrze, Twoja wola, ale tu na forum co mi po tym, jak napiszesz, że coś lubisz, albo nie? Jak wyskrobiesz jednakże skąd Twoja sympatia, bądź niechęć dajesz furtkę dyskusji...Zwykle bardzo ciekawej i ożywczej!
Abstrahuję od tego, że taka debata powoduje, że zdanie się czasem zmienia. Znasz to przysłowie o krowie ?
Lecri napisał: | Historia jest bardzo ważna i żeby właściwie ocenić album wypadałoby ją znać, ale imo nie może całkowicie przysłonić wad płyty. Bo czy takie a nie inne okoliczności nagrywania albumu powodują, że ICLWY jest mniej banalne (choć ja pomimo świadomości banału tego kawałka jakąś sympatie do niego mam)? |
Droga Lecri, ja naprawdę daleka jestem od łączenia czysto historycznej otoczki z percepcją Innuendo. Tak jak pisałam:
Aia napisał: | Nie historia jego powstania jest najistotniejsza w kontekście jego genialności. Ten album to prawdziwa, wiecznie żywa, ogniem pałająca, bomba emocjonalna. Wehikuł metafizyczny. |
I nie, nie sprawia to, że utwory są "lepsze" niźli byłyby, gdyby okoliczności powstania albumu były inne. To emocje jakie transportuje ta muzyka (dla jednych wyczuwalne, dla innych nie), a nie dopowiedziana historia sprawiają, że nie jestem w stanie w pełni obiektywnie jej ocenić. I pozwoliłam sobie, za co przepraszam, wysnuć przypuszczenie generalizujące, że nikt do końca nie może tego dokonać. Jeżeli kogoś tym uraziłam, albo wydało się to zbyt nachalne, czy kategoryczne najmocniej przepraszam . Nie chciałam nikomu imputować swojego zdania _________________ Errare humanum est...
SERDUCHA SERDUCHOM |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackQueen
Dołączył: 12 Mar 2011 Posty: 1
|
Wysłany: Sob Mar 12, 2011 4:55 pm Temat postu: Hmm |
|
|
A więc...
Queen I- Doing All Right, taka mdława, najmniej ciekawa kompozycja z albumu na niedzielne leniuchowanie ;D I te zbyt cukierkowe powtarzane tysiąc razy "doing all right". Ale tekst jest nawet dobry. Ogólnie cała płyta jest genialna, ale ta piosenka nie łączy się moim zdaniem z całą płytą ;]
Queen II- ogólnie rzecz biorąc o wiele bardziej wolę stronę czarną od białej. Mogliby odpuścić Procession, choć wstęp był niezły. Bo już Funny how love is to ma chociaż ciekawe niekiedy mroczne chórki.
Sheer Hear Attack- tej płyty po pierwszym przesłuchaniu nie darzyłam pozytywnym uczuciem.... She makes me love to kolejna mdława, męcząca kompozycja. Po czasie zaczyna coś się dziać, ale nie...
A Night At The Opera- oj, genialna, majstersztyk! Do God Save... nic nie mam, bo kończy chyba każdy koncert i jest tak wtedy uczuciowo ;D
A Day At The Races- nigdy nie zrozumiałam po co dwie części Tie you mother down, 2 lepsza ;D to tyle, ogólnie do poziomu piosenek to wszystkie są ok ;]
News of the World- ni ma . Choć Who needs you nie pasuje do albumu, to normalnie da się posłuchać ;]
Jazz- nie znam od początku do końca, jak poznam każdą na pamięć to ocenię
The Game- jest spoko, bez zastrzeżeń... na poziomie może nie Queen, ale jak na rozpoczynające się 80 lata disco to już i tak jest dobre.
Flash Gordon- Flash's Theme da się przeżyć, ale czy ta płyta była warta tego wszystkiego co zdobyli wcześniej... Czyli "opowieść o tym jak fajna laska zamieniła się w niezłą... no!" Tak samo z Queen z wielkiego rockowego genialnego brzmienia w jakieś gówno ;(
Hot Space- odnoszę się do tego co w zacnym Flashu.
The Works- nie jest tak źle... bo przecie wielki przebój dla sprzątaczek powstał ;D no, chociaż tyle, że poziom się podniósł z tego co było we Flashu i Hot Space ;]
A Kind Of Magic- One Year of Love nieciekawe, dłużące się, robione jakby na siłę
The Miracle- odnoszę się do Jazz ;]
Innuendo- nareszcie coś na poziomie Queen! ;] A więc... Moja ulubiona płyta nie będąca, ani nie mająca w sobie żadnego błędu ;]
Made In Heaven- i kolejna płyta mieszcząca się na poziomie. choć nie mam pozytywnych odczuć co do I was born to love you. Wolę z Mr. Bad Guy. choć nie powiem solóweczka Maya nie jest zła ;]
Jak sami widzicie im płyta lepsza tym więcej moich zastrzeżeń i krytyki. Bo wtedy skoro jest na poziomie majsterszyka to wszystko musi być zapięte na ostatni guzik, wymagania są wyższe, stąd wypowiedzi są dłuższe.
Ps. Owa wypowiedź powstawała godzinkę ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
whoatemydinner
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 1771 Skąd: Z Mornington Crescent.
|
Wysłany: Nie Lip 03, 2011 11:01 am Temat postu: |
|
|
Z Queen (bez tej jedynki rzymskiej. Skąd ją żeście wytrzasnęli?) wybór jest dość prosty - zdecydowanie Jesus, które w wersji demo jest naprawde spoko i gdyby w tej formie trafił na album, to bym się nie czepiał. No może trochę. Refren mnie wkurza w obu wesjach. Ale w wersji albumowej dźwięk głównie bębnów i gitary bez przesteru (chyba akustyk, ale może to być czysty sygnał) mnie dobija bardziej niż w którymkolwiek innym utworze na płycie.
Z Queen II (tu dwójeczka jak najbardziej wskazana) to najbardziej rzęzi nudnawa balladka Briana Some Day One Day. Jest to jedyna piosenka na tym albumie której nigdy nie pamiętam. Aranżacja może i jest interesująca, ale nie na tyle, abym zaczął tego utworu słuchać więcej.
Sheer Heart Attack reprezentuje na tej liście pierwsza wersja In The Laps Of The Gods, której bombastyczne chórki na początku wybudzą chyba każdego z najgłębszego snu. Dalej niestety nic wartego uwagi. No, Freddiego wokal zwolnili i brzmi trochę jakby był pijany. Ale to już naprawdę ostatni highlight tego utworu. Na szczęście przechodzi w Stone Cold Crazy.
ANATO, chociaż jest płytą wyjątkowo spójną, to God Save The Queen jest niepotrzebne. Gdyby się album kończył na "Anyway the wind blows" i tym gongu to by było cudnie, a tak to panowie z Queen może i nam fundują zakończenie, ale ono pasowało zdecydowanie lepiej na koncerty.
ADATR ma słaby utwór w postaci Taylorowskiego Drowse, co argumentuję tym:
Cytat: | Jest to jedyna piosenka na tym albumie której nigdy nie pamiętam. Aranżacja może i jest interesująca, ale nie na tyle, abym zaczął tego utworu słuchać więcej. |
News Of The World ma Sleeping On The Sidewalk, które brzmi jak demo wciśnięte na ostatnią chwilę żeby zapełnić LP. John co chwilę się myli, wokal Briana brzmi monotonniej niż zwykle... potrafili lepiej zagrać w tatmtym okresie.
Jazz - dawno nie słuchałem tego albumu, więc zbytnio nie pamiętam co mi nie podchodziło. Chyba prze-słitaśne In Only Seven Days.
The Game posiada słabostkę w postaci Rock It (Prime Jive) - początek brzmi jak Tenement Funster Redux, a potem już jest słaba jazda ze świszczącymi syntezatorami. Coming Soon się zdecydowanie lepiej udało Rogerowi.
Flash Gordon - hmm... wszystko, co nie jest Football Fight bądź The Hero bądź singlową wersją Flash'a się nada na tą listę.
Hot Space to gorące kilmaty (HA!) i Cool Cat, któremu wersja z Davidem Bowie nawet nie pomogła. Ten utwór jest słaby jak zupa więzienna i nic się na to nie poradzi. Wokal Mercury'ego mnie chyba nigdzie indziej tak nie wkurzał.
The Works - no tutaj banalny jest wybór. Tania podróbka CLTCL, czyli Man On The Prowl. Nic nie ratuje tej piosenki. Bu.
AKOM to chyba razem z TW i Gordonem najsłabsza płyta Queen, ale poziom poszczególnych utworów tu jest bardzo nierówny. Najgorsze jest chyba Don't Lose Your Head, które nic ciekawego nie ma do zaoferowania i brzmi, tak właściwie, jak typowa muzyka filmowa syntezatorowa z lat 80. Czyli brzmi dokładnie jak to czym to miało być. Hurray!
The Miracle posiada najbardziej spaprane otwarcie w historii zespołu. Party zniechęca od słuchania dalej tego (co by nie powiedzieć) całkiem nie złego albumu, przez co ląduje na tej liście zamiast My Baby Does Me, które jest nudniejsze od She Makes Me z SHA.
Innuendo i niesłynne All God's People które pasuje do albumu jak wół do karety. 'Nuff said.
Made In Heaven ma Track 13, który jest najmniej ciekawym przykładem ambientu jaki mogę sobie wyobrazić. Niby ma reprezentować historię Queen, ale nie dosyć, że nie napisali, że znajduje się na albumie (sic!), to jeszcze psuje to zakończenie w postaci It's A Beautiful Day (Reprise), które album w ładną klamrę zamykało.[/quote]
Ostatnio zmieniony przez whoatemydinner dnia Pią Lip 08, 2011 11:26 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Pią Lip 08, 2011 6:00 pm Temat postu: |
|
|
QUEEN - Seven Seas of Rhye
QUEEN II - Funny How Love Is
SHEER HEART ATTACK - Dear Friends
A NIGHT AT THE OPERA - Good Company
A DAY AT THE RACES - Teo Toriatte/Drowse*
NEWS OF THE WORLD - Sleeping On The Sidewalk
JAZZ - Fun It
THE GAME - Coming Soon
FLASH-SOUDTRACK*
HOT SPACE - Action This Day
THE WORKS - Man On The Prowl
A KIND OF MAGIC - Don't Lose Your Head
THE MIRACLE - Rain Must Fall/Party*
INNUENDO - I Can't Live With You
MADE IN HEAVEN - It's A Beautiful Day (reprise)
*1 - Obie są słabymi punktami albumu, jednak bardziej
podoba mi się "Drowse".
*2 - Według mnie album jest piętą Achillesa w dyskografi
zespołu. Na tej płycie słabe nie są tylko "Flash's Theme" i
"The Hero" i "Battle Theme", ale to i tak są śmiecie przy
jednej z najgorszego albumu Queen (oprócz FLASH)
piosence: "Man On The Prowl", która przynajmniej
sprawia
wrażenie dokończonej i zaczętej, no i nagranej
specjalnie z myślą o albumie, a nie o filmie
(jeszcze jakim?)
*3 - Obie są słabymi punktami albumu, jednak dla mnie do
płyty pasuje bardziej "Party", bo mimo że jest jakie jest,
to bardziej leży do 'synth-rocka' wszechobecnego na
albumie, niż calypso "Rain Must Fall". _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
manwerty
Dołączył: 25 Lip 2012 Posty: 975 Skąd: kuj-pom
|
Wysłany: Nie Lip 29, 2012 11:58 am Temat postu: |
|
|
QI-Modern Times Rock N' Roll- słabe to takie nudnawe choć trwa tylko 1.48
QII-Znowu Taylor-Funny How Love Is-fatalna produkcja
SHA-In the lap of the gods(pierwsza wersja)- spowalnianie taśmy
ANATO-Sweet Lady-taki rock bez wyrazu
ADATR-Drowse-ładny tekst, wszystko ładne a jednak ogólnie najsłabiej
NOTW-Who needs you-nie pasuje do płyty, zbyt cukierkowe
JAZZ- More of that Jazz- Lepiej byłoby gdyby Jazz się skończył na DSMN
TG-Coming Soon - Słabiutki utwór oparty na syntezatorach
FG-Wszytko poza Flashem i The Hero mi się nie podoba
HS- Staying Power i Body Language - to ma być porządna kapela rockowa
TW-Machines-bez sensu
AKOM-Don't Lose Your Head-idiotyczny wymysł
TM- Party najlepszy moment :The Party Is Over(przegrywa z Khashoggis Ship, o Ks się super zaczyna - Who Said That My Party Was All Over
I-nie znalazłem nic słabego może All God's People
MIH- Bonus track 2(aaaaaaaaaaaaa!) z normalnych utworów repryza cudownego dnia _________________ "Do you really want to live forever?
Forever and ever"
http://www.lastfm.pl/user/manwerty |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|