Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
MADE IN HEAVEN |
1 |
|
0% |
[ 0 ] |
2 |
|
0% |
[ 0 ] |
3 |
|
9% |
[ 4 ] |
4 |
|
24% |
[ 10 ] |
5 |
|
31% |
[ 13 ] |
6 |
|
34% |
[ 14 ] |
|
Wszystkich Głosów : 41 |
|
Autor |
Wiadomość |
Pokacoolka
Dołączył: 22 Lis 2010 Posty: 77 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sro Gru 29, 2010 9:14 pm Temat postu: |
|
|
Tak się wepchnę w tą konwersację, ale w przerwie między robieniem notatek a pieczeniem makowców wyprodukowałam, co następuje poniżej i co zapowiadałam wcześniej.
Po pierwsze pamiętam, chociaż byłam szczawikiem, jak ta płyta miała premierę i podniecali się tym bardzo w Teleexpresie. W ogóle w telewizji publicznej puszczali dużo fragmentów płyty (m.in. 30 ton, o których wspomniał Paolo). Kojarzyłam wówczas wąsatego faceta (którego notabene słuchał mój wujek) i zastanawiałam się, jak wąsacz nagrał płytę, skoro umarł. Tyle w temacie retrospekcji.
Znaczną część piosenek znałam zanim przesłuchałam płytę w całości. Gdzieś coś usłyszałam w radiu, gdzieś puścili coś w tv, albo trafiłam na coś na you tubie. Ogólnie podobał mi się klimat większości tych piosenek, bo lubię czasem takie powolne, nieśpieszne , melancholijne utwory. Dopiero później (parę miesięcy temu dla ścisłości) skojarzyłam, że pochodzą one z jednej płyty, a jeszcze później poznałam dokładniejsze okoliczności jej powstania. W moim przypadku nie można więc mówić, że wzruszam się i roztkliwiam nad płytą, ponieważ sugeruję się jej genezą. Prawdę mówiąc cały ten kontekst sytuacyjny nie wywołuje u mnie większych emocji. Co innego przy Innuendo, gdzie od pewnego czasu nie mogę słuchać TSMGO i TATDOOL, żeby nie wzruszyć się do łez.
It's A Beautiful Day (pierwszy i ostatni utwór) należą do moich ulubionych z tej płyty. Są po prostu PRZEPIĘKNE! Brzmi tak przestrzennie, symfonicznie, niemal jak hymn. Muzyka i słowa wspaniale oddają nastrój radości, zachwytu nad pięknym krajobraz (nie jakiś tam landszafcikiem). Wspaniale Freddie interpretuje słowa. Jak śpiewa, że czuje się świetnie i nic go nie powstrzyma, to słychać ten zapał, rozpierającą energię, zachwyt. Jak przechodzi do słów, że czasem jest ciężko, to słychać ten ten "balast" i trud życia, jakąś taką beznadzieję. Ta "dyskotekowa" końcówka z powtórzenia brzmi dla mnie trochę zbyt długo, ale zasadniczo nie przeszkadza mi, dobrze współgra z różnymi skalami radości, jakie ta piosenka przekazuje.
Za piękno, melancholię i śnieżną zadumę uwielbiam również A Winter's Tale. Ileż napisano już utworów o porach roku czy poszczególnych miesiącach, można by powiedzieć kolejny oklepany motyw, znowu banał. A jednak, aranżacja i słowa, sprawiają, że atmosfera zimowych wspólnych wieczorów z kubkiem herbaty w ręku, radosnego napięcia towarzyszącego przygotowaniom świątecznym urzeczywistnia się. Grudzień jest chyba najlepszą porą na słuchanie tego utworu. Heaven For Everyone również jest klimatyczne. Taka słodko-gorzka refleksja, mieszanina pesymizmu, goryczy z nutą radości z obecności ukochanych osób. Podobają mi się "rozdzierające" dźwięki gitary przed ostatnią zwrotką, idealnie współgrają z treścią piosenki. Z kolei w Made in Heaven uwielbiam wokal Freddiego. Boże, ależ on miał piękny głos! Cieszę się, że znalazła się ta piosenka na płycie w nowej aranżacji, bo na solowej płycie te syntezatorki to jakaś porażka.
Początkowo nie przepadałam za Mother Love, okropnie denerwowały mnie jej słowa. A wynikało to po prostu z błędnej interpretacji piosenki. Przetłumaczyłam sobie ją po swojemu, coś po przekręcałam i wyszedł mi zupełnie inny tekst utworu. Ach ten angielski Poprawne tłumaczenie wpłynęło bardzo dodatnio na ocenę tej piosenki. Chociaż dalej denerwuje mnie pierwsza zwrotka, w której Freddie tak trochę dziwnie sepleni (tak, tak, znam okoliczności powstania tego utworu, co nie zmienia dla mnie faktu, że słyszę tam seplenienie). Pozostała część, a szczególnie końcówka z eeeoo i fragmentem I'm Going Back (poza tym tandetnym efektem z płączącym dzieckiem) wywołuje absolutne dreszczory wzruszenia.
To moja czołówka, jeżeli chodzi o MIH. Pozostałe utwory lubię, ale nie budzą we mnie głębszych emocji. TMLWKL - cóż, mam słabość do takich pościelówek, chociaż w wersji Briana jest bardzo dramatyczna (słychać te emocje). Najbardziej podoba mi się chyba mix fanowski, jaki znalazłam na you tubie (duecik): http://www.youtube.com/watch?v=fKFEjZ98Q4s
You don't fool me, niby takie dyskotekowe, ale znowu ten nastrój gorzko-melanchijny. Mogłoby być krótsze, bo w przypadku tej piosenki 5 minut z kawałkiem jest jednak nużące. Let Me Live - po prostu to lubię, podoba mi się ten gospelopwy chórek i że śpiewają panowie w trójkę. Świetnie się tego słucha jadąc na rowerze (najlepiej rozpędzić się z jakiejś górki ;P ).
W My Life Has Been Saved -denerwuje mnie dźwięk gitary, jakoś tak plastikowo brzmi. Ot, tak przyjemna melodyjka, ale potrafi się przyczepić. Wczoraj pół dnia za mną łaziło, po tym jak sobie płytę odsłuchiwałam. O I Was Born To Love You nie wiem, co mogłabym napisać. Lubię tą piosenkę, chyba jednak nieco bardziej jednak podoba mi się wersja z albumu solowego.
Aaa, jak mogłam zapomnieć o Track 13!!!! Tego nie da się, według mnie, słuchać w dzień. Ja przynajmniej nie potrafię. Tylko w słuchawkach, w nocy. Miażdży ze wzruszenia. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mefju
Dołączył: 27 Cze 2008 Posty: 2871 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: Sro Gru 29, 2010 11:40 pm Temat postu: |
|
|
Pokacoolka napisał: | Aaa, jak mogłam zapomnieć o Track 13!!!! Tego nie da się, według mnie, słuchać w dzień. Ja przynajmniej nie potrafię. Tylko w słuchawkach, w nocy. Miażdży ze wzruszenia. |
U mnie to raczej na odwrót. Ja się co prawda lubię bać, ale niekoniecznie przy tym. No chyba, że pozostaję trzeźwy i nie jestem jakiś totalnie zmęczony i wiem, że nie będę miał halucynacji i moja wyobraźnia nie będzie płatać mi figli.
W dzień z kolei łatwo mi jest pomylić poszczególne dźwięki w utworze z odgłosami za oknem. _________________
"Lepiej pić piwo niż nie" - Paulo Coelho |
|
Powrót do góry |
|
|
shamar
Dołączył: 18 Maj 2008 Posty: 1942 Skąd: K-ce / Czewa
|
Wysłany: Czw Gru 30, 2010 12:43 am Temat postu: |
|
|
Paolo napisał: |
Co do MLHBS i HfE zgadzam się w pełni co do IABD to lepszy by był w jednym kawałku wg mnie oczywiście |
W 1 kawałku wyszlo na singlu i... nie wiem czy to jest lepsze. Cały czas brzmi to jak miniaturka przerobiona na siłe na dłuzszy utwór.
Nie pisze, że jest to złe ale, że wokal jest zupelnie inny niz w pozostałych kawałkach. Poza tym jeszcze ta stara maniera spiewania Freda , z tym " ah ", "eh" na koncu słow, z tym przeciaganiem.
Pokacoolka napisał: | kolei w Made in Heaven bo na solowej płycie te syntezatorki to jakaś porażka. |
What U say ? jakie syntezatory ? przeciez tu jest głownie pianino...
Wersja z tym swietnym intrem o ktorej wspominalem :
http://www.youtube.com/watch?v=iI3uAbt2gp4
Cudowny poczatek, taki powinnien byc oficjalnie.... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pokacoolka
Dołączył: 22 Lis 2010 Posty: 77 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czw Gru 30, 2010 2:30 am Temat postu: |
|
|
shamar napisał: |
What U say ? jakie syntezatory ? przeciez tu jest głownie pianino...
|
Głównie pianino? Rzeczywiście trochę je słychać :] Ja na Mr Bad Guy głównie słyszę dosyć tandetną aranżację. To nie są syntezatory? Tym gorzej dla muzyków, którzy grają na prawdziwych instrumentach, bo brzmi to fatalnie _________________ Na litość boską, królowo, czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus!
Sharin |
|
Powrót do góry |
|
|
Mariusz
Dołączył: 17 Maj 2005 Posty: 2411 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Czw Gru 30, 2010 1:25 pm Temat postu: |
|
|
Shamar, nie wprowadzaj ludzi w błąd. Na solowym albumie Fredka w Made In Heaven SĄ syntezatory. _________________ There Must Be More To Life Than This |
|
Powrót do góry |
|
|
shamar
Dołączył: 18 Maj 2008 Posty: 1942 Skąd: K-ce / Czewa
|
Wysłany: Czw Gru 30, 2010 2:38 pm Temat postu: |
|
|
bujajcie sie _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Sob Lip 09, 2011 10:00 pm Temat postu: |
|
|
Odkąd Freddie zachorował było coraz lepiej. Mówię o muzyce Queen.
Było tak od 1986 do 1995 roku.
(wiem że zachorował w 1987)
Od A Kind Of Magic lepsze było he Mirace, od The Miracle lesze było Innuendo, od Innuendo lepsze jest Made In Heaven.
Tym oto sposobem docieramy na szczyt i tym samym do końca premierowych nagrań z udziałem Freddiego.
Już widzę jak burzą się fani Innuendo.
Ale zaraz, zaraz. Przecież na Innuendo jest "The Hitman"(które jak wszyscy mowią jest mega tragicze), "Delilah", "I Can't Live With You" i "All God's People" które duzo ludzi nie lubi.
Czyż na Made In Heaven jest aż tak dużo słabych punktów? Nie sądzę.
To jedyna płyta, podczas której słuchania nie przeskakiwałem utworów. Żadnych i nigdy.
Najbardziej lubię "Let Me Live", Madi In Heaven i "Mother Love".
To ostatnie, to słyszałem spekulacje, że została zaśpiewana kilka tygodni przed śmiercią, ale nie mogę sam określić prawdziwośći tych plotek, bo nie wiem którego Freddie wrócił z Montreux do Garden Lodge, gdzie zmarł 24 listopada. Pomóżcie.
Dałem 6 _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
Kacio94
Dołączył: 09 Maj 2010 Posty: 1391 Skąd: Choszczno
|
Wysłany: Czw Lip 21, 2011 6:06 pm Temat postu: |
|
|
Oskar napisał: |
To ostatnie, to słyszałem spekulacje, że została zaśpiewana kilka tygodni przed śmiercią, ale nie mogę sam określić prawdziwośći tych plotek, bo nie wiem którego Freddie wrócił z Montreux do Garden Lodge, gdzie zmarł 24 listopada. Pomóżcie.
Dałem 6 |
Ja już sam nie wiem, inni mówią, że na kilka tygodni przed śmiercią były ostatnie nagrania, a inni mówią, że były one w lipcu czy czerwcu. Też mówią swoją drogą Brian i Roger nie powiedzą nam wszystkiego do końca. Raz mówią, że na kilka tygodni przed śmiercią były te nagrania, Peter Freestone też tak mówił. Sam już nie wiem. _________________
http://queenremixes-bykacio.blogspot.com
http://youtube.com/KacioRMX
http://vimeo.com/kacio94
http://www.mixcloud.com/KacioRMX
http://queenphotos.wordpress.com/ |
|
Powrót do góry |
|
|
shamar
Dołączył: 18 Maj 2008 Posty: 1942 Skąd: K-ce / Czewa
|
Wysłany: Czw Lip 21, 2011 6:17 pm Temat postu: |
|
|
Oskar napisał: | Odkąd Freddie zachorował było coraz lepiej. Mówię o muzyce Queen.
Było tak od 1986 do 1995 roku.
(wiem że zachorował w 1987)
Od A Kind Of Magic lepsze było he Mirace, od The Miracle lesze było Innuendo, od Innuendo lepsze jest Made In Heaven.
Tym oto sposobem docieramy na szczyt i tym samym do końca premierowych nagrań z udziałem Freddiego.
|
...I tu skonczyłęm czytać
EDIT - nie mogłęm się powtrzymac
Oskar napisał: | Odkąd Freddie zachorował było coraz lepiej. Mówię o muzyce Queen.
Było tak od 1986 do 1995 roku.
(wiem że zachorował w 1987) |
Racja. Szczególnie produktywny stał się po 91 a wybuch szczytów jego talentu przez historyków jest wskazywany na jesien 94.
Cytat: |
od Innuendo lepsze jest Made In Heaven. |
Nie jest.
Cytat: |
Tym oto sposobem docieramy na szczyt i tym samym do końca premierowych nagrań z udziałem Freddiego. |
Jeśli za premierowe uznać kawałki nagrane 10 lat wczesniej i remixy...
Cytat: | Ale zaraz, zaraz. Przecież na Innuendo jest "The Hitman"(które jak wszyscy mowią jest mega tragicze), "Delilah", "I Can't Live With You" i "All God's People" które duzo ludzi nie lubi. |
Wymieniłeś dobre kawałki, trzymające poziom.
Cytat: |
Czyż na Made In Heaven jest aż tak dużo słabych punktów? Nie sądzę.
To jedyna płyta, podczas której słuchania nie przeskakiwałem utworów. Żadnych i nigdy. |
Dziwne, żeby na kompilacji ułozonej z 10 archiwalnych, podretuszowanych kawałków , specjalnie wyselekcjonowanych z ton materiału było dużo słabych punktów.
PRAWDA NA DZIŚ : MiH to KOMPILACJA _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Pią Lip 22, 2011 4:06 pm Temat postu: |
|
|
1.made in heaven to nietylko przerobione solowe utwory freddiego, ale także jego premerowe nagrania!!!
2.made in heaven jest lepsze od innuendo
3.made in heaven to nie jest kompilacyjna płyta _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Pią Lip 22, 2011 4:12 pm Temat postu: |
|
|
a jak nazwiesz inaczej plyte, na ktorej sa 3 (a w zasadzie 2,5) nowe kawalki? _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
whoatemydinner
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 1771 Skąd: Z Mornington Crescent.
|
Wysłany: Pią Lip 22, 2011 5:02 pm Temat postu: |
|
|
Oskar napisał: | 1.made in heaven to nietylko przerobione solowe utwory freddiego, ale także jego premerowe nagrania!!!
3.made in heaven to nie jest kompilacyjna płyta | Na GH3 też są premierowe nagrania, vide Under Pressure (Rah Mix) [Zawiera w końcu kilka sekund wcześniej nie publikowanego wokalu od Freddiego i Davida Bowie] czy TSMGO z Eltonem Johnem. Nie były wcześniej publikowane czy to na singlu czy to gdziekolwiek te nagrania, więc się liczy. A jakoś nikt nie podważa egzystencji Grejtest Hitsów numero 3 jako składanki.
2, 3 czy nawet cztery kawałki nowe z fillerem połączone płyty studyjnej nie tworzą.
Cytat: | 2.made in heaven jest lepsze od innuendo | Tutaj to można polemizować przez pół dnia co najmniej. Powiem krótko: obiektywnie nie można stwierdzić, co jest lepsze. Subiektywnie stwierdzam jednak, że MiH jest zjadane na wszystkie posiłki przez Innuendo.
EDIT: Jesus, właśnie porównałem MiH do GH3. niemoge _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jaszek
Dołączył: 08 Lis 2010 Posty: 701 Skąd: Zawoja/Kraina Rhye
|
Wysłany: Pią Lip 22, 2011 8:10 pm Temat postu: |
|
|
Oskar napisał: |
2.made in heaven jest lepsze od innuendo
|
Jak dla mnie to herezje, MiH jest bardzo przesłodzone i w zasadzie jak Bizon wspomniał są tylko 2,5 premierowe nagrania reszta to taki zlepek jakie masz argumenty na podtrzymanie swojej tezy? _________________ I'm slightly mad
Oh dear |
|
Powrót do góry |
|
|
Rafa
Dołączył: 12 Lis 2010 Posty: 125 Skąd: Pod Wawą
|
Wysłany: Sob Lip 23, 2011 6:37 pm Temat postu: |
|
|
Nikt z nas nie jest obiektywny oczywiście, oceniając ten album, co z tego, że jest ociupinkę przesłodzony, na MiH znajdują się 2 tak samo świetne kompozycyjnie przeboje jak na Innuendo ( mam tu na myśli odpowiednio "You don't fool me" i "Too much love will kill you" oraz "...Days of our lives" i TSMGO). Oba albumy są najlepsze w historii Queen ( na pewno Top 5 u mnie ), chociaż trzeba przyznać, że na MiH większość to po prostu inaczej zaaranżowane stare utwory, a na Innuendo to nowy materiał. Po prostu jedni lubią ten album, drudzy tamten i tyle. Ja dałem MiH 6. Nie ma tu słabych utworów, wszystko brzmi idealnie. Nie ma dnia żebym sobie nie odpalał YDFM czy Mother love |
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Sob Lip 23, 2011 6:53 pm Temat postu: |
|
|
No jak tyle osób już napisało że jestem w błędzie to nie będe się dalej kłócić.
Jednak sądze, że MiH jest po części premierowe, bo aranżacje do głosów Freda są nowe. Ale jeśli chodzi o partie wokalne, to rzeczywiście tylko trzy piosenki są naprawdę w całości premierowe. Reszta to jakby covery, lub kompilacje czy jak to nazywacie.
A mi się MIH bardziej podoba od Innuendo. _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Lip 23, 2011 7:15 pm Temat postu: |
|
|
w sumie ktoś kiedyś rzucił tutaj fajnym pomysłem, że w tym 1994 można było całkiem zgrabną epką wydać z tymi 3 kawałkami + ewentualnie jakiś bonusik zamiast silić się na pełnoprawny album, od którego jak teraz sobie go oceniam to chyba jedynie Works niżej cenię...
(no i Flash ale to chyba oczywiste ;p)
no ale wiadomo money, money, money.
z drugiej strony rzeczy tak zaśpiewane przez Freda jak Mother Love można DOSŁOWNIE policzyć na palcach jednej ręki. _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Anunaki
Dołączył: 06 Mar 2009 Posty: 1794 Skąd: Wrocław/Warszawa
|
Wysłany: Sob Lip 23, 2011 9:13 pm Temat postu: |
|
|
Zaznaczyłem 4/6.Nie słuchałem tej płyty w całości od co najmniej 2 lat ( w sumie chyba tylko Innunedo w całości przesłuchałem raz w tym roku z płyt Queen).Kiedyś się zachwycałem tym albumem,ale to juz dawno za mną.Są tu tylko 3 nowe utwory.Fakt sa bardzo dobre,a Mother love to klasa sama w sobie,ale można było przecież dać na ten album coś z tych mitycznych odrzutów z różnych sesji.Uwielbiam You Don't Fool Me (głównie za jedną z najlepszych solówek Maya) i Mother Love.Lubię It's A Beautiful Day (reprise).Too Much Love Will Kill You i Made In Heaven.Reszta może być,ale szału nie ma.Ta płyta nie ma dla mnie nawet startu do Innuendo.Nie wiem jak niektórzy mogą twierdzić,że jest lepsza od Innuendo,a czasem że to najlepsza płyta Queen .Brakuje mi na niej spójności,to zlepek piosenek. _________________ The World Is Full Of Kings And Queens.Who Blind Your Eyes,Then Steal Your Dreams |
|
Powrót do góry |
|
|
whoatemydinner
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 1771 Skąd: Z Mornington Crescent.
|
Wysłany: Pon Lip 25, 2011 12:02 pm Temat postu: |
|
|
Nie wiem, nie ciągnie mnie do tego albumu... Jak już coś sobie puszczę to Mother Love, LML, HFE, YDFM, albo Beautiful Day w wersji singlowej. Na zimę jeszcze A Winter's Tale. A tak poza ty nie ma tu nic interesującego. Too Much Love jest tak przesłodzone, że po wysłuchaniu czuję się jak po zjedzeniu kilku wat cukrowych. Wersja Briana bezapelacyjnie lepsza. Podobnie My Life Has Been Saved - wersja singlowa jest niezła, ale to na albumie mnie już denerwuje. Solowe Freda tracą cały kiczowaty urok głębokich lat 80. i choć Made In Heaven całkiem dobrze brzmi, to się dłuży. I Was Born To Love You bez tej Mackowej produkcji? Nein, danke.
Mother Love faktycznie jest świetnie wykonane wokalnie, a You Don't Fool Me ma jedną z moich ulubionych solówek wszechczasów.
A co mi tam, dam albumowi 4. Niech się cieszy. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Pon Lip 25, 2011 5:38 pm Temat postu: |
|
|
Ja dałem sześć.
Jeśli o mnie chodzi, to mi nie robi że jest trochę przesłodzony.
Lubię go. Rzeczywiście przy takich kompozycjach jak Mother Love, Let Me Live, You Don't Fool Me czy A Winter's Fale solowe Freda przearanżowane na utwory Queen się uginają jak choinka pod ciężarem bąbek z betonu, ale jakoś nie wyobrażam sobie dyskografi Queen bez niego. Ten album jest wisienką na torcie. Ostatnią stroną histori tego prawdziwego Queen. _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
Rafa
Dołączył: 12 Lis 2010 Posty: 125 Skąd: Pod Wawą
|
Wysłany: Pon Lip 25, 2011 9:08 pm Temat postu: |
|
|
W pełni popieram Oskara. Ja słuchać Queen zacząłem oczywko od Bohemian Rhapsody, ale potem zacząłem szperać w starych kasetach taty i patrzę... Queen - Made in Heaven, no to odpalam i może dlatego mam sentyment do tego albumu jak do żadnego innego i WSZYSTKO mi się na nim podoba bez wyjątku. |
|
Powrót do góry |
|
|
zinger menu
Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 396 Skąd: dzikie kraje
|
Wysłany: Pon Lip 25, 2011 11:31 pm Temat postu: |
|
|
Rafa napisał: | Ja słuchać Queen zacząłem oczywko od Bohemian Rhapsody |
Wypowiedzi współczesnej młodzieży gimnazjalnej w internecie są lekturą trudną. W śledzeniu tychże nie sposób galopować przed siebie beztrosko, albowiem napotykamy na liczne miejsca, nad którymi należy przystanąć i dobrze przemyśleć sens czytanych słów. _________________ 2009 edo bentley continental gt speed 2006 edo volkswagen touareg red black |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Lip 25, 2011 11:36 pm Temat postu: |
|
|
pff pisze się "oczyffko" każdy gupi to wie. _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
shamar
Dołączył: 18 Maj 2008 Posty: 1942 Skąd: K-ce / Czewa
|
Wysłany: Pon Lip 25, 2011 11:41 pm Temat postu: |
|
|
a tłumaczy : oczy wiedzą. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rafa
Dołączył: 12 Lis 2010 Posty: 125 Skąd: Pod Wawą
|
Wysłany: Wto Lip 26, 2011 9:39 am Temat postu: |
|
|
Oj tam, oj tam, czepiacie się oczywiście / oczyffko. |
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Pon Sie 29, 2011 10:36 pm Temat postu: |
|
|
whoatemydinner napisał: | Oskar napisał: | 1.made in heaven to nietylko przerobione solowe utwory freddiego, ale także jego premerowe nagrania!!!
3.made in heaven to nie jest kompilacyjna płyta | Na GH3 też są premierowe nagrania, vide Under Pressure (Rah Mix) [Zawiera w końcu kilka sekund wcześniej nie publikowanego wokalu od Freddiego i Davida Bowie] czy TSMGO z Eltonem Johnem. Nie były wcześniej publikowane czy to na singlu czy to gdziekolwiek te nagrania, więc się liczy. A jakoś nikt nie podważa egzystencji Grejtest Hitsów numero 3 jako składanki.
|
Aha. W takim razie płyty koncertowe to też składanki ?
Ostatnio myslałem nad tym i doszedłem do wniosku iż MiH w większości materiału, można traktować jak covery. No tekst ten sam co z solowych Freda, ale aranżacje o 180 stopni inne. Patrzcie np Sweet Dreams Marilyna Mansona. . . _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
whoatemydinner
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 1771 Skąd: Z Mornington Crescent.
|
Wysłany: Pon Sie 29, 2011 10:53 pm Temat postu: |
|
|
Oskar napisał: | whoatemydinner napisał: | Oskar napisał: | 1.made in heaven to nietylko przerobione solowe utwory freddiego, ale także jego premerowe nagrania!!!
3.made in heaven to nie jest kompilacyjna płyta | Na GH3 też są premierowe nagrania, vide Under Pressure (Rah Mix) [Zawiera w końcu kilka sekund wcześniej nie publikowanego wokalu od Freddiego i Davida Bowie] czy TSMGO z Eltonem Johnem. Nie były wcześniej publikowane czy to na singlu czy to gdziekolwiek te nagrania, więc się liczy. A jakoś nikt nie podważa egzystencji Grejtest Hitsów numero 3 jako składanki.
|
Aha. W takim razie płyty koncertowe to też składanki ? |
Nie, gdyż zostały nagrane w jednym miejscu, z jedną setlistą itd. Np. takie Live At The Bowl nie wyskoczy Ci nagle z takim AKOM z Wembley.
Ujmę to tak: normalne albumy są nagrywane w czasie studyjnych sesji nagraniowych na przestrzeni kilku dni, tygodni, czy nawet lat. Zasada jest jedna - powinny one prowadzić do zakończenia w postaci spójnego albumu. Jeśli przyjmiemy koncert jako odpowiednik takowych sesji, skondensowany do jednej nocy, to otrzymujemy coś w stylu zdecydowanie surowszej płyty studyjnej z głosem publiczności w tle. Nie składankę. O możliwości nazwania Live Killers czy Magic Live kompilacjami można dyskutować; to akurat może być sprawa sporna. IMO są składankami, no bo w końcu z różnych miejsc i dat pochodzą pojedyncze nagrania.
Nie miałem zamiaru kwestionować miejsca MiH w dyskografii studyjnej Q. Po prostu chciałem pokazać, że argument, że zawiera premierowe nagrania nie czyni jej od razu oddzielną płytą. Składanki też często zawierają coś nowego (patrz GH3).
IMO to, co czyni płytę studyjną takową to okoliczności jej powstania - Bri, Roger i John zebrali się w studiu i podogrywali partie do wokalu Freddiego z zamiarem utworzenia nowego albumu - nagrali dostatecznie dużo, by można było to wydać jako oddzielną płytę, nawet bez odgrzewanych kotletów w postaci MLHBS, MiH i IWBTLY. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Pon Sie 29, 2011 11:21 pm Temat postu: |
|
|
No tak. . .
No naliczyłem ich pięć, więc mogli to wydać z pięcioma kawałkami.
No ale patrz na album Coda Led Zeppelin'ów. Zawiera niepublikowane utwory, ale nagrane kiedyś i jest to płyta kompilacyjna. Premierowe nagrania, ale pochodzące z rożnych dat. Yhy. . .
Więc wychodzi na to że na MiH mamy do czynienia z coverami ?
Prawdopodobnie tak _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
whoatemydinner
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 1771 Skąd: Z Mornington Crescent.
|
Wysłany: Pon Sie 29, 2011 11:28 pm Temat postu: |
|
|
Oskar napisał: | Więc wychodzi na to że na MiH mamy do czynienia z coverami ?
Prawdopodobnie tak |
I Was Born To Love You oraz Made In Heaven to IMO 100% covery. My Life Has Been Saved to nowa wersja, ponownie nagrana, coś jak I Can't Live With You z Rocks czy 'Tubular Bells 2003' Mike'a Oldfielda.
Oskar napisał: | No ale patrz na album Coda Led Zeppelin'ów. Zawiera niepublikowane utwory, ale nagrane kiedyś i jest to płyta kompilacyjna. Premierowe nagrania, ale pochodzące z rożnych dat. Yhy. . . |
No, to jest kompilacja - w końcu wątpię, by Zeppelini nagrywając takie Darlene na In Through the Out Door myśleli, że ukaże się jako część zupełnie innej płyty. EDIT: A że jest traktowane jako płyta studyjna, to chyba tylko ze względu na kontraktowe obligacje z wytwórnią. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Pon Sie 29, 2011 11:35 pm Temat postu: |
|
|
Apropo twojego avataru. Moja kumpela słuchała tego przez ponad osiem godzin i się jej skończyło ponoć.
Tak. Wiem że Coda to kompilka _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
kwak Gość
|
Wysłany: Wto Sie 30, 2011 9:46 am Temat postu: |
|
|
W sumie Made in Heaven to też kompilka |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|