Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
QUEEN I |
1 |
|
0% |
[ 0 ] |
2 |
|
0% |
[ 0 ] |
3 |
|
6% |
[ 3 ] |
4 |
|
25% |
[ 12 ] |
5 |
|
40% |
[ 19 ] |
6 |
|
27% |
[ 13 ] |
|
Wszystkich Głosów : 47 |
|
Autor |
Wiadomość |
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
|
Powrót do góry |
|
|
KrzysiekP
Dołączył: 26 Lut 2006 Posty: 2115 Skąd: Wielkopolska
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gnietek
Dołączył: 04 Sie 2006 Posty: 936 Skąd: z pięknej planety zwanej Ziemią :)
|
Wysłany: Nie Sty 09, 2011 11:32 pm Temat postu: |
|
|
Aia napisał: | Cieszę się, że ktoś to czyta... |
Czyta prawdopodobnie sporo ludzi, tylko nie wszyscy odpowiadają. Ja jednak wychodzę z założenia, że jeśli miałbym napisać tylko kilka słów typu "zgadzam się z powyzszym" , to lepiej nie będę pisać nic. Ale czytam większość tego, co jest pisane na forum.
Cytat: | Mało netowa jestem, starej daty człowiek (hahaha) Nadrabiam intensywnie braki, przekopuje forum, YT, ale ciągle czuję się anachroniczna jakaś. Jakbyś coś jeszcze miała w zanadrzu ciekawego wrzucaj, pochłonę wszystko |
To mnie trochę dziwi, bo z tego, co orientuję się z innych twoich wypowiedzi, wynika, że Queen znasz od dziecka. Myślę, że dyskografię tego zespołu poznałaś w całości już dawno temu. I jest to twój ulubiony zespół. Nigdy nie próbowałaś rozszerzyć wiedzy o nim o jakieś poboczne wydawnictwa (2 sesje BBC zostały oficjalnie wydane), bootlegi itd?
Writer napisał: | Debiut zawsze dużo mówi o zespole. To właśnie na pierwszych płytach można usłyszeć oryginalne, niczym jeszcze nie skażone brzmienie zespołu. |
Absolutnie nie zgadzam się. Członkowie młodych zespołów najczęściej jeszcze nie są ze sobą zgrani, kiedy wydają debiut i nie znają swoich możliwości. Nie mają też zbyt dużo własnego materiału. Wspomniałeś debiut Led Zeppelin - przecież ta płyta składa się głównie z coverów! Sporo było ich też na debiucie Black Sabbath. Na pierwszych kilku płytach Apocalyptki były wyłącznie covery. Queen wprawdzie nie nagrywało coverów na swoje albumy studyjne, ale na koncertach na początku lat 70. grali ich sporo, a ich utwory z "Queen" to czasem wręcz kalki piosenek Led Zeppelin. W ogóle w muzyce na tej płycie słychać mocno brzmienie właśnie tego zespołu, a trochę też Black Sabbath, The Who, Yes. Cechy charakterystyczne dla siebie Queen dopiero zaczynało wykształcać - mamy już rozbudowane chórki, ale przecież nie tak jak na "Queen II", dopiero też na tej drugiej płycie Brian zaczął tworzyć orkiestracje za pomocą swojej gitary, dopiero tam zaczęły się pojawiać utwory wybitnie pisane zdecydowanie z przymrużeniem oka. To zupełnie normalne, że zespół przez pewien czas dojrzewa i dopiero wtedy wykształca swoje brzmienie. Czy Black Sabbath na debiucie brzmiał jak na większości ich płyt z lat 70.? Moim zdaniem, tylko w tytułowej piosence. Zresztą, nie rozumiem, dlaczego w późniejszym okresie brzmienie zespołu miałoby być czymś "skażone"?
Cytat: | Zdarzają się debiuty fantastyczne (Led Zeppelin, Black Sabbath, King Crimson), słabsze (Iron Maiden, Deep Purple, The Who), czy zupełnie nieudane (Pink Floyd) |
Kwestia gustu. Sporo ludzi rzeczywiście nie lubi "A Piper At The Gates Of A Dawn", ale inni uznają ten album za najwybitniejsze dzieło Floydów. Osobiście bliżej mi do tych drugich. To też jest trudna płyta, która czasem złapie dopiero po długim czasie. Dla mnie to najlepsza psychodela, którą dotąd poznałem. Ale! Skąd się biorą takie kontrowersje wokół niej? Otóż stąd, że ten album nie brzmi jeszcze jak Pink Floyd! Bliżej mu do The Beatles. To samo można przecież powiedzieć o debiucie The Who. To takie nawiązanie do poprzedniej wypowiedzi.
Cytat: | Ten drugi jest dowodem na oryginalność zespołu - nikt inny nie używał Biblii jako inspiracji do swoich utworów |
Jak to nikt? "Mędrcy", "Zabierz mu wszystko", "Post" Kultu - to piosenki, które od razu przychodzą mi na myśl. Są w ich tekstach cytaty z Biblii. Znalazłoby się je też zapewne w piosenkach Armii, 2 Tm 2,3 i całym mnóstwie innych zespołów. To jeśli chodzi o cytaty. Bo jeśli chodzi o teksty inspirowane Biblią, to jest ich w rocku mnóstwo, a prawie cały heavy metal (ze wspominanym tu wielokrotnie Black Sabbath na czele) opiera się na nich. _________________ Wszyscy jesteśmy jak worki kartofli: czy chcemy, czy nie, i tak nas wrzucą do piwnicy. |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Nie Sty 09, 2011 11:32 pm Temat postu: |
|
|
Faktycznie. W takim razie jeszcze inaczej:
http://forum.queen.pl/viewtopic.php?t=5228
Spis treści działu bodaj Recenzje
http://forum.queen.pl/viewtopic.php?t=5179
Spis tresci "Ogólnego"- polecam np. BIG DYSKUSJE... choć połowa to było bicie piany- ale z jakim zapałem... stare, dobre czasy...
Naprawdę polecam odkopywanie starych tematów, sporo było ciekawych i wobec obecności nowych osób mogłyby się stać ciekawe na nowo... _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/
Ostatnio zmieniony przez Fenderek dnia Nie Sty 09, 2011 11:33 pm, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Writer
Dołączył: 09 Sty 2011 Posty: 17
|
Wysłany: Pon Sty 10, 2011 12:11 am Temat postu: |
|
|
Gnietek napisał: |
Absolutnie nie zgadzam się. Członkowie młodych zespołów najczęściej jeszcze nie są ze sobą zgrani, kiedy wydają debiut i nie znają swoich możliwości. Nie mają też zbyt dużo własnego materiału. Wspomniałeś debiut Led Zeppelin - przecież ta płyta składa się głównie z coverów! Sporo było ich też na debiucie Black Sabbath. |
Na Black Sabbath są tylko dwa covery, w tym jeden zmieniony nie do poznania, tak samo jak covery Zeppelin, które brzmią zupełnie inaczej od oryginałów.
Dla mnie debiuty to zawsze ciekawe płyty, chociaż nie zawsze dobre. Nie napisałem, że można na nich usłyszeć klasyczny styl zespołu, a jedynie jego oryginalne brzmienie, to które (najczęściej) towarzyszyło zespołowi od początku jego istnienia. Czasem jest ono gorsze od późniejszych, dojrzalszych dokonań, ale nierzadko bywa tak, że zespół po wydaniu oszałamiającego debiutu popada w stagnację i kolejne płyty już takie fajne nie są. Typowy przykład - Guns'n'Roses.
Cytat: | Czy Black Sabbath na debiucie brzmiał jak na większości ich płyt z lat 70.? |
Moim zdaniem jak najbardziej. Może trochę bardziej bluesowo, ale to był ten sam styl co na Paranoid i Master of Reality.
Cytat: | Zresztą, nie rozumiem, dlaczego w późniejszym okresie brzmienie zespołu miałoby być czymś "skażone"? |
Chwilowymi modami, szalonymi producentami, kłopotami z alkoholem i narkotykami, wewnętrznymi konfliktami, zmanierowaniem, zmianami składu itp.
Cytat: | Kwestia gustu. Wink Sporo ludzi rzeczywiście nie lubi "A Piper At The Gates Of A Dawn", ale inni uznają ten album za najwybitniejsze dzieło Floydów. Osobiście bliżej mi do tych drugich. Wink |
A mnie do tych pierwszych . Ale no właśnie - kwestia gustu. Ja ten album próbowałem poznać i pokochać na wszystkie możliwe sposoby, odkryć co jest w nim takiego zachwycającego. Po naprawdę wielu próbach doszedłem do wniosku, że nic. Szanuję Syda, ale dla mnie to jest nieudolna próba kopiowania Beatelsów, która nie ma nic wspólnego z Pink Floyd, które znam i uwielbiam. Niemniej jest to na pewno płyta ciekawa - w końcu to debiut
W sumie to dobry przykład na to, że "skażenie" (złego słowa tu chyba użyłem) nie zawsze musi nieść za sobą negatywne skutki.
Co do tej Biblii - źle to ująłem. Powinienem napisać coś w stylu "w tamtych czasach nikt nie inspirował się Biblią tak dosłownie". A przynajmniej niewiele zespołów. To, że Black Sabbath pisał o Bogu, Szatanie i Jezusie, to nie znaczy, że inspirował się Biblią, a raczej ogólnie religią. |
|
Powrót do góry |
|
|
Aia
Dołączył: 02 Gru 2010 Posty: 200 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Sty 10, 2011 12:45 am Temat postu: |
|
|
Lecri jesteś wielka! Ogromniaste dzięki. Ha! Coś czuję, że mam kilka nocy z głowy Część bootlegów koncertowych znam, ale nie wszystkie, więc Twoje dane na pewno się przydadzą. Super
Writer napisał: | Debiut zawsze dużo mówi o zespole. To właśnie na pierwszych płytach można usłyszeć oryginalne, niczym jeszcze nie skażone brzmienie zespołu. |
W tej materii zgodzę się z Gnietkiem, że nie do końca chyba jest tak jak piszesz. Owszem, debiut zwykle pokazuje nam bardzo świeży, dopiero kształtujący się twór, może to być twór w różnym stadium rozwoju, o bardziej lub mniej zarysowanym przyszłym kształcie, ale zawsze bazujący i osadzony mocno w stylistyce innych twórców, będących źródłem inspiracji, fascynacji itd. Osobiście uważam Queen za debiut stosunkowo dojrzały i w dużej mierze jednak autonomiczny (!), bez coverów (jak u wspomnianych Zepów czy Yesów) mocno i zdecydowanie rysujący brzmieniem przyszły kierunek rozwoju zespołu. Takiego brzmienia gitar czy mistrzowskich harmonii ze świecą szukać u im współczesnych w tych wczesnych latach '70, chociaż oczywiście wpisane były w ogólne trendy, bo i Yes i Uriah Heep już je miało. Napisałam już w recenzji więcej na ten temat, więc nie będę się powtarzać .
Writer napisał: | Zdarzają się debiuty fantastyczne [...] czy zupełnie nieudane (Pink Floyd). |
Ja tam bardzo lubię A Piper At The Gates Of A Dawn Z przyjemnością zawsze do niej wracam, od lat.
Gnietek napisał: | Czyta prawdopodobnie sporo ludzi, tylko nie wszyscy odpowiadają. Ja jednak wychodzę z założenia, że jeśli miałbym napisać tylko kilka słów typu "zgadzam się z powyzszym" Laughing , to lepiej nie będę pisać nic. |
Nie no, jasne Mnie tylko autentycznie zastanawia czasem, czy ktoś jest w stanie przebrnąć przez te wezbrane potoki słów, dlatego każdy głos świadczący o przekopaniu sie przez te wypociny bardzo mnie cieszy. To wszystko. Absolutnie nie oczekuję, że po każdej porcji moich refleksji nastąpi gremialny wysyp komentarzy, to byłoby niedorzeczne
Gnietek napisał: | To mnie trochę dziwi, bo z tego, co orientuję się z innych twoich wypowiedzi, wynika, że Queen znasz od dziecka. Myślę, że dyskografię tego zespołu poznałaś w całości już dawno temu. I jest to twój ulubiony zespół. Nigdy nie próbowałaś rozszerzyć wiedzy o nim o jakieś poboczne wydawnictwa (2 sesje BBC zostały oficjalnie wydane), bootlegi itd? |
No dobrze, wywołana niniejszym do tablicy, czuję się zobowiązana krótko przynajmniej wyjaśnić jak ze mną sprawa wygląda. Tak, znam Queen od dziecka, ale nie całą dyskografię, a jedynie albumy z lat '80 i '90, których słuchali w tamtym czasie moi rodzice i w których dźwięku wzrastałam. Gdzieś o tym pisałam...Nie ważne.
Jestem wobec Królowej taką córą marnotrawną powracającą po latach "do korzeni" (jak śmieje się ostatnio mój ojciec). Całość twórczości poznałam późno, całkiem niedawno, jestem więc świeżynką, a nie wytrawnym znawcą, stawiam pierwsze kroki. Z tego faktu wynika wspomniana anachroniczność i rodzaj queenowej abnegacji. Nie szukałam, nie szperałam, bo do tej pory nie miałam w tym celu. Żadna ze mnie melomanka . Miałam swoje wyświechtane, zdarte płyty starej gwardii (Pink Floydów, Uriah Heep, Doorsów, Zeppelinów, Procol Harum, Yesów, Nirvanę, trochę punk rocka) czasem kupowałam coś nowszego, ale do tej pory (od czasów licealnych licząc) nic mnie muzycznie nie porwało w takim stopniu jak kilka miesięcy temu Queen - która to namiętność spadła na mnie jak grom z jasnego nieba i była dla mnie samej i wszystkich wokół niemałym zaskoczeniem Ico poniektórzy uważają, że normalnie ześwirowałam). Nie zdawałam sobie sprawy, jakie drzemią we mnie pokłady muzycznego pożądania. A żeby offa zupełnego nie było , to wszystko "zaszło" przez kawałki z lat '70, z Q i QII, na które "niechcący" (tak naprawdę na skutek niepohamowanej chęci usłyszenia i obejrzenia po latach utworów z mojego ukochanego, a zupełnie zapomnianego Innuendo) trafiłam na YT i wpadłam jak śliwka w kompot Tak jak pisałam pierwsze takty KYA i popłynęłam, płynę dalej i to na głębię.
To tak w skrócie o mnie i Queenie.
Fenderek dzięki za przypomnienie tematów, zaraz rozpocznę buszowanie, ależ uczty mnie czekają _________________ Errare humanum est...
SERDUCHA SERDUCHOM |
|
Powrót do góry |
|
|
Lecri
Dołączył: 16 Sty 2010 Posty: 159 Skąd: Pomorze
|
Wysłany: Pon Sty 10, 2011 1:24 pm Temat postu: |
|
|
Aia napisał: | Lecri jesteś wielka! Ogromniaste dzięki. Ha! Coś czuję, że mam kilka nocy z głowy Cool Część bootlegów koncertowych znam, ale nie wszystkie, więc Twoje dane na pewno się przydadzą. Super Smile |
Nie ma sprawy Cieszę się, że się na coś przydałam.
Aia napisał: | (...) która to namiętność spadła na mnie jak grom z jasnego nieba i była dla mnie samej (...) niemałym zaskoczeniem |
Dokładnie tak samo było w moim przypadku Uwielbienie do zespołu pojawiło się nagle i było spowodowane Innuendo, nigdy nie zapomnę tego piątkowego wieczoru (czy wręcz nocy), gdy ten utwór wraz z teledyskiem zrobił na mnie kolosalne wrażenie, prawdziwy szok. Nigdy wcześniej bym nie pomyślała, że muzyka może wywoływać aż takie emocje. Wcześniej byłam osobą muzycznie bardzo zagubioną, widziałam, że to co chcę słuchać to "rock", ale za bardzo nie wiedziałam co dokładnie, Queen mnie nakierowało i teraz wiem, że tym czymś jest klasyczny rock. Teraz bardzo dobrze się w tych klimatach czuję.
Fenderek napisał: | Naprawdę polecam odkopywanie starych tematów, sporo było ciekawych i wobec obecności nowych osób mogłyby się stać ciekawe na nowo... |
Jak się na tym forum zarejestrowałam to miałam zamiar parę starych tematów odkopać (w końcu namiętnie je studiowałam), ale zabrakło mi tego zapału. W ogóle mam bardzo słomiany zapał, straszna cecha, z którą nijak nie potrafię wygrać |
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Nie Lip 03, 2011 12:52 pm Temat postu: |
|
|
Dałem 5.
To małe arcydzieło w stylu Led Zeppelin i Black Sabbath i Queen.
Już tu wyłonił się taki talent Freddiego. . . w "My Fairy King" głownie.
Każdy utwór utrzymany w innym klimacie. . . to trzeba umieć.
Tylko nie pasuje mi produkcja, troche wygłusza perkusję Rogera Mój idol poszedł w kierunku tła?! Tzn jego gra na drumie _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
whoatemydinner
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 1771 Skąd: Z Mornington Crescent.
|
Wysłany: Nie Lip 03, 2011 10:51 pm Temat postu: |
|
|
Oskar napisał: | To małe arcydzieło w stylu Led Zeppelin i Black Sabbath i Queen. |
No się nie dziwię, że jest w stylu Queen, skoro nagrał to Queen...
Ogólnie to dobry album. Z fajerwerków to tylko Great King Rat i Liar, natomiast z barszczów można wymienić Seven Seas Of Rhye (wersja alpha) i Jesus. A ogólnie to jak na debiut dobry album. Trochę Zeppelinów, fajny klimacik. A Modern Times Rock'n'Roll to fajny utwór i nie rozumiem ludzi co się go czepiają. Z drugiej strony jestem w grupie ludzi, którzy uważają Son & Daughter za jeden ze słabszych punktów albumu, więc się zamknę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Nie Lip 03, 2011 10:59 pm Temat postu: |
|
|
Ha Ha! Oto chodziło że w stylu Queen bo nagrał to Queen Cholernie słychać tu wpływy tych dwóch zespołów.
Led Zeppelin - jak dla mnie - w Liar i The Night Comes Down
Black Sabbath zdecydowanie w "Son and Daughter" _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
punkadiddle
Dołączył: 26 Lis 2008 Posty: 1123
|
Wysłany: Sob Lip 16, 2011 10:30 pm Temat postu: |
|
|
Napisałam o najmniej lubianych pozycjach z Queen II, to i o Queen napiszę, w końcu mój ulubiony album. Łatwy wybór. Na tle innych z tej płyty dosyć mizernie wypadają wg mnie "The Night Comes Down" i "Modern Times Rock 'n" Roll". Nie znam przyczyny, wokal w końcu jest też i Freddiego, więc nie mogę się przyczepić, że Brian nie umie śpiewać , a do Rogera w sumie nic nie mam. Chociaż tematyka jego piosenek chyba najmniej do mnie trafia. Może to i powód, bo pozostałe piosenki są bardziej baśniowe, czyli takie, jak lubię. Z drugiej strony ja podobno nie zwracam tak uwagi na teksty, więc sama nie wiem. Ta druga piosenka jest taka krótka, że nawet nie zwracam na nią uwagi podczas większości przesłuchań i w związku z tym muszę słuchać jej ponownie, żeby móc coś o niej powiedzieć. Z drugiej strony pierwsza piosenka jest ok. trzykrotnie dłuższa, a ten sam przypadek. Za to przy "Seven Seas of Rhye" nie mam tego problemu, chociaż nawet nie posiada słów - melodię w każdej chwili potrafię odtworzyć w myślach. W tej chwili przypominam sobie tylko wstęp gitarowy do "The Night Comes Down". |
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Pią Lip 22, 2011 4:12 pm Temat postu: |
|
|
tak, the nght comes down to perełka. zwłaszcza ten wstęp na początku zaincjonowany przez briana i rogera robi wrażenie. niestety głos freddiego jakuś tutaj tak... no pisałem jak by od nie chcenia i to zniecheca. to jest mój ulubiony album (+queen ll) i nie wyobtazam se go bez modern times... chciaż szkoda ze jest krutkie _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Sro Sie 17, 2011 10:44 am Temat postu: |
|
|
Kolejna "reedycja" moich recenzji albumów Queen. . .
Debiut Królowej to płyta, na której każdy utwór jest utrzymany w innym klimacie niż poprzedni, dlatego przyjemnie się jej słucha. Nie sprawia jednak wrażenia niespójnej i to mnie cieszy, bo Queen pod tym względem nie raz za bardzo mieszało style na jednej płycie (Patrz The Works z 1984, A Kind Of Magic z 1986 i Jazz z 1978 roku), a tutaj utrzymano dystans. Nie jest to monotonne, ani zbyt pomieszane i niespójne.
Ale po kolei.
"Keep Yourself Alive" to utwór chyba najbardziej wpadający w pamięć. Świetnie pasuje na otwarcie albumu. Riff na początku powala słuchacza z nóg. Mam znajomego, który ostatnio wyjawił mi że jego wujek ma wszystkie płyty Queen na winylach i że ma Queen (m. in.) w małym palcu. Powiedział także że najbardziej podobała mu się. . . Queen (I)!
Z jego opowieści wynika, że płytę tę łatwo można pomylić z Led Zeppelin w tym czasie.
Wracając... To jeden z tych utworów, ktore staną na podium. Świetnie zagrany, oraz zaśpiewany. Szkoda że wygłuszono tu (jak i na całym albumie) perkusję Rogera. Gdyby nie ten zabieg, płyta brzmiała by bardziej świeżo i. . . lepiej!
"Doing All Right" to przyjemna dla ucha ballada ze wspaniałym popisem Bri'ego na akustyku. I tu znowu muzycy połączyli jedno z drugim. Zrobili coś w stylu Quartona, niejako połączyli style prowansalski z północnym.
W balladę włożyli ogień w postaci tej agresywnej partii elektrycznej gitary May'a. Trochę balansowali nad krawędzią, ale wyszło im to.
"Great King Rat" to według Whoatemydinner'a najlepszy utwór na płycie i on równnież znajdzie się na podium. Ciekawa kompozycja ze wspaniałym solem Briana. Brzmi nieco hardrockowo i o to chodzi. Jedna z moich ulubionych na płycie.
"My Fairy King" to utwór tak niezwykły, że wypada nawet wspomnieć że jest genialny. Rywalizuje o pierwsze miejsce na podium z "Great King Rat". Tutaj słyszymy ten queenowy klimat w stylu troche przypominającym płyty A Night At The Opera i A Day At The Races.
Są w nim chórki, coś trochę trudnego w odbiorze co sprawia, że żeby naprawdę poznać tę kompozycję, trzeba na dobre się w nią wsłuchać i magię, jakiej nie ma chyba żaden inny kawałek z debiutu.
"Liar" to typowy rock and roll w stylu Led Zeppelin. Jest długi, ma pazur i brzmienie oparte na stylu Zeppelinów.
Ale tutaj znów daje się we znaki wygłuszenie perkusji i to w tym utworze boli mnie najbardziej!
"The Night Comes Down" to perełka. Jednak są tutaj dwie wady:
1) Freddie śpiewa tutaj tak, jak gdyby nie zależało mu na tym utworze. Poprostu tak od niechcenia. Żeby było.
2) Muzycy na płytę wstawili wersję z De Lean Lea. Ja na ich miejscu zmusiłbym Freda do lepszego śpiewu i nagrał doskonalszą wersję.
Ten kawałek nie znajdzie się na podium, ale zasługuje na wyszczegolnione owacje.
"Modern Times Rock 'n' Roll".
No przecież to jest robione na wzór "Paranoid" zespołu Black Sabbath!
Szybki, ostry, zadziorny rock and roll którego gdyby brakowało na płycie to by było lipnie. . .
"Son and Daugher" to jeden z moich ulubionych kawałków Queen z pierwszej połowy lat '70. Tu słyszymy Black Sabbath.
Jest to fajny kawałek, taki ociężały powolny itp. ale to jest w nim super.
Jest ciężki i za to go właśnie lubię.
"Jesus" - rozbuchany utwór. Nieco w stylu The Who, jeśli chodzi o brzmienie (nie trochę a nawet cholernie!).
Fajna melodia, wpadająca w ucho, ale mnie zawsze mierziła.
Jest monotonna. Ciągle słychać słowa "All going down to see the lord Jesus". . .
"Seven Seas Of Rhye" - Utwór instrumentalny. Jego nowa wersja z tekstem, ukazała się na płycie Queen II.
Podium:
1. My Fairy King
2. Great King Rat
3.Keep Yourself Alive _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
Tangerine Dream
Dołączył: 19 Lut 2011 Posty: 106 Skąd: Strawberry Fields
|
Wysłany: Sro Sie 17, 2011 11:15 am Temat postu: |
|
|
Nie wiem czemu, ale nie odnosiłem nigdy wrażenia że ta płyta ma słabe momenty, ot tak po prostu. Kurcze, pamiętam te pierwsze przesłuchanie... Szczerze? Byłem zachwycony tą płytą... Eh do dziś podczas słuchania odczuwam jakąś magię w tych nagraniach. Pamiętam chwile gdy włączałem sobie ją do snu, po czym zasypiałem. Ale to nie jest złe !!! W żadnym wypadku nie jest tak. Naprawdę Queen O ma to coś w sobie... Nigdy nie zastanawiało mnie z jakich zespołów brali przykład podczas nagrywania tego albumu, nigdy mnie to nie ciekawiło, tak naprawdę. Sądzę że już tu, na pierwszym studyjnym albumie stworzyli swój styl, nie do podrobienia. Ja wstawiłem 6, jak dla mnie świetny zbiór, świetnych nagrań, nic dodać nic ująć. |
|
Powrót do góry |
|
|
kwak Gość
|
Wysłany: Sro Sie 17, 2011 3:47 pm Temat postu: |
|
|
deleted
Ostatnio zmieniony przez kwak dnia Czw Sie 18, 2011 9:19 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Czw Sie 18, 2011 11:53 am Temat postu: |
|
|
Mi też zawsze tam wszystko się podobało. Oprócz SSOR instrumentalnego. . .
Ale musiałem coś napisać. . .
Ja tutaj najbardziej ubolewam z powodu tej produkcji.
Jak słucham tej płyty to mam wrażenie, jak by zamiast grać na perkusji, roger stukał nogą. Raz piętą, a innym razem całą stopą...
Płaczę z tego powodu. To mnie boli! _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
whoatemydinner
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 1771 Skąd: Z Mornington Crescent.
|
Wysłany: Pią Sie 19, 2011 3:31 pm Temat postu: |
|
|
Widać mało razy słuchałem My Fairy King, bo dopiero teraz zauważyłem, jaka jest tam cudowna partia gitarowa. Te zagrywki grane od tyłu... byłem święcie przekonany, że Queen to pierwszy raz wykorzystali we wstepie do Ogre Battle, a tu taki fajny szok. No ale w sumie w Ogre Battle to już zaszaleli i nie tylko gitarę, ale bas i perkusję też odwrócili, spryciarze. Wogl'e to teraz sobie właśnie przesłuchałem całej piosenki od tyłu (lol ze mnie) i zauważyłem, że jest tam całkiem dużo tej odwróconej gitary, nie tylko pod koniec i na początku, ale też kawałki gitary rytmiczniej w środku. Chociaż mógł to równie dobrze być efekt tego, że gdy wszystko poza niektórymi partiami gitary jest od tyłu, to jedna czy dwie nuty mogą brzmieć normalnie pod tymi warstwami narastających dźwięków.
Heh, tak się podekscytowałem, że aż musiałem napisać o tym post. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Pon Sie 29, 2011 10:27 pm Temat postu: |
|
|
Ja też o tym nie wiedziałem. _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
kwak Gość
|
Wysłany: Wto Sie 30, 2011 9:22 am Temat postu: |
|
|
Ja też. Palec pod budkę kto jeszcze nie wiedział. |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Pon Lis 14, 2011 6:27 pm Temat postu: |
|
|
restart licznika: 14.11.2011
1 - 0% - [ 1 ]
2 - 0% - [ 0 ]
3 - 2% - [ 5 ]
4 - 17% - [ 30 ]
5 - 36% - [ 62 ]
6 - 43% - [ 74 ] _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Pon Lis 14, 2011 8:14 pm Temat postu: |
|
|
4- nie jest to płyta wybitna, ale przemawia do mnie ta ich młodzieńcza szczerość i naiwnośc. No i co by nie mówić, ale takie Liar czy- zwłaszcza- Great King Rat to absolutnie zajebiste rzeczy. _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
wasdfg7
Dołączył: 16 Paź 2005 Posty: 4279 Skąd: Dębica/Wrocław
|
Wysłany: Pon Lis 14, 2011 10:05 pm Temat postu: |
|
|
4-
Bo to jeszcze nie to zjawisko które kocham. Są przebłyski, ale mało znaczące biorąc pod uwagę globalnie całość płyty. _________________
MARILLION - BRAVE
The true soul of Queen band is lost...
______________________________
I've Been Blessed By God
Yet I Feel Forsaken
All To Me Was Given
Now It's Finally Taken |
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej
Dołączył: 22 Lip 2005 Posty: 1329 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto Lis 15, 2011 1:31 am Temat postu: |
|
|
5. Ode mnie. Mimo ze w muzyce kocham "barok" to paradoksalnie uwielbiam surowość i gitarowe brzmienie tej płyty, lubię ją nawet bardziej niż wiele późniejszych płyt _________________ Light the fire, feast
Chase the ghost, give in
Take the road less traveled by
Leave the city of fools
Turn every poet loose
|
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Wto Lis 15, 2011 12:11 pm Temat postu: |
|
|
Dałem 4 bo są kultowe kawałki jak Keep Yourself ALive, czy Liar i My Fairy King, ale tych dwóch punktów zabrakło za Seven Seas...
The Night Comes Down też niezłe.
Uważam, ze gdyby nie taka produkcja, to ta płyta była by jedną z ich naj\! |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Wto Lis 15, 2011 7:57 pm Temat postu: |
|
|
siedem lat temu dałem 6. teraz dam 5. mocne 5. bo to jest wciąż moje queenowe top5. natomiast, wraz z poznawaniem coraz wiekszej ilosci plyt roznych wykonawców, ta szosta jednak stopniowo jest rezerwowana tylko dla rzeczy naprawde prze-zajebistych. debiut momentami taki jest/ a momentami jest po prostu swietnym debiutem. wciąż taki queen lubie najbardziej, ale tez dostrzegam pewne niedoskonalosci na tej plycie. jednak o kazdej porze dnia i nocy wezme te plyte ponad wszystko co nagrali w latach 80tych razem wziete, chocby z tamtych plyt wyciagnieto najlepsze numery i wrzucono na jedno wydawnictwo. _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
DreamTheater
Dołączył: 30 Sie 2011 Posty: 84 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sro Lis 30, 2011 12:41 am Temat postu: |
|
|
Co tu dużo pisać. Jest to moja ulubiona płyta Queen, w której jest mój bodajże ulubiony utwór My Fairy King. Niesamowity klimat. I pomyśleć, że to debiut!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Wto Mar 20, 2012 3:06 pm Temat postu: |
|
|
U mnie upodobania do różnych płyt Queen zmieniają się jak w kalejdoskopie... Odkąd dwa tygodnie temu puściłem sb na słuchawkach Jedynkę by zasnąć po cichu... Zakochałem się. Zamiast zasnąć, zacząłem szukać po lewej stronie ukrytych skarbów w postaci nakładek, chórków, dośpiewów Freddiego itp... Przesłuchałem ją dwa razy i.... Skutek jest taki że uważam ją za jedną z najlepszych płyt Queen. Razem z Queen II są niepokonanymi best ever! Już nawet opera mnie tak nie jara jak I i II
Od tamtego momentu słucham ją dosłownie co dziennnie! |
|
Powrót do góry |
|
|
Zimek
Dołączył: 12 Wrz 2011 Posty: 256 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Pią Maj 11, 2012 1:09 am Temat postu: |
|
|
Przesłuchałem płytę na tyle, że chyba mogę się już wypowiedzieć
Płyta mnie przede wszystkim mocno zaskoczyła. Wcześniej nie znałem żadnego utworu z tego krążka, więc podchodziłem do niego dość sceptycznie (na zasadzie: nie ma na nim nic znanego, więc musi być kicha). A tu się okazało, że ten debiut świetnie mi się zgrał z moją duszą. Płyta jest bardzo przebojowa, momentami dość ostra (ten brudny riff w Son And Daugther!).
Najbardziej polubiłem Keep Yourself Alive i Great King Rat. Choć muszę przyznać, że ciężko z tej płyty wybrać ten jeden, jedyny utwór. Te dwa to jednak chyba pierwsze kawałki, które najbardziej zapadły mi w uchu od pierwszego usłyszenia.
Będę też narzekał, na jeden utwór. Mianowicie nieszczęsny Liar który, nie wiedzieć czemu, straaasznie mnie denerwuje. I niby nie przeskakuję do następnego utworu; kawałka posłuchać mogę. Ale strasznie mnie mierzi. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale z początkowej fascynacji piosenka ta okropnie mnie męczy, nuży, nie wiem jak to cholera nazwać. Tym bardziej, że wiele osób chwali ten utwór. Czuję się dość dziwnie z tym, ale taka jest prawda
W ankiecie dałem płycie 6, bo wydaje mi się że tylko na taką ocenę zasługuje. Bardzo lubię tę płytę! |
|
Powrót do góry |
|
|
kwak Gość
|
Wysłany: Czw Maj 31, 2012 2:35 pm Temat postu: |
|
|
Nieco kontrowersyjna recenzja z kącika muzycznego popularnego czasopisma Wesoły Wędkarz.
Queen I **
Panowie stwierdzili, że samo nazwanie zespołu „ciota” nie wystarczy więc musieli umieścić z tyłu pedalskie zdjątka. Większość to szmira i chała. Niekiedy bas dobrze brzmi, jedynie w Modern Times Rock And Roll Mercury trzyma się tonacji. Zaczyna się od Keep Yourself Alive, którego riff gitarowy przypomina mi stłumiony jazgot brzęczącej nad brytwanną ladacznicy. Dalej mamy Doing All Right będący wspomnieniem Mercurego czasów gdy prowadził z Taylorem szmateks – potem przyszedł May i wszystko legło w gruzach. Modern Times to swoista próba oszukania publiczności. Próba wmówienia im, że to co grają to nowoczesny rock podczas gdy tak naprawdę to odgrzewany kotlet i odtwórcza szmira. Son and Daughter to zerżnięty z Black Sabbathu jeśli chodzi o muzykę kawałek z tekstem Mercurego, który nie może się zdecydować, którą płeć wybrać. My Fairy King to nic innego jak kolejny powrót do czasów szmatexowych – Mercury marzył by Taylor był jego baśniowym królem ten jednak raz po raz odmawiał gdy Mercury proponował mu wzajemne igraszki. SevenSeas Of Rhye to zdecydowanie najlepszy kawałek na płycie – najlepszy, bo najkrótszy, a co za tym idzie najmniej pedalski. The NightComes Down to kolejna fantazja – tym razem Maya, ale także dotycząca Taylora, który ku oburzeniu Freda był najładniejszy w zespole (stąd późniejsze zapuszczenie wąsów). Kolejne dwa kawałki to suita napisana przez Maya, nazywana przez fanów umownie „suitą rybacką”, a przez Taylora uważana za „jedną z najlepszych rzeczy nagranych przez kogokolwiek, gdziekolwiek i jakkolwiek” Liar mówi o łowiącym z nim rybaku, który kłamał w żywe oczy, że złapał dziesięciokilowego karasia. May więc zrobił mu kawał. Pewnego słonecznego dnia rybak jak zwykle przyszedł nad staw. Gdy odszedł na chwile, żeby się wysikać May posmarował spławik leguminą. Nieświadomy niczego rybak zarzucił wędkę wesoło pogwizdując, po kilku sekundach spławik pod wpływem roztapiającej się w słonej wodzie leguminy ugrzązł w sitowiu. Zdziwiony tym, że spławik szamotał się mimo odpowiedniego naprężenia żyłki wyjął go z wody i polizał, by sprawdzić gęstość runa rzecznego. Ten fortel Maya miał na celu odwrócenie uwagi rybaka, May w tym samym czasie ukradł rybakowi podbierak, 2 gumowe ryby, i haczyki – jeden spinningowy, drugi zaś na żywca. Great King Rat mówi zaś o brudnym i starym starcu, który starym i brudnym starcem on był. Czasem przychodził łowić obok Maya nad staw - zarzucał wędke mając na haczyku grubego, wielkiego, żywego szczura, który do końca szamotał się błagając o litość. Nieubłagany starzec jednak zarzucał szczura podtapiając go, ale szczur za każdym razem się ruszał. W końcu pojawiał się gruby dorodny okoń – May zauważył, że zawsze zdarzało się to przy 33 zarzuceniu. Poza tym jak póżniej mówił w wywiadach szczur był zawsze identyczny – tej samej maśći i cery. Stąd więc określenie szczura jako King – jest to nawiązanie do lubianej przez Maya w dzieciństwie bajki o Lisie i Królu Szczurze (ang. tytuł Help to the Fox), który to szczur był nieśmiertelny i umiał pływać. „To była jakaś magia, ten starzec zawsze milczał, a szczur szamotał się i kwilił!” – mówił po latach May. Wspominał też, że gdy po latach przychodził na ten staw zawsze czuł swąd szczurzej sierści mimo, że starzec zmarł dawno temu (dokładny opis tej historii na str. 7). Jesus to kawałek basisty, który był ówczesnym diakonem tutejszej parafii.
Źródło: Wesoły Wędkarz 6/2012 |
|
Powrót do góry |
|
|
aber
Dołączył: 09 Sty 2010 Posty: 1325 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw Maj 31, 2012 7:26 pm Temat postu: |
|
|
jesteś nienormalny _________________ QPoland - Największa polska strona o zespole Queen |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|