Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto Kwi 26, 2011 9:14 pm Temat postu: |
|
|
i zdaje się był plota, że wydano tylko kilkadziesiąt krążków w czasie istnienia zespołu, które trafiły do specjalnie wybranych wyznawców i inne tam takie szatany
chyba nawet na tym forum ktoś o tym pisał. _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej
Dołączył: 22 Lip 2005 Posty: 1329 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto Kwi 26, 2011 9:24 pm Temat postu: |
|
|
Już kiedyś o tym rozmawialiśmy i "growl" byłbym wstanie przyjąć bo jeśli dobrze pamiętam to u Banco Del Mutuo Soccorso który jest zespołem dość znanym też na poczatku lat 70-tych pojawiało się coś w rodzaju growlu i brzmienie podobne do Jaculi,tytułu kawałka nie pomnę bo dopiero jutro będe na swoim kompie gdzie mam muzykę.Oni tam w Italii w progresie mieli dużą scenę i byli bardzo do przodu tak na marginesie.
Ale ta "elitarność" debiutu Jaculi rzeczywiście podejrzana była _________________ Light the fire, feast
Chase the ghost, give in
Take the road less traveled by
Leave the city of fools
Turn every poet loose
|
|
Powrót do góry |
|
|
hirszu
Dołączył: 30 Maj 2007 Posty: 484 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sro Maj 04, 2011 10:57 pm Temat postu: |
|
|
Witam!
Ostatnio jaram się wczesnym Porcupine Tree (tzn. zanim zaczęli grać metal). Możecie polecić mi jeszcze jakiś zespół grający w podobnym psychodelicznym i space rockowym klimacie? Specjalnie pogrubiłem "i", bo nie wszystko co psychodeliczne jest zawsze kosmiczne
Z góry dzięki! |
|
Powrót do góry |
|
|
kater
Dołączył: 24 Maj 2006 Posty: 6820 Skąd: Góry Samotne
|
|
Powrót do góry |
|
|
hirszu
Dołączył: 30 Maj 2007 Posty: 484 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw Maj 05, 2011 12:25 am Temat postu: |
|
|
Haha właśnie sam przed chwilą znalazłem i odsłuchuję. Dobry wybór Dziękuję i czekam na dalsze propozycje. |
|
Powrót do góry |
|
|
kater
Dołączył: 24 Maj 2006 Posty: 6820 Skąd: Góry Samotne
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrus
Dołączył: 17 Gru 2008 Posty: 1752
|
Wysłany: Czw Maj 05, 2011 12:39 pm Temat postu: |
|
|
Neu!, Ozric Tentacles, Hawkwind, Gong, Steve Hillage - główne inspiracje (momentami na granicy zrzyny) wczesnych Porków Poza tym ogólnie krautrock Cię powinien zadowolić, Tangerine Dream czy inne Can na przykład.
O, i może jeszcze The Legendary Pink Dots, chociaż określenie 'space rock' to może być lekka nadinterpretacja. Ale warto posłuchać, tak czy inaczej. _________________
With my last breath I curse Zoidberg. |
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej
Dołączył: 22 Lip 2005 Posty: 1329 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią Maj 06, 2011 5:48 pm Temat postu: |
|
|
Tak pomyślałem że ciekawą dyskujse o Progu z QW można by tu pociągnac żeby nie zaśmiecać tam
Sam zawsze uważam że najlepszy prog-rock był w latach 70-tych,że sobie nawet nie zawracam głowy nową płytą Areny itp,ale zawracam sobie głowę innymi zespołami ale słowa Atrusa że współczesny prog tylko w większości kopiuje Yes i Genesis to naprawdę gruba przesada neo-proga jest sporo ale mimo wszystko to tylko jeden ze stylów współczesnego art-rocka jest kupę z innych gałęzi od rock symfonicznego przez metal ,folk-proga,space na avancie i łączeniach z dziesiątkami wpływów nawet z post-rockiem.Na pewno typowy neo-prog to nie jest jedyna rzecz która decyduje o współczesnym art-rocku.
To granie Pendragon ,Marillion (choć oba de facto juz dawno nie grają neo-proga),IQ,Pallas itd które jest to nazwijmy "oskarżane" o kopiowanie Yes ,Genesis itp to sięganie po łebkach ale nie przesądza całości bynajmniej,a poza tym często grupy neo przybierają inne brzmienie po czasie.
Ja też lubię sporo proga z ostatnich dwóch dekad(mimo że więcej jednak słucham starego) ale nie przypominam sobie żeby poza pojedyńczymi przypadkami cokolwiek jakoś bardzo przypominało Yes i Genesis chyba że na zasadzie że i tu i tu są długie kawałki.A że słychać inspiracje to dobrze,każda muzyka rockowa jest zasadzona na jakiejś innej muzyce bo muzyka to naczynia połączone,wszystko jest we wzajemnych interferencjach,ważne żeby tylko nie była ślepym naśladownictwem i posiadała walory artystyczne. _________________ Light the fire, feast
Chase the ghost, give in
Take the road less traveled by
Leave the city of fools
Turn every poet loose
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrus
Dołączył: 17 Gru 2008 Posty: 1752
|
Wysłany: Pią Maj 06, 2011 6:37 pm Temat postu: |
|
|
Przyznaję się do pewnego skrótu myślowego, który zabrnął chyba trochę za daleko: oczywiście, nie jest tak, że inspiracje muzyków prog-rockowych ostatnich dwóch dekad ograniczają się wyłącznie do Yes i Genesis, które podałem jako najbardziej jaskrawe przypadki. Może słowo "kopiowanie" też jest zbyt mocne. Ale niestety przeważa granie wtórne, mam wrażenie, że dla niektórych (jak choćby The Flower Kings, Transatlantic) ważniejsze jest osiągnięcie pewnego określonego brzmienia, właśnie stylizacji na lata '70 niż własne poszukiwania. Nie potępiam tego, po prostu uważam, że lepiej sięgnąć po oryginał, niż naśladowców. Owszem, Magenta gra przyjemnie, ale to samo robiło Renaissance kilkanaście lat wcześniej (i dużo lepiej, ale to akurat moja subiektywna opinia, z którą można się nie zgodzić).
Powiem więcej, naprawdę nie słyszałem na poletku progresywnym w ciągu ostatnich lat zespołu tak daleko posuwającego się w artystycznych poszukiwaniach jak Can czy Magma. Nie uważam, że od razu wszyscy mają przejść do awangardy i pilnować, żeby przypadkiem nie zabrzmieć podobnie jak inny zespół, ale jeżeli aspiruje się do miana "progresywnego", osiągnięcia poprzedników powinno potraktować się jako punkt wyjścia, a nie jako cel sam w sobie. Są zespoły, takie jak Tool czy Oceansize, które te założenia realizują z niezłym skutkiem i chwała im za to. Ale tych kilka płyt rocznie to jakoś tak mało w porównaniu z latami '70, kiedy to wielkie płyty progresywne wychodziły co miesiąc - albo i lepiej.
I broń Boże nie mam nic przeciwko naśladowcom. Niech sobie i będą, może się okazać, że dzięki nim słuchacze zechcą sięgnąć głębiej w historię tej muzyki. Jest kilka zespołów, które robią to bardzo wdzięcznie, i sam słucham ich z przyjemnością, zresztą to zjawisko nie dotyka wyłącznie prog-rock rzecz jasna. Tylko... no właśnie. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gatunek ten jakby się wypalił. To, co miał do przekazania, przekazał, i co dalej?
Jeżeli ktoś uważa, że nie mam racji: proszę o poparcie tego konkretnym przykładem. Nazwą zespołu, płytą, czymkolwiek. Zdecydowanie łatwiej będzie mi się do tego ustosunkować niż do stwierdzenia: "ja się nie znam na postpunku i się nie wymądrzam, a ty się nie znasz na prog rocku i się wymądrzasz" _________________
With my last breath I curse Zoidberg. |
|
Powrót do góry |
|
|
Misiu
Dołączył: 21 Sty 2005 Posty: 3580 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Pią Maj 06, 2011 8:21 pm Temat postu: |
|
|
Atrusie, nie chodziło mi o Twoje zdanie na temat proga, bo to przecież możesz mieć jakie chcesz, tylko o to, że kwękanie na "nudny prog" co edycję jest tak samo nudne, jak ów prog w mniemaniu autorów tychże kwękań. Pod adresem wszystkich tych opinii kierowałem swe uwagi. Zapewne miało znaczenie to, że chcąc nie chcąc zostałem już zaszufladkowany do "progowców", choć moje utwory w QueenWizji raczej nie powinny tego przekonania wytwarzać. Szalę przeważa fakt, że pojęcie progresywny jest mocno nadużywane lub niezrozumiane, choć być może również dlatego, że w muzyce - nie do końca sprecyzowane. Ale wydaje mi się, że popełniasz zasadniczy błąd semantyczny, utożsamiając "prog" ściśle z brzmieniem, coś jakby "rock progresywny" działał na tych samych zasadach co "hard rock" czy "postrock". Ja zaś uważam, że to pojęcie nadające ogólniejsze ramy, na brzmienie nie wpływające (bo czym innym jest brzmienie, a czym innym struktura, innowacyjność itd.). Rock inspirowany Ozric Tentacles może być tak samo progresywny jak rock inspirowany Zappą, Yes czy Marillion. I ciągle są zespoły, które inspirują się przeróżnymi nurtami tej "progresywności" i wzbogacają je swoimi elementami. Przykładów celowo Ci nie podam, bo to najpierw Ty musisz udowodnić, że prog jest nudny. Z czym mogę się zgodzić, to fakt, iż jest dziś wiele zespołów określanych jako progresywne, które tylko i wyłącznie powielają. Ale tak jest w każdym gatunku przecież. Zapytaj siebie: czy wszystkie zespoły, które lubisz, mają swój własny styl i są innowacyjne?
Strasznie chaotycznie mi to wyszło, ale boli mnie głowa, a w tle włączony telewizor. _________________ Whatever happened to playing a hunch? The element of surprise, random acts of unpredictability? If we fail to anticipate the unforseen or expect the unexpected in a universe of infinite possibilities, we may find ourselves at the mercy of anyone or anything that cannot be programmed, categorized or easily referenced.
Moje zdjęcie |
|
Powrót do góry |
|
|
lemur Moderator
Dołączył: 13 Maj 2005 Posty: 5251 Skąd: z Komitetu Centralnego
|
Wysłany: Pią Maj 06, 2011 8:26 pm Temat postu: |
|
|
Ja bym się przede wszystkim tak nie przejmował qwizyjnymi komentarzami, bo przecież dużo ich elementów: progrocki, bizonrocki, mokre owce, atrusizmy, kebaby, W.A.S.P itd. funkcjonują bardziej na zasadzie running jokes niż rzeczywistej opinii _________________ Pierwszy Pisarz Forum 2006, 2007, 2009; Podpis Roku 2010
Mój blogasek: http://obserwujacylemur.wordpress.com/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Pią Maj 06, 2011 8:29 pm Temat postu: |
|
|
nie od dzis wiadomo, ze jak w jakims kawalku slychac odglosy radia, to to jest rock progresywny! tzn. mefju tak mówił, a ja mu wierze! _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
Misiu
Dołączył: 21 Sty 2005 Posty: 3580 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Pią Maj 06, 2011 8:43 pm Temat postu: |
|
|
Długo powtarzany dowcip jest zwyczajnie nudny, a nie śmieszny. I nie chodzi mi o komentarze do utworów, tylko komentowanie edycji co miesiąc w ten sam sposób, chyba jednak nie zawsze w formie żartu.
Chyba że Mefju powie inaczej... _________________ Whatever happened to playing a hunch? The element of surprise, random acts of unpredictability? If we fail to anticipate the unforseen or expect the unexpected in a universe of infinite possibilities, we may find ourselves at the mercy of anyone or anything that cannot be programmed, categorized or easily referenced.
Moje zdjęcie |
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej
Dołączył: 22 Lip 2005 Posty: 1329 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob Maj 07, 2011 12:36 am Temat postu: |
|
|
Atrus napisał: | . Owszem, Magenta gra przyjemnie, ale to samo robiło Renaissance kilkanaście lat wcześniej (i dużo lepiej, ale to akurat moja subiektywna opinia, z którą można się nie zgodzić).
) |
To jest jednak znaczne uproszczenie.Renaissance i Magenta to jednak różne zespoły,drudzy na pewno lubią pierwszych nawet zaprosili Haslam do jednego kawałka ale pomijając to,to Renaissance ma większą kompleksowość i bogactwo oraz mnóstwo cytatów z klasyki a czasem wręcz całe adaptacje muzyki klasycznej to w Magencie nie występuje,jeśli dodamy do tego ze instrumentem solowym Renaissance był fortepian,a u Magenty raczej gitara przy fakcie że połowa płyt renaissance nie ma w ogóle gitary elektrycznej.Znowu magenta ma też znaczne inne wpływy których nie miał renaissance więc mimo wszystko sporo je różni choć czasem "duch" nagrań może się wydawać podobny.
Obie są progami z damskim wokalem i z dużą dozą melodii ale mówienie o Magencie w kontekście „nowego Renaissance” to naprawdę przesada. Renaissance to Renaissance a Magenta to Magenta I nie przeszkadza mi to słuchać i jednych i drugich,zresztą Renaissance to jeden z moich ulubionych zespołów nie tylko prog-rockowych ale w ogóle.
A wracajac do tematu to równie dobrze o wszystkich innych gatunkach muzyki rockowej(może nawet bardziej) można powiedzieć że się skończyły?.Tyle że to jest takie gadanie że dana muzyka się już skończyła, podobnie mówią o gatunkach filmów i książek a jednak ciągle powstają nowe,ciekawe dzieła i nie inaczej jest w muzyce.
Zgadzam się zasadzie z Misiem że "progresywność" powraca w różnych wcieleniach i odmianach to jednak muszę też stwierdzić że jednak od bardzo dawna a w pewnej części wręcz od początku to po prostu powstał pewien styl w muzyce rockowej,może nie dokładnie jest on gatunkiem jak thrash metal,post-punk czy rock gotycki etc....tylko bardziej nieostro ma wyznaczone granice i nie do końca sprecyzowane i na pewno szerzej bo co łączy The Flower Kings z Yakuzą no w zasadzie nic oprócz łatki progres (notabene taka „Samsara” to dobry przykład praktycznie eksperymentalnego prog-metalu z ostatnich lat) ale jednak jest.I tu chciałbym dotknąć właśnie kwestii iż powstał synonim prog rocka, art-rock którego ja celowo często używam jako do muzyki o wysokich walorach artystycznych ale niekoniecznie poszukujacej.
Co nie zmienia faktu że gdzieś na uboczu głównych nurtów rocka progresywnego działają grupy eksperymentalne typu Kayo Dot(nawet mi się nie chce akademicko zastanawiać czy jest ona bardziej progiem czy nie jest) ale generalnie mimo wszystko uważam że istnieje styl muzyki rockowej zwany rockiem progresywnym(art-rockiem) i posiada pewne założenia i cechy charakterystyczne nawet jeśli przyjmiemy że pewien obszar jest niedoprecyzowany zostawiając miejsce właśnie na ową progresywność.
Swoją drogą nawet ojcowie zalożyciele mieli swoje inspiracje bo muzyka rockowa i być może powtarzam to do znudzenia jak owe "Kartagina musi zostać zburzona" ale powtórze raz jeszcze że muzyka rockowa to naczynia połączone i do każdej grupy można znaleźć jakieś inspiracje,nie żyjemy na pustyni tylko w muzycznym palimpseście
Nawet jeśli wchodzimy w erę postmodernizmu i budowanie muzyki rockowej polega na tworzeniu budowli z już istniejących klocków to ja jestem bardzo rad bo to i tak studnia bez dna i pozostaje życzyć sobie i wszystkim słuchaczom nowych wspaniałych płyt. _________________ Light the fire, feast
Chase the ghost, give in
Take the road less traveled by
Leave the city of fools
Turn every poet loose
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ziutek98
Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 3947 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Maj 07, 2011 12:25 pm Temat postu: |
|
|
A ja właśnie jednak przychylałbym się ku opinii że rock progresywny już dawno przestał oznaczać pewne poszukiwania artystyczne, a wykrystalizował się jako ramy gatunku muzycznego - posługującego się określonymi brzmieniami, instrumentarium, patentami, ok, często nadal z tendencjami do wykraczania poza te - ale jednak. Bo gdyby muzyka ta miała być zawsze tylko poszukiwaniem - to rzeczywiście, może się nie skończyła, ale na pewno straciła na znaczeniu A te "powielające" określone brzmienie i poszukujące po prostu dobrej muzyki wewnątrz takich ram gatunkowych też trzeba jakoś określić, dlatego np. ja o wiele prędzej nazwę progresywnym (ale w znaczeniu, jakie wyłożyłem w paru linijkach wyżej) obecny Marillion, Riverside, Dream Theater, wszelkie Pineapple Thiefy i Magenty, podczas gdy nomenklaturze mojej zdecydowanie umknie taki Tool
W każdym bądź razie - to tylko nazwy, pamiętacie rozkminę małego księcia o różach, czy inaczej by pachniały, różami się nie nazywając? _________________ PRÖWLER - kapela rockowa, ja na basie. Info o koncertach na kanale pod linkiem |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Maj 07, 2011 12:36 pm Temat postu: |
|
|
no jeszcze należy chyba rozróżnić progres jako poszukiwanie czegoś nowego w muzyce w ogóle i progres jako osobisty rozwój artysty. I takie DT, które każdy przyzna że jest czołowym przedstawicielem proga nic nowego od lat nie wnosi do swojej muzyki. A taki Ulver czy Marillion z płyty na płytę zmieniają się i rozwijają.
Ziutek napisał: |
W każdym bądź razie - to tylko nazwy, pamiętacie rozkminę małego księcia o różach, czy inaczej by pachniały, różami się nie nazywając? Wink |
też prawda ;d _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej
Dołączył: 22 Lip 2005 Posty: 1329 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob Maj 07, 2011 11:13 pm Temat postu: |
|
|
Ziutek98 napisał: | A ja właśnie jednak przychylałbym się ku opinii że rock progresywny już dawno przestał oznaczać pewne poszukiwania artystyczne, a wykrystalizował się jako ramy gatunku muzycznego - posługującego się określonymi brzmieniami, instrumentarium, patentami, ok, często nadal z tendencjami do wykraczania poza te - ale jednak |
Ja w sumie uważam że Twoją definicję z Misiową można połączyć bo jedno nie musi wykluczać drugiego,o ile w pełni się zgadzam że prog-rock, art-rock jak zwał tak zwał to pewien gatunek w muzyce rockowej to nie jest powiedziane że różne zespoły nie szukają i nie są literalnie progresywne oczywiście jesli to dalej ma się zwać prog-rockiem to utwory powinny się mieścić w szerokich ramach konwencji muzyki rockowej.
A postęp czy progres jako taki może dotyczyć każdej muzyki jakiś DJ od muzyki klubowej (nie znam się na muzyce klubowej w ogóle) może być ogromnie postępowy i eksperymentujący dla przykładu _________________ Light the fire, feast
Chase the ghost, give in
Take the road less traveled by
Leave the city of fools
Turn every poet loose
|
|
Powrót do góry |
|
|
Misiu
Dołączył: 21 Sty 2005 Posty: 3580 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Nie Maj 08, 2011 12:02 am Temat postu: |
|
|
Ziutku, tylko powstaje problem - jak nazwać te zespoły, które naprawdę szukają i grają coś innowacyjnego?
Kwestia definicji jest oczywiście sporna, bo i nikt, o ile mi wiadomo, takowej nie ustanowił. Natomiast chyba nie do końca zgodziłbym się z Maciejem, że obie te definicje można łączyć, bo przecież one by się wykluczały. Pamiętajmy, że przymiotnik progresywny istnieje również poza muzyką i do muzyki wcielono jego pierwotne znaczenie, zbliżone do postępowy, jeśli dobrze pamiętam. Tak więc moim zdaniem rock progresywny nie jest gatunkiem samym w sobie, lecz określeniem gatunku - w tym przypadku rocka - dlatego progresywny może być rock, metal, jazz-rock, fusion itd. Progresywny mamy też podatek. "Postępowość" może się wyrażać na różne sposoby, więc i różne brzmienia i rozwiązania można tak określić. Zarówno Pink Floyd, jak i Yes określamy jako rock progresywny, a przecież muzyka obu zespołów brzmi całkowicie inaczej - właśnie dlatego, że oba te brzmienia były postępowe. Jeszcze inny przykład interpretacji podał NAR. Zatem jestem zwolennikiem rozwiązania, by to art rock stawiać na poziomie definicyjnym, zaś rock progresywny traktować jako połączenie rzeczownika z przymiotnikiem. Można się przyczepić, że rock przestrzenny (aka space rock) to również epitet, ale tu mamy do czynienia z przymiotnikiem jednoznacznym, manifestującym się w jeden, konkretny sposób - rock z przestrzenią, szeroko korzystający ze stereofonii. _________________ Whatever happened to playing a hunch? The element of surprise, random acts of unpredictability? If we fail to anticipate the unforseen or expect the unexpected in a universe of infinite possibilities, we may find ourselves at the mercy of anyone or anything that cannot be programmed, categorized or easily referenced.
Moje zdjęcie
Ostatnio zmieniony przez Misiu dnia Nie Maj 08, 2011 12:16 am, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Nie Maj 08, 2011 12:06 am Temat postu: |
|
|
Ja wam coś powiem o szufladce prog. On jest tak niedoskonała, że od jakiegoś czasu częściej używam naszej rodzimej "artr-rock" i zaczyna mi się ona wydawać ciekawsze... Prog rock to generalnie każdy kawałek który ma trzy zmiany tempa i kilka ćwiczeń na skale zamiast solówki. Art rock jednak jakby wymagało więcej... dlatego paradoksalnie ciężej jest nazwać progresywną suitę Queen "Tenement/Flick/Lily"- ale już z wrzuceniem jej pod art rock nie ma absolutnie żadnego, najmniejszego problemu... Jasne, podejście do nazwy czy nomenklatury jest indywidualne, ale zawsze dla mnie szufladka "art-rock" wydawała się szersza i... przez to dużo ciekawsza.
Nie wiem, kiedy w QW wrzuciłem kawałek Alana Parsonsa "The Raven" z przegenialnej płyty poświęconej Alanowi Edgarowi Poe- u kilku fanów niby prog rocka przepadła. Co dla mnie jest jakims fantastycznym nieporozumieniem. To jakby fan metalu stwierdzał, ze Slayer jest nie bardzo... A dla mnie, kiedy sobie myślę o szufladce "art-rock"- ten kawałek wpisuje się genialnie, jest cudnie wpiusany w ten nurt, jest jego ważną częścią. Dla wielu fanów progu było... nie wiem, za mało zmian tempa, za mało onanizmu instrumentalnego... nie wiem, zawsze mnie to jednak trochę mierziło, takie dobrowolone zamykanie szufladki "prog". Do jasnej cholery, wymyśleć kilka dziwnych rytmów w chorym metrum i solówek w których jerst milion nut to może każdy po szkole muzycznej. Nagrać coś ambitnego- a równocześnie bardziej strukturalnie uporządkowanego- to już jest IMO wielka sztuka... ale mam wrażenie, że dla wielu fanów muzyki progresywnej to zaczyna być coraz mniej ważne, zaś coraz bardziej niezbędna steje się wirtuozeria itd. A dla mnie to jest najkrótsza droga to kompletnego zniszowania (jest taka wersja tego słowa?) tego gatunku. _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/
Ostatnio zmieniony przez Fenderek dnia Nie Maj 08, 2011 12:14 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Misiu
Dołączył: 21 Sty 2005 Posty: 3580 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Nie Maj 08, 2011 12:10 am Temat postu: |
|
|
Fenderek napisał: | Prog rock to generalnie każdy kawałek który ma trzy zmiany tempa i kilka ćwiczeń na skale zamiast solówki. |
Ale właśnie to wydaje mi się kwestią sporną. Sama nazwa "Art rock" prędzej nadawałaby się na definicję, bo mogłaby, powiedzmy jako neologizm, wyrażać coś konkretnego, a określenie "rock progresywny" jest bardzo niekonkretne, jeśli mówimy o samym brzmieniu. Zaś czy "Art rock" brzmi ładniej? Niewątpliwie. _________________ Whatever happened to playing a hunch? The element of surprise, random acts of unpredictability? If we fail to anticipate the unforseen or expect the unexpected in a universe of infinite possibilities, we may find ourselves at the mercy of anyone or anything that cannot be programmed, categorized or easily referenced.
Moje zdjęcie |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Nie Maj 08, 2011 12:20 am Temat postu: |
|
|
Nie zgadzam się. Określenie "prog-rock" już dawno stało się przewidywalne, zdefiniowane itd. Nie powinno- ale IMO od jakiegoś już czasu jest. Określenie art-rock" zostawia sporo do interpretacji, samo w sobie sugeruje jakiś pierwiastek twórczych poszukiwań, jakiegoś artystycznego wyrażenia siebie itd. Wielu kolejnych epionów Yes, Genesis czy Dream Theater- czy oni twórczo czegokolwiek szukają? Naprawdę? Ja nie czuję... Dla mnie powtarzają utarte schematy w ramach konkretnego brzmienia i tyle. Raz na jakiś czas pojawi się mocna kompozycja która nawet w tych ramach będzie się wyróżniać- jedna taka jest w QW Ale generalnie mam wrażenie że szufladka "art-rock" pozostawia tak artyście jak i- głównie- słuchaczowi większe pole do interpretacji... słysząc "art-rockowy" w recenzji ja nie wiem jaka to będzie pyta. Jeżeli dziś słyszę o płycie "progresywnej"- to ja pi razy drzwi wiem czego się spodziewać, jakiego brzmienia, jakich kompozycji. I to jest IMO trochę smutne.
PS
Mam pół litra wódki we krwi, pewnie dlatego chce mi się dyskutowac o nomenklaturze [trudne słowo do napisania... ]
PS2
W ogóle ostatnimi czasy poszczególne szufladki jak prog, post-rock czy inne zaczynają mnie coraz bardziej nudzić... Nie wiem, wezmę płytę Anathemy, Nicka Drake'a, Nicka Cave'a czy Genesis i będę je tak samo przezywał. Każda da mi inne doznania, kazda zaoferuje mi coś innego- ale każda będzie równie szczera, równie głęboka, każde doświadczenie równie realne, równie wspaniałe... co mnie tylko dziwi to że podobno kiedyś szukający kierunek nagle wydaje mi się mniej artystyczny niż niektóre rzeczy Nicka Drake'a. Bo jeśli facet z gitarą jest w stanie bardziej IMO poszukiwać niż kolejny epigon yes- to coś tu jest nie tak a słowo "progresywny" zaczyna się niesamowicie dewaluować. Coraz częściej muzykę zaczynam dzielić tylko na lepszą i gorszą, style zaczynają odgrywać coraz mniejszą rolę... _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Misiu
Dołączył: 21 Sty 2005 Posty: 3580 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Nie Maj 08, 2011 12:45 am Temat postu: |
|
|
Fenderek napisał: | Nie powinno- ale IMO od jakiegoś już czasu jest. |
I chyba tu pojawia się sedno sprawy - granica między tym co jest, a co być powinno. Mnie bardziej chodziło o to drugie, natomiast jeśli piszemy o pierwszym - faktycznie, masz rację. Zresztą Grandville, który właśnie poszedł spać, potwierdzi (mam nadzieję), że "rock progresywny" i "art rock" to synonimy, co podobno mieli już udowodnić naukowcy lata temu.
A czy dyskutowanie o nazwach jest nudne? Ja bym powiedział, że nudne to jest klasyfikowanie, ale o muzyczną terminologię posprzeczać się warto. _________________ Whatever happened to playing a hunch? The element of surprise, random acts of unpredictability? If we fail to anticipate the unforseen or expect the unexpected in a universe of infinite possibilities, we may find ourselves at the mercy of anyone or anything that cannot be programmed, categorized or easily referenced.
Moje zdjęcie |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Nie Maj 08, 2011 1:00 am Temat postu: |
|
|
IMO to nie są synonimy. IMO dawno przestały nimi być.
Prezy czym zastrzegam. Nie ma mnie w kraju od 11 lat i generalnie mogę na szufladkę"art-rock" patrzeć w jakis wyidealizowany sposób. Coś co pamiętam sprzed 11 lat i coś co nie miało się przez moją nieobecność DLA MNIE szans zdewaluować... w przeciwieństwie do swzufaldki "prog", która w każdym jezyku staje się tak samo przewidywalna... _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej
Dołączył: 22 Lip 2005 Posty: 1329 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie Maj 08, 2011 2:40 pm Temat postu: |
|
|
Misiu napisał: | że "rock progresywny" i "art rock" to synonimy, co podobno mieli już udowodnić naukowcy lata temu. :wink |
No generalnie też podobnie uważam, zresztą zaobserwowałem że w Polsce w prasie muzycznej,audycjach radiowych,recenzjach itp używa się popularnie w obiegowej opinii tych terminów wymiennie np:
"X to włoski zespół z kręgu rocka progresywnego którego czwarty utwór z płyty Y to prawdziwe art-rockowe misterium" itp
Czytam czasem recenzje francuskie i tam też termin musique d'art rock jest używany w zasadzie synonimicznie z prog-rock.Aczkolwiek nie da się ukryć że termin art-rock jest generalnie bardzo rzadko używany a generalnie mówi się o progu.
Inna sprawa że niektórzy używają słowa art-rock dla niektórych zespołów albo jako podgtaunek prog-rocka tak jak space rock czy rock symfoniczny co jest dla mnie już zupełnie nieporozumieniem. _________________ Light the fire, feast
Chase the ghost, give in
Take the road less traveled by
Leave the city of fools
Turn every poet loose
|
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Nie Maj 08, 2011 8:11 pm Temat postu: |
|
|
A art-rock nie jest ogólnym pojęciem? Pod pojęcie art-rock wsadza się obok siebie Bowiego, Pink Floyd, Velvet Underground (chyba by się Incubus pociął jakbyś obok jego boskiego Marillion postawił uliczników z VU), Swans czy Einsturzende. Art-rock trudno nawet nazwać gatunkiem, bo generalnie po prostu w przypadku tej muzyki chodzi o to, aby pokazać dużo ciekawszą (nie koniecznie kompozycyjnie zagmatwaną czy rozbudowaną jak to jest w przypadku progresywnego rocka) ale też prostszą twarz muzyki rockowej. Chodzi o to, żeby muzyka w różny dziwny, ale jednocześnie innowacyjny sposób przekazywała jakieś wartości.
W przypadku zespołów progresywnych po prostu zespoły popadły w pewien manieryzm, kompozycje w rocku progresywnym muszą mieć solówkę, muszą być w jakiś sposób pokręcone/rozbudowane (nawet jeżeli jest to utwór krótki) no i najlepiej jakby jeszcze były w albumie konceptowym z jakimś ogromnie patetycznym tematem przewodnim (śmierć/schizofrenia/koniec świata). Oczywiście, są zespoły, które starają się z tego wyłamywać (jak nasz rodzimy Riverside, chociaż już dawno ich nie słuchałem) ale myślę, że trudno uciec od szufladki rocka progresywnego, która weszła na stałe już do definicji muzyki rockowej i jest używana przez wszelkie establishmenty i inne takie. _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrus
Dołączył: 17 Gru 2008 Posty: 1752
|
Wysłany: Pon Maj 09, 2011 3:53 pm Temat postu: |
|
|
Jeżeli Fenderek potrafi spójniej wyłożyć, co ja chciałem napisać na trzeźwo, to chyba ze mną coś nie tak A za to, co napisał o Drake'u ma ode mnie drugie pół :* _________________
With my last breath I curse Zoidberg. |
|
Powrót do góry |
|
|
zinger menu
Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 396 Skąd: dzikie kraje
|
Wysłany: Nie Maj 15, 2011 1:20 pm Temat postu: |
|
|
Ja od jakiegoś czasu zafascynowany jestem dość znanym niegdyś zespołem niemieckim - Eloy. Ich droga do mojego serca była dość skomplikowana, bo z początku niemiłosiernie mnie nudzili. Nie podchodził mi głos wokalisty, a kompozycje były dla mnie lekiem na bezsenność. Może jako początkujący fan nie trafiłem na odpowiedni album. Był to Ocean - cztery utwory, każdy ciągnący się przez te obowiązkowe dziesięć minut, a ostatni nawet przez piętnaście. Muzyka cały czas spokojna, bez żadnych pierdolnięć, bez jakichś popisów czyichkolwiek, bez obezwładniających solówek i wokali. To nie był dobry wybór na start. Po kilku podejściach zrezygnowałem na pewien czas z poznawania tej grupy. Cud jednak sprawił, że mój umysł nie wysrał całkowicie Eloya z pamięci i po przerwie wróciłem do słuchania ich.
Potrzeba może trochę czasu, a może po prostu trochę znajomości zespołu, aby uchwycić ten niecodzienny, tajemniczy klimat towarzyszący słuchaczowi w Ocean. Za to mają jeden album bardzo przystępny, idealny na początek - Floating. Gorąco polecam! Tu znajduje się wszystko, czego może oczekiwać fan klasycznego rocka. Zachwycające partie gitary i zajebisty klimat, ale z odpowiednią domieszką brakującej może na Ocean energii. Nawet wokal jakiś żywszy. Oprócz tego, polecam Dawn i Power and the Passion. Są to płyty z tych spokojniejszych, bardziej do kontemplacji niż czystej rozrywki, ale mimo wszystko od pierwszego przesłuchania całkiem wciągające.
Skupiłem się w tym opisie na twórczości z lat siedemdziesiątych. W dziewiątej dekadzie, jak niemal każdy zespół rockowy, zeszli troszkę ku bardziej chwytliwym brzmieniom, ale w ich wykonaniu raczej nie jest to drażniące. Co ciekawe, to Eloy są twórcami kompozycji wykorzystanej przez Budkę Suflera w utworze "Noc komety". Tytuł oryginału brzmi "Time to turn".
Aby zachęcić do zapoznania się z zespołem, umieszczam tutaj dwa linki do muzyki ich autorstwa (to te przystępniejsze kawałki, z Floating):
http://www.youtube.com/watch?v=d5LNj_ZrTxY
http://www.youtube.com/watch?v=K4MhIexQyXc - długie, ale bardzo rockowe, wciągające partie instrumentalne _________________ 2009 edo bentley continental gt speed 2006 edo volkswagen touareg red black |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|