Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
QUEEN I |
1 |
|
0% |
[ 0 ] |
2 |
|
0% |
[ 0 ] |
3 |
|
6% |
[ 3 ] |
4 |
|
25% |
[ 12 ] |
5 |
|
40% |
[ 19 ] |
6 |
|
27% |
[ 13 ] |
|
Wszystkich Głosów : 47 |
|
Autor |
Wiadomość |
szymek_dymek
Dołączył: 24 Lis 2004 Posty: 2079 Skąd: Racibórz
|
Wysłany: Sro Sty 19, 2005 11:04 am Temat postu: |
|
|
"Podoba mi się to co panowie mówią,... że się podoba..."
Płytkę poznałem dość niedawno, ale zrobiła na mnie duże wrażenie. Moje ulubione kawałki to "Liar" (miód, protoplasta BoRhap i Innuendo ), "Great King Rat" (ciekawy tekst, fajne bębny i czadowy wokal), "Keep Yourself Alive" (sztandarowy utwór płytki), "My Fairy King" (uważam, że niedoceniony przez niektórych z Was - świetny klimat !!!). Gdybym ja chciał założyć zespół, to chciałbym żeby nasz debiut wyglądał dokładnie tak, jak Queen (I). Tylko, żeby był odrobinkę bardziej doceniony przez krytykę i publikę...
Dałbym piątkę, ale z sentymentu podciągnąłem na 6. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
vessena
Dołączył: 18 Sty 2005 Posty: 385 Skąd: z otchłani
|
Wysłany: Pią Lut 04, 2005 11:28 am Temat postu: |
|
|
Bardzo piekny, choc troche nietypowy jak na Queen. Ale kiedy sie juz wsluchalam, przekonalam do albumu. Keep Yourself Alive Liar to moje ulubione utwory. _________________ I can fly, my friends. The show must go on. |
|
Powrót do góry |
|
|
Living_colour
Dołączył: 23 Lut 2005 Posty: 324 Skąd: Szwecja
|
Wysłany: Czw Lut 24, 2005 3:06 pm Temat postu: |
|
|
Tym razem naprawde krociutko.
Zgadzam sie z notka na okladce polskiej reedycji "Queen", ze ta plyta nie oddaje mozliwosci tworczych i wykonawczych zespolu.
Debiut to debiut.
Nie wszyscy mieli takie debiuty jak The Doors czy Jimi Hendrix.
Niektorzy rozkrecali sie wolniej.
Warto pamietac z uwagi na KYA i Liar.
Tyle. _________________ And if I show you my dark side
Will you still hold me tonight?
And if I open my heart on you
And show you my weak side
What would you do?..... |
|
Powrót do góry |
|
|
Dominik89
Dołączył: 23 Lut 2005 Posty: 2187 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Kwi 24, 2005 10:00 pm Temat postu: |
|
|
Hmm popatrzmy:
KEEP YOURSELF ALIVE- super solówka na początku i ten dialog w środku fajny smaczek.
DOIN' ALL RIGHT- ogólnie w porządku bez rewelacji.
GREAT KING RAT- syfilis wymiata dziwny związek z fredem umarł wwieku 45 lat a w piosence 44 lata też od podobnej choroby.
MY FAIRY KING- ładna iście bajkowa piosenka .
LIAR- podoba mi się tekst z niewolnikiem .
THE NIGHT COMES DOWN- mam barzdo dziwne wrażenie że znam gitarę z tej pioseniki z dzieciństwa jakby była do snu .
MODERN TIMES ROCK'N'ROLL- no nawet nawet lubię końcówkę "look out MODERN TIMES ROCK'N'ROLL !!!''
SON AND DAUGHTER- jakoś mi nie podchodzi
JESUS- patrz wyżej
SEVEN SEAS OF RHYE INSTRUMENTAL- zawodowe _________________ Łosiu
Tom po lewej to arcymistrz chytrości i łasości xP |
|
Powrót do góry |
|
|
Marcin S.
Dołączył: 15 Lut 2005 Posty: 1865
|
Wysłany: Pon Kwi 25, 2005 4:43 pm Temat postu: |
|
|
Cholera, widzę, że nie tylko ja dostrzegam analogię między chorobą Freddie'ego a tekstem GKRat. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sweet Lady
Dołączył: 21 Cze 2004 Posty: 762
|
Wysłany: Pon Kwi 25, 2005 4:46 pm Temat postu: |
|
|
Taa... A Bo Rhap jest o AIDS... _________________ "Look beyond your own horizons ..." |
|
Powrót do góry |
|
|
mike
Dołączył: 26 Sie 2004 Posty: 4802 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Kwi 25, 2005 5:05 pm Temat postu: |
|
|
Ależ Sweet Lady, czy Ty nie dostrzegasz tego, że Freddie z góry zaplanował przybliżony czas swojej śmierci (nawet choroba zbliżona). Pomylił się minimalnie i należy Great King Rat uważać za proroctwo
po raz kolejny była to ironia z mojej strony (muszę z tym przestać, bo jeszcze ktoś się na mnie obrazi) |
|
Powrót do góry |
|
|
Mariusz
Dołączył: 17 Maj 2005 Posty: 2411 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Wto Maj 24, 2005 2:00 pm Temat postu: |
|
|
Najlepszy debiut w historii! Jeden z najlepszych albumów Królowej, a LIAR to istne CUDO! Daję of course 6! _________________ There Must Be More To Life Than This |
|
Powrót do góry |
|
|
Blackie_Sexx
Dołączył: 12 Cze 2005 Posty: 402 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Nie Cze 12, 2005 4:22 pm Temat postu: |
|
|
Dałem 5, bo mnie bierze takie granie. Czuć, że chcieli sie wbić między trójcę Sabbath, Purple, Zeppelin. Płyta warta o wiele większych not, niż zazwyczaj dostaje. Jest tam sporo czadu i, kurcze, tak, sobie myślę, że Brian powinien mieć więcej do gadania na następnych płytach... Lata 70 te to highlights dla Queen, ale w 80tych pomysły Freddiego i Rogera powinny być sprawnie temperowane przez Briana... No, ale na razie jesteśmy w 70tych... Debiut na bardzo mocną piąteczkę.
No i Son & Daughter... Chyba najostrzejszy kawałek Queen. Hard rokcowy klasyk |
|
Powrót do góry |
|
|
Qnegunda
Dołączył: 20 Lip 2005 Posty: 2030 Skąd: Poznań/Warszawa
|
Wysłany: Czw Wrz 08, 2005 5:04 pm Temat postu: |
|
|
Jak dla mnie PO PROSTU CUDO! Queen [I] należy do mojej trójki (no, właściwie czwórki) ulubionych albumów. Usłyszałam po raz pierwszy i... pokochałam . Wg mnie jest znacząco lepszy od Queen II... Cenię sobie tę płytkę za KYA, Doing All Righ, Great King Rat, Jesus, Liar i Modern Times Rock'n'Roll
Ale od początku...
Keep Yourself Alive - świetna, ożywcza piosenka, bardzo podoba mi się w niej gitara i optymistyczny tekst . Dziwne, że jako singiel nie odniósł wielkiej popularności.
Doing All Right - cudowna ballada z cudownymi zmianami tempa. Po prostu trudno ją sklasyfikować... No i również świetny tekst, "dzika" gitara, dynamiczna perkusja, wokal i te chórki... Niesamowity klimat!
Great King Rat - jedna z lepszych piosenek Freddiego, lubię szczególnie za świetny wokal... No i ta gra Briana zawsze przypomina mi kanały ściekowe pełne szczurów... Nie wiem, dlaczego! (To wszystko w pozytywnym sensie!) Do tego świetna perkusja!
My Fairy King - mniej lubię, ale piosenka ma swój klimat...
Liar - świetne, świetne, świetne!!! Szczególnie lubię za wokal Freddiego, zresztą warto zwrócić uwagę na bas i perkusję! Jedna z najlepszych piosenek na albumie
The Night Comes Down - ballada ze swoistym klimatem. Cudo.
Modern Times Rock'n'Roll - doskonałe uzupełnienie płyty i piosenka dla Rogera całkiem typowa. Świetne riffy, wszystko takie dynamiczne. Jedna z najlepszych śpiewanych przez perkusistę piosenek.
Son And Daughter - ostre, powolne granie. Bardzo dobre, no i ten wokal... Wszystko w swoim klimacie.
Jesus - ogólnie mówiąc bałagan, który mi się bardzo podoba . Momentami rytmiczna, tekst też nie jest najgorszy, chociaż sama jestem ateistką . Po prostu świetna. I tyle.
Seven Seas Of Rhye... - nie rozumiem, dlaczego niektórzy twierdzą, że "jest niepotrzebnym dodatkiem do płyty"? Mnie osobiście wersja instrumentalna bardzo się podoba i był czas, kiedy słuchałam jej chętniej, niż wersji z wokalem
+bonus Mad The Swine - również bardzo lubię, ta piosenka jest wyjątkowa i także ma swój klimat. Fajne tempo i wysoki śpiew Freddiego...
Reasumując: mocna 6. Zarówno za całość i każdy utwór z osobna. Jeden z najlepszych debiutów, jaki można sobie wyobrazić, pomijając fakt, że Queen został opluty przez prasę (w dodatku niesłusznie...) _________________ W avatarze jest lemur, gdyby kto nie wiedział. W domu wygląda tak samo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marysia
Dołączył: 29 Gru 2005 Posty: 815 Skąd: Krakoff
|
Wysłany: Wto Lut 07, 2006 9:11 pm Temat postu: |
|
|
Ostatnio przezywam fascynacje "Doing Allright"
Cudowny tekst, cudowna piosenka, te zmiany tempa...
Jesli mozecie, to powtprzcie moj eksperyment. Wieczorem, siadzcie wygodnie i zapuscie sobie "Doing". Na slowa "should be watinig for the sun, lookin' round to find the words to say..." podglosnijcie mocno glosniki, az do nastepnego "przyspieszenia". Zamnknijcie oczy. Co czujecie?
Dla mnie to prawie tak, jakby Freddie tuz kolo mnie szeptal mi to do ucha.... _________________ My mind is going.... i can feel it.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marysia
Dołączył: 29 Gru 2005 Posty: 815 Skąd: Krakoff
|
Wysłany: Wto Lut 07, 2006 10:22 pm Temat postu: |
|
|
Slucham sobie teraz tej plytki na kompie, a tu mam rozchrzanione glosiki i dziala tylko jeden. Plyta jest stereo i musze powiedziec, ze mam zupelne nowe doznania, slyszac, jak wejscia Briana staja sie solowkami, bo gina gdzies chorki (np w March of the Black Queen, na Queen II, robi sie z tego jedna wielka solowa) Glos Fredka tez jest zuplenie inny-czysty tez bez chorkow. Fajnie. _________________ My mind is going.... i can feel it.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Misiu
Dołączył: 21 Sty 2005 Posty: 3580 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Sro Lut 08, 2006 2:08 am Temat postu: |
|
|
Brian często właśnie tak "wchodzi" z tymi solówkami. Warto zwrócić uwagę, że on bardzo często cały czas gra w tle, jakieś długie dźwięki, na które po prostu nie zwraca się aż tak uwagi, bo one są niczym....klawisze, ładnie budują tło. I'm In Love With My Car albo Flick Of The Wrist to dobre przykłady. _________________ Whatever happened to playing a hunch? The element of surprise, random acts of unpredictability? If we fail to anticipate the unforseen or expect the unexpected in a universe of infinite possibilities, we may find ourselves at the mercy of anyone or anything that cannot be programmed, categorized or easily referenced.
Moje zdjęcie |
|
Powrót do góry |
|
|
Mack
Dołączył: 16 Lut 2005 Posty: 305 Skąd: Słupsk
|
Wysłany: Sro Lut 08, 2006 2:23 am Temat postu: |
|
|
Marysia napisał: | Na slowa "should be watinig for the sun, lookin' round to find the words to say..." podglosnijcie mocno glosniki, az do nastepnego "przyspieszenia". Zamnknijcie oczy. Co czujecie?
Dla mnie to prawie tak, jakby Freddie tuz kolo mnie szeptal mi to do ucha.... |
Też to zauważyłem już spory czas temu. Efekt na słuchawkach jest piorunujący również. Piękna sprawa. _________________ Music will be my mistress, lovin' like a whore... |
|
Powrót do góry |
|
|
Miela
Dołączył: 13 Sty 2006 Posty: 73 Skąd: Gryfino
|
Wysłany: Sob Lut 11, 2006 1:43 pm Temat postu: |
|
|
Płyta jest absolutnie genialna. Nie znam Led Zeppelin, więc nie wiem czy zarzuty kopiowania są słuszne (jak pisał Fenderek w swojej recenzji na www.queen.one.pl), ale to normalne, że czerpie się z zewnątrz.
Album pierwszy, więc słychać przede wszystkim, że szukają swego brzmienia, że każdy ciągnie w swoją stronę. Ale i to ma swoje uroki.
Mi się bardzo podoba, choć przyznam, że nie od razu tak było. Ale wystarczy się wsłuchać... |
|
Powrót do góry |
|
|
Domina
Dołączył: 12 Sty 2006 Posty: 21 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob Lut 11, 2006 5:14 pm Temat postu: |
|
|
5+ Płyta debiut - bardzo dobra . Moje ulubione kawałki to : Keep Yourself Alive, Doing Alright, Liar |
|
Powrót do góry |
|
|
KrzysiekP
Dołączył: 26 Lut 2006 Posty: 2115 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Nie Lut 26, 2006 3:36 pm Temat postu: |
|
|
ja jej daję z czystym sumieniem 4
Niektórzy obrzucali ją takimi epitetami jak: Nick Kent - "Kubeł Moczu"
Chociaż jeśli chodzi o "My Fairy King" to lepsza jest wersja z Queen At the Beeb |
|
Powrót do góry |
|
|
Grandville
Dołączył: 12 Lut 2006 Posty: 374
|
Wysłany: Nie Lut 26, 2006 9:55 pm Temat postu: |
|
|
Skoro jesteśmy w dziale Recenzje, pozwalam sobie zamieścić własną recenzję, która powstała na potrzeby innego, bardziej kameralnego forum.
Queen – Queen (1973)
13 lipca 1973 (UK)
4 września 1973 (USA)
czerwiec 1991 (wersja Hollywood Records z okazji 20-lecia istnienia zespołu)
Strona A:
1. Keep Yourself Alive (May) [3:47]
2. Doing All Right (May/Staffel) [4:09]
3. Great King Rat (Mercury) [5:43]
4. My Fairy King (Mercury) [4:08]
Strona B:
5. Liar (Mercury) [6:25]
6. The Night Comes Down (May) [4:23]
7. Modern Times Rock 'n' Roll (Taylor) [1:48]
8. Son And Daughter (May) [3:20]
9. Jesus (Mercury) [3:44]
10. Seven Seas Of Rhye… (Instrumental) (Mercury) [1:15]
Dodatkowe utwory z jubieleuszowej edycji CD Hollywood Records:
11. Mad The Swine (Mercury) [3:22]
12. Keep Yourself Alive (long-lost retake) (May) [4:02]
13. Liar (1991 remix by John Luongo and Gary Hellman) (Mercury) [6:26]
Freddie Mercury: Vocals, Piano
Brian May: Guitar, Piano, Vocals
John Deacon: Bass, Acoustic Guitar
Roger “Meddows” Taylor: Drums, Percussion
John Anthony: Additional Vocals on “Modern Times Rock 'n' Roll”
O tym, że rok 1973 był ze wszech miar wyjątkowy nie trzeba chyba nikogo przekonywać . Okazał się on również przełomowy dla Queen – zespół mógł wreszcie wydać swój pierwszy album.
Debiutancki longplay powstawał w dosyć trudnych warunkach, grupa miała bowiem prawo do korzystania ze studia tylko wtedy, kiedy nikt z „ważniejszych” artystów w nim nie pracował.
Na płycie, której tytuł jest po prostu nazwą zespołu, znalazło się 10 kompozycji. Otwierał ją singlowy Keep Yourself Alive, zamykała zaś instrumentalna wersja kolejnego singlowego kawałka (z singla wydanego w lutym następnego roku i promującego kolejny album) – Seven Seas Of Rhye. Wspominam już na wstępie o tych utworach, bo jakoś zawsze były one dla mnie tymi, które psuły nieco wrażenie, odstawały poziomem od pozostałych. Może „ukrycie” ich w środku byłoby lepszym wyjściem? W każdym razie klamra spinająca omawiany longplay odbiega nieco jakością, jak na mój gust, od reszty…
Jeśli miałbym wskazać to, co w Keep Yourself Alive najlepsze, wymieniłbym pewną „odpowiedniość” do tego, by stać się utworem otwierającym całość – wpływa na to jego dynamika (płyta rozpoczyna się dzięki temu mocnym wejściem – pierwsze wrażenie wszak nie powinno być odpychające). Na korzyść przemawia także dosyć ciekawy fragment z wyeksponowanymi bębnami, które jeszcze „podkręcają” moc, oraz to, że powtarzany wielokrotnie refrenowy motyw: Keep Yourself Alive jest wzbogacany na różne sposoby. Zastosowano tu także zabieg, który bardzo lubię: poszczególne fragmenty zwrotek śpiewane są tak, że sprawiają wrażenie dialogu – ledwie wybrzmiewa jedna fraza tekstu, już zaczyna się następna (niczym w montażu radiowym, gdzie właściwie brak pauz w wypowiedziach); bywa też, że zachodzą one na siebie. Ostatecznie jednak kawałek nie do końca mnie przekonuje. Akurat w tym wypadku – co zdarza się naprawdę rzadko, by nie rzec, że tylko tu – przeszkadza mi brzmienie gitary Maya. Nie wiem dlaczego , ale przymiotnik, którym bym je określił to drewniane.
Doing All Right to jedyna pamiątka po byłym koledze Maya i Taylora (jeszcze z zespołu Smile ), Timie Staffelu, którego nazwisko, jako współautora, widnieje obok nazwiska Maya. Utwór ten przynosi wyciszenie, tworzone przez gitarę akustyczną, falset wokalisty, oraz ciepłe harmonie wokalne. Sygnał wysyłany do słuchacza brzmi: "potrafimy zagrać też inaczej: spokojnie i delikatnie" (przypominam, że chodzi o album nowej wtedy grupy – umiejętne zaskoczenie mogło przynieść same korzyści). Partie wokalne można by tu wykonać bez uciekania się do falsetu, bo nie są to dźwięki nieosiągalne dla Mercury’ego – ale wtedy pierzchłaby wspomniana delikatność. Była ona zresztą bardzo potrzebna dla wykazania kontrastu z pojawiającym się dość nieoczekiwanie, chociaż – w wyniku króciutkiego stopniowego przejścia, mocnym motywem gitarowym. Następnie mamy krótki powrót spokoju i ponowny – tym razem wściekły – atak gitary. To, że utwór kończy się jednak delikatną harmonią wokalną i gitarą akustyczną można uznać za swego rodzaju zdefiniowanie stylu zespołu. Styl ten – szczególnie na pierwszych płytach – opierał się bowiem głównie na wewnętrznym zróżnicowaniu utworów, jak i na eklektyzmie całych płyt.
Trzy kolejne utwory uważam za najlepsze na longplayu. Co ciekawe, wszystkie są kompozycjami Freddiego Mercury’ego, który, jeśli chodzi o podejście do tworzenia, w początkach kariery wykazywał chyba najwięcej odwagi spośród członków zespołu.
Great King Rat jest kawałkiem dynamicznym, a najbardziej zachwyca mnie w nim sposób gry gitarzysty. Pierwsza solówka skonstruowana została niczym „rozmowa” dwóch gitar (May z powodzeniem stosował taki sposób grania również w późniejszych utworach). Jak już wspomniałem – błyszczy tu przede wszystkim May, który naprawdę mógł sobie poszaleć, lecz całkiem intrygująco wypada też Taylor, kombinujący trochę z brzmieniami perkusji. Utworowi nie brakuje też pewnej podniosłości, która nie musi wkurzać, jeśli spojrzy się na królewską nazwę zespołu (a także obecność króla w tytule). Nomen omen?
To, co dzieje się w My Fairy King (kolejny „królewski” utwór!) jest zapowiedzią przyszłego oblicza Queen, utworów takich jak Bohemian Rhapsody, The Prophet’s Song czy Somebody To Love. Przyznaję, że jest to kompozycja, do której przekonywałem się najdłużej (pewnie dlatego, że kiedy poznawałem dokonania tego zespołu, koledzy słuchali straszliwej kichy, a ja byłem pod silnym ich wpływem ). Podobno Mercury w czasie jej nagrywania bardzo upierał się przy dokładaniu coraz to nowszych pomysłów. Dotyczyły one głównie podejścia do fragmentów śpiewanych (niektóre falsety – z pogranicza podejrzeń o kastrację ). Harmonie wokalne, które tu zastosowano uważam za majstersztyk. Kawałek jest zresztą naszpikowany interesującymi smaczkami: muzycy bawią się trochę stereofonią, co daje na przykład świetny efekt w miejscu, w którym wyraz someone za każdym razem rozpoczynany jest przez Mercury’ego i dobiega z lewego kanału, a kończony – przez Taylora, co słychać w kanale prawym. No i nawet John Deacon ma tu swoje 3 sekundy… Tekst utworu jest pierwszym z „baśniowych” tekstów Fredka. Rzadko przypisuję tekstom rolę równą tej, którą pełni muzyka, ale tu jest miejscami naprawdę nieźle… Od kiedy wiem, że wyraz fairy jest w jednym ze swych znaczeń slangowym określeniem homoseksualisty, zastanawia mnie ewentualny wątek autobiograficzny (podkreślam – to jedynie domniemanie) umieszczony przez Mercury’ego w tym całkiem zgrabnym fragmencie:
Someone,
Someone has drained the colour from my wings,
Broken my fairy circle ring
And shamed the king in all his pride,
Changed the winds and wronged the tides.
Mother Mercury (Mercury)
Look what they’ve done to me.
I cannot run I cannot hide.
Na marginesie: nieco zagadkowa jest ta Mother Mercury (Merkury też była kobietą? ). Być może dowiem się czegoś więcej na ten temat, kiedy Ryou skończy pisać swoją pracę na konkurs gimnazjalistów-naukowców (w jej dziele ma się znaleźć analiza funkcji pełnionych przez nazwy własne w tekstach Queen).
Liar od razu był moim faworytem i trzyma mocno do dziś. Jego atutami są mozaikowość i płynność (dotycząca przechodzenia z tematu w temat, ale i sposobu grania – szczególne wyrazy uznania dla sekcji rytmicznej). Podobno Roger Taylor zżymał się na jakość brzmienia perkusji na całej płycie, ale mnie ono odpowiada – zwłaszcza w tym utworze.
The Night Comes Down to bardzo spokojny (i w sumie – jak na ten zespół – dosyć prosty) utwór, choć motyw początkowy wprowadza pewien niepokój, podobnie jak końcówka, będąca właściwie wstępem do pierwszej kompozycji Taylora – Modern Times Of Rock ’n’ Roll. Należy dodać, że perkusista podjął się również zaśpiewania tego króciutkiego, najżywszego na płycie utworu. Koniec wyznacza tu typowo „queenowska” (jak można by ją nazwać z perspektywy czasu) harmonia wokalna. Harmonie takie pojawiają się ponownie już na początku ciężkawo brzmiącego, osadzonego na mięsistym riffie Son And Daughter. Fredek śpiewa tu miejscami w sposób bardzo oddalony od stylu znanego z (późniejszych) przebojów zespołu, bardziej „rockowo”. W następnym utworze, inspirowanym historią biblijną – Jesus, można z kolei usłyszeć elementy melorecytacji. Wydaje się ona odpowiednim środkiem do przekazania tekstu, który, jak sądzę, Mercury uznał za ważny… Wszelkie kawałki rockowe zakorzenione w Piśmie św. do dziś zdarza mi się przyrównywać do tej właśnie kompozycji, która stanowi dla mnie coś na kształt odpowiednika wzorca metra z Sevres w odniesieniu do utworów tej kategorii.
Seven Seas Of Rhye… jeszcze bardzo niepozorny…
…And nobody played synthesizer.
P.S. Do wydania jubileuszowego dołączony został jeden utwór premierowy – Mad The Swine (pokazujący bardziej popowe oblicze zespołu, aczkolwiek nie pozbawiony uroku) oraz 2 utwory w innych wersjach. W Keep Yourself Alive (long-lost retake) poprawiono brzmienie (ze wskazaniem na perkusję) oraz inaczej zmiksowano całość (przede wszystkim wokale). Liar (1991 remix by John Luongo and Gary Hellman), oprócz podobnych zabiegów, jakich dokonano w Keep… (chociaż tu owe ingerencje są nieco mniejsze), brzmi w nowej wersji bardziej „przestrzennie”.
Oczywiście przyznałem płycie 6 punktów. _________________ Pisanie może być dla kogoś formą, w której najlepiej się czuje, ale to jeszcze nie powód, żeby pisać.
Sławomir Mrożek
idzie
James Cogito
przez świat
zataczając się lekko |
|
Powrót do góry |
|
|
Marysia
Dołączył: 29 Gru 2005 Posty: 815 Skąd: Krakoff
|
Wysłany: Nie Lut 26, 2006 11:28 pm Temat postu: |
|
|
Jakie wydanie jubileuszowe??
PS Bardzo FAJNA recenzja _________________ My mind is going.... i can feel it.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grandville
Dołączył: 12 Lut 2006 Posty: 374
|
Wysłany: Nie Lut 26, 2006 11:33 pm Temat postu: |
|
|
Marysia napisał: | Jakie wydanie jubileuszowe??
PS Bardzo FAJNA recenzja |
Chodzi o tę wersję z okazji 20-lecia istnienia zespołu (Hollywood Records).
Dziękuję za miłą opinię o tekście. _________________ Pisanie może być dla kogoś formą, w której najlepiej się czuje, ale to jeszcze nie powód, żeby pisać.
Sławomir Mrożek
idzie
James Cogito
przez świat
zataczając się lekko |
|
Powrót do góry |
|
|
jagaciarz
Dołączył: 16 Cze 2005 Posty: 670 Skąd: Zgierz
|
Wysłany: Pon Lut 27, 2006 12:42 am Temat postu: |
|
|
Jak na taki debiut 4 musi być.Są już 1sze elementy stylu Queen-patrz Son and Daughter,My fairy king,Great king rat.My fairy king to zapowiedż Queen2.Płyta ma swój klimat,co jest zdecydowanym plusem.
Jak dla mnie zdecydowanie słabszymi utworami są Doin allright,Night comes down i Modern times rock'n'roll(jak dla mnie 1 z najsłabszych utworów zaśpiewanych przez Rogera).Osobiscie nie przepadam też za Jesus.
Mamy tu wreszcie 1szy przebój Queen-Keep yourself alive-bardzo sympatyczny utwór ze świetną pracą gitary.
Ale wszystkie ww. utwory i tak bledną przy LIAR!!!To jest coś niesamowitego,perła tej płyty.Jakie przejścia,jak gitarka i 1 rzecz która mnie zastanawia-jak w 1973 roku udało się uzyskać tak ciężkie brzmienie(chodzi mi o ten fragment w środku-pewnie kojarzycie:).Ów song można by smiało podać jako kwintesencję Queen.Zdecydowana perełka albumu.
Mamy więc przynajmniej kilka plusów:
-Liar(Plus olbrzymi)
-KYA
-Son and daughter
-Fairy king
-Great king rat
Szkoda ze 7seas dopiero w krótkiej wstawce...
Podsumowując-rzeczywiście debiut bardzo udany-pokazali panowie możliwości,jakie w nich drzemią.Płyta rzeczywiście zdecydowanie niedoceniona,jednak do tych naj w karierze zespołu też bym jej jeszcze nie zaliczył. _________________ That time will come,one day you'll see when we can all be friends |
|
Powrót do góry |
|
|
Qnegunda
Dołączył: 20 Lip 2005 Posty: 2030 Skąd: Poznań/Warszawa
|
Wysłany: Pon Lut 27, 2006 7:16 pm Temat postu: |
|
|
Grandville napisał: | The Night Comes Down to bardzo spokojny (i w sumie – jak na ten zespół – dosyć prosty) utwór |
Prosty? Warto wsłuchać się w początek i szczególnie zakończenie... Może produkcja sprawia, że ta złożoność nie jest aż tak słyszalna... Bardzo, bardzo dużo gitary (może nawet kilka ścieżek?), piękne talerze. Choć momenty, w których śpiewa Freddie, zapewne do tak skomplikowanych nie należą.
jagaciarz napisał: | Jak dla mnie zdecydowanie słabszymi utworami są Doin allright,Night comes down i Modern times rock'n'roll |
Uduszę... Wymieniłeś wszystkie moje ulubione utwory z tego albumu . _________________ W avatarze jest lemur, gdyby kto nie wiedział. W domu wygląda tak samo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
CORAX
Dołączył: 05 Lip 2004 Posty: 3277 Skąd: Coraxstadt
|
Wysłany: Pon Lut 27, 2006 7:18 pm Temat postu: |
|
|
Qnegunda napisał: | Grandville napisał: | The Night Comes Down to bardzo spokojny (i w sumie – jak na ten zespół – dosyć prosty) utwór |
Prosty? Warto wsłuchać się w początek i szczególnie zakończenie... |
Zakończenie? A idź w cholerę, zawsze mi się kojarzy z brzęczeniem komara! Z drugiej jednak strony pasuje, bo jak zapada noc (letnia, nie zimowa), to te małe Staliny są cholernie aktywne. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Qnegunda
Dołączył: 20 Lip 2005 Posty: 2030 Skąd: Poznań/Warszawa
|
Wysłany: Pon Lut 27, 2006 7:29 pm Temat postu: |
|
|
CORAX napisał: | Zakończenie? A idź w cholerę, zawsze mi się kojarzy z brzęczeniem komara! Z drugiej jednak strony pasuje, bo jak zapada noc (letnia, nie zimowa), to te małe Staliny są cholernie aktywne. |
To już nie mój problem Albo używaj OFF-a, albo schowaj się w domu, starając się rozsiać wokół siebie woń cytryny , albo cierp w milczeniu. _________________ W avatarze jest lemur, gdyby kto nie wiedział. W domu wygląda tak samo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marysia
Dołączył: 29 Gru 2005 Posty: 815 Skąd: Krakoff
|
Wysłany: Pon Lut 27, 2006 7:58 pm Temat postu: |
|
|
Corax, are you a devoted fan of uncle Stalin??? _________________ My mind is going.... i can feel it.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grandville
Dołączył: 12 Lut 2006 Posty: 374
|
Wysłany: Pon Lut 27, 2006 8:45 pm Temat postu: |
|
|
Dokonałem małego zamieszania - nie zauważyłem cytatu w cytacie.
Prosty - jak na ten zespół (ilu mogłoby im pozazdrościć takiej "prostoty"...). Zdarzało im się przecież nagrywać rzeczy bardziej skomplikowane. _________________ Pisanie może być dla kogoś formą, w której najlepiej się czuje, ale to jeszcze nie powód, żeby pisać.
Sławomir Mrożek
idzie
James Cogito
przez świat
zataczając się lekko |
|
Powrót do góry |
|
|
Qnegunda
Dołączył: 20 Lip 2005 Posty: 2030 Skąd: Poznań/Warszawa
|
Wysłany: Pon Lut 27, 2006 8:57 pm Temat postu: |
|
|
Grandville napisał: | Prosty - jak na ten zespół (...). |
Jak na ten zespół to prosty jest chociażby Pain/Pleasure I przy okazji beznadziejny .
Grandville napisał: | Zdarzało im się przecież nagrywać rzeczy bardziej skomplikowane. |
Co nie oznacza, że The Night Comes Down jest takim łatwym, niezłożonym utworem. A już zwłaszcza pod względem aranżacyjnym. _________________ W avatarze jest lemur, gdyby kto nie wiedział. W domu wygląda tak samo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
dradamu
Dołączył: 26 Sty 2006 Posty: 3
|
Wysłany: Pią Mar 17, 2006 4:22 pm Temat postu: |
|
|
bardzo fajny album. Najlepsza moim zdaniem piosenką na tym albumie jest "the Night comes Down". Bardzo lubię wersję koncertową(szczególnie z rainbow) "Son & Daugther" bo ta z albumu jakaś taka dziwna. |
|
Powrót do góry |
|
|
Strangelander
Dołączył: 21 Mar 2006 Posty: 24 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto Mar 21, 2006 1:34 pm Temat postu: |
|
|
Chyba troche niedoceniana płyta. Takie Great King Rat (!!!), Keep Yorself Alive, Liar to jedne z lepszych kawałków Queen jakie słyszałem. Pozostałe już nie tak efektowne ale...dają rade . |
|
Powrót do góry |
|
|
Kicak
Dołączył: 30 Wrz 2005 Posty: 37 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Wto Mar 21, 2006 3:44 pm Temat postu: |
|
|
jak dla mnie plyta na 5 z ogromnym plusem, doskonaly debiut, cudowne utwory tylko szkoda ze tak nie doceniane przez krytykow |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|