Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Queen_Collector
Dołączył: 23 Sty 2004 Posty: 201
|
Wysłany: Nie Lut 08, 2004 11:10 pm Temat postu: John Deacon.... |
|
|
Wiadomo, najskromniejszy członek zespołu. Ale bez niego Queen to nie było by to samo. Odrazu rzuca sie w oczy że piosenki Queen nigdy nie zawierały jakiś wspaniałych porywających rifów basu (z wyjątkiem oczywiście Another One Bites The Dust, Dragon Attack i kilku innych), zawsze to na zmianę gitara albo fortepian były dominujące.
Jednak porównując np. John z Rogerem, obydwaj świetni muzycy. Ale lata siedemdziesiąte to wg. mnie kiepski okres dla twórczości Rogera (może przez to że sam śpiewał w napisanych przez siebie utworach). Twórczość Rogera dopiero się rozwinęła bardziej jak zaspół zaczął grać więcej elementów pop (m in. Radio Ga Ga, A Kind Of Magic). Podczas gdy perełki spod pióra Johna wypływały przez cały czas (You're My Best Friend, Spread Your Wings, Another One Bites The Dust, Back Chat, I Want To Break Free, Friends Will Be Friends - z Freddiem, i inne). Gdzieś czytałem że to wielkie utwóry, ale bez Freddiego były by za przeproszenim gówno warte. Ciekawa opinia. A ciekawe co by były warte piosenki Freddiego bez basu Johna... _________________ ...Z WYKSZTAŁCENIA - PEDAGOG |
|
Powrót do góry |
|
|
Hoder
Dołączył: 20 Lis 2003 Posty: 657 Skąd: Marklowice/Poznań
|
Wysłany: Pon Lut 09, 2004 10:31 am Temat postu: |
|
|
Jak wiadomo Queen wykończył kilku basistów zanim "dorwali" John'a.
Jak często mówiono o John'ie - był pasywny i właściwie takie miał zadanie. Mial trzymać rytm - taki żywot basisty (nie może zbytnio popływać). Nie był wielkim twórcą, choć tworzył całkiem nieźle. _________________ czemu bracie robisz ku*wę z muzyki |
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
|
Powrót do góry |
|
|
usmc
Dołączył: 16 Lis 2003 Posty: 1272 Skąd: Galway / Kraków
|
Wysłany: Pon Lut 09, 2004 3:03 pm Temat postu: Re: John Deacon.... |
|
|
Queen_Collector napisał: | A ciekawe co by były warte piosenki Freddiego bez basu Johna... |
Pewnie tyle samo co bas Johna bez piosenek Freddie'go.
"Na tym moim zdanie polegal fenomen Queen - czterech roznych ludzi, ktorzy sie doskonale uzupelaniali."
Zdanie w cudzysłowie nie ja wymysliłem- było albo w Magic Years albo w Queen Phenomenon. _________________ "Are you ready? Are you ready brothers and sisters?"
PFQ - Fan nr. 10 |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Pon Lut 09, 2004 3:53 pm Temat postu: Re: John Deacon.... |
|
|
Queen_Collector napisał: | Ale lata siedemdziesia˛te to wg. mnie kiepski okres dla twórczos´ci Rogera. Twórczos´c´ Rogera dopiero sie˛ rozwine˛?a bardziej jak zaspó? zacza˛? grac´ wie˛cej elementów pop (m in. Radio Ga Ga, A Kind Of Magic). |
IMHO to wlasnie w latach 70 Roger pisal wspaniale rzeczy- "Fight From THe Inside" albo "Tenement Funster" czy tez "I'm In LOve With My Car"- kazdy z tych utworow cenie duzo bardziej niz "AKOM" czy "Ga-Ge".... Zreszta jesli juz mowimy o rozwinieciu sie jego talentu, powinnismy chyba (wg mnie oczywiscie) wspomniec raczej takie perly jak "Innuendo"- tekst, "These Are THe Days Of Our Lives", "Ride The Wild Wind" czy tez "Breakthru"... Kazdy z tych utworow jest moim skromnym zdaniem sto razy lepszy od dwoch wymienionych (ilosc sprzedanych singli wcale nie musi swiadczyc o jakosci utworu...)
Queen_Collector napisał: | Podczas gdy pere?ki spod pióra Johna wyp?ywa?y przez ca?y czas (You're My Best Friend, Spread Your Wings, Another One Bites The Dust, Back Chat, I Want To Break Free, Friends Will Be Friends - z Freddiem, i inne). |
Ze wskazaniem na "Spread Your Wings"!!!! Choc generalnie nie przepadam za Johnem piszacym piosenki... Nie lubie "Friends", "Break Free" ma beznadziejna produkcje (solo na syntezatorze a nie na gitarze to byl wlasnie pomysl Johna)... I nie, nie zawsze pisal- na pierwszych dwoch plytach (a wedlug mnie byly to jedne z ich najlepszych albumow) John nie napisal nic; takze na "Innuendo" nie znajduje sie zadna jego kompozycja...
Queen_Collector napisał: | Gdzies´ czyta?em z˙e to wielkie utwóry, ale bez Freddiego by?y by za przeproszenim gówno warte. |
Glupie stwierdzenie moim zdaniem... To byl ZESPOL, a zespol skladal sie z CZTERECH indywidualnosci... Nawet jesli John czegos nie napisal, to nie znaczy ze nie mial w ogole wplywu na ksztalt nagrania- wiele rzeczy to on wlasnie zaaranzowal badz przearanzowal... Dla mnie jest tak samo dla Queen wazny jak Brian czy Roger czy nawet Freddie... To byla czworka wlasciwych ludzi na wlasciwym miejscu- tyle...
A ostatnio to w ogole zapalalem do niego sympatia kiedy w ostrych slowach zjechal Briana z Rogerem za nagranie "We Are THe Champions" z tym pajacem Williamsem.... _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
pasquale
Dołączył: 24 Lis 2003 Posty: 378 Skąd: Września [WLKP]
|
Wysłany: Pon Lut 09, 2004 6:07 pm Temat postu: |
|
|
Obecnie Johna Deacona darzę największym respektem. Nie bawi się w żadne "nagraj reklamę z Britney Spears", ani w żadne inne "sprofanuj piosenki Queen". Z tego co słyszałem to on jest zagorzałym przeciwnikiem tego typu rzeczy. Tak trzymać panie Deacon |
|
Powrót do góry |
|
|
Michał
Dołączył: 30 Paź 2003 Posty: 875
|
Wysłany: Pon Lut 09, 2004 7:07 pm Temat postu: |
|
|
Queen_Collector napisał: | Ale lata siedemdziesiąte to wg. mnie kiepski okres dla twórczości Rogera (może przez to że sam śpiewał w napisanych przez siebie utworach). Twórczość Rogera dopiero się rozwinęła bardziej jak zaspół zaczął grać więcej elementów pop (m in. Radio Ga Ga, A Kind Of Magic). Podczas gdy perełki spod pióra Johna wypływały przez cały czas (You're My Best Friend, Spread Your Wings, Another One Bites The Dust, Back Chat, I Want To Break Free, Friends Will Be Friends - z Freddiem, i inne). |
A według mnie lata 70. to najlepszy okres twórczości całej czwórki... Jak juz wielokrotnie wspominano lata 80. to płytkie brzmienie, utowry popowe - komercyjne. Oczywiście były chlubne wyjątki (Who Wants To Live Forever, Is This The World...?). Teksty też raczej płytkie, bez takiego przekazu...
Przełom lat 80./90. określam jako "wielki powrót" Rogera - Innuendo, TATDOOL.
------------------------------------------------------------------------------
Wracając do samego Johna...
Jest dobrym basistą, gra poprawnie. Choćbym nie wiem jak chciał to nie mogę powiedzieć, że jest świetny, bo po prostu nie mam do tego podstaw - John jedynie "robił swoje" na koncertach. A szkoda. Wierzę, że miał potencjał do dobrej gry na basie. Na przykład taki Newsted (Metallica) - na koncertach odwalał świetne solo na basie. Szkoda, że nie było takiego elementu w występach Queen...
To prawda, że był "cichy" i skromny - w wywiadach podkreślał, że jego zasadą na poczatku grania w Queen było to, żeby się zbytnio nie angażować. No i się nie angażował, aż do Sheer Heart Attack, kiedy to napisał swój pierwszy utwór (pod szyldem Queen) - Misfire.
Zgadzam się z Fenderkiem co do IWTBF, FWBF oraz całej jego twórczości. Spread Your Wings to jednak naprawdę dobry utwór. |
|
Powrót do góry |
|
|
Death_On_Two_Legs
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 139 Skąd: Krosno
|
Wysłany: Pon Lut 09, 2004 10:24 pm Temat postu: |
|
|
Większość się może ze mną nie zgodzić, lub nawet mnie przeklinać, ale uważam że John był jedynym, że się tak wyrażę "wymiennym" członkiem zespołu. To znaczy że z nim, czy bez niego zespół by był podobny. Niewiele do zespołu wniósł, a to co robił było zwykłą rzemieślniczą robotą bez polotu. Wiecie...ja od rockmenów oczekuje show, ekstrawagancji, robienia czegoś szalonego, a John to taki dziwny cichy facecik co bardziej pasował do siedzenia w papciach przy kominku i bawienia dzieci.
Wątpię czy zespół by się rozleciał gdyby po Magic Tour John odszedł. Myślę, że reszta robiłaby nadal swoje. Co innego po śmierci Freddiego. Gdyby zespół cały czas był jednością nie słyszelibyśmy kolejnych wersji WWRY tylko kolejne nagrania Queen. Ale dość gdybania.
John osłabił to co zostało z zespołu. A jeszcze bardziej boli mnie to, że nie brał udziału w tworzeniu komentarzy do DVD. Wypiął się na Rogera i Briana. Fani są teraz świadkami kłótni i niesnasek między facetami, co tylko psuje dobry wizerunek Królowej. Dla wielu John jest bohaterem bo broni wizerunku zespołu, ale na ironie robi to facet który najmniej dla zespołu zrobił i nie chce już dla niego nic więcej robić. _________________ Death On Two Legs - fan nr 13 |
|
Powrót do góry |
|
|
Queen_Collector
Dołączył: 23 Sty 2004 Posty: 201
|
Wysłany: Pon Lut 09, 2004 11:37 pm Temat postu: |
|
|
Death...Freddie był, showmanem, ekstrawaganckim...i jak skończył...John miał iść w jego ślady? _________________ ...Z WYKSZTAŁCENIA - PEDAGOG |
|
Powrót do góry |
|
|
usmc
Dołączył: 16 Lis 2003 Posty: 1272 Skąd: Galway / Kraków
|
Wysłany: Wto Lut 10, 2004 1:33 am Temat postu: |
|
|
Death_On_Two_Legs napisał: | Niewiele do zespołu wniósł, a to co robił było zwykłą rzemieślniczą robotą bez polotu.. |
Pozwole sobie sie nie zgodzic. Koledzy wyżej opisywali ile stworzyl utworow. Lepszych, gorszych, bardziej znanych i mniej popularnych. Bez niego tych piosenek by nie było. Zapewne byłyby inne - moze lepsze, moze gorsze - na pewno inne. Ale nie da sie moim zdaniem powiedziec ze niewiele wniosl do zespolu.
Death_On_Two_Legs napisał: | Dla wielu John jest bohaterem bo broni wizerunku zespołu, ale na ironie robi to facet który najmniej dla zespołu zrobił |
To ze byl najspokojniejszy i najmniej bylo o nim slychac to nie znaczy ze najmniej zrobil dla zespolu.
Death_On_Two_Legs napisał: | i nie chce już dla niego nic więcej robić. |
Ja mysle ze John to widzi inaczej. Nie to ze niechce nic zrobic dla zespolu tylko nie chce zeby to co bylo zrobione zostalo teraz calkowicie skomercjalizowane przez tworzenie n-tych remixow. I tu sie z nim zgadzam.
Choc oczywiscie wolalbym zeby John, w momencie jak powstaja np. nowe DVD, bardziej sie udzielil. _________________ "Are you ready? Are you ready brothers and sisters?"
PFQ - Fan nr. 10 |
|
Powrót do góry |
|
|
Himen
Dołączył: 18 Gru 2003 Posty: 13 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto Lut 10, 2004 9:26 am Temat postu: |
|
|
Taka już rola basistów - rzadko są doceniani, bo przecierz łatwiej zachwycić się szybkim solo na gitarze czy skalą głosu wokalisty (a propos któregoś wcześniejszego tematu). Tak naprawdę niewiele osób zdaję sobie sprawę ile zależy od tego często niepozornego facecika z cztero lub czasem pięcio strunową gitarą. Myślę że wiele osób by się bardzo zdziwiło jak inne byłoby brzmienie Queen gdyby ktoś inny był na miejscu Johna.
Utwory Queen posiadają naprawdę niepowtarzalne partie basu i w dodatku bardzo charakterystyczne. I nie chodzi tu o niewiadomo jak skomplikowane technicznie granie czy wręcz solówki, ważne że gra Johna jest tak samo wtopiona w muzykę Queen jak brzmienie gitary Braiana czy barwa głosu Frediego. |
|
Powrót do góry |
|
|
szymon 17
Dołączył: 11 Lis 2003 Posty: 33 Skąd: szczecin
|
Wysłany: Wto Lut 10, 2004 11:20 am Temat postu: |
|
|
a czy ktos wie co on teraz robi, i dlaczego tak unikał wywiadów???????????? _________________ "Living On My Own"
"Love kills" |
|
Powrót do góry |
|
|
usmc
Dołączył: 16 Lis 2003 Posty: 1272 Skąd: Galway / Kraków
|
Wysłany: Wto Lut 10, 2004 2:53 pm Temat postu: |
|
|
szymon 17 napisał: | a czy ktos wie co on teraz robi, |
Prawdopodobnie siedzi w domowych pieleszach i opiekuje się licznym potomstwem.
Ale żadnych oficjalnych info o nim nie ma.
szymon 17 napisał: | i dlaczego tak unikał wywiadów???????????? |
Z John'em rzeczywiscie jest bardzo malo wywiadow.
Ale jak czytalem w ksiazce Dean'a caly zespol raczej za tym nie przepadal po tym jak prasa ich traktowala. _________________ "Are you ready? Are you ready brothers and sisters?"
PFQ - Fan nr. 10 |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Wto Lut 10, 2004 3:41 pm Temat postu: |
|
|
Death_On_Two_Legs napisał: | uważam że John był jedynym, że się tak wyrażę "wymiennym" członkiem zespołu. |
Nie zgadzam sie- tylko go zabraklo i zaczela sie degrengolada- Robbie Williams, 5ive, Britney i dwie pozostale, itd, itd...
Death_On_Two_Legs napisał: | Niewiele do zespołu wniósł, a to co robił było zwykłą rzemieślniczą robotą bez polotu. |
Wnoisl BAAAARDZO duzo poza blaskiem reflektorow- byl "lepikiem" zespolu, czesto jego zdanie bylo decydujace- pozostali czlonkowie kapeli potwierdzalli to w licznych wywiadach... I jak juz mowilem wczesniej- wiele utworow to on zaaranzowal lub edytowal (mimo iz byly autorstwa kogos innego)...
Death_On_Two_Legs napisał: | .ja od rockmenów oczekuje show, ekstrawagancji, robienia czegoś szalonego, |
Ja tam wole zeby nagrywali zaj*** muze...Myslac w ten sposob sluchalbym Motley Crue albo innego badziewia...
Death_On_Two_Legs napisał: | John to taki dziwny cichy facecik co bardziej pasował do siedzenia w papciach przy kominku i bawienia dzieci.
|
Tu sie zgadzam!!! Zreszta- wlasnie to w koncu zdecydowal sie robic... Duzo o Johnie prywatnie mozna dowiedziec sie z genialnej (bo nie autoryzowanej, czy;li bez cenzury zespolu... ) ksiazki QUEEN- THE EARLY YEARS...
Death_On_Two_Legs napisał: | John osłabił to co zostało z zespołu. |
John nic nie oslabil- zespol przestal istniec z chwila smierci Freddiego... John jako jedyny chcial zachowac legende i godnosc...
Death_On_Two_Legs napisał: | A jeszcze bardziej boli mnie to, że nie brał udziału w tworzeniu komentarzy do DVD. |
Zgoda- tego mi takze brakuje... ale pamietaj ze John tak czy siak malo udzielal wypowiedzi, wiec... jest w tym jakas konsekwencja...
Death_On_Two_Legs napisał: | Dla wielu John jest bohaterem bo broni wizerunku zespołu, ale na ironie robi to facet który najmniej dla zespołu zrobił i nie chce już dla niego nic więcej robić. |
Niewiele zrobil...? 20 lat w ciaglych rozjazdach, stres zwiazany z wystepami na zywo i nagrywaniem w studio i NIEWIELE ZROBIL...?
I nie rozumiem tego podejscia- tak jakby John byl nam cods winnien... On ma swoje zycie i ma swiete prawo zrobic z nim co chce- nie podpisal z nami zadnego paktu.. On nam dal juz wystarczajaco duzo- kilkanascie lat swojego zycia zadedykowal muzyce... Wiec to nie on nam jest cos winnien- TO MY jestesmy mu cos winni- chocby prawa do prywatnosci i szacunku dla prywatnych decyzji jakie podjal/poidejmuje... Brian z Rogerem...? Nie dziwie sie ze sie na nich wypial- pamietaj ze stalo sie to po nagraniu z Robbie Williamsem... John nie chcial tego robic, oni go zignorowali i zrobili bez niego...nagrywajac jeden z badziewi wszechczasow... Sam bym sie wypial... _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Wto Lut 10, 2004 5:51 pm Temat postu: |
|
|
Nikt go juz nie pytal, bo wczesniej napisal do Briana i Rogera list informujacy o swojej "emeryturze" i dajacy im pelne prawo do uzywania nazwy Queen, czyli takie swoiste blogoslawienstwo...
Czyli nie wypial sie na DVD, ale na dzialalnosc publiczna jakakolwiek, mial dosc tego calego showbiznesu i calej tej otoczki... Pretensje o to, ze prywatnie podjal wlasnie taka decyzje...? Troszke nie fair moim zdaniem... _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Death_On_Two_Legs
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 139 Skąd: Krosno
|
Wysłany: Wto Lut 10, 2004 7:54 pm Temat postu: |
|
|
Fenderek napisał: | Wnoisl BAAAARDZO duzo poza blaskiem reflektorow- byl "lepikiem" zespolu, czesto jego zdanie bylo decydujace- pozostali czlonkowie kapeli potwierdzalli to w licznych wywiadach... I jak juz mowilem wczesniej- wiele utworow to on zaaranzowal lub edytowal (mimo iz byly autorstwa kogos innego)... |
Najlepszy przykład mamy np. oglądając jak powstawało One Vision. John tam NIE ISTNIAŁ.Trudno powiedzieć jaki miał wpływ na powstawanie innych kawałków, ale odnoszę wrażenie że nie miał siły przebicia i był przyćmiony przez resztę zespołu.
Fenderek napisał: | Ja tam wole zeby nagrywali zaj*** muze...Myslac w ten sposob sluchalbym Motley Crue albo innego badziewia... |
Miałem bardziej na myśli zachowania na scenie. Życie prywatne mało mnie obchodzi.
Fenderek napisał: | John nic nie oslabil- zespol przestal istniec z chwila smierci Freddiego... John jako jedyny chcial zachowac legende i godnosc... |
Wg mnie zespół ciągle istnieje. John już dawno chciał zejść ze sceny, więc gdyby nie choroba Freddiego były oskarżany pewnie o rozpad zespołu. Queen jest już legendą i na swoją pozycję pracował przez 20 lat. Freddie nie żyje, skończył się jakiś etap, co nie znaczy że wszystko musi się kończyć. Gdyby John miał honor stałby twardo przy Brianie i Rogerze i coś by robili wspólnie. Przecież udowodnili chociażby kawałkiem No-One But You że drzemie w nich jeszcze spory potencjał twórczy. John po prostu nie chce już nic robić.
Fenderek napisał: | Niewiele zrobil...? 20 lat w ciaglych rozjazdach, stres zwiazany z wystepami na zywo i nagrywaniem w studio i NIEWIELE ZROBIL...? |
Najmniej i NIEWIELE nie się chyba w polszczyźnie synonimami.
Fenderek napisał: | I nie rozumiem tego podejscia- tak jakby John byl nam cods winnien... On ma swoje zycie i ma swiete prawo zrobic z nim co chce- nie podpisal z nami zadnego paktu.. On nam dal juz wystarczajaco duzo- kilkanascie lat swojego zycia zadedykowal muzyce... Wiec to nie on nam jest cos winnien- TO MY jestesmy mu cos winni- chocby prawa do prywatnosci i szacunku dla prywatnych decyzji jakie podjal/poidejmuje... |
Zawsze fanom trudno się pogodzić z myślą że ich idol przestaje tworzyć. Zwłaszcza jeśli jego decyzje są podejmowane z powodów niezrozumiałych. Każdy chciałby żeby tworzył do śmierci lub maksymalnie długo. Jak Freddie który nawet mimo choroby chciał pozostawić po sobie jak najwięcej materiałów.
Może nie miałbym mu tak bardzo za złe gdyby podobnie postąpili Brian i Roger. Ale wg mnie to właśnie John jest tym który się wyłamał. Odciął się od zespołu z którym mógłby jeszcze dużo zrobić.
John jest dorosłym facetem i może robić co chce, ale niech nie zapomina o fanach. Samo krytykowanie niewystarczy. _________________ Death On Two Legs - fan nr 13 |
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
Wysłany: Wto Lut 10, 2004 10:38 pm Temat postu: |
|
|
Lekka przesada nich nie zapomina o fanach Ja do nie go nie mam pretensi ,że woli siedzieć w kapciach przy kominku na jego miejscu tez bym tak chciała 20lat zarabiał kase a teraz niech robi z nią co chce i jak chce. Dla mnie straszne jest,że nie ktorzy aktorzy czy piosenkarze do śmierci koncertuja czy występują stając się własnym cieniem i marna atrakcja. John ma taki charakter i tak woli spędzac emeryture( patrz na dziadków) biernie. A Brian i Roger spędzają czas czynnie i to ich sprawa chociaż się nie zgadzam z ich posunięciam wszystkimi(reklamy).
2.Nie wiedziałam o tym liscie w sprawie emerytury!?. No to teraz wszystko rozumiem. _________________ http://www.wierszetakzwane.prv.pl/
http://www.deaky.prv.pl/
http://www.queen1991.blog.pl
http://www.queen.blox.pl
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hoder
Dołączył: 20 Lis 2003 Posty: 657 Skąd: Marklowice/Poznań
|
Wysłany: Sro Lut 11, 2004 10:39 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | Może nie miałbym mu tak bardzo za złe gdyby podobnie postąpili Brian i Roger. Ale wg mnie to właśnie John jest tym który się wyłamał. Odciął się od zespołu z którym mógłby jeszcze dużo zrobić.
|
Daj spokój!! Dużo zrobić? To znaczy co - nagrywać setną wersję WWRY!?
Brian,Roger i John to już nie byłby Queen!! Mogliby jedynie zrobić to co robią sami Brian i Roger.
Bardzo szanuję John'a za to, że nie bawi się w takie gów*o, jak nagrywanie z britni,fajw i innym debilizmem. Jedyny członek Queen, który po śmierci Freddie'go miał wystarczająco odwagi by zejść ze sceny - owszem mógłby mieć więcej wpływu na tworzenie (i wydawanie)DVD i innych takich, ale lepsze już to niż... wszyscy wiecie co( ) _________________ czemu bracie robisz ku*wę z muzyki |
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
Wysłany: Sro Lut 11, 2004 4:58 pm Temat postu: |
|
|
Jeszcze coś a propo starych gwiazd. oglądam Wideoteke na TVP2. I są tam gwiazdy z lat60-70 i sa dwa typy:1. kiedyś nagrywali dobre rzeczy i teraz próbują wrócić, co raczej w wileu przypadkach raczej marnie wypada i2 typ kiedys wielcy a teraz zajeli się tym o oczym zawsze marzyli np. zostają dekoratorami wnetrz, producentami lub inne robia rzeczy na kóre nie mieli kiedyś czasu a teraz na muzycznej emeryturze rozwijają skrzydła w tych dziedzinach.
I pozwólmy Johnowi robić co chce, niech łowi ryby, bawi wnuki, jeździ na motorze itd. Zycze mu mile spędzonych chwil a nam pozostają jego piosenki. _________________ http://www.wierszetakzwane.prv.pl/
http://www.deaky.prv.pl/
http://www.queen1991.blog.pl
http://www.queen.blox.pl
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Sro Lut 11, 2004 6:52 pm Temat postu: |
|
|
Death_On_Two_Legs napisał: |
Najlepszy przykład mamy np. oglądając jak powstawało One Vision. John tam NIE ISTNIAŁ.Trudno powiedzieć jaki miał wpływ na powstawanie innych kawałków, ale odnoszę wrażenie że nie miał siły przebicia i był przyćmiony przez resztę zespołu. |
Bzdura- jest scena gdy zespol udaje sie na narade do pokoju, John "tanczac"; kamera w tamto miejsce nie dociera... NIE WIESZ CO TAM SIE DZIALO!!! Caly film jest przeciez tak pociety... Plus- John duzo nie mowil ale jak juz sie odezwal- mialo to rece i nogi... W latach 80tych to wlasnie z Johnem Freddie wspolpracowal najscislej- polecam lekture ksiazki Freestone'a....
Death_On_Two_Legs napisał: |
Fenderek napisał: | Ja tam wole zeby nagrywali zaj*** muze...Myslac w ten sposob sluchalbym Motley Crue albo innego badziewia... |
Miałem bardziej na myśli zachowania na scenie. Życie prywatne mało mnie obchodzi.
|
Wiec wstaw tam Kiss albo inny badziew ktory stawia show przed muzyke... Dla mnie liczy sie muzyka i TYLKO muzyka... Image jest dla mnie sprawa czwarto- piatorzedna...
Death_On_Two_Legs napisał: |
Wg mnie zespół ciągle istnieje. |
A wedlug mnie juz od 12 lat NIEEEE....
Death_On_Two_Legs napisał: | Queen jest już legendą i na swoją pozycję pracował przez 20 lat. Freddie nie żyje, skończył się jakiś etap, co nie znaczy że wszystko musi się kończyć. |
Nie, zawsze mozna przeciez odcinac kupony od slawy, nagrywajac "We Will Rock You- wersja nr 435" z Emionemem i Enrique Iglesiasem...
Skonczyl sie ETAP...? Czlowieku- skonczyla sie ERA...!
Death_On_Two_Legs napisał: | Gdyby John miał honor stałby twardo przy Brianie i Rogerze i coś by robili wspólnie. Przecież udowodnili chociażby kawałkiem No-One But You że drzemie w nich jeszcze spory potencjał twórczy. John po prostu nie chce już nic robić. |
Gdyby Roger i Brian mieli honor- zrobiliby to samo co John albo nagrywali plyty solowe... Albo reaktywowali Smile... Ale takie ciagle "odkopywanie trupa" jakie sie teraz odbywa po prostu wola o pomste do nieba... Co do "No-One But You"- zgoda, genialny hold... I John wzial w tym udzial, bo bylo to tego warte... NIESTETY, panowie Bri i Rog nie maja juz takich pomyslow bo marnuja swoj czas na musicale i nagrywanie z plastikowymi gwiazdkami ktore znikna w przeciagu nastepnych 5-6 lat... TO WLASNIE PRZECIWKO TEMU ZBUNTOWAL SIE JOHN- NIE CHCIAL BRAC UDZIALU W TAKIEJ KOMEDII...!!!
Death_On_Two_Legs napisał: | Zawsze fanom trudno się pogodzić z myślą że ich idol przestaje tworzyć. Zwłaszcza jeśli jego decyzje są podejmowane z powodów niezrozumiałych. |
Jesli ktos NIE CHCE zrozumiec, to beda one niezrozumiale... John mial dosc pogoni za pieniedzmi panow B. i R. i do tego byl bardzo zmeczony showbiznesem, bo jest to jedno wielkie bagno... Poza tym bycie fanem oznacza wg mnie nie ciaglego wymaganie czegokolwiek od swojego idola- on tez jest czlowiekiem i MUSI przede wszystkim byc SOBA!!! Jesli jestes czyims fanem badz fanem kogos TAKIM JAKIM ON(a) JEST a nie TAKIM JAKIM TY CHCIALBYS ZEBY BYL(a)...
Death_On_Two_Legs napisał: | Jak Freddie który nawet mimo choroby chciał pozostawić po sobie jak najwięcej materiałów. |
Ale nie ludz sie, ze Freddie robil to z mysla o fanach... On umieral i myslal O SOBIE- Freddie BYL muzyka i kiedy umieral- umierala takze ona... Wiec ratowal tyle ile mogl- cokolwiek jeszcze sie tam tlilo- chcial zostawic... Dla niego to byla TERAPIA... Dla niego to bylo pozegnanie z czyms duzo wazniejszym niz pieniadze i slawa (i fani)- z MUZYKA... Czyms co kochal... Czy wiesz, ze kiedy wrocil z Montreaux do Londonu bo juz nie byl w stanie dalej nagrywac- wlasnie wtedy zaprzestal przyjmowania jakichkolwiek lekow...(polecam ksiazke Freestone'a...)... Nie mogl nagrywac- jego zycie przestalo miec sens...
Podoba Ci sie legenda o Freddiem- fajnie... Ale to wcale nie znaczy, ze jesli ktos ma inaczej to nie zasluguje na taki sam szacunek... To sa osobiste decyzje niezwykle utalentowanych ludzi... NIE ZNAMY wszystkich powodow... I nie musimy ich znac, bo niby czemu...? Jak juz mowilem- nasi idole nie sa nasza wlasnoscia, nie sa do niczego zobligowani...
Death_On_Two_Legs napisał: | John jest dorosłym facetem i może robić co chce, ale niech nie zapomina o fanach. |
Jak juz mowilem- nasi idole nie sa nasza wlasnoscia, nie sa do niczego zobligowani... Ja tam trzymam za Johna kciuki i zycze mu milej emeryturki, dziekujac po cichu za takie perly jak "Spread Your Wings" czy "Another One Bites The Dust" albo "You And I" i za to, ze byl 1/4 czegos co zmienilo moje zycie i niejako nadalo mu sens (bo to dzieki Queen sam stalem sie muzykiem...) _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
mancin
Dołączył: 16 Gru 2003 Posty: 333
|
Wysłany: Sro Lut 11, 2004 7:07 pm Temat postu: |
|
|
fenderek dobrze prawi, polejcie mu kolejkę |
|
Powrót do góry |
|
|
usmc
Dołączył: 16 Lis 2003 Posty: 1272 Skąd: Galway / Kraków
|
Wysłany: Sro Lut 11, 2004 7:17 pm Temat postu: |
|
|
mancin napisał: | fenderek dobrze prawi, polejcie mu kolejkę |
Ja bym mu polal nawet i dwie.
Rzeczywsicie John nie jest nasza wlasnoscia i ma prawo do wlasnego zycia.
Ja Go bardzo sznuje za decyzje ktora podjął.
I zgadzam sie z Fenderkiem ze Roger i Brian powinni albo kontynuowac solowe kariery albo reaktywowac Smile. I wtedy mogliby sie spotykac z John'em przy okazji wydania jakiegos DVD Queen, ew. nagrania jakiegos nowego kawałka jak to było z No-One But You. Ale wychodzenie we dwóch na scene i dołaczanie do tego zestawu różnych sezonowych gwiazdek i firmowanie tego nazwa Queen mierzi nawet mnie - czlowieka, ktory podchodzil do ich dzialan bezkrytycznie nawet jak nagrali pierwszy remix WWRY z Five. Ale miarka sie przebrala. _________________ "Are you ready? Are you ready brothers and sisters?"
PFQ - Fan nr. 10 |
|
Powrót do góry |
|
|
rodzynek2
Dołączył: 03 Lis 2003 Posty: 1336 Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Czw Lut 12, 2004 12:07 pm Temat postu: |
|
|
a ja sie zgadzam z Fenderekem.
1. Queen przestał istnieć w raz śmiercią Freddiego. Made In Heaven było tylko uzupełnieniem tego co nie zdążono wydać przed śmiercią Freddiego.
2. każdy (rónież John) mają prawo podejmować decyzję co do własnego życia, nawet jeżeli inni się z tym nie zgadzają
3. John zrobił dużo dla Queen. przedewszystkim napisał kilka hitów. A "another bites the dust" jest chyba jedyną piosenką która zajeła 1. miejsce na listch przebojów w USA. |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Pią Lut 13, 2004 12:27 pm Temat postu: |
|
|
zgadzam sie chya z kazdym slowem ktore napisal tu fenderek... a pd siebie dodam ze mi odbilo na punkcie cool cat ostatnio i uwielbiam te linie basu. nie skomplikowana ale jaki to ma feeling niesamowity!! _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Nie Lut 15, 2004 8:36 pm Temat postu: |
|
|
Kazdemu, kto uwaza Johna za rzemieslnika polecam uwazne przesluchanie "Liar"- to co gra bas podczas pierwszego sola (ok 4tej minuty) jest PRZECUDNE, a to niby-solo na wysokosci 5:15 to juz KLASA SAMA DLA SIEBIE!!! _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Queen_Collector
Dołączył: 23 Sty 2004 Posty: 201
|
Wysłany: Nie Lut 15, 2004 9:33 pm Temat postu: |
|
|
Rzeczywiście partia basu w Liar przednia. Wogóle uważam ten utwór za jeden z lepszych w pierwszym okresie działalności grupy. _________________ ...Z WYKSZTAŁCENIA - PEDAGOG |
|
Powrót do góry |
|
|
Clickers
Dołączył: 13 Lut 2004 Posty: 22 Skąd: 3miasto
|
Wysłany: Nie Lut 15, 2004 10:57 pm Temat postu: |
|
|
jesli ktos sądzi ze Deacon był spokojny to niech se obejrzy wystep queen w saturday night live 82 http://www.dreamland.neostrada.pl/pliki/Queen%20-%20Saturday%20Night%20Live%2082.mpg, miał tam w sobie o wiele wiecej zycia niz Brian, co prawda to prawda mało robił w zespole, ale jak już coś robił to porządnie i z życiem, lubił swoją pracę, ale ten cały showbiznes widocznie go przerażał[/url] _________________ Dziwny jest ten świat... |
|
Powrót do góry |
|
|
Fredo
Dołączył: 17 Sty 2004 Posty: 105 Skąd: Dolina purpurowych oliwek
|
Wysłany: Nie Lut 15, 2004 11:21 pm Temat postu: |
|
|
No rzeczywiscie John tego dnia byl w swoim czesto skrywanym zywiole |
|
Powrót do góry |
|
|
SoQ
Dołączył: 12 Sty 2004 Posty: 271 Skąd: Częstochowa / Katowice
|
Wysłany: Wto Mar 02, 2004 12:48 pm Temat postu: |
|
|
mam jesscze pytanie a propos Johna. Czy On kiedykolwiek spiewal w jakiejkolwiek piosence Queen?? chodzi mi raczej o studyjne bo wiem ze na koncertach stal przed nim mikrofon choc czy John spiewal to nie jestem przekonany |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|