Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
INNUENDO |
1 |
|
2% |
[ 1 ] |
2 |
|
0% |
[ 0 ] |
3 |
|
0% |
[ 0 ] |
4 |
|
10% |
[ 5 ] |
5 |
|
30% |
[ 14 ] |
6 |
|
56% |
[ 26 ] |
|
Wszystkich Głosów : 46 |
|
Autor |
Wiadomość |
whoatemydinner
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 1771 Skąd: Z Mornington Crescent.
|
Wysłany: Czw Maj 03, 2012 10:07 pm Temat postu: |
|
|
Oberst napisał: | Co do Queen. W następnej kolejności polecam A Night at The Opera, Queen II, A Day at The Races i Jazz. |
Proszę Cię, powiedz, że zapomniałeś napisać Sheer Heart Attack i że nie ominąłeś tego albumu celowo.
June, idź według listy Obersta, ale zdecydowanie jeszcze przesłuchaj SHA po drodze. Tenement Funster/Flick of the Wrist/Lily of the Valley to kwintesencja Queen w latach 70. i jedna z głównych przyczyn, dla jakich wkręciłem się w ten zespół, dlatego polecam na początek zaznajamiania się z dyskografią zespołu. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Czw Maj 03, 2012 10:08 pm Temat postu: |
|
|
Mówię przecież _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
whoatemydinner
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 1771 Skąd: Z Mornington Crescent.
|
Wysłany: Czw Maj 03, 2012 10:09 pm Temat postu: |
|
|
Ty to lepiej aktualizuj a nie mów przecież _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
OberstPrymas
Dołączył: 24 Kwi 2010 Posty: 2830 Skąd: Świebodzice
|
Wysłany: Czw Maj 03, 2012 10:42 pm Temat postu: |
|
|
Obiad napisał: | Proszę Cię, powiedz, że zapomniałeś napisać Sheer Heart Attack i że nie ominąłeś tego albumu celowo. |
Celowo. Ja osobiście dość długo wgryzałem się w ten album (ale żeby nie było - Trójcę+KQ uwielbiam) a że zakończenie ma z pupy, tj dwie ostatnie piosenki, to nie będę SHA ze swojej strony polecał.
Poza tym mam niezdiagnozowane lekkie pedalstwo muzyczne (i syndrom KK*) i za mało na SHA banalnej słodkości/słodkiej banalności, jak dla mnie.
*no przecież że Kocham Katie _________________ FAN KOBIAŁEK
GOŁA KASIA |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Czw Maj 03, 2012 11:19 pm Temat postu: |
|
|
Nie słuchaj Obersta- i tak jego siostra ma lepszy gust.
Sheer Heart Attack to absolutna czołówka Queen a fragment Tenement/Flick/Lily to najwspanialsze 12 minut na jakiejkolwiek płycie Queen _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw Maj 03, 2012 11:45 pm Temat postu: |
|
|
June napisał: | Na radę dotyczącą nietykania '80s za późno, bo już się po części z nimi zapoznałam i zaprzyjaźniłam, ale to i tak wiele by nie zmieniło, bo jestem dzieckiem Depeche Mode i pochodnych i syntezatory (jeśli o nie chodzi) mi nie obce |
niestety Queen lat 80 ma tyle wspólnego z Ultrą, Songs of Faith and devotion czy Violatorem co Spoko Euro Koko w Czoko z Muzyką poważną
Rzuć wszystko inne i po Innuendo łap A Night at the Opera. Najwyższa półka w muzyce rozrywkowej poziom Flojdów, Deep Purple i innych tam wariatów Ale serio, najlepsze co stworzyli.
na zachętę to co najlepsze w zespole spakowane w 3 minuty .
ps. witam na forum ;p _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Dundersztyc19
Dołączył: 25 Sie 2009 Posty: 1356 Skąd: Kuala Lumpur
|
Wysłany: Pią Maj 04, 2012 10:48 am Temat postu: |
|
|
Ja za to w "Queen II" dość się długo wgryzałem. A w zasadzie jest to praktycznie ostatni album studyjny Queen, jaki poznałem. _________________ - Odnoszę wrażenie, że niektórzy powinni dostać dożywotni zakaz słuchania Kazika Staszewskiego. |
|
Powrót do góry |
|
|
June
Dołączył: 03 Maj 2012 Posty: 329
|
Wysłany: Pią Maj 04, 2012 12:27 pm Temat postu: |
|
|
A ja już się właśnie drugi raz wgryzam ze smakiem w Queen II i bardzo podoba mi się klimat tego albumu, pierwsza strona przypomina mi trochę Led Zeppelin I (którą pobieżnie przesłuchałam bo kolega się upierał (: ) i album The Smiths, The Queen is dead, ale dość już o tym, kiedyś opiszę ją w odpowiednim wątku. Kolejną będzie A night... tylko jeszcze oswoję się z tą ;).
NAR - z tą Ultrą akurat nie trafiłeś bo nie lubię jej, ale z resztą już bardziej, chociaż bardziej powiązałabym lata 80 Queen z ich wczesnymi latami. Nie próbuję jednak znaleźć na siłę wspólnych cech, chodziło mi tylko o zaznaczenie że akceptuję takie granie i chronologia w słuchaniu Queen nic nie zmieni. Jakbym chciała drugiego DM z lat SOFAD to poszłabym posłuchać niektórych albumów Paradise Lost ^^. Obecnie szukam czegoś kompletnie nowego. Aha, i na tle Queen II The Works jest faktycznie cienkie. Mam nadzieję, że im dalej w las tym... lepiej ;).
I jeszcze raz dziękuję wszystkim za powitanie ^^ _________________
Prześpij się trochę.
Nie udzielaj rad.
Dbaj o zęby i dziąsła.
Ron Padgett, Jak stać się doskonałym
Ostatnio zmieniony przez June dnia Pią Maj 04, 2012 3:18 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Gnietek
Dołączył: 04 Sie 2006 Posty: 936 Skąd: z pięknej planety zwanej Ziemią :)
|
Wysłany: Pią Maj 04, 2012 12:39 pm Temat postu: |
|
|
OberstPrymas napisał: | Poza tym mam niezdiagnozowane lekkie pedalstwo muzyczne (i syndrom KK*) i za mało na SHA banalnej słodkości/słodkiej banalności, jak dla mnie.
*no przecież że Kocham Katie |
Nie czaję. Moje pierwsze wrażenie po odsłuchaniu "Sheer Heart Attack" w całości: ale to pedalska i słodka płyta! Nie bardzo się to wrażenie zmieniło zresztą. Do dziś, w porównaniu z całą resztą dorobnku Queen SHA wydaje mi się takie najbardziej różowe. Chyba najwięcej tu falsetu, i to takiego pedalskiego na maxa, jak w "Brighton Rock", gdzie Freddie udaje dziewczynę (chyba tylko "Cool Cat" jest porównywalne), słodkich miniaturek ("Lily of the Valley", "Dear Friends", "Misfire"), nawet ciężkie "Stone Cold Crazy" jest tu zaśpiewane (inaczej wypadało na żywo) jakoś słodko i wesoło. Oprócz tego mamy oczywiście prawdziwe rockery, piosenki snujące się i ponure ("Tenement Funster", "Flick of the Wrist"), ale jednak nie zmieniają one mojego ogólnego wrażenia, potęgowanego zresztą przez okładkę - czterej faceci leżący w wyuzdanych pozach, spoceni, jeden trzyma stanik na piersi... _________________ Wszyscy jesteśmy jak worki kartofli: czy chcemy, czy nie, i tak nas wrzucą do piwnicy. |
|
Powrót do góry |
|
|
OberstPrymas
Dołączył: 24 Kwi 2010 Posty: 2830 Skąd: Świebodzice
|
Wysłany: Pią Maj 04, 2012 4:22 pm Temat postu: |
|
|
No nie wiem, bo dla mnie szczyt słodyczy panowie z Queen osiągnęli na ADATR. Prawie cała płyta ocieka taką słodyczą, że nie jeden fan ją przez to odrzuca (albo przynajmniej nie docenia tak, jak ja to robię).
Cytat: | słodkich miniaturek ("Lily of the Valley", "Dear Friends", "Misfire") |
Z tych trzech utworów, to chyba tylko Misfire ma wydźwięk pozytywny. Lily i Friends są raczej smutne i nie ociekają słodyczą.
Cytat: | nawet ciężkie "Stone Cold Crazy" jest tu zaśpiewane (...) jakoś słodko i wesoło. |
Pewnie dlatego wersja Mety nie ma startu do oryginału. _________________ FAN KOBIAŁEK
GOŁA KASIA |
|
Powrót do góry |
|
|
Dundersztyc19
Dołączył: 25 Sie 2009 Posty: 1356 Skąd: Kuala Lumpur
|
Wysłany: Pią Maj 04, 2012 4:58 pm Temat postu: |
|
|
"Sheer Heart Attack" słodkie? Ja tego tak nie widzę. Dla mnie sprawia wrażenie mocno gitarowej, dzięki chociażby takim utworom jak: Brighton Rock, Now I'm Here, czy Stone Cold Crazy. _________________ - Odnoszę wrażenie, że niektórzy powinni dostać dożywotni zakaz słuchania Kazika Staszewskiego. |
|
Powrót do góry |
|
|
Gnietek
Dołączył: 04 Sie 2006 Posty: 936 Skąd: z pięknej planety zwanej Ziemią :)
|
Wysłany: Pią Maj 04, 2012 5:21 pm Temat postu: |
|
|
OberstPrymas napisał: | Z tych trzech utworów, to chyba tylko Misfire ma wydźwięk pozytywny. Lily i Friends są raczej smutne i nie ociekają słodyczą. |
Ale co to zmienia? Dla mnie smutek też może być pełen słodyczy. No bo i co z tego, że pan śpiewający nie jest wesoły? śpiewa bez żadnego pazura, wręcz przeciwnie. To wcale niekoniecznie jest dla mnie wada, bo to samo można powiedzieć np. o "Mad The Swine" i "Nevermore", które uwielbiam. Mało tego, "Dear Friends" też, to jest kawałek, który często sobie podśpiewuję. "Lily of the Valley" wydaje mi się jednak już przesadzone. Ale jest to już ewidentnie kwestai osobistych upodobań i osobistego odbioru muzyki, tak jak i stwierdzenie, że
Cytat: | dla mnie szczyt słodyczy panowie z Queen osiągnęli na ADATR. Prawie cała płyta ocieka taką słodyczą, że nie jeden fan ją przez to odrzuca (albo przynajmniej nie docenia tak, jak ja to robię). |
Bo to akurat jest chyba jedyny album Queen, który pokochałem od pierwszego odsłuchu, od razu stał się moim ulubionym - i nigdy nie przestał nim być. I w życiu nic, co się na nim znajduje, nie określiłbym mianem słodkiego (oprócz "Good-Old Fashioned Lover Boy"). Owszem, jest to płyta o nastroju raczej spokojnym, łagodnym, są momenty jakby senne (nie w sensie usypiające, tylko jakby oddające wrażenia ze snów, oniryczne; takie wydaje mi się choćby "Long Away" czy, zgodnie z tytułem, "Drowse"). Jak tak się zastanawiam, to rzeczywiście można odnieść takie wrażenie, że np. "You Take My Breath Away" jest sweet, ale nigdy tego tak nie widziałem. Dla mnie to takie śpiewanie w zaświatach, albo może we wnętrzu własnego ja. "You and I" kojarzy mi się z ulicami nocą, oświetlanymi przez latarnie, a nie z romantycznymi frazesami - akurat na te, a nie tamte fragmenty tesktu zawsze zwracałem uwagę. W "Teo Torriatte" po cichutkim śpiewie następują momenty głośne i mocne. Poza tym na tej płycie są jednak jedne z najbardziej agresywnych utworów Queen - rzadko kiedy Freddie aż tak ociekał jadem jak w "Tie Your Mother Down" czy "White Man"... czy nawet niektórych fragmentach "Somebody to Love" ("they say I got a lot of water in my brain!"). Ale, mówię, to jest moje osobiste wrażenie... i właściwie to ciekawe było przeczytać, jak ty odbierasz ADATR, bo nigdy by mi nie przyszło do głowy, że tak można. _________________ Wszyscy jesteśmy jak worki kartofli: czy chcemy, czy nie, i tak nas wrzucą do piwnicy. |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Pią Maj 04, 2012 5:33 pm Temat postu: |
|
|
Nie ma nic słodszego w całym katalogu ueen niż refren Teo Torriatte... Przesłodzone do bólu. SHA przy tym to jak Koksu przy Lambercie. _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
OberstPrymas
Dołączył: 24 Kwi 2010 Posty: 2830 Skąd: Świebodzice
|
Wysłany: Pią Maj 04, 2012 6:03 pm Temat postu: |
|
|
Gnietek napisał: | Ale, mówię, to jest moje osobiste wrażenie... i właściwie to ciekawe było przeczytać, jak ty odbierasz ADATR, bo nigdy by mi nie przyszło do głowy, że tak można. |
Pamiętam, że jeszcze niedawno bardzo mi nie pasowały White Man i TYMD. Utwory te w ogóle nie pasowały do ogólnej słodyczy albumu. I nadal nie pasują, ale przynajmniej przestałem je przełączać i teraz jak już słucham albumu to od początku do końca. Doza tym TYMD wydaje mi się na albumie za mało agresywne i jakby przeciągnięte. Zdecydowanie wolę koncertową wersję.
Poza tym zawsze żałowałem, że The Millionaire Waltz, You and I oraz StL nie są na albumie w formie suity. Zawsze te kawałki bardzo mi do siebie pasowały i uznaję je najlepsze 13 minut na jakimkolwiek albumie Queen. _________________ FAN KOBIAŁEK
GOŁA KASIA |
|
Powrót do góry |
|
|
Michalzbiku95
Dołączył: 26 Lut 2010 Posty: 995 Skąd: Warszawa - Bielany
|
Wysłany: Pią Maj 04, 2012 8:56 pm Temat postu: |
|
|
Gnietek napisał: |
Poza tym zawsze żałowałem, że The Millionaire Waltz, You and I oraz StL nie są na albumie w formie suity. Zawsze te kawałki bardzo mi do siebie pasowały i uznaję je najlepsze 13 minut na jakimkolwiek albumie Queen. |
jeszcze lover boy i zrobiłbym +1 _________________ Nagroda "Tomisiępodobatomniejoznowucośfajnego 2010" |
|
Powrót do góry |
|
|
Gnietek
Dołączył: 04 Sie 2006 Posty: 936 Skąd: z pięknej planety zwanej Ziemią :)
|
Wysłany: Pią Maj 04, 2012 11:01 pm Temat postu: |
|
|
Wprawdzie to, co zacytowałeś, wcale nie Gnietek napisał, tylko OberstPrymas, ale może tak zostać, mogę się pod tym podpisać, bo też uważam, że to powinna być suita.
A że "Tie Your Mother Down" i "White Man" nie pasują"... No cóż, zaletą albumów Queen zawsze był eklektyzm, mi właśnie bardzo odpowiada, że na początku i w samym środku są takie utwory z pazurem. Moim zdaniem ładnie się wpasowują, nie słychać zgrzytów. Ale spoko, albumy utrzymane od początku do końca w jednym klimacie są bardziej harmonijne, tylko... one są zdecydowanie nie dla mnie.
Właśnie sobie uświadomiłem, że piszemy w temacie o "Innuendo". _________________ Wszyscy jesteśmy jak worki kartofli: czy chcemy, czy nie, i tak nas wrzucą do piwnicy. |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią Maj 04, 2012 11:51 pm Temat postu: |
|
|
Tie Your Mother Down to kapitalne otwarcie, zjebali jedynie z tymi klamerkami z White Mana. nie wiem po kiego grzyba. tak samo w Breath Away mogli zostawić jedynie właściwą część. Ogólnie ADATR jest trochę jakby przekombinowane, przeozdobione. If you know what i mean, jak to mawiają we Wrocławiu. _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
whoatemydinner
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 1771 Skąd: Z Mornington Crescent.
|
Wysłany: Sob Maj 05, 2012 12:00 am Temat postu: |
|
|
Nie, na te cytaty z White Man w intro do TYMD nie dam złego słowa powiedzieć. ;p
Bardzo fajny zabieg to był ze strony zespołu, ale ja w ogóle lubię, kiedy artysta zapożycza motywy od samego siebie z innego utworu i wkłada je w inne miejsce w innej aranżacji. Jeśli już coś jebie TYMD, to to samo co Teo Torriatte - czyli te gitarowe schody Sheparda, w których za cholerę schodów Sheparda nie mogę odnaleźć. Dla mnie to brzmi, jakby płyta się zacięła, serio. Wiem, że chcieli być tacy trendi i kul i żeby im koniec i początek albumu się jakoś pokrywały, ale to gitarowe coś brzmi IMO dość mocno nieudanie. Z drugiej strony już dawno nie słuchałem całego albumu, więc może teraz mój osąd by był trochę inny.
Generalnie: cytat z WM - fajny, gitarowe schody Sheparda - niefajne.
...To naprawdę jest temat o Innuendo? _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
kwak Gość
|
Wysłany: Sob Maj 12, 2012 7:53 pm Temat postu: |
|
|
Przepraszam brać forumową za lekkie zboczenie z tematu, ale chciałbym osobiście także przywitać i pozdrowić użytkownika o nicku "June".
Jak wielu zauważyło mieliśmy już okazję z użytkowniczką "June" wejść w ogień dysputy w temacie dt. nowego wokalisty zespołu Queen - Adama Lamberta.
Zanim wystosuje w czyimś kierunku posta na forum najpierw sprawdzam tą osobę pod kątem charakterologicznym. Po wpisaniu w wyszukiwarce "google" nicku użytkowniczki "June" zauważyłem wiele cech, które mnie zaintrygowały.
Jak się dowiedziałem za posrednictwem doláczonego do owej wyszukiwarki translatora - June w języku angielskim oznacza czerwiec, czyli mój ulubiony miesiąc.
Poza tym gitara w avatarze czyni z uzytkowniczki "June"potencjalnego kandydata na gitarzyste mojego swiezo tworzonego zespolu rockowego.
Mojej uwadze nie umknelo takze zamilowanie do tworczosci brytyjskiej formacji Depeche Mode.
Tak wiec pozdrawiam i zapraszam do dysputy. |
|
Powrót do góry |
|
|
June
Dołączył: 03 Maj 2012 Posty: 329
|
Wysłany: Sob Maj 12, 2012 8:06 pm Temat postu: |
|
|
Dziękuję za powitanie.
Gitara w avatarze to jedynie zmyłka i jest to wycinek z większej całości, której teraz nie potrafię znaleźć, ale w każdym razie na gitarze grać nie potrafię. Przy okazji - nogi na avatarze również nie są moje i są na dodatek męskie.
Nick wydał mi się neutralny i chciałam się uwolnić od starego. Również lubię czerwiec, aczkolwiek szlag mnie trafia na myśl o tym, że cały spędzę w szkole (1 LO - kolejna rzecz o mnie ^^)
Z Depeche Mode - racja.
Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze dyskutowało/dysputowało.
Pozdrawiam . _________________
Prześpij się trochę.
Nie udzielaj rad.
Dbaj o zęby i dziąsła.
Ron Padgett, Jak stać się doskonałym |
|
Powrót do góry |
|
|
kwak Gość
|
Wysłany: Sob Maj 12, 2012 8:49 pm Temat postu: |
|
|
Dziękuje za odpowiedź na moje powitanie.
Również wyrażam podobną nadzieje choć musze przyznać iż fakty dotyczące avataru nieco mnie zaniepokoiły, gdyż zarówno gitara jak i owe nogi znajdują się w kręgu moich zainteresowań.
Jeśli chodzi o męskie nogi, to interesują mnie tylko kończyny Adama Lamberta (nowego wokalisty/frontmana brytyjskiej formacji Queen).
Pozdrawiam. |
|
Powrót do góry |
|
|
June
Dołączył: 03 Maj 2012 Posty: 329
|
Wysłany: Sob Maj 12, 2012 8:52 pm Temat postu: |
|
|
Niestety nie są to kończyny Adama Lamberta, ale może zaciekawi Cię fakt, że należą do Alana Wildera (ex-członka brytyjskiej formacji Depeche Mode, obecnego frontmana równie brytyjskiej formacji Recoil), który z kolei znajduje się w kręgu moich zainteresowań ^^.
Również pozdrawiam. _________________
Prześpij się trochę.
Nie udzielaj rad.
Dbaj o zęby i dziąsła.
Ron Padgett, Jak stać się doskonałym |
|
Powrót do góry |
|
|
zgredzik
Dołączył: 20 Maj 2012 Posty: 1002
|
Wysłany: Czw Sie 30, 2012 5:23 pm Temat postu: |
|
|
Innuendo( ) od zawsze jest moim ulubionym albumem.
Innuendo, I'm Going Slightly Mad, Headlon, I Can't Live With You,
THESE ARE THE DAYS OF OUR LIVES, Delilah, Bijou<moje ulubione solo gitarowe>, The Show Must Go On - THIS IS IT _________________ http://youtu.be/kaeFYigriek?t=4m14s
mercedes nówka od Ernesta, jo nie psujo ja ulepszom.
pyrsko, nie pyrsko!
~~Bercik
JAKI KRAJ TAKIE SERIALE |
|
Powrót do góry |
|
|
Anunaki
Dołączył: 06 Mar 2009 Posty: 1794 Skąd: Wrocław/Warszawa
|
Wysłany: Sob Lis 24, 2012 2:27 am Temat postu: |
|
|
Tak,może w końcu po 3.5 roku obecności wypadałoby napisać tutaj coś więcej o mojej ukochanej płycie Królowej.
1.Innuendo: Już 1sze takty dają nam poczucie,że oto mamy do czynienia z czymś wielkim. Od początku ten utwór mnie powala i to się już nigdy nie zmieni. Tekst inspirowany zapewne Zeppelinami (ale who cares?) jest świetny. Do tego to solo Howe'a, a po nim następujący majstersztyk w wykonaniu Briana. Do tego ten epicki teledysk...
2.I'm Going Slightky Mad-jak dla mnie top 5 queenowych teledysków. Utwór wg wielu odnosi się do jakichś Fredowych schiz związanych z wiadomą chorbą... I pewnie wielu tutaj ma rację. Wciąż widzę te pingwiny btw
3. Headlong Uwielbiam ten kawałek i już. Kapitalny rocker. Przy każdy jego odsłuchu mam uśmiech na twarzy . Chociaż chciałbym to usłyszeć w wykonaniu Fred live...
4. I Can't Live With You-tak,to jest 1 z mniej lubianych kawałków z tej płyty. Pomimo tego po prostu morda mi się cieszy odsłuchując ten utwór;p.
5. Don't Try So Hard- jak ten utwór niesamowicie pasuje do mojej obecnej sytuacji. 8-9 lat temu myślałem sobie o czym on śpiewa,a teraz widzę to doskonale i chyba nawet zbyt dobrze
-
6. Ride The Wild Wind- ubóstwiam ten numer. To narastające tempo okraszone Fredowymi i Rogerowymi wokalami + świetne solo Kudłacza powoduje,że mam go zawsze w pamięci.
7. All God's People-nie zrozumiem nigdy niechęci do tego utworu, bo jest zwyczajnie zajebisty . Przynajmniej wg mnie porusza ważne tematy,a do tego bardzo przyjemnie się go słucha.
8. These Are the Days of Our Lives- kocham ten kawałek po wsze czasy . Tekst jak dla mnie rozkurwia kosmos, ale zrozumiałem to dopiero będąc starszym (tak jakbym miał nie wiadomo ile lat ). Ten ostatni ukłon do Nas wszystkich, fanów Queen +tekst + fantastyczne solo Borsuka niszczą moj zmysły za każdym razem
9. Delilah- od zawsze kocham koty i to się nigdy nie zmieni . Psie podchody mogą co najwyżej zakończyć się sympatią z mojej strony . Zajebisty utwór na rozładowanie tej atmosfery po swoich poprzednikach i do tego wnosi po prostu powiew radości
10. The Hitman-nie rozumiem tych wszystkich ataków na ten utwór. Kapitalny rocker okraszony świetnym riffem + wokal Freda. To jest zdecydowanie jeden z tych lżejszych utworów na Innuendo, le czy to jest jkiś zarzut?- dla mnie nie. Do tego 3;01 i "Hitman Is King!" zawsze wywołuje u mnie ciarki .
11. Bijou-Czy ja muszę tutaj dodawać cokolwiek do tej absolutnie perfekcyjnej gitary???. Plus ten króciutki występ Mercury'ego , który kiedyś spływał po mnie jak po kaczce, ale obecnie,,,
12. The Show Must Go On-tutaj sprawa przedstawia się w 2 odsłonach. Kiedy słyszę to w mainstreamowych radiach, które słyszę tu i tam podczas np. podróży komunikacją miejską mam odruch wymiotny. Z kolei, gdy słucham tego jako zakończenia Innuendo raz lub 2 razy w roku zawsze mam ciarki na plecach i wtedy to jest czysta POTĘGA.
Podsumowując, mam moje 2 ukochane płyty Queen,a więc Innuendo oraz Queen II. _________________ The World Is Full Of Kings And Queens.Who Blind Your Eyes,Then Steal Your Dreams
Ostatnio zmieniony przez Anunaki dnia Sob Lis 24, 2012 12:50 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
yjje
Dołączył: 16 Paź 2012 Posty: 55 Skąd: Wilkowo
|
Wysłany: Sob Lis 24, 2012 8:45 am Temat postu: |
|
|
I jak tu poruszyć temat ulubionej płyty? Nie mam najmniejszego pojęcia... Nic nie wskazywałoby na to, że zakocham się w Innuendo. Pamiętam, że gdy ją odpakowywałem miałem jakieś 39 stopni gorączki, byłem cholernie osłabiony i mocowałem się z głupią folią przez dobre 5 min. Czekałem na przesłuchanie aż do końca dnia. Lubiłem słuchać płyt Królowej zawsze z wieczora. Nie jestem pewien skąd ten nawyk.
Włożyłem płytę do swojego starego discmana i zacząłem odtwarzać... Jedynym utworem, który przykuł moją uwagę był I'm Going Slightly Mad. Nie wiem czemu, lecz gdy go posłuchałem miałem w głowie stare czasy, lata które minęły. Coś jakbym posłuchał lat, w których nie dano mi żyć. Nie wiem czemu, ale w stosunku niektórych utworów różnych zespołów często mam takie skojarzenie. Chyba ten syntezator w tle tak na mnie zadziałał... Płyta minęła, a ja nie wiedziałem co o tym albumie sadzić. Poza tym zacząłem się jeszcze gorzej czuć.
Następnego dnia gdy poczułem się lepiej, po raz drugi włączyłem odtwarzanie Innuendo. I to był dobry pomysł. Co prawda nie doceniłem w pełni wszystkich tych nagrań (nie miałem cierpliwości na świetną Delilah), ale płyta mi się spodobała. Po trzecim i czwartym razie odebrało mi mowę. Wystarczyło położyć się w słuchawkach i wsłuchać we wszystkie te brzmienia, ten głos Freddiego. Znałem okoliczności powstawania płyty, lecz nie mogłem uwierzyć że tego głos, tak silny i czysty wydobywał się z osoby tak chorej. Do cholery! Wokaliście w pełni sił naprawdę ciężko byłoby zaśpiewać tak jak Freddie na Innuendo!
W ostateczności album trafił do moich najczęściej słuchanych płyt. Podoba mi się w nim to, że mogę go bez przerwy przesłuchiwać, a za każdym razem znajdę jakiś szczegół, którego wcześniej nie usłyszałem. To naprawdę świetna płyta wieńcząca tak wspaniała historię Królowej. Chyba wolę ocenić Innuendo przez pryzmat całości, niż pojedynczych nagrań. To mija się z celem w tym przypadku. Jestem stety/niestety ślepo oddanym fanem tej płyty i nie widzę żadnych pęknięć na konstrukcji. Album nie ma żadnych minusów. Zasłużenie go kocham i niech tak pozostanie. _________________ ,,I'm filling the cracks that ran through the door
And kept my mind from wandering.
Where will it go?" |
|
Powrót do góry |
|
|
Corey
Dołączył: 15 Lis 2012 Posty: 1741 Skąd: Wembley Stadium
|
Wysłany: Sob Lis 24, 2012 5:15 pm Temat postu: |
|
|
No mnie wujek kiedyś podarował tą płyte na urodziny, tylko już nie pamiętam na które. Wspaniały prezent dla młodego dzieciaka, rockowego żółtodzioba, który powoli zapoznaje się z najlepszymi płytami i zespołami. Innuendo była dla mnie nie zbyt dobrym wtedy albumem. 100 razy wolałem od niej The Works (przepraszam wszystkich za bluźnierstwo), ale ja naprawdę bardzo lubię ten album z '84 roku. Dopiero w późniejszym wieku dojrzewania pokochałem takie utwóry jak właśnie Innuendo, I'm Going Slighty Mad, Headlong, These Are The Days Of Our Lives i odziwo nie The Show Must Go On tylko Bijou Wspaniały album. Okrutnie róźni się od pozostałych i to go wyróżnia najbardziej. Jest jedyny w swoim rodzaju i bardzo dobry. Ta płyta od samego początku, aż do końca ma pierdolnięcie na bardzo wysokim poziomie _________________ magic
Niesamowity Chuck Norris!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
jagaciarz
Dołączył: 16 Cze 2005 Posty: 670 Skąd: Zgierz
|
Wysłany: Pon Lis 26, 2012 9:23 pm Temat postu: |
|
|
Anunaki napisał: |
7. All God's People-nie zrozumiem nigdy niechęci do tego utworu, bo jest zwyczajnie zajebisty .
|
No ba, pewno że tak:). Zawsze mnie zastanawiało czemu jest tak nielubiany ogólnie. Patos? Barcelona? to są chyba przyczyny.
Jeszcze Innuenda odnośnie moim topem tej płyty obecnie są All God's people właśnie, Innuendo, Slightly mad i Ride the wild wind i to nie wiem, czy nie na pierwszym. _________________ That time will come,one day you'll see when we can all be friends |
|
Powrót do góry |
|
|
June
Dołączył: 03 Maj 2012 Posty: 329
|
Wysłany: Czw Lis 29, 2012 12:18 am Temat postu: |
|
|
Bijou jest świetna, sto razy bardziej mnie rusza niż TSMGO, naprawdę. Zaczęłam bardziej doceniać ten utwór po jakimś czasie. Natomiast co do "W pustyni i w puszczy" nie zmieniam zdania - właśnie ten motyw jest na tyle wkurzający, aby odebrać przyjemność słuchania całego utworu... ale może przesadzam i kiedyś się przekonam ^^. _________________
Prześpij się trochę.
Nie udzielaj rad.
Dbaj o zęby i dziąsła.
Ron Padgett, Jak stać się doskonałym |
|
Powrót do góry |
|
|
Soplica
Dołączył: 06 Lis 2012 Posty: 680 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw Lis 29, 2012 2:09 pm Temat postu: |
|
|
Na mnie najbardziej działa I'm going slightly mad... Dla mnie to nieco upiorny kawałek, zawsze gdy go słyszę mam ciary. Ale chyba o to chodziło autorowi... _________________ There's no time for us, there's no place for us... |
|
Powrót do góry |
|
|
Corey
Dołączył: 15 Lis 2012 Posty: 1741 Skąd: Wembley Stadium
|
Wysłany: Czw Lis 29, 2012 3:12 pm Temat postu: |
|
|
Stolichnaya napisał: | Na mnie najbardziej działa I'm going slightly mad... Dla mnie to nieco upiorny kawałek, zawsze gdy go słyszę mam ciary. Ale chyba o to chodziło autorowi... |
Chyba bardziej psychiczny Choć też masz racje. Tim Burton zapewne zrobiłby z tego świetny hit _________________ magic
Niesamowity Chuck Norris!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|