Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Corey
Dołączył: 15 Lis 2012 Posty: 1741 Skąd: Wembley Stadium
|
Wysłany: Nie Lip 28, 2013 3:27 pm Temat postu: |
|
|
No chyba raczej ty. Skąd ta pewność u ciebie, że AKOM byłoby prawdopodobnie ich ostatnią płytą, co? To jest przecież 27 lat _________________ magic
Niesamowity Chuck Norris!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
david82
Dołączył: 09 Wrz 2012 Posty: 569
|
Wysłany: Nie Lip 28, 2013 4:26 pm Temat postu: |
|
|
AKOM by nie powstał gdyby nie sukces na Live Aid. Stwierdzili wtedy że może by tak jednak jeszcze raz wejść do studia. W ogole zachęcam do obejrzenia dokumentu "Days of Our Lives". |
|
Powrót do góry |
|
|
Corey
Dołączył: 15 Lis 2012 Posty: 1741 Skąd: Wembley Stadium
|
|
Powrót do góry |
|
|
zgredzik
Dołączył: 20 Maj 2012 Posty: 1002
|
Wysłany: Nie Lip 28, 2013 5:25 pm Temat postu: |
|
|
akurat david82 ma trochę racji, bo Queen był już naprawdę na granicy. może nie przez kłótnie ale przez ejtisy i syntezatory _________________ http://youtu.be/kaeFYigriek?t=4m14s
mercedes nówka od Ernesta, jo nie psujo ja ulepszom.
pyrsko, nie pyrsko!
~~Bercik
JAKI KRAJ TAKIE SERIALE |
|
Powrót do góry |
|
|
haes82
Dołączył: 23 Maj 2012 Posty: 757
|
Wysłany: Nie Lip 28, 2013 5:46 pm Temat postu: |
|
|
Po AKOM Formuła zespołu się wyczerpała, zespół był wypalony, nagrywał coraz gorsze syfy i nawet nie usiłował nawiązać do sławetnej przeszłości. Większość grup na tym etapie albo dokonuje spektakularnej rekonstrukcji składu (jak było przy np. Black Sabbath po ósmym albumie) albo też się rozpada (jak Genesis po We Can't Dance albo The Who). No, chyba że wydarza się coś nieoczekiwanego, co sprawia, że grupa dostaje kopa i dawna kreatywność wraca - jak było w przypadku Queen.
Nie lubię gdybania, ale gdybym miał strzelać jak potoczyły się losy w alternatywnym wszechświecie, w którym partner Freddiego (fuuj!) założył gumkę to powiedziałbym, że po AKOM z grupy odchodzi John i przechodzi na swoją emeryturę 11 lat wcześniej. Pozostała trójka czeka kilka lat nie wiadomo na co realizując w międzyczasie solowe projekty - Freddie był przecież w tym czasie w szczytowej formie rozwoju artystycznego, co pokazała Barcelona.
Co byłoby dalej - wchodzimy w coraz głębsze poziomy gdybania a w to nie mam ochoty się bawić, ale nie wierzę, aby zespół kiedykolwiek nagrał coś tak wielkiego, jak Miracle/Innuendo/MiH*.
Wracając do tematu - na koncercie Miracle Tour (załóżmy, że Freddie czuł się na tyle dobrze, że zrobił mini-trasę, powiedzmy 6 koncertów po Anglii) widzę grane z wielkim powerem I Want It Wall i Breakthru. Miracle byłoby częścią Medleya z BR - tuż po "fortepianowej" części BR Freddie nie odchodząc od instrumentu zagrałby ten utwór. Reszty szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie w wersjach koncertowych - ale nie dlatego, że są to słabe utwory, ale dlatego, że brak mi wyobraźni.
* - tak, wiem, że ta płyta nie jest darzona jakąś specjalną atencją na tym forum - ale przyznać trzeba, że jej poziom artystyczny jest o dwie klasy wyżej niż Flash/Hot Space/Works/AKOM. _________________ Zdeklarowany brianofil, korwinista oraz wyznawca Latającego Potwora Spaghetti. |
|
Powrót do góry |
|
|
Corey
Dołączył: 15 Lis 2012 Posty: 1741 Skąd: Wembley Stadium
|
Wysłany: Pon Lip 29, 2013 8:14 pm Temat postu: |
|
|
zgredzik napisał: | akurat david82 ma trochę racji, bo Queen był już naprawdę na granicy. może nie przez kłótnie ale przez ejtisy i syntezatory |
Gówno ma racje. Zauważ, że od AKOM mineło 27lat i nie można dziś sugerować się ich oficjalnymi wypowiedziami z tamtego okresu, bo ilu było takich zespołów, którzy sądzili, że to już jest koniec, nic więcej dobrego nie nagrają, już nigdy razem nie wystapią, a jednak Śmieszy mnie troszkę, że tak David sądzi, bo nigdy nic nie wiadomo jakby się potoczył los zespołu gdyby nie choroba i śmierć Freddiego. A może, by nagrali jeszcze kilka zajebistych płyt, a może i nie, więc nie można patrzeć na to co powiedzieli 27 lat temu.
P. S. Widziałem ten dokument, ale to jeszcze nic nie znaczy _________________ magic
Niesamowity Chuck Norris!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
BartM
Dołączył: 21 Sty 2013 Posty: 25 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw Sie 01, 2013 11:05 pm Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z Tobą haes82 co do tej emeryturki Johna. John już w pierwszej połowie lat 80tych zaczął się dziwnie zachowywać - miał dość, co również Ratty pisał w swojej książce. A jeśli chodzi o to że ciężko jest Tobie wyobrazić kawałki z Miracle na żywo to nic dziwnego. Moim skromnym zdaniem i tak nie były one robione z myślą o 'live'. Fred już zapewne był po rozmowie z chłopakami o stanie zdrowia i co to ma się do tras... no i resztę historii już znacie. Na trasach z Rodgersem sięgnęli aby po 'I Want It All'. Z resztą podobnie było na solowych Briana. Gdzieś w późniejszym okresie 'Back To The Light Tour' grywał czasem 'Chinese Torture' ale tylko jako część gitarowej solówki. A no i na trasie z Paulem też coś sobie przypominam że w 'Guitar Solo' były riffy z 'Chinese Torture'.
A jeśli chodzi o 'Miracle Tour' to przychodzi mi do głowy tylko wielkie wejście
Z taśmy idzie jakiś pomiksowany instrumentalny kawałek z 'Miracle' - może i być w/wym. 'Torture', spleciony z jakimiś riffami gitarowymi, jakimiś wokalnymi wariacjami Freddie'go - coś na kształt 'Machines' 'Works! Tour'. Wiecie pełno dymu, gra świateł, wiara zaczyna się grzać, atmosfera gorąca i nagle wielkie 'NOW' i w tym samym momencie wypierd..... te jebitne fajerwerki (jak w finale 'Tie Your Mother Down') i Fredd z chłopakami wyskakuje i pociskają 'Breakthru'. Wiara szaleje
Potem jadą bez przerwy, Brian wychodzi do publiki na front i zaczyna pierwsze nuty 'Hammer To Fall'. O taka to moja fantazja (he he) |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|