Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pokacoolka
Dołączył: 22 Lis 2010 Posty: 77 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sob Maj 21, 2011 5:52 pm Temat postu: |
|
|
Sinia napisał: | Pewnie większości z nas by tutaj nie było gdyby Freddie żył dalej. Człowiek staje się legendą dopiero po śmierci. Kto wie czy teraz moim ulubionym zespołem nie było by The Rolling Stones gdyby Jagger nie zmarł w powiedzmy 1991. |
Uzależniasz stopień swoich preferencji muzycznych od stopnia śmiertelności wokalistów/ członków zespołu? Słuchasz Queen (zaraz, zaraz, słuchasz też pewnie Nirvany, Beatlesów, Michaela Jacksona, itp. prawda?) tylko dlatego, że Freddie (Kurt, John, Michael, itp.) nie żyje i po śmierci stał się legendą? Trochę to mi się z jakąś nekrofilią kojarzy
Znajomość okoliczności śmierci i cała "legenda" pewnie może wpływać na bardziej emocjonalny stosunek do danego artysty (vide: TATDOOL), ale wystarczy poczytać nawet to forum, albo jakieś blogi, czy coś w tym rodzaju, żeby dowiedzieć się, że wielu ludzi zaczęło słuchać Queen zanim kojarzyło ten zespół ze śmiercią Freda, nie mając większego pojęcia o okolicznościach jego śmierci (niektórzy nawet nie wiedzieli, że nie żyje, ha!) i całej tej legendzie. _________________ Na litość boską, królowo, czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus!
Sharin |
|
Powrót do góry |
|
|
Fankado
Dołączył: 29 Kwi 2011 Posty: 59 Skąd: Przemyśl
|
Wysłany: Sob Maj 21, 2011 9:30 pm Temat postu: |
|
|
cóz poza Queen lubie tez inne zespoły i póki co wszyscy członkowie żyją a Queen lubie nie z powodu tragicznej śmierci Freda tylko dla cudownych piosenek, jego boskiego głosu. oczywiscie w niektorych piosenkach doszukuje sie zwiazku z jego choroba ale na pewno nie jest to wyznacznik mojego (przynajmniej ostatnio) uwielbienia. _________________ Spread your wings and fly away with me. |
|
Powrót do góry |
|
|
shamar
Dołączył: 18 Maj 2008 Posty: 1942 Skąd: K-ce / Czewa
|
Wysłany: Sob Maj 21, 2011 11:47 pm Temat postu: |
|
|
Sinia napisał: | Pewnie większości z nas by tutaj nie było gdyby Freddie żył dalej. Człowiek staje się legendą dopiero po śmierci. Kto wie czy teraz moim ulubionym zespołem nie było by The Rolling Stones gdyby Jagger nie zmarł w powiedzmy 1991. |
Jagger juz w 91 był zwlokami. Jak mozna porownywac taki nedzny zepsol z Queen ?
Apropos Jacksona to też zryta akcja. Jego smierc to chyba najlpepsze co mu sie przydarzylo. Gosc nie nagrał porzadnej płyty od 20 lat. Popzrednia kiepska pzreszla absolutnie bez echa. Gyby nie zszedl ciagle nikt by o nim nie pamietal.
PS - jesli Fred by zył a mialy by nie powstać płyty nagrane juz za czasów choroby... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pokacoolka
Dołączył: 22 Lis 2010 Posty: 77 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 12:42 am Temat postu: |
|
|
shamar napisał: | Jagger juz w 91 był zwlokami. Jak mozna porownywac taki nedzny zepsol z Queen ? |
Fakt, że Jagger żyje, zaburza twój odbiór Rolling Stonesów. Spójrz na to z punktu widzenia Sinii - gdyby Jagger był trupem (a nie tylko żywym trupem;)) to byłby "legendą" i wcale nie uważałbyś RS za nędzny zespół, o! _________________ Na litość boską, królowo, czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus!
Sharin |
|
Powrót do góry |
|
|
Sinia
Dołączył: 25 Cze 2009 Posty: 332 Skąd: Dębno
|
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 1:15 am Temat postu: |
|
|
dobra dobra dobra, napisałem głupotę, ale już nie jeźdźcie po tym bo się robi OT. _________________ I'm Going My Way |
|
Powrót do góry |
|
|
Jaszek
Dołączył: 08 Lis 2010 Posty: 701 Skąd: Zawoja/Kraina Rhye
|
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 8:34 am Temat postu: |
|
|
shamar napisał: |
Apropos Jacksona to też zryta akcja. Jego smierc to chyba najlpepsze co mu sie przydarzylo. Gosc nie nagrał porzadnej płyty od 20 lat. Popzrednia kiepska pzreszla absolutnie bez echa. Gyby nie zszedl ciagle nikt by o nim nie pamietal.
PS - jesli Fred by zył a mialy by nie powstać płyty nagrane juz za czasów choroby... |
Całkowicie się z Tobą zgodzę Shamar bo to prawda, wszyscy po nim jechali a po śmierci go kochają jakże to fałszywe i także prawdą jest że gdyby nie choroba Mercurego nie byłoby by Innuendo _________________ I'm slightly mad
Oh dear |
|
Powrót do góry |
|
|
shamar
Dołączył: 18 Maj 2008 Posty: 1942 Skąd: K-ce / Czewa
|
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 11:06 am Temat postu: |
|
|
Pokacoolka napisał: |
Fakt, że Jagger żyje, zaburza twój odbiór Rolling Stonesów. Spójrz na to z punktu widzenia Sinii - gdyby Jagger był trupem (a nie tylko żywym trupem;)) to byłby "legendą" i wcale nie uważałbyś RS za nędzny zespół, o! |
Może przesadziłem z okresleniem "nedzny" Bo nedzny nie jest ale nie sadze, żebym uwazal go za cos innego niz uwazam. Ot takie granie gdzie prawie kazdy kawalek brzmi tak samo.
Co do Jacksona , dopisek , który pominalem :
Abstrahujac od tego co napisałem ( ze juz od lat był zapomniany ) możliwa byłaby też opcja, że koncerty w Londynie wyniosły by go znów wysoko, wydał by dobrą płyte i wroił by w obieg. No ale teraz można tylko gdybać.
Zamordowano go ( sam chyba też się do tego przyczynił ) za zycia a teraz bedą go mordować po smierci płytami ze starymi odrzutami, których nigdy by nie wydał.
Co do Innuendo - myśle , że znacznie wczesniej choroba miała wpływ na muzyke. W koncu jak się dowiedział pare lat wczesniej to musailo sie to jakos odbić na nim _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fankado
Dołączył: 29 Kwi 2011 Posty: 59 Skąd: Przemyśl
|
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 11:54 am Temat postu: |
|
|
Jakby Jackson żył to nadal byłby obiektem kpin z powodu wyglądu, nadal byłby pedofilem i murzynem ktory się wybielił i wystawia noworodki za okno.. a tak nagle wszyscy rzucili sie do kupna płyt i masowo chodzili do kina..
coz mogłabym oddac Innuendo, gdyby to miało Freda przywrocic _________________ Spread your wings and fly away with me. |
|
Powrót do góry |
|
|
agusiaa_w
Dołączył: 09 Sty 2011 Posty: 344 Skąd: Mała Aleja Róż
|
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 12:02 pm Temat postu: |
|
|
shamar napisał: |
Zamordowano go ( sam chyba też się do tego przyczynił ) za zycia a teraz bedą go mordować po smierci płytami ze starymi odrzutami, których nigdy by nie wydał |
sama bym tego lepiej nie ujęła... i szlag mnie trafia, jak słucham kolejnych "nowości"... żeby to jeszcze dobre było albo chociaż przyzwoite, a to cienizna jest _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pokacoolka
Dołączył: 22 Lis 2010 Posty: 77 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 12:55 pm Temat postu: |
|
|
O, i w tym kontekście Sinia ma rację, że śmierć wokalisty tworzy rzesze nowych konsumentów muzyki, osoby które owczym pędem rzucają się na płyty bo wypada, bo modne, bo to takie wzniosłe! Nie przyjmują żadnej krytyki twórczości, bo nie wypada źle mówić o zmarłym.
Mam wrażenie, że tak postępują przede wszystkim nastolatki, widzące świat w kategoriach czarno-białych, potrzebujące jakiejś egzaltacji. W wątku o Nirvanie w Another World jest o tym ciekawa dyskusja (jakby ktoś nie wiedział, a był ciekawy). _________________ Na litość boską, królowo, czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus!
Sharin |
|
Powrót do góry |
|
|
Undefined
Dołączył: 12 Maj 2011 Posty: 11 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 7:59 pm Temat postu: |
|
|
Rozmowa się tu wytoczyła, a ja nie biorę w niej udziału, nie dobrze.
Do tego, co napisał Sinia... Pewnego jesiennego popołudnia 1991, a wyjątkowo dobrze go zapamiętałam, weszłam do salonu, w którym mama siedziała w fotelu i płakała, a ja nie zwykłam widzieć jej niedoprowadzonej do porządku. Miałam najwyżej sześć lat, więc spytałam przerażona co takiego się stało, a ona mi odparła, że umarł Freddie Mercury. Muzyka Queen za sprawą mamy - i szczególnie jej - była z nami praktycznie wszędzie, a tu tak nagle ktoś taki odchodzi, bo wiadomo - do niewielkiej ilości informacji z zachodu mogliśmy mieć dostęp. W każdym razie przechodzę do sedna - to prawda, że śmierć tak niezwykłego człowieka działa na naszą psychikę i emocję - inaczej patrzymy wówczas na muzykę, którą tworzył. Ale pomijając ten istotny fakt - fantastyczna muzyka Królowej była, jest i będzie fantastyczna i tylko ignoranci nie będą w stanie tego dostrzec.
Pokacoolka napisał: | O, i w tym kontekście Sinia ma rację, że śmierć wokalisty tworzy rzesze nowych konsumentów muzyki, osoby które owczym pędem rzucają się na płyty bo wypada, bo modne, bo to takie wzniosłe! Nie przyjmują żadnej krytyki twórczości, bo nie wypada źle mówić o zmarłym.
Mam wrażenie, że tak postępują przede wszystkim nastolatki, widzące świat w kategoriach czarno-białych, potrzebujące jakiejś egzaltacji. W wątku o Nirvanie w Another World jest o tym ciekawa dyskusja (jakby ktoś nie wiedział, a był ciekawy). |
Jeśli mówisz o czasach, które nastąpiły po śmierci Freddiego, to było to zdecydowanie na mniejszą skalę, aniżeli ten cały chaos po odejściu Michaela. Na siłę tworzą nowe "przeboje" - czy to przeboje Jacksona? Nie powiedziałabym, to twory maszyn z jego głosem, które mają za zadanie zarabiać pieniądze. Ludzie biegają jak szaleni po emikach, bo Jackson, bo król. Duża część z nich nie miała pojęcia kim jest, zwłaszcza, że przed śmiercią trochę się wyciszył. Źle mi z tym wszystkim, bo fakt faktem - przyszło nam żyć w takich czasach, a jeszcze dwadzieścia lat temu wyglądało to całkiem inaczej.
I proszę, nie uogólniaj nastolatek i nie wrzucaj ich do jednego worka, bo to wydaje mi się po prostu złe i krzywdzące z naszej strony - pamiętam własne odczucia do tego sprzed dziewięciu lat : D _________________ I don't want to sleep with you
I don't need the passion too
I don't want a stormy affair
To make me feel my life is heading somewhere. |
|
Powrót do góry |
|
|
Pokacoolka
Dołączył: 22 Lis 2010 Posty: 77 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 10:09 pm Temat postu: |
|
|
Nawiązuję do śmierci Michaela, bo tylko to zdarzenie obserwuję świadomie. Jak umarł Freddie byłam o rok starsza od ciebie i nie kojarzę tego wydarzenia prawdę mówiąc w ogóle. Ale dowiedziałam się od ciotki, że mój wujek też jak się o tym dowiedział, to się popłakał. Zawodowy żołnierz! I wąsy sobie zapuścił ;p
To, że nie mam by myśli wszystkich nastolatków, wydawało mi się prawdę mówiąc oczywiste, ale na twoją prośbę sprostowanie "większość/ część/ pewna ograniczona ilość nastolatków (zakreślić właściwe)". Dokładnych ilości nie podam, bo nie prowadzę badań statystycznych na ten temat, a obserwację wyciągam li i jedynie z różnych for, blogów i w ogóle z internetu. Wiem że są różni nastolatkowie i że jeżeli jakaś mniej lub bardziej reprezentatywna grupa przejawia takie lub inne zachowania, to nie znaczy, że wszyscy tak myślą lub postępują.
A za tą całą histerię nie obwiniam tych nieszczęsnych nastolatków (a z mojego posta tak to może niestety wyglądać), tylko media, głównie plotkarskie, które nakręcają zainteresowanie, szukają winnych, roszczą sobie prawa do roli prokuratora i sędziego (jak w sprawie tego lekarza, co zabił/ nie zabił MJ?), każdego kto publicznie krytykuje zmarłego obrzucają obelgami (np. Leszczyńskiego, który skrytykował MJ po jego śmierci). Mam czasem ochotę powiedzieć, "ok, santo subito i dajcie już temu spokój". (notabene histeria po śmierci JPII i Lady Di była w podobny sposób nakręcana).
A z ciekawości,co się wydarzyło 9 lat temu?
A i żeby nie było, że offtopuję, doprowadzam się już do porządku i odpowiadam na zadane w tytule pytanie.
Najbardziej podoba mi się Freddie tak do roku 1976, jak miał długie lub półdługie włosy oraz nosił takie ubrania i biżuterię, których czasem mu zazdroszczę Brianowi też bym jeden naszyjnik ukradła. Pierwsza połowa lat 70 to moje ulubione Queen zarówno pod względem wizerunku scenicznego, jak i muzyki:) połowie _________________ Na litość boską, królowo, czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus!
Sharin |
|
Powrót do góry |
|
|
innuendo91
Dołączył: 30 Gru 2008 Posty: 228 Skąd: Gdańsk/Sopot/Gdynia
|
Wysłany: Pon Cze 27, 2011 4:26 pm Temat postu: |
|
|
Pokacoolka napisał: |
A z ciekawości,co się wydarzyło 9 lat temu?
|
Umarł George Harrison, a właściwie w listopadzie, 29. będzie 10 lat. _________________ "My soul is painted like the wings of butterflies
Fairytales of yesterday will grow but never die
I can fly - my friends" |
|
Powrót do góry |
|
|
Pokacoolka
Dołączył: 22 Lis 2010 Posty: 77 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto Cze 28, 2011 4:03 pm Temat postu: |
|
|
Aaa, w ogóle nie skojarzyłam, że o to chodzi. Dzięki za wyjaśnienie. _________________ Na litość boską, królowo, czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus!
Sharin |
|
Powrót do góry |
|
|
FOX
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 148
|
Wysłany: Wto Wrz 13, 2011 11:55 am Temat postu: |
|
|
Który Freddie jest najlepszy? Oczywiście ten jedyny i niepowtarzalny Mercury ! A tak serio, to nie znałem człowieka osobiście, ale jako wokalista , to od 1975 roku do 1991-go! |
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Wto Wrz 13, 2011 12:33 pm Temat postu: |
|
|
Hej, wiecie co? W gruncie rzeczy sama wypowiedź Freddiego jest w pełni wystarczająca: "Wkurzają mnie moje krzywe zęby, po za tym jestem super". Taka jest prawda.
Przed chwilą czytałem poprzednią stronę i doszedłem do takiej myśli, że na co dzień osobiście nie przykuwam takiej uwagi temu aspektowi, ale czytając poprzednią stronę, dotarło do mnie, co tak na prawdę straciliśmy my i w ogóle cały świat. Aż mi żal serce ścisnął, że Freddie już nie żyje. Na co dzień poprostu to wiem, ale przed chwilą takie uczucie mnie ogarnęło.
Niektórzy znajomi (właściwie każdy z którym o tym rozmawiałem), przyznał że wielka szkoda że nie żyje, bo gdyby nie rok '91, to mieliby wspaniałe koncerty i dalej by zostawiali wszystkie inne zespoły w tyle. . . _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
Gnietek
Dołączył: 04 Sie 2006 Posty: 936 Skąd: z pięknej planety zwanej Ziemią :)
|
Wysłany: Sob Wrz 17, 2011 1:13 pm Temat postu: |
|
|
Ośmielam się wątpić. John już na przełomie lat 80. i 90. był mało zainteresowany działalnością muzyczną i wolał skupiać się na rodzinie. Trzeba pamiętać, że Freddie miał problemy z głosem i jego kariera jako wokalista mogła skończyć się w pewnej chwili właśnie z tego powodu lub... po prostu dlatego, że już mu się by nie chciało. Skoro śmieszyły go dinozaury (The Who, The Rolling Stones - ludzie wcale niewiele starsi od Queen), które stale występowali pod koniec lat 80., to sam siebie też raczej już by nie chciał widzieć na sensie rockowej po czterdziestce, o czym zresztą niejednokrotnie mówił. To on odszedł od reszty zespołu w 1986 i skupił się na muzyce "bardziej poważnej" - musical, współpraca z Montserrat Caballe, cover klasyka, jakim było "The Great Pretender". Myślę, że wrócił do Queen tylko ze względu na to, że z nimi był w stanie nagrać coś, co będzie uznane za jego testament, coś takiego jak "Was It All Worth It" czy całe "Innuendo". W jakimś więc sensie raczej jednak dzięki rokowi '91 dostaliśmy muzykę, na którą inaczej nie moglibyśmy liczyć. Nawet zresztą jeśli to nie choroba Freddiego była powodem reunionu z 1988, to już na pewno ona spowodowała, że nagrano piosenki tak niezwykłe jak np. "I'm Going Slightly Mad" czy "Mother Love". Inaczej raczej można byłoby się spodziewać na "Innuendo" samych "I Can't Live With You". _________________ Wszyscy jesteśmy jak worki kartofli: czy chcemy, czy nie, i tak nas wrzucą do piwnicy. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kacio94
Dołączył: 09 Maj 2010 Posty: 1391 Skąd: Choszczno
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sinia
Dołączył: 25 Cze 2009 Posty: 332 Skąd: Dębno
|
Wysłany: Nie Wrz 18, 2011 10:15 pm Temat postu: |
|
|
Tak sobie właśnie pomyślałem że główna zmiana Freddiego polegała na przejściu ze zniewieściałego, gejowskiego, pasywnego i niemal kobiecego image z lat 1972-1976 do tego męskiego, ,,heteroseksualnego", przepoconego, testosteronowego i typowo dominującego z lat 1982-1991 a zwłaszcza 1985 gdzie na Live Aid ocieka seksem i męskością. Pomiędzy latami 1976-1982 Freddie przechodził transformację i co prawda nie przybierał już tak zniewieściałych poz, ale dalej sobie lubiał ubrać pajacyki, trykot czy cekiny (no w 1980 to już nie). Ale gdyby tak zestawić Fredda z powiedzmy teledysku Liar z 1973 do Fredda z jakiegoś koncertu z 84' lub 86' czy nawet teledysku do Headlong to zupełnie inny facet był.
Może to wynika z tego że po kilkunastu latach troche sie zmęczył wyginaniem, troche przytył, kości sie zestarzały... No widać np. że na Wembley 86' nie ma tego powera w jego pozach co były w Rainbow 74'.
Osobiście wolę wersję Fredda z lat 1972-1976, tam miał to coś, mówiąc o jego image'u. _________________ I'm Going My Way |
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Pią Wrz 23, 2011 1:43 pm Temat postu: |
|
|
Te wdzianka z okresu 1972/3 - 1975 z biżuterią i statywem to superancki imige! Mi się mega podoba! Ale moim numerem jeden jest strój z trasy w 1979 roku: Skórzana kurtka, skórzane spodnie, skórzana czapeczka, szelasy i zachowanie na scenie. Iście hardrockowo! Moc! _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
StrikesLikeColdSteel
Dołączył: 04 Paź 2011 Posty: 48
|
Wysłany: Sro Paź 05, 2011 12:06 pm Temat postu: |
|
|
Oskar napisał: | Hej, wiecie co? W gruncie rzeczy sama wypowiedź Freddiego jest w pełni wystarczająca: "Wkurzają mnie moje krzywe zęby, po za tym jestem super". Taka jest prawda. |
Ano, z wyjątkiem tego, że fanom jego zeby nie przeszkadzały, więc możemy bezpiecznie uznać, że cały Freddie był boski, łącznie z zębami. Jakby nie te zeby, to jego doskonałość po prostu mogła byłaby była przekroczyć granice ludzkiej odporności i porazić obserwatorów, więc lepiej że nie prostował. Doceńcie to. |
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Sro Paź 05, 2011 12:19 pm Temat postu: |
|
|
Facepalm _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
Niedzielan
Dołączył: 23 Wrz 2011 Posty: 5
|
Wysłany: Sro Paź 05, 2011 3:22 pm Temat postu: |
|
|
hehe zeby frediego |
|
Powrót do góry |
|
|
AdrianoDj
Dołączył: 05 Paź 2011 Posty: 1
|
Wysłany: Sro Paź 05, 2011 9:46 pm Temat postu: |
|
|
no tak zeby zyl do tej pory to muzyka w naszych czasach wygladala by zupelnie inaczej a tak wiekszosc wielkich gewiazd pozabierał pan do siebie i nic juz na to nie poradzimy
http://vsevidno.com/news/detail.php?id=1 |
|
Powrót do góry |
|
|
Oskar
Dołączył: 02 Lip 2011 Posty: 588 Skąd: Rumia
|
Wysłany: Czw Paź 06, 2011 7:59 am Temat postu: |
|
|
Wynocha! _________________ O! To też jest Queen'ów? Fajny kawałek! |
|
Powrót do góry |
|
|
david82
Dołączył: 09 Wrz 2012 Posty: 569
|
Wysłany: Nie Sty 06, 2013 12:34 am Temat postu: |
|
|
Sinia napisał: | Ale gdyby tak zestawić Fredda z powiedzmy teledysku Liar z 1973 do Fredda z jakiegoś koncertu z 84' lub 86' czy nawet teledysku do Headlong to zupełnie inny facet był.
|
Headlong nie bierz pod uwagę, wszak Fredek już tam jest niestety wrakiem człowieka... |
|
Powrót do góry |
|
|
Soplica
Dołączył: 06 Lis 2012 Posty: 680 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie Sty 06, 2013 12:42 am Temat postu: |
|
|
Trudno mi powiedzieć, bo uwielbiam Freddiego androgenicznego z czasów obcisłych ubranek z dekoltem do brzucha, futerek i czarnych paznokci u lewej ręki (ach...gdybym mogła być przez chwilę jego dopasowanym wdziankiem... )
Ale też okres Works - Kind of Magic mi się podoba - cholernie męski twardziel. Mrrrr! _________________ There's no time for us, there's no place for us... |
|
Powrót do góry |
|
|
Iskierka
Dołączył: 09 Maj 2013 Posty: 60 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw Maj 16, 2013 2:55 pm Temat postu: |
|
|
Mi się najbardziej podobał z zarostem,samiec alfa |
|
Powrót do góry |
|
|
Keeganab
Dołączył: 20 Mar 2013 Posty: 83 Skąd: z Konstelacji Kasterberous
|
Wysłany: Sro Sie 07, 2013 8:42 am Temat postu: |
|
|
Uwielbiam go z wąsem. Choć nie bardzo przepadam za Freddim Gaycurym Z niego taki muzyk jak z koziej dupy trąbka. _________________ "In space no one can hear Queen" |
|
Powrót do góry |
|
|
manwerty
Dołączył: 25 Lip 2012 Posty: 975 Skąd: kuj-pom
|
Wysłany: Sro Sie 07, 2013 8:54 am Temat postu: |
|
|
Keeganab napisał: | Uwielbiam go z wąsem. Choć nie bardzo przepadam za Freddim Gaycurym Z niego taki muzyk jak z koziej dupy trąbka. |
Może nie zauważyłeś, ale poza wokalem Freddie był naprawdę dobrym klawiszowcem. Znaczy może do poziomu Lorda, Wakemana, Emersona, Wrighta czy nie wiem Zawinula mu cholernie daleko, ale dużych umiejętności mu odmówić nie można. _________________ "Do you really want to live forever?
Forever and ever"
http://www.lastfm.pl/user/manwerty |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|