FAQFAQ
SzukajSzukaj
UżytkownicyUżytkownicy
GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja

ProfilProfil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości
ZalogujZaloguj

Forum Forum.Queen.PL (tylko do odczytu) Strona Główna
Użytkownikami tego forum nie są wyłącznie (i w większości) członkowie Polskiego Fanklubu Queen, dlatego ogółu opinii prezentowanych na forum nie można traktować jako opinii Fanklubu, w tym jego Zarządu i innych organów nadzoru.
Polski Fanklub Queen

Czat.Queen.PL!
Historia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 20, 21, 22  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum.Queen.PL (tylko do odczytu) Strona Główna -> FreestyleForum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
futureal



Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 554
Skąd: Edge of Darkness

PostWysłany: Czw Lut 05, 2009 6:16 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

ale Amerykanie i Brytyjczycy rozmawialiby nie z fanatykami tylko pragmatykami ...choć w sumie to już sam nie wiem, sam wiem jakie były wtedy nastroje w Niemczech, choć też wiem że ujarzmienie ZSRR dobrze przysłużyłoby się Polsce ,jak i całej Europie
_________________
Someone Chasing I Cannot Move
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
BeBe



Dołączył: 27 Gru 2006
Posty: 4252
Skąd: FAC 51

PostWysłany: Czw Lut 05, 2009 6:20 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

futureal napisał:
ale Amerykanie i Brytyjczycy rozmawialiby nie z fanatykami tylko pragmatykami ...choć w sumie to już sam nie wiem, sam wiem jakie były wtedy nastroje w Niemczech, choć też wiem że ujarzmienie ZSRR dobrze przysłużyłoby się Polsce ,jak i całej Europie


Prawda jest taka, że i opcja z nazistami i z komunistami była niszczycielska. Wybrano siłę, z którą nie trzeba było by walczyć 80 lat. No i która oficjalnie mordowała ludzi.
_________________
Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Marcin S.



Dołączył: 15 Lut 2005
Posty: 1865

PostWysłany: Czw Lut 05, 2009 7:15 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

futureal napisał:
Marcin-nacjonalizm jest zły wtedy gdy chcemy by taki był, sama ta ideologia pierwotnie wcale nie oznacza szowinizmu i nienawiści, tylko jest chęcią reprezentowania, twardych interesów Narodowych, takie biedne kraje jak Polska mają jakiś inny wybór niż nacjonalizm(rozsądny)

Zaraz zaczniemy dywagacje, czym jest nacjonalizm i będziemy się w tym babrać Wink
Ja się z Tobą w zasadzie zgadzam. Nacjonalizm w rozumieniu tradycyjnym (podkreślam, że nie są to żadne wywody naukowe, tylko po prostu moje postrzeganie odbioru tego pojęcia) rzeczywiście nie był tym samym, czym jest dzisiaj. Nacjonalizm kojarzy się dziś głównie z łysymi delikwentami, którzy krzyczą "Pedały do gazu" itp. Kiedyś to była ideologia, która podkreślała interes narodowy, ale też konieczność istnienia państwa narodowego (z czym się nie do końca zgadzam - wolę wielonarodową monarchię). Kwestia tego, czy np. w państwie narodowym - na przykładzie Polski - chodzi o to, by rządzili tylko etniczni Polacy, czy żeby oblicze etniczne było jednolicie polskie. Dla mnie na przykład królem Polski mógłby być Ukrainiec - byle by był dobrym królem. Przecież mieliśmy królów różnej narodowości i komu to przeszkadzało? Rosję carską do potęgi doprowadzili m.in. Niemcy.

Nacjonalizm nie spod znaku swastyk, tylko ten rozsądny, rozumiem jako bycie narodowcem - którym i ja jestem. Obrona interesu narodowego, lansowanie swoich punktów widzenia i rozwiązań jest udziałem każdego państwa. Doskonale robią to Niemcy dzisiaj, jednocześnie rozszerzając zakres swojej polityki - np. poprzez kapitał niemiecki w mediach w Polsce. Potrafią nam tez mówić, że państwo, które dba o swoje interesy, jest przeżytkiem, że hołduje niezdrowym egoizmom narodowym, ze to takie nieeuropejskie, ze prawdziwy Europejczyk dba o Europę, a nie swój kraj itp. To właśnie słyszeliśmy przez długi czas z Niemiec, szczególnie w czasach, gdy poklepywany po plecach Aleksander Kwaśniewski był chwalony za zdolności koncyliacyjne itp. (fakt, potrafił się dobrze zaprezentować na salonach, ale interesów narodowych to on nie bronił). I tak się też prowadzi egoistyczną politykę narodową - wmawiając innym, że oni tak nie powinni czynić, przejmując media w kraju (wykupując właściwie), także poprzez Unię Europejską, którą można zamienić w swój dyrektoriat. Moim skromnym zdaniem Niemcy też krok po kroczku będą chcieli w jakiś sposób odzyskać swoje ziemie wschodnie, niekoniecznie politycznie, ale np. doprowadzić do zwrotu ziemi dawnym wypędzonym właścicielom. Np. podczas powodzi we Wrocławiu w 1997 bardzo starali się, by księgi wieczyste nie zostały zniszczone podczas powodzi, Niemcy nie wzięły też na siebie roszczeń wypędzonych, Powiernictwo Pruskie - co ciekawe - nie wysuwa żadnych, ale to żadnych roszczeń wobec Rosji (która ma dawny niemiecki Królewiec, obecny Kaliningrad), bo wie, że Rosja jest za silna, tylko na Polsce można coś ugrać - czyli robią politykę po prostu, która ma swoje cele i która liczy się z realiami. Ale to tylko moja teoria, czasami natrafię na jakiś fakt, który to potwierdzi, ale bezpośrednich dowodów nie mam i mieć nie będę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
futureal



Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 554
Skąd: Edge of Darkness

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 9:12 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Oczywiście,że Niemcy mają takie zakusy, nie są tak bezczelni by starać się wprost o ziemie politycznie, ale narazie nie są, jak będzie za lat 20/30/50 nie wiadomo, ale zwrot majątku to kwestia paru lat, już się o tym mówi coraz głośniej.
Niemcy są nacjonalistami,ale jeszcze większymi są Francuzi, oba te państwa mają własne interesy w Europie, tworzą silny blok z Włochami i państwami Beneluksu, te państwa praktycznie zawsze są zgodne np. w polityce wobec Rosji, raczej w anty-amerykaniźmie(co akurat mnie nie razi) ,w polityce socjalnej(lansowanie wysokich podatków) ....Polska powinna w UE trzymać się krajów "nowej Europy" ,państw Skandynawskich i Wielkiej Brytanii ,tak myślę. Oczywiście dopóki UE się nie rozpadnie.

Nacjonalizm to nie są swastyki, mylisz pojęcia ,choć widzę ,że trop masz ogólnie dobry, nacjonalizm jest ideologią tak naprawdę bardziej izolacjonistyczną, tzn.polski nacjonalizm bo inny mam gdzieś szczerze mówiąc, nacjonalizm nie jest taki sam wszędzie, w państwu takim jak Polska jest ściśle związany z obroną nie z atakiem, taką mamy tradycję polityczną ,Polska dalej musi się bronić, już nie politycznie ale gospodarczo ,a także mimo wszystko kulturowo.
Dlatego dla Polski nie ma innej drogi niż twardy Nacjonalizm, co wcale nie oznacza że musimy ksenofobicznie patrzeć na mniejszości Narodowe, ja za tym wcale nie jestem, nie ma jednak przyzwolenia na nadużycia i opluwanie nas przez te mniejszości na co wielu pewnie zakusy ma, sam jestem z Opolszczyzny i wiem o co chodzi najlepiej.

Co do tego by rządził nami obcokrajowiec, wiesz to za komuny Polakiem był tylko ten kto miał korzenie ,dlatego wybitnymi Polakami w PRL byli agenci moskiewscy lub polscy rewolucjoniści z Felkiem na czele....dla mnie Polskość to nie krew a świadomość, chcesz pracować dla Polski u nas, to jesteś Polakiem ,krew nie ma znaczenia większego...a władca jak najbardziej ,przykład-Stefan Batory, chyba najlepszy Król Polski epoki nowożytnej.
_________________
Someone Chasing I Cannot Move
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Antares



Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 537
Skąd: Sieradz/Lublin

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 2:46 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

futureal napisał:
W ogóle to warto dodać,że uwolnienie Europy Śr.-Wsch od komunizmu było możliwe do 1956r. gdy ZSRR nie miał jeszcze atomu.

ZSRR miała broń atomową w 1949 r.
Jeśli chodzi o Polskę, to ja osobiście widziałem szansę na wyrwanie jej z bloku państw socjalistycznych do roku 1947 max. W lutym '47 odbyły się pierwsze wybory (cud nad urną). Wtedy było po ptakach.
futureal napisał:

....Polska powinna w UE trzymać się krajów "nowej Europy" ,państw Skandynawskich i Wielkiej Brytanii ,tak myślę.

A ja będę kładł nacisk, że Polska powinna stworzyć wspólny - silny blok z państwami Europy Środkowo-Wschodniej. Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Słowenia... niebawem najprawdopodobniej Chorwacja (jako jedyna może mieć szansę na dostanie się do Unii przed podpisanie Traktatu Lisbońskiego). Zauważcie jak dużo organizmów politycznych, z pozoru mało znaczących, miałoby szansę na kreowanie polityki europejskiej. TERAZ jest najwłaściwszy czas, żeby zainicjować wspólne porozumienie. Mam nadzieję, że my i nasi sąsiedzi się wreszcie obudzimy... A co do Skandynawii i Wielkiej Brytanii... sądzę, że w ich interesie byłaby współpraca z blokiem państw środkowo-wschodnich.

Marcin S. napisał:
Moim skromnym zdaniem Niemcy też krok po kroczku będą chcieli w jakiś sposób odzyskać swoje ziemie wschodnie, niekoniecznie politycznie, ale np. doprowadzić do zwrotu ziemi dawnym wypędzonym właścicielom.

Mam nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie, a jeśli tak dyskusja powinna się skończyć na zdaniu: To Panowie tę wojnę spowodowali, to Panowie tę wojnę przegrali. Finito.

A propos ziem odzyskanych... czy wiecie, że na mapach niemieckich z okresu '45-'91 często Śląsk, Pomorze Zachodnie, Warmia i Mazury widniały jako Ziemie Przejściowo należące do Polski?
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Numer GG
Marcin S.



Dołączył: 15 Lut 2005
Posty: 1865

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 5:33 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

futureal napisał:
Nacjonalizm to nie są swastyki, mylisz pojęcia


Pozwolę sobie zauważyć, że to nie ja mylę pojęcia - takie jest postrzeganie nacjonalizmu (skojarzenie ze swastykami). Zresztą, właśnie ci wymachujący swastykami zwą siebie nacjonalistami, tak też są opisywani. Moim zdaniem - krzywdząco dla nacjonalizmu.
futureal napisał:
dla mnie Polskość to nie krew a świadomość, chcesz pracować dla Polski u nas, to jesteś Polakiem ,krew nie ma znaczenia większego...a władca jak najbardziej ,przykład-Stefan Batory, chyba najlepszy Król Polski epoki nowożytnej.

Dla mnie też polskość to nie krew, tylko nie powiesz mi chyba, że Stefan Batory był POLAKIEM Wink

Co do tego, że Niemcy ponoszą moralną odpowiedzialność - da nas to oczywiste, a dla nich oficjalnie niby też, ale jak słyszę o "polskich obozach", o Centrum przeciw Wypędzeniom w Berlinie, o działaniach Związku Wypędzonych lub Powiernictwa Pruskiego... mam wątpliwości, czy oni nie chcieliby, by świat zapomniał, kto wojnę wywołał, kto doprowadził do Shoah - przecież w prasie światowej częściej niż "niemiecki obóz" pojawia się sformułowanie o "polskim obozie". Ja Niemców mimo wszystko cenię i wierzę, że prowadzą mądrą i długofalową politykę w jakiś sposób reinterpretującą i rewindykacyjną w stosunku do nas. Bo Niemcy są w stanie to zrobić - o ile my nie będziemy się kierować swoim 'nacjonalizmem'.

A Ziemie Zachodnie i Północne to właśnie jedyne odszkodowanie od Niemiec, jakie trafiło w nasze ręce. Moim zdaniem i tak mało. Ale dobrze, że jest UE - za niemieckie pieniądze funduszy nasz kraj się rozwija i to się nam należy jak psu buda. No i warto obalić jeszcze jeden mit o tym, że Wrocław czy Szczecin to odszkodowanie za ziemie na Wschodzie. Patrząc na to logicznie, to jest to absurd, poza tym niezgodny z faktami historycznymi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Antares



Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 537
Skąd: Sieradz/Lublin

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 7:26 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Odszkodowaniem nie było. W trakcie konferencji czy to Jałtańskiej, czy późniejszych jedynym faktem dokonanym względem obszaru przyszłej RP było to, że jej wschodnia granica będzie przebiegała na Bugu... a dalej stracimy Wilno. Sprawa Prus, Pomorza i Śląska była na tyle otwarta, że na początku Szczecin i Wrocław był poza naszymi marzeniami. A to, że ziemie odzyskane to odszkodowanie, że to nasze pradawne ziemie piastowskie... to była propaganda socjalistyczna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Numer GG
Marcin S.



Dołączył: 15 Lut 2005
Posty: 1865

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 8:54 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Było odszkodowaniem- takie było stanowisko Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, czyli oficjalnego rządu RP z premierem Mikołajczykiem na czele.

Co to utraty Kresów, o decyzja zapadła już w 1943 w Teheranie (później wygadał się Mołotow na jednej z późniejszych konferencji, iż już w Teheranie to ustalono, wtedy przedstawiciele rządu na emigracji wyszli z sali). Potwierdzono ją w Jałcie. Kwestia tego, co Polska dostanie na Zachodzie (i tu faktycznie pada termin "rekompensata" - tylko za co jest to rekompensata?) długo była nierozstrzygnięta. Ostatecznie ustalono to dopiero w Poczdamie (czyli dopiero na ostatniej konferencji Wielkiej Trójki - przez długi czas byliśmy okrojeni z Kresów i bez niczego na Zachodzie) - tereny na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej Polska dostała w "administrację".

Dość szybko musieliśmy się pozbyć złudzeń, ze dostaniemy Królewiec - ZSRR zgłosił pretensje do okręgu we wczesnej fazie rozmów nt. granic. Także status Szczecina był długo niepewny - w końcu administracja radziecka przekazała Szczecin Polakom dość późno (1947?). W tym czasie Chruchill pozwalał sobie na stwierdzenie, że "Polska gęś udławi się Szczecinem". Warto także wspomnieć, ze alianci zachodni długo nie chcieli się zgodzić na to, by komunistyczna Polska dostała zbyt wiele na Zachodzie kosztem Niemiec. Ale w tej części Europy rządził i dzielił pewien Gruzin Neutral i nic nie mieli do gadania, tak samo jak w sprawie przynależności Lwowa do Polski - jakieś drobne próby były podejmowane, ale wszystko zależało od pociągnięcia ołówkiem na mapie przez Dżugaszwilego Cool Tak wiec Lwów znalazł się w ZSRR, a Szczecin w Polsce, bo ZSRR i komunizm zapanował w Europie Środkowej i Wschodniej.

Z tym odszkodowaniem, to tego nie podnoszono w ten sposób w PRL-u. Raczej mówiono o prastarej polskości tych ziem:

http://www.youtube.com/watch?v=JYNeNirTZxs&feature=related

czyli wracamy na swoje, a nie bierzemy cudze, bo nam zrobił krzywdę (ja widzę to w ten drugi sposób - Szczecin czy Wrocław opowiadają głównie niemiecką historię, ale należą nam się jak psu buda, chociażby za samą Warszawę). Ale pozostaje pytanie, jakim prawem straciliśmy Kresy. I tak to należy przedstawiać - z polskiego punktu widzenia, czyli Ziemie Zachodnie nam się należą, a Kresy straciliśmy niesprawiedliwie. Zresztą, to jest nie tylko zgodne z naszym interesem (nacjonalizmem, jak to jest tutaj ujmowane), ale po prostu zgodne z prawdą i nie ma w tym cienia megalomanii. My powinniśmy mieć granice od Szczecina po Kamieniec Podolski i od Dolnego Śląska po Wilenszczyznę, tak by było sprawiedliwie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Antares



Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 537
Skąd: Sieradz/Lublin

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 9:35 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Marcin S. napisał:
My powinniśmy mieć granice od Szczecina po Kamieniec Podolski i od Dolnego Śląska po Wilenszczyznę, tak by było sprawiedliwie.


To już brzmi nieco śmiesznie i egoistycznie. Gdyby wziąć sprawę Polską po II WŚ w sposób absolutnie sprawiedliwy - nie tylko dla Polaków - dałbym Polsce:

- część Prus Wschodnich... trochę mniej niż dzisiejsze woj. warmińsko mazurskie BEZ Królewca (dlaczego o tym później) automatycznie zwiększone wybrzeże

- Wolne Miasto Gdańsk bezapelacyjnie pod naszą jurysdykcję

- nieco posunięta na zachód granica jeśli chodzi o Pomorze - maksymalnie wyglądałoby to jak dzisiejsze województwo pomorskie

- Wielkopolska, niewielkie zmiany około pięćdziesięciu kilometrów na zachód i trochę na północ, czyli uszczknięta mała część pomorza zachodniego

- Śląsk, granica obejmowała by tereny wokół Opola i niewiele na zachód, w żadnym bądź razie nie dostalibyśmy Wrocławia

- południowy wschód... cóż sprawa sporna - Lwów... ewentualnie dałbym Polsce, ale nic dalej... parę kilometrów - Ukraina/ZSRR

- granica okala Lwów później wraca do ziemi przemyskiej dotykając Bugu pnie się w górę dopiero przy Brześciu znów idzie nieco na północny wschód... Grodno... no i Nowogródek na siłę

- sprawa Wilna... jeśli bierzemy to miasto Litwini dostają Królewiec, jeśli nie Królewiec jest nasz, tylko południowy skrawek Wileńszczyzny pozostaje w rękach Polaków

Podczas wytyczania granic opierałem się głównie na strukturach etnicznych, biorąc pod uwagę to, że zarówno Ziemie Odzyskane jak i Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej były w większości zamieszkiwane przez narodowości nie-polskie.

PS: Aha, żebym nie był złym wujkiem Śląsk Cieszyński cały! Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Numer GG
BeBe



Dołączył: 27 Gru 2006
Posty: 4252
Skąd: FAC 51

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 9:42 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
My powinniśmy mieć granice od Szczecina po Kamieniec Podolski i od Dolnego Śląska po Wilenszczyznę, tak by było sprawiedliwie.


I nie byłoby mnie na świecie przez takich jak Ty ! Laughing Arrow Wink
A może podejmiemy się oceny Okrągłego Stołu na 20 rocznicę ?
_________________
Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Antares



Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 537
Skąd: Sieradz/Lublin

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 9:48 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja się podejmę, tylko najpierw spytam... Oglądaliście taki program na TVP 2 zamiast drugiego odcinka Dr. House'a... System 09... czy jakoś tak. Właśnie traktował o obradach okrągłego stołu i całkowicie zburzył mój światopogląd. Razz


BeBe napisał:
I nie byłoby mnie na świecie przez takich jak Ty ! Laughing Arrow Wink


A Ty co... z Mińska? Razz

Kilka minut później...

Zaraz pierdolca dostanę. -> http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Francuska-telewizja-pokazala-film-o-polskim-obozie-koncentracyjnym,wid,10825600,wiadomosc.html
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Numer GG
RockFan90



Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 1319
Skąd: Łobez/Gdynia

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 9:59 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dzisiaj mamy historyczny dzień- 20 lat temu, 6 lutego 1989 roku rozpoczęto obrady Okrągłego Stołu w Pałacu Namiestnikowskim. Dzisiaj z tej okazji przypominano tamte wydarzenia, w TVP INFO można było prześledzić sam początek tych rokowań, kiedy to przemawiali Czesław Kiszczak i Lech Wałęsa. O 14:23, czyli o godzinie rozpoczęcia pamiętnych obrad przy tym samym stole zasiadł prezydent Kaczyński wraz z dużą grupą historyków, aby omówić i przedyskutować dobre i złe strony obrad Okrągłego Stołu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Numer GG
Marcin S.



Dołączył: 15 Lut 2005
Posty: 1865

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 10:38 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Antares - zdajesz sobie sprawę, że gdyby Polska miała dostać rzeczywiście sprawiedliwą rekompensatę terytorialną od Niemiec, to graniczylibyśmy z Francją na Renie?

Dalej:

Cytat:
- południowy wschód... cóż sprawa sporna - Lwów... ewentualnie dałbym Polsce, ale nic dalej... parę kilometrów - Ukraina/ZSRR

To "ewentualnie" odnoszące się do Lwowa brzmi jak kpina lub potwarz. Nie bierz tego do siebie, ja po prostu tak reaguję. It's nothing personal, man. Cool Ale "ewentualnie" Lwów Polsce chciał "dać" Stalin. I skoro Lwów mógłby być poza Polską, to czemu nie Kraków?
Cytat:

- sprawa Wilna... jeśli bierzemy to miasto Litwini dostają Królewiec, jeśli nie Królewiec jest nasz, tylko południowy skrawek Wileńszczyzny pozostaje w rękach Polaków


Wilno i wszystko wokół było etnicznie polskie. Argument etniczny był podnoszony przez Ciebie na niekorzyść Polski. Teraz nagle ten sam argument, gdy przemawia za Polską, nie jest brany pod uwagę. Dlaczego?

I za co Litwa ma dostać Królewiec i cokolwiek od nas (w szczególności nasze Wilno)? Za "wyczyny" w Ponarach?

Gdyby brać struktury etniczne, to polska granica na zachodzie nie powinna przesunąć się nawet o milimetr. Mówimy o względach moralnych. Kresy, drogi kolego, są polskie i przede wszystkim polskie, że wokół polskich miast mieszkali ukraińscy bądź "tutejsi" chłopi... nie ulega wątpliwości, że cywilizacyjnie i historycznie to były miasta o polskim charakterze. Wiem, bo sam je widziałem na własne oczy i czułem się jak u siebie ;P Na polskim hydrancie we Lwowie prawie palce u nóg złamałem :Wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
futureal



Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 554
Skąd: Edge of Darkness

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 11:01 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dla mnie granica po II wojnie jest lepsza niż przed II wojną, to moje zdanie, wiem kontrowersyjne ale go nie zmienię, natomiast nie granica była problemem a to ,że Polska była w bloku Radzieckim, granica to tak naprawdę sprawa drugorzędna, bo co po granicy, skoro zaopiekował się nami Stalin, o tym ,że Polska odzyska Wrocław i Szczecin mówił już Dmowski w międzywojniu, to tak swoją drogą ....Wilno i Lwów to miasta które do Polski trafiły wraz w Unią Polsko-Litewską która wg.mnie była ogromnym błędem, niemniej jednak dobrze by było by Lwów był w granicach Polski(słabsza Ukraina)

a tak poza tym to Wrocław i Szczecin są Polskimi miastami i akurat w tym względzie komuniści mówili prawdę, Wrocław i Szczecin z Polski nigdy nie powinny odpaść ,ale to już sprawa dla mediewistów, tylko pytanie jakim prawem król Kazimierz(swoją drogą warchoł i bawidamek) ma przydomek Wielki ?


każdy kto mówi ,że Polacy nie decydowali o wysiedleniu Niemców tylko ZSRR nie wie co mówi, tak nie decydowaliśmy ale gadanie że wysiedlenie Niemców było złe jest dla mnie ignorancją ,wysiedlenia były koniecznością i aktem sprawiedliwości ,Niemcy powinny zostać rozczłonkowane na kilkanaście landów ,ale niestety nie było to po II wojnie realne
_________________
Someone Chasing I Cannot Move


Ostatnio zmieniony przez futureal dnia Pią Lut 06, 2009 11:04 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Antares



Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 537
Skąd: Sieradz/Lublin

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 11:03 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Marcin S. napisał:
Antares - zdajesz sobie sprawę, że gdyby Polska miała dostać rzeczywiście sprawiedliwą rekompensatę terytorialną od Niemiec, to graniczylibyśmy z Francją na Renie?


Jakim prawem?

Wilno oddałbym Litwie... dlaczego? A gdyby w Poznaniu około 70% mieszkańców byłoby narodowości Niemieckiej? Mielibyśmy je tak po prostu odpuścić? WILNO było historyczną stolicą Litwy... Czy kiedykolwiek Wilno należało politycznie do Polski? Nie, to było Wielkie Księstwo Litewskie. Polacy są biedni tylko wtedy kiedy ich ktoś pierze po mordzie, kiedy my robimy coś kantem jest pięknie. Bunt Żeligowskiego - o tym mówię... "bunt".


Co do Lwowa zgodzę się zbyt długo było związane z Polską, żeby je tak łatwo stracić. I właściwie nad stratą tego miasta najbardziej ubolewam... Miasto bliźniak Krakowa, ponoć wytworzyła się tam specyficzna kultura.

Co do Królewca... Polacy biorąc Wilno obligują Litwinów do wzięcia Rygi, a nawet Talina... Razz Nie mówiąc już o Królewcu.


futureal - Lwów trafił do Polski już za panowania Kazimierza Wielkiego Razz

Oooj... Kazimierza Wielkiego nie pozwolę absolutnie obrażać. Wg mnie w pierwszej trójce królów Polski w ogóle. Czy to, że był bawidamkiem nie pozwalało mu dobrze panować? (pomyśl o Freddiem, jego homoseksualizmie i umiejętnościach wokalnych)
Gdyby nie Kazimierz żylibyśmy pewnie w Czechach.


Ostatnio zmieniony przez Antares dnia Pią Lut 06, 2009 11:06 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Numer GG
futureal



Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 554
Skąd: Edge of Darkness

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 11:06 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lwów Lwowem jako Narodowiec dla mnie bliższe są ziemie zachodnie niż Kresy, Piłsudczycy których niezwykle szanuję ale kierowali się sentymentami Kresowymi, a tak naprawdę to esencją Polskości była przedwojenna Wielkopolska a motorem gospodarki Śląsk (tzn. byłby ale nie miał czasu by się rozwinąć)
_________________
Someone Chasing I Cannot Move
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Antares



Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 537
Skąd: Sieradz/Lublin

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 11:10 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie dyskutuję z kimś kto tak mówi o Kazimerzu Wielkim... Żarcik. Razz Zdrowa dyskusja. (co do Kazika argumenty niekonstruktywne)


Czy Wielkopolska była esencją polskości...? Kłóciłbym się. Centra kulturowe znajdowały się gdzie indziej... Kraków, Lwów, Warszawa... Wielkopolska była przesycona niemieckim żywiołem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Numer GG
futureal



Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 554
Skąd: Edge of Darkness

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 11:12 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

ale ten region dysponował siłą intelektualną i gospodarczą ,nie przypadkiem Wielkopolanie byli nie lubiany w Kongresówce gdzie panowały realia XIX w.

poza tym Powstanie Wielkopolskie się udało,w odróżnieniu od innych, przypadek?

a to że w 1956 robotnicy pierwszy raz zaprotestowali przeciwko PZPR akurat w tym mieście?
_________________
Someone Chasing I Cannot Move
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Antares



Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 537
Skąd: Sieradz/Lublin

PostWysłany: Pią Lut 06, 2009 11:16 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A zastanawiałeś się nad genezą Powstania Wielkopolskiego? To był właściwie proces przyspieszający fakty. Wielkopolska została już przyznana Polsce na Konferencji Paryskiej. Wielkopolanie pragnęli tylko wynieść Niemców jak najszybciej... Trzeba przyznać, że część z nich po prostu oddawała broń.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Numer GG
Marcin S.



Dołączył: 15 Lut 2005
Posty: 1865

PostWysłany: Sob Lut 07, 2009 12:16 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Antares napisał:
Cytat:
- zdajesz sobie sprawę, że gdyby Polska miała dostać rzeczywiście sprawiedliwą rekompensatę terytorialną od Niemiec, to graniczylibyśmy z Francją na Renie?


Jakim prawem?


Naprawdę mam mówić o Oświęcimiu, Palmirach, łapankach, agresji wrześniowej, mordowaniu cywili, ZRUJNOWANIU mojego miasta (Warszawa - to cud, że to miasto jeszcze istnieje i wciąż żyje)? To jest nasze prawo - dostać to, co nam zabrano i to, co nam zmarnowano. A gdyby posługiwać się amoralnym prawem zemsty, to musielibyśmy urządzić holocaust Niemcom. Ale ja osobiście nie chcę zemsty, chcę tylko sprawiedliwości wyrównawczej.

Cytat:
Wilno oddałbym Litwie... dlaczego? A gdyby w Poznaniu około 70% mieszkańców byłoby narodowości Niemieckiej? Mielibyśmy je tak po prostu odpuścić? WILNO było historyczną stolicą Litwy... Czy kiedykolwiek Wilno należało politycznie do Polski? Nie, to było Wielkie Księstwo Litewskie.


A wiesz, ze oblicze Wielkiego Księstwa Litewskiego było polsko-białoruskie? Wtedy nie było nawet języka litewskiego w pisanej postaci. To nie był język elit. To był język chłopów. Językami urzędowymi WKL były polski i starobiałoruski. Wiesz, że Białoruś do czasów Łukaszenki miała litewską pogoń w herbie? Protoplaści dzisiejszych Litwinów nie mieli ŻADNEGO wpływu na oblicze WKL. Żadnego. Pojedź do Wilna - inskrypcje w kościołach, nagrobki, wszystko, co wartościowe pod względem cywilizacyjnym - jest spisane po polsku lub łacinie.

No i bunt Żeligowskiego był po prostu powrotem chłopaków z dywizji do swojego domu, do polskiego Wilna Smile

Cytat:
Co do Królewca... Polacy biorąc Wilno obligują Litwinów do wzięcia Rygi, a nawet Talina...


A ilu Litwinów było w Rydze bądź Tallinie? Jestem Ci tylko w stanie powiedzieć, ilu było Litwinów w Wilnie. Cały jeden procent ;]


Ok, reszcie odpowiem (z największą chęcią), jak mi coś minie... ;P
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
BeBe



Dołączył: 27 Gru 2006
Posty: 4252
Skąd: FAC 51

PostWysłany: Sob Lut 07, 2009 1:05 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Szczecin Polski to mi się nie widzi. Dla mnie to miasto zawsze niemieckie było. Tak jak to, w którym ja mieszkam. Ono było wybtinie niemieckie i dopiero od 64 lat jest Polskie Razz
A co tutaj ubecja i młodzi 'weterani' z Niemcami robili, to się w głowie nie mieści.
_________________
Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Marcin S.



Dołączył: 15 Lut 2005
Posty: 1865

PostWysłany: Sob Lut 07, 2009 1:31 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Polski Szczecin Laughing fakt, to kpina z historii, bo to miasto emanuje kulturą niemiecką. Ale trzeba było nie wywoływać wojny. Nikt w Polsce Szczecina czy Wrocławia nie chciał - póki nie wybuchła wywołana przez Niemców wojna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
futureal



Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 554
Skąd: Edge of Darkness

PostWysłany: Sob Lut 07, 2009 10:46 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mylisz się, bo wiele osób Wrocław w Polsce chciało, były takie projekty by cały Dolny Śląśk i Śląsk Opolski po Wersalu trafiły do Polski i wcale nie było to takie nierealne ,gdyby Francja chciała max osłabić Niemcy tak by się stało, zwyciężyła jednak opcja Brytyjska o równawadze sił w Europie,dlatego nawet większa część Górnego Śląska trafiła do Niemiec.
Nie wiem jak ze Szczecinem,ale Polski Szczecin to większy dostęp do morza, ze starymi granicami Polska miała żałośnie mały dostęp do morza a to jest ważniejsze niż Wilno ,Lwów i co tam jeszcze Kresy miały....brzmi brutalnie ale prawdziwie, u nas koncepcja Endecka zawsze była bagatelizowana, ile się mówi o Piłdsudskim a ile o Dmowskim,tak naprawdę to Dmowski zrobił więcej dobrego dla Polski, choć obaj na starość stali się cholerykami i decyzję obu w ostatnich latach życia były nieprzemyślane a zaplecze ich nierzadko składało się z fanatyków lub patryjniaków ,szkoda że się nie dogadali, sytuacja tego wymagała.
Zamach Majowy popieram.

Antares napisał:
A zastanawiałeś się nad genezą Powstania Wielkopolskiego? To był właściwie proces przyspieszający fakty. Wielkopolska została już przyznana Polsce na Konferencji Paryskiej. Wielkopolanie pragnęli tylko wynieść Niemców jak najszybciej... Trzeba przyznać, że część z nich po prostu oddawała broń.


tak czy inaczej jest to jedyne udane Powstanie (nie licząć częściowo udanych Powstań Śląskich) tym się możemy szczycić ,tymczasem więcej się u nas mówi o Powstaniu Kościuszkowskim i Listopadowym bo wpisują się w ten nurt romantycznych zrywów przeciwko Caratowi które były kompletnie bezsensowne a jeśli komuś na ręke to Europejskim ruchom rewolucyjnym Kościuszkowskie uratowało Rewolucję Francuską a Listopadowe Rewolucję Belgijską, tym nie ma co się szczycić za bardzo ...ale nie my Polacy uwielbiamy ginąć za wolność naszą i waszą, a o zwycięzcach zapominamy
_________________
Someone Chasing I Cannot Move
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
BeBe



Dołączył: 27 Gru 2006
Posty: 4252
Skąd: FAC 51

PostWysłany: Sob Lut 07, 2009 11:11 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Nie wiem jak ze Szczecinem,ale Polski Szczecin to większy dostęp do morza


Szczecin nie leży nad morzem. Gdyby nie Świnoujście, Szczecin byłby odcięty od Morza Bałtyckiego.
_________________
Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
futureal



Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 554
Skąd: Edge of Darkness

PostWysłany: Sob Lut 07, 2009 11:21 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

no tak, mówiąc Szczecin mam na myśli ten cały region, przecież wiadomo ,że bez Szczecina nie byłoby Świnoujścia i na odwrót ,w Europie przydzielano całe regiony a nie miasta, wyjątek Gdańsk one było tak bardzo ważne strategiczne,że samo mogłobyć kartą przetargową
_________________
Someone Chasing I Cannot Move
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
BeBe



Dołączył: 27 Gru 2006
Posty: 4252
Skąd: FAC 51

PostWysłany: Sob Lut 07, 2009 11:32 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Świnoujście bezproblemowo by sobie poradziło bez Szczecina, nawet jeżeli zostałby odcięty od Polski [bo należy nam się jak świni siodło Razz]. Tutaj zawsze był duży, rozbudowany port, poza tym - na wyspie Uznam znajduje się wiele miast, miasteczek, które utrzymałyby się bez problemu. Szczecin, myślę, że by upadł bez trwałego dostępu do morza.
_________________
Sometimes the only sane answer to an insane world is insanity.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Antares



Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 537
Skąd: Sieradz/Lublin

PostWysłany: Sob Lut 07, 2009 2:44 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Marcin S. napisał:
Antares napisał:
Cytat:
- zdajesz sobie sprawę, że gdyby Polska miała dostać rzeczywiście sprawiedliwą rekompensatę terytorialną od Niemiec, to graniczylibyśmy z Francją na Renie?


Jakim prawem?


Naprawdę mam mówić o Oświęcimiu, Palmirach, łapankach, agresji wrześniowej, mordowaniu cywili, ZRUJNOWANIU mojego miasta (Warszawa - to cud, że to miasto jeszcze istnieje i wciąż żyje)? To jest nasze prawo - dostać to, co nam zabrano i to, co nam zmarnowano. A gdyby posługiwać się amoralnym prawem zemsty, to musielibyśmy urządzić holocaust Niemcom. Ale ja osobiście nie chcę zemsty, chcę tylko sprawiedliwości wyrównawczej.

Józef Darski napisał:
Wilno oddałbym Litwie... dlaczego? A gdyby w Poznaniu około 70% mieszkańców byłoby narodowości Niemieckiej? Mielibyśmy je tak po prostu odpuścić? WILNO było historyczną stolicą Litwy... Czy kiedykolwiek Wilno należało politycznie do Polski? Nie, to było Wielkie Księstwo Litewskie.


A wiesz, ze oblicze Wielkiego Księstwa Litewskiego było polsko-białoruskie? Wtedy nie było nawet języka litewskiego w pisanej postaci. To nie był język elit. To był język chłopów. Językami urzędowymi WKL były polski i starobiałoruski. Wiesz, że Białoruś do czasów Łukaszenki miała litewską pogoń w herbie? Protoplaści dzisiejszych Litwinów nie mieli ŻADNEGO wpływu na oblicze WKL. Żadnego. Pojedź do Wilna - inskrypcje w kościołach, nagrobki, wszystko, co wartościowe pod względem cywilizacyjnym - jest spisane po polsku lub łacinie.

No i bunt Żeligowskiego był po prostu powrotem chłopaków z dywizji do swojego domu, do polskiego Wilna Smile

Cytat:
Co do Królewca... Polacy biorąc Wilno obligują Litwinów do wzięcia Rygi, a nawet Talina...


A ilu Litwinów było w Rydze bądź Tallinie? Jestem Ci tylko w stanie powiedzieć, ilu było Litwinów w Wilnie. Cały jeden procent ;]


Ok, reszcie odpowiem (z największą chęcią), jak mi coś minie... ;P


Dobrze rozumiem Twój sposób pojmowania. Kiedyś także uważałem, że nam to się nawet Kijów należy, a co! Razz Ale teraz takie podmuchy wewnętrznego nacjonalizmu we mnie ucichły. Rozumiem także, że były to jak najbardziej interesy Polski i Polaków... Tylko wracając do Litwy - pomyśl - idąc Twoim tropem Litwa nie powinna istnieć w ogóle. Ludność kiedyś litewska uległa polonizacji. Wilno 2,1 % Litwinów. Tylko czy to uprawniało nas do dość daleko idącej zaborczości? Nie mnie to rozstrzygać. A oto tekst, który o problemie w sposób ciekawy traktuje. Jak to obustronne nacjonalizmy komplikują ludziom życie.


Cytat:
Litwini nigdy nie czuli się zagrożeni wynarodowieniem przez prawosłwnych Rosjan, których uważali za cywilizacyjnie stojących niżej. Litewskie poczucie narodowe kształtowało się w opozycji do Polaków i w walce z polonizacją. Bez świadomego stworzenia bariery między Litwinami i Polakami nowej inteligencji litewskiej, wywodzącej się za stanu chłopskiego, początkowo przeważnie księżom, groziłaby całkowita polonizacja. Potępianie unii i wszystkiego, co łączyło Litwę z Polską, w czym upatrywano źródło polonizacji, a tym samym utraty własnych klas wyższych, służyło wytwarzaniu własnej elity kulturalnej i politycznej. Skutkiem ubocznym takiego postępowania był fanatyzm. W okresie międzywojennym zjawiska te nasiliły się, przybierając czasem groteskowe objawy, no. Władysławowi Jagielle wytoczono proces o zdradę stanu (styczeń 1930). Czynnikiem wzmacniającym konflikt litewsko-polski, obok świadomej walki z polonizacją, była różnica między społeczeństwem chłopskim i szlacheckim.

pIerwsze pismo litewskie, Auszra (Zorza 1883-1886), zaczęło idealizować pogańską Litwę, by przeciwstawić ją Litwie katolickiej, która przyniosła z sobą polonizację. Konsekwencją był upadek pisma spowodowany konfliktem z Kościołem. Jonas Szliupas, reprezentujący antypolskie stanowisko w redakcji, proponował caratowi ,,moralne zespolenie z Rosją" za pomoc w wyrwaniu Litwinów spod wpływów polskich. Od caratu oczekiwał przede wszystkim zniesienia zakazu druków litewskich. Szliupas niczego od Rosji nie uzyskał, a jego polityka nie znalazła naśladowców. Księża litewscy pierwsi podjęli walkę o msze w języku litewskim i emancypację Kościoła litewskiego spod władzy spolonizowanej hierarchii. W latach osiemdziesiątych XIX w. założono tajne stowarzyszenia kleryków, które propagowały naukę litewskiego, zakazaną przez kierownictwa seminariów duchownych. W diecezji żmudzkiej nie polonizowano na siłę (msze odprawiano w języku litewskim), ale jednocześnie przeszkadzano odrodzeniu narodowemu. W 1900 roku na 650 księży tej diecezji 315 popierało ruch narodowy, 145 wypowiadało się za unią, 190 zaś zajmowało stanowisko neutralne. W 1913 roku biskupstwo żmudzkie objął Prancziszkus Kareiviczius, który udzielił poparcia ruchowi narodowemu. W diecezji sejneńskiej pierwszą mszę litewską odprawiono w 1870 roku. Naukę litewskiego do seminarium sejneńskiego wprowadzono w 1904 roku. W diecezji wileńskiej pierwszą mszę litewską odprawiono w 1890 roku. Po trzech latach na 62 parafie litewskie w 23 odprawiano msze litewskie, w 28 polskie, a w 11 w obu językach. W Wilnie Litwini uzyskali kościół św. Mikołaja (1901) oraz naukę litewskiego w tutejszym seminarium (1906). Administrator apostolski Kazimierz Michalkiewicz nakazał, by księża w parafiach mieszanych władali obu językami 91909). Gdy Michalkiewicz wypowiedział się za unią, Litwini zwrócili się do papieża o mianowanie biskupa Litwina (wrzesień 1917). Arcybiskupem wileńskim został wówczas Jerzy Matulaitis (8.12.1918-3.08.1925), który był bezstronny i przeciwstawiał się angażowaniu księży do polityki. Został on zmuszony do ustąpienia przez nacjonalistów polskich. Jego następca, arcb. Romuald Jałbrzykowski, prowadził systematyczną akcję polonizacyjną. Od końca XIX wieku walki w kościołach między wiernymi narodowości litewskiej i polskiej na terenach pogranicznych były elementem stałym. Ruch litewski, skupiony wokół pisma Varpas, proponował Polakom współpracę na zasadach partnerskich, ale Polacy najpierw nie chcieli uznać Litwinów za odrębny naród i uważali ich za ,,inaczej mówiących Polaków", następnie zaś nie wyobrażali sobie, iż Litwini mogą utworzyć niepodległe państwo. Przepaść się pogłębiała. Litwini przeciwni byli powstaniu narodu posługującego się dwoma językami - litewskim i polskim, dlatego też w roku 1902 zażądali od spolonizowanej szlachty, by powróciła do języka litewskiego. W skrajnej wersji przybrało to postać żądania ,,powrotu" do litewskiego całej ludności dawnych etnicznych ziem litewskich i prób ich przymusowej lituanizacji. W roku 1917 Polacy nie wysłali swych delegatów do taryby i oskarżyli później Niemców o ,,wymyślenie" narodu i państwa litewskiego. W sytuacji starcia dwu nacjonalizmów grupa tzw. krajowców, którzy uważali się za spadkobierców i kontynuatorów tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego, traciła stopniowo na znaczeniu i ostatecznie znikła w czasie II wojny światowej. IDea prymatu interesu kraju, czyli WKL, nad interesami poszczególnych jego narodów i współżycia na zasadach równouprawnienia różnych narodów w epoce nacjonalizmu wydawała się archaiczna i musiała przegrać. Niektórzy krajowcy (np. Michał Römer) uważali się nawet za mówiących po polsku Litwinów. Brat prezydenta RP Gabriela Narutowicza, Stanisław, członek Taryby, sądził, iż Polacy na Litwie mogliby stanowić odrębny naród niczym frankojęzyczni Walonowie. Krajowcy (Witold Abramowicz, Ludwik Abramowicz z Przeglądu Wileńskiego, Jan Piłsudski, Zygmunt Nagrodzki, a z młodszych Kazimierz Okulicz) chcieli odbudować najpierw WKL, a następnie zdecydować o jego związkach z Polską. Federaliści, głównie socjaliści i demokraci zbliżeni do obozu legionowego, wychodząc z prymatu interesu narodowego, chcieli natomiast podziału WKL według granic etnicznych i sfederowania nowych jednostek państwowych z Polską. Wśród Polaków ostatecznie zwyciężyli inkorporacjoniści i koncepcja endecji, dążącej do polonizacji Wileńszczyzny, a tamtejsi Polacy stali się nieodłączną częścią narodu polskiego.

Dla Litwinów unia była nie do przyjęcia, gdyż w warunkach formowania się elity narodowej spowodowałaby jej polonizację. Ideą, która miała przyspieszyć krystalizację litewskiej świadomości narodowej, było hasło odzyskania Wilna jako stolicy współczesnej, etnicznej Litwy, choć w roku 1916 Litwini stanowili 2,1% ludności miasta (Polacy - 54%, Żydzi - 41%). Nacjonaliści litewscy wysuwali żądanie rewindykacji ziem, które kiedykolwiek były zamieszkane przez Litwinów i uległy polonizacji lub białorutenizacji. Już Auszra żądała nie tylko Wilna, ale także Suwałk, Grodna, Lidy i Białegostoku. Tymczasem po uwłaszczeniu chłopów w ciągu trzech pokoleń nastąpiła polonizacja ludności wiejskiej w regionie wileńskim. W guberni wileńskiej odsetek Litwinów spadł z 62,5% (1861) do 23,7% (1897) i 13% (1909), podczas gdy z Polaków wzrósł z 19% (1860) do 47% (1909). Spadek odsetka ludności litewskiej nastąpił też w guberni kowieńskiej: z 84% (1861) do 66% (1897) i suwalskiej: z 84% (1861) do 72% (1897). W 1861 roku Litwini stanowili jeszcze 30% ludności guberni grodzieńskiej. Taryba i administracja litewska, utworzone w okresie okupacji niemieckiej, opuściły Wilno ostatnim niemieckim pociągiem ewakuacyjnym, choć nie zrezygnowały z roszczeń do Wileńszczyzny. Po kilku dniach z miasta musiała ustąpić przed bolszewikami także polska Samoobrona (5.01.1919). Po wyparciu z Wilna bolszewików przez oddziały polskie (19.04.1919) wojskowa misja francuska wyznaczyła tymczasową linie demarkacyjną, aby zapobiec starciom między armią polską i litewską (18.06.1919). Prowadziła ona z Ełku przez Augustów, Orany (Varena) na północ, pozostawiając Troki i Wilno po stronie polskiej. Tę pierwszą linię Litwini przyjęli, Polacy zaś odrzucili, wobec czego walki polsko-litewskie trwały nadal. Wówczas Ferdinand Foch zaproponował drugą linię demarkacyjną (18.07.1919), którą wkrótce wytyczono (27.07). Prowadziła ona wzdłuż Czarnej Hańczy, pozostawiając Suwałki po stronie polskiej (do 22 sierpnia miasto było w rękach niemieckich), a Puńsk, Sejny i Giby po stronie litewskiej; na wschodzie linia Focha przechodziła 12 km na zachód od toru kolejowego Grodno-Wilno-Dyneburg, oddając Wilno Polakom. Plany wywołania powstania przez Polską Organizację Wojskową celem zajęcia Kowna i zmuszenia Litwinów do odnowienia federacji nie powiodły się na skutek wykrycia przygotowań przez policję litewską (sierpień 1919). Do walk, zwycięskich dla POW, doszło tylko na Suwalszczyźnie. Powstanie polskie wybuchło w momencie wycofywania się Niemców. POW wyparła Litwinów z Sejn (22-23.08.1919), po czym Rada Najwyższa przyznała Polsce cały okręg Augustów - Suwałki - Puńsk - Sejny aż do linii Curzona (8.12.). Na mocy układu litewsko-sowieckiego z 12 lipca 1920 roku Litwini powrócili do Wilna (26.08-8.10.1920). Tajna klauzula zobowiązywała Litwę do przepuszczenia Armii Czerwonej w pościgu za Polakami;dochodziło też do współdziałania z nią oficjalnie neutralnej Armii Litewskiej, która atakowała polskie tyły (Orany). Litwini wysunęli również roszczenia do ziem położonych na północ i wschód od linii Grabów - Augustów - Sztabin (granicę litewsko-rosyjską wytyczono tylko do Sztabina). Walki polsko-litewskie trwały nawet wówczas, gdy rokowania polsko-litewskie w Suwałkach doprowadziły do porozumienia w sprawie zawieszenia broni i ustalenia linii demarkacyjnej (7.10.1920); na zachód od Niemna pokrywała się ona z linią Curzona i granicą obecną. Na wschód od Niemna linia suwalska przechodziła przez Orany i kończyła się w Bastunach, a więc nie dityczyła Wilna. Rozejm miał wejść w życie 10 października, a tymczasem 8 października dywizja litewsko-białoruska gen. Lucjana Żeligowskiego na polecenie Józefa Piłsudskiego ,,zbuntowała się" i wyparła Litwinów z Wilna (9.10). Walko polsko-litewskie trwały aż do zawieszenia broni narzuconego przez Ligę Narodów (21.11.1920). Na zajętych terenach Żeligowski utworzył Litwę Środkową i na stanowisko prezesa Tymczasowego Komitetu rządzącego (rządu) powołał Witolda Abramowicza, mając nadzieję na zawarcie unii z Litwą. Ta jednak odrzuciła dwa projekty polityka belgijskiego Paula Hymansa. Pierwszy przewidywał federację Litwy kowieńskiej i środkowej, a następnie konfederację z Polską (20.05.1921), co dawałoby przewagę Polakom dwu do jednego; drugi proponował zawarcie między Polską i Litwą federacyjną konwencji wojskowej, handlowej i gwarantującej prawa mniejszościom (3.09). Wówczas rozpisano wybory do parlamentu Litwy środkowej (8.01.1922); wzięło w nich udział 65% ludności (Polacy), po czym posłowie uchwalili włączenie kraju do Polski (20.02), na co Sejm RP wyraził swą zgodę (24.03).

Rada Ligii Narodów postanowiła wyznaczyć trzecią linię demarkacyjną (3.02.1923), którą Konferencja Ambasadorów uznała następnie za granicę polsko-litewską (15.03.1923). Według interpretacji litewskiej umowa suwalska miała przyznać Wilno Litwie, a zatem została pogwałcona przez Polskę. W 1939 roku 68% (836 tysięcy) ludności województwa wileńskiego było Polakami, 18% zaś (222 tysiące) Litwinami (około 80 tysięcy Litwinów mieszkało jeszcze w województwie białostockim). Tylko w 14 gminach Litwini stanowili ponad 40% mieszkańców.

Na Litwie pozostała mniejszość polska licząca oficjalnie 65 tysięcy, a zdaniem Polaków 200 tysięcy osób. Reprezentował ją nieoficjalny Komitet Polaków z Litwy, którym kierowali początkowo wyłącznie krajowcy, a następnie także przedstawiciele kierunku narodowego dopuszczeni po interwencji polskiego MSZ. Władze litewskie nie zgodziły się na zarejestrowanie Komitetu, gdyż twierdziły, iż ,,na Litwie żadnych Polaków nie ma". W Polsce Litwinów reprezentował Litewski Komitet Narodowy, po rozwiązaniu w 1937 r. niejawnie.

Oba rządy traktowały własnych obywateli jako zakładników i instrument polityki międzypaństwowej; Polacy naciskali na mniejszość litewską, by zmusić Litwę do rozmów i normalizacji stosunków, a Litwini ograniczali prawa mniejszości polskiej, by wymusić oddanie Wilna. Po zamachu stanu tautininkowie rozpoczęli atak na mniejszość polską; wprowadzono egzamin z języka litewskiego dla nauczycieli, którego nie zdał żaden Polak, a liczbę polskich prywatnych szkół powszechnych zmniejszono z 75 do 20 (1927). W odpowiedzi władze polskie aresztowały działaczy litewskich i zamknęły 48 szkół Towarzystwa Rytas (Poranek). Rok wcześniej działało około 170 litewskich szkół prywatnych i 23 powszechne szkoły państwowe (w 4 szkołach istniały jeszcze klasy litewskie, a w 22 nauczano w obu językach). Druga fala represji na Litwie zaczęła się po zawarciu porozumienia polsko-niemieckiego (26.01.1934); zapowiedziano wówczas lituanizację nazwisk, ograniczono liczbę polskich prywatnych szkół powszechnych do 10 91937) oraz zlikwidowano towarzystwa polskie na Litwie (1937). Polakom pozostały jeszcze 3 gimnazja (w tym jedno państwowe bojkotowane). W odpowiedzi wojewoda wileński, Ludwik Bociański, zastosował represje administracyjne (1935-1938). Ponadto w latach 1925-1937 zamknięto 170 szkół litewskich w Polsce. W 1938 roku języka litewskiego nauczano w 99 państwowych szkołach początkowych, w 31 nauka odbywała się w obu językach, a w dwu litewski był językiem wykładowym. Ponadto Litwini posiadali 1 gimnazjum prywatne i 2 prywatne szkoły powszechne. J. Piłsudski wymusił na A. Voldemarasie w Lidze Narodów przyznanie, że nie ma wojny między obu państwami (10.12.1927), wobec czego stan wojny oficjalnie zakończono (8.11.1928), ale nie nawiązywano stosunków dyplomatycznych. Dopiero gdy litewska straż graniczna zastrzeliła żołnierza polskiego Stanisława Serafina (11.03.1938) i strona polska zażądała w trybie ultimatum nawiązania stosunków dyplomatycznych (17.03), Litwa ustąpiła (19.03). Władzom litewskim, po 20-letniej antypolskiej propagandzie rządowej, było bardzo trudno wytłumaczyć ten zwrot własnemu społeczeństwu. Dlatego rokowania w sprawie rozwiązania problemu obu mniejszości narodowych na prośbę Litwy prowadzono w tajemnicy (kwiecień 1939). Przełom w stosunkach nastąpił jesienią, gdy rząd litewski rozwiązał Związek Wyzwolenia Wilna. Powolna normalizacja posuwała się naprzód: Polska zgodziła się wprowadzić litewski do 7 szkół powszechnych i zezwolić na otwarcie 5 szkół prywatnych (15.05.1939). Gen. Staszys Rasztikis zaproponował nawet sojusz wojskowy w zamian za poparcie Litwy w sprawie Kłajpedy (10.03.1939). Niestety, strona polska odrzuciła propozycję litewską, co w ówczesnych warunkach było niewybaczalnym błędem. W 1939 roku Litwa odrzuciła propozycję Rzeszy hitlerowskiej dokonania wspólnego ataku na Polskę i przyjęła 17 tysięcy polskich uchodźców. W okresie 1939-1940 władze litewskie w Wilnie weszły w konflikt z ludnością polską, dążąc do jej szybkiej lituanizacji. Rozwiązano wszystkie organizacje polskie, zlituanizowano Wilno, urzędnicy państwowi odmawiali używania języka polskiego, z pracy zwolniono około 4 tysiące nauczycieli, kolejarzy i pracowników administracji, zamknięto uniwersytet, bojówki nacjonalistyczne zaczęły wywoływać bójki w kościołach na tle językowym i wreszcie obywatelstwo litewskie przyznano tylko 30-40 tysiącom mieszkańców dwustutysięcznego Wilna, pozostałych uznając za cudzoziemców. Nadejście Sowietów zostało powitane przez Polaków z pewnym zadowoleniem.

W czasie okupacji niemieckiej Komitet Litewski w Wilnie kierował administracją kraju we współpracy z Niemcami. Okupant dokonywał eksterminacji ludności żydowskiej oraz zwalczał partyzantkę polską m.in. przy pomocy złożonej z nacjonalistów policji litewskiej (szaulisi) oraz policji politycznej (Sauguma), która stanowiła przedłużenie Gestapo. Formacje te oraz oddziały gen. Povilasa Plechavicziusa dopuszczały się również mordów zbiorowych na polskiej ludności cywilnej. W rejonie Święcian (m.in. w Hoduciszkach) na rozkaz Niemców policja litewska zamordowała 1200 Polaków w odwet za zabicie 3 Niemców przez partyzantów sowieckich; Litwini wskazywali policji ofiary - swych sąsiadów Polaków (20.05.1942). J. Maciulaviczius, który kierował akcją, został rozstrzelany jako zbrodniarz wojenny przez Francuzów (12.12.1950). 39 Polaków zamordowano później w Glinciszkach (20.06.1944). AK zwalczana była też przez paryzantkę sowiecką kierowaną przez NKWD, w której uczestniczyli komuniści litewscy. Jednocześnie Armia Krajowa nie tylko likwidowała Litwinów - agentów Gestapo (np. Marian Podaba) i policjantów na służbie niemieckiej, ale także zdarzało się, że dokonywała akcji odwetowych na wioskach litewskich; w Dubinkach (Dubingiai), wbrew rozkazowi komendanta Wileńskiego Okręgu AK, Wilkowi, brygada Łupaszki zamordowała 27 osób (23.06.1944), członków rodzin policjantów, którzy dokonali mordu w Glinciszkach. AK strzelało też do litewskich działaczy narodowych, gdyż Litwini byli postrzegani przez Polaków jako sojusznicy Niemców, co w wypadku skrajnych nacjonalistów było prawdą. AK rozbiła też formację gen. Povilasa Plechavicziusa (13-14.05.1944), utworzona 16 lutego 1944 roku u boku Niemiec za zgodą podziemia litewskiego, z zamiarem późniejszego użycia przeciw Armii Sowieckiej. Niemcy skierowali jednak oddziały Plechavicziusa przeciwko AK na Wileńszczyźnie, którą Litwini traktowali jako integralną część Litwy. Ostatecznie oficerowie tej formacji zostali aresztowani i rozstrzelani lub zesłani do Stutthoffu, a większość żołnierzy uciekła (15.05.1944). Rozmowy między polskim i litewskim ruchem oporu nigdy nie wyszły poza stadium przygotowawcze, gdyż Litwini stawiali jako warunek współpracy uznanie przynależności Wilna do Litwy i wycofanie się AK, Polacy zaś stali na stanowicku nienaruszalności granicy ryskiej. Stosunki ludnościowe na Wileńszczyźnie (Vilniaus krastas) zmieniły się po zawarciu porozumienia między komunistami polskimi i litewskimi w sprawie repatriacji Polaków (22.09.1944). W latach 1945-1947 392 tysiące Polaków zgłosiło chęć wyjazdu do Polski, lecz władze litewskie nie zezwoliły wszystkim na opuszczenie kraju, obawiając się napływu kolonistów rosyjskich. 90% repatriantów było narodowości polskiej, a 9% - żydowskiej. Spośród 197 tysięcy repatriantów 107 tysięcy opuściło Wilno (80% mieszkańców miasta w roku 1944), 119 tysięcy pochodziło z okolic Wilna, Trok i Święcian (stanowiło to 50% ludności polskiej tego okręgu) i tylko 8310 z terenów Litwy kowieńskiej, którą chciało opuścić 129 tysięcy Polaków. Polonia kowieńska, zamieszkująca między Kiejdanami a Koszedarami, nie uzyskała żadnych praw po wojnie i została prawie całkowicie zlituanizowana. Nawet w 1991 roku nie otwarto dla niej żadnej klasy z nauką języka polskiego. Ludność polska pozostała na Wileńszczyźnie uzyskała prawo do własnego szkolnictwa i komunistycznej gazety w języku polskim (Czerwony Sztandar, w 1990 roku przejęty przez Radę Najwyższą pod tytułem Kurier Wileński). W 1953 roku były 263 szkoły polskie, a w dalszych 82 istniały klasy polskie. Obecni Litwini twierdzą, że takie rozmiary szkolnictwa polskiego wynikały z kierowanej z Moskwy akcji polonizacyjnej i odmowy otwierania szkół litewskich. Następnie liczba szkół polskich stale malała ze względu na zmiany demograficzne i dobrowolną rusyfikację. W 1989 roku były już tylko 43 szkoły i w 45 istniały klasy polskie, ale od tego momentu nastąpił zwrot; w 1992 roku działało 30 szkół podstawowych, 49 dziewięcioletnich i 47 średnich, w których naukę w języku polskim pobierało 12611 uczniów w porównaniu z 10133 w roku 1987/1988. Młodzież rozpoczyna naukę po polsku, a część starszych roczników przechodzi z klas rosyjskich do polskich. W Wilnie są dwie 12-letnie szkoły polskie. Obecnie można zdawać egzaminy na studia w języku polskim, ale Polacy chcieliby utworzenia uniwersytetu polskiego. Od kwietnia 1990 roku TV litewska zaczęła retransmitować program TV polskiej, wbrew stanowisku nacjonalistów litewskich. Z otwieraniem szkół i klas polskich nie ma obecnie problemów; w praktyce jednak starsi uczniowie kończą naukę po rosyjsku. Znaczna część Polaków uległa dobrowolnej rusyfikacji, która zapewniała do niedawna karierę Polakom, znajdującym się na dole drabiny społecznej. 66% dzieci polskich uczęszczało do szkół rosyjskich, a tylko 25% do szkół polskich (1989). Odsetek Polaków stale spadał; z 12% (1942) do 8,5% (1959) i do 7,3% (1979).

W 1989 roku 258 tysięcy mieszkańców Litwy (tj. 7%) zadeklarowało narodowość polską. 108 tysięcy Polaków mieszka w stolicy, stanowiąc 18,5% wilnian (Litwinów jest 51%). 126 tysięcy Polaków mieszka w zwartych skupiskach w 5 rejonach: 60 tysięcy w rejonie wileńskim (63,5% ludności), 19 tysięcy w trockim (23,8%), 2,6 tysiąca w orańskim (7%), 32,8 tysiąca w solecznickim (79,6%) i 10,9 tysiąca w święciańskim (28,8%). Ponadto Polacy stanowią 11,1% mieszkańców rejonu szyrwinckiego i 7,4% zarasańskiego, który graniczy z polską częścią Łatgali na Łotwie. 85% Polaków posługuje się językiem polskim jako ojczystym, 9% rosyjskim i 5% litewskim. Na tej części Wileńszczyzny, która należy do Litwy, nie uwzględniając Wilna, Polacy stanowią 39% mieszkańców, Litwini 37%, Rosjanie 16% i Białorusini 5% (uwzględniając Wilno odpowiednia 26%, 46%, 18% i 5%). W rejonie solecznickim tylko w 16 wsiach Litwini stanowią od 54,4% do 95,1% mieszkańców, a w wileńskim jedynie w 7 wsiach Litwini stanowią od 51,5% do 57% mieszkańców, ponadto w 65 wsiach żadna grupa narodowa nie posiada większości. Na 162 tysiące repatriantów inteligenci stanowili 31%, robotnicy i rzemieślnicy - 41,5%, a chłopi jedynie - 18,5%. Dlatego mniejszość polska została prawie całkowicie pozbawiona inteligencji, która zaczęła się kształtować od początku. Korzystając z liberalizacji, założono Związek Polaków na Litwie (15-16.04.1989) i trzy niekomunistyczne pisma: ,,Naszą Gazetę" i ,,Magazyn Wileński", publikowane przez ZPL, oraz prywatny dwutygodnik ,,Znad Wilii", wydawany przez Czesława Okińczyca, który w czerwcu 1992 roku uruchomił także prywatną stację radiową nadającą w trzech językach. Litwini nie zrobili nic, by pozyskać mniejszość polską, natomiast ich ruch narodowy zaczął nawiązywać do tradycyjnie antypolskiej myśli politycznej, w czym sekundowała mu część komunistów, teraz występująca z pozycji narodowych. Jedyną grupą antykomunistyczą i nie nastawioną antypolsko była Liga Wolności Litwy. Słuszne nadanie litewskiemu statusu języka państwowego (19.11.1988) wzbudziło obawy Polaków, tym większe że nakazano opanowanie litewskiego nawet brygadzistom w kołchozach. Dopiero tuż przed sondażem opinii publicznej zezwolono na umieszczenie napisów nielitewskich i używanie języka lokalnego jako drugiego urzędowego, jeśli mniejszość przekracza 33,3% mieszkańców danej miejscowości (29.01.1991) oraz na wpisywanie do dowodów osobistych nazwisk alfabetem litewskim w wersji nielitewskiej (31.01.1991). Wreszcie przesunięto do 1 stycznia 1995 roku datę obowiązkowego opanowania języka litewskiego przez osoby pracujące na stanowiskach uznanych za kierownicze (24.03.1991). Wbrew tautininkom zezwolono także na niewpisywanie narodowości w dowodzie osobistym (16.05.1991).

Atgimimas, kierowany przez R. Ozolasa, przewodniczącego komisji państwowej d/s Wileńszczyzny, pochwalał odmowę wprowadzenia mszy polskich w katedrze wileńskiej (listopad 1988). Mimo że Liga wystąpiła w obronie Polaków, władze duchowne do dziś nie zgodziły się na regularne msze polskie w katedrze. Ozolas zarekomendował też opublikowanie w Lietuvos balsas artykułu napisanego wyłącznie na podstawie źródeł sowieckich i niemieckich, w którym żądano ukarania ,,polskich przestępców wojennych z AK winnych dopuszczenia się ludobójstwa na Litwinach". 22 marca 1988 roku powstało w Wilnie Towarzystwo Vilnija, które Litwini charakteryzują jako organizację naukową i nie mającą dużego znaczenia politycznego. Vilnija, w skład której weszli zarówno nacjonaliści, jak i komuniści litewscy, stawia sobie za cel walkę z ,,ludobójstwem kulturalnym i narodowym popełnianym na Litwinach" na Wileńszczyźnie. Organ Towarzystwa, tygodnik Voruta, oskarża ,,białopolskich partyzantów" z ,,Armii Krajowej, która balansowała między hitlerowcami i stalinistami," o ludobójstwo. W piśmie Młodej Litwy,* Tautos valia (Wola Narodu), możemy przeczytać o ,,inspirowanej przez Niemców AK, która dokonywała ludobójstwa" (1.06.1992). Owo ,,ludobójstwo dokonane według planu okupacyjnych władz polskich" ma wyjaśnić nikłą liczbę ludności litewskiej w rejonie wileńskim i usprawiedliwić lituanizację i kolonizację. Vilnija domaga się, by do ustawy ,,O odpowiedzialności za ludobójstwo dokonane na mieszkańcach Litwy" (9.04.1992) włączyć przed nazistowskimi Niemcami i ZSRR ,,Polskę Piłsudskiego" (20.05.1992). Te szaleństwa nie spotkały się z żadnym potępieniem ze strony czynników litewskich. Jedynie żądanie, by przywrócić granicę z 1920 roku (Voruta, 20.05,1992), wywołało protest koalicji ,,Za Demokratyczną Litwę" (27.05.1992). Szczególnie aktywny członek Vilnji, Griszka, w czasie okupacji walczył z AK w szeregach partyzantki NKWD. Historyk, R. Żepkaite, która jeszcze niedawno usprawiedliwiała w prasie komunistycznej pakt Mołotow-Ribbentrop, a okupację Litwy określała jako ,,bezkrwawą zmianę systemu opartego na wyzysku" (Tiesa 20.08.1988), teraz cieszy się wielką popularnością w ruchu litewskim z racji swych antypolskich wystąpień. Vilnija, pod kierownictwem Kazimierasa Garszvy, prowadzi kampanię przeciwko ,,prześladowaniu Litwinów przez Polaków" we Wschodniej Litwie. Zwołany z inicjatywy Vilniji Zjazd Litwinów z Litwy Wschodniej, żądał ,,zaprzestania zgubnej działalności szkół nielitewskich" na tym terenie (24.11.1990). Bronić bowiem należy praw mniejszości, czyli Litwinów, gdyż ,,na przełomie XX i XXI wieku dokonuje się ludobójstwo na najstarszym z żyjących narodów indoeuropejskich i jego języku" (Voruta z 18.05.1991). W rejonie wileńskim nauczyciele Litwini stanowili 29,2% pedagogów, a uczniowie litewskich klas pierwszych 21,6% pierwszoklasistów (1990/1991). Poglądy Vilniji, utrzymującej się z dotacji państwowych, są szeroko rozpowszechnione w ruchu litewskim; na przykład na łamach rządowego Lietuvos aidas Z. Pilauskas pisał o ..ludobójstwie popełninym na Litwinach po roku 1920". Ulubionym motywem jest zarzucanie AK ,,masowego rozstrzeliwania Litwinów w Wilnie" w czasie walk z Niemcami o miasto w 1944 roku. Było to niemożliwe już z tego tylko powodu, iż Litwini w Wilnie byli nieliczni. Opluwanie AK jest ulubionym motywem antypolskiej kampanii, ponieważ Litwini postrzegają ją jako reprezentację polskiej racji stanu. Warunkiem normalizacji stosunków polsko-litewskich jest zdaniem narodowych działaczy litewskich uznanie przez Polaków przynależności Wileńszczyzny do Polski w okresie międzywojennym za okupację, przeproszenie za wyprawę Żeligowskiego i potępienie złamania, ich zdaniem, porozumienia suwalskiego. Zwłaszcza pierwszy warunek jest dla Polaków nie do przyjęcia. Strona litewska nie wspomina oczywiście nic o roli szaulisów i Saugumy. Najistotniejszą przyczyną konfliktu jest jednak dążenie do relituanizacji Wileńszczyzny litewskiej, jeśli nie językowej, to przynajmniej politycznej. Wielu działaczy Sajudisu utrzymuje, że Polacy na Kitwie są w większości Białorusinami lub ludnością o niewykrystalizowanej jeszcze świadomości narodowej (tzw. tutejsi), która powinna ,,powrócić" do litewskości. Zdaniem Vilniji na Litwie Polaków w ogóle nie ma, żyje jedynie tylko 300 tysięcy ,,tutejszych". Dlatego Kurier Wileński powinien propagować litewską ideologię państwową i zaprzestać propagowania wartości polskich. Jeśli więz ma używać języka polskiego, to w celu popularyzowania litewskości i tradycji litewskiej. Vilnija popiera utworzony 17 września 1989 ruch ,,wiczów", tj. Litwinów mówiący językiem ,,wickim". Nazwę tę ukuto od końcówki nazwisk na ,,wicz", którą wyprowadzono od słowa litewskiego vytis (l.m. vycziai) - rycerz. W lutym 1990 roku rozpoczęto wydawanie gazetki Fschodnia Litwa, stosując zapis fonetyczny polskiej gwary, którą określono jako odrębny język, pośredni między polskim, litewskim, białoruskim i słowackim (sic!). Zwolennicy innej koncepcji chcieliby widzieć w Polakach litewskich naród odrębny od Polaków w Polsce. Latem 1990 roku do premier Prunskiene zwróciła się doc. Juozasa Pecziulisa z propozycją, by włączyć do Wilna rejon wileński oraz część rejonu solecznickiego i trockiego. Na terenach miejskich wolno posiadać tylko działki budowlane, a więc polscy rolnicy, stanowiący większość mieszkańców na tym terenie, zostaliby przeniesieni na inny obszar lub musieliby zrezygnować z odzyskania swych gospodarstw. Polski obszar uległby rozbiciu, a w litewskim środowisku miejskim łatwiej byłoby Polaków zlituanizować. Jesienią rada miejska Wilna podjęła decyzję o rozszerzeniu granic i poprosiła parlament o jej potwierdzenie. ZPL i polscy rolnicy odpowiedzieli demonstracjami (15.09; 8 i 15.10.1991). Wprawdzie RN odrzuciła tę propozycję, ale w tajemnicy podjął ją rząd, rozszerzając granice Wilna przez przyłączenie połowy rejonu wileńskiego (31.12.1991). Zainteresowani dowiedzieli się o tym dopiero w lutym. Zmiana granic wymagała zgody lokalnych rad, ale ponieważ polski samorząd był rozwiązany, więc w jego imieniu zgodę wyraził pełnomocnik rządu Merkys. Polacy nie mogą uzyskać własnej ziemi na własność w strefie miejskiej, najwyżej otrzymają działki 0,2 ha lub pole 3 ha, bądź ziemię w dzierżawę na rok. Prawo wprawdzie przewiduje najpierw zwrot ziemi właścicielom, a później wykup na cele miejskie, ale jest powszechnie łamane przez administrację. Niebezpieczeństwo ostatecznego rozwiązania problemu mniejszości polskiej istnieje, gdyż politycy Sajudisu coraz częściej podkreślają korzyści płynące z rozszerzenia granic miasta dla lokalnej ludności, której potrzeby materialne i kulturalne byłyby wówczas lepiej zaspokojone. Projekt pierwotny przewidywał rozszerzenie granic wielu miast, a więc jego ofiarami padliby również rolicy litewscy, budzi więc też opór Litwinów spoza Wilna. Z przyczyn politycznych protestuje także Liga i Związek Właścicieli. Litwini zarzucali Polakom dobrowolną rusyfikację i popieranie Moskwy, lecz nie stawiali przed nimi alternatywy. Polacy natomiast, atakowani przez nacjonalistów, utożsamiali swe interesy z polityką komunistów polskich, którzy stawiali na Moskwę, a czasem popierali nawet rosyjskie Jedinstwo. Ponadto ludność wiejska zależna była od lokalnej promoskiewskiej nomeklatury polskiej. Promoskiewskość części Polaków była też w pewnym sensie wygodna dla Sajudisu, gdyż zwalniała go od rozmów i pozwalała przedstawiać Polaków jako komunistów. Z drugiej strony antypolskość części komunistów litewskich ułatwiała im bezbolesne przejście do obozu narodowego. Wśród Polaków ukształtowały się trzy kierunki polityczne; komunistyczny prosowiecki, polski narodowy zorientowany na Polskę i polski zorientowany na współpracę z Litwą.

Pierwszy, z wyjątkiem Czesława Okińczyca, reprezentowali wszyscy członkowie polskiego klubu parlamentarnego, utworzonego 23 maja 1993 roku (m.in. przewodniczący R. Maciejkianiec, S. Akanowicz, L. Jankielewicz) oraz Anicet Brodawski, przewodniczący samorządu rejonu wileńskiego, Czesław Wysocki, przewodniczący samorządu rejonu solecznickiego i Jan Ciechanowicz, były wykładowca marksizmu-leninizmu i poseł do Kongresy Deputowanych Ludowych w Moskwie oraz twórca Polskiej Partii Praw Człowieka (maj 1990). Gorbaczow groził Litwie odebraniem terytoriów uzyskanych w latach 1939-1940, a byłoby to możliwe tylko z pomocą Polaków. W planach sowieckich region polski miał się więc stać rodzajem Gaugazii, która uniemożliwi oderwanie się Litwy, gdyż ta nie będzie mogła wyrzec się własnej stolicy. Do tworzenia okręgu autonomicznego zachęcali Rafik Niszanow, przewodniczący Rady Narodowości ZSRS i sekretarz KC Szenin, który odwiedził Soleczniki (14.09.1990). Ciechanowicz lansował od 1989 roku ideę utworzenia Republiki Sowieckiej Polski Wschodniej w składzie ZSRS na Wileńszczyźnie litewskiej i białoruskiej zamieszkanej przez Polaków. Miał on poparcie w Sołecznikach, ale na II Zjeździe ZPL w 1990 roku przegrał wybory na przewodniczącego Związku, uzyskując tylko 50 głosów na 336. Radni polscy żądali też, by dwu ich przedstawicieli brało udział w rokowaniach litewsko-sowieckich, a nawet wysłali 6 delegatów do Moskwy (wrzesień 1990). Cz. Wysocki w TV oświadczył, iż tylko OMON może obronić Polaków przed Litwinami. 25 września TASS doniosła o utworzeniu Armii Wyzwolenia Wileńszczyzny. Prowokacja ta nie powiodła się. Brodawski tuż przed puczem, szukał jeszcze pomocy w Moskwie. W czerwcu 1992 roku prokuratura litewska wydała nakazy aresztowania puczystów Wysockiego i Adama Monkiewicza.

Ugrupowanie to zdawało się tracić grunt, ale po rozwiązaniu polskich samorządów, na II Zjeździe ZPL odniosło sukces, gdyż do zarządu wybrano Brodawskiego (14-15.12.1991). Drugi kierunek reprezentuje m.in. pierwszy przewodniczący ZPL Jan Sienkiewicz, czy Artur Płokszto, redaktor Naszej Gazety. Krytykują oni grupę prosowiecką za to, że nie zrobiła nic dla repolonizacji swych rejonów i zamroziła w nich stosunki komunistyczne, odrzucając reformy, natomiast wysługiwała się Moskwie. Kierunek ten popiera niepodległość Litwy (II Zjazd ZPL poparł deklarację z 11 marca), ale twierdzi, iż po anulowaniu paktu Mołotow-Ribbentrop stracił również ważność układ z 10 października 1939 roku, a więc utworzenie autonomicznego regionu polskiego stanowiłoby nową legitymizację jego przynależności do Litwy. Żywiono tu też nadzieję, iż rozpad ZSRS otworzyć może ponownie kwestię granic. Sienkiewicz kiedyś nawet stwierdził, iż najlepszym rozwiązaniem problemu mniejszości polskiej byłoby przyłączenie terenów przez nią zamieszkałych do Polski, choć oczywiście jest to nierealne. Większość nowego Zarządu ZPL z jego przewodniczącym,, Janem Mincewiczem, reprezentuje właśnie nurt narodowy. ZPL jest zwalczany przez prokuraturę, która wzywa członków zarządu na przesłuchania, grozi rozwiązaniem itp. Władze litewskie stawiają znak równości między postulatem autonomii terytorialnej i działalnością antypaństwową oraz między kierunkiem prosowieckim i narodowym. Prokuratura i departament kontroli prasy (cenzura) grożą też likwidację Naszej gazety za ,,rozbudzanie waśni narodowych", choć nie dopatrują się niczego nagannego w działalności popieranej przez państwo Vilniji i wyłącznie antypolskiej publicystyce Voruty (styczeń 1992). Trzeci kierunek reprezentuje Czesław Okińczyc, który nawiązuje do tradycji dawnych krajowców. Od początku wypowiadał się za niepodległościa Litwy i daremnie starał się przekonać rząd Polski do uznania Litwy w styczniu 1991 roku. Obóz prezydenta Landsbergisa odrzuca jednak myśl o współpracy z tym posłem polskim, co w połączeniu z obecną polityką wobec mniejszości polskiej zepchnęło wydawcę Znad Wilii do sojuszu z obozem postkomunistycznym: litewskimi liberałami, socjaldemokratami i ,,labourzystami". Okończyc uważa, iż Polacy byłi zbyt bierni w czasie walki o niepodległość Litwy. Fakt, że nie wypowiedzieli się w sposób jednoznaczny za niezależnością państwa, w którym mieszkają, przesądziło o ich gorszej pozycji wyjściowej. KGB rozegrało polską kartę. Gdyby Polska uznała niepodległość Litwy, Polacy mieliby więcej argumentów i ich pozycja byłaby lepsza. Tymczasem Polacy szukali poparcia politycznego najpierw w Moskwie, a obecnie w Polsce, należy zaś znaleźć sojuszników wewnątrz państwa litewskiego. Hasło autonomii, wysunięte przez grupę prosowiecką,. zyskało poparcie wszystkich ugrupowań polskich, choć z odmiennych powodów i w różnej formie. I Kongres polskich deputowanych rejonu wileńskiego wybrał Radę Koordynacyjną celem utworzenia polskiego regionu autonomicznego w ramach Litwy Sowieckiej (12.05.1989), natomiast rada rejonu solecznickiego ogłosiła go terytorialno-narodowym regionem polskim (6.09.1989). Taką samą decyzję podjęli następnie radni rejonu wileńskiego (15.09.1989). Po nowych wyborach rada solecznicka uchwaliła, że w jej rejonie nadal obowiązują konstytucje Litewskiej SRS oraz ZSRS, w ten sposób Litwa komunistyczna przetrwała tylko w Sołecznikach. Rada wileńska przyjęła statut polskiego regionu narodowego w składzie niepodległej Republiki Litewskiej (26.07.1990). Różnica w postępowaniu obu rad wynikała z faktu, iż członkami KPZR (platformiści) było 82% deputowanych Rady solecznickiej i ,,tylko" 54% Rady wileńskiej. 1 czerwca 1990 roku zebrał się z Zawiszańcu II Kongres polskich radnych, który wybrał Radę Koordynacyjną, mającą przygotować statut dla polskiego okręgu autonomicznego. Druga część Kongresu została przeniesiona do Ejszyszek (6.10.1990), gdzie ogłoszono powstanie Polskiego Kraju terytorialno-narodowego w granicach Republiki Litewskiej, odrzucono natomiast projekt Jana Kucewicza, by utworzyć Polski Kraj Autonomiczny ze statusem republiki w składzie ZSRS. W skład nowej jednostki weszły oprócz rejonów wileńskiego i solecznickiego, miasto Podbrodzie (Pabrade), gminy Podbrodzie i Maguny (Magunai) z rejonu święciańskiego, gminy Pałuki (Paluknys), Troki, Stare Troki i Kriociszki (kriotiskes) z rejonu trockiego, a także gmina Jawniuny (Jauniunu) z rejonu szyrwinckiego. Decyzję tę samorząd solecznicki potwierdził 236 głosami przeciw 4, a wileński 80 głosami przeciw 3 (10.10.1990). Na spotkaniu przedstawicieli samorządów polskich i Prezydium Rady Najwyższej postanowiono utworzyć komisję państwową dla spraw Litwy Wschodniej, celem osiągnięcia consensusu między postulatami z Eiszyszek i wnioskami komisji parlamentarnej d/s Litwy Wschodniej (17.10.1990). Przed badaniem opinii publicznej, 29 stycznia 1991 roku, Rada Najwyższa podjęła uchwałę zobowiązującą rząd do przedstawienia w terminie do 31 maja projektu nowego podziału administracyjnego, ,,w myśl którego przewidywaną podstawą powiatu wileńskiego byłyby obecne rejony solecznicki i wileński" o zdecydowanej większości polskiej i posiadające odrębny statut. Druga uchwała zapowiadała przedstawienie do 1 maja projektu rozwoju szkolnictwa wyższego dla mniejszości narodowych. Rada Koordynacyjna i ZPL uznały, iż obie uchwały ,,stwarzają podstawy do wzajemnego zaufania". Niestety, decyzje te pozostały na papierze, gdyż władze litewskie nie tylko nigdy nie wywiązały się ze złożonych obietnic, ale w ogóle zaczęły je negować. ,,Zapomnieniu" uległ zwłaszcza specjalny statut powiatu wileńskiego. W sferze dyskusji znajduje się natomiast idea utworzenia regionu narodowościowego dla Litwinów, Białorusinów, Rosjan i Polaków, by zrównoważyć wpływy tych ostatnich (patrz: Białoruś: konflikt białorusko-litewski). Z drugiej strony radni soleczniccy postanowili, że ich rejon pozostaje w składzie ZSRS (21.05.1991). Następnie, wbrew stanowisku Zarządu Głównego ZPL, na tydzień przed wygaśnięciem terminu ustalonego przez Radę Najwyższą 201 radnych polskich zebrało się w Mościszkach i przyjęło własny projekt statutu powiatu wileńskiego (22.05.1991). Projekt, który przedstawiono parlamentowi litewskiemu, przewidywał utworzenie sejmu regionalnego, którego marszałek byłby z urzędu wiceprzewodniczącym Rady Najwyższej Litwy, wybór 750 osobowej rady reginalnej, własne ustawodawstwo, pierwszeństwo przed litewskim. Po załamaniu puczu rada solecznicka dokonała strategicznego odwrotu; wybrano nowe kierownictwo i anulowano antykonstytucyjne uchwały (3.09.1991). Zgodnie jednak z wcześniejszym ostrzeżeniem, Rada Najwyższa Litwy, w odwet za ogłoszenie autonomii, rozwiązała samorząd rejonu wileńskiego (4.09) i solecznickiego (9.09) na okres sześciu miesięcy i mianowała pełnomocników Artura Merkysa i Arunasa Eigirdasa, którzy objęli zarząd rejonów. ZPL określił ,,rozwiązanie samorządów jako bezprawne" choćby tylko z powodu naruszenia procedury prawnej. III ZJazd ZPL przyjął jako podstawę do dyskusji z władzami litewskimi nowy projekt statusu okręgu autonomicznego; zrezygnowano w nim z własnego sejmu i prokuratury. Tymczasem w połowie grudnia 1991 roku Rada Najwyższa odrzuciła wniosek o ustalenie daty nowych wyborów w obu rejonach, tym samym przedłużając zarząd pełnomocników. Litwini głosili, że na wybory będą mogli zezwolić dopiero po dekolektywizacji i prywatyzacji, gdy złamana zostanie prosowiecka polska nomenklatura. Tymczasem reformy zostały wykorzystane w 1992 roku do wypowiedzenia Polakom wojny ekonomicznej; usunięto ich z komisji prywatyzacyjnych, preferując Litwinów przybyłych z innych rejonów, praz starano się odebrać im ziemię. Wykorzystując przepisy o zwrocie byłym właścicielom tylko zachowanego mienia,. ziemię właścicieli polskich przydzielano różnym instytucjom, rezerwowano na budowę osiedli, starając się popierać napływ Litwinów. Meryks rozwiązywał rady gminne (np. za przywracanie polskich nazw), a zwłaszcza zwalniał starostów wybraych przez rady i osadzał własnych kandydatów (Bujwidziszki, Rudamin). S\Dyspozycyjni starostowie przydzielali litewskim przybyszom z Wilna działki budowlane na ziemi polskich właścicieli. W rejonach litewskich zezwolono, by zebranie mieszkańców zaświadczało o dawnej własności pól (np. Kłajpeda), w rejonach polskich nadal wymaga się dokumentów z archiwów, które bądź Polakom nie są wydawane, by nie mogli ubiegać się o ziemię, bądź nie mogą być wydane z powodu zachowania się jedynie 17% zasobów. Polacy zarzucają pełnomocnikom, iż otaczają się takimi samymi platformistami, tyle że narodowości litewskiej. Dotychczas Meryks zwolnił lub zmusił do odejścia z pracy ponad 41 osób w rejonie wileńskim, zaś Eigirdas usunął 20 osób w rejonie solecznickim. Obecnie konflikt postrzegany jest wyłącznie w kategoriach narodowych. V. Landsbergis nie chciał, by pełnomocnikiem mianować Polaka, i odrzucił kandydaturę Cz. Okińczyca, którą złożył mu sam zainteresowany, a jednocześnie prezydent i większość polityków litewskich stale podkreślają, iż nie ma Polaków, z którymi można by było współpracować, ponieważ wszyscy znani działacze polscy są nastawieni antylitewsko. Terleckas skrytykował ograniczenie walki z komunistami do komunistów polskich i pozostawienie w rękach komunistów litewskich samorządów, które udało się im opanować. V. Landsbergis zapytany w warszawskiej TV, dlaczego sprawami polskimi na Litwie zajmują się komuniści litewscy, jak np. R. Ozolas, wyjaśnił, iż jest on ,,dobrym komunistą", ponieważ uznaje niepodległość Litwy, a komuniści polscy są źli, gdyż reprezentują kierunek prosowiecki (5.10.1991). Drugą, obok R. Ozolasa, osobą odpowiedzialną za zaostrzenie stosunków litewsko-polskich był V. Czepaitis, który forsował politykę konfrontacji z mniejszością polską. Już udział w sondażu opinii publicznej (9.02.1991) wykazał nieufność ludności polskiej do władz litewskich. Mimo apeli ZPL w rejonie wileńskim głosy oddało 42,8%, a w solecznickim 25% uprawnionych, z tego za niepodległością wypowiedziało się odpowiednio: 56,6% (16 tysięcy na 66 tysięcy) i 52,8% (3,8 tysiąca na 29 tysięcy). Polityka litewska powoduje, że nieufność może przerodzić się w otwartą wrogość Polaków wobec państwa litewskiego. Władze nie chcę zgodzić się na wybory z obawy, że wygrają je działacze antylitewscy, ale odwlekając przywrócenie samorządów, wzmacniają właśnie nastroje antylitewskie. Nacjonaliści litewscy próbowali grać kartą niemiecką. Poseł V. Paliunas zaproponował zbliżenie z RFN celem neutralizacji Polski (2.10.1991). Zdaniem posła Povilonisa antylitewski atak propagandowy polskich środków masowego przekazu zmusza Litwę do szukania sojusznika w Niemczech. Parlament litewski uchwalił ustawę ,,o zaświadczeniach o obywatelstwie" (5.05.1990), zapowiadając, iż obywatelstwo Litwy, uprawniające do udziału w prywatyzacji bonowej i dekolektywizacji, uzyskają tylko ci mieszkańcy Republiki, którzy podpisaż następujące deklarację: ,,otrzymując zaświadczenie obywatela Republiki Litewskiej, zobowiązuję się do przestrzegania ustaw Republiki Litewskiej, poszanowania niepodległości swego państwa i jego integralności terytorialnej". Do kwestionariusza należało wpisać datę przybycia na Litwę podpisującego lub jego rodziców oraz kraj pochodzenia, co wskazuje, że sam pomysł ,,zaświadczeń" był pierwotnie pomyślany jako środek wyselekcjonowania ludności napływowej, a więc głównie rosyjskiej. Komuniści polscy rozwinęli propagandę na rzecz bojkotu zaświadczeń, w Polsce zaś ustawę litewską przedstawiono jako środek poniżania Polaków (Andrzej Stelmachowski). Polakom na Litwie groziło, iż we własnym kraju zostaną cudzoziemcami. Dopiero w październiku 1991 roku ZPL wezwał do podpisywania deklaracji *termin wygasał 3.11.1991). Ostatecznie około 90% Polaków zgłosiło się po zaświadczenia o obywatelstwie. Jesienią tautininkowie wszczęli akcję przeciwko ,,kolonistom". 16 października 1991 roku Młoda Litwa rozpoczęła zbieranie podpisów pod petycją o przeprowadzenie referendum w sprawie obywatelstwa. Szermowano hasłem: ,,Obcokrajowcy zabierają nam mieszkania i miejsca pracy". Chodzi o odebranie obywatelstwa osobom, które nie były obywatelami Litwy w dniu 15 czerwca 1940 roku lub ich potomkami, by uniemożliwić im udział w wyborach. Teoretycznie akcja wymierzona jest w Rosjan, lecz w rzeczywistości jej ofiarami mają być Polacy. Na Wileńszczyźnie zostali oni przecież uznani przez władze litewskie za ,,obcokrajowców" po uzyskaniu przez Litwę Wilna w 1939 roku. Polacy już zostali uznani przez nacjonalistów za potomków 250 tysięcy ,,kolonistów" przybyłych rzekomo na Wileńszczyznę litewską po 1920 roku. Na spotkaniu Vilniji, Pażangi i Rady d/s Litwy Wschodniej zaproponowani, aby za kolonistów uznać wszystkich, którzy nie wykażą się posiadaniem ziemi przed 9 października 1920 roku i nie zwracać im gospodarstw (15.04.1992). ,,Kolonistami" ma być 35% ludności Litwy Wschodniej, bez nich Litwini byliby tu większością, a nie 46% mniejszością. Dążenie do lituanizacji regionu wileńskiego leży u podstaw tych wszystkich akcji. Jesienią 1991 roku władze litewskie postanowiły przyjąć zasadę, iż mniejszość polska będzie miała tylko te prawa, którymi będzie cieszyć się mniejszość litewska w Polsce. W przygranicznym rejonie Sejn mieszka obecnie około 15-20 tysięcy Litwinów; całe województwo suwalskie liczy 463 tysiące ludności. Na pozostałych terenach Polski żyje jeszcze około 10 tysięcy Litwinów. Według szacunków litewskich Litwinia stanowią 10% mieszkańców Szypliszek, 25% - 30% mieszkańców Sejn i 80% ludności Puńska. Po wojnie z Polski na Litwę repatriowało się około tysiąca Litwinów. Nauczanie w języku litewskim prowadzone jest w 5 szkołach podstawowych, w 7 litewski wykładany jest jako przedmiot nadobowiązkowy. W liceum w Puńsku niektóre przedmioty wykładane są po litewsku, ale jest to niewystarczające. Litwini uzyskali cotygodniową 30 minutową audycję radiową (2.07.1991). W latach osiemdziesiątych zakończył się konflikt językowy, gdy władze duchowne dopuściły wreszcie litewski do liturgii. Msze po litewsku są odprawiane w Puńsku, Sejnach, Smalenach i w Warszawie, ale Litwini chcą też mszy w Suwałkach. Nadal natomiast trwa spolszczanie nazwisk litewskich oraz wyłączne używanie języka polskiego w administracji. Władze polskie nie odbierają jednak Litwinom ziemi, ani nie prowadzą akcji kolonizacyjnej.

Eugenijus Petruszkeviczius, przewodniczący Litewskiego Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego, przedstawił listę postulatów litewskich. Obejmują one kurialną ordynację wyborczą celem zagwarantowania Litwinom reprezentacji w Sejmie (kandydat litewski uzyskał w wyborach 1249 glosów), nadanie litewskiemu statusu języka urzędowego w gminach Sejny i Puńsk, wprowadzenie go do korespondencji między urzędami i obywatelami na tym terenie, umieszczenie napisów litewskich w Puńsku, Sejnach i Szypliszkach, wpisywanie do dowodów osobistych nazwisk w pisowni litewskiej i literami litewskimi, posługiwanie się podręcznikami litewskimi, otwarcie przedszkola, szkoły podstawowej, liceum i szkoły rolniczej w Sejnach z litewskim językiem wykładowym oraz założenie na koszt państwa punktów nauczania języka litewskiego wszędzie tam, gdzie mieszkają Litwini, retransmisję radia i telewizji litewskiej aż do środkowej Polski, a litewskich audycji rozgłośni białostockiej na teren całej Polski, emisję 20-minutowej audycji telewizyjnej raz na miesiąc w programie I, stworzenie ośrodków kulturalnych w Warszawie i Sejnach, normalizację stosunków w Kościele i zwrot skonfiskowanych przez komunistów wydawnict litewskich oraz przekształcenie litewskiego dwumiesięcznika Auszra w dziennik. Grupa Sajudisu z Kowna zażądała otwarcia w Suwałkach lub w Warszawie uniwersytetu litewskiego, przyznania województwu suwalskiemu autonomii i nadania na jego terytorium litewskiemu statusu języka urzędowego, finansowania kilku pism litewskich, tłumaczenia audycji TV polskiej na litewski itd. (Voruta z 1-15.06.1991). Rzecz jasna jeśli spełnienie postulatów polskich zostanie uzależnione od realizacji żądań kowieńskich, do normalizacji stosunków nigdy nie dojdzie. Nie zmienia to faktu, że położenie Litwinów w Polsce pod względem narodowym jest gorsze niż Polaków na Litwie. Deklaracja z 11 marca 1990 roku spotkała się z jednoznacznym poparciem społeczeństwa polskiego w Polsce i niechęcią rządu T. Mazowieckiego oraz ugrupowań go popierających. Mimo wezwań ,,Solidarności" i wielu mniejszych ugrupowań premier odmówił uznania państwa litewskiego i nawiązania z nim stosunków dyplomatycznych, wyjaśniając, iż byłoby to równoznaczne z ,,zerwaniem stosunków dyplomatycznych z Moskwą". w Gazecie Wyborczej, ukazały się artykuły krytykujące opór Litwinów wobec Sowietów, jako że mógłby on zaszkodzić pozycji I sekretarza KPZR M. Gorbaczowa i jego staraniom o wolność w ZSRS i w Europie Środkowej. Polska jako 12 państwo, po Argentynie, uznała Litwę 5 września 1991 roku. Konflikt litewsko-polski doprowadził do zmian w postawach Polaków w Polsce. ZChN i KPN jednoznacznie poparły kierunek narodowy na Litwie. Działaczy prosowieckich przedstawiano w Polsce jako narodowych, zwalczanych przez władze litewskie za obronę interesów polskich, zapominając o ich komunistycznej opcji lub wręcz ją usprawiedliwiając. Ciechanowski stał się gościem na imprezach narodowych demokratów (30.05.1992). Unia Demokratyczna zajęła natomiast stanowisko zdecydowanie prolitewskie, dystansując się w ogole od mniejszości polskiej i jej postulatów. Nastawienie społeczeństwa po rozwiązaniu samorządów polskich z prolitewskiego zmieniło się na antylitewskie, a prasa przybrała ton jednoznacznie wrogi wobec Litwy. Rokowania polsko-litewskie doprowadziły do podpisania ,,Deklaracji o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy", uznającej obecną granicę i potwierdzającej szereg praw obu mniejszości narodowych (13.,01.1992). postanowiono, że: ,,Obie strony dążyć będą do stworzenia mniejszościom polskiej na Litwie i litewskiej w Polsce możliwości pełnego zaspokojenia potrzeb językowych, kulturalnych, religijnych i oświatowych, włącznie z nauką w języku ojczystym, w tym kształcenia osób należących do mniejszości narodowych na wszystkich szczeblach nauczania". Władze litewskie nadal nie chcą jednak zarejestrować polskiego uniwersytetu, który działa nieformalnie (6 wydziałów). poseł Vidmantas Povilonis stwierdził, że skoro w Chicago nie ma uniwersytetu polskiego, a tamtejsza Polonia jest dwukrotnie większa od litewskiej, w Wilnie również nie należy go zakładać. Władze litewskie proponują, by Polacy studiowali w Polsce (293 osoby uczyły się w 1992 r.), ale nie uznają polskich dyplomów. Na Litwie w 1991 roku na uczelnie wyższe wstąpiło 229 Polaków, w tym 65 do Wileńskiego Instytutu Pedagogicznego, w którym istnieją wydziały polskie. Zobowiązano się też ,,do stworzenia gwarancji niedyskryminowania (mniejszości narodowych) w życiu politycznym, społecznym i gospodarczym, a także do umożliwienia im utrzymywania swobodnych kontaktów z drugim krajem". Dalej czytamy: ,,Obie strony zobowiązują się wzajemnie do zapewnienia instytucjom i organizacjom mniejszości narodowych prawa do ubiegania się o dobrowolne dotacje oraz o pomoc. Oba państwa sprzyjać będą wymianie specjalistów w dziedzinie kulturym nauki i oświaty". Tymczasem wiceprezydent B. Kuzmickas stwierdził: ,,nie chcemy importu profesorów z Polski". ,,Rzeczpospolita Polska i Republika Litewska zagwarantują prawo używania przez osoby należące do mniejszości narodowych ich imion i nazwisk w brzmieniu i pisowni języka ojczystego, zgodnie z dokumentami przyjętymi przez KBWE. Zgodnie ze stadardami międzynarodowymi strony powstrzymają się od działań, które prowadziłyby do zmian narodowościowych na obszarach zamieszkanych przez mniejszości narodowe".

ZChN i KPN uznały podpisanie Deklaracji za przedwczesne, gdyż najpierw Litwini powinni zezwolić na wybory samorządowe w rejonie wileńskim i solecznickim, natomiast środowiska litewskie, zwłaszcza narodowe, potępiły jej tezy i zapowiedziały, iż traktat o współpracy, który powtarzałby stwierdzenia Deklaracji nie może liczyć na przyjęcie. Od tego momentu nastąpił zwrot w polityce władz litewskich ku konfrontacji z całą społecznością polską. Początkowo Landsbergis próbował zmontować z przewodniczącym Rady Najwyższej Białorusi sojusz wymierzony w mniejszość polską w obu krajach. We wspólnym komunikacie stwierdzono, iż ,,nie do przyjęcia jest tworzenie autonomii terytorialnych, ponieważ sprzyjałoby to powstawaniu nowych źródeł napięcia w regione" i wypowiedziano się przeciwko ,,przedstawianiu różnic wyznaniowych jako narodow-etnicznych" (3-4.01.1992). Zastępca Landsbergisa, Bronius Kuzmickas, podkreślił, iż po obaleniu komunizmu rola Polski będzie systematycznie maleć na rzecz Ukrainy, tym bardziej więc porozumienie litewsko-białoruskie powinno zastąpić współpracę z Polakami, konieczną wówczas, gdy istniał jeszcze Związek Sowiecki (Lietuvos aidas, 25.01.1992). Białoruś, która znajduje się pod pełną kontrolą Moskwy, jest jednak przez nią używana do wywierania nacisków na Litwę Landsbergisa i dlatego proponowany alians nie może dojść do skutku. Nieprzypadkowo minister spraw zagranicznych Białorusi, Piotr Krauczenka, który kilkakrotnie ponawiał roszczenia terytorialne pod adresem Litwy, zapoczątkował zbliżenie białorusko-polskie. TV litewska nadaje codziennie 10 minutowy program przygotowywany przez Polaków (plus 30 min programu radiowego). W 1992 roku utworzono wielojęzyczną TV Litwy Wschodniej. Jej program polski będą przygotowywali Litwini. Od lipca TV LW ma nadawać 2 godziny programu dziennie na kanale, na którym dotychczas transmitowani program I TV Warszawa. Od dawna nacjonaliści domagali się likwidacji tych transmisji. Pod egidą i kontrolą Vilniji powstała Wspólnota Litwy Wschodniej, łącząca efemeryczne organizacje litewskie z tego terenu i mająca służyć władzom Litwy jako ,,prawdziwy głos społeczeństwa" (29.02.1992). Wspólnota popiera program Vilniji i w wyborach wystawi swych kandydatów przeciwko kandydatom ZPL. Dopóki jednak władze nie zmienią narodowościowego składu regionu wileńskiego, Wspólnota nie wygra wyborów, korzystając nawet z pomocy administracji państwowej. Młoda Litwa wezwała do utworzenia funduszu finansującego Litwinów chcących osiedlić się lub inwestować w rejonach polskich (16.05.1992). W czerwcu rząd zdecydował, że poprze akcję kolonizacyjną w rejonie wileńskim i będzie wydzielał dwuhektarowe działki byłym zesłańcom, emerytom, inwalidom itp. narodowości litewskiej na ziemi, która powinna być zwrócona dawnym właścicielom narodowości polskiej.

ZPL wezwał do głosowania za wycofaniem wojsk. W Solecznikach wzięło udział w referendum 17 tysięcy osób (59,3%); za ewakuacją wypowiedziało się 10 tysięcy (34,7% uprawnionych), zaś przeciw 6,5 tysiąca. W rejonie wileńskim głosowało 35 tysięcy osób (58,8%); za wycofaniem wojsk wypowiedziało się 25 tysięcy (40% uprawnionych), przeciw 8,5 tysiąca. Podobny wynik przyniosło referendum tylko w Ignalinie (41,4% uprawnionych za ewakuacją). W miarę jak obóz Landsbergisa cofał się pod naciskiem postkomunistycznego sojuszu lewicy promoskiewskiej, coraz większy wpływ uzyskiwał w nim nurt nacjonalistyczny. Antypolska propaganda miała mu posłużyć jako instrument konsolidacji własnych szeregów, podobnie jak za czasów Smetony. W rezultacie Polacy jeszcze bardziej odsunęli się od obozu niepodległościowego. Korzystał z tego obóz postkomunistyczny, wypowiadając się za wyborami samorządowymi czy obiecując mianowanie Polaka ministrem bez teki d/s mniejszości narodowych (Brazauskas). Głosy frakcji polskiej przesądziły o zorganizowaniu dwu referendów osobno, a więc o klęsce Landsbergisa. Potrafił on jedynie oskarżać ZPL o służenie KGB (17.03.1992). Gdy wreszcie zaproponował wybory samorządowe w zamian za głosowanie frakcji polskiej za przedterminowymi wyborami parlamentarnymi, było już za późno. Polacy, nauczeni doświadczeniem, zażądali najpierw wyborów samorządowych. W lipcu RN miała wyznaczyć ich datę na dzień drugiej tury wyborów parlamentarnych.

Akcja kolonizacyjna, która ma uniemożliwić rzekome rewindykacje terytorialne ze strony Polski, a o tym nikt w Polsce nie myśli, może wywołać właśnie niebezpieczeństwo, jakiemu miała zaradzić. Litwa nie zniszczy Polaków bez sięgania do przemocy, natomiast szykany administracyjne i wojna ekonomiczna, tworzenie obywateli drugiej kategorii szybko stworzy zastępy zaciekłych wrogów państwowości litewskiej.

Konflikt litewsko-polski będzie się zaostrzał, gdyż nie ma żadnej siły politycznej, która byłaby wystarczająco zainteresowana normalizacją i współpracą. Jest jednak możliwe, iż zwycięstwo na Litwie sił promoskiewskich i dalsze utrzymywanie przez Polskę statusu dobrowolnego satelity Rosji uczyni zbędnym skłócanie obu krajów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Numer GG
futureal



Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 554
Skąd: Edge of Darkness

PostWysłany: Sob Lut 07, 2009 3:17 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Agresywna polityka wobec Litwy to nie nacjonalizm to czysta głupota, bo Litwa to jedno z tych państw z którym mamy bardzo zbieżne interesy, fakt istnieje nacjonalizm Litewski ale nie tak silny jak na Ukrainie by uniemożliwiać współpracę...nienawidzę takiego sposobu myślenia by na państwa biedne lub tak samo stojące gospodarczo jak my patrzeć z butą ,a do państw bogatych (stara UE) się łasić.
Właśnie blok państw nadbałtyckich i Unii Wyszechradzkiej to były silny głos w UE ,a może i poza nią, bo szansa ,że UE się rozpadnie wcale taka mała nie jest (abstrachując od tego czy jestem za nią czy nie, akurat jestem przeciw ale nie to nic do rzeczy)

Szanujmy obecne granice Polski ,podkreślajmy ich polskość ,bo nie ma polskiego miasta gdzie nie ma żadnych jej śladów. Nazywajmy ulice na tych ziemiach wybitnymi Polakami...o sile Lwowa i Wilna świadczyli ludzie tam mieszkający nie geografia, Ci ludzie przenieśli się do ziem Odzyskanych dlatego te Ziemie stoją tak dobrze w porównaniu do reszty kraju.
_________________
Someone Chasing I Cannot Move
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Marcin S.



Dołączył: 15 Lut 2005
Posty: 1865

PostWysłany: Sob Lut 07, 2009 4:18 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Antares napisał:
Dobrze rozumiem Twój sposób pojmowania. Kiedyś także uważałem, że nam to się nawet Kijów należy, a co! Razz


Nie chcę Kijowa. Chcę Wilna, które było polskie. Kijów - oczywiście, tak, w ramach trójczłonowej monarchii, ale nie w ramach państwa narodowego (po co nam tak w ogóle Kijów?).

Cytat:
Tylko wracając do Litwy - pomyśl - idąc Twoim tropem Litwa nie powinna istnieć w ogóle.


Powinna. W granicach sprzed zawarcia paktu Ribbentrop-Mołotow.

Cytat:
Ludność kiedyś litewska uległa polonizacji. Wilno 2,1 % Litwinów. Tylko czy to uprawniało nas do dość daleko idącej zaborczości?

Tzn. że jak dywizja Żeligowskiego wracała do domu (do Wilna), to była to zaborczość? Kogo my tam okupowaliśmy? Sami siebie, bo tam byli przede wszystkim Polacy? Czy polską własność - też okupowali ją Polacy? My Wilna nie okupowaliśmy, załamaliśmy tylko umowę z Litwinami. Ale wystarczyło spytać tamtejszych mieszkańców, do kogo chcą należeć. Bez żadnego zaboru, w wolnych wyborach miażdżąca większość byłaby za Polską. Oblicze etniczne (kryterium, do którego się sam odwoływałeś) było polskie. Więc jak?
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
futureal



Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 554
Skąd: Edge of Darkness

PostWysłany: Sob Lut 07, 2009 5:07 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tak czy inaczej Litwa bez Wilna to słabiutka Litwa, a słabiutka Litwa jest sprzeczna z naszym interesem, mamy trzech w miarę silnych partnerów nad Bałtykiem i warto to zachować, siła państwo nie zależy tylko od granic, bardziej od umiejętnej polityki zagranicznej ,zdobywanie sojuszników.
Silny blok Polski,Czech,Słowacki,Węgier,Litwy,Łotwy i Estonii w UE to 80 mln ludzi, tylko że to trzeba prowadzić dobrą politykę zagraniczną, w parlamencie UE powinno powstać koło środkowo-wschodnie ale nie, lepiej się dzielić odnoście poglądów zamiast działać razem...
_________________
Someone Chasing I Cannot Move
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum.Queen.PL (tylko do odczytu) Strona Główna -> FreestyleForum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 20, 21, 22  Następny
Strona 13 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group. Dopracował: Piotr^ Kaczmarek