FAQFAQ
SzukajSzukaj
UżytkownicyUżytkownicy
GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja

ProfilProfil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości
ZalogujZaloguj

Forum Forum.Queen.PL (tylko do odczytu) Strona Główna
Użytkownikami tego forum nie są wyłącznie (i w większości) członkowie Polskiego Fanklubu Queen, dlatego ogółu opinii prezentowanych na forum nie można traktować jako opinii Fanklubu, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru.
Polski Fanklub Queen

Czat.Queen.PL!
2011 - muzyczne podsumowanie

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum.Queen.PL (tylko do odczytu) Strona Główna -> Another World
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Porządny rok był?
Tak
28%
 28%  [ 4 ]
Nie ziębi ni grzeje
42%
 42%  [ 6 ]
Niespecjalnie
14%
 14%  [ 2 ]
Kebab w cienkim cieście po nocach mi się śni
14%
 14%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 14

Autor Wiadomość
Ziutek98



Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 3947
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sro Sty 04, 2012 10:41 pm    Temat postu: 2011 - muzyczne podsumowanie Odpowiedz z cytatem

Jakoś tak nikt się nie pali z założeniem tematu, więc sam postanowiłem to zrobić. Akurat mi Bizon na FB o tym niechcący przypomniał Wink

Ja na początek płyty, bo z tym chyba będzie najłatwiej:

1. Trivium - In Waves - nie zajebista, ale jednak dla mnie płyta roku, bardzo równa, kipiący od pomysłów, riffów, zagrywek, melodii. Panowie jeszcze nie kręcą się w kółko, ciągle się rozwijają. I bardzo dobrze znosi album próbę czasu.
2. Arch Enemy - Khaos Legions - kolejny genialny album zapewne dla większości na tym forum niesłuchalny Wink Z początku w ogóle mi nie leżało, ale weszło i naprawdę, robi wrażenie. Riffy, melodie, brzmienie. Oni już się dawno zamknęli w pewne schematy, ale powielają je bardzo przyjemnie dla ucha Cool
3. Megadeth - Th1rt3en - dali radę. Nie pobili poprzedniej, ale na pewno kilka wcześniejszych. Kilka naprawdę zabójczych riffów (Public Enemy Number One), genialne solówki oczywiście - i David Ellefson znów na pokładzie Smile
4. Burzum - Fallen - lepiej jak na Morningrise IMO. Melodie, folkujące motywy, no i pierwsze ever czyste wokale Varga, klimat nie do podrobienia na płycie.
5. My Dying Bride - The Barghest O' Whitby (EP) - tylko 30 minut i bez szczególnego szczęki opadania, natomiast daje się odczuć ten doomowy kunszt mistrzów tej muzyki. Brzmienie mocno nawiązuje do najstarszych dzieł MDB, ale posiada też szlachetność brzmienia, jakiej nabrali przez 20 lat swej owocnej kariery.
6. Opeth - Heritage - bardzo dobra płyta, choć na pewno nie stanie się jedną z moich ulubionych płyt Opeth. Dużo tu pachnie progiem z lat '70, przez co też bardziej błyszczy IMO kunsztem niż emocjami trochę. W sensie słucha się świetnie - ale też poza genialną kodą w Folklore bez ciar na plecach.
7. Cavalera Conspiracy - Blunt Force Trauma - nie wiem, czy dało się przebić debiut, ale z pewnością wyrównali. Jest tak samo mocno, ciężko, ale też chyba jeszcze bardziej melodyjnie, technicznie. Po takim składzie nie można się spodziewać złych wydawnictw Smile
8. Dream Theater - A Dramatic Turn of Events - choć w dyskografii DT niknie, to to całkiem dobra płyta jednak. Słucha się bardzo przyjemne, choć na pewno to nie są szczyty ich potencjału.
9. Riverside - Memories in My Head (EP) - jakoś mi wejść ta EPka nie może, poza Forgotten Land. Słucha się bardzo dobrze - ale też mało co zostaje w głowie Confused
10. Times of Grace - Hymn of a Broken Man - i bardzp fajne, o specyficznym klimacie wydawnictwo metalcore'owe na sam koniec.

Do przesłuchania jeszcze nowe płyty Amon Amarth, In Flames, Alice'a Coopera, w sumie i Foo Fighters bym ogarnął, bo single co leciały w radio świetne Smile
Na uwagę natomiast zupełnie nie zasługuje tegoroczna Anathema, Sepultura, Anthrax ani DevilDriver.


Z koncertów, na którym miałem przyjemność być:
1. Trivium - po raz drugi. No to był rozpierdol totalny, heloł, trzy lata temu jeszcze nie żyłem tak ich muzyką, tym razem jednak spijałem każdy dźwięk ze sceny. A i przede wszystkim podnieśli się wykonawczą, nie odstawiają wiochy jak kiedyś. Plus neizapomniane wspomnienia z obcowania ze swymi idolami, z którymi miałem niesamowitą okazję, jak gdyby nigdy nic, pogadać po koncercie na tyłach Progresji Very Happy
2. Roxette - trafiłem tam w sumie przypadkiem. Miałem nie iść, budżet by tego nie wytrzymał, ale przydarzyła się znajoma z wolnym biletem za friko Smile Niesamowite przeżycie pełne emocji i sentymentu, rozpieprzyli mnie konkretnie i sam byłem zdziwiony wychodząc i stwierdzając, że mało koncertów największych metalowych gigantów pozostawiło na mnie tak genialne wrażenie.
3. Cavalera Conspiracy - Stodoła. Rozpierdol, nie mam więcej do powiedzenia.
4. Black Label Society - zespół, który w tym roku bardzo sobie u mnie zyskał. No Zakk już nie ma 30 lat, ale jednak dalej czad jest, setlista może nie najlepsza, ale i tak bawiłem się przednio.
5. Closterkeller - no, zaskoczony byłem co nie miarę, w jakiej formie, mimo swych lat jest Anka Smile A i Mariusz pozamiatał aż miło, bardzo dobry występ w Warszawie-Wesołej.
6. Iron Maiden (Sonisphere) - po raz drugi, już nie było takiego szału jednak, bo i raz ich widziałem, a dwa, że warunki o wiele gorsze. Potężny plus - set, który powtórzył bodaj tylko z 5 numerów w stosunku do koncertu na Gwardii, także bardzo byłem usatysfakcjonowany Smile
Bez specjalnego spustu natomiast na przykład Motorhead w sumie.
7. Riverside (woodstock) - również po raz drugi, ech powtórzyłem się w tym roku trzy razy Wink Bardzo pozytywnie, szczególnie zapamiętałem Left Out. No i Hedonist Egonist - pozamiatali.
8. Heaven Shall Burn (woodstock) - niemiecki metalcore, kwadratowy jak chuj, przewidywalny do bólu, ale i zabawa była świetna i pozytywnie się zmęczyłem Smile
Było jeszcze parę fajnych imprez, ale też pchanie ich na tę listę byłoby mocno naciągane i na siłę jednak.

Z co lepszych singli bez kolejności wymienię:
Trivium - In Wawes
Arch Enemy - Yesterday is Dead and Gone
Megadeth - Public Enemy Number One
Dream Theater - On the Backs of Angels
In Flames - Deliver Us
Alice Cooper - I'll Bite Your Face Off
Foo Fighters - Alandria
Alter Bridge - Ghost of Days Gone By

no i absolutny hicior lata, czyli Lux Torpeda - Autystyczny

Rok generalnie bardzo dobry, dość obfity w koncerty (choć nie skorzystałem z dużej części, finanse), kilka niezłych płyt, z czego wiele naprawdę klasyków wydało w tym roku nowy album. Czekam teraz z niecierpliwością na 2012 i nowego Lamb of God czy przede wszystkim - The Cranberries!

Zapraszam do dzielenia się uwagami na temat minionego roku, wydarzeń muzycznych, wydawnictw, zaskoczeń, rozczarowań Smile
_________________
PRÖWLER - kapela rockowa, ja na basie. Info o koncertach na kanale pod linkiem Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Numer GG
Mefju



Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 2871
Skąd: Piaseczno

PostWysłany: Czw Sty 05, 2012 1:48 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jeśli chodzi o płyty - to nie umiem ocenić tego roku(jeszcze!). Odsłuchałem w wolnych chwilach czegoś tam na szybko co wiedziałem, że jakiś bliżej mi znany zespół wydaje(m.in. Uriah Heep - Into The Wild, Lady Pank - Maraton, R.E.M. - Collapse Into Now no i tą EP-kę Riverside'u) ale to bez jakiegoś zaangażowania czy emocji... ot tak po prostu żeby zorientować się co ci muzycy w tym roku wydali. A efekt tego póki co jest taki, że nic na chwilę obecną z tych odsłuchów nie pamiętam. Razz


Zaś jeśli chodzi o koncerty - matko, naprawdę wykurwisty rok! Very Happy Jeden z lepszych w moim życiu, nie tylko jeśli chodzi o wykonawców i ich poziom artystyczny ale też ogólnie pod względem mojej aktywności koncertowej. Wink Parę koncertów na których mi zależało co prawda z różnych przyczyn przegapiłem, ale te najważniejsze udało mi się na szczęście zaliczyć! Wink

Lecąc chronologicznie(w tej kolejności najłatwiej mi się wszystko przypomina):
-styczeń:
No zaczęło się od Ziutkowego Prowlera w klubie "Radio Luksemburg", hehe. Laughing Ale niestety jedyne co mi się udało stamtąd zapamiętać to to jak usilnie próbowałem dosłyszeć się w tym całym hałasie ziutkowego basu, który ciągle gdzieś nikł, za to na próbach zdawał się być bardzo dobrze eksponowany. Razz
W tym samym miesiącu zaliczyłem jeszcze Jelonka i Blue Cafe na XIX Finale WOŚP, ale genitaliów to mi nie urwało. Razz
-luty:
W łódzkim "Gnieździe Piratów" gdzie odbywał się łódzko-ogólnopolski zjad Qfanów grali jacyś (nie)Normalsi, czy tam jeden z nich co to Bizon wcześniej wrzucił ten zespół do QW... A nie czekaj! Ten zespół nazywał się Zakaz Wyprzedzania! Very Happy No nieźle mi przy nim odpierdalało, nie powiem. xD
-marzec:
No wtedy chyba nic nie było o ile dobrze mi się zdaje.
-kwiecień:
No, najważniejszy koncert mojego(i nie tylko Wink) życia z artystą, którego nie muszę chyba przedstawiać. Razz Roger Waters w Łodzi odwalił kawał dobrej roboty. Z takim spektaklem artystycznym to się nie może żaden teatr równać! Aż nie wiadomo co było piękniejsze - muzyka, czy też ilustracje do niej? Anyway najfajniejsza to była chyba ta wielka kukła tego nauczyciela. xD A w ogóle za sprawą już samej wielkości Atlas Areny koncert(a właściwie to powinienem rzec 'spektakl' Razz) sprawiał wrażenie, że jesteś w akcji jakiegoś filmu(a przynajmniej w momencie mojego minimalnie spóźnionego wejścia na salę ja sam odniosłem takie wrażenie!)! Very Happy I tylko żal dupę ściskał że nie można było zjawić się na drugim koncercie odbywającym się w tym samym miejscu już następnego dnia. Sad
-maj:
Koncert zespołu Sutersi(nie zaraz, teraz to oni chyba inaczej się nazywają, a zresztą łotewa Razz) w którym kiedyś grał Crystal i do przygotowania którego poniekąd się trochę przyczyniłem(m.in. materiał video zrobiłem xD). A odbył się on z okazji festiwalu "Noc Muzeów" w Muzeum Turystyki i Sportu w Wa-wie, gdzie pracuje mój dobry kumpel znany niektórym z Was jako Mateo. Wink Sam koncert jako tako - całkiem dobry, zwłaszcza ich klawiszowiec odwalał kawał dobrej roboty. Wink Ale obok innych atrakcji całego festiwalu zdawał się być tak trochę w cieniu.
Jeszcze tego samego miesiąca poszedłem z mamą do Kongresowej na koncert Robina Gibba z Bee Gees. Od strony technicznej i artystycznej wypadł niestety raczej słabo a sam Robin zdawał się być strasznie onieśmielony tym miejscem i publicznością. No ale mnie tam zależało po prostu na zaliczeniu(tylko bez skojarzeń proszę xD) kolejnego z ważnych dla mnie artystów póki jeszcze wszyscy żyją - aby po prostu móc zobaczyć i usłyszeć go na żywo. I tyle. Wink Mojej mamie też tyle właśnie wystarczyło do szczęścia.
Chciałem pojechać jeszcze na Uriah Heep do Wrocławia lub Katowic, ale ani nie miałem na to czasu ani pieniędzy ani nawet towarzystwa. Sad Z tego samego powodu odpuściłem sobie również Kult na juwenaliach warszawskich.
-czerwiec:
No tutaj było sporo koncertów na których mi cholernie zależało a których niestety nie udało mi się zaliczyć Sad, m.in. Iron Maiden na Sonisphere, Ringo Starr w Kongresowej(nigdy sobie nie wybaczę że przepuściłem jedyną i niepowtarzalną okazję zobaczenia na żywo żywego BEATLESA!!! Cała moja nadzieja już tylko w McCartney'u na Stadionie Narodowym) i Santana na Stadionie Legii, ale ten ostatni podobno został odwołany więc nic nie straciłem. Razz Udało mi się zajść tylko na Jamiroquai w ramach Orange Festivalu odbywającego się na tym samym stadionie. Przy okazji z zewnątrz stadionu mogłem przed nimi usłyszeć jeszcze innych wykonawców. Wink A sam koncert Jamiroquai to nawet udany, choć parę ważnych kawałków zostało pominiętych, a niektóre niepotrzebnie wydłużone do formy kobylastych instrumentalnych suit, zaś sam Jay Key pomiędzy piosenkami nie mówił nic poza skromnym "Thank You", acz kontakt z publicznością nawiązać mimo to potrafił, bo przechadzał się między ludźmi. Wink
-lipiec:
No, Queen Band na zlocie w NML rzecz jasna. Wink ABSOLUTNIE ŻADNYCH RÓŻNIC w brzmieniu ich instrumentów w porównaniu do oryginałów. Wink Naprawdę niesamowite przeżycie i mam nadzieję, że jeszcze ich kiedyś na scenie zobaczę. Smile
O jeszcze wiem, że Deep Purple gdzieś koło Słupska występowało... Sad No ale co ja mogłem zrobić?
-sierpień:
No Woodstock - to chyba oczywiste. Razz Najważniejsze jak dla mnie występy to: Projekt Grechuta, Projekt Republika(z Titusem z Acid Drinkers! Very Happy), Helloween, Riverside, Buldog, Łydka Grubasa, Prodigy... żartowałem! Laughing No i jeszcze jakiś metalowy zespół którego nazwy nie pamiętam. Już nie będę rozmieniał się na drobne, bo do aż takich szczegółów to moja pamięć niestety nie sięga. Wink Całościowo koncerty i tak były znakomite.
Na ten miesiąc miałem jeszcze w planach Roberta Planta na Torwarze i Ozzy'ego Osbourne'a w Sopocie, no ale oba wypady nie doszły do skutku. Sad To samo Queen Tribute w Lubartowie(żeglowałem w tym czasie po Mazurach)
-wrzesień:
Tu zdaje się nic nie było...
-październik:
jw.
-listopad:
Najpierw klimatyczny Jean Michel Jarre na Torwarze z jakże spektaktakularnym laserowym widowiskiem, że aż nie wiedziałem czy mam się bardziej skupić na słuchaniu czy na patrzeniu, potem już w Londynie SAS Band, gdzie prócz muzyki Queen można się było bawić również przy muzyce m.in. ABBy, następnego dnia musical We Will Rock You - no co? Chyba się liczy jako muzyczne wydarzenie nie? Razz W każdym razie to było coś wspaniałego! Chyba będzie to mój priorytet podczas kolejnej wyprawy do Londynu! Very Happy
Miesiąc zakończyłem symfonicznymi klimatami muzyki Queen w Łódzkiej "Wytwórni". Koncert co prawda skromny, no ale jak na początek działalności projektu to całkiem udany. Wink Fajnie było posłuchać w nowych aranżacjach również tych mniej znanych piosenek oczywistego nam zespołu, acz z drugiej strony kilka z tych najważniejszych zostało pominiętych.
-grudzień:
Tutaj miałem w planach dwa koncerty lecz oba nie doszły do skutku. Pierwszy to symfoniczny projekt grający piosenki z bajek Disney'a pod nazwą "Tyle Pięknych Snów", a drugi to Monsterrat Caballe. Oba odbyły się w Kongresowej. Na pierwszy nie poszedłem z powodu braku biletów, a na drugi z powodu braku kasy. Tego drugiego żałuję szczególnie, bo pierwszy obejrzę pewnie nie raz, a drugi ze względu na wiek i dyspozycję zdrowotną artystki mógł mi przeminąć już bezpowrotnie. Sad Ale obym się mylił.

No i tak by to wyglądało w tzw. telegraficznym skrócie! Wink
_________________


"Lepiej pić piwo niż nie" - Paulo Coelho
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
q_michal



Dołączył: 15 Lis 2003
Posty: 2049
Skąd: Lubartów/Warszawa

PostWysłany: Czw Sty 05, 2012 10:57 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mefju czy aby wiesz co znaczy "telegraficzny skrot" Smile?
_________________
"You can be anything you want to be
Just turn yourself into anything you think that you could ever be
Be free with your tempo, be free be free
Surrender your ego - be free, be free to yourself"

7 miejsc na podium w Wyborach Forumowych 2012 Smile !

www.klasykarozrywki.pl - Wydawnictwo, Usługi Dziennikarskie, Usługi Reklamowe, Internetowa Księgarnia Muzyczna, Turystyka Koncertowa, Imprezy i Projekty Kulturalne

www.sklep.klasykarozrywki.pl - Internetowa Księgarnia Muzyczna
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Mefju



Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 2871
Skąd: Piaseczno

PostWysłany: Czw Sty 05, 2012 1:40 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Qmichał, czy aby umiesz odróżniać rzeczy pisane żartobliwie od dosłownych? Razz
_________________


"Lepiej pić piwo niż nie" - Paulo Coelho
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Bizon



Dołączył: 24 Sty 2004
Posty: 13394
Skąd: Radomsko/Łódź

PostWysłany: Czw Sty 05, 2012 8:26 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

teraz sie nie bede rozpisywal, na to przyjdzie czas niedlugo i to pewnie raczej na fb, bo tam kilka osob juz mnie nagabuje o dluzszą notke z 2011 wobec braku mojego wkladu w wiadomego bloga. ukladac wedlug kolejnosci tez jeszcze nie bede z 2 powodow - po pierwsze, pewnie niedlugo mamoń (albo ktos inny ,ale on byl od roczników) zrobi top 2011 w odpowiednim temacie i wtedy bedzie kolejnosc, a po drugie, poznaje jeszcze 5 plyt kolejnych z 2011 roku, wiec za wczesnie. napisze tylko tyle, że byl to rok niezwykle udany muzycznie, pojawilo sie juz chyba około 20 płyt, ktore mam lub mieć chce, zarowno od zespolow sluchanych przeze mnie od dawna, jak i od moich zeszlorocznych odkryć. dawno nie bylo tak udanego rocznika pod tym wzgledem.
_________________

if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS

you never had it so good, the yoghurt pushers are here
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Bizon



Dołączył: 24 Sty 2004
Posty: 13394
Skąd: Radomsko/Łódź

PostWysłany: Sob Sty 14, 2012 7:06 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.facebook.com/note.php?note_id=275012402553248 moje spojrzenie na ten muzyczny rok Wink forma nieco hmm oficjalna, ale niewykluczone, że to trafi też gdzies indziej, a nie bede pisal dwóch wersji na potrzeby roznych ludzi Razz
_________________

if you don't like oral sex, keep your mouth shut...
http://issuu.com/rockaxxess/docs/rock_axxess_15-16 - nowy numer ROCK AXXESS

you never had it so good, the yoghurt pushers are here
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
NAR



Dołączył: 06 Lut 2008
Posty: 5778
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie Sty 15, 2012 1:33 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zrobiłem sobie podsumowanie, może nie wydanych w tym roku (a raczej nie tylko), ale ogólnie słuchanych przeze mnie rzeczy.
Zatem last mówi coś następującego
1
Marillion - 1,101
2
Pink Floyd - 576
3
Radiohead - 520
4
Nick Cave and the Bad Seeds - 472
5
Dream Theater - 464
6
Depeche Mode - 425
7
Nick Drake - 411
8
Porcupine Tree - 368
9
Anathema - 354
10
Tom Waits - 280

I faktycznie to zestawienie jest dość prawdziwe. Najczęściej słuchaną płytą jak podaje last jest Pink Moon co jakimś wielkim zdziwieniem nie jest, bo jestem tym człowiekiem totalnie oczarowany.
A to lista piosenek, z którymi najbardziej mi się kojarzy ten rok. Czy to przez tekst, czy melodię, czy fakt że katowałem się nimi przez ostatnie 12 miesięcy czy też wszystkim naraz.
Kolejność prawie przypadkowa
Cytat:

David Bowie – Wild Is The Wind
Nick Drake – Things Behind The Sun
Marillion – Hard As Love (wersja z Less is More)
Marillion - This is the 21st Century
Marillion – Wrapped Up In Time
Marillion – This Train Is My Life
Marillion - Older Than Me
H – Nothing To Declare
Depeche Mode – In Your Room
Pink Floyd – The Final Cut
Pink Floyd – Time/Great Gig
Talk Talk – Living In Another World
Depeche Mode – Black Celebration
Nina Simone – Wild Is The Wind
Anathema – A Simple Mistake
Dream Theater – Beneath the Surface
Ray Wilson & Stiltskin – Ought To Be Resting
Dream Theater – Breaking All Illusions
Marillion – Runaway
Fish – Cliché
Brian Eno – By This River
Johnny Cash - We'll meet again (chyba jedyna radosna pozycja na tej liście Laughing)
Peter Gabriel – Here Comes The Flood
Peter Gabriel – Don’t Give Up
Peter Gabriel – Red Rain
Kate Bush – Snowflake
Robert Plant – Darkness, Darkness
Jakszyk, Fripp and Collins – A Scarcity of Miracles
Pendragon – Am I Really Losing You?
Pendragon – Breaking the Spell
Depeche Mode – Nothing's Impossible
Depeche Mode – Never Let Me Down Again
Tori Amos - Star Whisperer
Tori Amos – Me And a Gun
Marek Grechuta – Ocalić od zapomnienia
Marek Grechuta – Kantana
Deep Purple – You Keep On Moving
The Beatles – Something
The Beatles – Because
Johnny Cash – I See A Darkness


Mniej więcej.

Z tymi utworami najbardziej kojarzy mi się ten miniony rok. Nimi najbardziej się ‘katowałem’. W sumie dużo ta lista mówi…
…żartuję, ale to zdanie z wielokropkiem wydaje się mondrym zakończeniem.
_________________
oł je oł je oł je.

Powyższy post NIE jest oficjalną opinią Polskiego Fanklubu Queen, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru. Za obrazę uczuć religijnych i wszelkich innych proszę karać banem (na fejsie i innych portalach) jedynie owego użytkownika.


LOST: THE END - smutno mi
<smutno mu>


Ostatnio zmieniony przez NAR dnia Nie Sty 15, 2012 3:11 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
wasdfg7



Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 4279
Skąd: Dębica/Wrocław

PostWysłany: Nie Sty 15, 2012 1:36 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jak już pisałem w innym temacie. Nie będę się powtarzać tutaj. Dlatego dodam tylko, że energię cieplną wyraża się poprzez entalpię. O!


Rok 2011 był rokiem najwspanialszym jeżeli chodzi o muzykę w moim życiu. Pierwsza połowa zdecydowanie stała pod znakiem Marillion. Płyta Brave i Marbles w końcu stały się płytami absolutnymi, Anorakophobia czy jak się to tam pisze została doceniona. Inne zupełnie straciły w moich oczach. Generalnie mogę rzecz, iż wydaje mi się, że ugruntowała się i zobiektywizowała moja ocena zespołu Marillion choć są tacy, którzy twierdzą inaczej. Lubię tych, którzy wiedzą lepiej o tym co myślę. Ale jeśli pójść dalej to:

Zespoły za które chcę podziękować w tym pięknym 2011 roku:

Sylvan - chyba oni zdobyliby nagrodę na poznaną płytę roku. Drugie Brave i w ogóle. Kocham
Antimatter - biliby się z miejscem pierwszym ale byłoby ciężko. Plus koncert, który był... przepiękny
Edison's Children o których wspominałem w najlepszych płytach 2011
Pendragon za całokształ bo dziwnym trafem nie potrafili nagrać jednej doskonałej płyty ( a mają zadatki!!!). plus oczywiście koncert - prawdziwa energia a nie jakieś pierdu pierdu Antimattera.
Emiliana Torrini ze swą subtelną płytą nagraną na cześć(?) swojego zmarłego faceta. Podobno nudna....
Gazpacho które coraz mocniej uderza w bramy mojej głowy. Night już dawno jest i kocham, ale reszta powoli też się przeciskuje.
Airbag i kalka Pink Floydów
Phideaux i bodajże Doomsday Afternoon czy jakoś tak
Karmakanic - oj coraz mocniej i już nie tylko wiadomą płytą i wiadomym utworem

To te zespoły naprawdę POTĘŻNE jeżeli chodzi o moją ich ocenę w tym roku. Każdy z nich wydał coś co mną absolutnie wstrząsnęło i co pokochałem praktycznie od razu z miejsca. Przewiduję ciągły progres w ich poznawaniu... będzie piękny 2012 rok, zwłaszcza jeśli się zaczyna tak jak teraz. Nie mam absolutnie na co narzekać pod względem muzycznym. Olimp i takie tam.

Jeżeli chodzi o koncerty. Cóż. 2011 był najbardziej aktywnym rokiem mojej egzystencji jeżeli chodzi o koncertowanie.

Stary pierdziel czyli Fish, który mnie generalnie nie porwał. Tzn było fajnie i w ogóle... ale liczę, że na koncetach dostanę jakiegoś kopa, a tu było "tak se". Choć Incubus (utwór) - był wspaniały. Dalej Pendragon i naprawdę mocny kop. W sensie, że nie znałem ich w ogóle i od tego momentu mocno się w nich wkręciłem. Słuchałem ich cały miesiąc gdy sobie chodziłem ludzi ratować w Złotoryi. Dobrzy byli Wink Roger Waters - wiadomo. Rozpieprzył mur i myśli że jest bogiem. A gówno prawda. Bogiem to jest Gilmour który kilka tygodni później w Londynie zrobił to samo co Waters tylko 5x lepiej. Riverside którzy poszli w decybele aniżeli w klimat. Też i tak można, zwłaszcza, że tego wieczoru najlepszy był Patoos. Choć nie narzekam na nich, ale ... jednak chyba nie za bardzo moja bajka. Niektóre melodie mają naprawdę boskie, ale chyba w złą setlistę trafiłem. Dream Theatre i ten sam zarzut co Riverside. Niby wszytko fajnie i wspaniale, ale czegoś tu brak. Do dziś wspominam kawałki SFAM-owe. Dobre były. Kult o którym mogę napisać, że byłem. Antimatter, który był genialny i ELO, który był za krótki i mało konkretny. Nie tego się spodziewałem. Ocena wygląda następująco. Nie narzekam na żaden koncert na którym byłem bo każdy pod pewnym względem był fajny. Jedyne czym się różnią Pendragon, Waters i Antimatter od reszty to tym, że na nie jeszcze raz bym z przyjemnością poszedł, a nad resztą poważnie bym się zastanowił.


Żeby się nie ograniczać dodam jeszcze, że Deep Purple poza kilkoma wyjątkami to nic wspaniałego (są całkiem całkiem, ale generalnie to taka dobra średnia) (ale jak patrzymy na te wyjątki - wtedy jest mega wspaniale). Led Zeppelin jeszcze gorzej. Klasyka to nie dla mnie jednak. Nigdy się nie będę mógł wypowiedzieć gdy będą WIELKIE GŁOWY TEGO FORUM rozmawiać Crying or Very sad O ja nieszczęśliwy. Jakie kolejne sukcesy? Decyzja o wylocie na Hogartha. Im bliżej tym coraz bardziej zachowuję się jak różowa nastolatka oglądająca Hanne Montane. Jak wrócę to będę rzygać tęczą. Przynajmniej tego się spodziewacie. Prawdopodobnie Opeth mnie czeka w tym roku i oby Marillion w Polsce. Ale o tym będę pisać za rok.

Więc krótkie zdanie podsumowujące. Jestem nieobiektywny, nie da się ze mną rozmawiać, słucham tylko Marillion, Fish to gupek a Hogarth to Bóg i każde jego pierdnięcie jest tym czym gaz doskonały dla termodynamiki. Nie znam się na muzyce, nie rozpoznałbym piękna nawet jakby mi je wciśnięto w odbyt a dodatkowo Radiation uważam za największe osiągnięcie w historii muzyki. Och ...
_________________

MARILLION - BRAVE
The true soul of Queen band is lost...
______________________________
I've Been Blessed By God
Yet I Feel Forsaken
All To Me Was Given
Now It's Finally Taken
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Numer GG
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum.Queen.PL (tylko do odczytu) Strona Główna -> Another World Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group. Dopracował: Piotr^ Kaczmarek