Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Najlepsza Płyta 2011? |
Queen |
|
13% |
[ 3 ] |
Double Queen |
|
4% |
[ 1 ] |
Rate Your Music |
|
21% |
[ 5 ] |
Machina |
|
0% |
[ 0 ] |
Winylowa |
|
8% |
[ 2 ] |
Dodawać komentarza do QW nieroby jedne! (opcja dla Bizona) |
|
30% |
[ 7 ] |
Mumin jest w porządku i wszyscy go tu szanują. |
|
21% |
[ 5 ] |
No oczywiście, że Jelonek. |
|
0% |
[ 0 ] |
|
Wszystkich Głosów : 23 |
|
Autor |
Wiadomość |
mumin_king
Dołączył: 14 Cze 2006 Posty: 6343 Skąd: Rzekuń
|
Wysłany: Czw Sty 12, 2012 4:15 pm Temat postu: NAJLEPSZE PŁYTY 2011 - LISTY DO 2.03.2012 |
|
|
Na początku było słowo od Bizona w podsumowaniu Ziutkowym roku 2011. Potem była myśl od mumina, że jednak trzeba zrobić oddzielne podsumowanie płyt. Tak, więc ten raz jeden (do momentu nowego sezonu NP, ale tak gdzieś jeszcze z rok czekajcie) robimy podsumowanie roku 2011. Przypomnijmy zasady.
* Typujemy 10 płyt, które naszym zdaniem najbardziej wyróżniły się na przestrzeni 12 miesięcy roku pańskiego 2011.
* Dopuszcza się głosowanie na mniejszą ilość niż 10 płyt, z tym, że wówczas zmieni się punktacja listy.
* Przy pełnej liście najwyżej oceniony przez usera album dostaje 10 pkt po czym punktacja listy maleje do 1 pkt. Przy liście niepełnej, daj my na to z 7 pozycjami najwyżej oceniona płyta dostaje 7. Przy liście 3 albumami 3 itp. itd.
* Głosujemy na albumy studyjne, koncertowe, epki, soundtracki (jeśli jest w nich zawarty nowy materiał)
* Przy głosowaniu na albumy live należy pamiętać, że można umieścić tylko 1 koncertówkę danego zespołu. Jeśli jakiś Marillion wpuścił 3 płyty koncertowe w ciągu roku możecie umieścić tylko jedną.
* Nie ma limitu lat jeśli chodzi o albumy na żywo. Tj. jeśli Deep Purple nagrali jakiś koncert wieki temu i dopiero w ubiegłym roku postanowili go wydać to nic nie stoi na przeszkodzie by tą płytę umieścić na liście.
* Zabrania się głosowania na wszelkiego rodzaju kompilacje, składanki, reedycje.
* Głosować mogą wszyscy, nie trzeba mieć 50 postów, nie musicie nawet komentować. Choć oczywiście uzasadnienie wyboru jest bardzo mile widziane.
* Głosowanie potrwa dłużej niż normalnie to trwało, no ale teraz żadne ramy nas nie obowiązuję. Koniec głosowania określę na tydzień przed takim pomysłem, co by wszyscy mogli się wyrobić.
Forum Queen enjoy this shit! _________________
GGP - na spotkanie ze świeżoscią
Bój się bloga NOWOŚĆ BLOG MUMINA
wg Matteya - bardzo sprytne ALTER EGO.
Zwycięzca Queenwizji - grudzień 2012
Ostatnio zmieniony przez mumin_king dnia Sro Lut 22, 2012 4:03 pm, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mefju
Dołączył: 27 Cze 2008 Posty: 2871 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: Czw Sty 12, 2012 4:35 pm Temat postu: |
|
|
No dopsz....
Bez opisów, bo ja po prostu przesłuchiwałem z ubiegłego roku płyty głównie po to by się zorientować co nowego w muzyce. Ale ich znawcą póki co nazwać się nie mogę. Choć może jeszcze w trakcie całego notowania to się zmieni, dosłucham tego i owego i jakieś uzasadnienia napiszę.
1. Zakopower - Boso - a jednak pamiętam coś więcej! No tytułowy to jest dobra rzecz, nie ma co. Mimo, że trochę już ograne i osłuchane, ale... no jest dobre, po prostu, no! xD Jak dla mnie to najbardziej charakterystyczny utwór 2011 roku! O i "Bóg Wie Gdzie" też daje radę. A może nawet i ciutkę lepsze jest?
2. Uriah Heep - Into The Wild
3. Lady Pank - Maraton
4. Red Hot Chili Peppers - I'm With You
5. Riverside - Memories In My Head
6. Yes - Fly From Here
7. R.E.M. - Collapse Into Now
8. Megadeth - Th1rt3en
9. Radiohead - The King Of Limbs
10. Dream Theater - A Dramatic Tour Of Events
Poza dychą lądują:
11. Gorillaz - The Fall
12. Ulver - Wars Of The Roses
Ale tak generalnie to to raczej nie był za dobry rok. Do pierwszych czterech płyt(no teraz to już pięciu razem z Zakopowerem ) to może i poczułem potrzebę, żeby jeszcze do nich wrócić, ale pozostałe to mi genitaliów nie urwały i chyba raczej odejdą w zapomnienie prędzej czy później. _________________
"Lepiej pić piwo niż nie" - Paulo Coelho
Ostatnio zmieniony przez Mefju dnia Pon Sty 23, 2012 11:46 pm, w całości zmieniany 5 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Michalzbiku95
Dołączył: 26 Lut 2010 Posty: 995 Skąd: Warszawa - Bielany
|
Wysłany: Czw Sty 12, 2012 7:25 pm Temat postu: |
|
|
1.Adele - 21
2.Coldplay - Mylo Xyloto
3.Red Hot Chili Peppers - I'm With You
4.Foster the People - Torches
5.R.E.M. - Collapse into Now
6.The Decemberists - The King Is Dead
raczej dopisze coś jeszcze, ale póki co tak to wygląda _________________ Nagroda "Tomisiępodobatomniejoznowucośfajnego 2010" |
|
Powrót do góry |
|
|
Mandey
Dołączył: 24 Sie 2007 Posty: 1579 Skąd: Rawicz
|
Wysłany: Czw Sty 12, 2012 7:31 pm Temat postu: |
|
|
Zerżnę z notatki fejsbukowej ale bez opisów.
01 | AIRBAG "All Rights Removed"
02 | LENNY KRAVITZ "Black And White America"
03 | KASABIAN "Velociraptor!"
04 | KORA "Ping Pong"
05 | BLACKFIELD "Welcome To My DNA"
06 | COLDPLAY "Mylo Xyloto"
07 | BLACK COUNTRY COMMUNION "Black Country Communion 2"
08 | R.E.M. "Collapse Into Now"
09 | NOEL GALLAGHER'S HIGH FLYING BIRDS "Noel Gallagher's High Flying Birds"
10 | ADELE "21"
Warte wspomnienia jeszcze...
Joe Bonamassa "Dust Bowl"
Gotye "Making Mirrors"
Radiohead "The King Of The Limbs"
Blondie "Panic Of Girls"
Beyonce "4"
Opeth "Heritage"
Tori Amos "Night Of Hunters"
Manic Street Preachers "National Treasures"
Joe Bonamassa / Beth Hart " Don't Explain"
Florence + The Machine "Ceremonials"
Roxette "Charm School"
PJ Harvey "Let England Shake"
Green Day "Awesome As Fuck"
Uriah Heep "Into The Wild"
Foo Fighters" Wasting Light"
Gorillaz "The Fall"
Stevie Nicks "In Your Dreams"
Moby "Destroyed"
Owl City "All Things Bright And Beautiful"
Yes "Fly From Here"
Red Hot Chili Peppers "I'm With You"
Steven Wilson "Grace For Drowning"
Amy Winehouse "Hidden Treasures" _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
mumin_king
Dołączył: 14 Cze 2006 Posty: 6343 Skąd: Rzekuń
|
Wysłany: Czw Sty 12, 2012 9:19 pm Temat postu: |
|
|
Akurat mam dychę jaką udało mi się przesłuchać przez ubiegły rok. Parę płyt na świetnym poziomie, w każdym bądź razie nie spodziewałem się przed odsłuchu tyle przeżyć. Parę niezłych, może te dwie-trzy ostatnie są już na zasadzie przywiązania do nazw, bądź wypełnienia tymczasowego, bo dupska nie kopią, ale i tak zły to rok nie był.
1. Mastodon - The Hunter
Czyli moje bardzo świeże odkrycie. Kumple mi ich polecił, puścił jeden kawałek ja się tak mocno nie zachwyciłem, ale za płytę chwyciłem i jak na razie kopie w jądra mocno. Wspaniałe kawałki, wspaniała muzyka. Jestem zachwycony kompletnie nimi.
2. Alice Cooper - Welcome 2 My Nightmare
Odkąd tworzył wiedziałem, że zrobi coś ciekawego. Ale najpierw pojawił się kawałek z Keshą potem włączyłem płytę i pojawił się przetworzony głos Alice'a zastanawiałem się po co tak rozdrobnił swoją legendę. Na szczęście nie wyłączyłem albumu po tej pierwszej piosence i dzielnie się trzymałem, bo potem mamy świetny hard rockowy album. Momentami chwytający, momentami bawiący, momentami wyciszający.
3. Black Country Communion - 2
Bo chłopaki nic nie stracili po debiucie. Nadal jest fantastycznie klasycznie i o to chodzi.
4. Uriah Heep - Into the Wild
Po pierwszym przesłuchaniu trochę się rozczarowałem. Chyba za bardzo myślałem, że uda się im coś nagrać na poziomie Wake the Sleeper. Ciągle nie jest źle, ale jakoś brakuje już takich hajlahtów jak Shadow z poprzedniczki, które spokojnie dałyby temu albumowi miejsce pierwsze
5. Luxtorpeda - Luxtorpeda
Przecudny, niezobowiązujący hard rock. Litza z zespołem a śpiewa hiphopowiec. Muzycznie łoi dupska, teksty są jakie są, ale kurwać nie o to tu chodzi. Rozjebali na Woodstocku i tyle. Świat wymiera, powoli ginie! Odrzuca perły, wybiera świnie!
6. Jelonek - Revenge
Nie wiem czy to fakt, że pierwszy album przeleciałem wzdłuż i wszerz, ale fakty są takie, iż album mnie aż tak nie jara. Owszem fajne motywy i podoba mi się nazywanie piosenek tak jak robi to Jelonek (Cockroaches Empire czy Mad Toad) jednocześnie tworząc odpowiednią do nazwy muzykę do której nie potrzeba słów, bo rozumie się wszystko co miało być zawarte w utworze. Ale jednak trochę mi zelżał.
7. Flogging Molly - Speed of Darkness
Zespół chyba przechodzi coś w rodzaju poszukiwań muzycznych, bo jeśli nadal jest to prosty niezobowiązujący punk irish rock to w pewnych momentach brakuje już miejsca na zachwyt, na jaki można było się zdobyć przy Swaggerze lub Drunken Lullabies. Choć nie nazwę tej płyty mianem słaba.
8. Red Hot Chili Peppers - I'm With You
No i zaczynam ze słabszymi albumami. Może dałem im za mało szans, ale chyba oni niezbyt radzą sobie ze Fiutsciante, może jak wróci za parę lat to znów nagrają coś lepszego jak po Navarro. Są tutaj jakieś duchy By the Way, ale cała płyta raczej nudzi niż zachwyca.
9. Whitesnake - Forevermore
Dwie płyty na doczepkę. Przesłuchane z jakiegoś tam obowiązku i nadające się w sam raz na zapchanie listy co by forować inne albumy.
10. Nazareth - Big Dogz
j.w. _________________
GGP - na spotkanie ze świeżoscią
Bój się bloga NOWOŚĆ BLOG MUMINA
wg Matteya - bardzo sprytne ALTER EGO.
Zwycięzca Queenwizji - grudzień 2012 |
|
Powrót do góry |
|
|
katebusz
Dołączył: 23 Paź 2010 Posty: 161 Skąd: centrum
|
Wysłany: Czw Sty 12, 2012 9:38 pm Temat postu: |
|
|
Albumu roku jako takiego nie znalazłam dla siebie, bo do każdego mam jakieś ale (mam nadzieję, że to nie było typowe wieczne narzekanie starych bab, tylko faktycznie słabsza kondycja artystów ).
1. Amplifier "The Octopus"
Płyta paradoks w tym zestawieniu - bo wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie miała prawa mi podejść: bo cholernie długa (ponad 2h), hałaśliwa, bez solówek. A jednak jest tu jakaś, hmmmm...przestrzeń i świeżość i niepokój i ciekawie zalatujące orientalizmem wstawki. I po przedawkowaniu progu najwyraźniej potrzebowałam czegoś na odtrutkę. Najciekawsze momenty: The Octopus, Trading Dark Matter On The Stock Exchange, Interstellar
2. Joe Bonamassa "Dust Bowl"
Oj poleżał sobie zeszłoroczny Joe długo czekając na swą chwilę, bo po pierwszych 2-3 odsłuchach wydała mi się strasznie płaska i do tego dużo słabszą kalką "Black Rock". Pół roku później przyszło olśnienie: „Dust Bowl” – zajebista zajebistość, „Meaning the Blues” – hehe więcej tu rocka niż bluesa, no i co z tego? Zajebista zajebistość, „The Last Matador of coś tam” – ależ to zwiewne. I jak ładnie plumka. „Prisoner” – kolejny gitargazm.
I wanna marry his Gibson!
Najchetniej wracam do: Dust Bowl i Prisoner
3. Airbag "All Rights Removed"
OK, wszyscy wiemy, co u poduszek powietrznych leży i kwiczy. Ale jak panie premierze nie kochać TAKIEJ gitary?
(dluższa przerwa)
4. Puscifer "Conditions of My Parole" Kate wyszła w końcu z buszu i odkryła Puscifera oraz dość niespodziewanie tolerancję dla elektroniki Przesyłam całuski dla Jamesa za Green Valley
5. Steven Wilson "Grace for Drowning" Skrócić “Sectarian”, wywalić “Postcard” przearanżować “Raider II” i miałbyś miał panie Stefanie Grand Prix za 2011.
6. Opeth "Heritage"Gdyby koniec roku był we wrześniu, opeciaki wygrałyby w cuglach – głównie z radości na uciechę, że growle poszły w las i wreszcie mogę coś położyć na półce obok „Damnation”. Ale nie może być, że album roku zaczyna mi się podobać dopiero od piątego utworu.
7. Pain of Salvation "Road Salt Two" Co to za instrument, który brzmi jak piła? Boziu, jak mnie on irytuje.
Punkty do Szwedów powędrowały za najpiękniejszy utwór roku Through the Distance, głos Gildenlowa i część instrumentalną, bo kompozycyjnie oprócz wspomnianego przed chwilą kawałka jest średnio.
8. Pendragon "Passion" Chyba jednak nie mam dość progresji, skoro kolejny przedstawiciel wylądował w dyszce. Oczywiście punkty tradycyjnie za połechtanie uszu gitarkami.
9. Riverside "Memories in My Head". Może i mało odkrywcze dziełko, ale brzegurzeki, głównie w łagodniejszej odsłonie, nigdy nie mam dość.
10. Blackfield "Welcome to My DNA". Kandydatów do jednego punkciku było wielu, ale trafił do Ś.P Blackfield, za całokształt. I za bardzo udaną promocję albumu zeszłej wiosny.
Ostatnio zmieniony przez katebusz dnia Sob Sty 14, 2012 5:08 pm, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Xavi
Dołączył: 06 Wrz 2010 Posty: 2519
|
Wysłany: Czw Sty 12, 2012 9:48 pm Temat postu: |
|
|
Generalnie bardzo słaby rok, żadnej genialnej płyty, która by zwalała z nóg, kilka bardzo dobrych i kilka wielkich rozczarowań (Radiohead, Dream Theater, trochę Mastodon i Opeth mimo wszystko).
1. Tom Waits - Bad as Me - w sumie jedna z jego słabszych płyt jakie znam, ale i tak starczyło na pierwsze miejsce. Człowiek ma gdzieś wszystkie trendy i inne bzdety, gra swoje już nie wiem, którą epokę. Momenty niesamowitej subtelności (takie Pay Me czy Kiss Me choćby) tu walnie niesamowitym riffem (Hell Broke Juce), tu się bawi głosem i formą (Bad As Me). Będę najczęściej wracał chyba.
2. Kate Bush - 50 Words for Snow - wspaniały soundtrack go generalnej szarzyzny jaka ostatnio panuje. Misty to naprawdę rzecz nadająca się do jakiego epickiego filmu. Snowflake to genialny otwieracz, a jeszcze mamy niesamowity duet z Eltonem Johnem. Reszta też ma swoje momenty. Bardzo śnieżnie, puch zasypał krążek i musimy się w niego wkopać.
3. PJ Harvey - Let England Shake - chyba najbardziej spójny album, z pomysłem, z przebojowością i klimatem. (On Battleship Hill czy England chociażby). Ona serio ma jaja chyba.
4. Opeth - Heritage - album bardzo fajny, ale zdecydowanie poniżej kreski oznaczającej połowę w kwestii 'Najlepsze ich płyty'. W sumie ciężko mi wskazać jakikolwiek ich album zdecydowanie słabszy. Ale generalnie są momenty (choćby dwa wielkie FF przy końcu, Devil's Orchard), spróbowali czegoś nowego i fajnie. Czas powrócić do tego w czym są najlepsi na świecie - death metal połączony z rockiem progresywnym.
5. Mastodon - The Hunter - najsłabsze w ich dorobku, ale wystarczyło na wysokie miejsce. Są klasyczne kopniaki w stylu Carl of the Burl czy Black Tongue, są eksperymenty. Ale ogólnie za mało momentów z poprzednich płyt, czyli dzika furia + obłąkany wokal + najlepsza perkusja świata. Te riffy są tylko bardzo dobre, nie rozwalają mi czaszki w pozytywny sposób.
6. Bon Iver - Bon Iver - 100 tysięcy instrumentów + fatalny wokal + masa pomysłów i wychodzi coś naprawdę nowego w muzyce. Szczerze powinno być wyżej. Za sprawą samego Perth czy Beth/Rest. Lekkość, przestrzeń i optymizm. Sięgam debiutu i chyba jest lepszy, jeszcze udział choćby na genialnej płycie Westa. Ciekawa postać.
7. Steven Wilson - Grace for Drowing - chyba też zaniżona. Bardzo fajna pierwsza część płyty i druga z genialnym Raiderem II, który jakby został nagrany 20-30 lat temu mógłby być klasykiem. Po prostu dobry prog, inny niż Porki, własny styl został zdefiniowany i życzymy kolejnych solowych popisów.
8. Fleet Foxes - Helplessness Blues - folku folku oparte na wokalu i akustyku. Naprawdę genialne melodie z pomysłem, bardzo leciutko płynie. Tytułowy to może nawet song roku razem z Midnight City od M83 i duecie Eltona z Bush. Genialne do koszenia trawy, serio, najlepiej w słoneczny dzień. Razem z Bon Iverem - odkrycie roku. Żadne Gotye i inne schematyczne i powtarzane rzeczy.
9. Dream Theater - A Dramatic Turn of Events - no kiedyś trzeba było Ostatnie 2 kawałki to powrót starej magii i jakby cały album miał ten poziom to byłoby miejsce pierwsze, a nie gdzieś na dnie. Reszta ma momenty, żadna nie niszczy w całości. NAWET MNIE. To chyba wystarczy bo już w sumie wspomnieliśmy na forum o wszystkim na ten temat.
10. Cliff Martinez - Drive - miał być Radiohead za to, że wcale ich płyta nie jest taka zła. No ale obiektywnie soundtrack z Drive'a jest lepszy. Przede wszystkim genialne 2 pop electro hity. Brzmi strasznie, ale są magiczne i kropka, czyli Under Your Spell i szczególnie Real Hero od niejakiego College'a. Nie wiem skąd wzieli - do genialnego filmu pasuje rewelacyjnie. I ambientowa reszta, która w filmie robi wrażenie, polecam zobaczyć. _________________ |
|
Powrót do góry |
|
|
Anunaki
Dołączył: 06 Mar 2009 Posty: 1794 Skąd: Wrocław/Warszawa
|
Wysłany: Pią Sty 13, 2012 3:12 pm Temat postu: |
|
|
Świetny rocznik według mnie.Moja dziesiątka przdstawia się nastęoująco:
1.PJ Harvey-Let England Shake
2.Airbag-All Rights Removed
3.Steven Wilson-Grace For Drowning
4.Joe Bonamassa-Dust Bowl
5.Opeth-Heritage
6.Puscifer-Conditions of My Parole
7.Memories Of Machines-Warm Winter
8.Almunia-New Moon
9.Beth Hart & Joe Bonamassa-Don't Explain
10.A King Crimson ProjeKct-A Scarcity Of Miracles
Ponadto:
The Black Keys-El Camino
Black Country Communion-II
Kate Bush-50 Words For Snow
The Kills-Blood Pressures
Warren Haynes-Man In Motion
Slow Electric-Slow Electric
Steve Hackett-Beyond The Shrouded Horizon
Wishbone Ash-Elegant Stealth
Amplifier-The Octopus
Riverside-Memories in My Head
Ulver-War Of The Roses
Derek Sherinan-Oceana _________________ The World Is Full Of Kings And Queens.Who Blind Your Eyes,Then Steal Your Dreams |
|
Powrót do góry |
|
|
wasdfg7
Dołączył: 16 Paź 2005 Posty: 4279 Skąd: Dębica/Wrocław
|
Wysłany: Nie Sty 15, 2012 12:54 am Temat postu: |
|
|
Dziś mi nie idzie tak jak jeszcze nigdy. Czy wiecie, że w punkcie krytycznym wykresu i-s linii nasycenia występują wszystkie stany skupienia czyli lód woda i para wodna JEDNOCZEŚNIE? A do tego, że na wylocie dyszy Bendemanna występuje prędkość poddźwiękowa? Niemniej jednak przejdźmy do konkretów. W mojej liście zmieniła się tylko jedna pozycja. NAR przypomniał mi o jednej płycie, która wyszła w 2011 roku. I od razu wskakuje na 1 miejsce.
Tak wyglądała lista jeszcze 2h temu:
Cytat: | Krótki aneks między maszynami przepływowymi a chłodnictwem.
Rok wyśmienity i bezkonkurencyjnie należał do:
1. Airbag - All Rights Removed
Da się? Da się! W XXI wieku brzmieć tak niesamowicie płynnie, potężnie i ... kto tu nie słyszy Pink Floyd (momentami nawet lepiej niż oni sami ) Anathemy czy innych "feelingowych" zespołów ten ... sam nie wiem co o nim myśleć. Niesamowite melodie i przestrzeń a do tego niczym nie ograniczona swoboda.
2. Steve Hackett - Beyond The Shrouded Horizon
Ależ ten koleś miecie na gitarze. Absolutny top jeżeli chodzi o gitarzystów.
iiii
3. Marillion - Live at the Cadogan Hall
Nie, nie najlepszy ich koncert. Ale i tak świetny. Czemu zatem nie na pierwszym? Bo trzeba dać szansę świeżakom. Wykonanie Quartz i This Train Is My Life to mój absolutny top wykonań live. Czemu? Se posłuchajcie.
4. Death Cab For Cutie - Codes And Keys
Według któregoś Theatera najlepsza płyta roku. Ja bym powiedział, że najłatwiejsza, najprzyjemniejsza i bardzo fajnie się słuchająca. Tak od czasu do czasu, żeby się odstresować.
5. Phideaux - Snowtorch
Troszeczkę stracili w moich oczach tą płytą, niemniej jednak dalej jest to jakiś poziom powyżej średniej.
6. Pendragon - Passion
I kto by pomyślał, że to ledwie kilka miesięcy temu ich koncert otworzył mi oczy. Bardzo fajne granie z mega zakończeniem.
7. Karmakanic - In A Perfect World
To świadczy tylko o tym, że nie skończyli się na Eternally pt2
8. Anathema - Falling Deeper
Na wyciszenie płyta idealna
9. Arena - The Seventh Degree Of Separation
Moje z nimi początki nie należą do najgorszych
10. Adele - 21
Byle nie Opeth ani Dream Theatre. Poza tym jest Rolling in the Deep i naprawdę świetny wokal.
Oprócz oczywistości (Opeth i Dream Theatre) odpadło jeszcze bodajże 4 płyty.
I zaznaczam. Wielu płytom brakuje jeszcze kilkunastu przesłuchań zanim ich pozycja się ustabilizuje. Robiłem to bardziej na czuja niż na obiektywną ocenę. Niektóre poznałem ledwie miesiąc temu, a inne nie uleżały się jeszcze od prawie roku. Tak czy tak wątpię, żeby zmienili się zawodnicy. Co najwyżej ich kolejność. |
A tak wygląda teraz.
Zaczniemy od razu od mocnego uderzenia.
1. Edison's Children - In The Last Waking Moments
Dlaczego Haters Gonna Hate? Bo jest to projekt poboczny członka Marillion. Och i ach już widzę jak wszyscy machają ręką i mają to gdzieś. Miło wiedzieć, że tak o sobie omijacie tę pozycję. Dlaczego na miejscu pierwszym? Bo Airbag już gdzieś w innym opakowaniu był. A tu ... ja tu widzę świeżość i inne podejście do sprawy. Nie ma genialnych kompozycji (jest jedna prawie genialna), ale jako płyta prezentuje się doskonale. Płynie sobie swobodnie przez cały czas jej trwania. Świeżość!. I jeśli Pete robi coś takiego na boku, to ... oj płyta Marillion będzie GENIALNA.
2. Airbag - All Rights Removed
3. Steve Hackett - Beyond The Shrouded Horizon
4. Marillion - Live at the Cadogan Hall
5. Death Cab For Cutie - Codes And Keys
6. Phideaux - Snowtorch
7. Pendragon - Passion
8. Karmakanic - In A Perfect World
9. Anathema - Falling Deeper
10. Arena - The Seventh Degree Of Separation _________________
MARILLION - BRAVE
The true soul of Queen band is lost...
______________________________
I've Been Blessed By God
Yet I Feel Forsaken
All To Me Was Given
Now It's Finally Taken |
|
Powrót do góry |
|
|
MCwalter01
Dołączył: 30 Maj 2010 Posty: 507 Skąd: spod Wrocławia
|
Wysłany: Nie Sty 15, 2012 5:39 pm Temat postu: |
|
|
1. Kasabian - Velociraptor!
Ten wybór może niektórych zdziwić, zwłaszcza osoby znające wcześniejsze dokonania tej brytyjskiej formacji. Jednak nowy album Kasabianu to bez wątpienia ich najlepsza i najważniejsza płyta zarazem. Zafascynowała mnie od pierwszego przesłuchania. Mamy tu dużą różnorodność repertuaru - od tytułowego nagrania przypominającego dokonania Beastie Boys do I Hear Voices brzmiącego niczym Kraftwerk. Podziw budzi to, że powstał niezwykle spójny album. I przebojowy. Na dobrą sprawę wszystkie 11 piosenek miałyby szansę stać się przebojami, gdyby tylko zostały wydane na singlach.
Let’s Roll Just Like We Used To
Days Are Forgotten
Switchblade Smiles
2. Tom Waits - Bad As Me
Po "Real Gone" ta płyta brzmi niezwykle świeżo i jak na Waitsa przebojowo. Album jest dość zróżnicowany. Mamy tu m.in. Satisfied nawiązujące do The Rolling Stones (w tej piosence udzielił się gościnnie Keith Richards), "presleyowskie" Get Lost czy folkowe Chicago. Nie brak tutaj również tego, za co wielu pokochało Waitsa czyli charakterystycznych dla niego ballad (Talking At The Same Time).
Chicago
Satisfied
Last Leaf
3. Steven Wilson - Grace For Drowning
Sama lista gości, których Wilson zaprosił do pracy nad drugim solowym albumem robi duże wrażenie: Jordan Rudess, Robert Fripp, Steve Hackett... Jednak nie tylko to jest dużym plusem wydawnictwa. Otóż całość to jedna z najlepszych rzeczy jaką artysta nagrał w ostatnich latach. Najważniejszą kompozycją na "Grace For Drowning" jest ponad dwudziestominutowa kompozycja Raider II, nawiązująca (jak cały album zresztą) do muzyki początku lat siedemdziesiątych.
Remainder The Black Dog
Raider II
Like Dust I Have Cleared From My Eye
**************************************************************************************************************************
4. Yes - Fly From Here
Udany powrót po dziesięciu latach. Świetna okładka, niezła produkcja i wspaniała suita Fly From Here. Warto było czekać na nowe dzieło zespołu.
5. Kate Bush - 50 Words For Snow
Niezwykle klimatyczna rzecz. Opowieść o śniegu. Jest ascetycznie (w brzmieniu) i mroźno. Ta płyta niemal zupełnie nie przypomina pierwszych dzieł artystki. Chociaż przez moment jest też przebojowo - wspaniały duet z Eltonem Johnem - Snowed In At Wheeler Street.
6. Foo Fighters - Wasting Light
Pierwsze skojarzenia po przesłuchaniu płyty - jest ciężej i bardziej przebojowo. O tym drugim świadczy sukces Walk na listach przebojów (również w Polsce). Jedna z najlepszych płyt zespołu.
7. Megadeth - Th1rt3en
Przyznam, że z pewną obawą oczekiwałem nowego albumu Megadeth i całe szczęście okazało się, że niepotrzebnie. Bo nowa płyta Mustaine'a to obok "Endgame" najlepsza płyta formacji w ostatnich latach.
8. Dream Theater - A Dramatic Turn Of Events
Tym razem jest bardziej piosenkowo niż na poprzedniej płycie. Płyta udana, pokazuje, że wybór Manginiego był trafiony. Wystarczy posłuchać Lost Not Forgotten.
9. Jane's Addiction - The Great Escape Artist
Nowy album przynosi nam zmianę wizerunku Jane's Addiction. Jest ostrzej. Czy to dobrze? Trudno powiedzieć. Uwagę przykuwa fakt iż w nagraniu brało udział trzech basistów (w tym Duff McKagan).
10. R.E.M. - Collapse Into Now
Pożegnanie ze słuchaczami w dobrym stylu, z klasą. I z uśmiechem na ustach. Naprawdę bardzo dobra płyta, choć niedoceniana, co wpłynęło pewnie na decyzję o zakończeniu działalności zespołu.
Ostatnio zmieniony przez MCwalter01 dnia Sro Sty 18, 2012 1:11 pm, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lemur Moderator
Dołączył: 13 Maj 2005 Posty: 5251 Skąd: z Komitetu Centralnego
|
Wysłany: Nie Sty 15, 2012 6:58 pm Temat postu: |
|
|
1. Florence + The Machine - Ceremonials
2. Kate Bush - 50 Words For Snow
3. PJ Harvey - Let England Shake
4. Bon Iver - Bon Iver
5. Fleet Foxes - Helplessness Blues
6. St. Vincent - Strange Mercy
7. Adele - 21
8. Wilco - The Whole Love
Jestem totalnym Xavim. Potem uzupełnię, nie mam czasu na myślenie teraz. _________________ Pierwszy Pisarz Forum 2006, 2007, 2009; Podpis Roku 2010
Mój blogasek: http://obserwujacylemur.wordpress.com/
Ostatnio zmieniony przez lemur dnia Nie Sty 15, 2012 7:26 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Anet
Dołączył: 20 Mar 2010 Posty: 762 Skąd: Leszno/ Wrocław
|
Wysłany: Nie Sty 15, 2012 7:13 pm Temat postu: |
|
|
Nie poznałam nawet połowy z tego co chciałabym poznać i jestem świadoma , że być może nie przesłuchałam jakieś perły ale mam nadzieję nadrobić
Z tych co miałam okazję poznać pierwsza 10 prezentuję się następująco :
1. Beth Hart & Joe Bonamassa-Don't Explain - poznałam 31.12 i od tego czasu króluje w mojej mp3 Płyta niesamowita. Bonamassa do moich ulubionych gitarzystów nie należy, a i tak album jest na pierwszym miejscu. Gość wie kiedy ma się schować, a kiedy uderzyć i potrafi to doskonale wyczuć. Wokal Beth niesamowity, barwa faktycznie trochę ,,czarna" momentami brzmi jak mężczyzna wręcz. Stworzyli razem niesamowity duet. Wiele dobrego, oj wiele.
2. Bon Iver- Bon Iver'- jeśli potrzebuję spokoju i odprężenia po ciężkim dniu, jest to album idealny. Otwieracz i zamykacz są najlepszymi kawałkami na płycie. Gościu nawet głosu nie ma, ale potrafi stworzyć klimat jak stąd na księżyc, czego niektórym dobrym wokalistom brakuje. Dla mnie plus ogromny.
3. Uriah Heep- Into The Wild - zdaję sobie sprawę, że pozycja jest mocno zawyżona. Myślę, że stało się to za sprawą majowego koncertu. Kawałki, które na płycie brzmią średniawo na koncercie mnie porwały. Zawieść mnie osobiście nie zawiedli i krążek zaliczam do udanych w ich karierze. Choć brak mi utworu, który by mnie zmiótł.
4. Opeth- Heritage - mnie osobiście nie zawiedli i spełnili oczekiwania. Ja nie narzekam. Utwór wymiatacz jest ( Folklore) i choćby dla niego chciałabym ich usłyszeć w lutym na żywo. Mam nadzieję, że się uda.
5. Kate Bush-50 Words For Snow - i tutaj znowu, płyta idealna na zimowe wieczory z kubkiem herbaty. Duet z Eltonem- poezja. Mało znam tę panią ale z chęcią poznam, bo ten krążek mnie niewątpliwie zachęcił.
6. Steven Wilson - Grace for Drowing - strasznie żałuję, że nie udało mi się zobaczyć go w Poznaniu na żywo Album nie jest spektakularny ale jest bardzo dobry. Pierwsza część chyba ciut lepsza od drugiej.
7. Tom Waits- Bad As Me - za nisko, oj za nisko ale nie dało się wyżej. Rain Dogs w ogóle poznałam dopiero w tym roku i byłam\ jestem ciągle zachwycona. Tutaj zachwycona nie jestem, ale ciągle pod wrażeniem, tego że on ma w dupie to co się teraz gra i co jest NIBY trendy i gra po swojemu. Dlatego trafia tylko do wąskiego grona ale jest przynajmniej w tym w 100% prawdziwy. Zero fałszu. Ja tę jego szczerość czuję jak słucham tego albumu. Cieszę się, że ten wykonawca trafił do mnie w tym roku.
8. Pendragon- Passion - nie mają albumu który by mnie porwał i ten nie jest żadnym wyjątkiem. Pojedyncze kompozycje mają naprawdę rewelacyjne, ale całościowo nie do końca ich kupuję. Tutaj są 2 bardzo dobre kompozycje a mianowicie Your Black Heart oraz Empathy. Na 8 miejsce wystarczy.
9. Blackfield -Welcome to My DNA - w moim odczuciu na pewno gorsze od pierwszych dwóch, ale mimo wszystko słucha się tego przyjemnie.
10. Dream Theater- A Dramatic Turn Of Events - za okładkę oraz za przepiękną balladę na sam koniec _________________ "O miłości wiemy niewiele. Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbujcie zdefiniować kształt gruszki." |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Nie Sty 15, 2012 8:31 pm Temat postu: |
|
|
rok jest tak zajebisty muzycznie, że zupelnie odpuscilem koncertówki, ktorych kilka naprawde fajnych wyszlo. wspominam o nich, ale jakby na boku, bo studyjnych plyt wyszlo po prostu zbyt duzo dobrych lub bardzo dobrych. szczegolowo rozpisywac sie nie bede, bo pisalem juz tu: http://www.facebook.com/notes/jakub-bizon-michalski/muzyczny-rok-2011-okiem-bizona-czyli-pisze-tu-bo-nie-tam-/275012402553248
a poza tym, o czesci tych plyt pisalem jeszcze obszerniej tam, gdzie pisalem, zanim przestalem tam pisać. jedziem.
1. opeth – heritage - zaryzykowali, zrazili do siebie mase ludzi, a ja jestem absolutnie zachwycony. po zapowiedziach spodziewałem sie dokladnie takiej plyty, jaka wyszla. wtedy nie moglem sie jej doczekac. nic dziwnego, że tak mi sie spodobala.
2. airbag – all rights removed - pierwsza plyta mnie urzekła, ale chwilami była nieco zbyt jednostajna w tym smutku i depresji. tu niby klimat podobny, ale wszystko jest bardziej porywające. homesick to arcydzielo, nawet jesli dwie pierwsze jego części to zżynka z riverside, a trzecia z pink floyd.
3. riverside – memories in my head - epka na trzecim miejscu w tak zajebistym roku? ano, bo ta epka trwa pół godziny i zawiera trzy kawalki, z ktorych dwa to absolutna ekstraklasa progresywnej muzyki w 21. wieku. to juz chyba moj ulubiony obecnie zespol. oni po prostu nie nagrywają złych rzeczy.
4. lunatic soul – impressions - i mistrz duda po raz drugi. on solo tez nie nagrywa złych rzeczy. cudny klimat, hipnotycznie, wkręcająco. elektryka nie ma, a mimo to szaleje za tą płytą, that says A LOT
5. black country communion – 2 - nie ma tu song of yesterday... ale i tak cała płyta jest megasolidną porcją hard rocka na znakomitym poziomie. little secret czy cold to kawałki na najwyzszym poziomie.
6. beth hart i joe bonamassa – don’t explain - pewnie byloby wyzej, gdyby to nie byly covery. bo plyta brzmi cudownie, brzmienie gitary soczyste i piekne, a glos beth zniewala. jak juz napisalem, to janis i koss 21. wieku
7. beardfish – mammoth - nie poznaliscie sie w qw, moze srednio wybralem, ale całą płyte uwazam za bardzo udaną. fajne pomysly, dobre nawiązania do klasyki, a do tego całość jest hmmm lekka. w sensie nie brzmieniowym tylko jakby nie przytłacza słuchacza ta progresywnością.
8. rival sons – pressure and time - cudny klasyczny hard rock podszyty bluesem. nawiązania do niemal kazdego klasycznego zespolu z lat 70tych. do konca zycia sobie nie daruje, że ich nie znalem w czasie HVF i nie poszedlem na ich występ, a nawet dwa, bo grali jaki zastepstwo na najmniejszej scenie tez po swoim normalnym koncercie... echhh.
9. the answer – revival - kolejna kapela grajaca megaklasyczny hard rock. obym mial szybko okazje zobaczyc ich na zywo bo zakochalem sie w tym brzmieniu. jak mi jeszcze ktos przy sluchaniu zeppelinów czy wczesnego whitesnake powie, ze tak sie juz dzisiaj nie gra, to w ryj dam.
10. bonamassa – dust bowl - i na koniec józef solo. nagrywal juz lepsze solowe płyty, przyznaje, ale to wciaż znakomity poziom. prisoner to wręcz bajka.
11. selah sue – selah sue - pewnie byłoby na liscie, gdyby nie to, że niemal polowa płyty mnie srednio kreci, bo to po prostu nie moje rytmy. ale z 4-5 kawalkow to absolutne cudo. pop na najwyzszym poziomie podszyty rn' i reggae, ale i tak najlepiej wypadają rzeczy akustyczne, jak explanations lub nieco nawiązujące do big bandów, jak queenwizyjne this world. az sie zastanawiam czy na koncert sie nie wybrac.
12. white willow – terminal twilight - storm season chyba bardziej mi sie podobalo, ale to tez jest udana plyta. wwhite willow z tych moich skandynawskich zeszlorocznych odkryc akurat jakos najtrudniej mi sie wgryzc, ale jednak ta plyta posiada sporo fajnych dzwiekow i ciekawe polaczenie retro progu z elektroniką.
13. uriah heep – into the wild - nie tak swietna jak wake the sleeper, no ale najlepszą plyte od 30 lat mozna nagrac tylko raz na 30 lat ta jest tuz za nią. wielkiego szału nie ma, ale kiss of freedom, nail on the head, i can see you czy tytułowy to swietny hard rock, a do tego znakomity bonusowy hard way to learn.
14. dream theater – a dramatic turn of events - gdyby trwala 43 minuty i zawierala pierwszy kawalek i ostatnie 4, to pewnie trafilaby do dyszki i to na niezlym miejscu. ale jak zwykle musieli popsuc wszystko przeladowaniem plyty srednim materialem...
15. yes – fly from here - udany powrot, andersona nie ma ale jest calkiem przyjemnie. to nie jest dzielo sztuki, ale miła dla ucha płyta. nie znam dobrze tworczosci yes, wiec ciezko mi jakies odniesienia tu czynic, choc odwolanie do dramy dosc oczywiste chocby ze wzgledu na sklad i pochodzenie kawalka tytulowego.
16. megadeth – th1rt3en - nie wgryzlem sie jeszcze dobrze w te pyte. ledwie 2-3 razy sluchalem, ale to wystarczy mi, zeby stwierdzic, ze megadave jest w formie. megadeth po zawirowaniach w skladzie ustabilizowal poziom i po dobrym endgame nie obniza lotów.
17. jelonek – revenge - fajny jelonek jest fajny. oczywiscie na dluzsza mete jest to troche zbyt jednostajne, a i jedynka byla chyba bardziej hmm melodyjna i porywająca, ale sa momenty. to calkiem dobra plyta.
18. ome – tomek beksiński - klimat jest. nie moja bajka zazwyczaj, zbyt ejtisowe brzmienie, ale poniewaz nagrane teraz, to brzmi to soczyscie, a nie plastikowo. ze 3-4 rzeczy naprawde swietne.
19. memories of machines – warm winter - po poznaniu queenwizyjnego before we fall spodziewalem sie chyba troche wiecej po tej plycie. a jest po prostu hmm miło. przyjemnie. nie ma sie specjalnie czego czepic, ale po prostu nic nie porywa az tak jak wspomniany kawalek.
20. mastodon – the hunter - the sparrow poznany na lp3 zapowiadal, ze moze jednak ten zespol gda troche inaczej niz mi sie wydawalo i ze moze warto poznac. i tak i nie. bo czesc plyty calkiem calkiem, ale calosc chyba jednak zbyt przytlączająca dla mnie. niemniej jednak na wspomnienie zasluguje.
21. roxette – charm school - wiadomo, że z pop-rocka cudów sie nie wycisnie, a i oni lepsze plyty nagrywali, ale kilka fajnych kawalkow jest, wersja deluxe ma swietne wersje roznych utworow na zywca, no i w ogole fajnie, ze ta plyta powstala.
22. aretha franklin - a woman falling out of love - przyjemne. głos oczywiscie jak zawsze cudowny. tyle, że spora część kawalkow jednak zbyt hmmm smooth jazzowo-rn'bowa, przez co sporymi fragmentami brzmi to jak lepsza wersja marii carey, a ja jednak wole arethe w repertuarze bardziej hmm motownowo-bluesowym. ale fajnie sie sluchalo.
23. adele – 21 - wspomne. bo co prawda za duzo wokol niej ostatnio szumu chyba i nagle wszyscy uwielbiają adele, ale przyznac trzeba, że w kategorii pop to jest calkiem udana plyta. choc wciąż najbardziej lubie jej goscinny udzial w queenwizyjnym kawalku the raconteurs.
koncertówki:
24. black country communion – live over europe - gdyby rok byl slabszy i liczylbym normalnie, to pewnie plyta bilaby sie o dyszke. znakomita koncertowka, na ktorej zespol brzmi chyba jeszcze lepiej niz w studio. wersje song of yesterday to kosmos.
25. slash – made in stoke - i kolejna swietna koncertowka, ktora moglaby w dyszce byc. kawalki gunsow, vr, snakepit i slash solo zmieszane i znakomicie zagrane. w zasadzie nie ma slabych momentow. myles czyni cuda, slash jak zawsze swietny a i reszta kapeli, mimo, że to anonimy, prezentuje sie znakomicie. czysty hard rock w najlepszej postaci.
26. pearl jam – pj20 - soundtrack to filmu biograficznego. swietne wersje roznych utworow, rzadkie nieraz, na przyklad z pierwszych koncertow. do tego troche demówek ciekawych. bardzo fajne wydawnictwo.
27. uriah heep – live in armenia - zespol wydaje ostatnio oficjalne bootlegi, wydal tez miedzy innymi combo z armenii dvd/2cd. fajny set, typowy dla zeszlorocznej trasy, swietne wykonania. publicznosc troche niemrawa no ale to juz jakby nie wina zespolu. uh mają mase koncertowek, ta na pewno nie jest najlepsza, ale powyzej sredniej.
honorowe wspomnienie dla:
28. whocares – out of my mind, które oczywiscie liczyc sie nie mze, bo to singiel, ale wspomniec należało, bo taki skład nie trafia sie codzien, a pierwszy kawalek zajebisty
a kilka płyt ze stefanem, foo fighters i hipgnosis na czele wciąż do poznania... _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here
Ostatnio zmieniony przez Bizon dnia Sob Sty 21, 2012 7:53 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
OberstPrymas
Dołączył: 24 Kwi 2010 Posty: 2830 Skąd: Świebodzice
|
Wysłany: Nie Sty 15, 2012 9:37 pm Temat postu: |
|
|
1. The Witcher 2 OST - Ale wyskoczyłem, nie? Pewnie, nie ma tu jakiś ewidentnych hiciorów, bo bardziej działa to jako tło. Jednak trzeba przyznać, że niektóre momenty są bardzo ambitne i zdarza mi się zapuścić od czasu do czasu kilka kawałków. Zresztą - kiedyś coś wrzucę do QW i się przekonacie.
2. Adele - 21 - Kurczę, jest to jedyna regularna płyta z 2011 roku, którą znam Nie jest to jakiś wybitny krążek, ale jest tu kilka bardzo przyjemnych kawałków. I nie mówię tu tylko o hitach.
PS: Ze swojej strony obiecuję, że zaznajomię się z płytą która wygra z tym plebiscycie. _________________ FAN KOBIAŁEK
GOŁA KASIA |
|
Powrót do góry |
|
|
whoatemydinner
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 1771 Skąd: Z Mornington Crescent.
|
Wysłany: Nie Sty 15, 2012 11:58 pm Temat postu: |
|
|
No uzbierało się jakoś 10 albumów, w tym jeden soundtrack. Do gry. Smutna prawda o mnie.
01 AIRBAG All Rights Removed
02 BLACKFIELD Welcome to My DNA
03 MIKE MORASKY Portal 2: Songs to Test By
04 RADIOHEAD The King of Limbs
05 ADELE 21
06 STEVEN WILSON Grace for Drowning
07 DREAM THEATER A Dramatic Turn of Events
08 "WEIRD AL" YANKOVIC Alpocalypse
09 SUBSIGNAL Touchstones
10 THIS WILL DESTROY YOU Tunnel Blanket
Tak to wygląda. Pierwsze miejsce to wspaniała kalka Pink Floydowego grania, z niezwykłym klimatem. No właściwie płyta, której się świetnie słucha. Czy człowiek chce się skupić na słuchaniu muzyki, czy zrobić sobie tło, idealnie pasuje. A już tytułowy oraz Homesick to kosmos. Dalej mamy płytę duetu Blackfield, którą przesłuchałem z ciekawości po usłyszeniu nazwy tego zespołu na forum oraz faktu, że jest tam Steven Wilson. Puściłem i się nie zawiodłem. Przyjemne granie. I najlepsze "fuck you" do słuchacza jakie ostatnimi czasy słyszałem w postaci drugiego tracka. Następnie soundtrack do gry roku, niesamowicie klimatyczny, świetnie zaaranżowany, nawiązujący chwilami dźwiękiem do gier z NES-a, a czasem bliżej mu do czystego ambientu. No i świetny sequel do Still Alive, czyli Want You Gone. Radiohead swoim albumem z początku roku otwierają miejsca poza podium. Zawiodłem się dość mocno po cholernie udanym In Rainbows, ale i tak jako wydawnictwo nie jest źle. Give Up The Ghost jest świetne, Bloom też całkiem lubię. Ogółem nie jest tak źle, jak by się mogło wydawać, a poza tym pamiętajmy, że gdyby nie Lotus Flower, nigdy nie ujrzelibyśmy tańczącego Thoma. 21 Adele to bardzo dobre popowe granie. Kobita ma głos i potrafi go wykorzystać. A już Set Fire To The Rain to mój hit roku. Pan z Porcupine Tree swoim drugim solowym albumem otwiera drugą połowę listy. Bardzo fajne dwupłytowe wydawnictwo, chociaż po przeczytaniu onanistycznych recenzji w różnych miejscach spodziewałem się ciut więcej. Płyta trzyma fajny poziom i pewnie byłaby wyżej, gdyby nie fakt, że słyszałem tylko 2-3 razy. A za każdym przesłuchaniem zyskuje. A niestety dalej na liście just już trochę nędzniej... Dream Theater z nowym perkusistą zaprezentowali się z dość słabej strony. Słychać, że panowie dalej mają kunszt, ale niestety pomysłów na kompozycje dobre w przeważającej większości brakuje. Para Breaking All Illusions/Beneath The Surface jest wyśmienita, poza tym jest kilka zajebistych fragmentów tu i tam, ale jako całość płyta mnie zawiodła. Dalej amerykański parodysta z nowym albumem z garstką parodii i komicznych piosenek. Są hajlajty, jak nowa polka, parodia w stylu Doorsów i Queen, oraz Skipper Dan, ale jako całość album działa nużąco, co jednak nie przejdzie dla albumu, który ma emanować zabawową energią śmieszności. Potem Subsignal, których mi polecił iTunes i no nie nazwałbym tego odkryciem roku, ale album może być. Nie widzę w tym graniu większej głębi, raz na jakiś czas może zapuszczę, ale generalnie gdyby teraz mnie ktoś wziął z biegu, nie byłbym w stanie zanucić ani jednego riffu czy melodii. Na koniec listy album którego się autentycznie boję przesłuchać do końca, czyli TWDY i ich doomgaze-owe coś. Jest atmosfera jak stąd do innej galaktyki, są świetnie wyprodukowane grube warstwy dźwięku, ale wszystko tworzy tak straszny klimat, że tej płyty się słucha jak psychologicznego horroru w reżyserii studenta szkoły filmowej. Ciężkie granie, i to bardziej w stronę wymaganej uwagi od słuchacza niż samego brzmienia albumu. Jak kiedyś znajdę noc do zarwania to włożę słuchawki i przesłucham na spokojnie. Wtedy pewnie wywinduje gdzieś wyżej. A tak to 10 miejsce jako ukazanie faktu, iż płyta mnie interesuje i choć jeden punkt powinna zdobyć. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dundersztyc19
Dołączył: 25 Sie 2009 Posty: 1356 Skąd: Kuala Lumpur
|
Wysłany: Pon Sty 16, 2012 4:53 pm Temat postu: |
|
|
No było trochę fajniej muzyki w ubiegłym roku, ale płytowo poznałem niewiele.
1.Różni wykonawcy - Fineasz i Ferb
Płyta z polskimi wersjami utworów. Nie mam jest fizycznie, ale znam wszystkie piosenki i są super, jak serial.
2.Kazik Na Żywo - Bar La Curva / Plamy na słońcu
No tak średnio przyjąłem ten album na początku, ale za drugim razem już lepiej wchodzi. Pewnie jeszcze parę razy będę musiał przesłuchać, by przyswoić całość. Ale teksty są moim zdaniem tutaj zbyt malkontenckie, w co po niektórych utworach. I nie jestem jedyną osobą, która tak uważa.
3.Lady Pank - Maraton
Album, którego by tutaj na liście by nie było, gdyby nie głupi zbieg okoliczności, że będąc w Empiku w głośnikach leciał w całości I to całkiem sympatyczny materiał, zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Uważam, że ballada "Mój świat bez Ciebie" jest całkiem super. I być może byłby to jeden z najbardziej lubianych albumów zespołu przeze mnie.
4.R.E.M. - Collapse Into Now
5.Red Hot Chili Peppers - I'm With You
6.Pearl Jam - PJ20
7.Coldplay - Mylo Xyloto _________________ - Odnoszę wrażenie, że niektórzy powinni dostać dożywotni zakaz słuchania Kazika Staszewskiego.
Ostatnio zmieniony przez Dundersztyc19 dnia Pią Lut 03, 2012 11:12 am, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
NAR
Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 5778 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Sty 16, 2012 5:51 pm Temat postu: |
|
|
nudzi mi się to napiszę. W końcu nie muszę się uczyć ani do egzaminów, ani pisać wypracowania, które bym musiał wygłosić jutro z samego rana.
tak patrzę, że ludzie się podzielili między tych, dla których rok był genialny, albo słaby. Dla mnie był... przeciętny Sporo niezłych płyt, kilka świetnych, ale chyba żadnej genialnej...
Jest jeszcze kilka rzeczy, których nie słyszałem i chciałbym w końcu nadrobić. Przede wszystkim nowa PJ, duet Bonmassy z kobitą, nowe Black Country, White Willow czy Steve Hackett. Częściowo obił mi się o uszy również Karmakanic i Magenta, ale jakoś bez zachwytów więc nie wracałem. W każdym razie na dzisiaj:
1 Kate Bush - 50 Words for Snow
Piękna płyta, po prostu bajecznie piękna. Pełna śniegu, spokoju, Kate, puchu… czasem bardziej, czasem mniej subtelna, ale przez prawie cały krążek (darowałbym sobie singiel) trwa wspaniała, odrealniona podróż. Utwór płyty? Chyba otwieracz. Snowflake jeśli nie jest moim ulubionym numerem roku to bez wątpienia jakieś top 3. Chociaż ten duet z Eltonem jest doprawdy wspaniały… W każdym razie, piękna, naprawdę piękna płyta. Dla mnie album roku. Polecam po stokroć.
The world is so loud…
Keep falling I'll find you
2 Tori Amos - Night of Hunters
Zdecydowanie najambitniejsza ze wszystkich pozycji na tej liście. Wspaniała, piękna, niezwykle dojrzała płyta. Inspiracje i podwaliny albumu są oczywiste. W ogóle Tori to chyba moje odkrycie ostatnich miesięcy jeśli chodzi o wokal i nie wiem czemu tak rzadko jej słucham. W sumie to ten album powinien być na pierwszym, ale potrzebuję chyba jeszcze trochę czasu by nim „nasiąknąć” W każdym razie wspaniała, przepiękna muzyka. Btw zdajecie sobie sprawę, że fortepian to najwspanialszy instrument w historii świata, prawda?
3 Tom Waits - Bad as Me
To z kolei chyba najbardziej przebojowa i najfajniej wpadająca w ucho płyta z całej 10. Do niej też chyba najczęściej wracałem. Tom… no co tu dużo gadać, kto zna ten wie – rox. Niezwykle równy album. Od kapitalnego otwarcia, przez cudowne ballady (Talking at the Same Time, Pay Me czy przede wszystkim Kiss Me) po brawurowy tytułowy i absolutne trzęsienie ziemi w Hell Broke Luce z przemega riffem i klimatem. Słucha się świetnie od początku do końca.
4 Steven Wilson - Grace for Drowning
Przehajpiona strasznie (RYM?, Wilson z tekstem, że to jego największe dzieło? No bez jaj), ale z tych wielkich progresywnych premier to chyba właśnie to mi najbardziej przypadło do gustu. Osobiście żadnego geniuszu w Raiderze nie doszukałem się, a inspiracje Lizardem momentami są aż nazbyt oczywiste (a propos nagrywania go te kilkadziesiąt lat temu ) i ogólnie jak na takie gabaryty to mnie jednak rozczarował. Moim ulubieńcem jest zdecydowanie Black Dog. Ale także miniaturka otwierająca drugą płytę - Belle de Jour, to nieprawdopodobnie piękna rzecz, faktycznie jedna z najpiękniejszych jakich się kiedykolwiek podjął. Szkoda że cały album nie trzyma tego poziomu. Lubię inne utwory Like Dust, Raider II czy Index, ale jednak do takiego Sky to tu mnóstwo brakuje.
5 Marillion - Live at the Cadogan Hall
Dopiero tutaj, bo to edynie koncertówka. Wspaniały klimat, Less is More to bardzo udany projekt (choć początkowo miałem mieszane uczucia), a ten koncert świetnie oddaje atmosferę tamtego krążka. A już to co oni odwalili w Quartz… magia, szczytowa forma. Totalnie inne od oryginału, inne emocje, ale równie wspaniałe, a gitara Rothery’ego z tego występu to po prostu ideał.
6 Radiohead - The King of Limbs / Supercollider -The Butcher
No tak, pewnie będę jedyną osobą, która ich tu da. IMO jednak nie do końca słusznie zjechana przez wszystkich (oprócz porcysa ;d). Bardzo lubię słuchać w całości. Jest krótka, nie męczy, ma całkiem niezły klimat. Słucha się bardzo fajnie. Oczywiście wszelkie zapowiedzi, że to następca Kid A są śmiechu warte, ale słucha mi się niezwykle przyjemnie. No i powstaje pytanie gdzie pójdą z kolejną płytą. Połączyłem z singlem, bo skoro Wilsonowi wolno to mi też. Ale jakby Mumin uznał, że jednak nie, to niech punkty liczy oczywiście albumowi.
7 Opeth – Heritage
A byłem pewien, że to będzie pierwsza trójka… Dobra płyta, nie jest genialna, nie jest rewolucyjna, ale to po prostu te 50 minut niezwykle porządnej roboty. Na pewno imo lepiej niż na poprzedniej płycie. Ale do takiego Blackwater Park to jednak mnóstwo brakuje… W każdym razie świetny klimat, kapitalne brzmienie i niezłe utwory. Uwielbiam tytułową miniaturkę oraz finał w postaci Folklore. Wspaniałe utwory. Ciekaw jestem, gdzie pójdą na następnym albumie, bo powoli kończą im się kierunki… Aker tą płytą w każdym razie pokazał, że ma jaja.
8 Ulver - Wars of the Roses
Świeżo poznana. Podobno najsłabsza z dotychczasowych. Nie wiem, nie słyszałem wszystkich, ale na pewno najprostsza i zarazem najbardziej przebojowa jak dotąd. Pierwszy kawałek to niemal popowy Ulver, lol. Przyjemnie się słucha, jedynie bym Norwegian Gothic wywalił, bo bez sensu jest. Ale dla samej pary Providence/September IV warto posłuchać. Reszta też niezła. Dobry klimat, a Ulver powoli staje się dla mnie jednym z najciekawszych obecnie działających zespołów.
9 Jakszyk, Fripp and Collins ─ A Scarcity of Miracles
W sumie nieco przereklamowana… nie mniej słucha się bardzo przyjemnie. Brak tu jakiś rewolucyjnych rzeczy, ale… no Fripp chyba nikomu nic udowadniać już nie musi. Karmazynowe szaleństwo już przewija się jedynie momentami, ogólnie jest niezwykle spokojna, miejscami piękna płyta. Pełna ciepła. No i warto to było wydać choćby dla tytułowego utworu.
10 Mastodon – The Hunter
Bardzo fajny hard rock Szczerze mówiąc, chyba nawet bardziej mi się podoba niż ich poprzednie, progresywne dzieło. Tylko jak już wspomniałem, ograniczyłbym perkusję, bo facet miejscami trochę chaosu wprowadza. W każdym razie bardzo fajne, niezobowiązujące granie, a kilka rockerów naprawdę na kapitalnym poziomie (Octopus, Black Tongue, Curl of the Burl czy Sparrow). Mastodon to też bardzo ciekawy obecnie zespół, nie wiem co ten Ziutek gada
za dychą, a warto wymienić
Memories of machines - Warm Winter (cudowne smęty)
Edison's Children - In The Last Waking Moments (bardzo pozytywnie, ale potrzebuję więcej odsłuchów)
Dream Theater - A Dramatic Turn of Events (nierówne, za długie, banalne i bez melodii, ale za to z dwoma genialnymi kawałkami na koniec i bez dark masterów)
Airbag - All Rights Removed (ładne porcupine floyd, zwłaszcza otwarcie i zamknięcie)
Ray Wilson & Stiltskin - Unfulfillment (zbyt amerykanizująca, ale momenty ma świetne)
Pendragon - Passion (nierówne niestety)
największym rozczarowaniem jest dla mnie nowy Blackfield i Paatos. Mam wrażenie jakby oba zespoły straciły umiejętność pisania, krótkich, przebojowych i niezwykle ładnych i zgrabnych piosenek. Może i dobrze, że Stefan się ewakuuje z tego statku...
warto jeszcze wymienić trzy bonusowe płytki, które nie weszły jednak na listę, bo to niepełne płyty/stary materiał. Kolejno
1 Anathema - Falling Deeper
cudowne, wspaniałe, relaksujące. A Crestfallen mnie totalnie urzekło.
2 Lunatic Soul - Impressions
bardzo udany, bonus/uzupełnienie. W sumie już nie mogę się doczekać, co Duda wymyśli na kolejnym solowym krążku.
3 Riverside - Memories in My Head
nieźle i poprawnie, ale zupełnie mnie nie porwała. Ot porządna robota. Czekam na coś nowego. _________________ oł je oł je oł je.
Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.
LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu> |
|
Powrót do góry |
|
|
Faraday
Dołączył: 30 Gru 2010 Posty: 476 Skąd: 25 dsf
|
Wysłany: Wto Sty 17, 2012 3:52 pm Temat postu: |
|
|
Tak na szybko, później zarzucę opisami.
1. Tom Waits - Bad As Me
2. Kate Bush - 50 Words for Snow
3. Bon Iver - Bon Iver, Bon Iver
4. CunninLynguists - Oneirology
5. PJ Harvey - Let England Shake
6. Mastodon - The Hunter
7. Steven Wilson - Grace for Drowing
8. Opeth - Heritage
9. Fleet Foxes - Helplessness Blues
10. Radiohead - King of Limbs _________________
last.fm |
|
Powrót do góry |
|
|
sauron
Dołączył: 21 Gru 2010 Posty: 105
|
Wysłany: Wto Sty 17, 2012 6:16 pm Temat postu: |
|
|
1. Kate Bush - 50 words for snow
2. Steven Wilson - Grace for Downing
3. Lou Reed and Metallica - Lulu
4. Radiohead - King of the Limbs
5. Superheavy - Superheavy
6. Lady Gaga - Born This Way
7. Red Hot Chili peppers - I'm with you
8. Kate Bush - Director's Cut
9. Hugh Laurie - Let them talk
10. David Bowie - Toy (o ile się liczy) |
|
Powrót do góry |
|
|
Bizon
Dołączył: 24 Sty 2004 Posty: 13394 Skąd: Radomsko/Łódź
|
Wysłany: Pią Sty 20, 2012 12:59 am Temat postu: |
|
|
głosować _________________
if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS
you never had it so good, the yoghurt pushers are here |
|
Powrót do góry |
|
|
lookaug
Dołączył: 03 Mar 2009 Posty: 1012 Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Sob Sty 21, 2012 12:10 am Temat postu: |
|
|
1. Opeth - Heritage
2. Riverside - Memories in my Head
3. Kate Bush - 50 Words for Snow
4. Chris Cornell - Songbook
5. Leszek Możdżer - Komeda
6. R.E.M. - Collapse Into Now
7. Myslovitz - Nieważne jak wysoko jesteśmy...
8. Dream Theater - A Dramatic Turn of Events
9. Luxtorpeda - Luxtorpeda
10.Steven Wilson - Grace for Drowning
To tak na szybko. Opeth dla mnie nagrał płytę roku i tyle. Riverside może i EPka, może i tylko 3 utwory, ale to nadal ponad pół godziny świetnej muzyki. Kaśka faktycznie klimatyczna, szkoda, że koniec grudnia był bezśnieżny, jeszcze lepiej by się słuchało. Akustyczny Cornell bardzo dał radę, podobnie Możdżer w interpretacjach nieodżałowanego Komedy. R.E.M. z solidnym pożegnalnym albumem, potem jedna z moich guilty pleasures czyli Myslovitz. DT nie aż takie złe, momenty są. Na dziewiątym fajny, energetyczny album z riffami Litzy i autystycznym przebojem lata. No i na koniec Wilson, którego słuchało się fajnie, chociaż do końca mnie nie porwał. Ale i tak o niebo lepiej niż totalnie skopany trzeci Blackfield. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kubolski
Dołączył: 05 Mar 2010 Posty: 1270 Skąd: Stare Polesie
|
Wysłany: Sro Sty 25, 2012 2:31 pm Temat postu: |
|
|
Mastodon, Opeth, Steven Wilson. Tyle w temacie. Red Hoci nagrali porządną płytę, ale jak dla mnie - bez ekscytacji. A Airbag to mdłe zrzynki z Floydów i Porków - po podpisaniu ACTA płyta "All Rights Removed" pójdzie do konfiskaty, zobaczycie. |
|
Powrót do góry |
|
|
mumin_king
Dołączył: 14 Cze 2006 Posty: 6343 Skąd: Rzekuń
|
Wysłany: Sro Lut 22, 2012 4:03 pm Temat postu: |
|
|
Tak więc, kto nie zagląda do tematu organizacyjnego to pisze tutaj.
OSTATECZNY TERMIN WRZUCANIA LIST TO 2 MARCA 2012 _________________
GGP - na spotkanie ze świeżoscią
Bój się bloga NOWOŚĆ BLOG MUMINA
wg Matteya - bardzo sprytne ALTER EGO.
Zwycięzca Queenwizji - grudzień 2012 |
|
Powrót do góry |
|
|
mumin_king
Dołączył: 14 Cze 2006 Posty: 6343 Skąd: Rzekuń
|
Wysłany: Wto Mar 13, 2012 8:11 pm Temat postu: |
|
|
Jako iż już 2 marca 2012 (za nami heh heh heh) zamykam głosowanie i wyniki niebawem jeszcze dziś. _________________
GGP - na spotkanie ze świeżoscią
Bój się bloga NOWOŚĆ BLOG MUMINA
wg Matteya - bardzo sprytne ALTER EGO.
Zwycięzca Queenwizji - grudzień 2012 |
|
Powrót do góry |
|
|
mumin_king
Dołączył: 14 Cze 2006 Posty: 6343 Skąd: Rzekuń
|
Wysłany: Wto Mar 13, 2012 9:02 pm Temat postu: |
|
|
NAJLEPSZE PŁYTY 2011
1. Kate Bush - 50 Words for Snow - 65
2. Steven Wilson - Grace for Drowning - 57
3. Airbag - All Rights Removed - 55
4. Opeth - Heritage - 52
5. Tom Waits - Bad as Me - 41
6. PJ Harvey - Let England Shake - 30
7. Bon Iver - Bon Iver - 27
8. Riverside - Memories In My Head - 25
9. Uriah Heep - Into The Wild - 24
10. Mastodon - The Hunter - 22
- Radiohead - The King Of Limbs - 22
12. Red Hot Chili Peppers - I'm With You - 21
13. R.E.M. - Collapse Into Now - 19
14. Black Country Communion - Black Country Communion 2 - 18
- Blackfield - Welcome To My DNA - 18
- Joe Bonamassa - Dust Bowl - 18
- Kasabian - Velociraptor! - 18
18. Beth Hart & Joe Bonamassa - Don't Explain - 17
19. Adele - 21 - 16
20. Dream Theater - A Dramatic Tour Of Events - 14
21. Lady Pank - Maraton - 13
- Marillion - Live at the Cadogan Hall - 13
23. Puscifer - Conditions of My Parole - 12
- Yes - Fly From Here - 12
25. Coldplay - Mylo Xyloto - 11
26. Amplifier - The Octopus - 10
- Edison's Children - In The Last Waking Moments - 10
- Pendragon - Passion - 10
- Zakopower - Boso - 10
30. Alice Cooper - Welcome 2 My Nightmare - 9
- Fleet Foxes - Helplessness Blues - 9
- Lenny Kravitz - Black And White America - 9
- Tori Amos - Night of Hunters - 9
34. Florence + The Machine - Ceremonials - 8
- Lou Reed and Metallica - Lulu - 8
- Luxtorpeda - Luxtorpeda - 8
- Mike Morasky - Portal 2: Songs to Test By - 8
- Steve Hackett - Beyond The Shrouded Horizon - 8
39. Chris Cornell - Songbook - 7
- CunninLynguists - Oneirology - 7
- Kora - Ping Pong - 7
- Lunatic Soul - Impressions - 7
- Megadeth - Th1rt3en - 7
- Różni wykonawcy - Fineasz i Ferb - 7
46. Death Cab For Cutie - Codes And Keys - 6
- Kazik Na Żywo - Bar La Curva / Plamy na słońcu - 6
- Leszek Możdżer - Komeda - 6
- Superheavy - Superheavy - 6
50. Foo Fighters - Wasting Light - 5
- Jelonek - Revenge - 5
- Lady Gaga - Born This Way - 5
- Phideaux - Snowtorch - 5
54. Beardfish - Mammoth - 4
- Flogging Molly - Speed of Darkness - 4
- Memories Of Machines - Warm Winter - 4
- Myslovitz - Nieważne jak wysoko jesteśmy... - 4
- Pain of Salvation - Road Salt Two - 4
59. Almunia - New Moon - 3
- Foster the People - Torches - 3
- Karmakanic - In A Perfect World - 3
- Kate Bush - Director's Cut - 3
- Rival Sons - Pressure and Time - 3
- St. Vincent - Strange Mercy - 3
- Ulver - Wars of the Roses - 3
- Weird Al Yankovic - Alpocalypse - 3
67. Anathema - Falling Deeper - 2
- Hugh Laurie - Let them talk - 2
- Jakszyk, Fripp and Collins - A Scarcity of Miracles - 2
- Jane's Addiction - The Great Escape Artist - 2
- Noel Gallagher's High Flying Birds - Noel Gallagher's High Flying Birds - 2
- Pearl Jam - PJ20 - 2
- Subsignal - Touchstones - 2
- The Answer - Revival - 2
- The Witcher 2 OST - 2
- Whitesnake - Forevermore - 2
77. A King Crimson ProjeKct - A Scarcity Of Miracles - 1
- Arena - The Seventh Degree Of Separation - 1
- Cliff Martinez - Drive - 1
- David Bowie - Toy - 1
- Nazareth - Big Dogz - 1
- The Decemberists - The King Is Dead - 1
- This Will Destroy You - Tunnel Blanket - 1
- Wilco - The Whole Love - 1 _________________
GGP - na spotkanie ze świeżoscią
Bój się bloga NOWOŚĆ BLOG MUMINA
wg Matteya - bardzo sprytne ALTER EGO.
Zwycięzca Queenwizji - grudzień 2012 |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|