Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Jak oceniasz współpracę Johna i Freddie'ego? |
6 |
|
30% |
[ 10 ] |
5 |
|
18% |
[ 6 ] |
4 |
|
15% |
[ 5 ] |
3 |
|
18% |
[ 6 ] |
2 |
|
18% |
[ 6 ] |
1 |
|
0% |
[ 0 ] |
|
Wszystkich Głosów : 33 |
|
Autor |
Wiadomość |
Marcin S.
Dołączył: 15 Lut 2005 Posty: 1865
|
Wysłany: Sob Sie 06, 2005 6:41 pm Temat postu: John&Freddie |
|
|
Pytanie jest proste: jak oceniasz współpracę Johna i Freddie'ego? Mamy kilka piosenek napisanych razem przez tę dwójkę, ci dwaj panowie bardzo ściśle współpracowali ze sobą przez całe lata 80. Więc jak oceniacie całą tę współpracę? Dodam jeszcze, że nie chodzi mi o ocenę samych piosenek, ale także o tzw. granie zespołowe (jedynie w przypadku Freddie'ego i Johna, choć nie jest tak prosto wydzielić tę dwójkę). Wiem, że to trochę trudne, ale kto powiedział, że będzie łatwo
Jak dla mnie na koncertach w okresie Hot Space Freddie i John doskonale się dogadywali, bardzo ładnie współgrali ze sobą, poza tym na samym Hot Space słychać, że John i Freddie najlepiej się czuli w tamtych klimatach, i że najlepiej pracuje im się w swoim własnym, dwuosobowym gronie.
Dla przypomnienia podam wszystkie piosenki napisane wspólnie przez Freddie'ego i Johna:
* Cool Cat
* Pain Is So Close To Pleasure
* Friends Will Be Friends
* My Baby Does Me
Dodam jeszcze, że w ocenę powinny się wg mnie wliczać ogólne relacje między Johnem a Freddie'em, choć z samą muzyką nie mają one pewnie zbyt wiele wspólnego.
Aha, no i czy ktoś wie, które utwory Freddie'ego w dużym stopniu "poprawił" John i vice versa Z tego, co wiem, to takim utworem jest Don't Try So Hard.
No i warto zauważyć, że na Hot Space Freddie pisał swoje utwory głównie pod bas Johna.
Zapraszam do głosowania |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Sob Sie 06, 2005 7:04 pm Temat postu: |
|
|
no z tych utworow ich obu co podales 3 sa slabe.. ale jeden cool cat oczywiscie absolutnie uwielbiam i chocby za to maja u mnie olbrzymiego plusa... no ale jak pisalem pozostale sa dla mnie slabe wiec generalnie ta wspolpraca jesli chodzi o plodnosc tworcza w moich oczach wypada co najwyzej srednio... _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
Karolina
Dołączył: 16 Sty 2004 Posty: 1655 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob Sie 06, 2005 7:17 pm Temat postu: |
|
|
Wspolprace obu panow ocenilem na 2...
Dla mnie najbardziej wybijajacym sie utworem jest Pain Is So Close...
Reszty moglo by nie byc.
Chociaz jestem ciekaw jak brzmialaby kolejna zwrotka do Friends Will Be Friends _________________ Crazy Little Thing Called Love - 05/09/09 |
|
Powrót do góry |
|
|
Marcin S.
Dołączył: 15 Lut 2005 Posty: 1865
|
Wysłany: Sob Sie 06, 2005 7:19 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: | no z tych utworow ich obu co podales 3 sa slabe.. |
Jak dla mnie tylko PISCTP, ale... kwestia gustu. Tak w ogóle to My Baby Does Me ma świetny klimat. A co do Cool Cat to zgadzam się- najbardziej stylowy utwór na Hot Space. |
|
Powrót do góry |
|
|
CORAX
Dołączył: 05 Lip 2004 Posty: 3277 Skąd: Coraxstadt
|
Wysłany: Sob Sie 06, 2005 10:09 pm Temat postu: |
|
|
Cool cat i Pain/pleasure
Szkoda, że nie potworzyli jesio kilku więcej utworków, ale nic tam, jest gitarrrra. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Frederick
Dołączył: 27 Sty 2004 Posty: 136
|
Wysłany: Sob Sie 06, 2005 10:33 pm Temat postu: |
|
|
trochę dziwny wg mnie temat... Jak można określić współgranie Freddiego i Johna...?? Jak można ocenić współgranie Freddiego i Briana?? Jak można ocenić współgranie Freddiego i Rogera?? Mówię oczywiście o koncertach... Nie da się tego zrobić... Queen to zespół. Tam wszyscy grali ze sobą... Jedyne co można powiedzieć to, że John i Roger się zgrywają świetnie bo to sekcja... Poza tym zespół to zespół...
I Freddie zgrywający się z poszczeglnym członkiem ( w tym przypadku z Johnem?? ). To troche dziwne. Freddie sie zgrywał z wszystkimi tak samo dobrze - to był zespół...
Co do studia to sądzę, że ich współpraca była bardzo owocna...
Dziekuje i pozdrawiam _________________ Breathe, breathe in the air... |
|
Powrót do góry |
|
|
Marcin S.
Dołączył: 15 Lut 2005 Posty: 1865
|
Wysłany: Sob Sie 06, 2005 10:46 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: | trochę dziwny wg mnie temat... |
Zgadza się, dzięki za komplement.
Cytat: | Jak można określić współgranie Freddiego i Johna...?? Jak można ocenić współgranie Freddiego i Briana?? Jak można ocenić współgranie Freddiego i Rogera?? Mówię oczywiście o koncertach... Nie da się tego zrobić... Queen to zespół. Tam wszyscy grali ze sobą... Jedyne co można powiedzieć to, że John i Roger się zgrywają świetnie bo to sekcja... Poza tym zespół to zespół... |
Kto powiedział, że będzie łatwo? Ja np. widzę, że podczas Staying Power z Milton Keynes Freddie i John się doskonale zgrywali.
Cytat: | Freddie sie zgrywał z wszystkimi tak samo dobrze - to był zespół... |
Nie zawsze- często z Rogerem, jeśli chodzi o sferę wokalną, nie był zgrany. Chwała im za to, że potrafili to w miarę dobrze ukryć.
Cytat: | Co do studia to sądzę, że ich współpraca była bardzo owocna... |
Dzięki za opinię, zgadzam się z Tobą w pełni.
Cytat: | Dziekuje i pozdrawiam |
Ja również.
Tak w ogóle- to co miałem zrobić? Banalną ankietkę o czterech piosenkach? Trochę kreatywności nikomu jeszcze nie zaszkodziło |
|
Powrót do góry |
|
|
Frederick
Dołączył: 27 Sty 2004 Posty: 136
|
Wysłany: Nie Sie 07, 2005 10:46 am Temat postu: |
|
|
też prawda
Lubię ludzi kreatywnych. Chwała Ci za to _________________ Breathe, breathe in the air... |
|
Powrót do góry |
|
|
Marcin S.
Dołączył: 15 Lut 2005 Posty: 1865
|
Wysłany: Nie Sie 07, 2005 12:38 pm Temat postu: |
|
|
Dzięki Czekam na więcej opinii |
|
Powrót do góry |
|
|
dudek
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 493 Skąd: Pasikurowice (k/Wrocławia)
|
Wysłany: Nie Sie 07, 2005 4:16 pm Temat postu: Re: John&Freddie |
|
|
Yeah88 napisał: | Aha, no i czy ktoś wie, które utwory Freddie'ego w dużym stopniu "poprawił" John i vice versa Z tego, co wiem, to takim utworem jest Don't Try So Hard. | Nie jest. Słowa napisał Freddie, muzykę Brian z Freddiem.
Opieram sie na wiadomościach z Bechstein Debauchery (zdjętych swego czasu), a także tym, co kiedyś napisał mi Sebastian (autor tejże strony). Wg jego słów kiedyś, zgadując, "nadano" utwór Johnowi, nie mając żadnego dowodu - i błąd ten został później wielokrotnie powtórzony; David Richards zaś pytany o DTSH wyraźnie wskazał Freddiego i Briana. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
Wysłany: Nie Sie 07, 2005 4:46 pm Temat postu: |
|
|
Mi trudno oceniac bym postawiła 2 ale..... gdyby nie ta współpraca to by nie było Hot Space
Bo to zasługa ich, że mamy to działo.
Ale pojedyncze piosenki Cool cat mnie usypia musi byc do tej piosenki odpowiedni klimat a Friends jest chyba jedną z najgorszych piosenek Queen w tekscie mogli się bardziej postarać.
Pain so.... swego czasu ktos mnie straszył tą piosenką w ramach Mistrzostw to juz wszytsko tłumaczy ta piosenka ma specyficzny klimat i lekko odstaje od ogółu.
My baby does my chyba najlepszy kawałek z tych ilubie go słuchac Fred ma fajny wokal i to coś w muzyce _________________ http://www.wierszetakzwane.prv.pl/
http://www.deaky.prv.pl/
http://www.queen1991.blog.pl
http://www.queen.blox.pl
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marcin S.
Dołączył: 15 Lut 2005 Posty: 1865
|
Wysłany: Nie Sie 07, 2005 7:09 pm Temat postu: |
|
|
dudek napisał: |
Yeah88 napisał: | Aha, no i czy ktoś wie, które utwory Freddie'ego w dużym stopniu "poprawił" John i vice versa Z tego, co wiem, to takim utworem jest Don't Try So Hard. |
Nie jest. Słowa napisał Freddie, muzykę Brian z Freddiem. |
No tak, ale może John coś tam edytował, aranżował, zmieniał itd. ? Tzn. nie chodzi mi o ten konkretny utwór, ale o właśnie takie przypadki, kiedy John miał duży wpływ na kształt utworu autorstwa Freddie'ego. To samo tyczy się w drugą stronę. Ja nie wiem, które to były utwory, ale jeśli ktoś wie, to prosiłbym o podzielenie się tą informacją.
daga napisał: | Friends jest chyba jedną z najgorszych piosenek Queen w tekscie mogli się bardziej postarać. |
Jeśli chodzi o tekst- to zgoda- porusza błahy temat w bardzo mało odkrywczy sposób. Ale uważam, że melodia jest bardzo ciekawa, przypomina mi trochę WATCh. No i jest tam pianino, którego brakowało w latach '80 Więc ja nie umieszczałbym tej piosenki na równi z najgorszymi gniotami spod znaku Queen, jak np. Machines, czy też Man On The Prowl... No ale to tylko moje zdanie |
|
Powrót do góry |
|
|
Qnegunda
Dołączył: 20 Lip 2005 Posty: 2030 Skąd: Poznań/Warszawa
|
Wysłany: Nie Sie 07, 2005 9:33 pm Temat postu: |
|
|
Yeah88 napisał: | Więc ja nie umieszczałbym tej piosenki na równi z najgorszymi gniotami spod znaku Queen, jak np. Machines, czy też Man On The Prowl... No ale to tylko moje zdanie |
Dlaczego uważasz Man On The Prowl za gniot? Taka przyjemna, rock'n'rollowa melodyjka Co do Machines, zgadzam się, że to był kompletny niewypał, jak słucham 'The Works', często przewijam dalej, bo ta monotonia strasznie mnie denerwuje ale to była współpraca Rogera i Briana - moim zdaniem Freddie i John całkiem nieźle sobie radzili... _________________ W avatarze jest lemur, gdyby kto nie wiedział. W domu wygląda tak samo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
rodzynek2
Dołączył: 03 Lis 2003 Posty: 1336 Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Nie Sie 07, 2005 9:36 pm Temat postu: |
|
|
jak dla mnie średnio na 3. jedna piosenka dobra reszta słabsze |
|
Powrót do góry |
|
|
CORAX
Dołączył: 05 Lip 2004 Posty: 3277 Skąd: Coraxstadt
|
Wysłany: Nie Sie 07, 2005 9:45 pm Temat postu: |
|
|
Qnegunda napisał: | Yeah88 napisał: | Więc ja nie umieszczałbym tej piosenki na równi z najgorszymi gniotami spod znaku Queen, jak np. Machines, czy też Man On The Prowl... No ale to tylko moje zdanie |
Dlaczego uważasz Man On The Prowl za gniot? Taka przyjemna, rock'n'rollowa melodyjka Co do Machines, zgadzam się, że to był kompletny niewypał, jak słucham 'The Works', często przewijam dalej, bo ta monotonia strasznie mnie denerwuje ale to była współpraca Rogera i Briana - moim zdaniem Freddie i John całkiem nieźle sobie radzili... |
Dlaczego uważasz Machines za kompletny niewypał? Taki zajebisssty utworek, który bardzo lubię Co do Man on the Prowl, zgadzam się, przyjemna rock n' rollowa melodyjka ... yyy tzn _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Qnegunda
Dołączył: 20 Lip 2005 Posty: 2030 Skąd: Poznań/Warszawa
|
Wysłany: Nie Sie 07, 2005 10:05 pm Temat postu: |
|
|
CORAX napisał: | Qnegunda napisał: | Yeah88 napisał: | Więc ja nie umieszczałbym tej piosenki na równi z najgorszymi gniotami spod znaku Queen, jak np. Machines, czy też Man On The Prowl... No ale to tylko moje zdanie |
Dlaczego uważasz Man On The Prowl za gniot? Taka przyjemna, rock'n'rollowa melodyjka Co do Machines, zgadzam się, że to był kompletny niewypał, jak słucham 'The Works', często przewijam dalej, bo ta monotonia strasznie mnie denerwuje ale to była współpraca Rogera i Briana - moim zdaniem Freddie i John całkiem nieźle sobie radzili... |
Dlaczego uważasz Machines za kompletny niewypał? Taki zajebisssty utworek, który bardzo lubię Co do Man on the Prowl, zgadzam się, przyjemna rock n' rollowa melodyjka ... yyy tzn |
Może dlatego, że jak na mój gust, jest tam za dużo syntezatorów i tekst nie jest też zbyt porywający? Jeśli chodzi o 'Man On The Prowl', tekst nie jest być może wielką sztuką, ale w połączeniu z fajną melodią... po prostu lubię tego słuchać. Kiedyś podobnie było z 'Machines', ale teraz... no cóż _________________ W avatarze jest lemur, gdyby kto nie wiedział. W domu wygląda tak samo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marcin S.
Dołączył: 15 Lut 2005 Posty: 1865
|
Wysłany: Nie Sie 07, 2005 10:52 pm Temat postu: |
|
|
Man On The Prowl- kawałek zupełnie zbędny na The Works, kompletnie nic nie wnoszący do albumu, a nawet wprowadzający chaos i bałagan, co robi po przepięknym kawałku It's A Hard Life taka luźna i błaha pioseneczka? Poza tym- nie ma tam nic interesującego jeśli chodzi o muzykę, np. linia basu jest daleko w tyle za takimi perełkmi jak Crazy Little Thing Called Love czy Under Pressure. Poza tym utwór brzmi trochę jak parodia Elvisa i muzyczny żart.... niestety, bardzo nieudany żart. Przykro mi, ale przyjemna melodyjka to za mało na dobry utwór. Już nawet w takim Machines jest coś fajnego- przede wszystkim genialny wokal. MOTP to niestety nieudana kopia CLTCL. Machines jest za to dla mnie symbolem źle wyprodukowanych piosenek, dlatego przestałem lubić ten utwór. MOTP jest natomiast symbolem zamętu sianego przez niektóre piosenki na nielicznych albumach- powoduje, że mam mętlik w głowie przy słuchaniu The Works, dlatego od razu przechodzę do IWTBF i wtedy wszystko układa mi się w miarę normalną całość. Notabene MOTP, Machines i PISCTPleasure to dla mnie największe kichy nagrane przez Queen i wolałbym, żeby Królowa w swoim katalogu ich nie miała. |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Pon Sie 08, 2005 10:11 am Temat postu: |
|
|
Po tych czterch utworach... Coz, lepiej jakby jej nie bylo...?
Wszyscy znaja moje zdanie na temat lat 80-tych. Chocbym nie wiadomo jak przychylnym okiem na to patrzyl- wszystko absolutnie blednie w porownaniuz AMBITNYMI i wlasciwie DOSKNALYMI latami 70tymi. Te podane utwory naleza do mojej parszywej 10- najgorszych moim zdaniem utworow Queen. Wiele sie mowilo ze to glownie John i Freddie odpowiedzialnie byli za dzwiek Hot space- Roger z Brianem prawie odchodzili z zespolu do takich klotni dochodzilo... Moim zdaniem to slychac- plyta jest rwana, czuc ze nie tworzyl jej ZESPOL, tak jak na przyklad ADATR czy ANATO. Pomijam juz produkcje, aczkolwiek tu oprocz Macka paluszki John i zwlaszcza Freddie tez maczali. Wystarczy posluchac mr Bad guy- blahy pop to bylo to gdzie Freddie w latach 80tych szedl- a John od zawsze byl przeciwienstwem "rockera". Wiec im razem bylo po drodze. Niestety- moim zdaniem.
W latach 70-tych doszlo do bardzo ciekawego zderzenia charakterow- Brian to riffy i rockowe lojenie, Roger podobnie, przy czym z zupelnie inna struktura i wiekszym skierowaniu w strone popu, Johnod zawsze pisal pop a Freddie pisal... a Freddie pisal pretensjonalne dziwactwa. TO JEST KOMPLEMENT!!! Zderzeniem tego wszystkiego byly cudowne plyty na ktorych charakterystyczny byl swoisty balans. Moim zdaniem tego balansu nie ma w latach 80-tych- Freddiue przeszedl an blahy pop, rejon w ktorym juz rezydowal John i zespol zamiast sie uzupelniac jak to wczesniej bylo rozlamal sie na dwie frakcje. To na plytach moim zdaniem slychac! Jesli ktos chce wierzyc w eklektyzm na AKOM prosze bardzo- moim zdaniem o eklektyzie mozemy mowic w przypadku Nocy w Operze. Na AKOM czy WORKS mamy do czynienia z balaganem, plytami gdzie kazda frakcja (Roger-Brian kontra John- Freddie) ciagnela w swoja strone i w rezultacie zespol tracil tozsamosc. Ja widze znak rownosci miezy na przyklad Bring Back That Leroy Brown a Stone Cold Crazy- jakas zespolowa magia laczy te dwie kompletnie rozne rzeczy i sprawia ze one do siebie pasuja, mimo iz na zdrowy rozum nie powinny. Wlasnie to swiadczy o geniuszu Nocy w Operze- ze Death On Two Legs moze byc przed Lazing On A sunday Afternoon i to nie razi- NIE- to zachwyca. To jest eklektyzm. Na pewno swiadectwem eklektyzmu nie jest dla mnie zestawienie Hammer To Fall z Man On The Prowl albo Who Wants To Live Forever z Pain Is So Close To Pleasure...
Wielu uzywa argumentu ze queen gralo wiele stylow. Jest to moim zdaniem prawda czesciowa- w latach 70tych zespol bral sie za co tylko popadlo, jednak wszystko laczyl jeden STYL- to wszystko bylo mimo wszystko jednolite. Moze to ten ablans o ktorym mowilem wczesniej...? TO jest dla mnie eklektyzm- poruszanie wielu stylow ajednoczesnie zachowanie WLASNEGO brzmienia. W latach 80-tych tego brzmienia nie slysze- gitara Briana schowana jest pod brzmieniem syntezatorw, ktore dla mnie w latach 80-tych zawsze brzmia tak samo, jedyne co ratuje czesto te utwory od przecietnosci jest glos Freddiego- nagle ostatni skladnik jednolitego kiedys brzmienia. Nagle jedyny wspolny mianownik...
Nie twierdze ze to wlasnie John i Freddie sa odpowiedzialni za slabsze moim zdaniem lata 80-te. Patrzac jednak na to co razem stworzyli moglbym spokojnie zyc bez tych pioseneczek. Balans powrocil dopiero na INNUENDO- i wiekszosc sie ze mna zgodzi- znowu mielismy do czynienia z plyta prawie doskonala...
Maly przytyk? Na INNUENDO nie ma zadnej piosenki Johna, nie ma tez zadnej wspolpracy Freda z Johnem... Hmmm.... _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/
Ostatnio zmieniony przez Fenderek dnia Pon Sie 08, 2005 2:01 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Mariusz
Dołączył: 17 Maj 2005 Posty: 2411 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Pon Sie 08, 2005 10:35 am Temat postu: |
|
|
No cóz, jeśli chodzi o współwpracę Johna i Freddiego, to uważam, że bardzo dobrze wyszła im jedna piosenka, czyli Cool Cat. Reszta jest niezła, lecz bez fajerwerków. _________________ There Must Be More To Life Than This |
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Pon Sie 08, 2005 6:15 pm Temat postu: |
|
|
i tradycyjnie zgadzam sie z prawie wszystkim co napisal fenderek.. prawie bo wiadomo ze hot space uwielbiam w sporej czesci, w tym cool cat.. ale cala reszta sie zgadza z tym co fenderek napisal _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
Marcin S.
Dołączył: 15 Lut 2005 Posty: 1865
|
Wysłany: Pon Sie 08, 2005 6:18 pm Temat postu: |
|
|
Trudno się nie zgodzić z Fenderkiem. W zasadzie w większości się z nim zgadzam, ale w niektórych kwestiach mam inne zdanie. I wcale nie będzie to kolidować z tym, co zostało "ustalone" w temacie o syntezatorach.
Cytat: | Wszyscy znaja moje zdanie na temat lat 80-tych. Chocbym nie wiadomo jak przychylnym okiem na to patrzyl- wszystko absolutnie blednie w porownaniuz AMBITNYMI i wlasciwie DOSKNALYMI latami 70tymi. |
Tutaj się zgadzam- w latach '70 Queen był o kilka kroków przed innymi świetnymi zespołami. Wg mnie w tej dekadzie to Queen był własnie najlepszych zespołem, jaki wtedy istniał. Ale nie zgadzam się z jednym- nie WSZYSTO i nie ABSOLUTNIE. Wiele utworów mogłoby, jesli nei w warstwie tekstowej, to w muzycznej powstać właśnie w poprzedniej dekadzie. Staying Power? Odpowiednio wyprodukowane na pewno. Back Chat też (wszyscy znają wersje z Milton). Life Is Real również. Under Pressure to także świetna piosenka, z dobrym tekstem, złożona. Co dalej... hmm.... Tear It Up ma korzenie w latach '70 (nie mówię o produkcji), It's A Hard Life, to- jak napisałeś w recenzji GHII- połączenie stylów z obu dekad. Keep Passing The Open Windows wcale nie jest skazany na porażkę w porównaniu z częścią materiału z pierwszych 10 lat działalności. Hammer To Fall, mimo iż wcale nie jest jakimś bardzo oryginalnym utworem, nadal jednak widzę go wysoko w rankingu piosenek Queen (nie moim- tym w miarę obiektywnym). Is This The Wordl Created to perła w każdej sferze- tekstowej i muzycznej. Czy złą piosenką jest filmowa wersja AKOM, czy złe jest One Year Of Love, WWTLF, POTU czy też Gimme The Prize? Czy riff One Vision jest tak daleko w tyle za innymi z wcześniejszej dekady? Na pewno nie można tych utworów od razu skazać na porażkę w porównaniu ze starszymi piosenkami. Mniej ambitne są (z wyjątkami)- tutaj nie mam już żadnych wątpliwości- nie ma chyba nic ambitniejszego niż White Queen czy też The Prophet's Song.
Zgadzam się co do tego, że lata 70 są doskonałe i po prostu lepsze. Ale nie WSZYSTKO w porównaniu z tym blednie i nie ZAWSZE (wyłączam produkcję). I wg mnie- jest tego na tyle dużo- że DA SIĘ tego słuchać. Tyle, jesli chodzi o ten wątek.
Cytat: | Te podane utwory naleza do mojej parszywej 10- najgorszych moim zdaniem utworow Queen. |
Ma Baby Does Me słabym utworem? Co tam jest złego?
FWBF- zgoda, ale jeśli chodzi tylko o tematykę utworu. Wciąż nie wiem, czemu melodia jest taka banalna. W porównaniu z czym przede wszystkim?
Cool Cat- ma swoje zalety, nie dziwię się jednak, że nie wszystkim się podoba. Ale wg mnie to bardzo stylowy numer, Freddie wspina się na wyżyny wokalne.
Pain Is So Close To Pleasure- zupełnie się zgadzam, chyba najgorsza piosenka Queen
Cytat: | Wystarczy posluchac mr Bad guy |
Zgadza się, ale to miał być z założenia album popowy i na żadnej płycie Queen Freddie nie zabrnął aż tak daleko. Queen był grupą rockową i tam w takim stopniu nie "spopiał". Nawiasem mówiąc Mr Bad Guy uważam za słaby album.
Cytat: | W latach 70-tych doszlo do bardzo ciekawego zderzenia charakterow- Brian to riffy i rockowe lojenie, Roger podobnie, przy czym z zupelnie inna struktura i wiekszym skierowaniu w strone popu, Johnod zawsze pisal pop a Freddie pisal... a Freddie pisal pretensjonalne dziwactwa. TO JEST KOMPLEMENT!!! Zderzeniem tego wszystkiego byly cudowne plyty na ktorych charakterystyczny byl swoisty balans. |
Zgoda. Choć kłóciłbym się czy John pisał pop. Pisał rock w bardzo popowych aranżacjach. Choć- np. If You Can't Beat Them to rock
Cytat: | Jesli ktos chce wierzyc w eklektyzm na AKOM prosze bardzo- moim zdaniem o eklektyzie mozemy mowic w przypadku Nocy w Operze. Na AKOM czy WORKS mamy do czynienia z balaganem, plytami gdzie kazda frakcja (Roger-Brian kontra John- Freddie) ciagnela w swoja strone i w rezultacie zespol tracil tozsamosc. |
Queen zawsze był zespołem eklektycznym. A że czasami był bałagan to ina sprawa Choć- wspólny mianownik między OYOL, WWTLF i FWBF mogę znaleźć. Piosenki z segmentu Gimme The Prize- DLYH- POTU też mają ze sobą wiele wspólnego. Tak samo bardzo dużo wspólnego ma IWTBF i It's A Hard Life (podobne podejście do tematu miłosnego). Is This The World We Created...? i Hammer To Fall poruszają kwestie z podobnej tematyki. Trochę tego moim zdaniem jest- owszem, trudno równać to z doskonałymi, jak powiedziałeś, latami 70. Ale wspólne ianowniki są w różnych piosenkach na albuumach z następnej dekady. I wcale nie naciągane. Wszystko to skojarzyłem ze sobą po dwóch-trzech przesłuchaniach. Tyle w TEJ kwestii.
Cytat: | Ja widze znak rownosci miezy na przyklad Bring Back That Leroy Brown a Stone Cold Crazy- jakas zespolowa magia laczy te dwie kompletnie rozne rzeczy i sprawia ze one do siebie pasuja, mimo iz na zdrowy rozum nie powinny. Wlasnie to swiadczy o geniuszu Nocy w Operze- ze Death On Two Legs moze byc przed Lazing On A sunday Afternoon i to nie razi- NIE- to zachwyca. To jest eklektyzm. |
Zgadzam się.
Cytat: | Na pewno swiadectwem eklektyzmu nie jest dla mnie zestawienie Hammer To Fall z Man On The Prowl albo Who Wants To Live Forever z Pain Is So Close To Pleasure...
|
W jakimś stopniu jest. Choć MOTP i PISCTP to bardzo słabe utwory, a dwa pozostałe bardzo dobre. Dlatego bardziej świadczą o nierówności albumów. Ale zestawienie One Year Of Love z Princes Of The Universe jest jak najbardziej świadectwe eklektyzmu. Tak samo Is This The World we Created....? z Keep Passing The Open Windows czy tez Hammer To Fall. Wszystkie piosenki conajmniej dobre. I wszystkie bardzo różne.
Cytat: | Wielu uzywa argumentu ze queen gralo wiele stylow. Jest to moim zdaniem prawda czesciowa- w latach 70tych zespol bral sie za co tylko popadlo, jednak wszystko laczyl jeden STYL- to wszystko bylo mimo wszystko jednolite. Moze to ten ablans o ktorym mowilem wczesniej...? TO jest dla mnie eklektyzm- poruszanie wielu stylow ajednoczesnie zachowanie WLASNEGO brzmienia. |
Ja używam tego argumentu. Ale bardziej w odniesieniu do całej kariery. Queen był przez 20 lat zespołem eklektycznym. I tego się trzymam.
Cytat: | W latach 80-tych tego brzmienia nie slysze- gitara Briana schowana jest pod brzmieniem syntezatorw, ktore dla mnie w latach 80-tych zawsze brzmia tak samo, jedyne co ratuje czesto te utwory od przecietnosci jest glos Freddiego- nagle ostatni skladnik jednolitego kiedys brzmienia. Nagle jedyny wspolny mianownik... |
W latach '80 generalnie brzmienie się zmieniło. I tak "miało" być. Właśnie nie miało być tak samo- tzn. chodzi mi o to, że w latach 80 Queen miał inne brzmienie. Ale swoje własne, chharakterystyczne dla tego okresu. Syntezatory+ bardzo charakterystyczna gitara Briana. Wszystko brzmiało może i podobnie (mówię o syntezatorach), ale charakterystycznie. Poza tym- Brian jak zwykle swoje brzmienie zmianiał. Rzadko kiedy brzmiał tak samo. Dlatego własny styl był- tylko, że inny. A że mniej fascynujący- to juz inna sprawa.
Poza tym: http://queenonline.pl/wywiady/index.php?t=rec&nr=18
Ten artykuł przedstawia moje stanowisko w tej sprawie.
Poza tym sam pisałeś (Fenderku) w recenzji GHII, że lata '80 "to okres w ezultacie mniej fascynujący. Co nie znaczy, że jest zły...". No więc...?
Cytat: | Nie twierdze ze to wlasnie John i Freddie sa odpowiedzialni za slabsze moim zdaniem lata 80-te. |
Szczerze...? Chyba są Trochę podziałał na mnie Twój post
Cytat: | Balans powrocil dopiero na INNUENDO |
A nie na The Miracle?
Generalnie- zgadzam się z Tobą. Ja się tylko doczepiam kilku szczegółów, choć dla mnie- bardzo ważnych szczegółów
Tak w ogóle- bardzo mądry post, z którym czasem aż głupio mi się nie zgadzać |
|
Powrót do góry |
|
|
Tstankie
Dołączył: 07 Maj 2004 Posty: 709 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto Sie 09, 2005 5:51 pm Temat postu: |
|
|
Napiszę krótko. Friends Will Be Friends i PISCTP oceniam na -.Cool Cat i My Baby Does Me na +. _________________ Tomek
Brian May Moje aukcje Moje aukcje |
|
Powrót do góry |
|
|
Mack
Dołączył: 16 Lut 2005 Posty: 305 Skąd: Słupsk
|
Wysłany: Wto Sie 16, 2005 12:06 pm Temat postu: |
|
|
Dla mnie ta współpraca zaowocowała czymś wspaniałym, a najbardziej cenię ze stworzonych przez Freddiego i Johna- Cool Cat. Piękne, pięknie zaśpiewane, wspaniała muzyka. Ta piosenka jest dla mnie czymś wielkim i już tylko dzięki niej mógłbym powiedzieć, że współpraca była potrzebna.
Friends Will Be Friends... też nie wiem, co widzicie w niej złego. Może i jest nieco banalna, ale czy banał musi być od razu czymś złym? To piosenka skierowana do większości ludzi, nie tylko do fanów Queen. Queen nie tworzyli tylko muzyki dla fanów. Chłopaki chcieli być łatwi w odbiorze dla większości ludzi- ale zauważcie, że tylko niektóre piosenki z całej twórczości są w tym kierunku skierowane...
Friends Will Be Friends jest bardzo przyjemne dla ucha, a dzięki temu utworowi Queen stali się jeszcze bardziej popularni.
Pain Is So Close To Pleasure... nie wiem, dlaczego jest tak nielubiana przez fanów. Owszem, jest oryginalna- jest inna niż wszystkie. Jest lekka w odbiorze, lecz przy tym jest skierowana do zawężonej grupy ludzi. Zbyt popowa? Ciekawi mnie tylko, że wyniki survivorów mówią, że większość woli ten bardziej delikatny pazur rocka w wykonaniu Queen. Queen grali różną muzykę, jednemu bardziej podobać się będzie mocniejsza strona, innym bardziej delikatna ale nie zgodzę się z tym, że ten utwór jest słaby, tak samo jak i Friends Will Be Friends...
My Baby Does Me- co do muzyki. Klimat nieco podobny do tego z Cool Cat. Niesamowity wokal, fajny tekst. Nadaje płycie fajny klimat i doskonale komponuje się z całą zawartością albumu.
Czytałem wpisy, że współpraca była zbędna... Dla mnie nic, co powstało przy udziale Freddiego i chłopaków z Queen (pomijając reklamę PEPSI i występy z boysbandem 5ive) nie jest zbędne. Wszystko ma dla mnie wielkie znaczenie, cieszę się, że tej muzyki jest tyle, tak różnorodnej. Dla mnie każde najmniejsze demko ma wielką wartość, jest to dla mnie coś niesamowitego usłyszeć tak wiele z tego, co stworzyli. Jak już pisałem współpraca może się nie podobać, ale nie rozumiem słów, że była niepotrzebna...
Ode mnie - "naprawdę super"! Dzięki chłopaki za ten duecik! _________________ Music will be my mistress, lovin' like a whore... |
|
Powrót do góry |
|
|
Marcin S.
Dołączył: 15 Lut 2005 Posty: 1865
|
Wysłany: Wto Sie 16, 2005 1:10 pm Temat postu: |
|
|
Zgadzam się ze wszystkim, oprócz PISCTP. A fragment wypowiedzi odnośnie FWBF naprawdę do mnie przemawia W sumie miał to być swego rodzaju hymn dla mas (jak WATCh) no i tekst w sumie musiał być neutralny, trochę banalny, żeby mógł do tych mas przemawiać. |
|
Powrót do góry |
|
|
Melina Bulsara
Dołączył: 28 Paź 2003 Posty: 401 Skąd: Mysłowice
|
Wysłany: Wto Sie 16, 2005 5:58 pm Temat postu: |
|
|
Miałem wyrazić tutaj swoją opinię, ale przeczytajcie sobie wypowiedź Mack'a i przyklejcie ją też do mnie, bo uważam tak samo jak On.
Po pierwsze ja nie znam pojęcia "słabe" jeśli chodzi o utwory Queen. Nie można powiedzieć, że np. Man On The Prowl jest słabe itd. Mnie ten utwór dodaje wiele energii i mam ochotę tańczyć, wyskoczyć gdzieś, zabwić. Wspaniałe pianino.
Tak samo jest z resztą utwórów, które wymieniacie jako słabe... Hmm.. no nie wiem, ja tam jestem zadowolony z faktu iż potrafię się cieszyć z każdej piosenki Queen tak samo :)
Poza tym uważam współprace Johna i Freddiego na wspaniałą i bardzo się cieszę, że Queen poszedł w latach 80-tych w kierunku w jakim poszedł. Uwielbiam płyty Hot Space, The Works i A Kind Of Magic (które tak wielu krytykuje) i uważam je za genialne. Kocham Królową za to co stworzyła w każdej z dekad.
_________________ Visca el Barça !
Keep Yourself Alive!
God Save The Queen! |
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
|
Powrót do góry |
|
|
KonradWallenrod
Dołączył: 09 Lis 2004 Posty: 159 Skąd: Warszawa/Radom
|
Wysłany: Wto Sie 16, 2005 6:36 pm Temat postu: |
|
|
Dla mnie utwór FWBF jest po prostu słaby . Tak samo Pain Is So Close.. Nie chodzi tu nawet o to co ja myśle. Nam fanom czasem trudno ocenić pewne rzeczy obiektywnie . Wiele razy fani innych zespołów (fani dobrej muzyki) mówili mi że Queen to komercha , tandeta albo coś w tym stylu właśnie przez takie utwory jak FWBF , I want to break free , radio gaga , A kind of magic czy teledysk do The Miracle . Dopiero jak dałem im przesłuchać Death On Two Legs , Dead On Time czy Great King Rat i wiele innych utworów z lat 70tych zmieniali zdanie . Podzielam zdanie Fenderka że jedyną rzeczą , która wyróżnia wiele utworów z lat 80 tych jest świetny głos freddiego (dla mnie takim jest np I want to break free ) a muzycznie są kiepskawe .
Może to trochę głupawe co powiem , ale czasem szkoda mi briana bo mam wrażenie że w latach 80 tych nie mógł w pełni rozwinąć skrzydeł (chodzi mi o albumy ,bo koncerty były czadowe cały czas) , za dużo elektroniki a gitarę słabo było słychać . Ktoś pisał nawet że brian musiał kłócić się o to żeby w utworze Back Chat było solo gitarowe .
Co straciliśmy widać dopiero na Innuendo . Dla mnie ta płyta to jeden wielki popis Briana . Co piosenka to kapitalne solo nie mówiąc już o Bijou .
Sorki , że odszedłem trochę od głównego tematu.. Co do współpracy Johna z Freddim to żaden z tych utworów mi się nie podoba. |
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej
Dołączył: 22 Lip 2005 Posty: 1329 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto Sie 16, 2005 8:16 pm Temat postu: |
|
|
John chyba lubił klimaty(Funk,Soul) i bardzo dobrze jakby cała czwórka lubiła podobną muzę to ich twórczość byłaby nudna a tak każdy dodaje coś od siebie i dzięki temu twórczość grupy jest bardziej eklektyczna
Freddie tez lubił takie klimaty(sadząc po duecie i wypowiedziach np:o Jacksonie) więc na pewno mieli wspólny język...
* Cool Cat (lubię ma styl ,zastanwiam się czy John aranżował tu Brianowi gitrę czy on sam..)
* Pain Is So Close To Pleasure (dziwna piosenka,mozna wciemno powiedzieć że palce tu maczał Roger lub John dzięki mocnemu wyeksponowaniu basu Johna ,utwór jest przez to bardzo rytmiczny ,Freddie śpiewa nieraztakim falsecikiem ,prawie jak soulowy chłopiec )
* Friends Will Be Friends(Najlepsze ich wspólne dzieło,struktura,brzmienie pianina
bardzo mi przypomina super przebojowe utwory z lat 70 w stylu "Somebody to love" czy "Killer queen" taki klasyczny piosenkowo-beatlesowski rock'n'roll
* My Baby Does Me(Świetny klimat ,ten utwór ma jeden z najbardziej mocnych basów ,własciwie cały kawałek kołyszę się na instrumencie Johna )
P.S A czy można do końca mówić o współpracy John z Freddim przecież pozostali też mieli jakiś tam mniejszy lub większy wpływ na piosenkę i chcąc nie chcąc odpowiedzialnośc za utwór przypada całej 4.... |
|
Powrót do góry |
|
|
varg
Dołączył: 30 Maj 2005 Posty: 85 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Wto Sie 16, 2005 8:30 pm Temat postu: |
|
|
Maciej napisał: | John chyba lubił klimaty(Funk,Soul) i bardzo dobrze jakby cała czwórka lubiła podobną muzę to ich twórczość byłaby nudna a tak każdy dodaje coś od siebie i dzięki temu twórczość grupy jest bardziej eklektyczna |
Nie zgadzam się. Powtórzę co napisał Fenderek: eklektyzm to był na SHA, ANATO czy ADATR. Dla mnie te utwory są po prostu słabe (CC na 3, PISCTP i MBDM na 2, a FWBF na 1, więc za "współpracę" dałem 2). No, ale może nie jestem do końca obiektywny, gdyż zawsze zdecydowanie najbardziej lubiłem kompozycje Briana. _________________ Fuck the Duck |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|