Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lemur Moderator
Dołączył: 13 Maj 2005 Posty: 5251 Skąd: z Komitetu Centralnego
|
Wysłany: Wto Lip 29, 2008 11:27 pm Temat postu: |
|
|
Karolina napisał: |
Lemur, co zrobilbys gdybys dowiedzial sie, ze urodzil Ci sie jastrzab z calym rodowodem ?
|
Po pierwsze, zależy do kogo z Was byłby podobny z dzioba Po drugie i tak okazałbym mu serce i miłość. _________________ Pierwszy Pisarz Forum 2006, 2007, 2009; Podpis Roku 2010
Mój blogasek: http://obserwujacylemur.wordpress.com/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Crowly
Dołączył: 17 Kwi 2004 Posty: 1570 Skąd: z Trzebnicy
|
Wysłany: Wto Lip 29, 2008 11:42 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: | Plus Ludzi Crowleya: Janusz, Mariusz i Satanista i Cyruś(?....... (zapomniałam ups)
|
1. Janusz "Jahu" (tu jako lordjahu) - producent wykonawczy koszulek i crystalowego misia, odpowiedzialny także za techniczne przygotowanie Rio Tinto do Zlotu, dostarczyciel lwiej części drewna na ognisko.
2. Mateusz "Ludi" (nie Mariusz) - koordynator prac ogniskowych
3. Jacek "Lupus" (wbrew pozorom praktykujący Katolik)
4. "Cypek" (pomoc przy przygotowaniu Rio Tinto)
Im wszystkim (a szczególnie Januszowi) moja dozgonna wdzięczność i szacunek. Bez was ten Zlot by nie wypalił. |
|
Powrót do góry |
|
|
Krzysztofek
Dołączył: 28 Lip 2008 Posty: 213 Skąd: Łęczna
|
Wysłany: Wto Lip 29, 2008 11:50 pm Temat postu: God bless All of You |
|
|
God bless All of You (pozwoliłem sobie zacytować Papieża czyli niby siebie ale chyba Brian M. powiedział coś podobnego:)
Cóż po pierwsze dzieki Crowley za zorganizowanie zlotu!!!!!!!!!
Oceniam go bardzo pozytywnie , trochę ludzie w sensie ilości zawiedli ,
ale pewnie wyczuli , że będe z kamerą i mogę ich sfilmować
Wiecie tą kamere mam od niedawna , także to byl mój debiut jesli chodzi o bawienie sie w Spilberga.Czułem sie dobrze w tej roli aczkolwiek miałem czasem wrażenie ze Was wkurzam tak wszystkich podgladając okiem kamery , ale hmmm lubię tak:)
Personalne podziękowania dla:
Crowley - za zorganizowanie zlotu i za uswiadomienie mi ze mieszkanie w wieku 28 lat z rodzicami to dziwna sprawa , w koncu ktos musiał mi to uswiadomic:)
Michał z Lubartowa - za zmiane mojego życia:) po prostu za rozmowy krotkie ale tresciwe i za zproszenie na piwo
Ojcu - tez za rozmowy i za fajna córkę (szkoda ze taka młoda)
Mojej partnerce z karaoke (wspolne wykonanie I want it all) za to ze ...
zagluszyla swoim glosem moj rap ze tak to nazwe
Dominice - za usmiechy:)
Baśce - tez za usmiechy:)
Dagmarze - tak ogolnie za rozmowy
Dziewczyną za zaspiewanie na karaoke zamiast " somebody to love"
tekstu "somebody to sex" , mnie jako etatowego erotomana bardzo to szarpneło
Wszystkim innym ludziom tez serdecznie dziekuje za to ze byli i ze dali sie kamerowac:)
Jak bede miał wiecej czasu to napisze obszerniejsza relacje.
Filmy ze zlotu tzn. 67 filmików o roznej długosci wysłałem juz do Dagmary
i mam nadzieje ze technicy z Hollywood zrobia z tego cudo:)Pozdro people
MUSIMY KIEDYŚ WSZYSCY SKOCZYĆ NA KREMÓWKI DO WADOWIC:) |
|
Powrót do góry |
|
|
Crowly
Dołączył: 17 Kwi 2004 Posty: 1570 Skąd: z Trzebnicy
|
Wysłany: Wto Lip 29, 2008 11:56 pm Temat postu: |
|
|
Najlepiej do krematorium a co, teraz zamierzasz dzięki mnie wyfrunąć z gniazda rodzinnego? |
|
Powrót do góry |
|
|
wasdfg7
Dołączył: 16 Paź 2005 Posty: 4279 Skąd: Dębica/Wrocław
|
Wysłany: Wto Lip 29, 2008 11:59 pm Temat postu: |
|
|
le_mmor napisał: | WU A ES DE GIE EF SIEDEM! napisał: | e_mmor... człowiek zagadka....... dziwny taki... Cool |
Że tak zacytuję forumowego klasyka: Co masz na myśli? |
Po 1:
Nie wyglądasz jak ten ziomek z twojego avatara
po2:
w rozmowie z tobą to nie ty dajesz 95% słów z całej konwersacji czy konserwacji... nie wiem jak to idzie
po3
wydajesz się być cichym chłopczykiem z socjologicznym zboczeniem... choć tych zboczeń z niedzielnej nocy u Ciebie widziałem więcej
po4
wielbiący włoską piłkę i taką samą piłkę wykonujący _________________
MARILLION - BRAVE
The true soul of Queen band is lost...
______________________________
I've Been Blessed By God
Yet I Feel Forsaken
All To Me Was Given
Now It's Finally Taken |
|
Powrót do góry |
|
|
Krzysztofek
Dołączył: 28 Lip 2008 Posty: 213 Skąd: Łęczna
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 12:03 am Temat postu: |
|
|
crowly napisał: | Najlepiej do krematorium a co, teraz zamierzasz dzięki mnie wyfrunąć z gniazda rodzinnego? |
niewykluczam , ale to chyba jeszcze nie teraz:) |
|
Powrót do góry |
|
|
Crowly
Dołączył: 17 Kwi 2004 Posty: 1570 Skąd: z Trzebnicy
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 12:13 am Temat postu: |
|
|
Wasdfg7 - ten "ziomek" z avatara Lemmora to John Deacon. |
|
Powrót do góry |
|
|
wasdfg7
Dołączył: 16 Paź 2005 Posty: 4279 Skąd: Dębica/Wrocław
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 12:18 am Temat postu: |
|
|
crowly napisał: | Wasdfg7 - ten "ziomek" z avatara Lemmora to John Deacon. |
No weź już nie rób ze mnie totalnego idioty..... ja o tym wiem.. i chyba już wszyscy o tym wiedzą _________________
MARILLION - BRAVE
The true soul of Queen band is lost...
______________________________
I've Been Blessed By God
Yet I Feel Forsaken
All To Me Was Given
Now It's Finally Taken |
|
Powrót do góry |
|
|
Crowly
Dołączył: 17 Kwi 2004 Posty: 1570 Skąd: z Trzebnicy
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 12:25 am Temat postu: |
|
|
Wybacz, od czasu kiedy (przez poprzedni avatar) większośc użytjowników stwierdziła, że przedstawia on mnie, a nie Boba Geldoffa, to zacząłem być ostrożny przynajmniej teraz nikt nie pomyli mnie ze... Śmiercią.
A może? |
|
Powrót do góry |
|
|
Crystal
Dołączył: 31 Paź 2003 Posty: 742 Skąd: z innego swiata
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 12:38 am Temat postu: |
|
|
crowly napisał: | przynajmniej teraz nikt nie pomyli mnie ze... Śmiercią.
A może? |
hmm...widzę pewne podobieństwo _________________ hayzee rider |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 12:40 am Temat postu: |
|
|
Crystalship napisał: | crowly napisał: | przynajmniej teraz nikt nie pomyli mnie ze... Śmiercią.
A może? |
hmm...widzę pewne podobieństwo | \\I to mówi ktoś, kogo pomyliłam z Supernianią w Empiku |
|
Powrót do góry |
|
|
Crystal
Dołączył: 31 Paź 2003 Posty: 742 Skąd: z innego swiata
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 12:47 am Temat postu: |
|
|
kot napisał: | Crystalship napisał: | crowly napisał: | przynajmniej teraz nikt nie pomyli mnie ze... Śmiercią.
A może? |
hmm...widzę pewne podobieństwo | \\I to mówi ktoś, kogo pomyliłam z Supernianią w Empiku |
Kiedy to było ? Bo nie pamiętam tego _________________ hayzee rider |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 12:49 am Temat postu: |
|
|
Nooo jak wybraliśmy się w trójkę z Łosiem do Arkadii a potem do Gongu po powrocie
Przeglądaliśmy wtedy płyty i przez chwilę zdawało mi się ze ta pani na zdjęciui to Crystal xD |
|
Powrót do góry |
|
|
Crystal
Dołączył: 31 Paź 2003 Posty: 742 Skąd: z innego swiata
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 12:57 am Temat postu: |
|
|
heheheh...a to sie nie dziwie że nie pamiętam, byłem wtedy już tak padnięty że nie wszystko do mnie docierało. Tylko w gongu przez tę wódkę z colą się chwilowo ożywiłem _________________ hayzee rider |
|
Powrót do góry |
|
|
Leniu
Dołączył: 06 Kwi 2004 Posty: 2432 Skąd: Przemyśl / Kraków
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 1:16 am Temat postu: |
|
|
Co prawda emocje jeszcze nie opadły i ja nie zdążyłem ochłonąć po trzech dniach zajebistej zabawy, rock'n'rolla, piwa i wszystkiego co najlepsze, ale muszę napisać swoją relację, gdyż chyba nie byłbym w stanie dalej funkcjonować jeżeli bym tego nie uczynił.
Nie zaczęło się zbyt ciekawie, bo musiałem pierwsze 2h jechać w przedziale pełnym moherowych beretów, ale sytuacja uległa zmianie w
Dębicy, kiedy dosiadł się w-7 i mogliśmy przedyskutować parę tematów, by nie zwariować po pierdolonej 9 godzinnej podróży w tym pierdolonym wagonie bez przedziałów, gdzie trzeba było się nieźle nagimnastykować, aby przejść załóżmy do kibla, a o wygodnym siedzeniu mowy nie było. Ale to jest najmniej ważne. Kiedy jakieś 5km od Wrocławia zadzwoniła do mnie daga mówiąc, że wszyscy czekają na nas na stacji PKS, to - nie ukrywam - pojawił się mały stres. Jak się później okazało - zupełnie nieuzasadniony...
Pierwszy dzień w Trzebnicy zaczął się, jak mniemam, tradycyjnie - od kupienia pokoi i wprowadzenia się do nich. Potem wyruszyliśmy do jakiegoś baru na piwo, gdzie dowiedziałem się, że jestem podobny do Cozy'ego Powella i że istnieje coś takiego jak knysza trzebnicka z szynką i serem, co wg Łosia jest smaczne. Chcieliśmy nawet tą knyszą nakarmić dziangwę (bohatera dowcipu CORAXA), cokolwiek to jest. Dalej - nie do końca zdawałem sobie sprawę, gdzie prowadzi nas Crowley i co będzie się działo. Okazało się, że idziemy do TOK-u, gdzie na scenę wyszło pięciu niesamowitych gości, którzy potrafili sprawić, że oszaleliśmy. A już ja na pewno oszalałem. Po dosłownie trzech kawałkach pot lał się ze mnie jak z pipy piwo, ale wytrzymaliśmy i daliśmy czadu do końca. Także beka była na wysokim poziomie:) Nie będę recenzował poszczególnych kawałków po kolei, bo każdy, kto był, ten wie, że Czaban Band zagrał kapitalnie, po mistrzowsku. Ale po krótce - Rafał - gitarzysta. On przecież grał jak Brian, w sensie, że na najwyższym poziomie. Guitar solo nawet w jego wykonaniu było cudowne; jestem przekonany, że reszcie jego gra podobała się tak, jak mnie - w końcu na jego cześć śpiewaliśmy pod koniec 'Brian May, Brian May...' Bass solo - trzeba komentarza? Stałem z rozdziawioną szczęką pod sceną i podziwiając patrzyłem, jak wyczynia coś niesamowitego. Perkusista podczas swojego sola załapał świetny kontakt z nami - raz jego bębny, raz nasze klaskanie, bardzo spodobało mi się to zgranie i dodało mi niesamowitego kopa. Dowodem na to, że ja się świetnie bawiłem niech będzie moje gardło, które bolało do dnia następnego. Ale, ale - żeby nie było tak cukierkowo, to czuję się wyrolowany. Byłem nastawiony na 'Stone Cold Crazy', mieli to napisane na kartce z utworami. Dopiero CORAX mnie oświecił, że 'Crazy', jak było napisane na owej kartce odnosi się do 'Crazy Little Thing Called Love'. Załamałem się.
Ledwo dychając wyszedłem z sali, by odebrać koszulkę, która notabene jest kapitalna, mimo białego koloru i tyłu, hehe. Następnie na naszej liście było ognisko. Wśród wszystkich osób zaopatrujących się na owe ognicho (oczywiście do siatek wpadały jedynie piwa i wino) nikt nie wpadł na błyskotliwy pomysł, by kupić kiełbasę. I takim oto sposobem wdrapaliśmy się na tę cholernie dużą górkę, gdzie rzecz jasna nie obyło się bez śpiewów, tańca pana Henia . Ale i tak jednym z mocniejszych punktów tamtej nocy był minutowy, bezustanny śmiech CORAX'a, którego oczywiście nikt w całości nie zarejestrował - wielka szkoda. Zejście z tej górki mogło niektórym sprawić więcej problemów, niż wejście, prawda, qMichale? W międzyczasie dostałem kondoma od Łosia, żeby reszta mieszkańców była bezpieczna, gdybym zaatakował w nocy. Ale ja tej nocy nie zamierzałem spędzić w swoim pokoju... Po powrocie do internatu pamiętam jedynie moment mycia zębów i dowcip Przemka o dziangwie. Nic więcej.
W dniu następnym, nad rankiem poszliśmy (tzn. ja, daga, Milka, CORAX i Łosiu) obejrzeć kawałek Trzebnicy. Nikt nie docenił świetnej orientacji w terenie Łosia, przez co chyba ze dwa razy weszliśmy w ślepą uliczkę i musieliśmy się wracać. Potem był obiad w knajpie, w której były te legendarne już knysze trzebnickie z szynką i serem, gdzie zaproponowałem wszystkim obecnym (czyli Łosiowi, kotu i Milce) loda z gałką. Tylko kot skorzystał. Kolejnym punktem zlotu było karaoke, na które poszedłem pełen obaw, bo moje ruchy sceniczne i wokal stoją na niskim poziomie. I kiedy już myślałem, że uda mi się ominąć wyjścia na scenę, ktoś palnął tekst, że czas na debiutantów... I takim oto sposobem byłem zmuszony, by wykonać 'Tie Your Mother Down'. I w tym miejscu serdeczne podziękowania dla osób występujących obok mnie oraz dla Kłina, Macka i... Karoliny, qMichałowi, albo Owcy (kuźwa, który to z was był, bo nie pamiętam?), którzy podeszli pod scenę i pomogli mi swoim świetnym zachowaniem:) (no wiecie, headbanging i te sprawy). Co do poszczególnych wykonań, to moim zdaniem największe słowa uznania należą się Owcy, który odwalił kawał świetnego przedstawienia zupełnie na trzeźwo (i to zdanie na koniec: 'no dobra, ja zrobiłem siarę, to wy teraz też możecie'). Sławetny konkurs picia piwa został rozstrzygnięty na korzyść drużyny, w której byłem ja, qMichał, Max i Przemek. Niestety, w konkursie na największego fana zająłem dopiero trzecie miejsce i musiałem ustąpić pola Karolinie i Łowieczce, którzy byli przede mną. O ile dobrze kojarzę chwilę później był puszczany koncert na 'dużym' ekranie i tutaj dialog, po którym chciało mi się śmiać.
-Przemku, idziemy może po jakieś piwko?
-tak, chwilka, zaraz będzie guitar solo Briana
Takoż uczyniliśmy i udaliśmy się do sklepu o nazwie GRZEŚ, gdzie zostaliśmy potraktowani w bardzo niemiły sposób przez ekspedientkę, której nie spodobał się nasze wspólne wykonanie piosenki 'To Be With You' i kazała nam wyjść na zewnątrz.
Jako że większość osób była głodna i spragniona, to się każdy porozchodził w swoje strony. I tak o to wylądowaliśmy po jakimś czasie w Rio Tinto...
Kiedy wreszcie każdy się usadowił impreza mogła się zacząć. Na główną uwagę zasługuje nasze szaleństwo przy 'Stone Cold Crazy' oraz 'Dancer', kiedy każdy śpiewał 'Crowley, Crowley...' W tym czasie wypiłem brudzia chyba z połową osób i z większością zrobiłem sobie fotkę pamiątkową. I wreszcie mogłem sobie spokojnie pogadać z takimi osobami jak dudek, było miło sobie chwilkę pogawędzić na zewnątrz. Crowley, mistrzu, a pamiętasz chwilkę słabości podczas naszej rozmowy przy barze, kiedy to o mało się nie popłakaliśmy i to nie ze śmiechu? Ach, i nie zapominaj, żeśmy umówieni na 'Białą damę'. I chyba nikt nie zaprzeczy, że jednym z mocniejszych punktów tejże imprezy był taniec qMichał, kiedy dołączył się do niego Calina. Zabawa była świetna, nadzwyczajna, niepowtarzalna. W drodze powrotnej do internatu ktoś wpadł na pomysł, abyśmy podeszli do całodobowego, by nakupić jeszcze parę piw. Ale byliśmy już tak wyczerpani, że postanowiliśmy zadowolić się tym, co zostało w domu. Po powrocie do internatu poszedłem na górę do pokoju, gdzie mieszkał Mack, Kłin, qMichał i Agnieszka. Kapitalna była gra Caliny z Mackiem w ping-ponga, przez chwilę nawet myślałem, że oni naprawdę grają, a jestem tak nastukany, że nie widzę stołu. W międzyczasie qMichał padł na łóżko Tomka, a Calina zasnął na krześle (cholera, pamięta ktoś, co on powiedział przez sen?) i mają czego żałować, bo przegapili świetną scenkę z Mackiem w roli głównej, który koniecznie chciał wykręcić żarówkę, by móc spokojnie iść spać. Po stwierdzeniu, że 'ej, ta żarówka jest gorąca', wziął do ręki chusteczkę kontynuując wykręcanie, niestety bezskutecznie. Potem zeszliśmy na dół, gdzie siedzieliśmy aż do świtu tocząc rozmowę, w której najwięcej było zdań typu 'podróż STOPem, STOPeran, STOPniowo, liSTOPad, STOPięćdziesiąt', ogólnie śmiałem się przez cały czas.
W niedzielę pobudka była niemiła, gdyż każdy nadchodzący dźwięk zewsząd był jak uderzenie młotem pneumatycznym w czaszkę. Co gorsza, mieliśmy iść grać w piłkę, a upał był tak kurewsko męczący, że to była prawdziwa katorga, ale nie mogłem sobie tego odmówić. Wcześniej jednak poszedłem z Łosiem (prawdziwy kompan od wspólnych posiłków!) na śniadanie do tej knajpki z knyszą trzebnicką z szynką i serem. Po drodze śpiewaliśmy Under Pressure i Hammer To Fall. I to nic, że ludzie patrzyli na nas jak na psycholi. Takie robiliśmy wrażenie. Co do meczu - zaczęło się nieciekawie, bo jedna bramka była rozpieprzona i genialny instruktor Ludi musiał wymyślić coś idealnego w miejscu słupka. I wymyślił. Mecz przede wszystkim potraktowałem jako zabawę, chociaż zagrałem jak cipka. Man of the match: Owca. Woman of the match: Asia, która strzeliła hat-tricka. Po tym meczu, który wycisnął ze mnie ostatnie pokłady energii nadszedł czas na oficjalne pożegnanie w TOK-u. I wspólne wykonanie Bohemian Rhapsody, a z tego to wyszła porażka, chociaż szacun dla Crowleya i tyny za wykonanie i dla Asi za grę na pianinie. Potem był obiad w restauracji kasztelańskiej, czy jakoś tak. Czekałem chyba z 1,5h na cygana a i tak okazał się niedobry. Telefon od Zbyszka i wspólne zaśpiewanie mu fragmentu Radio Gaga to była świetna rzecz. Co było dalej? Chyba bar z tego co pamiętam, w którym dosyć długo rozmawiałem z Michałem przy piwie i było fantastycznie, jedna ze szczerszych chwil na zlocie. Przed powrotem do internatu zaopatrzyłem się w jeszcze kilka piw. Robert - dzięki, za wspólne śpiewanie 'Heaven and Hell' w drodze i o rozmowie na temat Black Sabbath, Judas Priest i AC/DC. Kiedy wszyscy zeszli sie w jednym pomieszczeniu, rozpoczęła się noc, z której pamiętam najmniej. Najbardziej rzucało się w oczy drum solo Caliny - to była poezja w najczystszej postaci, jedna z najbardziej śmieszących mnie sytuacji na zlocie, po prostu majstersztyk, myślałem że spadnę z fotela i już nie wstanę. I to trwało parę minut. Wtedy też Robert ogłosił mnie debiutantem zlotu, za co serdecznie dziękuję, miło było. Bardzo podobało mi się również moje, Kłina i grającego na gitarze Karoliny wykonanie takich kawałków jak 'Tenement Funster', czy 'CLTCL'. Mocna była sytuacja, w której po dosyć długim milczeniu powstał Crystal, nagle cały pokój zmilczał, a on takim poważnym i wręcz dostojnym głosem rzekł 'ja tu jeszcze wrócę...' - padłem. Ostatnią rzecz, jaką pamiętam, to to, że siedziałem na kanapie obok Macka i męczyliśmy ostatnie piwa nie mając kompletnie siły na nic, toteż misja była niewykonalna. Padliśmy. Po prostu. Tam jeszcze się jakaś policja przypałętała, to ich Mack ustawił i pokazał miejscu w szeregu, kiedy oni powiedzieli widząc Sweet Lady 'ona idzie z nami'... Nie pamiętam, jaka była dokładnie odpowiedź, ale wiem, że mocna. Ach, niech wizytacja policji będzie dowodem na to, że zabawa była ostra i przednia.
Jakoś wyczołgałem się pod schody do swojego pokoju. A tam, to kojarzę tylko moment uderzenia CORAX'a poduszką, chyba za dużo gadałem. Świnia! Nazajutrz znów nie było kolorowo ze względu na ciężką banię, upał i brak picia. Czy może zdarzyć się jeszcze coś, co spierdoli mi umaszczenie jeszcze bardziej? Tak, wiadomość, że jedziemy za jakąś godzinę. Na szczęście qMichał trochę zaspał i powrót do Wrocka trochę się przedłużył, dzięki czemu mogłem jeszcze trochę ochłonąć i dojść do siebie. Ale już podróż z Trzebnicy do Wrocka tym dobrym autokarem była nieporównywalnie wygodniejsza od poprzedniej przejażdżki ogórem. No, a potem... Potem już legendarne kasowanie biletu przez Michała, jego gleba na zakręcie i w ogóle kicz, wieś i beka na przodzie tramwaju. Niestety miałem trochę ograniczoną widoczność, ale słuchanie tego wszystkie w zupełności mi wystarczyło. Na dworcu PKP wyrwałem Łosia na ostatni romantyczny obiad... w KFC, gdzie podziwiał ghootów. A w zasadzie ghotki. Kiedy wróciłem z obiadu, przyszedł czas na żegnanie się z ludźmi, którzy pozostali, czyli z Mackiem, Kłinem, Agnieszką i Łosiem. Qrwa mać, gdzie była reszta ekipy Warszawskiej, kiedy mieliśmy się żegnać? Nie wiem, kto bardziej odjebał bubla w tej sytuacji, ja, czy wy, ale szkoda, że nie uścisnęliśmy się na koniec.
Do pociągu wsiedliśmy w pięcioosobowym składzie - Calina, Karolina, Owca, w-7 i ja. Oczywiście było sporo problemów z miejscem, początkowo mieliśmy jechać w przedsionku, ale na szczęście konduktor nam powiedział, że na samym końcu jest trochę wolnych przedziałów i żebyśmy się spieszyli. No to my sprintem z pełnym ekwipunkiem biegiem do tego wagonu... Ludzie, czy wiecie, że Karolina jest rozpoznawalny? Biegnąc jeden gościu krzyknął w jego stronę: 'O, ja znam tego Pana... Pan śpiewa, tak?' Pierwsza trójka wysiadała w Katowicach, co było dla mnie smutne ze względu na to, jak świetnie się z nimi jechało. Śmiechawa przez cały czas i momenty poważniejszych rozmów, no i już pod koniec trzy ostatnie piwa marki Fauber wybite na szybko w przedziale... I ostatnie stuknięcie. Były to wspaniałe trzy godziny, jakieś takie bliższe poznanie, spokojniejsze, bez oporów, bez barier, sami swoi po prostu... I jeden z lepszych tekstów ogółem:
Calina: 'ja na początku byłem Calineczka, ale wolę Calina, brzmi to tak, tak...'
Owca: 'że niby bardziej męsko?' <śmiech> jakoś tak to było, ale się uśmiałem. Chciałem z wami wysiąść w Katowicach i teraz pluję sobie w brodę, że tego nie zrobiłem, ale nie miałem KOMPLETNIE sił i w moim portfelu zostało tylko 57 groszy. Moment rozstania był tragiczny, po tym z Bogdanem opadliśmy z sił i zamulaliśmy praktycznie całą drogę. Potem chcieli mi wlepić mandat, ale na pouczeniu się skończyło na szczęście. A kiedy już byłem całkiem sam w przedziale, to dosiadł się gościu, który rozmawiał z oknem dobrą godzinę... Wróciłem do domu chyba najpóźniej z was wszystkich i byłem zły, że to już koniec...
Co do tekstów, których tu jeszcze nikt nie przytoczył
Max: 'Asia wyściskała was wszystkich za mnie, a ja ją wyściskam za was'
Mack: 'Kłin, gdzie są Twoje oczy?'
Crowley: 'z jakim kolorem kojarzy wam się zlot?'
Crystal: 'z piwnym'
Wiem, że pominąłem wiele wspaniałych tekstów i wiele sytuacji wyleciało mi z głowy, bo tyle tego było, że hoho... Było IDEALNIE, zlot oceniam 6/6, a było tak, bo zlot tworzyli wspaniali ludzie. Jeżeli na świecie istnieje coś takiego jak TOTALNY luz i TOTALNY rock'n'roll, to właśnie doświadczyłem tego zjawiska w Trzebnicy w dniach 25-28 lipiec 2008 roku... Dziękuję wam wszystkim ludzie, kocham Was. |
|
Powrót do góry |
|
|
daga Site Admin
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 11065 Skąd: Warszawa - Ursynów
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 8:46 am Temat postu: |
|
|
Crowly napisał: | Cytat: | Plus Ludzi Crowleya: Janusz, Mariusz i Satanista i Cyruś(?....... (zapomniałam ups)
|
1. Janusz "Jahu" (tu jako lordjahu) - producent wykonawczy koszulek i crystalowego misia, odpowiedzialny także za techniczne przygotowanie Rio Tinto do Zlotu, dostarczyciel lwiej części drewna na ognisko.
2. Mateusz "Ludi" (nie Mariusz) - koordynator prac ogniskowych
3. Jacek "Lupus" (wbrew pozorom praktykujący Katolik)
4. "Cypek" (pomoc przy przygotowaniu Rio Tinto)
Im wszystkim (a szczególnie Januszowi) moja dozgonna wdzięczność i szacunek. Bez was ten Zlot by nie wypalił. |
Dzięki za sprostowanie
Przy Bo Rhap najpierw szukałam Papieża i po niego biegłam, po tem qMichał nie kumał po co On nam do klipu, a na koniec Prezes objawił się.
Nagraliśmy Bo Rhap, Love of my life, WWRY i Sto lat przy którym mokre oczy miał Crowly
BTW Sto lat śpiewaliśmy też CzabaBandowi
Anegdota z której będę pękać jeszcze długo:
Dworzec Centralny. Ekipa stoi na peronie. Zamroczony qMichał miota się po wagonie. Okazuje się, że szuka swojego bagażu. My go wskazujemy, w tym momencie Kot krzyczy: Mój ręcznik!
Po chwili qMichał lokalizuje bagaż i tu akcja...
Zaczyna wyrywać zasłonkę!!!
Biedak myśli, że to ręcznik Kota. Ja widząc jego starania w walce z wagonem, który nie chciał oddać zasłonki, płacze ze śmiechu. ekipa nie wie o co biega mi. Ja ledwo mogę coś powiedzieć. Wreszcie coś wyduszam z siebie.
I w tym momencie Michał się poddał.
Michał byłeś boski~!!!!!!
BTW Kto ma kwik Coraxa z ogniska? _________________ http://www.wierszetakzwane.prv.pl/
http://www.deaky.prv.pl/
http://www.queen1991.blog.pl
http://www.queen.blox.pl
|
|
Powrót do góry |
|
|
SPECJALista
Dołączył: 28 Wrz 2005 Posty: 43
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 11:05 am Temat postu: |
|
|
Choć wszystko w zasadzie zostało powyżej napisane, chaotycznie ułożonych słów kilka ode mnie...
Wybierałem się z dość mieszanymi uczuciami, powątpiewając czy po 10,5 miesiącach wśród wacianej braci uda mi się przezwyciężyć chęć ucieczki do samotni... w znacznej mierze udało się i atmosfera mi się udzieliła... jak na moje możliwości oczywiście...
W pociągu pojawiły się wizje, że Crowley przed chwilą się obudził i przypomniał sobie, że ma zlot przygotować, na przywitanie mieliśmy zastać puste pole i propozycje wysłuchania koncertu przez otwarte okno Nic z tych rzeczy. Owszem, nie wszystko może wyglądało tak jak powinno, ale w pewnej części wynika to z podejścia zlotowiczów. Robertowi momentami trudno było porozumieć się z nami... Może sam program powinien także ulec odświeżeniu. Nic nie zmienia jednak faktu, że Robert sprostał trudnemu zadaniu jakiego się podjął. W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować i obiecać, że jeśli będę kiedyś w tych okolicach, wzniosę Ci drewniany domek do Tibii bogato zdobiony ornamentami o wybranej tematyce. Dzięki też za zamulanie o 5 nad ranem, gdy wydawało się, że prowadzimy ożywioną dyskusję :]
Rok temu Smile mi się podobał (zwłaszcza awaria zasilania, jeśli byłaby zaplanowana )... wynik % bądź autosugestii. Z Czaban Band jednak nie może się równać. Chociaż w znacznej mierze setlista nie wychodziła poza Greatest Hits, to widać było jak dla zespołu zależy by dobrze wypaść, wola ludu na tyle na ile było to możliwe była spełniana, można było uwiecznić się z zespołem i kopiami Red Special (które to przy okazji brak Specjala zrekompensowały)...
Chciałbym Wam wszystkim podziękować. Mam nadzieję, że zobaczymy się za rok.
PS. Zeszłoroczny zlot minął pod znakiem sumów i synów trzech... tegoroczny ponownie sumy oraz stopy i sooty... przypadek że wszystko na "s"? :] |
|
Powrót do góry |
|
|
maxfoto
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 31 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 1:37 pm Temat postu: |
|
|
Luuuudzie kochani - Wy chyba nie macie nic innego do roboty, jak tylko posty PISać Masę czasu zajęło mi ich przestudiowanie, a co dopiero toto stworzyć
Nie będę się rozPISywał. Nie teraz. W paru słowach - dzięki za fajową zabawę ( jak zwykle ) oraz wspólne śpiewanie.
No i myślę, że powinniście to obejrzeć :
http://pl.youtube.com:80/watch?v=wU6qCfFbrPQ&feature=email
Niezły PO PIS
MAXPozdrowienia _________________ Nie jest grzechem upaść - grzechem jest sie nie podnieść.
Always look on the bright side of life. |
|
Powrót do góry |
|
|
Dominik89
Dołączył: 23 Lut 2005 Posty: 2187 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 2:42 pm Temat postu: |
|
|
daga napisał: | BTW Kto ma kwik Coraxa z ogniska? |
W sumie ja mam jak tylko będę mógł to wrzucę _________________ Łosiu
Tom po lewej to arcymistrz chytrości i łasości xP |
|
Powrót do góry |
|
|
Sweet Lady
Dołączył: 21 Cze 2004 Posty: 762
|
|
Powrót do góry |
|
|
jasinskiart (QUEEN BAND)
Dołączył: 30 Lip 2008 Posty: 1 Skąd: Świdnik
|
|
Powrót do góry |
|
|
dudek
Dołączył: 29 Paź 2003 Posty: 493 Skąd: Pasikurowice (k/Wrocławia)
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 7:45 pm Temat postu: |
|
|
Warto bylo przyjechac dla samego koncertu. Zespol jest swietny. Zamiast doklejonych wasow i zoltej kurtki a la Wembley maja repliki Red Special i wzmacniacz VOX AC30. I to bylo fajne. Takze to, ze zamiast "kopiowania" oryginalu zobaczylismy interpretacje Queen. Wokalista spiewal kiedys w Szansie na Sukces (co wyczail chyba Owca, o ile dobrze pamietam): http://youtube.com/watch?v=0ilKHOcIdEM. Wymietli z tym solo z Innuendo. Po koncercie odnioslem wrazenie, ze prawie kazdy mowil o AOBTD.
Queen Party bylo fajne. Po prostu impreza, na ktorej zna sie polowe tekstow i gdzie nie zdarzaja sie z dupy utwory ;-) Dla mnie czad. Podziekowania dla Klina za uzyczenie kapelusza, ktory ponoc dawal respekt u barmanek ;) Czapeczka Sweet Lady, z dzwoneczkami, tez rzadzila.
Poza tym mialem rozne odczucia. Mysle ze nagadalem glupot po pijaku (zdaje sie ze nie mialem racji co do spacji miedzy kropkami :P) Nieco brakowalo mi kilku osob poznanych 3 lata temu, jak Pasquale czy MarcinN. Za to ciesze sie, ze spotkalem forumowiczow, ktorych od dawna chcialem poznac, jak Leniu (czy tam Mis... albo Magik... albo Roger Taylor ;)), CORAX i inni.
Bardzo dziekuje, w szczegolnosci Tynie i Karolinie, za info odnosnie dojazdu na koncert do Pragi. Do zobaczenia - sadze, ze tym razem wczesniej niz za 3 lata :) _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Milka
Dołączył: 06 Sty 2007 Posty: 254 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 8:16 pm Temat postu: |
|
|
Kurde żałowałam, że nie widziałam koncertu ale teraz to mam ochotę się ugryźć. Ale to było zajebiste. Oo Ja chcę to zobaczyć za rok..yy to znaczy tego no, ja proszę bym mogła to zobaczyć. _________________ Znacie bajkę o Romantyku?
- Roman, Ty kutasie. |
|
Powrót do góry |
|
|
lordjahu
Dołączył: 17 Lip 2008 Posty: 34 Skąd: Trzebnica
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 8:39 pm Temat postu: |
|
|
Crowly napisał: | 1. Janusz "Jahu" (tu jako lordjahu) - producent wykonawczy koszulek i crystalowego misia, odpowiedzialny także za techniczne przygotowanie Rio Tinto do Zlotu, dostarczyciel lwiej części drewna na ognisko |
Whoa czuć sie docieniony HOWK !! _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Milka
Dołączył: 06 Sty 2007 Posty: 254 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 9:55 pm Temat postu: |
|
|
lordjahu napisał: | Crowly napisał: | 1. Janusz "Jahu" (tu jako lordjahu) - producent wykonawczy koszulek i crystalowego misia, odpowiedzialny także za techniczne przygotowanie Rio Tinto do Zlotu, dostarczyciel lwiej części drewna na ognisko |
Whoa czuć sie docieniony HOWK !! |
Mogę tylko powiedzieć thx. No i nie mogę nie wspomnieć o sygnaturce Twojej....Jest..HOT _________________ Znacie bajkę o Romantyku?
- Roman, Ty kutasie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Crowly
Dołączył: 17 Kwi 2004 Posty: 1570 Skąd: z Trzebnicy
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 10:23 pm Temat postu: |
|
|
Leniu - a no pewnie, że jesteśmy umówieni, ale pamiętaj - nie łapczywie To jest zupełnie inna sprawa, niż Polka, czy inny szajs. I mean - this stuff is a real brain-crusher _________________ Organizator VII Ogólnopolskiego Zlotu Wielbicieli Zespołu Queen;
Queenowy Człowiek Roku 2008
www.ppa.pl |
|
Powrót do góry |
|
|
Lola
Dołączył: 23 Lip 2008 Posty: 6 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 10:26 pm Temat postu: Relace z VII zlotu fanów w Trzebnicy |
|
|
nie mam czasu więc napisze krótko:
- dziekuję CROWLEY'owi za organizację i dopilnowanie na zlocie,
- q_michałowi za wspaniałe przebranie (jak zawsze zresztą ), i za to że trzymał nade mną pieczę,
- Karolinie i Owcy za wspaniałą rywalizację w "Jaka to melodia"
- kłinowi i adze za wspaniałe rozmowy
- wszystkim, którzy stwierdzili faktże mój łociec jest cool i luzak (dziękuje wam w jego imieniu)
- wszystkim, którzy pojawili sie na zlocie - bez was nie bylo by takiej zabawy.
Mam nadzieje ze za rok pojawimy sie tym samym skladzie tylko ze powiekszonym o kilka osób
i to by było na tyle.
do zobaczenia za rok (dopiero)
Ostatnio zmieniony przez Lola dnia Sro Lip 30, 2008 10:31 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Leniu
Dołączył: 06 Kwi 2004 Posty: 2432 Skąd: Przemyśl / Kraków
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 10:26 pm Temat postu: |
|
|
Pamiętam pamiętam!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Lola
Dołączył: 23 Lip 2008 Posty: 6 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 10:33 pm Temat postu: |
|
|
zapomniałam o jednej bardzo waznej osobie
KOT dziękuje ci za wspaniała gre w bilarda
mam nadzieje ze kiedys to powtórzymy |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sro Lip 30, 2008 10:34 pm Temat postu: |
|
|
No jasne, i następnym razem to Ja Cię ogram |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|