Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
LIVE KILLERS |
1 |
|
0% |
[ 1 ] |
2 |
|
0% |
[ 0 ] |
3 |
|
1% |
[ 2 ] |
4 |
|
10% |
[ 12 ] |
5 |
|
30% |
[ 34 ] |
6 |
|
55% |
[ 61 ] |
|
Wszystkich Głosów : 110 |
|
Autor |
Wiadomość |
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Nie Lip 27, 2008 4:43 pm Temat postu: |
|
|
Mandey napisał: | Czy może mi ktoś odpowiedzieć dlaczego Taylor tej płyty nie trawi, co wspominał niejednokrotnie? |
Nie tylko Taylor- May też...
1. Jakość dźwięku. Dopiero przy ostatnim remasterze dostaliśmy coś co brzmi OK. Wcześniejsze wersje... powiedzmy, że słyszałem kilka lepszych bootlegów- i to tych nagrywanych z publiczności...
2. Pocięte jak cholera- nie jeden koncert tylko zlepek; w dodatku nie reprezentuje całej setlisty- Somebody To Love, Fat Bottomed Girls, If You Can't Beat Them czy It's Late- to były mocne akcenty tamtych występów...
Generalnie myślę, że panowie nie mieli do końca kontroli, takiej jakiej by chcieli nad tym wydawnictwem i... stąd jakaś niechęć...
Ale absolutnie- PRAGNĘ wydawnictwa z roku 1979 na DVD bardziej chyba niż jakiegokolwiek innego... Największe szanse oczywiście ma Hammy 79 (technicznie- KOLEJNA trasa, ale ten sam rok i bodaj 2-3 zmainy tylko), ale jakby gdzieś jakiś bonusik z Paryża czy coś- byłoby super...! _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
futureal
Dołączył: 05 Lis 2008 Posty: 554 Skąd: Edge of Darkness
|
Wysłany: Czw Lis 06, 2008 2:34 pm Temat postu: |
|
|
Poza hitami które zna każdy od urodzenia w zasadzie, to zacząłem od tego albumu słuchanie muzyki Queen od tej płyty i teraz wiem ,że było to najlepsze co mnie mogło spotkać.
Dla mnie to chyba największe osiągniecie artystyczne zespołu, większość utworów brzmi dużo lepiej niż studyjnie, przede wszystkim Now I'm Here, Let Me Entertain You, Get Down Make Love, Brighton Rock czy Tie Your Mother Down ,Bohemian Rhapsody fajnie zrobili że jako wstęp dali początki Mustaphy, podoba mi się także szybkie We Will Rock You.
Wg.mnie set jest dobrany znakomicie, może brakuje paru kawałków ale nie można mieć wszystkiego.
6/6 to za mało! |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Czw Lis 06, 2008 2:38 pm Temat postu: |
|
|
futureal napisał: | fajnie zrobili że jako wstęp dali początki Mustaphy |
Ja bym wolal, zeby zagrali cale, bo na zywo wychodzilo im BOSKO...
Obysmy kiedys doczekali sie DVD z tego okresu, tak w ogole...! _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
pablov1982
Dołączył: 19 Gru 2008 Posty: 132 Skąd: wawa
|
Wysłany: Wto Gru 23, 2008 11:54 am Temat postu: |
|
|
Uwielbiam koncertowe dokonania Q.
Moja ulubiona płyta dokumentująca dokonania jak dla mnie z najfajniejszego okresu bandu. Myślę, że urzekła mnie od pierwszego słuchania. Miałem ją zgraną z CD (w 1992 roku CD nawet mi się nie marzyło) jako ostatnią w kolekcji brakującą, z resztą w ogóle długo jej szukałem. Pamiętam że parę lat później ostatnią kasę wydałem na oryginalną kasetę, mam ją do dziś ale nie nadaje się już od bardzo dawna do słuchania (niemiłosiernie ją zorałem). Jako fanatyk tego albumu zdobyłem też go na winylu, ostatnio znalazłem ten winyl za szafą hahahaha ukryłem ją widocznie jako skarb kiedyś tam hahahaha.
Z resztą w ogóle porwał mnie klimat tego albumu. Do dziś nie wiem co ma on w sobie , nawet "made in japan" Purpli gdzieś odrzuciłem w zapomnienie
P.S. Świetne wykonanie "Spread Your Wings", troche przydługie "Brighton Rock" ale tylko troche |
|
Powrót do góry |
|
|
Majkel
Dołączył: 27 Cze 2008 Posty: 390 Skąd: Oświęcim
|
Wysłany: Wto Gru 23, 2008 12:31 pm Temat postu: |
|
|
No cóż, muszę przyznać, że dopiero niedawno usłyszałem nagrania z tej płyty ( ), ale absolutnie (mimo świadomości cięć i takich tam innych dupereli) się na niej nie zawiodłem!!! Przede wszystkim cały zespół w NIESAMOWITEJ formie, Freddie potrafił wyczyniach ze swoim głosem cuda, doskonałe połączenie show i cudownej, rockowej, MUZYCZNEJ (przede wszystkim!) uczty. Na wyróżnienie zasługuje moim zdaniem, w szczególności, Don't Stop Me Now i Spread Your Wings. Nie wiem, z jakiego koncertu one pochodzą, ale wyszły im po prostu FENOMENALNIE (heh, zauważcie jak często w przypadku tej recenzji używam pochlebstw z grubej rury ). Ile ja bym dał, by się wtedy, w tym miejscu, tylko na tym koncercie pojawić! Kwintesencja tego wszystkiego, co w Queen uważam najlepsze: gitara+pianino+niezapomniany głos Fredka, a to wszystko na najwyższym, hiperprofesjonalnym poziomie. Tylko do dzisiaj nie wiem, dlaczego Brian nie znosi pierwszej wymienionej przeze mnie piosenki (DSMN), no ale jak udowodniła sławetna kompozycja WE (Don't) BELIEVE, ten gościu ma w ogóle taki spaczony gust
Daje 6. Bez zastanowienia. CHYBA najlepsza koncertówka zespołu (no albo zaraz za Montrealem i Milton... sam nie mogę się zdecydować ). |
|
Powrót do góry |
|
|
futureal
Dołączył: 05 Lis 2008 Posty: 554 Skąd: Edge of Darkness
|
Wysłany: Czw Sty 08, 2009 6:06 pm Temat postu: |
|
|
Jak dla mnie to największe dokonanie Queen w ogóle, mam ogromny sentyment do tego krążka,ale to nie tylko to, wg.mnie nie ma tu zbędnej sekundy, zbędnego dźwięku, na każdym studyjnym coś bym zmienił, mniej lub więcej ,tutaj nic. Dobór repertuaru paradoksalnie mógłby być lepszy,ale co z tego, najważniejsze jest wykonanie. Studyjne Let Me Entertain You ,Dreamer's Ball czy Get Down Make Love wydają się naprawdę bezbarwne, a już np.szybkie We Will Rock You ,Brighton Rock ,Keep Yourself Alive czy ten niesamowity medley to mistrzostwo. Ciekawe ile osób pośpiewujących sobie WWRY słyszało szybką wersję, mówię o masowych "fanach" na świecie, pewnie z 5% ,bo to jest dopiero jazda i rockowy,co ja tam mówię Hard-Rockowy kawałek.
Dla mnie polecam ją każdemu kto pyta mnie o to od czego z Queen zacząć, a słucha tej samej muzyki co ja czyli hard-rocka i heavy-metalu, ten album jest surowy,ostry, dla wyjadaczy, zero mainstreamu i tak ma być.
Ta sama liga co Made in Japan Purpli. |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw Sty 08, 2009 6:43 pm Temat postu: |
|
|
Fenderek napisał: | Ale absolutnie- PRAGNĘ wydawnictwa z roku 1979 na DVD bardziej chyba niż jakiegokolwiek innego... |
Bardziej niż nowej płyty DT na poziomie Metropolis 2 czy Images and Words?
Gdzieś czytałem (chyba nawet na forum) że raz na rok miało pojawiać się w sprzedaży jakieś kocertowe wydawnictwo zespołu, to prawda?
Co prawda w 2008 nic się nie ukazało, ani chyba nawet wzmianki nie było, ale co tam _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Fenderek
Dołączył: 14 Lis 2003 Posty: 13423
|
Wysłany: Czw Sty 08, 2009 6:58 pm Temat postu: |
|
|
NAR napisał: | Fenderek napisał: | Ale absolutnie- PRAGNĘ wydawnictwa z roku 1979 na DVD bardziej chyba niż jakiegokolwiek innego... |
Bardziej niż nowej płyty DT na poziomie Metropolis 2 czy Images and Words? |
Bardziej- pod warunkiem ze bedzie bez ciec, ze bedzie WIELKIE.
Cale Hammy 79 vs DT? Biore Hammy... Ilez tam moze byc bonusow (Paryz chocby z tego samego roku, Tokyo i cala fura innych- amterialu jest na 3 dyski przynajmniej...) _________________
Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter- don't mind.
A teraz, drogie dzieci ... pocałujcie misia w dupę
http://fenderek.blogspot.co.uk/ |
|
Powrót do góry |
|
|
innuendo91
Dołączył: 30 Gru 2008 Posty: 228 Skąd: Gdańsk/Sopot/Gdynia
|
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 5:55 pm Temat postu: |
|
|
Gdy slucham Live Killers to w porównaniu do Live At Wembley czuje jakąś senność przebijającą przez Killersów.
Nie wiem czego to wina - czy klarowniejszego dźwięku z Wembley czy dynamiczniejszej setlisty (za wyjątkiem częsci rockabily) nie wiem naprawde. _________________ "My soul is painted like the wings of butterflies
Fairytales of yesterday will grow but never die
I can fly - my friends" |
|
Powrót do góry |
|
|
Szymon S. Wielki Powrót
Dołączył: 06 Sty 2007 Posty: 85
|
Wysłany: Nie Cze 21, 2009 9:18 pm Temat postu: |
|
|
taki lekki offtop.
Dzisiaj przeglądałem sobie forum onetu i ujrzałem taki wpis:
http://muzyka.onet.pl/1,202,8,48536021,131292910,100920,0,forum.html
Cytat: | Co do "Don't Stop Me Now" - o stopniu trudności tej, wydawałoby się prostej piosenki najlepiej świadczy fakt, iż Freddie podczas trasy promującej Jazz ANI RAZU nie zaśpiewał jej bezbłędnie, zawsze zdarzały mu się jakieś wpadki. Często też pomijał albo intro (kiedy śpiewa "Tonight I'm gonna have myself a real good time..." z fortepianowym podkładem), albo końcówkę, natomiast w wysokich partiach często muszał wyręczać go Roger Taylor. W efekcie, gdy przyszło do kompletowania albumu "Live Killers" okazało się, że w archiwach nie ma ani jednej pełnej, perfekcyjnie zaśpiewanej wersji, przez co musiano utwór "posklejać" z różnych koncertów, a intro W CAŁOŚCI zostało dośpiewane w studio... |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Majkel
Dołączył: 27 Cze 2008 Posty: 390 Skąd: Oświęcim
|
Wysłany: Nie Cze 21, 2009 10:53 pm Temat postu: |
|
|
Queen zasługuje wreszcie na porządną koncertówkę, dającą również tzw. "niedzielnym słuchaczom" oraz fanom rocka nie będacym bezpośrednio fanami Królowej ogląd na ich niebotyczną formę i osiągnięcia z lat '70. To trochę śmieszne, że jedynym oficjalnym zapisem koncertowym z tego okresu jest... płyta bardzo dobra, momentami wręcz świetna muzycznie, no ale mimo wszystko będąca składakiem Heh, a gdyby wyszły wręcz dwie koncertówki z tego okresu: jedna np. podsumowująca okres ściśle artrockowy (np. zapis z Tokyo '75), a druga właśnie pochodząca z okresu Crazy Tour lub ew. NOTW z okresu amerykańskiego... Jak dla mnie, taka płyta mogłaby pod względem artystycznym bez problemu konkurować np. z HTWWW Zeppelinów albo Made in Japan Purpli.
... no ale gdybać to tak sobie mogę jeszcze wiele razy... |
|
Powrót do góry |
|
|
Mariusz
Dołączył: 17 Maj 2005 Posty: 2411 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Pon Cze 22, 2009 10:38 am Temat postu: |
|
|
To akurat jest prawda. Możesz o tym poczytać na stronie Boba:
http://queenlive.ca/lkanalysis.htm _________________ There Must Be More To Life Than This |
|
Powrót do góry |
|
|
Dundersztyc19
Dołączył: 25 Sie 2009 Posty: 1356 Skąd: Kuala Lumpur
|
Wysłany: Sro Wrz 09, 2009 9:55 am Temat postu: |
|
|
Pewnie niestety po raz kolejny się wam narażę
Zapewne to, że Queen był zespołem stworzonym do koncertów, to prawda. Ale ja generalnie jestem taki, że nagrania studyjne przeważnie wolę od wykonań koncertowych, ale na pewno zawsze znajdą się jakieś wyjątki. Jednak to głównie w przypadku innych wykonawców. Niestety jestem taki, że słuchanie albumu z Queenem na żywo nie przynosi mi aż takiej frajdy. Jako, iż Queen, to band stworzony do koncertów, to będąc na takim koncercie świetnie bym się bawił. Ale słuchając na płycie stwierdzam, że w tym przypadku wolę słuchać dużo bardziej albumów studyjnych, bo piosenki są tam dopracowane. Poza tym wokal Freddiego tak jakby traci na jakości. Jeśli by powiedzieć złośliwie, to brzmi, jakby nieco seplenił W sumie do reszty aż tak się nie przyczepiam
Widzę, że album jest oceniany jako prześwietny, a ja dam mu 4. Zgodzę się co do jego zalet, które wymieniacie związanych z jego wydaniem. I zgadzam się w kwestii, że jakościowo brzmi nie najlepiej.
Ale i tak ten album trzeba mieć. Jest kilka powodów, dla których lepiej nabyć ten album.
Poza oczywistymi szybka wersja "We will rock you". Wprawdzie wolę oryginał, ale z tą wersją wypada się zapoznać
Najbardziej mi się podoba ta przeplatanka utworów. Sądzę, że to należało do najciekawszych momentów koncertu. To było dość pomysłowe, że tak powiem.
Warto też posłuchać "Brighton Rock" w całości. To kolejny jeden z najlepszych i najważniejszych momentów na albumie i na koncertach.
Z kolei najmniej podoba mi się wykonanie "Now I'm here". Pewnie publiczność świetnie się bawiła wyśpiewując razem z Freddim tytuł utworu, ale mnie to zaczęło nużyć, im utwór dłużej trwał No ile można "nałajmhirować"?
Reszta utworów, to raczej standardowo wykonana, czyli bardziej podobają mi się wersje studyjne
I jeśli łaska, proszę nie wszczynać jakiś dyskusji ,w które nie mam ochoty wchodzić, bo to tylko moje subiektywne zdanie.
A tak w ogóle, to bardziej z albumów koncertowych podoba mi się "Live at Wembley". _________________ - Odnoszę wrażenie, że niektórzy powinni dostać dożywotni zakaz słuchania Kazika Staszewskiego. |
|
Powrót do góry |
|
|
futureal
Dołączył: 05 Lis 2008 Posty: 554 Skąd: Edge of Darkness
|
Wysłany: Nie Wrz 13, 2009 3:09 pm Temat postu: |
|
|
Opus Magnum tego zespołu, wszystko co najlepsze w wersjach koncertowych, set mógłby być jeszcze lepszy (Dead on Time, Flick of the Wrist, Prophet's Song, White Man, coś z II ),ale nie można mieć wszystkiego, wybitne dzieło _________________ Someone Chasing I Cannot Move |
|
Powrót do góry |
|
|
mustapha91
Dołączył: 07 Lis 2009 Posty: 493 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Sro Lis 11, 2009 7:41 pm Temat postu: |
|
|
Cudowny... i tyle, czyli 6 |
|
Powrót do góry |
|
|
innuendo91
Dołączył: 30 Gru 2008 Posty: 228 Skąd: Gdańsk/Sopot/Gdynia
|
Wysłany: Sro Lis 11, 2009 11:57 pm Temat postu: |
|
|
Słuchając tego wydawnictwa w porównaniu do Wembley czuje się jakąś senność, koncert z Wembley jest zdecydowanie bardziej energetyczny, a przez wszystkich chołubiona wersja LOML jest uważam gorsza niż np. w Rio De Janeiro '1985 - moim zdaniem najlepsza ze wszystkich _________________ "My soul is painted like the wings of butterflies
Fairytales of yesterday will grow but never die
I can fly - my friends" |
|
Powrót do góry |
|
|
Dundersztyc19
Dołączył: 25 Sie 2009 Posty: 1356 Skąd: Kuala Lumpur
|
Wysłany: Sro Maj 30, 2012 11:53 am Temat postu: |
|
|
Muszę przyznać, że wreszcie odkryłem urok tego albumu koncertowego. Bardzo fajnie mi się go ostatnio słuchało. Ktoś napisał, że "Jazz" jest najbardziej rockowym albumem Queen i chyba coś w tym jest, że to był najbardziej rockowy okres tego zespołu. Bo okres między "News of The World", a "Live Killers" należy do mojego ulubionego okresu zespołu praktycznie. Głupie, ale tak jest.
Ja jestem zwolennikiem albumów studyjnych i studyjnych wersji nagrań, ale koncertówek też lubię sobie od czasu do czasu posłuchać. A wersje koncertowe tych utworów są naprawdę fajne, zwłaszcza mi się podobały "Love of My Life" i "Brighton Rock", ten drugi to 15 minut świetnego łojenia na gitarze. Cholernie polubiłem ten utwór, ale też w wersji studyjnej rzecz jasna, to tylko tam jest ten jarmark i zabawy z głosem Freddie'ego. _________________ - Odnoszę wrażenie, że niektórzy powinni dostać dożywotni zakaz słuchania Kazika Staszewskiego. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sooki
Dołączył: 14 Lip 2012 Posty: 54
|
Wysłany: Pią Lis 16, 2012 9:27 pm Temat postu: |
|
|
Zakochałam się w Spread your wings na żywo.Uwielbiam to zaskoczenie publiczności,kiedy Fred zaczyna Mustapha,widownia krzyczy już hej,a on zaczyna Bohemian Rhapsody.Za całokształt daję 5. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|