Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
A NIGHT AT THE OPERA |
1 |
|
0% |
[ 0 ] |
2 |
|
0% |
[ 0 ] |
3 |
|
0% |
[ 0 ] |
4 |
|
2% |
[ 1 ] |
5 |
|
10% |
[ 5 ] |
6 |
|
86% |
[ 40 ] |
|
Wszystkich Głosów : 46 |
|
Autor |
Wiadomość |
haes82
Dołączył: 23 Maj 2012 Posty: 757
|
Wysłany: Sro Lip 04, 2012 9:58 pm Temat postu: |
|
|
Ausangate napisał: | Pophets song byłaby świetna, ale całą psują mi te wycia. Sorry, ale ja nie mogę, no nie potrafię ich przełknąć. Spróbuje jeszcze raz do nich podejść, ale póki co nie trawię |
Wycia są najlepsze
Chociaż z tego co mi się udało zorientować, to jestem raczej odosobniony w tej opinii. |
|
Powrót do góry |
|
|
aber
Dołączył: 09 Sty 2010 Posty: 1325 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sro Lip 04, 2012 10:00 pm Temat postu: |
|
|
Adam L. bardzo lubi ten kawałek. _________________ QPoland - Największa polska strona o zespole Queen |
|
Powrót do góry |
|
|
haes82
Dołączył: 23 Maj 2012 Posty: 757
|
Wysłany: Sro Lip 04, 2012 10:02 pm Temat postu: |
|
|
abercjusz napisał: | Adam L. bardzo lubi ten kawałek. |
Aż strach pomyśleć co by było gdyby tak zechciał zaśpiewać całość (wraz z wyciem) na koncercie |
|
Powrót do góry |
|
|
Jaszek
Dołączył: 08 Lis 2010 Posty: 701 Skąd: Zawoja/Kraina Rhye
|
Wysłany: Sro Lip 04, 2012 10:03 pm Temat postu: |
|
|
Gorzej jakby nawet i wycie spierdzielił _________________ I'm slightly mad
Oh dear |
|
Powrót do góry |
|
|
whoatemydinner
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 1771 Skąd: Z Mornington Crescent.
|
Wysłany: Sro Lip 04, 2012 10:07 pm Temat postu: |
|
|
June napisał: | Postaram się częściej wracać do Nocy w Operze, bo ten album na to zasługuje. Może i wolę inne płyty Queen z tej dekady, jednak tej nie można nie doceniać. |
Nie no spoko, DOJRZEJESZ jeszcze do tej płyty, bo to magnum opus Queen, nawet jeśli jeszcze tego nie słyszysz. Bo to generalnie nie jest płyta jedynie do doceniania, tylko, jak to kater mądrze napisał, kosmos. Kropka.
A ja się w tym temacie jeszcze nie wypowiedziałem. No to wypowiem się. Jedyny album zespołu na którym nie ma nic, co mogłoby być nazwane mianem gofra. W najgorszym przypadku muzyka jest świetna, a w najlepszym klękajcie narody, jakie to genialne. Generalnie album jest na zajebiście wysokim poziomie i poniżej pewnej zajebistości nie schodzi. Dwa utwory śpiewane przez Briana są genialne ('39 spokojnie się dostałoby do mojego TOP10 zespołu, Good Company ma niesamowitą sekcję imitującą jazzową kapelę), a Roger zaprezentował, jak się potem okazało, klasyczny utwór w katalogu zespołu. Słabsze (ale cholera wciąż dobre!) punkty to Sweet Lady, do którego się jednak nie przekonałem tak mocno, jak do innych utworów z płyty, oraz Love of My Life, które jest miłe i się fajnie słucha, szczególnie albumowej wersji, ale jest odrobinę zbyt słodkie jak na mój gust. A ja przecież chłonę słodkie piosenki na potęgę, vide moje uwielbienie dla You and I. Więc to tak. Otwieracz, Pieśń Proroka i, pomimo osłuchania, Bohemian Rhapsody to jest epizm, magia i Ommadawn. W TPS może i ten kanon wokalny trochę irytuje, ale da się przeboleć, bo reszta utworu (jezu, ta solówka) to CIARY. Seaside Randezvous też miecie. Deacon napisał tak uroczy utwór, że aż nie wierzę. Ogromny skok pomiędzy tą piosenką a Misfire nastąpił, oczywiście na lepsze. A gitarowa wersja hymnu UK to zajebistość. Kiedyś, jak będę miał czas i chęci to obiecałem sobie, że rozpiszę co która gitara gra i się nauczę. Ale to kiedyś, bo na razie mi się nie chcę i wątpię, czy bym sobie z tym poradził.
A zresztą co ja się produkuję. Niedawno napisałem w najprostszy możliwy sposób co o tej płycie sądzę i teraz tylko wtórne teksty piszę. Tak więc oto chodzi:
mądry obiad w AW napisał: | 1. A Night at the Opera
Absolut: Death on Two Legs, '39, Seaside Rendezvous, The Prophet's Song, Good Company, Bohemian Rhapsody
Prawie absolut: Lazing on a Sunday Afternoon, You're My Best Friend, God Save the Queen
Świetnie się słucha: I'm in Love with My Car, Sweet Lady, Love of My Life |
_________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
June
Dołączył: 03 Maj 2012 Posty: 329
|
Wysłany: Sro Lip 04, 2012 10:57 pm Temat postu: |
|
|
whoatemydinner napisał: | A ja przecież chłonę słodkie piosenki na potęgę, vide moje uwielbienie dla You and I. |
Lubię ten utwór, dla mnie spokojnie mógłby wejść na pozycję Somebody to Love (osłuchało mi się) i nie byłoby żadnej straty ^^.
Sądzę, że na pewno kiedyś będzie okres, kiedy się będę męczyć do znudzenia ten album, bo miałam tak już z SHA i QII i NoTW... Muszę tylko wpaść w odpowiedni nastrój. Mam tak, że jak coś mi się spodoba, to tłukę to na okrągło aż nie mogę na to patrzeć, robię sobie przerwę i znów do tego wracam. |
|
Powrót do góry |
|
|
haes82
Dołączył: 23 Maj 2012 Posty: 757
|
Wysłany: Czw Lip 12, 2012 11:06 am Temat postu: |
|
|
Jest to najlepsza płyta zespołu, szczyt jego artystycznej kariery - potem było już tylko gorzej, co nie oznacza bynajmniej, że źle.
Zaczyna się z wielkiego C - Death on two legs to najlepszy kawałek Queen ever (a moze nawet najlepszy kawałek ever). Zachwyca wszystko, nie ma ani jednego szczególiku, do którego mógłbym się przyczepić. Arcydzieło, absolutny majstersztyk. Później Lazing on the sunday afternoon czyli wyborny żarcik muzyczny będący przygotowaniem do największego hitu Rogera, czyli I'm in love with my car . Nie jestem jakoś przekonany do Rogera, nie lubię też i tego utworu - ale tutaj nie do końca jestem obiektywny. W chwilach przebłysku uznaję go za fajny utwór. Później mamy You're my best friend , do którego również chętnie wracam. No '39 , utwór zupełnie nie znany laikom, za to dla fani bardzo chętnie czekają na niego na koncertach. Moim zdaniem na koncertach sprawdza się znakomicie (chociaż - zabijecie mnie - wolę kiedy Brian to śpiewa), na płycie służy jednak jako wypełniacz - aczkolwiek przyzwoity. Dwa kolejne utwory - Sweet Lady i Seaside randes-vous to również wypełniacze - z zastrzeżeniem, że w innym towarzystwie na pewno by błyszczały. Tutaj czuć się mogą jak szacowny minister na balu dla prezydentów. Słucham ich w każdym razie z przyjemnością. No i wkraczamy w kolejny peak - Prophet's song . Najdłuższa piosenka zespołu, jednak w ogóle tego nie czuć. Niesamowity klimat, a wokalne solo na środku (o ile tylko ma się dobre stereo) wymiata i rządzi. Cenię to bardziej od Bohemian Rhapsody. Później mamy Love of my live - kolejny utwór, który chociaż bardzo dobry to jednak przygaszony przez blask innych utworów nie ma siły przebicia, aby po przesłuchaniu płyty ktoś o nim wspomniał. Godność odzyskuje na koncertach. We Wrocławiu był IMO lighlightem koncertu. Good Company to utwór, którego mogłoby nie być - ale jest i nie przeszkadza zbytnio. Chociaż nie sposób nie wspomnieć tu o znakomitej pracy gitary. O Bohemian Rhapsody napisano już chyba wszystko, co można było napisać. Dla mnie jest utwór to tak osłuchany i oklepany, że wolałbym się wstrzymać z oceną. Napiszę tylko, że swojego czasu byłem nim zafascynowany. Dziś wracam raczej rzadko, a koncerty, na których operową część zastępuje się medleyem uznaję za błogosławieństwo.
Płytę całościowo, jak rzekłem, oceniam na 6. Płyta na nierównym poziomie - ale to raczej jazda po Tatrach od Giewontu do Kasprowego - chociaż mijamy kilka przełęczy, to cały czas jesteśmy sporo powyżej poziomu morza. _________________ Zdeklarowany brianofil, korwinista oraz wyznawca Latającego Potwora Spaghetti. |
|
Powrót do góry |
|
|
tretos
Dołączył: 14 Lut 2011 Posty: 330
|
Wysłany: Czw Lip 12, 2012 11:33 am Temat postu: |
|
|
Ku mojemu zaskoczeniu cały czas praktycznie cały czas przechodzę pewien cykl : News Of The World, The Game, A Night At The Opera, A Day At The Races i powrót do opery... coś jest doskonałego, uniwersalnego w tej płycie. |
|
Powrót do góry |
|
|
KonradWallenrod
Dołączył: 09 Lis 2004 Posty: 159 Skąd: Warszawa/Radom
|
Wysłany: Pon Lip 23, 2012 9:41 pm Temat postu: |
|
|
Najlepsza płyta Queen i mój subiektywny typ na najlepszy album rockowy w ogóle. _________________ carpe diem |
|
Powrót do góry |
|
|
kapelutek
Dołączył: 25 Kwi 2012 Posty: 261 Skąd: Rzeszów/Szczecin
|
Wysłany: Sob Lip 28, 2012 2:57 am Temat postu: |
|
|
ANATO, jedna z moich ulubionych płyt. Jako, że posiadam winylowy egzemplarz z podpisami Borsuków zdobytymi 3 tygodnie temu, można powiedzieć, że modlę się do tej płyty;D
A po kolei:
Death on Two Legs - furia, energia, złość, to mi się podoba w tej piosence. Kiedy ktoś mnie zdenerwuje mam ochotę zacytować słowa Freddiego z pierwszej zwrotki, idealnie odstresowywuje. Genialmente!
Lazing on a Sunday Afternoon - świetna miniaturka, tak kontrastowa z poprzednim utworem, a mimo tego wszystko sie po kolei sklada w spójną całość. Uwielbiam humor w tej piosence, o i np. też ten taki zmieniony lekko głos Freddiego.
I'm In Love With My Car - powiem tylko: I'm In Love With This Song and Roger:D Kiedy usłyszałam ją pierwszy raz nie mogłam uwierzyć, że pan Taylor ma taki genialny wokal, silny i męski, a widząc wersję Live gęba sama mi się cieszy - profesjonalizm Rogera, gra na perkusji i śpiew, a potem cudowny popis na perkusji, odpadam jak słyszę tą piosenkę. Jeden z moich ulubionych kawałków Queen w ogóle, a na pewno najlepszy z wykonań Rogera!
You're My Best Friend - lekka fajna piosenka, ale jednak zaraz po I'm In Love nic nie jest w stanie mnie tak od razu zachwycić, trzeba czasu na ochłoniecie. I własnie to jest takie ochłonięcie. Mimo wszystko i tak świetny kawalek muzyki.
'39 - kolejna moja miłość, zakochałam się w niej od pierwszego przesłuchania, lubię jej każdą wersję: czy to Briana, czy Freddiego, z albumu, live, pod prysznicem, w samochodzie, przy gotowaniu... Masterpis jak nic:D
Sweet Lady - tutaj podobna sytuacja jak przy YMBF, po przecudnej Trzydzieści Dziewięć potrzebuję czasu na ochłonięcie i ta piosenka jest takim bardziej przejściem między kolejnymi arcydziełami. Ale to i lepiej, bo człowiek nie wytrzymałby sercowo takiej dawki cudowności raz za razem. Piosenka może i nie porywa tak jak tamte kawałki, ale ogólnie złego słowa nie można o niej powiedzieć.
Seaside Randezvous - genialny kawałek, lekki i melodyjny, najbardziej rozwala mnie Roger z Freddim udający hmmm nawet nie jestem pewna co to są za dęte instrumenty;P
The Prophet's Song - początek powoduje, że w myślach przenoszę się w jakieś zielone góry i doliny, podczas słuchania piosenki wyobrażam sobie jak chodzę po łąkach, piosenka ogromnie działa na wyobraźnię Przyznam jednak, że męczy mnie trochę część z nakładającymi się głosami Freddiego, jednak mimo tego doceniam niesamowity geniusz i kunszt, którego potrzeba było przy tej części utworu. Ogólnie baaardzo na plus, ale jak dla mnie początek i koniec najlepszy.
Love of My Life - koncertowy hit, jedna z moich ulubionych ballad, świetny fortepian, ale bardzo lubię też wersję gitarową live, która jest chyba bardziej poruszająca niż albumowa. Może dlatego, że śpiewa wtedy kilka tysięcy gardeł. W każdym razie przepiękny utwór!
Good Company - tu znowu ciutkę gorzej, choć wiele momentow tej piosenki jest również świetnych. Utwór miał pecha znaleźć się na takim albumie pełnym arcydzieł - w gorszym towarzystwie liczyłby się dużo bardziej:P
Bohemianka - no tutaj to chyba nie muszę się rozpisywać, o tym utworze napisano już chyba wszystko. Geniusz i tyle co mam do powiedzenia w tej sprawie.
Zapomniałabym o God Save The Queen - no ale co tutaj dużo mówić, hymn w ciekawej aranżacji, niby nic jakiegoś strasznie nowego, ale ma dla mnie ogromny ładunek emocjonalny jako że kończył koncerty i zawsze będzie mi się kojarzył z takim pożegnaniem. Zwłaszcza po koncercie we Wrocławiu, kiedy ku mojemu zaskoczeniu zostal również puszczony (w Kijowie tego nie zrobili więc się nie spodziewałam). Łzy poleciały...
Hmm tak jak teraz patrzę na swoją ocenę, to tak obiektywnie powinnam albumowi dać 5, ale jednak nie potrafię tego zrobić płycie, na której jest BR, '39 czy I'm In Love. Po prostu niet;D _________________ Rock'n'roll!!!
Obsession of Roger - sory gajs:D
Dlaczego z powodu mojego nicku wszyscy myślą, że jestem mężczyzną O_O? Uroczyście oświadczam, że pełnokrwista ze mnie kobita:D
|
|
Powrót do góry |
|
|
haes82
Dołączył: 23 Maj 2012 Posty: 757
|
Wysłany: Sob Lip 28, 2012 7:49 am Temat postu: |
|
|
kapelutek napisał: |
Hmm tak jak teraz patrzę na swoją ocenę, to tak obiektywnie powinnam albumowi dać 5, ale jednak nie potrafię tego zrobić płycie, na której jest BR, '39 czy I'm In Love. Po prostu niet;D |
Ja stosuję zasadę, że płyta jest tak dobra, jak jej najlepszy utwór - i o ile reszta nie odstaje jakoś znacząco, to nawet płycie po prostu dobrej (bez rewelacji), ale z jednym gigahiciorem mogę stawić szóstkę. _________________ Zdeklarowany brianofil, korwinista oraz wyznawca Latającego Potwora Spaghetti. |
|
Powrót do góry |
|
|
annie_m
Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 688 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Wto Gru 04, 2012 7:30 pm Temat postu: |
|
|
Jestem w trakcie kolejnego dokładnego "studiowania" twórczości Queen i jestem właśnie przy ANATO. Nasunęła mi się myśl (jak może i niektórym osobom też) jaki sukces odniosłaby ta płyta, gdyby nie było na niej Bohemian Rhapsody. Wiem, że to tylko takie głupie gdybanie, ale to tylko moje spostrzeżenie. Więc oczywiście Bohemian to absolutne arcydzieło i mistrzostwo, to wiedzą wszyscy. Dalej w moim guście... Death On Two Legs, I'm In Love With My Car i You're My Best Friend to bardzo solidne utwory. Love Of My Live - wiadomo, wielki hit koncertowy i piękna ballada. Z kolei Lazing On A Sunday Afternoon, Seaside Rendezvous i Good Company to takie perełki, lekkie i łatwo wpadające w ucho piosenki, żartobliwe (gdzieś czytałam, że nic by się nie stało gdyby ich na płycie nie było, ale ja sobie tego nie wyobrażam). I takie przyjemnie ogólnie. Za to Sweet Lady i The Prophet's Song mi nie wchodzą. Nie wiem dlaczego, po prostu mi się nie podobają. Więc to Bohemian Rhapsody podtrzymuje całość. Oczywiście 6! |
|
Powrót do góry |
|
|
Soplica
Dołączył: 06 Lis 2012 Posty: 680 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto Gru 04, 2012 7:42 pm Temat postu: |
|
|
Płyta świetna pod kązdym względem. 6 się należy, bo oprócz Bo Rhap jest mnóstwo innych smaczków Przede wszystkim cudowny wokal Rogera w I'm love in my car ♥ _________________ There's no time for us, there's no place for us... |
|
Powrót do góry |
|
|
Corey
Dołączył: 15 Lis 2012 Posty: 1741 Skąd: Wembley Stadium
|
Wysłany: Wto Gru 04, 2012 8:03 pm Temat postu: |
|
|
Ja również dałem 6 Zastanawia mnie tylko jedna rzecz, co by było gdyby Bohemian Rhapsody nie było? I czy Operowy krążek zasługiwał by wtedy na tak wysoką ocenę? Myśle, że raczej tak, bo poza Bo-Rap o której wszystko już zostało powiedziane, więc nie będe tutaj szablonował, to są jeszcze inne znakomite utwory. Ja najbardziej uwielbiam z całego tego przedstawienia: Death On Two Legs dla Tridentu, super i chyba taki naprawdę pierwszy przebój Rogera I'm in Love with My Car, podobnie jak Johna You're My Best Friend oraz Briana '39 i The Prophet's Song. Z dorobku Freddiego na tym krążku to podoba mi się tylko Love Of My Life...... no dobra Bohemian Rhapsody też, ale tylko trochę Nie muszę tej płyty polecać, ale chcę aby przedewszystkim nowi fani (nie mówię, że akurat ci nasi tutaj) zrozumieli, że A Night At The Opera to nie tylko Bohemian Rhapsody _________________ magic
Niesamowity Chuck Norris!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
annie_m
Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 688 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Wto Gru 04, 2012 8:13 pm Temat postu: |
|
|
Ojej, no jak mogłam zapomnieć o wspomnieniu w moim zestawieniu o '39. Oczywiście to też bardzo mi się podoba. Więc wychodzi na to, że ta płyta skazana jest na sukces |
|
Powrót do góry |
|
|
wasdfg7
Dołączył: 16 Paź 2005 Posty: 4279 Skąd: Dębica/Wrocław
|
Wysłany: Czw Lut 21, 2013 11:18 pm Temat postu: |
|
|
Mówcie sobie co chcecie. Bohemian Rhapsody to najbardziej perfekcyjny utwór jaki kiedykolwiek powstał. Począwszy od tekstu który jest zwięzły i niesamowicie dobitny. Cudowna jest ta autobiografia Fredka. Biegnąc dalej ... nie wiem kto i jak i gdzie napisał tę muzykę (wiem, wystarczy sprawdzić, ale dawno mi już przeszła ochota do sprawdzania każdego szczegółu z życia zespołu ;p), ale komponuje się z tekstem niesamowicie, a jednocześnie sama mogłaby istnieć w wersji alternatywnej bez tekstu i też kopałaby tyłek. Oglądałem sobie dziś wersję koncertową ... jakoś od 2 lat z powątpiewaniem myślałem o ewentualnej "możliwości" cofnięcia się w czasie i oglądnięcia ich na scenie. Ale chyba w końcu zrozumiałem fenomen koncertowy zespołu Queen. No po prostu nie było lepszych, którzy graliby w podobnej stylistyce. W pizdu ... urodziłem się w co najmniej 25 lat za późno _________________
MARILLION - BRAVE
The true soul of Queen band is lost...
______________________________
I've Been Blessed By God
Yet I Feel Forsaken
All To Me Was Given
Now It's Finally Taken |
|
Powrót do góry |
|
|
zgredzik
Dołączył: 20 Maj 2012 Posty: 1002
|
Wysłany: Czw Lut 21, 2013 11:21 pm Temat postu: |
|
|
wasdfg7 napisał: | Mówcie sobie co chcecie. Bohemian Rhapsody to najbardziej perfekcyjny utwór jaki kiedykolwiek powstał. Począwszy od tekstu który jest zwięzły i niesamowicie dobitny. Cudowna jest ta autobiografia Fredka. Biegnąc dalej ... nie wiem kto i jak i gdzie napisał tę muzykę (wiem, wystarczy sprawdzić, ale dawno mi już przeszła ochota do sprawdzania każdego szczegółu z życia zespołu ;p), ale komponuje się z tekstem niesamowicie, a jednocześnie sama mogłaby istnieć w wersji alternatywnej bez tekstu i też kopałaby tyłek. Oglądałem sobie dziś wersję koncertową ... jakoś od 2 lat z powątpiewaniem myślałem o ewentualnej "możliwości" cofnięcia się w czasie i oglądnięcia ich na scenie. Ale chyba w końcu zrozumiałem fenomen koncertowy zespołu Queen. No po prostu nie było lepszych, którzy graliby w podobnej stylistyce. W pizdu ... urodziłem się w co najmniej 25 lat za późno |
zgadzam się, ja co najmniej o 30 lat za późno, lecz zastanawia mnie jedna rzecz - co cię skłoniło by dać sobie taki nick? _________________ http://youtu.be/kaeFYigriek?t=4m14s
mercedes nówka od Ernesta, jo nie psujo ja ulepszom.
pyrsko, nie pyrsko!
~~Bercik
JAKI KRAJ TAKIE SERIALE |
|
Powrót do góry |
|
|
OberstPrymas
Dołączył: 24 Kwi 2010 Posty: 2830 Skąd: Świebodzice
|
Wysłany: Czw Lut 21, 2013 11:27 pm Temat postu: |
|
|
wasdfg7 napisał: | Mówcie sobie co chcecie. Bohemian Rhapsody to najbardziej perfekcyjny utwór jaki kiedykolwiek powstał. Począwszy od tekstu który jest zwięzły i niesamowicie dobitny. Cudowna jest ta autobiografia Fredka. Biegnąc dalej ... nie wiem kto i jak i gdzie napisał tę muzykę (wiem, wystarczy sprawdzić, ale dawno mi już przeszła ochota do sprawdzania każdego szczegółu z życia zespołu ;p), ale komponuje się z tekstem niesamowicie, a jednocześnie sama mogłaby istnieć w wersji alternatywnej bez tekstu i też kopałaby tyłek. Oglądałem sobie dziś wersję koncertową ... jakoś od 2 lat z powątpiewaniem myślałem o ewentualnej "możliwości" cofnięcia się w czasie i oglądnięcia ich na scenie. Ale chyba w końcu zrozumiałem fenomen koncertowy zespołu Queen. No po prostu nie było lepszych, którzy graliby w podobnej stylistyce. W pizdu ... urodziłem się w co najmniej 25 lat za późno |
Przypominam, że BoRhap jest u mnie na 2. miejscu w "TOP100 utworów życia". Do wglądu na laście, moim fb i w rankingach.
/reklama _________________ FAN KOBIAŁEK
GOŁA KASIA |
|
Powrót do góry |
|
|
Erazm
Dołączył: 12 Sie 2012 Posty: 277 Skąd: z Polski
|
Wysłany: Czw Lut 21, 2013 11:33 pm Temat postu: |
|
|
Nie trzeba nic mówić, tylko włączyć płytę, usiąść wygodnie w fotelu i wsłuchać się w dźwięk prosto z niebios...
"A night at the Opera" to dowód na wielkość Człowieka i jego niesamowity Geniusz, zaś sama "Bohemian Rhapsody" powinna zostać wysłana w przestrzeń kosmiczną,
by dać istotom pozaziemskim świadectwo naszego zaawansowania.
Nie, nie technologicznego. Artystycznego. Nikt i nic Rapsodii nie przebije, prawdopodobnie też jej nie dorówna.
Bezdyskusyjne zaliczenie z maksymalną notą i Dyplom. Nie istnieją słowa, które oddadzą moją wdzięczność dla ludzi, którzy przyczynili się do powstania tego arcydzieła.
Reszta utworów? Świetne, cudowne, zapierające dech w piersiach. Ale dobrze, że BoRhap jest na końcu albumu, bo jest to Gwiazda przyćmiewająca wszystko,
co powstało na tym świecie ku rozkoszy uszu. _________________ Bądź miły dla ludzi,
nie obżeraj się,
czytaj książki,
chadzaj na spacery
i próbuj żyć w zgodzie
z ludźmi innych wyznań i narodowości. |
|
Powrót do góry |
|
|
Soplica
Dołączył: 06 Lis 2012 Posty: 680 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw Lut 21, 2013 11:36 pm Temat postu: |
|
|
Bohemian Rhapsody to utwór genialny. Nie ma takie drugiego na świecie. I zapewne nie będzie.
Bo Rhap jest jak Freddie. _________________ There's no time for us, there's no place for us... |
|
Powrót do góry |
|
|
mike
Dołączył: 26 Sie 2004 Posty: 4802 Skąd: Łódź
|
|
Powrót do góry |
|
|
OberstPrymas
Dołączył: 24 Kwi 2010 Posty: 2830 Skąd: Świebodzice
|
|
Powrót do góry |
|
|
zgredzik
Dołączył: 20 Maj 2012 Posty: 1002
|
Wysłany: Pią Lut 22, 2013 12:04 am Temat postu: |
|
|
Lubi rytmy disco? _________________ http://youtu.be/kaeFYigriek?t=4m14s
mercedes nówka od Ernesta, jo nie psujo ja ulepszom.
pyrsko, nie pyrsko!
~~Bercik
JAKI KRAJ TAKIE SERIALE |
|
Powrót do góry |
|
|
mumin_king
Dołączył: 14 Cze 2006 Posty: 6343 Skąd: Rzekuń
|
|
Powrót do góry |
|
|
mike
Dołączył: 26 Sie 2004 Posty: 4802 Skąd: Łódź
|
|
Powrót do góry |
|
|
OberstPrymas
Dołączył: 24 Kwi 2010 Posty: 2830 Skąd: Świebodzice
|
Wysłany: Pią Lut 22, 2013 12:23 am Temat postu: |
|
|
mike napisał: | Bohemian Rhapsody jest martwą wąsatą disco-ciotą? |
Bluźnisz _________________ FAN KOBIAŁEK
GOŁA KASIA |
|
Powrót do góry |
|
|
zgredzik
Dołączył: 20 Maj 2012 Posty: 1002
|
Wysłany: Pią Lut 22, 2013 12:26 am Temat postu: |
|
|
SAMI BLUŹNIERCY! _________________ http://youtu.be/kaeFYigriek?t=4m14s
mercedes nówka od Ernesta, jo nie psujo ja ulepszom.
pyrsko, nie pyrsko!
~~Bercik
JAKI KRAJ TAKIE SERIALE |
|
Powrót do góry |
|
|
Soplica
Dołączył: 06 Lis 2012 Posty: 680 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią Lut 22, 2013 1:40 am Temat postu: |
|
|
Jest fantastyczne i jedyne w swoim rodzaju! Nie do końca zrozumiałe i wybitne. Operowe i rockowe. Nie powtarzalne.
Bluźniercy :p _________________ There's no time for us, there's no place for us... |
|
Powrót do góry |
|
|
annie_m
Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 688 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Pią Lut 22, 2013 9:59 am Temat postu: |
|
|
Soplica napisał: | Jest fantastyczne i jedyne w swoim rodzaju! Nie do końca zrozumiałe i wybitne. Operowe i rockowe. Nie powtarzalne.
Bluźniercy :p |
No przecież od pewnego czasu wiadomo, że to forum bluźnierców
Achhh, tej wybitności nie da się opisać słowami Już tak wiele powiedziano o tym utworze i o tej płycie też, że nic dodać nic ująć
Erazm już to wszystko fajnie ujął |
|
Powrót do góry |
|
|
Corey
Dołączył: 15 Lis 2012 Posty: 1741 Skąd: Wembley Stadium
|
Wysłany: Pią Lut 22, 2013 4:31 pm Temat postu: |
|
|
Przestańcie wkońcu bluźnić. Mnie bardziej podoba się na dzień dzisiejszy od tamtej już mocno przesłodzonej Mamuśki jednak Death On Two Legs _________________ magic
Niesamowity Chuck Norris!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|