Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
QUEEN I |
1 |
|
0% |
[ 0 ] |
2 |
|
0% |
[ 0 ] |
3 |
|
6% |
[ 3 ] |
4 |
|
25% |
[ 12 ] |
5 |
|
40% |
[ 19 ] |
6 |
|
27% |
[ 13 ] |
|
Wszystkich Głosów : 47 |
|
Autor |
Wiadomość |
White Man
Dołączył: 18 Wrz 2008 Posty: 175 Skąd: Silesia
|
Wysłany: Pon Lis 10, 2008 11:27 pm Temat postu: |
|
|
Myślałem, że już wyjaśniłem nieporozumienie. Ale na wszelki wypadek powtarzam
White Man napisał: | Z tym, że nie zupełnie chodziło mi o porównanie z innymi zespołami. Po prostu wg mnie dokonali świetnego wyboru spośród swojego ówczesnego repertuaru |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Majkel
Dołączył: 27 Cze 2008 Posty: 390 Skąd: Oświęcim
|
Wysłany: Wto Lis 11, 2008 5:57 pm Temat postu: |
|
|
Nic nie zmieni faktu, że IMO jak na debiut w świecie muzycznym jest to płyta bardzo dojrzała i do dziś dnia za cholerę nie mogę zrozumieć, dlaczego w niektórych kręgach od samego zarania swych dziejów Queen był traktowany wręcz... no z nienawiścią (powiedzmy, że nie jest to zbyt mocne słowo ). Tak świetne utwory, jak KYA (singiel główny!), Liar czy Great King Rat chociażby zostały całkowicie przez stacje radiowe przemilczane, a niektóre media do dziś dnia jeszcze się tych uprzedzeń nie wyzbyły (vide: pisemko Rolling Stones w którym ostatnio przeczytałem o Queen jako o "pierwszej rockowej formacji faszystowskiej" czy jakos tak ).
Że niby co, nie była taka bardzo nowatorska? Warunkiem geniuszu dzieła nie jest przecież to, by niosło ono za sobą np. nowy nurt muzyczny. Nijak nie rozumiem oskarżeń o powielanie czyjejśc twórczości, a takiej przecież wówczas ze strony np. pism muzycznych padały...
Różne nawiązania, jak np. do Black Sabbath (Son and Daughter) czy trochę pachnące Zeppami KYA nie wiąże się przecież z dajmy na to plagiatowaniem |
|
Powrót do góry |
|
|
Xysio
Dołączył: 14 Gru 2006 Posty: 9 Skąd: Otwock
|
Wysłany: Pią Lis 14, 2008 1:16 am Temat postu: |
|
|
Przede wszystkim witam wszystkich, jeszcze nie pisałem na tym forum, chociaż fanem Queenów jestem od dość dawna.
Do napisania tego posta skłoniła mnie zmiana, jaka niedawno we mnie zaszła. Jako fan Queen znam oczywiście wszystkie ich płyty, zawsze najbardziej ceniłem A Day at the Racers i Innuendo, oraz generalnie ich późniejszą twórczość. Płyt Queen i Queen II nienawidziłem i nie jest to przesadne stwierdzenie. Uważałem, że są za mało "queenowe", że brak im tego charakterystycznego brzmienia, oraz że są zbyt chaotyczne, a zarazem nudne. Zespół zaczynał się dla mnie na Sheer Heart Attack, a z pierwszych albumów ceniłem jedynie Keep Yourself Alive i Seven Seas of Rhye.
Tak było do niedawna. Od kilku dni z moich głośników nie wydobywa się nic innego, oprócz właśnie tych dwóch płyt. Sam nie wiem co spowodowało we mnie taką zmianę, może wcześniej nie znałem ich zbyt dobrze, może musiałem dojrzeć do tej muzyki. Obojętnie jaki jest powód, obecnie uważam, że Queen I i II to najbardziej klimatyczne albumy w historii muzyki.
Co do oceny samej płyty, skupię się na poszczególnych utworach:
Keep Yourself Alive - znakomite otwarcie, utwór jakby niepasujący do całości (może dlatego lubiłem go już wcześniej), ostry, szybki numer świadczący o geniuszu zespołu.
Doing All Right - utwór o podwójnym charakterze - przepiękna ballada, połączona z szybką i ostrą solówką, słucha się tego świetnie
Great King Rat - pierwszy utwór Freddiego, charakterystyczny dla jego wczesnego okresu, główny powód dla którego nie lubiłem tej płyty i główny powód dla którego teraz ją uwielbiam
My Fairy King - baśniowa opowieść, mająca niezwykły klimat. Spokojna końcówka jest skończenie genialna.
Liar - bezsprzecznie najlepszy utwór na płycie i jeden z najlepszych zespołu w ogóle. Brzmią tu chyba najbardziej "dojrzale", co świadczy o ich naprawdę wysokim poziomie.
The Night Comes Down - bardzo ładna ballada, jednak około 60% jej wartości to sposób w jaki zaśpiewał ją Freddie.
Modern Times Rock'n'roll - słabszy kawałek. Nie lubię wczesnych utworów Taylora, a ten nie zachwyca niczym szczególnym.
Son And Daughter - cięższy utwór, mimo to doskonale wpasowujący się w płytę. I ponownie ten wokal...
Jesus - znakomita końcówka albumu, utwór łączący w sobie najlepsze cechy tej płyty.
Seven Seas of Rhye - wersja instrumentalna, będąca zapowiedzią perełki, jaką otrzymamy na następnym albumie.
Podsumowując, płyta dostaje ode mnie 9/10 (w takiej skali zwykłem oceniać płyty, w ankiecie dostała 6). |
|
Powrót do góry |
|
|
futureal
Dołączył: 05 Lis 2008 Posty: 554 Skąd: Edge of Darkness
|
Wysłany: Pią Lis 14, 2008 4:26 pm Temat postu: |
|
|
wg.mnie u Queen widać tendencję wzwyżkową na 4 pierwszych albumach, Queen II jest wyraźnie albumem lepszym od Queen I, SHA z kolei wg.mnie lekko przebija Queen II ,natomiast ANATO jest jeszcze lepsze
natomiast na jedynce, wg.mnie wyraźnie wybija się Keep Yourself Alive, może nie jakościowo, ale stylistycznie, jest przebojowy, ma wszystkie cechy stylu Queen |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią Lis 14, 2008 6:49 pm Temat postu: |
|
|
Hmm no nie wiem. Keep YA bardziej mi podchodziło by pod The Who ewentulanie niektóre kawałki Zeppów. Aczkowlwiek jest jednym z lepszych kompozycji na tym albumie... chociaż nie! Wszystkie kompozycje trzymają poziom nie ma ani jednej zbędnej. I nie ma ani jednego zapychacza, ależ różni od lat 80ątych...
No i ostatnio doszedłem do wniosku, że ŻADNA z płyt Queen (nawet QII) nie była tak oryginalna i bezkompromisowa jak debiut.
Mam wrażenie, że zespół się nieco zraził faktem, że świat nie poznał się na ich innowacyjności i wolęli przejść na nieco mniej złożone melodie (no może nie licząc dwójki) _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Majkel
Dołączył: 27 Cze 2008 Posty: 390 Skąd: Oświęcim
|
Wysłany: Sro Lis 26, 2008 11:34 am Temat postu: |
|
|
Tak na marginesie zastanawia mnie w tej płycie jedno, o dziwo w warstwie tekstowej Mercury miał chyba wówczas
jakieś obsesje religijne, cały czas wracał bezpośrednio do chrześcijaństwa Najpierw, śpiewając o szczurzym
królu, wspominał by "nie wierzyć we wszystko co jest napisane w Biblii", potem w Liar przepraszał Boga
Ojca za swoje grzechy, żeby w końcu ostatecznie isę nawrócić i wieblić Jezusa Oczywiście ktoś może mnie wyśmiać
że to nadinterpretacja, ale Freddie często podkreślał, że mimo, iż podstawą jego twórczości są melodie, to jednak
stara się w tekstach opowiadać o interesujących go rzeczach Może Freddie marzył w dzieciństwie o karierze
kapłańskiej
Aha, a co do samej płyty, bo jeszcze się nie wypowiedziałem, to jak zwykle genialna Nie należy do moich absolutnie ulubionych, jak np. ANATO, ale utrzymuje mocną pozycję w 'drugiej lidze', jeżeli tak można powiedzieć (obok np. ADATR czy Jazz). |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sro Lis 26, 2008 3:18 pm Temat postu: |
|
|
Hmm ale Freddie nie był chrześcijaninem _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
RockFan90
Dołączył: 16 Lis 2008 Posty: 1319 Skąd: Łobez/Gdynia
|
Wysłany: Sro Gru 03, 2008 1:13 am Temat postu: |
|
|
Uwielbiam ten album.Mimo że debiut to w naprawdę fantastycznym stylu,szkoda ze Brian już wtedy nie miał Deacy Amp no ale i tak jego gitara brzmi na Queen I bardzo dobrze.Nie będę się zbytnio rospisywał daję maksymalną ocenę a moja ulubiona piosenka z tego krążka to zdecydowanie Liar. |
|
Powrót do góry |
|
|
krs
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 1677
|
Wysłany: Czw Gru 04, 2008 9:10 pm Temat postu: |
|
|
w tej płycie nie podoba mi sie jedno - brzmienie. jest po prostu nijakie - bębny są bardzo płaskie, gitara także. w ogóle brak selektywności dźwięku. dobrze brzmi tylko wokal i warstwy wokalne. poza tym płyta zajebista:) co do jesus - myślę, że chłopcy byli zainspirowani bardzo modnymi (i bardzo dobrymi) wówczas musicalami - przede wszystkim jesus christ superstar. taka mała muzyczna odpowiedź... |
|
Powrót do góry |
|
|
Sheep49
Dołączył: 30 Sie 2008 Posty: 10 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Sob Gru 20, 2008 5:28 pm Temat postu: |
|
|
Keep Yourself Alive - Ehhh.. Ta gitara Briana to normalne miodzio... Uwielbiam te stłumione dźwięki na samym początku. Generalnie dobra melodia, wpadający w ucho refren, oraz 'mniam' drum solo. Piosenka na 5+
Doing All Right - Kiedyś mój najmniej ulubiony utwór na płycie, dziś jeden z moich faworytów. Początek na fortepianie brzmi świetnie! Wstawki z ostrą gitarą też genialnie brzmią. Lecz by ten utwór w całości docenić, trzeba IMHO poszukać wersji z sesji BBC lub z Earl's Courtu '77. Trzeba postawić 6...
Great King Rat - Moja absolutnie ukochana piosenka z tej płyty! Jeden z lepszych przykładów, w których nie-tak-dobra-produkcja może być zaletą. Płasko brzmiące bębny pasują idealnie do kompozycji utworu. 6 bez większego zastanowienia
Liar - Od pierwszego dzwięku cowbella do ostatniego akordu, ten utwór wprost kipi energią. To co Jasiu wyprawia tu z basem jest wprost fenomenalne. Na żywo było już tylko lepiej. 5+
The Night Comes Down - Miła, spokojna ballada. Niestety, jak na możliwości chopaków nie jest to cudo. Ale i tak dobre 4
Modern Times Rock'n'Roll - Ta kompozycja Rogera wypoda tak jakoś słabo w porównaniu z nnp. Tenement Funster czy I'm In Love With My Car. Dobry rocker, lecz nic więcej IMO. 3+
Son And Daughter - Świetny utwór, z potencjałem. Na sesjach BBC wypadała po stokroć lepiej. Bri się tam popisywał swoim Red Specialem że aż miło. Na płycie jest dobrze, ale mimo wszystko mogło byc lepiej. 4
Jesus - Najlepsze cechy płyty w jednym utworze. Jednak mimo wszystko czegos mi tu brakuje. Sam jednak nie potrafię wyjaśnić czego... 5
Seven Seas Of Rhye - Krótkie, instrumentalne, zwięzłe. Jednak w porównaniu z wersją na następnej płytce słabo. I nie chodzi mi tu tylko o brak wokalu. Wykonanie jakieś takie słabe jest ogólnie. 3
OGÓŁEM: Dobra 5 z minusem. Dobry debiut. Jest w czołówce moich ulubionych płyt Queen. |
|
Powrót do góry |
|
|
pablov1982
Dołączył: 19 Gru 2008 Posty: 132 Skąd: wawa
|
Wysłany: Wto Gru 23, 2008 1:23 pm Temat postu: |
|
|
Mnie zawsze powala efekt gitarowy "Flanger" w zagrywce do "Keep Yourself Alive". Wcześniej tu czytałem że gdyby Zeppelin nagrali tą płytę była by hitem hmmm coś w tym musi być. Lubię ten album chyba właśnie za klimat muzyczny tamtych lat coś jak wczesne Led Zep. , nieco surowe granie ale to jest plus tego wydawnictwa, naprawdę kawał hardrockowego rzemiosła. Zazwyczaj niedoceniany gdyż był to rok 73 album brzmiał jak z 69 lub 70 roku a w na płytach z 73/74 roku L.Z. czy Black Sabbath nieco zmienili swoje brzmienie a i też zaczynał się boom na rock progresywny. Queen dopiero następnymi albumami zrobili olbrzymi skok do przodu i dołączyli do czołówki rocka epoki 73-74 nawet i wyprzedzając ich swoim nowatorstwem. Zawsze w konfrontacji z "Q 2" czy z "SHA" będzie wypadać nieco gorzej.
Musieli od czegoś zacząć przecież.
Nie no fajny album w sumie dawka naprawdę mocnego uderzenia a to w nim lubię |
|
Powrót do góry |
|
|
OldRep
Dołączył: 09 Lut 2009 Posty: 14
|
Wysłany: Sro Lut 11, 2009 5:37 pm Temat postu: |
|
|
Tylko 4, a może aż 4.
Jak na debiut na półce opanowanej prez zespoły LD, Black Sabbath, DP i dziesiątki innych (choćby Nazareth, Wishbone Ash, wczesny Genesis, początek Thin Lizzy, o Who, King Crimson, RS nie wspomnę) całkiem niezły ale bez rewelacji.
Z półki o nazwie "hard rock" zdecydowanie sięgnę po wyżej wymienionych niż po Queen, ale nie można w kółko słuchać tego samego, choćby najlepszego.
Jako całość album Tylko 4, a może aż 4.
Zdecydowanie Keep Yourself Alive, Doing All Right(!!!), Jesus najlepsze.
I NAJWAŻNIEJSZE!
Całe szczęście, że pierwsze dwie płyty Queen zostały przyjęte bez rewelacji co zmusiło zespół do poszukiwań swojego własnego stylu i brzmienia.
Dzięki temu dostaliśmy zupełnie nową jakość w muzyce - nowy gatunek w muzyce rockowej o nazwie QUEEN. |
|
Powrót do góry |
|
|
krs
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 1677
|
Wysłany: Czw Lut 12, 2009 8:38 am Temat postu: |
|
|
zespół już podczas wydania płyty nie był z niej zadowolony, już wówczas myśląc o innych brzmieniach. |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Czw Lut 12, 2009 1:27 pm Temat postu: |
|
|
Zespol byl niezadowolony w momencie wydania, bo przeciez od momentu kiedy te utwory byly wlasciwie gotowe (1970-71) do momentu kiedy zostaly wydane (1973) minela kupa czasu i
a) nie reprezentowala juz ta plyta brzmienia zespolu
b) swiat muzyczny przez te dwa lata sie zmienil strasznie i cos co w roku 1970 bylo oryginalne- w 1973 bylo juz "kopia" innych rzeczy, co zreszta prasa zespolowi zarzucila..
A jesli do tego dodamy fakt, ze zespol nigdy nie byl szczesliwy (juz w trakcie nagrywania) z samej produkcji...
J aplyte bardzo lubie, ale... inaczej by sie na nia patrzylo gdyby byla wydana ze dwa lata wczesniej, po prostu... W 1973 debiut Queen byl podw ieloma wzgledami "z tylu"... _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
futureal
Dołączył: 05 Lis 2008 Posty: 554 Skąd: Edge of Darkness
|
Wysłany: Pią Lut 20, 2009 11:01 am Temat postu: |
|
|
no tak ,ale to na przyjemność z słuchania nie ma takiego wpływu, album jest naprawdę dobry ,poza tym debiut to specyficzna okres dla zespołu, małe środki ,małe doświadczenie, wystarczy popatrzeć na wczesne płyty Deep Purple ...myślę że wtedy w 1973 r. Queen z lepszą promocją osiągneło by większy sukces, taki Keep Yourself Alive to mógł być duży hit ...na Liar,My Fairy King i Great King Rat (obok KYA najlepszy na płycie) zespół wyraźnie pokazuję co mu w duszy grało i już w sumie ktoś mógł dostrzec różnicę między tymi kawałkami a typowymi kawałkami hard-rockowymi z tamtych lat, no ale są też utwory trochę xerokopiarskie np. Son and Daughte ,trochę zrzynka z dokonań Sabbath/Zeppelin ....podoba też mi się krytykowany przez wielu tutaj Modern Times of Rock and Roll za zadzior rock and rollowy
w sumie to widzę to tak
debiut jest trochę gorszy od II, II jest trochę gorsza of Sheer Heart Attack która jest trochę gorsza od Opery ,ciągła progresja i coraz wyższa forma wykonawcza i kompozycyjna _________________ Someone Chasing I Cannot Move |
|
Powrót do góry |
|
|
AveQueen
Dołączył: 06 Lis 2008 Posty: 523 Skąd: xtr
|
Wysłany: Sro Maj 13, 2009 4:00 pm Temat postu: |
|
|
Keep Yourself Alive - Wyprzedza zespół o 10 lat. Świetny. I rytm i wokal. A drum solo i wstawka rogera boska! -10/10
Doing All Right - Nie łapie mnie, nic ciekawego-4/10
Great King Rat - ciekawy pomysł! ale do albumu mi nie pasuje.-6/10
Liar -Zdecydowanie najlepszy utwór na płycie. Pierwsza część jest słodziutka ale przy końcu wymiękam. Poezja. - 10/10
The Night Comes Down - Miła, spokojna ballada. Bez polotów.-5/10
Modern Times Rock'n'Roll - Zeppelinowe bardzo, aczkolwiek ciekawe i warte przesłuchania- 7/10
Son And Daughter - I znowu power, jeden z gwoździ tej płyty. Popis chłopców jest godny podziwu- 9/10
Jesus - Lipa-3/10
Seven Seas Of Rhye - ot. Demko Takie.-3/10 _________________ WWW.MEALKISDIANA.BLOOG.PL |
|
Powrót do góry |
|
|
Mariusz
Dołączył: 17 Maj 2005 Posty: 2411 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Czw Maj 14, 2009 10:34 am Temat postu: |
|
|
futureal napisał: | II jest trochę gorsza of Sheer Heart Attack |
Ja mam inne zdanie na ten temat.... _________________ There Must Be More To Life Than This |
|
Powrót do góry |
|
|
Tkacz
Dołączył: 01 Mar 2009 Posty: 172 Skąd: Wołomin
|
Wysłany: Nie Maj 17, 2009 12:24 pm Temat postu: |
|
|
AveQueen napisał: | Keep Yourself Alive - Wyprzedza zespół o 10 lat. Świetny. I rytm i wokal. A drum solo i wstawka rogera boska! -10/10 |
A dla mnie cienkie. Nic wybitnego tam nie ma, taka sobie wesoła melodyjka, którą może śpiewać np. obóz wędrowny, idąc na przechadzkę po górach.
AveQueen napisał: | Doing All Right - Nie łapie mnie, nic ciekawego-4/10 |
Świetne! Doskonały pomysł z tym przewijającym się przez utwór motywem gitarowym, zagranym z początku lekko, a potem mocniej, z powerem. Ale zdecydowanie wolę wersję z Earls Court.
AveQueen napisał: | Great King Rat - ciekawy pomysł! ale do albumu mi nie pasuje.-6/10 |
Zgadzam się z twoją wypowiedzią aż do wykrzyknika
AveQueen napisał: |
Liar -Zdecydowanie najlepszy utwór na płycie. Pierwsza część jest słodziutka ale przy końcu wymiękam. Poezja. - 10/10
|
Zgoda!
AveQueen napisał: | [b]Jesus - Lipa-3/10 |
No i tutaj wysiadam. Lipa??? Taki niesamowity, nietypowy klimat i taki zajebisty gitarowy odjazd nazywasz lipą??? _________________ Twoja stara nie umie zanucić zwrotki "Jest już ciemno". |
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Nie Maj 17, 2009 10:58 pm Temat postu: |
|
|
daga napisał: | Jak Jesus może być lipą?
Wersja z De Lane Lea wymiata.... dla mnie lepsze od całej reszty w tej wersji. Co Brian wyprawia dla mnie jest zdumiewające (a przecież ja się mało znam an muzyce) To solo mogłoby trwać i trwać. |
Zgadza się- wersja z De Lane Lea wymiata- ale albumowa to IMO lipa do kwadratu... przykład na to jak spieprzyć utwór- z genialnego demo do nijakiej wersji finalnej... _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Mariusz
Dołączył: 17 Maj 2005 Posty: 2411 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Pon Maj 18, 2009 10:08 am Temat postu: |
|
|
Fenderek, nie marudż... Mi tam sie podoba. Obie wersje sie podobają. _________________ There Must Be More To Life Than This |
|
Powrót do góry |
|
|
AveQueen
Dołączył: 06 Lis 2008 Posty: 523 Skąd: xtr
|
Wysłany: Wto Maj 19, 2009 1:31 pm Temat postu: |
|
|
Na tle twórczości królowej z tamtych latach Jesus się niczym nie wyróżnia. _________________ WWW.MEALKISDIANA.BLOOG.PL |
|
Powrót do góry |
|
|
Tkacz
Dołączył: 01 Mar 2009 Posty: 172 Skąd: Wołomin
|
Wysłany: Sro Maj 20, 2009 7:03 pm Temat postu: |
|
|
Co to znaczy "niczym się nie wyróżnia"? Nie jest przecież podobna do żadnej innej piosenki Queen, jest wyraźnie inna, oryginalna, przy tym zachowując niewątpliwie przyzwoity poziom. No to chyba jakoś się jednak wyróżnia, nie? _________________ Twoja stara nie umie zanucić zwrotki "Jest już ciemno". |
|
Powrót do góry |
|
|
innuendo91
Dołączył: 30 Gru 2008 Posty: 228 Skąd: Gdańsk/Sopot/Gdynia
|
Wysłany: Pią Cze 12, 2009 1:32 pm Temat postu: |
|
|
"Great King Rat
[...]
Died syphilis fourty four
[...]"
a po prawie 20 latach
"Freddie Mercury
[...]
Died AIDS fourty five
[...]"
Czyźby prorocze słowa piosenki?
P.S. Uwielbiam wstęp do "My Fairy King" gitarą Briana _________________ "My soul is painted like the wings of butterflies
Fairytales of yesterday will grow but never die
I can fly - my friends" |
|
Powrót do góry |
|
|
irminella
Dołączył: 18 Sie 2008 Posty: 1074 Skąd: Szklary/ Rzeszów
|
Wysłany: Pią Cze 12, 2009 1:37 pm Temat postu: |
|
|
Gdzieś czytałam (nawet nie wiem czy nie na tym Forum), że przytoczone przez Ciebie słowa są prorocze. Jak dla mnie to tylko zbieg okoliczności _________________ "uwielbienie dla Rogerrrka ^^ :* :love: $vvEEt"
(by Mike) |
|
Powrót do góry |
|
|
Arquest
Dołączył: 27 Lut 2008 Posty: 1942 Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pią Cze 12, 2009 2:17 pm Temat postu: |
|
|
Jak kiedyś tak napisałem, to mnie wszyscy zjechali... |
|
Powrót do góry |
|
|
mumin_king
Dołączył: 14 Cze 2006 Posty: 6343 Skąd: Rzekuń
|
Wysłany: Pią Cze 12, 2009 2:25 pm Temat postu: |
|
|
Bo ty użyłes wielokropków... ... ...
Mercury prorokiem! Jak żaden inny artysta przewidział swoją śmierć! Te i inne informacje tylko w Fakcie za jedyną, symboliczną złotówkę! _________________
GGP - na spotkanie ze świeżoscią
Bój się bloga NOWOŚĆ BLOG MUMINA
wg Matteya - bardzo sprytne ALTER EGO.
Zwycięzca Queenwizji - grudzień 2012 |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Pią Cze 12, 2009 3:09 pm Temat postu: |
|
|
przewidzial swoją smierc tez jim morrion w hyacinth house _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
mumin_king
Dołączył: 14 Cze 2006 Posty: 6343 Skąd: Rzekuń
|
Wysłany: Pią Cze 12, 2009 3:17 pm Temat postu: |
|
|
No to jeszcze ja przewidzę swoją i Bizona śmierć. _________________
GGP - na spotkanie ze świeżoscią
Bój się bloga NOWOŚĆ BLOG MUMINA
wg Matteya - bardzo sprytne ALTER EGO.
Zwycięzca Queenwizji - grudzień 2012 |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Pią Cze 12, 2009 3:27 pm Temat postu: |
|
|
ja to juz dawno twierdzilem, ze wszyscy umrzecie... [/offtop] _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|