Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
A NIGHT AT THE OPERA |
1 |
|
0% |
[ 0 ] |
2 |
|
0% |
[ 0 ] |
3 |
|
0% |
[ 0 ] |
4 |
|
2% |
[ 1 ] |
5 |
|
10% |
[ 5 ] |
6 |
|
86% |
[ 40 ] |
|
Wszystkich Głosów : 46 |
|
Autor |
Wiadomość |
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią Wrz 24, 2010 3:02 pm Temat postu: |
|
|
Jasiu napisał: | Bohemian Rhapsody. Nie przepadam za tym potworkiem i jak dla mnie mogloby go nie byc. Bardziej cenie 39. |
o mój ty Jezu...
Nie no kocham Operę, ale nie doceniać Bohemy... no niekoniecznie lubić (chociaż ja tam kocham i zdecydowanie wolę ją choćby nawet i od Black Queen <możecie kamieniować>) to dziwnie kurde
Pamiętam jak zaczynałem poznawać Queen i za cholerę nie rozumiałem wielkości tego albumu, swoją drogą że wtedy słuchałem między innymi Linkin Parku więc... słuchałem w kółko i kółko tego albumu i nic. Podobały mi się te piosenki pojedynczo, ale nie jako całość czy coś. W końcu powiedziałem, że to walę i rzuciłem ten album w pizdu, wróciłem do niego po jakiś 6 miesiącach i.... ach och i tralalla jednym zdaniem W sensie, że dopiero wtedy mnie załapało. Nie wiem z 3 lata temu to było i od tamtego momentu ma miłość tylko urosła. _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Jasiu
Dołączył: 20 Maj 2009 Posty: 200 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią Wrz 24, 2010 3:32 pm Temat postu: |
|
|
Ja sam kiedys uwielbialem ten utwor, ale od jakiegos czasu nie lubie takiego efekciarstwa w muzyce. Znam setki o wiele skromniejszych pod kazdym wzgledem piosenek, ktore potrafia mnie jakos ruszyc. Bohemian Rhapsody chyba z zalozenia miala byc taka popisowa, do czego zreszta Freddie mial ciagoty i co mi dzis nie bardzo pasuje. |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią Wrz 24, 2010 3:37 pm Temat postu: |
|
|
a Black Queen czy Millionaire Waltz? _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Jasiu
Dołączył: 20 Maj 2009 Posty: 200 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią Wrz 24, 2010 3:56 pm Temat postu: |
|
|
To tez piosenki podobne stylistycznie, choc troche mniej bombastyczne. I chyba mam do nich nieco wiecej sympatii, po czesci dlatego, ze mniej osluchane sa... |
|
Powrót do góry |
|
|
kwak Gość
|
Wysłany: Sob Wrz 25, 2010 11:23 am Temat postu: |
|
|
Jasiu napisał: | Nie przepadam za tym potworkiem i jak dla mnie mogloby go nie byc. |
Albo gość gada "pod publiczkę", albo jakąś całkiem inną nutę ma w winampie podpisaną jako Bohemian Rhapsody |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Wrz 25, 2010 3:57 pm Temat postu: |
|
|
oj kwak, nie jest trufanem widzę
_________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Jasiu
Dołączył: 20 Maj 2009 Posty: 200 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią Paź 01, 2010 11:25 am Temat postu: |
|
|
Nieee noo, nie do wiary, nie lubi "Bohemian Rhapsody" czy musze lubic Stairway to Heaven albo Smokle on the Water tylko dlatego, ze wszyscy je lubia? Skoro dla mnie to zjebane kawalki? |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią Paź 01, 2010 11:27 am Temat postu: |
|
|
ke? _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
zinger menu
Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 396 Skąd: dzikie kraje
|
Wysłany: Pią Paź 01, 2010 12:05 pm Temat postu: |
|
|
Jasiu napisał: | Nieee noo, nie do wiary, nie lubi "Bohemian Rhapsody" czy musze lubic Stairway to Heaven albo Smokle on the Water tylko dlatego, ze wszyscy je lubia? Skoro dla mnie to zjebane kawalki? |
Nie no, wszyscy wiedzą, że jesteś zajebisty, bo masz własne zdanie i wszystko, co powszechnie uznane, podważasz. Właściwie, to Ci zazdrościmy, bo my sugerujemy się w sumie tylko tym, co napisze Gazeta Wyborcza, albo co powie kolega z podwórka, i na tej podstawie usiłujemy budować swoje opinie. Jak słucham piosenki, to najpierw przypominam sobie, co moi kumple o niej mówili, a dopiero potem decyduję, czy mi się podoba. A Ty... Ty jesteś niezależny i wiesz, że "Stairway to Heaven", czy też "Bohemian Rhapsody" jest "zjebane", a najlepszą piosenką Queen jest "Drowse". I że popularność Deep Purple ogranicza się tylko do granic Pruszkowa. I że Radiohead nie jest rockowe, bo nie śpiewają o dymaniu lasek.
A tak na marginesie. NAR w swoim poście ironizował, na co wyraźnie wskazuje celowo nieortograficzne sformułowanie: "trufan". Ale wierz, że aż mi głupio tłumaczyć takie proste rzeczy. _________________ 2009 edo bentley continental gt speed 2006 edo volkswagen touareg red black |
|
Powrót do góry |
|
|
Jasiu
Dołączył: 20 Maj 2009 Posty: 200 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią Paź 01, 2010 3:15 pm Temat postu: |
|
|
Ale sie rozpisales jeszcze tupnij noga. A pisalem do kwaka, nie do nara. |
|
Powrót do góry |
|
|
kwak Gość
|
Wysłany: Sob Paź 02, 2010 4:06 pm Temat postu: |
|
|
co Wy sie tak zaraz na ludzi rzucacie? biedny Jasiu |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Paź 02, 2010 4:19 pm Temat postu: |
|
|
jakie Wy, jak nie Wy! Toć to Zinger ten zbereźnik i cham bez krzty ogłady i elementarnych wartości moralnych się rzucił na tego o to użytkownika. Ja żem w tym nawet udziału nie brał. _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Aia
Dołączył: 02 Gru 2010 Posty: 200 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sro Mar 02, 2011 11:03 am Temat postu: |
|
|
Zabierałam się do tej notki długo, bardzo długo. Mam bowiem bardzo mieszane uczucia odnośnie ANATO. Gorzej, im dalej w las, tym więcej drzew i mylę prawo z lewo. Po moim wielkim powrocie do Queen darzyłam ten album wielką estymą. Nie było to uczucie płomieniście namiętne, jak w przypadku Queen II, ni pełne nostalgicznych wzruszeń jak do Innuendo, tym niemniej budziła zachwyt, który wystarczał na niemal nieustanny przez kilka ładnych miesięcy odsłuch od deski do deski i abarot .
Dziś jest inaczej. Nie współgramy z Operą. Jako całość mnie nieco nuży, momentami mam ochotę czmychnąć do następnego kawałka i do następnego i...To niedobrze bowiem bardzo lubię puścić sobie jakiś album i zwyczajnie popłynąć. Z ANATO udaje się to coraz rzadziej, ciągle się podtapiam.
Nie zmienia to oczywiście stanu faktycznego, że nadal twardo dzierży miejsce w moim sercu i to na szczycie, tyle, że kilka stopni poniżej głównego wierzchołka.
Co mnie kręci nieustannie, nieodmiennie i szalenie? Ano, stare, dobre Bohemian Rhapsody, które w moim odczuciu, pomimo rozpuszczenia na papkę przez środki masowego przekazu, jest nadal kawałem wybitnego grania. Mało, że doskonałego - porywającego. To kawałek, który pochłania mnie bez reszty, pożera całym sobą. Dźwiękami, aranżacją, przestrzenią, harmoniami, wokalem, a nade wszystko warstwą liryczną, która jest obłędna. Ma w sobie mrok, ale i życie, żałość i nadzieję, jest taka...Niestabilna, moja. Trafia w punkt - mówi milcząc. To jeden z tych tekstów, kiedy oddech jest ważniejszy od następującego po nim słowa, które to jest tylko siatką maskującą, niczym ponadto. Są dwa takie kawałki: BR i Liar. Oba posiadają moc pozawerbalnego tłoczenia myśli prosto w czeluści podświadomości. Mistyczne przeżycie.
Następne w skali uwielbienia jest kapitalne Death On Two Legs. Kawałek - bomba emocjonalna ze straszliwą siłą rażenia. Miażdży mnie. Za każdym(!) razem, kiedy wlewa się w moje uszy, czuję jego gorycz połączoną z satysfakcją, jaką daje możliwość wywrzeszczenia żalu. Jest piorunujący i bez reszty przejmujący.
Mam słabość do Love Of My Live...Cóż. Nie jest to moja ulubiona ballada Królowej, bo w tej materii niepodzielnie dzieli i rządzi w dalszym ciągu Lilly Of The Valley..., ale ma w sobie coś takiego, co sprawia, że zatapiam się w pierwszych dźwiękach i trwam gdzieś tam daleko, wysoko, głęboko. Uwielbiam wykonania koncertowe do spółki z tłumem, wzruszają mnie doszczętnie, ryczę jak bóbr. Co ciekawe działa na mnie nie tekst, który jest bardzo dosłowny i nie wsiąka we mnie jak trzeba, ale całokształt. Jest w niej coś takiego delikatnego i subtelnego, jakaś ulotność, która złapana szczególnie cieszy.
Brainowe dziecię The Prophet's Song należy bez dwóch zdań do moich ulubionych w jego repertuarze. Doskonały tekst, chciałoby się rzec bardzo Fredowy (stąd miłość zapewne), mroczny i operujący na poły surrealistycznymi środkami wyrazu - fraz cokolwiek dziwnych i niespodzianych. Perfekcyjnie grająca z nim warstwa dźwiękowa budzi zachwyt. Zmiany tempa i nastrojów pobudzają i dodają nieco lekkości ciężkiej całości.
Dwa kawałki są na pozycji osobliwej ze względu na mój do nich stosunek. Nie podobają mi się nadto w potocznym tego słowa znaczeniu, a jednak w jakiś szczególny sposób mnie rozbawiają i cucą:
'39. Nie lubię co prawda wokalu Bri, ale jestem w stanie nad nim przeskoczyć tutaj. Radosne country, działa całkiem ożywczo i bawi. Tak, to dobre słowo - bawi, jak klocki lego, wciąż.
I'm Love In My Car, od razu stają mi przed oczami wszyscy znajomi fanatycy motoryzacji i ich wypieszczone bumy, o których mogą godzinami, namiętnie i niestrudzenie...Z racji swej zagadkowości intrygujące dla mnie zjawisko.
I tak daję 6, bo cóż, że widzimisię...I tak jest czadowo _________________ Errare humanum est...
SERDUCHA SERDUCHOM |
|
Powrót do góry |
|
|
Filip2412
Dołączył: 30 Gru 2010 Posty: 35 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sro Mar 02, 2011 9:39 pm Temat postu: |
|
|
Najlepszy album zespołu z dwiema jego najlepszymi piosenkami wszechczasów to oczywiście - Bohemian Rhapsody i The Propets Song.
Tu niczego nie brakuje.Są mocne hard rockowe utwory Im In Love With My Car,Sweet Lady oraz rewelacyjne ballady takie jak 39' i Love Of My Life a zaraz obok żarty muzyczne takie Seaside Rendezvous czy Good Company.I to wszystko idealnie do siebie pasuje!!!!DAJĘ WIELKIE 6!!!!!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Tangerine Dream
Dołączył: 19 Lut 2011 Posty: 106 Skąd: Strawberry Fields
|
Wysłany: Czw Kwi 07, 2011 11:26 am Temat postu: |
|
|
Ouł.. Świetny album. Był on drugim albumem Queen, który posłuchałem. Pierwszym był The Game. Jednak Noc w Operze spodobałą mi się dużo bardziej. Każy kawałek jest tu dopieszczony do najmniejszych nawet szczegółów. Jak dla mnie nie ma słabych momentów, choć nie uważałbym go za najlepszy album zespołu. |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Wto Lis 15, 2011 4:36 pm Temat postu: |
|
|
restart licznika: 15.11.2011
1 - 1% - [ 2 ]
2 - 0% - [ 0 ]
3 - 1% - [ 3 ]
4 - 5% - [ 11 ]
5 - 13% - [ 26 ]
6 - 78% - [ 154 ] _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Wto Lis 15, 2011 5:02 pm Temat postu: |
|
|
6
Nie można naprawdę szanować Queen bez szanowania tego albumu.
Wersja 5.1 leży u mnie w domu na małym ołtarzyku jaki jej zbudowałem. _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
kater
Dołączył: 24 Maj 2006 Posty: 6820 Skąd: Góry Samotne
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Wto Lis 15, 2011 5:07 pm Temat postu: |
|
|
kater napisał: | Co t oza pomysły z resetowaniem do diaska?
|
Wiesz że Hanka nie żyje? _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Żbik88
Dołączył: 05 Kwi 2009 Posty: 573 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto Lis 15, 2011 5:08 pm Temat postu: |
|
|
Fenderek napisał: |
Wersja 5.1 leży u mnie w domu na małym ołtarzyku jaki jej zbudowałem. |
moze jakies foto? |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Wto Lis 15, 2011 5:09 pm Temat postu: |
|
|
ta wiara nie jest na pokaz, to nie kosciół katolicki _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
Żbik88
Dołączył: 05 Kwi 2009 Posty: 573 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto Lis 15, 2011 5:18 pm Temat postu: |
|
|
Bizon napisał: | ta wiara nie jest na pokaz, to nie kosciół katolicki |
haha co prawda to prawda
dawaj Fenderek te foto jestem ciekaw tego ołtarzyka |
|
Powrót do góry |
|
|
Mefju
Dołączył: 27 Cze 2008 Posty: 2871 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: Wto Lis 15, 2011 7:17 pm Temat postu: |
|
|
6 - tak jak poprzednim razem 2 lata temu.
Nic się w tej materii nie zmieniło. Po prostu kocham ten album! To nie tylko jeden z najgenialniejszych jakie kiedykolwiek nagrano, ale jeden z najrówniejszych i najspójniejszych albumów wszechczasów! Lecz niestety w przypadku Queen to IMO jedyna taka ich płyta. Jedyna płyta pozbawiona totalnie zgrzytów i potworków. Tu nie ma zbędnej nuty! I wszystko tak wyrównane, że aż ciężko wybrać tu najlepszy utwór. No ok, co do najlepszego to wątpliwości nie mam - jest nim dalej Pieśń Proroka, ale gdybym musiał wskazywać najgorszy, ten relatywnie najgorszy no to tu mam ciężki orzech do zgryzienia. W trakcie survivora tego krążka gdy musiałem podawać jakikolwiek utwór w pierwszej kolejności to tylko na zasadzie, że "coś wybrać trzeba", a więc wybór był raczej randomowy. Padło wówczas na I'm In Love With My Car - do tego utworu przekonywałem się najdłużej ale dzisiaj lubię go na równi ze wszystkimi, a zbliżyłem się do niego zaraz po zrobieniu swojego prawka i zakupie auta. Nie odpadło to w survivorze jako pierwsze, ale jakby tak się stało to potem przez całe 11 pozostałych rund miałbym poważne problemy. I w sumie je miałem, ale trochę później.
Jedziem poszczególnymi utworami:
Death On Two Legs - to jeden z najpotężniejszych openingów płytowych ever! Tyle emocji, tyle ciar od emocji... no mistrzostwo świata! Słuchając tego zawsze przychodzą mi na myśl wrogowie których tak samo próbuję zgnoić, ale bynajmniej nie znaczy to, że to źle. Bo jednak czuję, że mogę się mimo wszystko jakoś tak emocjonalnie wyżyć razem z Freddiem!
Lazing On A Sunday Afternoon - no, miły żart muzyczny w stylu retro i z delikatną nutką grozy w środku.
I'm In Love With My Car - już pisałem: od zrobienia własnego prawka i zakupu własnego auta utożsamiam się z tym utworem ze względu na jego tematykę.
You're My Best Friend - urocze i z patosem, no. Szkoda tylko, że nie mam takiej osoby, której mógłbym śmiało to śpiewać i z którą mógłbym razem wspólnie śmiało tego słuchać.
'39 - no dobre retro klimaty ze świetnym akustykiem(a ponoć suche akustyki mnie drażnią ), fajna melodia w refrenie, wokal Briana też... jedna z moich ulubionych piosenek zaśpiewanych przez Briana.
Sweet Lady - takie trochę erotyczne to to, z fajnie wciągającym szybkim refrenem. Kojarzy mi się trochę z YMBF, tylko brakuje mi tu tego całego patosu stamtąd.
Seaside Rendez-Vous - urocze, śmieszne, w klimatach retro no i z fajną tematyką. Odgłosy Briana i Rogera(nie wiem czy to dokładnie oni, ale gdzieś przeczytałem, że to właśnie oni) imitujące instrumenty dęte robią fajne wrażenie.
The Prophet Song - moje TOP1 Queen Eva! Co tu duzo mówić... patos, mrok, hipnoza, mistyczne teksty, psychodela, prog... tak, tutaj panowie idealnie otarli się o progrocka.
Love Of My Life - ładne przejście z Proroka na początku. Słodkie, urocze i za to ten utwór lubię. Kiedyś mylił mi się strasznie z "Lily Of The Valley" z SHA. Podobny nastrój, wokal Freda i melodyczne podobieństwa też jakieś tam znajduję.
Good Company - i znowu mamy klimaty retro w wykonaniu Briana. Dobra gra na ukulele(czy co to tam grało) no i ten moment w którym dźwięki zdają się obiegać nas dookoła(tuż przed wejściem słów "All through the years(...)"). W sumie ciekaw jestem tego co Fenderek pisał kiedyś przy okazji survivorów odnośnie słuchania tego w systemie Surround.
Generalnie to też podobnie jak '39 jest jednym z moich ulubionych utworów Briana ever.
Bohemian Rhapsody - no ba, czy to trzeba uzasadniać? Ten kawałek może się osłuchać wiele razy, ale wracać do niego będzie się już zawsze.
God Save The Queen - no dobra brianowa aranżacja hymnu Anglii, dodam na marginesie, że jednego z moich ulubionych. Tak mi się z jakąś kolędą dziwnie on kojarzy.
Nawet gdy coś mi się z tej płyty koszmarnie osłuchało to i tak lubię do tego mimo wszystko wracać. _________________
"Lepiej pić piwo niż nie" - Paulo Coelho |
|
Powrót do góry |
|
|
OberstPrymas
Dołączył: 24 Kwi 2010 Posty: 2830 Skąd: Świebodzice
|
Wysłany: Wto Lis 15, 2011 7:27 pm Temat postu: |
|
|
Jeden z trzech albumów Królowej, który zasługuje u mnie na 6 (obok II i ADATR). Jedyny słabszy moment - Sweet Lady. Średnio pasuje do albumu, a i produkcja wydaje mi się jakaś taka gorsza. _________________ FAN KOBIAŁEK
GOŁA KASIA |
|
Powrót do góry |
|
|
wasdfg7
Dołączył: 16 Paź 2005 Posty: 4279 Skąd: Dębica/Wrocław
|
Wysłany: Wto Lis 15, 2011 7:43 pm Temat postu: |
|
|
6
Wiadomo kamień milowy i w ogóle. Bohemian Rhapsody i te inne sprawy. Troszkę mniej niż ADATR lubię, ale jednak wciąż to jest ten sam poziom _________________
MARILLION - BRAVE
The true soul of Queen band is lost...
______________________________
I've Been Blessed By God
Yet I Feel Forsaken
All To Me Was Given
Now It's Finally Taken |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Wto Lis 15, 2011 8:08 pm Temat postu: |
|
|
trzecia i ostatnia szóstka ode mnie. tu nawet nie ma co tlumaczyc za bardzo. wiekszosc zespołów może marzyć o nagraniu tak genialnej plyty. bardzo nielicznym udaje sie to raz w zyciu. wiecej niz raz udalo sie chyba tylko kilku/kilkunastu wykonawcom. oni zaliczyli dublecik z qii i anato, do tego doprawili tylko minimalnie slabszym hmmm wróć... mniej genialnym sha. tu jest wszystko na swoim miejscu. niby nic do siebie nie pasuje, a jednak wszystko pasuje idealnie the works, jak juz w ogole ktos by mnie zmusil do sluchania, moglbym puszczac w dowolnej kolejnosci i nie robiloby mi to roznicy. zresztą, nie mam pojecia jaka jest kolejnosc na tamtej plycie. tu wszystko musi byc w takiej kolejnosci jak na plycie, podobnie jak na qii, inaczej po prostu cos nie jest ok. i bohemiam sremian... kawalek, owszem, wybitny i nie trafiający sie codzien, ale tu jest przede wszystkim death on two legs, jest the prophet's song, jest my car, są genialnie zaaranżowane miniaturki i jest pomysłowo wykorzystane instrumentarium i genialna produkcja. 6, dziwko! _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
kama
Dołączył: 12 Gru 2011 Posty: 467
|
Wysłany: Pon Gru 12, 2011 6:43 pm Temat postu: |
|
|
To mój pierwszy post na tym forum, chociaż przyznam się, że bywam tu reguralnie od września. Pierwszy post, specjalnie umieszczam w tym temacie, bo od A Night At The Opera tak naprawdę wszystko się zaczęło- czyli moje opętańcze umiłowanie do Queen- które nota bene zostało przez was, forumowiczów, skutecznie okiełznane i unormoane. Za co wam dziękuję, ale do rzeczy.
Daję 6- nie wiem czy przy tej płycie w ogóle można dawać niżej. To klasyk- jak wielu z was pisało.
Death on Two Legs- świetny wstęp, liryczne piano a później mocne wejście. Muzycznie bardzo dobrze jak nie rewelacyjnie, oj tak dużo się tam dzieje.Dobrze a co do tytułu, tak na prawdę nie mogę tego normalnie wymówić, bo od razu przypomina mi się zapowiedz Freddiego z 'Live Killers' : "Dethththth onnn Two LEGS!"- coś w tym stylu, a póżniej Fredowe "hehehe"
Lazing on a Sunday Afternoon- no cóż tytuł mówi sam za siebie, aż sam wystukujesz rytm.
I'm in Love with My Car- dawno, dawno temu myślałam, że w Queen śpiewa tylko Freddie, jakimż było dla mnie szokiem gdy utożsamiłam tę piosenkę z Rogerem:) Jest takim mocnym akcentem w stosunku do chociażby Lazing on a Sunday Afternoon. Lubię ten utwór, bardzo mi się podoba jego wokal w tym utworze, ale przyznam się, że wolę live.
You're My Best Friend- do tego utworu chyba jednak mam mieszane uczucia
39- pamietam, że jak tę piosenkę naprawdę usłyszałam, to mi się bardzo spodobała. Brian na wokalu mi kompletnie nie przeszkadza, a chórki... no cóż, według mnie Roger wymiata, ale i tak nie wiem jaki jest sens tego utworu...
Sweet Lady- nie mam wyrobionego zdania na ten temat, nie wiem co napisać. Nie bolą mnie uszy, ale... sama nie wiem
Seaside Randezvous- dopiero teraz zauważam, jak skonstruowana jest ta płyta, musi być rozluźnienie przed Prophet's Song. Utwór niezwykle przyjemny, słyszysz pierwsze nuty i się uśmiechasz. Chyba znalazłam piosenkę na doła
The Prophet's Song- jejku kocham gitarę w tym utworze, uważam, że to jeden z najlepszych utworów Briana i chyba jeden z czołówki Queen. Te różne przeskoki w rytmie, zmiany nastroju. Nie weiem ile zaspołów stać by było na coś takiego. Bosh coraz bardziej mi się to podoba, z każdym kolejny przesłuchaniem, coraz bardziej:P
Love of my Life- absolutni piękna, bez dwóch zdań jedna z moich ulubionych (też wolę wersję live)
Good Company- odbieram to podobnie jak Lazin on the Sunday Afternoon. Taki lekki utwór, który raczej nie mogłabym słuchać codziennie, ale jak się słucha całej płyty to nie wyobrażam sobie słuchać The Prophet's Song a zaraz po tym Bohemian- musi być przerwa by wziąć ten odddech i mieć ciary na Bohemian:P
Bohemian Rhapsody-No i w końcu perełka wśród twórczości chłopaków. To ten utwór spowodował, że zaczęłam sie nimi interesować (wprawdzie znałam i słuchałąm wcześniej ich piosenek, ale tego za bardzo nie rejestrowałam, Bohemian mnie wciągnęło). Mamy tu wszystko czego możemy chcieć. Troszkę mnie wprawdzie zaczyna nudzić ten szum - wszystkie Queenowe rankingi, audycje, inne rankingi wygrywa Bohemian, jak mają puścić coś Queen to Bohemian i wszyscy w kółko o Bohemian... Ale zasługuje na szum i rozumiem to uwielbienie- ja też uwielbiam.
God Save The Queen- no idealne zakończenie płyty i bardzo dobry pomysł na wykorzystanie tego hymnu- od te pory kojarzy mi się tylko z Queen (chyba wiemy kto powinien zagrać hymn UK na otwarcie Olimpiady:P) |
|
Powrót do góry |
|
|
June
Dołączył: 03 Maj 2012 Posty: 329
|
Wysłany: Sro Lip 04, 2012 9:00 pm Temat postu: |
|
|
Zorientowałam się, że nabijam sobie posty na krytykowaniu Glamberta, a nie oceniłam jeszcze tej przez wielu uznawanej za najlepszą płyt zespołu. Nadrabiam zaległości.
Trochę długo do niej podchodziłam. Dla mnie była - wybaczcie - ciut przereklamowana, może przez tę legendarną Bohemian Rhapsody. Łatwo się zniechęcam, mam skłonności do syndromu paryskiego, więc podchodziłam do 'A night...' jak do jeża, może trochę obawiając się, że jej nie zrozumiem, a potem już nawet się nie starałam. Jednak wczoraj na spokojnie przesłuchałam album kolejny raz i trochę zmienił się mój odbiór. Na lepsze.
Nie chce mi się za bardzo robić tutaj analizy każdego utworu - sami wiecie, co tam jest i co sami uważacie za dobre - pozwolę sobie tylko na uwagę, że trochę za dużo tu tego klimatu w stylu 'Lazing on the Sunday Afternoon'. Ciekawe za pierwszym razem, za drugim razem już trochę nudzi. Nie umniejszam tej strony twórczości Queen, ale wolę coś innego. Podobnie nie potrafię przestawić się z wersji na żywo 'Love of my Life' na tę albumową, ale dalej pozostaje to dla mnie świetną kompozycją. Co do plusów - oczywiście BoRhap. O tym utworze można napisać książkę. Może za każdym razem nie odnajduję w niej nowych uczuć i dźwięków, ale słuchana w odpowiedni sposób wywołuje niesamowite emocje. Poza tym - 'The Prophet's Song', na początku przeze mnie niedoceniana, teraz stoi na moim podium z tego albumu. Niesamowita.
Postaram się częściej wracać do Nocy w Operze, bo ten album na to zasługuje. Może i wolę inne płyty Queen z tej dekady, jednak tej nie można nie doceniać. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ausangate
Dołączył: 26 Cze 2012 Posty: 74
|
Wysłany: Sro Lip 04, 2012 9:53 pm Temat postu: |
|
|
Pophets song byłaby świetna, ale całą psują mi te wycia. Sorry, ale ja nie mogę, no nie potrafię ich przełknąć. Spróbuje jeszcze raz do nich podejść, ale póki co nie trawię |
|
Powrót do góry |
|
|
Jaszek
Dołączył: 08 Lis 2010 Posty: 701 Skąd: Zawoja/Kraina Rhye
|
Wysłany: Sro Lip 04, 2012 9:57 pm Temat postu: |
|
|
Ausangate napisał: | Pophets song byłaby świetna, ale całą psują mi te wycia. Sorry, ale ja nie mogę, no nie potrafię ich przełknąć. Spróbuje jeszcze raz do nich podejść, ale póki co nie trawię |
Ale te jak nazwałaś "wycia" z porównaniem wycia pewno Adama to łabędzi śpiew _________________ I'm slightly mad
Oh dear |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|