Budka Suflera

[Dundersztyc19]

Z obecnej perspektywy po zapoznaniu się z prawie całą dyskografią Budki uważam, że najlepszym albumem jak dla mnie jest "Przechodniem byłem między wami...". Dostojna rockowa muzyka, bardzo poetyczna i zadumana, a przy tym świetnie brzmi. Szczerze wolę od debiutu.
Ostatnio dorwałem "Ona przyszła prosto z chmur", album na początku wydał mi się dość dziwaczny, ale teraz każdy mi utwór zajeżdża geniuszem. A już od dawna kochałem utwór tytułowy, teraz uważam, że inne mogą mu dorównać. Okładka moja ulubiona. I szczerze zdetronizowała "Za ostatni grosz", który zaklinałem się, że najbardziej lubię. Te początkowe albumy w sumie są najlepsze, nie mam nic im do zarzucenia.
A z lat osiemdziesiątych najlepszym albumem jest "Ratujmy co się da!!". Najbardziej różnorodny. A brzmienie zupełnie mi nie przeszkadza, bo utwory same w sobie są bardzo fajne.
Generalnie pokochałem ten zespół za ich dużo wspaniałych dokonań i mogę im wybaczyć ostatni okres.
_________________
- Odnoszę wrażenie, że niektórzy powinni dostać dożywotni zakaz słuchania Kazika Staszewskiego.

[Rafa]

Budkę uważam za najlepszy zespół w Polsce ( tzn. może nie patrząc na ostatnią dekadę ). Najlepszy ich okres, moim zdaniem, to jednak lata 90-te , a na potwierdzenie zajefajny materiał koncertowy http://www.youtube.com/watch?v=--5LmfKC_PI&feature=channel_video_title Ja może też patrzę trochę z sentymentem na "tamtą" Budkę, bo byłem wtedy małym dzieckiem, i pamiętam jak dziś, kiedy Budka obchodziła jubileusz 25 lecia, tata zamówił vhs z koncertem, kaciłem tą kasetę tak często, że teraz oglądam to bez koloru czasem ( tak się taśma zużyła ). A lata 90-te może również dlatego, że wtedy ten rockowy pazur nadawali Budce dwaj genialni gitarzyści Marek Raduli i Mietek "mechanik" Jurecki. Jeśli chodzi o albumy to za najlepsze uważam "Noc", "Nic nie boli tak jak życie", "Akustycznie", "Live at Carnegie Hall", no i dla przyzwoitości "Ratujmy co się da". Na koniec wyrażę jeszcze ubolewanie, że panowie rozstali się w tak nieprzyjemnej atmosferze i prawdopodobnie nigdy już nie będą ze sobą współpracować ( mam na myśli oczywiście duet M&M ), jednak współtworzyli kawałek historii tego zespołu i np. nie zaproszenie ich na 35 lecie uważam za głupie fochy Cuga, Lipki i Zeliszewskiego.

[Dundersztyc19]

Też lubię Budkę z lat 90-tych, a moje ulubione albumy z tego okresu to "Nic nie boli, tak jak życie" i "Akustycznie".
_________________
- Odnoszę wrażenie, że niektórzy powinni dostać dożywotni zakaz słuchania Kazika Staszewskiego.

[Maciej]

Fajny koncert,w 94 to mieli formę koncertową niewątpliwie,zresztą kiedy nie mieli chyba nigdy bo zawsze ich występy live świetnie wypadały a Cugowski za każdym razem zaskakuje jak można tak śpiewac na żywo.

p.s http://www.youtube.com/watch?v=fhjM84BkxlE Cugowski śpiewający z Perfectem i zapowiedź Markowskiego oto "atomowe gardło" i nie przesadził ani o jotę
_________________
Light the fire, feast
Chase the ghost, give in
Take the road less traveled by
Leave the city of fools
Turn every poet loose

[Rafa]

To z Perfectem też niedawno znalazłem, kapitalne , no aż żal że na jakichś Tvp Kultura czy Polonia nie dają takich archiwalnych nagrań, koncertów, no naprawdę

[Maciej]

Skoro w survivorze jest Cień Wielkiej Góry to warto wspomnieć o tej płycie,jak ta płyta była nagrywana, wszystkie partie zespołu zostały nagrane na setkę, na przykład Szalonego Konia ogrywali sobie kilka tygodni wcześniej żeby go z marszu całego zagrać.Wszystko na 8-śladzie co wykluczało duble bo jeszcze potem dogrywano dodatkowe instrumenty (organy, hammond, piano,moog) i wokal.

Żeby w ogóle nagrali tą płytę to musieli wcześniej złożyć całą partyturę nutową całej płyty.Wyobrażacie sobie teraz że zespół może dopiero skorzystac ze studia jak złoży partyturę nutową i zostanie to zatwierdzone przez jakies tam władze??
Może dlatego w polsce w latach 60/70 ludzie którzy zajmowali się na powaznie muzyką mieli umiejętnosci, wiedzę i talent,byle kto nie nagrywał.

Najgorzej było zapisem perkusji bo tak rockowo się w polsce praktycznie nie grało ale tu ponoć udało się wywalczyć luz i warto zwrócić uwagę że Zeliszewski w momencie nagrań jest gówniarzem, zero doświadczenia a jego ekspresja, żywioł, przejścia i cała gra to John Bonham by się nie powstydził.Jak to możliwe że młokos w głębokim prl-u tak wymiata ano odpowiedź prosta niesamowity talent

Niemen i moog to osobny akapit tak naprawdę Niemen zagrał tylko wstępy do piosenek a całą resztę Stefankiewicz bo Niemen nie był na tyle sprawnym technicznie instrumentalistą żeby grać szybkie solówki,Marek Stefankiewicz (czyli taki nieoficjalny współpracujący) zagrał więcej niż Niemen ale w opsie płyty jest Niemen-moog, Stefankiewicz-piano i tyle choć całe to moogowanie w środku Szalonego Konia gra Stefankiewicz ale już tak zostawiono bo Niemen to była jednak gwiazda już wtedy a dwa pożyczył im mooga (a była to wówczas jedyna osoba posiadająca ten instrument w polsce) i jeszcze sam go wniósł gdzieś tam któreś piętro tego studia .Znowu część partii organowych na tym albumie gra sam Romek Lipko tylko też tego nie ma w opisie płyty .Takie to różne sprawki znowu nie tak powszechnie wiadome ta wielka płyta w sobie skrywa.
_________________
Light the fire, feast
Chase the ghost, give in
Take the road less traveled by
Leave the city of fools
Turn every poet loose