Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Sob Kwi 07, 2007 11:14 pm Temat postu: Roger Waters, David Gilmour itd.-czyli Pink Floyd solo. |
|
|
Może osobny temat ?
Bo na twórczość tych panów osobno, można mówić i mówić i mówić i końca nie będzie.
Ja od siebie rzucę czymś co sam słyszałem, co znam dobrze.
Roger Waters
Pros And Cons of Hitch Hiking-1984
Płyta ciężka. Płyta toporna, ale płyta mająca swój klimat.Szczególnie w nocy, kiedy spać nie można, kiedy wokół mrok, pustka i samotność. Płyta dobra, Clapton-mówi sam za siebie. Spójne, konceptowe, dobre, ale nie najlepsze.
Ocena:4/6
Amused to Death-1992
Szkoda, że Szyszunia już tutaj nie wchodzi. Sikam w gacie słuchając tej płyty. Daję po majtach, brużdżę gacie, walę draskę i w ogóle Mekong. Jedna z najlepszych płyt PF solo, najbardziej klimatyczna, najbardziej dopracowana. Takie...małe The Wall. Ulubiona z Watersem w ogóle.
Ocena:6/6
David Gilmour
On An Island-2006
Płyta jedynie dobra. Nie wytrzymuje próby czasu. Nie bawią mnie już "polskie akcenty", słucham może ze dwa, trzy kawałki. Klimat jak na AMLOR, zawiewa trochę Divisionem. Ogólnie-było, przejadło się i słabo. Na początku podobało mi się bardzo, teraz słucham rzadko.
Ocena:4=/6
Arnold Layne(singiel)-2006
Urocze, małe wydawnictwo ku pamięci Syda. Genialne wykonanie Dark Globe.
Ocena:brak.
Syd Barrett
Madcap Laughs-1970
Niespójne, ale perfekcyjne. Brudne, ale piękne. Gitara, Syd i jego teksty. Gitara, Syd i samotność. Gitara, Syd i upadek. Płakałem, płakałem nad tą płytą. Geniusz, geniusz utracony. Wiele pięknych, chwytliwych ballad gitarowych, bez tego wielkiego, późniejszego Floydowego patosu. Ulubiona płyta solo.
Ocena:6+/6
Barrett-1971
To samo co wyżej, jednak to jakoś tak, bardziej dopracowane się wydaje. Niezłe kompozycje, chociaż słychać, że Syd ma dość. A szkoda.
Ocena:5-/6
Rick Wright
Broken China-1996
Wiele emocji, wiele dźwięków. Widać, że w PF, Rick był bardzo niedoceniany, nie dano mu rozwinąć skrzydeł. Piękne, epickie dzieło, które każdy fan muzyki Pink Floyd,muzyki elektronicznej i muzyki z uczuciem-znać powinien.
Ocena:6/6 _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
Ostatnio zmieniony przez BeBe dnia Nie Kwi 08, 2007 1:04 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
kater
Dołączył: 24 Maj 2006 Posty: 6820 Skąd: Góry Samotne
|
Wysłany: Sob Kwi 07, 2007 11:55 pm Temat postu: |
|
|
Z powyższych znam tylko Amused To Death, On An Island i Broken China i to 'po łebkach'. Dwa pierwsze mnie uśpiły, ale jeszcze się za nie wezmę później. ;f Ostatnio słucham Wrighta z tą swoją 'Chiną' - najbardziej mi się podobają kawałki z drugiej połowy płyty - z tym żeńskim wokalem.
A żeś nie wymienił, to zrobię to za Ciebie:
Roger Waters - Radio K.A.O.S.
Popowatość może irytować, ale nie jest przypadkowa. Ogólnie koncept stacji radiowej wydaje mi się bardzo ciekawy, ale niekoniecznie do końca wykorzystany. Zwłaszcza końcówka robi wrażenie. Polecam, chociaż słuchałem ledwie kilka razy. ;f _________________
PORTFOLIO / 1 DZIEŃ 1 PŁYTA / QW OKŁADKI / KOPS / ZUPA |
|
Powrót do góry |
|
|
Lukas
Dołączył: 19 Paź 2004 Posty: 1356
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 12:06 am Temat postu: |
|
|
Kolego BeBe byłbys taki ładny i podał przy płytakch lata ich wydania ? Niestety nie znam zbyt dobrze solowych płyt floydów , ba prawie w ogóle |
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 1:01 am Temat postu: |
|
|
catterkiller napisał: | A żeś nie wymienił, to zrobię to za Ciebie: |
Bo nie słyszałem KAOS :B
Lukas napisał: |
Kolego BeBe byłbys taki ładny i podał przy płytakch lata ich wydania ? Niestety nie znam zbyt dobrze solowych płyt floydów , ba prawie w ogóle |
Się robi. _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukas
Dołączył: 19 Paź 2004 Posty: 1356
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 1:08 am Temat postu: |
|
|
dzięki w sumie mógłbym sobie gdzies tych informacji poszukac , ale opisujesz tutaj te wszystkie płytki skupiam się na Twoich recenzjach i fajnie , że tez przy okazji mam lata wydania . Dzięki raz jeszcze |
|
Powrót do góry |
|
|
Mariusz
Dołączył: 17 Maj 2005 Posty: 2411 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 11:05 am Temat postu: |
|
|
Nie słyszałem... _________________ There Must Be More To Life Than This |
|
Powrót do góry |
|
|
kater
Dołączył: 24 Maj 2006 Posty: 6820 Skąd: Góry Samotne
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 11:56 am Temat postu: |
|
|
Mariusz napisał: | Nie słyszałem... |
Nie chce się czepiać ale te Twoje posty są irytujące. Człowiek myśli, że coś nowego w temacie a tutaj 'nie słyszałem'... _________________
PORTFOLIO / 1 DZIEŃ 1 PŁYTA / QW OKŁADKI / KOPS / ZUPA |
|
Powrót do góry |
|
|
Lukas
Dołączył: 19 Paź 2004 Posty: 1356
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 1:54 pm Temat postu: |
|
|
caterkiller napisał: | Mariusz napisał: | Nie słyszałem... |
Nie chce się czepiać ale te Twoje posty są irytujące. Człowiek myśli, że coś nowego w temacie a tutaj 'nie słyszałem'... |
Ej no co ? Zawsze to jest jakiś sposób na nabijanie sobie postów |
|
Powrót do góry |
|
|
Onik
Dołączył: 07 Mar 2006 Posty: 187 Skąd: TejCity
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 2:10 pm Temat postu: Re: Roger Waters, David Gilmour itd.-czyli Pink Floyd solo. |
|
|
BeBe napisał: | Płyta jedynie dobra. Nie wytrzymuje próby czasu. Nie bawią mnie już "polskie akcenty", słucham może ze dwa, trzy kawałki. Klimat jak na AMLOR, zawiewa trochę Divisionem. Ogólnie-było, przejadło się i słabo. Na początku podobało mi się bardzo, teraz słucham rzadko.
Ocena:4=/6 |
4= dla Wyspy? No proszę Pana... z jakiej to parafii? _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Misiu
Dołączył: 21 Sty 2005 Posty: 3580 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 2:12 pm Temat postu: |
|
|
Ja słyszałem, ale niewiele, fundusze nie mi pozwalają na wszystko, a z dostępnością niektórych albumów nie jest najlepiej.
Znam:
Roger Waters - Amused To Death
Jest to album wybitny. Zapewne wielu ma pretensje, jakoby był "przegadany". A ja po prostu czytam tu genialne teksty (które to Pan Waters miał w zwyczaju pisać) i słyszę cholernie klimatyczną muzykę. Do tego wyśmienicie wyprodukowaną - niech mi ktoś wskaże choćby jeden szum, nawet przy łącznikach w postaci dźwięków pozamuzycznych. Brzmienie jest niesamowicie czyste. I chociaż utwory pod względem muzycznym nie są skomplikowane (wszystko i jeszcze więcej nadrabia klimat), tak produkcja i cały proces mixowania - bardzo. Wszystko brzmi idealnie.
It's A Miracle, Three Wishes, Amused To Death, Ballad of Bill Hubbard - to moi faworyci. Zwłaszcza przy tym pierwszym czuję się po prostu jakby zupełnie nie z tego świata. Chyba tylko Dead Can Dance wywołuje we mnie TAKIE uczucie. Ale każdy jeden utwór jest magiczny. Słychać parę dźwięków z Floydów, co jest nawet i zrozumiałe, ale w niczym nieprzeszkadzające. Kto jednak nie lubi "śpiewu" Rogera - może mieć kłopot z odbiorem.
Ocena: 38 na 6.
David Gilmour - On An Island
Zaczyna się wyśmienicie. Castellorizon, On And Island i The Blue są przepiękne. Później jednak coś uchodzi z całości, ten przepiękny klimat, który tworzą te trzy utwory. Take A Breath jest niezłe, ale oddaje już zupełnie inny nastrój, nie pasuje do wcześniejszych dźwięków. Red Sky At Night także bardzo lubię. Dalej - przeciętnie, choć nie słuchałem albumu zbyt wiele razy. Być może muszę się z nim bardziej osłuchać.
Ocena: 4- na 6, ale jeśli może ulec zmianie, to tylko na lepsze.
Albumów w całości znam szalenie mało - tylko te dwa. Później są jedynie pojedyncze utwory.
Z Wet Dream Ricka Wrighta znam Waves i Meditrranean C. Oba absolutnie kocham, płytę mam zamiar zamówić na eBay po koncercie Dream Theater. Mają klimat taki, jaki chyba najbardziej lubię - jesienny wieczór przy zachodzie Słońca. Magia.
Czytam mnóstwo pozytywów odnośnie do Broken China. Z opisów ludzi, którzy album ten znają, robię sobie ogromną nadzieję, że płyta ta bardzo mi się spodoba [wspomina się o pięknym klimacie (za często powtarzam to słowo) - Wright czyni go zawsze niesamowitym, więc...]. Mam zamiar zapoznać się również i z tym dziełem.
Znam jeszcze utwór Near The End Gilmoura z płyty About Face. I bardzo go lubię.
W tym temacie to tyle ode mnie na wstępie. Liczę na jakieś dyskusje. _________________ Whatever happened to playing a hunch? The element of surprise, random acts of unpredictability? If we fail to anticipate the unforseen or expect the unexpected in a universe of infinite possibilities, we may find ourselves at the mercy of anyone or anything that cannot be programmed, categorized or easily referenced.
Moje zdjęcie |
|
Powrót do góry |
|
|
Onik
Dołączył: 07 Mar 2006 Posty: 187 Skąd: TejCity
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 2:40 pm Temat postu: |
|
|
Misiu napisał: | David Gilmour - On An Island
Take A Breath jest niezłe, ale oddaje już zupełnie inny nastrój, nie pasuje do wcześniejszych dźwięków. |
Ja słyszę w nim soczyste analogie do wczesnego stylu PF, skojarzenia zaś idą w kierunku Astronomy Domine.
Moim zdaniem każdy utwór zawarty na Wyspie ma wprowadzić słuchacza w stan wywołujący konkretne wspomnienia, całość natomiast, wiadomo - ma kołysać.
I tego uczucia właśnie poszukuję w twórczości Gilmoura. Nie zawiodłem się ani przez moment, podobnie jak pozostali fani Davida (stwierdzenie w oparciu o opinie po gdańskim koncercie) oraz krytycy.
On An Island oferuje spokój i odpoczynek od problemów, którego nie da Wam żadna naburmuszona opera Watersa. Gwarantuję. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 8:04 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: | 4= dla Wyspy? No proszę Pana... z jakiej to parafii? |
Wyraziłem się chyba jasno.
Płyta ta, dla mnie jest nudna, nie wytrzymuje próby czasu, jest monotonna, oklepana i nagrana jak ostatnie płyty PF. Nic specjalnego. 'Polskie akcenty' też do mnie nie przemawiają. Były już lepsze solowe dokonania w obozie PF. _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Werty
Dołączył: 06 Lut 2006 Posty: 1310
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 8:26 pm Temat postu: |
|
|
A ja kocham The Pros And Cons Of Hitchhicking. Przede wszystkim uwielbiam takie muzyczne podróże - opowieści. No i jeszcze te genialne zagrywki Claptona. Sexual Revolution rulez.
On An Island lubię ale jakoś coraz mniej ten krążek potrafi mnie zachwycić. |
|
Powrót do góry |
|
|
Joanna T.
Dołączył: 06 Kwi 2007 Posty: 16
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 10:40 pm Temat postu: |
|
|
Onik napisał: | Moim zdaniem każdy utwór zawarty na Wyspie ma wprowadzić słuchacza w stan wywołujący konkretne wspomnienia, całość natomiast, wiadomo - ma kołysać. |
Ja daję 6/6 On An Island. I gdybym liczyła tylko na "kołysanie", to byłabym mało wymagająca... Jak dla mnie ten album to popis gitarowych umiejętności, i tego jaki klimat można osiągnąć po prostu grając...
Wspomnienia wspomnieniami, odwołania odwołaniami (co w nich złego?), ale ciarki na plecach (The Blue!), czy łzy w oczach (Pocketful of Stones) udowadniają, że to nie jest słaba płyta.
A już wrażenia z odbioru na żywo (w Gdańsku) przeszły najśmielsze oczekiwania...
Pzdrv.
J. |
|
Powrót do góry |
|
|
Misiu
Dołączył: 21 Sty 2005 Posty: 3580 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 11:00 pm Temat postu: |
|
|
BeBe napisał: | Płyta ta, dla mnie jest nudna, nie wytrzymuje próby czasu, jest monotonna, oklepana i nagrana jak ostatnie płyty PF. |
Mógłbym prosić o wyjaśnienie? Co w niej przestarzałego? I jak album będący na rynku muzycznym zaledwie 1 rok może nie przetrwać próby czasu? _________________ Whatever happened to playing a hunch? The element of surprise, random acts of unpredictability? If we fail to anticipate the unforseen or expect the unexpected in a universe of infinite possibilities, we may find ourselves at the mercy of anyone or anything that cannot be programmed, categorized or easily referenced.
Moje zdjęcie |
|
Powrót do góry |
|
|
Onik
Dołączył: 07 Mar 2006 Posty: 187 Skąd: TejCity
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 11:02 pm Temat postu: |
|
|
Dokładnie tak.
Zauważyłem pewną tendencję: osoby, którym dane było usłyszeć całe On An Island na żywo, znacznie lepiej go rozumieją.
Chyba odpowiednie nastawienie jest tutaj kluczem: OAI wbrew pozorom nie jest płytką pod poobiednią drzemkę. Autor ma nam coś do przekazania, z albumu bije urocza afirmacja życia. Aby go docenić, należy najpierw zrozumieć to przesłanie.
6/6 _________________
Ostatnio zmieniony przez Onik dnia Nie Kwi 08, 2007 11:03 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Werty
Dołączył: 06 Lut 2006 Posty: 1310
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 11:03 pm Temat postu: |
|
|
Wg mnie wydanie przez Gilmoura tego albumu było w pewnym sensie ewenementem w świecie muzycznym. Ja twierdzę że album jeszcze długo będzie wspominany jako rzecz niezwykła i rzadko spotykana. |
|
Powrót do góry |
|
|
Joanna T.
Dołączył: 06 Kwi 2007 Posty: 16
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 11:07 pm Temat postu: |
|
|
Onik napisał: |
Aby go docenić, należy najpierw zrozumieć to przesłanie.
|
Ja tam najpierw się delektowałam
Ale znam takich, co to nawet po usłyszeniu na żywo nie zmienili zdania (że to poobiednia drzemka Wieloryba)
Ja myślę tak: do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć.
Tak jak dzieci zazwyczaj nie lubią kawy, tak do niektórych dzieł muzycznych trzeba dojrzeć.
Nie żebym uprawiała zabawę w autorytatywne opinie... |
|
Powrót do góry |
|
|
Onik
Dołączył: 07 Mar 2006 Posty: 187 Skąd: TejCity
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 11:12 pm Temat postu: |
|
|
werty36 napisał: | Wg mnie wydanie przez Gilmoura tego albumu było w pewnym sensie ewenementem w świecie muzycznym. Ja twierdzę że album jeszcze długo będzie wspominany jako rzecz niezwykła i rzadko spotykana. |
Zgadzam się. On An Island prezentuje nam doświadczenie życiowe wspaniałego muzyka. Warto go posłuchać - choćby dlatego, że nikt już nie gra tak jak on.
Joanna T. napisał: | Ja myślę tak: do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć.
Tak jak dzieci zazwyczaj nie lubią kawy, tak do niektórych dzieł muzycznych trzeba dojrzeć. |
Mi udało się dojrzeć od pierwszego odsłuchu, choć kawy z reguły nie lubię. Tej paskudnej, kwaśnej kawy. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 11:28 pm Temat postu: |
|
|
Misiu napisał: | BeBe napisał: | Płyta ta, dla mnie jest nudna, nie wytrzymuje próby czasu, jest monotonna, oklepana i nagrana jak ostatnie płyty PF. |
Mógłbym prosić o wyjaśnienie? Co w niej przestarzałego? I jak album będący na rynku muzycznym zaledwie 1 rok może nie przetrwać próby czasu? |
Na początku słuchało się uroczo, było bosko, orgazm za każdym razem.
Teraz jest znudzenie, zniesmaczenie, nie czuję tego co na początku.
A Watersowe Amused to Death słucham od prawie roku i ciągle to samo.
ps. Jestem Gilmourowcem ;]
onik napisał: | Chyba odpowiednie nastawienie jest tutaj kluczem: OAI wbrew pozorom nie jest płytką pod poobiednią drzemkę. Autor ma nam coś do przekazania, z albumu bije urocza afirmacja życia. Aby go docenić, należy najpierw zrozumieć to przesłanie. |
Słuchanie Pink Floyd czy solowych dokonań panów na "poobiednią" drzemkę to idiotyzm. Ta muzyka prosi się o myślenie.
Cytat: | Zgadzam się. On An Island prezentuje nam doświadczenie życiowe wspaniałego muzyka. Warto go posłuchać - choćby dlatego, że nikt już nie gra tak jak on. |
Clapton, Steve Vai, John Petrucci. _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Onik
Dołączył: 07 Mar 2006 Posty: 187 Skąd: TejCity
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 11:30 pm Temat postu: |
|
|
Owszem, jednak nie każdy zdaje się zagłębiać w teksty, stąd moja uwaga.
Natomiast subiektywne znudzenie albumem nie może świadczyć o jego klasie. Zwłaszcza w przypadku albumu tak młodego. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 11:32 pm Temat postu: |
|
|
Onik napisał: | Owszem, jednak nie każdy zdaje się zagłębiać w teksty, stąd moja uwaga.
Natomiast subiektywne znudzenie albumem nie może świadczyć o jego klasie. Zwłaszcza w przypadku albumu tak młodego. |
Może i nie.
Ale Castellorizon, nadal powoduje ciarki na moich plecach.
Aż sobie włączyłem z tej dyskusji. Zobaczymy, czy dotrwam do końca. _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Onik
Dołączył: 07 Mar 2006 Posty: 187 Skąd: TejCity
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 11:33 pm Temat postu: |
|
|
Życzę powodzenia. A słyszałeś jak David to zagrał w Gdańsku? _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Nie Kwi 08, 2007 11:37 pm Temat postu: |
|
|
Onik napisał: | Życzę powodzenia. A słyszałeś jak David to zagrał w Gdańsku? |
Byłem, niestety, w szpitalu.
I oglądałem Ca Irę w TV ;] _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Misiu
Dołączył: 21 Sty 2005 Posty: 3580 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Pon Kwi 09, 2007 12:32 am Temat postu: |
|
|
Joanna T. napisał: | Ale znam takich, co to nawet po usłyszeniu na żywo nie zmienili zdania (że to poobiednia drzemka Wieloryba) |
Jestem przykładem, choć moje zdanie na temat tego albumu jest nieco odmienne od tego, które wsadziłaś w nawias.
BeBe napisał: | Clapton, Steve Vai, John Petrucci. |
Petrucciego rozumiem, bo on czasem sięga do Gilmoura, by napisać coś własnego (jak np. Through Her Eyes), ale Vai?
BeBe napisał: | Na początku słuchało się uroczo, było bosko, orgazm za każdym razem.
Teraz jest znudzenie, zniesmaczenie, nie czuję tego co na początku. |
Z kolei spora ilość fanów twierdzi, że z każdym przesłuchaniem, płyta podoba się coraz bardziej. Ale to tylko jako ciekawostka. _________________ Whatever happened to playing a hunch? The element of surprise, random acts of unpredictability? If we fail to anticipate the unforseen or expect the unexpected in a universe of infinite possibilities, we may find ourselves at the mercy of anyone or anything that cannot be programmed, categorized or easily referenced.
Moje zdjęcie |
|
Powrót do góry |
|
|
loverboy
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 255
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2007 12:29 pm Temat postu: |
|
|
Dobra wiadomość dla fanów Rogera Watersa - czyli dla Nas:)
The Wall Live in Berlin DVD w swojej drugiej odsłonie (16:9, biała okładka) jest sprzedawane po 39,99 w wersji w plastikowym pudełku zamiast digipacka.
Książeczka pozostała ta sama.
---------------------------------------------------------------------------
A we wrześniu David Gilmour "Live at The Royal Albert Hall 2DVD"
szykuje się ciekawa jesień
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2007 2:01 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: | The Wall Live in Berlin DVD w swojej drugiej odsłonie (16:9, biała okładka) jest sprzedawane po 39,99 w wersji w plastikowym pudełku zamiast digipacka. |
Nie lubię tego wydawnictwa. To prawie tak jak kupić za 40 złotych album cover bandu.
A On An Island przetrwałem całe. Nie było źle, teraz dałbym 5- może w porywach 5. _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Onik
Dołączył: 07 Mar 2006 Posty: 187 Skąd: TejCity
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2007 3:58 pm Temat postu: |
|
|
O proszę, jak miło. Wyspę trzeba po prostu dobrze zwiedzić, odszukać wszystkie magiczne miejsca, wówczas pokochanie jej staje się jedynie kwestią czasu.
Jest to dzieło ze wszech miar mądre, a do tego artystycznie doskonałe.
Co do The Wall z Berlina zgadzam się w 100% - to są pomyje po wielkim albumie, artystyczna klapa i zwyczajnie wstyd dla Watersa. Jak widzę tę bandę meneli w Comfortably Numb, to mam ochotę zawyć. :/ _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
loverboy
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 255
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2007 4:12 pm Temat postu: |
|
|
mam pytanie:
ponieważ nigdy nie oglądałem Ściany w wersji berlińskiej nie wiem dokładnie o co chodziło ze słynną wpadką z oświetleniem i dźwiękiem.
Czy ktoś może mi wyjaśnić co tak naprawdę się wtedy na scenie wydarzyło?
A co do osobistości na scenie to też za bardzo mi jakoś nie pasowały do konwencji The Wall- ale nie opiniuję ponieważ koncertu nie widziałem....
Ps ja osobiście czekam na "Ia There Anybody Out There" na dvd- tylko oficjalne!!!!- i coś mi mówi że długo poczekam. |
|
Powrót do góry |
|
|
SoQ
Dołączył: 12 Sty 2004 Posty: 271 Skąd: Częstochowa / Katowice
|
Wysłany: Sro Kwi 11, 2007 12:57 am Temat postu: |
|
|
Wet Dream Ricka jest absolutnie genialna plyta. Choc ubostwiam przede wsyztskim Rogera, to musze przyznac ze czesciej slucham piosenek Ricka z tej wlasnie plyty. Glownie chodzi mi o Summer Elegy z niesamowita solowka Snowy'ego White'a czy tez Holiday lub przeprzeprzesliczne Against the Odds . Ogolnie cala plyta ma fantastyczny klimat, taki bardzo floydowy, spokojny ale jednoczesnie intrygujacy. Wspaniala rzecz, goraco polecam to bylo tak do Misia bo jako jedyny wspomnial wczesniej o tej plytce:) co do innych wydawnictw to nie bede sie rozpisywal, poprostu nie potrafie obiektywnie ocenic cudnych dziel Rogera Watersa;] solowych plyt Davida nie znam, a to co mam Syda wola o pomste do nieba:P pozdrawiam _________________ Fan nr 19
The sun is in the east
Even though the day is done.
Two suns in the sunset
Could be the human race is run. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|