Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Atrus
Dołączył: 17 Gru 2008 Posty: 1752
|
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 6:17 pm Temat postu: |
|
|
zinger menu napisał: |
41. Soft Machine |
A solowego Wyatta zna? _________________
With my last breath I curse Zoidberg. |
|
Powrót do góry |
|
|
zinger menu
Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 396 Skąd: dzikie kraje
|
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 6:26 pm Temat postu: |
|
|
Patrząc na fakt, że w ostatniej QW Wyatt tak nisko to nie wiadomo
Ale pochwala się, pochwala. Soft Machine bardzo dobre, chociaż ich koncert w Poznaniu jakoś tak bardzo mnie nie korci. _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrus
Dołączył: 17 Gru 2008 Posty: 1752
|
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 6:35 pm Temat postu: |
|
|
Rock Bottom to jedna z najlepszych płyt lat '70. Lepsza nawet od Trójki Soft Maszyny. Błyskotliwa i niepowtarzalna, totalnie odjechana i brytyjska Pozycja obowiązkowa, po prostu. Inne Wyatty też zdecydowanie warte poznania, ale dopiero po Rock Bottom, rzecz jasna. _________________
With my last breath I curse Zoidberg. |
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 6:43 pm Temat postu: |
|
|
Bo Trójka jednak jest za bardzo jazzowa i nie każdemu fanowi rocka ona przypadnie do gustu.
Natomiast Rock Bottom - za Atrusem polecam. Bardzo dobra płyta. Podobno jedna z ulubionych Gilmoura _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 7:13 pm Temat postu: |
|
|
1. riverside
2. guns n’ roses
3. deep purple
4. dream theater
5. queen
6. pink floyd
7. pearl jam
8. alice in chains
9. black sabbath
10. def leppard
tak by to ogolnie wyglądalo pewnie jak tak teraz mysle.
ale jesli chodzi o wykonawcow, ktorzy w ostatnich powiedzmy kilkunastu miesiacach sprawiają mi swoją muzyką (nie wazne kiedy nagraną) najwiekszą przyjemnosc, to raczej tak:
1. riverside
2. bigelf
3. black country communion
4. alice in chains
5. dream theater
6. pearl jam
7. rush
8. uriah heep
9. camel
10. no doubt
jakbym wzial najczesciej sluchane zespoly z ostatniego roku z last.fm, to wyglądaloby to jeszcze inaczej, bo
1. uriah heep - 1244
2. deep purple - 985
3. dream theater - 728
4. queen - 648
5. iron maiden - 615
6. pearl jam - 561
7. def leppard - 533
8. bigelf - 484
9. hey - 462
10. dżem – 443
ale internetoewi nie mozna wierzyc, to raz, a dwa – mialem wielki odsluch w miedzyczasie wiec tu przewage mieli artysci z pokazną dyskografią _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
zinger menu
Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 396 Skąd: dzikie kraje
|
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 7:48 pm Temat postu: |
|
|
Atrus napisał: | Rock Bottom to jedna z najlepszych płyt lat '70. Lepsza nawet od Trójki Soft Maszyny. |
Szczerze mówiąc, wątpię, bym uznał Rock Bottom za jedną ze ściśle najlepszych płyt lat '70, tak jak nie włączam do tego grona Third. Bardzo cenię muzykę Soft Machine, jak również podoba mi się ona bardzo, o czym już wspominałem, ale raz - wolę Volume Two, dwa - generalnie taki jazzrock, tego typu brzmienia, to nie jest mój najulubieńszy klimat. Lubiany przeze mnie, ale nie ulubiony. Co nie zmienia faktu, że może mi się Rock Bottom spodobać, i to bardzo _________________ 2009 edo bentley continental gt speed 2006 edo volkswagen touareg red black |
|
Powrót do góry |
|
|
kater
Dołączył: 24 Maj 2006 Posty: 6820 Skąd: Góry Samotne
|
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 8:49 pm Temat postu: |
|
|
Ale Rock Bottom to nie jest jazzrock, chyba. Właściwie trudno powiedzieć co to jest. Poza tym, że roxuje jak mało co. _________________
PORTFOLIO / 1 DZIEŃ 1 PŁYTA / QW OKŁADKI / KOPS / ZUPA |
|
Powrót do góry |
|
|
Nathalie
Dołączył: 19 Mar 2010 Posty: 428 Skąd: Z krainy Ozz...
|
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 9:33 pm Temat postu: |
|
|
Bizon napisał: |
2. guns n’ roses
|
No no...
U mnie Gunsi też wzmocnili się ostatnio, kurde, szkoda, że skonczyli jak skończyli.
Listy nie chce mi się układać. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
kater
Dołączył: 24 Maj 2006 Posty: 6820 Skąd: Góry Samotne
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 9:46 pm Temat postu: |
|
|
rysuj mordy lepiej _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 10:21 pm Temat postu: |
|
|
kater napisał: | Ale Rock Bottom to nie jest jazzrock, chyba. Właściwie trudno powiedzieć co to jest. Poza tym, że roxuje jak mało co. |
Ale Zinger mówił raczej o Third Soft Machine _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
kater
Dołączył: 24 Maj 2006 Posty: 6820 Skąd: Góry Samotne
|
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 11:39 pm Temat postu: |
|
|
Nie wiem, w sumie to się pogubiłem trochę.
W każdym razie, Rock Bottom to nie jazzrock, jest uber alles. Chodzą słuchy, że Gilmour się inspirował jak pisał swoje On An Island _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
kater
Dołączył: 24 Maj 2006 Posty: 6820 Skąd: Góry Samotne
|
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 11:57 pm Temat postu: |
|
|
Zara w ryja wyhaczysz. _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
kater
Dołączył: 24 Maj 2006 Posty: 6820 Skąd: Góry Samotne
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrus
Dołączył: 17 Gru 2008 Posty: 1752
|
Wysłany: Sro Cze 08, 2011 3:48 pm Temat postu: |
|
|
BeBe napisał: | Nie wiem, w sumie to się pogubiłem trochę.
W każdym razie, Rock Bottom to nie jazzrock, jest uber alles. Chodzą słuchy, że Gilmour się inspirował jak pisał swoje On An Island |
kater napisał: | Lol, to coś nieźle zjebał po drodze. |
Lol, faktycznie.
Rock Bottom to żaden jazz-rock. To chyba zupełna odwrotność Trójki pod względem gatunkowym. _________________
With my last breath I curse Zoidberg. |
|
Powrót do góry |
|
|
zinger menu
Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 396 Skąd: dzikie kraje
|
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Sro Cze 08, 2011 11:53 pm Temat postu: |
|
|
Atrus napisał: | BeBe napisał: | Nie wiem, w sumie to się pogubiłem trochę.
W każdym razie, Rock Bottom to nie jazzrock, jest uber alles. Chodzą słuchy, że Gilmour się inspirował jak pisał swoje On An Island |
kater napisał: | Lol, to coś nieźle zjebał po drodze. |
Lol, faktycznie.
Rock Bottom to żaden jazz-rock. To chyba zupełna odwrotność Trójki pod względem gatunkowym. |
No rejczel. Rock Bottom już bliżej do Dylana z okresu pofolkowego ew. Zeppelinów, ale do Soft Machine? Chyba nigdy nie było blisko _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
zinger menu
Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 396 Skąd: dzikie kraje
|
Wysłany: Nie Cze 12, 2011 2:48 am Temat postu: |
|
|
40. Parliament
Funk po raz pierwszy na mojej liście. I po raz ostatni. Choć bardzo odpowiada mi ten styl grania, to jakoś jeszcze nie zdołałem wwiercić się głębiej w ten gatunek. Bardzo pozytywna energia z tego płynie. Funk ma w sobie takiego specyficznego kopa, nieopartego na wielkim napierdalaniu gitarą i setkach litrów potu perkusisty. Odnośnie zespołu - polecam nade wszystko Mothership Connection.
39. The Stooges
Pierwowzór punku, zgodnie z powszechnie panującą opinią, którą zresztą popieram. Tak mógłby wyglądać punk, gdyby nikt go potem nie zepsuł. Punk, ale nieobdarty z melodii, zróżnicowania utworów i nastrojów piosenek, jednocześnie jednak przejawiający już tę charakterystyczną dla późniejszego punku niedbałość i prostotę konstrukcji. Fantastyczna energia, w niektórych kawałkach nie brakuje również klimatu (znakomitym przykładem jest "We will fall").
38. Popol Vuh
Drugi występ krautrocka na mojej liście. Ten zespół polecam bardzo gorąco. Trudno byłoby znaleźć bardziej oryginalny zakamarek muzyki rockowej, niż Popol Vuh. Grupa przeważnie maluje bardzo niepokojący, niezwykły nastrój - muzyka ma w sobie pewną upiorną łagodność, a umysł słuchacza zalewają jakieś dziwne barwy, plamy. I nie jest to zjawisko oparte na charakterystycznych dla krautrocka eksperymentach dźwiękowych. To jest coś zupełnie innego. Jeden z niewielu skrawków krautrocka, który może zainteresować niemal każdego użytkownika tego forum. Z powodzeniem siląc się na oryginalność, zespół nie pozbywa się z muzyki ładu, melodii i płynności. Dominującymi instrumentami są pianino i dość nietypowo brzmiąca gitara elektryczna. Ma bardzo spokojny i czysty dźwięk, chwilami można zapomnieć o tym, że to gitara. Styl płynących z niej melodii przywodzi na myśl raczej muzykę klasyczną, niż wiodący tutaj prym rock. Zdecydowanie najbardziej godny polecenia album, to Hosianna Mantra.
37. Caravan
I drugi odzew sceny Canterbury. Tymczasem jednak jest to brzmienie całkiem odmienne od prezentowanego przez Soft Machine. Na pewno o wiele bardziej przystępne dla słuchacza oczekującego dużej dawki rozrywki. Czuć nawiązania do jazzu, ale dość luźne i lekkie. Muzyka, przeważnie uspokajająca i kojąca, tworzy boski, niepowtarzalny klimat. Rytmika utworów porywa. Dla ludzi poszukujących brzmień osiadłych w bardziej tradycyjnym rocku godnym polecenia albumem jest For Girls Who Grow Plump in the Night, natomiast pozostałym zarekomenduję If I Could Do It All Over Again, I'd Do It All Over You (te nazwy są chyba wszystkie takie długie).
36. Strawbs
Muzycy naśladujący brzmienia folkowe. Szereg chwytliwych, wesołych melodii, jak i sentymentalnych, przejmujących ballad, nadal mocno ocierających się o folk. Bardzo cenię za równy poziom, klimatyczne chórki, zróżnicowanie klimatu i genialną manipulację emocjami. Polecam przede wszystkim: Bursting at the Seams i Grave New World. _________________ 2009 edo bentley continental gt speed 2006 edo volkswagen touareg red black |
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej
Dołączył: 22 Lip 2005 Posty: 1329 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie Cze 12, 2011 11:54 pm Temat postu: |
|
|
zinger menu napisał: | [
36. Strawbs
Muzycy naśladujący brzmienia folkowe. Szereg chwytliwych, wesołych melodii, jak i sentymentalnych, przejmujących ballad, nadal mocno ocierających się o folk. Bardzo cenię za równy poziom, klimatyczne chórki, zróżnicowanie klimatu i genialną manipulację emocjami. Polecam przede wszystkim: Bursting at the Seams i Grave New World. |
Ta pierwsza płyta jest boska takie "Tears and Pavan" gdzie się robi najpierw przestrzenny klimat a potem "średniowiecze" to dla mnie jedna z ulubionych perełek
A nie wiem czy słyszałeś ostatnie dokonania z XXI wieku, trochę inne, bardzo mało folkowe. _________________ Light the fire, feast
Chase the ghost, give in
Take the road less traveled by
Leave the city of fools
Turn every poet loose
|
|
Powrót do góry |
|
|
zinger menu
Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 396 Skąd: dzikie kraje
|
Wysłany: Wto Cze 14, 2011 2:48 am Temat postu: |
|
|
35. Focus
To już zespół, którym swego czasu potrafiłem zaciągać się bardzo mocno. Pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy na hasło "Focus", to wirtuozeria - niebędąca jednak tutaj wrogiem melodii. Mamy do czynienia z zajebistymi kompozycjami, które mogą przykuć uwagę zarówno słuchacza liczącego na rockowego kopa, jak i uwagę wybrednego melomana badającego każdą nutę. Kawałki są dość zróżnicowane - od kipiących klasyczną hardrockową energią, przez ociekające jazzowymi solówkami, aż po bardzo wyważone, ocierające się o muzykę poważną. Utwory są w 90% instrumentalne, co w przypadku Focusa jest absolutnie rozsądną proporcją, jako że muzycy mają bardzo wiele do pokazania. Instrumentarium dość bogate i różnorodne - gitara, pianino, flet, organy, bas, perkusja (czasem całkiem rozmaita). Zdarzają się krótkie, chwytliwe piosenki, czasem zaś napotykamy na piękne, rozległe dzieła. Śpiew słyszymy z rzadka, jeszcze znacznie rzadziej śpiew artykułowany - wokal, jeśli jest, to polega głównie na zabawnych, ale spektakularnych falsetowych wokalizach Jana Akkermana. Przykładem takiego kawałka jest największy przebój Focusa, "Hocus Pocus", który gościł któregoś razu w Queenwizji Płyty Focus III potrafiłem słuchać w kółko, mimo że jest albumem, jak na tamte czasy (lata siedemdziesiąte), długim. Pomimo 70 minut trwania, nigdy mi się nie dłużył. Kilka utworów na zachętę:
"Hocus Pocus" - dla tych, co nie znają
http://www.youtube.com/watch?v=NGaVUApDVuY
"Sylvia" - chwytliwy, rozrywkowy numer, bardzo melodyjna linia gitary
http://www.youtube.com/watch?v=P0ly_bCQ2dY&feature=related
"Eruption" - jeden z największych klasyków, 23-minutowa piękna suita
http://www.youtube.com/watch?v=5OkkTH5hLV4 (pierwsza część, druga w filmach proponowanych)
"Carnival Fugue" - sentymentalnie; dość przystępny, klimatyczny utwór
http://www.youtube.com/watch?v=tOZ2JHSp0TM
34. Dire Straits
Mimo że nie jestem do tej grupy jakoś tak bardzo osobiście przywiązany, to cholernie cenię. I cholernie cenię album Brothers in Arms. Klasyka rocka. Nie wiem, ile jest utworów, które emocjonalnie robią na mnie większe wrażenie niż "Your latest trick". Ale pewnie niewiele. Dire Straits to zespół o niesamowitym brzmieniu, rozpoznawalnym i unikalnym. Jest w tym coś bardzo uwodzicielskiego. Dwa największe hiciory - chyba "Brothers in Arms" i "Walk of Life" Piosenki z tak różnych światów. Jest jeszcze "Sultans of Swing", ale to jakby nie tak powszechnie rozpoznawane
33. Beggars Opera
Specyficzny, a nawet, powiedziałbym, dziwny zespół brytyjski. Czas: oczywiście lata siedemdziesiąte. Charakterystyczne cechy, to wielka dominacja organów i potężnego głosu Martina Griffithsa. Jego śpiew to temat, przy którym warto się zatrzymać na dłuższą chwilę. Barwa jest nietypowa, z początku może nawet w pewnym stopniu słuchacza drażnić, ale nie wydaje mi się, by człowiek wrażliwy na muzykę nie otworzył się z czasem na magię tej wokalnej ekspresji. Tak, jest to śpiew nieziemsko ekspresyjny, bardzo falujący i tworzy niezwykłą aurę. Nie należy również zapominać o wielkich możliwościach Griffithsa. Instrumentalnie zespół niczym nie ustępuje stronie wokalnej. Kompozycje są w większości zaawansowane, wciągające i klimatyczne. Oto kilka przykładów:
"MacArthur park" - szalone popisy wokalne, patos, drapieżność
http://www.youtube.com/watch?v=8vabm1pARhw
"The witch"
http://www.youtube.com/watch?v=ZrUOOmaiG2Y&feature=related
"Silver peacock"
http://www.youtube.com/watch?v=WNfsUXXakp8
32. Faust
Pierwszy krautrock w tej piątce. Ale nie ostatni Zespół grający bardzo różnorodnie, czasem brzmiący rockowo, czasem eksperymentalnie. Muzyka przeważnie dosyć wymagająca, nie będę ukrywał. Próżno tu szukać beztroskiej rozrywki, na tych kawałkach trzeba się koncentrować, starać się rozumieć dźwięki, wysilać wyobraźnię. To wszystko jednak też daje pewien rodzaj frajdy. Numery z wpadającą w ucho melodią można policzyć na palcach jednej ręki. Płyta, która robi na mnie największe wrażenie, to od samego początku The Faust Tapes - podobnie jak Volume Two zespołu Soft Machine, obfitująca w pokaźną liczbę krótkich, treściwych motywów, raczej mocno kontrastujących ze sobą, niż tworzących jakąś spójną całość. Rozwiązanie to uważam za idealne, bo częste zmiany nastrojów muzycznych znacznie pomagają w przebrnięciu przez te dosyć dziwne zabawy dźwiękowe Oto kilka próbek, wybrałem te bardziej przystępne kawałki:
"Flashback Caruso" - łagodna, delikatna, urocza ballada
"Stretch out time" - troszkę dziwniejszy, krótki kawałek, dość niepokojący nastrój
http://www.youtube.com/watch?v=8kap4Rdnx9E ("Stretch out time" i "Flashback caruso")
"Jennifer" - znowu spokojnie i kojąco, podróż przez pustą, ciemną przestrzeń
http://www.youtube.com/watch?v=grvr4nK4AZA
"Der Vaum" - jakieś pomieszane głosy, hipnotyzująco powtarzany motyw muzyczny, świetne
no dobra, tego nie znalazłem na judupie, ale polecam jakby co
31. Can
I drugi krautrock. Trochę więcej w nim przystępności, o przykłady nietrudno - najlepszym będzie wielki hit zespołu, "Vitamin C". Myślę, że sporo osób tutaj może kojarzyć tę piosenkę. Zaśpiewany z rockowym pazurem, klimatyczny kawałek. Jeśli jednak ktoś szuka eksperymentów, to również w tej kwestii Can jest niezawodnym źródłem. Mój ulubiony album, Tago Mago, zawiera kilka pokaźnych, długich eksperymentalnych utworów. Poniżej linki do tych lżejszych numerów:
"Vitamin C" - dla tych, co nie znają
http://www.youtube.com/watch?v=9a1NhRbNJ_Y
"Paperhouse"
http://www.youtube.com/watch?v=U_iJNgLEDS4
"Mushroom" - utwór wciągający jak dobry horror, powtarzany w nieskończoność rytm wybijany przez perkusistę nadaje piosence taką senną, psychodeliczną atmosferę
http://www.youtube.com/watch?v=N8RzLdf34Ow _________________ 2009 edo bentley continental gt speed 2006 edo volkswagen touareg red black |
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Sob Lip 09, 2011 8:02 pm Temat postu: |
|
|
Ja uwielbiam mocne uderzenia dlatego po za Queen:
Led Zeppelin
Sex Pistols
ACDC
Black Sabbtah
Foghat
The Who
The Rolling Stones
Metallica (trochę)
Deep Purple
Def Leppard _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
zinger menu
Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 396 Skąd: dzikie kraje
|
Wysłany: Czw Lip 14, 2011 1:17 am Temat postu: |
|
|
30. Lou Reed
Plasuję go dosyć wysoko, jak na ilość jego repertuaru, z którą się zapoznałem. Zawsze trudno jest trafnie umiejscowić takich gości w swojej liście top. Z jednej strony znam dużo mniej jego albumów/utworów, niż wielu spośród wykonawców, których umieściłem niżej. Z drugiej - to, co znam, powala mnie. Nie potrafię wytłumaczyć, czemu jeszcze nie sięgnąłem po więcej. Ale Lou Reed stanowi dla mnie wymarzony most między oryginalnością, a przystępnością i łatwością odbioru. Przykłady takich zestawień, to "Small town", "Forever changed", czy choćby najpopularniejsze według wikipedii "Walk on the wild side".
29. Henry Cow
Tu wypada rozpisać się bardziej, ze względu na fakt niewielkiej sławy zespołu. Kolejne dzieci jazzrockowej sceny Canterbury. Jest to muzyka w dużej mierze eksperymentalna, z wyjątkiem albumu Desperate Straights, powstałego we współpracy z nieznaną kapelą Slapp Happy. Tę płytę cenię najwyżej. O ile pozostałe krążki mogą być trudne do przyswojenia i wymagają od słuchacza większej liczby podejść, by zdołał wtopić się w ich specyficzny klimat, o tyle Desperate Straights składa się z nieco ponad dziesięciu raczej krótkich, pomysłowych piosenek. Oczywiście panuje tu szalona, dziwna atmosfera, ale oprawiona wyraźnymi, ciekawymi melodiami. Przez album przewijają się rozmaite emocje, nakreślane często przez jakieś opętańcze pokrzykiwania wokalistki - tak, jej głosu również nie mogę ominąć. Wokal jest dziwny, z początku nawet wydaje się mocno groteskowy - ale i w tym szaleństwie jest metoda. Bo ta płyta, jak cała ich muzyka, to jedno wielkie szaleństwo. Brzmi jak nuty komponowane i odgrywane przez kilku genialnych wariatów - bo tak właściwie jest.
http://www.youtube.com/watch?v=oOiFWJAzvFE - "The owl"
28. Atomic Rooster
Zapomniany, brytyjski zespół. Z niezwykle interesującym dorobkiem. Przede wszystkim nagrana przez nich muzyka jest nad wyraz różnorodna, tak jak składy kapeli na poszczególnych płytach, co by tę różnorodność muzyki wyjaśniało Klasyką rocka progresywnego jest album Death Walks Behind You, będący jedynym sukcesem komercyjnym grupy. Jednak nieprzypadkowo. Atomic Rooster udało się stworzyć bardzo unikalne brzmienie, którego esencją był Hammond obsługiwany przez założyciela zespołu, Vincenta Crane'a - chyba jedynego stałego członka bandu. Tak się złożyło, że w wyniku kłopotów z basistą na wspomnianym krążku cała linia bassu zagrana została właśnie przez Crane'a... na klawiszach. Dało to zaskakujący, piorunujący efekt. Tak uzyskane brzmienie okazało się niezwykle charakterystyczne, tworzyło niepowtarzalny klimat. W tytułowym kawałku był to nastrój wielkiego niepokoju, grozy, skradającego się niebezpieczeństwa. W "Tomorrow night" (największy hit) atmosfera jest żywsza i luźniejsza, za to porywa rytmika. Na płycie nie brakuje też wirtuozerii instrumentalnej - Vincent Crane się kłania. Z pozostałych pozycji, gorąco polecam jeszcze dwie - Atomic Rooster i In Hearing of Atomic Rooster, z wyraźnym naciskiem na to drugie. Jeśli by porównywać z Death Walks Behind You, to całkiem odmienny klimat, brzmienie, inny wokalista itp. Jedyne, co pozostało z tamtego stylu, to dominacja organów Hammonda. Za to mamy do czynienia z nieco bardziej popisowym, hardrockowym wokalem - przy mikrofonie Pete French, świetny śpiewak. Z tego albumu pochodzi (może ktoś pamięta) "Black snake", którego wrzuciłem niegdyś do QW - jedyny przypadek, kiedy udało mi się dostać od kogoś 12 pkt (od mumina ). W utworze tym jednak wyjątkowo nie śpiewa French.
27. Triumvirat
No dobra, i znowu krautrock, ale tym razem znacznie bardziej "lajtowy". Może właśnie dlatego stawiam go wyżej? Lubię krautrockowe szaleństwa, dziwactwa, eksperymenty i przewrotność, ale w dalszym ciągu silniej oddziałuje na mnie zwyczajnie piękna kompozycja. Takich mamy w Triumviracie dostatek. Właściwie główną cechą łączącą ich muzykę z przytoczonym przeze mnie gatunkiem jest narodowość autorów - Triumvirat jest zespołem niemieckim. Owszem, można wyczuć pewne elementy charakterystyczne dla krautrocka, ale tylko wiedząc z góry, że to niemiecka grupa. Myślę, że niemal każdy fan rocka skojarzyłby tę muzykę raczej z tradycyjnym progiem - jakkolwiek absurdalnie by zestawienie słów "tradycyjny" i "prog" nie brzmiało. Brzmienie, podobnie jak w przypadku Atomic Rooster, oparte przede wszystkim na profesjonalnych klawiszach - atmosfera twórczości jest jednak całkowicie inna, znacznie bardziej emocjonalna, często skierowana na wzruszenie słuchacza.
26. The Velvet Underground
Ciekawe, że moje uwielbienie dla tego zespołu opiera się jedynie na dwóch płytach - Velvet Underground & Nico i Velvet Underground. Te dwa zbiory utworów pozwalają mi cenić The Velvet Underground wyżej niż Focus, czy Lynyrd Skynyrd. Oba albumy na podobnym, gigantycznym poziomie, choć wyraźnie różniące się między sobą atmosferą. Aranżacje z Velvet Underground wydają się jakby bardziej uporządkowane, gładsze, mniej agresywne w brzmieniu - w wielu piosenkach panuje błogość i spokój. "Candy says" to taki odpowiednik "Sunday morning" z krążka debiutanckiego. Podobne, łagodne i delikatne otwarcie płyty - to jest właśnie ten sugerowany przez nazwę zespołu "aksamit" "Pale blue eyes" również plasuje się w tym sielankowym klimacie, aczkolwiek uważam ten utwór za mocno niedopracowany, dostrzegam w nim pewien niewykorzystany potencjał - w mojej wyobraźni pobrzmiewają te porywające chórki w refrenie... których mi tam brakuje "Jesus" jest balladą fenomenalną i jedną z moich ulubionych piosenek tego bandu. _________________ 2009 edo bentley continental gt speed 2006 edo volkswagen touareg red black |
|
Powrót do góry |
|
|
Atrus
Dołączył: 17 Gru 2008 Posty: 1752
|
Wysłany: Czw Lip 14, 2011 1:36 pm Temat postu: |
|
|
zinger menu napisał: |
27. Triumvirat
No dobra, i znowu krautrock, ale tym razem znacznie bardziej "lajtowy". |
Lajtowy, bo to nie krautrock. Nic a nic. Nie szkodzi, że są z Niemiec, bo krautrock nie równa się "niemieckie zespoły z lat '70".
Szacun za Lou i Velvetów _________________
With my last breath I curse Zoidberg. |
|
Powrót do góry |
|
|
zinger menu
Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 396 Skąd: dzikie kraje
|
Wysłany: Czw Lip 14, 2011 1:59 pm Temat postu: |
|
|
No fakt, że przyznanie Triumviratowi statusu zespołu krautrockowego, to może nadinterpretacja, chociaż ja mam problem z interpretacją, co jest krautrockiem, a co nie - czasami uznaję za krautrocka wszelki niemiecki progres. Bo musisz przyznać, że aspekt narodowościowy jest pewnym kryterium w klasyfikacji grupy jako krautrockowej - nie nazwałoby się krautrockiem muzyki tworzonej przez zespół brytyjski. Tyle że w drugą stronę ta zasada jednak nie działa - niemiecki rock progresywny nie musi być krautrockiem. O tym czasem zapominam, nigdy nie jestem pewien.
A co powiesz np. o zespole Nektar? Ich pierwsza płyta jest krautrockowa, czy nie jest? _________________ 2009 edo bentley continental gt speed 2006 edo volkswagen touareg red black |
|
Powrót do góry |
|
|
Atrus
Dołączył: 17 Gru 2008 Posty: 1752
|
Wysłany: Czw Lip 14, 2011 2:29 pm Temat postu: |
|
|
Jest kryterium, ale nie decydującym. Krautrock zawsze odbierałem jako (niemiecką ) muzykę eksperymentalną, bardziej operującą na teksturze niż harmonii czy melodii. Triumvirat to po prostu rock, niech będzie, symfoniczny, bliżej im do ELP niż Can czy Fausta. Wiadomo, kłócenie się o szufladki nie ma za wiele sensu, ale akurat na ten krautrock jestem wyczulony i musiałem sprostować
Pierwszej płyty Nektar nie znam. Wrzuć do QW, to pogadamy _________________
With my last breath I curse Zoidberg. |
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej
Dołączył: 22 Lip 2005 Posty: 1329 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw Lip 14, 2011 2:42 pm Temat postu: |
|
|
Kiedyś żesmy już prowadzili dyskusje na forum o krautrocku
I generalnie jak można było zauważyć są dwa podejscia jedni każdy ambitniejszy niemiecki rock z lat 70 tych nazywają krautrockiem (szwabskim rockiem) a drudzy termin kraut rock zarezerwowują dla rocka eksperymentalnego,awangardy, elektroniki i różnych dziwnych brzmień.
I ani Triumvirat ani Eloy ani Pell Mell ani Nektar, Novalis, Wallenstein ani pojawiające się często w QW - 2066 and Then nie jest wtedy krautrockiem takim sensu stricto a odpowiednio według podgatunków rockiem symfonicznym czy space rockiem.
Osobiście jestem za klasyfikowaniem gatunkowym a nie takim narodowościowym czy socjologicznym (w sensie zjawiska tworzenia się zespołów rockowych z różnych gatunków w latach 70-tych w jednym kraju w Niemczech).Inna sprawa że termin krautrock jest nagminnie używany nawet na "poważnych" stronach. _________________ Light the fire, feast
Chase the ghost, give in
Take the road less traveled by
Leave the city of fools
Turn every poet loose
|
|
Powrót do góry |
|
|
zinger menu
Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 396 Skąd: dzikie kraje
|
Wysłany: Czw Lip 14, 2011 7:47 pm Temat postu: |
|
|
Właśnie niedawno toczyła się gdzieś na forum dyskusja o grunge'u - czy jest to gatunek muzyczny. Pamiętam, jak Bizon stwierdził, że przez grunge rozumie raczej rozmaitą twórczość zespołów związanych z Seattle, niż jakąś spójną gatunkowo muzykę. Myślę, że podobne podejście można mieć do krautrocka - tak jak mówi Maciej, jedni nazwą krautrockiem każdy niemiecki prog lat '70, a drudzy jedynie eksperymentalną muzykę niemiecką tamtego okresu. Ostatecznie przychylam się jednak chyba do waszej opinii.
Maciej napisał: | I ani Triumvirat ani Eloy ani Pell Mell ani Nektar, Novalis, Wallenstein ani pojawiające się często w QW - 2066 and Then nie jest wtedy krautrockiem takim sensu stricto |
Co do Nektaru, zgodzę się tylko po części, bo jednak ich debiut dla mnie wyraźnie podchodzi pod krautrock ze względu na sporo charakterystycznych dla tego gatunku udziwnień itd. _________________ 2009 edo bentley continental gt speed 2006 edo volkswagen touareg red black |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|