Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
RockFan90
Dołączył: 16 Lis 2008 Posty: 1319 Skąd: Łobez/Gdynia
|
Wysłany: Wto Kwi 05, 2011 10:45 pm Temat postu: |
|
|
tak, jak i 9. Layne'a _________________ "Our lives dictated by tradition, superstition, false religion
Through the eons, and on and on"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kubolski
Dołączył: 05 Mar 2010 Posty: 1270 Skąd: Stare Polesie
|
Wysłany: Wto Kwi 05, 2011 10:53 pm Temat postu: |
|
|
Racja. Ale to już w innym wątku |
|
Powrót do góry |
|
|
Ziutek98
Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 3947 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sro Kwi 06, 2011 2:59 pm Temat postu: |
|
|
No właśnie, lepiej wspominajmy tych, którzy umieli śpiewać _________________ PRÖWLER - kapela rockowa, ja na basie. Info o koncertach na kanale pod linkiem |
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Sro Kwi 06, 2011 11:31 pm Temat postu: |
|
|
Ian Curtis na przykład. Świetny tenor. Zjawiskowy. _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Incubus
Dołączył: 11 Sie 2009 Posty: 1386 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw Kwi 07, 2011 11:17 am Temat postu: |
|
|
Freddie Mercury na przykład. Świetny baryton. Zjawiskowy. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Czw Kwi 07, 2011 11:57 am Temat postu: |
|
|
Freddie Mercury to pedał. _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Incubus
Dołączył: 11 Sie 2009 Posty: 1386 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw Kwi 07, 2011 1:29 pm Temat postu: |
|
|
Rzeczywiście, miało to kolosalne znaczenie dla jego głosu. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Dołączył: 27 Gru 2006 Posty: 4252 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Czw Kwi 07, 2011 1:51 pm Temat postu: |
|
|
Miało i się nie znasz. _________________ Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kubolski
Dołączył: 05 Mar 2010 Posty: 1270 Skąd: Stare Polesie
|
Wysłany: Pią Kwi 08, 2011 1:04 pm Temat postu: |
|
|
Dla Roba Halforda też pewnie miało kolosalne znaczenie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ziutek98
Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 3947 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto Maj 03, 2011 5:19 pm Temat postu: |
|
|
Miley Cyrus wykonała na swoim "koncercie" Smells Like Teen Spirit. No teraz to mam zagwozdkę, bo nie wiem, czy bardziej drażni mnie ona czy ś.p. Kurt _________________ PRÖWLER - kapela rockowa, ja na basie. Info o koncertach na kanale pod linkiem |
|
Powrót do góry |
|
|
spooky
Dołączył: 03 Paź 2011 Posty: 1
|
|
Powrót do góry |
|
|
Shoryuken
Dołączył: 26 Mar 2010 Posty: 358 Skąd: ja mam to k***a wiedzieć?
|
Wysłany: Pią Paź 14, 2011 9:03 pm Temat postu: |
|
|
Musiało minąć 20 lat aby znalazło się nagranie video trzymającej się pewnych standardów jakości. Mowa tu ofkoz o Live In Paramount z roku '91 nagrane miesiąc po premierze Nevermind. Miło, że w końcu coś zajebiście widać i słychać, nawet Blu geja się zespół w końcu doczekał. Sam Kurt jakby wyjątkowo się nawet trochę stara mając świadomość kręcenia oficjalnego dvd, o czym co jakiś czas przypomina Krist. Zazwyczaj przynajmniej na Smells zawsze miał wyjebane jak wyjdzie a nawet najlepiej jak nie wyjdzie w ogóle, tymczasem świetnie się to ogląda. Posklejana taśmami gitara Kurta też robi (no i odpowiedni na niej slogan). Szkoda, że tak krótko. _________________ http://www.lastfm.pl/user/Shoryuken10 |
|
Powrót do góry |
|
|
bartholomew
Dołączył: 29 Wrz 2012 Posty: 15
|
Wysłany: Nie Lut 10, 2013 5:26 pm Temat postu: |
|
|
komon, Nirvana jest świetna. pal licho ten narosły wokol nirvany i jego wokalisty nastoletni kult. nirvana broni sie sama. do mnie ich muza trafia nawet dzisiaj. najlepsza jest zdecydowanie plyta In Utero, perwersyjnie melodyjna, brudna i dla najmlodszych fanow na poczatku ciezkostrawna. Nevermind lubie, choc bardzo mi sie przesluchala i wracam juz tylko do paru utworów(DRAIN YOU, Lounge Act, Territorial pissing, Something in the way), nie mowiac juz o szumnie nazywanym hymnem pokolenia, jakim jest rzekomo Smells like teen spirit, ktorego nie moge juz sluchac. tak czy siak Nirvana ma to cos, nie wiem czy przez charyzme glownego bohatera, chwytliwe piosenki, generalny wizerunek zespolu (wiecie cpanie, dewastowanie sceny), pewnie wszystko naraz. dla mnie i milionow ludzi (i kij w to, ze w wiekszosci dla na nastolatkow) na tym swiecie jest to zespol KULTOWY
a teraz wrzucam In Utero na ruszt i zamkne sie w swoim pokoju zbuntowany i niezrozumiany przez wszystkich |
|
Powrót do góry |
|
|
hirszu
Dołączył: 30 Maj 2007 Posty: 484 Skąd: Warszawa
|
|
Powrót do góry |
|
|
Antares
Dołączył: 17 Sie 2006 Posty: 537 Skąd: Sieradz/Lublin
|
Wysłany: Pią Cze 28, 2013 6:27 pm Temat postu: |
|
|
Przy okazji powrotu na to forum, po dość długiej przerwie, pozwolę sobie odkopać ten temat. Nie zamierzam bezpośrednio odnosić się do konkretnych argumentów użytych w dyskusji, która miała tu miejsce. Powiem tyle, że moja skromna osoba przeszła od stanowiska skrajnie "sceptycznego" wobec Nirvany i w ogóle grunge'u do, można by rzec, fascynacji tym zjawiskiem i muzyką. Przyznam, że w wieku około 16 lat, miałem tendencję do wyzywania fanów Cobaina od dzieciarni. Z drugiej strony byłem już wtedy fanem Queen i niezwykle irytowało mnie określanie Freddiego 'wąsatym pedałkiem'. Na takiej zasadzie to wtedy działało: Twoje to gówno, mojego nie rusz.
Z Nirvaną zacząłem się zaprzyjaźniać na drugim roku studiów. Byłem już po fascynacji Królową, która coraz rzadziej pojawiała się na mojej playliście. Przeszedłem dosyć długą drogę: od Queen, Led Zeppelin, Scorpionsi, przez UFO, Davida Bowiego, Pink Floyd, ELO i Marillion dalej skręciłem w hipisowskie lata 60 The Beatles, Jefferson Airplane, Jimmi Hendrix, Creedence Clearwater Revival, The Doors, Janis Joplin, Love, The Small Faces i wielu innych. Pewnego dnia buszując po youtube natknąłem się na MTV Unplugged i kawałek On a Plain. Zagrało i tak już zostało. Nie wiem dlaczego, ale nirvanowski unplugged coś we mnie obudził. Nie mam bladego pojęcia jak to się stało, ale potem było już z górki. Na początku wciągnąłem Nevermind - wiadomo. Następnie mniej znane wydawnictwo, ale wg mnie również warte polecenia Incesticide (Aneurysm - mistrzostwo świata). In Utero oraz Bleach były już tylko kwestią czasu. Muszę przyznać, że Nirvana i jej muzyka otworzyły moją głowę na całkowicie nowe obszary eksploracji. Może wydać się dziwnym, że jako gimnazjalista/licealista słuchałem dziesiątek akordów, wyszukanych harmonii wokalnych i całej orkiestry - wpychanych razem do dziesięciominutowego utworu, a teraz wystarczają mi trzyminutowe kawałki pełne krzyku, chaosu i oparte na czterech power chordach. Może jakaś część mnie uważa, że tamte wypindzlowane dzieła sztuki mają w sobie mniej szczerości niż trzaski z Seattle? Who knows. W każdym bądź razie twórczość Cobaina bardzo do mnie przemawia. Pewnie dlatego, że wieku dwudziestu-kilku lat jestem w stanie patrzeć na muzykę bez większych uprzedzeń. Gdybym przecież przejmował się opinią o Queen i samym Mercurym, nigdy nie zapoznałbym się z twórczością Królowej z obawy przed zarażeniem się homoseksualizmem . Wracając do Nirvany, jak już wspomniałem, dzięki nim przyjrzałem się całej scenie Seattle. Od takich oczywistych pozycji jak Soundgarden, Alice in Chains i Mad Season po Tad, Mudhoney (wcześniej Greenriver), Screaming Trees, Mother Love Bone i inne. W końcu dostrzegłem mniej znane zespoły, które mimo braku popularności i miejsc na listach przebojów tworzyły ciekawą muzykę i PRZEDE WSZYSTKIM kochali to co robią, bawili się tym. Tak zwane Dinozaury Rocka zamieniły się z czasem w rzemieślników, a przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Natomiast takie zespoły jak np. Meat Puppets, The Posies potrafiły stworzyć coś naprawdę dobrego bez perspektywy dużych pieniędzy i kontraktów z wielkimi wytwórniami.
Być może trochę zszedłem z tematu, ale tym właśnie dla mnie jest Nirvana - kluczem do innego wymiaru muzyki.
No i na końcu wypada dodać, że to dzięki grunge'owi chwyciłem za gitarę i wśród wszystkich moich słomianych zapałów, ten jeden nie przygasł ani trochę i raczej się na to nie zapowiada. (tak na marginesie gram na akustyku - Yamaha F310 TBS i elektryku 'Mayones'). Pewnie są wśród Was osoby, które wiedzą jaką rozkoszą jest przypierdolić sobie parę prostych akordów i wydrzeć mordę, ku wątpliwej uciesze sąsiadów.
[Ogłoszenie] Jeśli ktoś z Was siedzi w Lublinie i chciałby wspólnie "popróbować" zapraszam na priv.[/Ogłoszenie]
PS Wypada jeszcze podać jakieś 10 best of. Na tę chwilę lista prezentuje się następująco:
1) Paper Cuts
2) Aneurysm
3) Lithium
4) Radio Friendly Unit Shifter
5) Milk It
6) Sliver
7) Sifting
About a Girl
9) Lounge Act
10) Negative Creep
PS PS Jak wiecie Nirvanę i cały wczesny "grunge" wydawała wytwórnia Sub Pop. Z przyjemnością mogę polecić Wam wydawnictwo Sub Pop 200 oraz składankę Deep Six - sporo świetnej muzyki. Znajdziecie sobie na YT.
Dzięki i pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Brodo
Dołączył: 02 Lip 2013 Posty: 4
|
Wysłany: Pon Lip 08, 2013 10:25 pm Temat postu: |
|
|
Uwielbiam Nevermind. Nigdy nie miałem czasu zagłębić się w ich dyskografii, ale ta płyta jest naprawdę rewelacyjna.
Musisz zajrzeć na http://wksystem.pl/ ! Naprawdę warto odwiedzić tę stronę. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|